Mimo iż minął jeden dzień od mojego oblanego egzaminu na prawo jazdy, nadal jestem podenerwowany. Utraciłem kwalifikacje do kierowania pojazdami pominę z jakiego powodu. Nie prowadziłem pojazdu pod wpływem alkoholu, tyle co napiszę.
Posiadałem prawo jazdy ponad 4 lata, poruszałem się głównie po mieście, czasami jeździłem codziennie, całkiem sporo. Pomimo to postanowiłem wziąć jazdy z instruktorem, aby zapoznać się z Suzuki i sprawdzić swoje złe nawyki, błędy jakie popełniam. No i było ich całkiem sporo. Instruktor szef szkoły Pałgan powiedział, że jeżdżę z nawykami jak 20 letni kierowca (mam 24 lata). Zdecydowanie zbyt często wciskałem pedał sprzęgła, nie zwracałem uwagi na znaki.
Łącznie przejeździłem 4h z dwoma różnymi instruktorami. W tym 2h w dniu egzaminu. Co za szczęście, że po mieście jeździłem tyle czasu i raz w życiu miałem małą stłuczkę ze swojego powodu, a podczas jazdy z instruktorem wjechał w tył młody chłopak, który wysiadając ze swojego dużego jeepa: "Kurde ABS coś nie zadziałał" wjechał w tył naszego pojazdu, 15 minut jazdy spędzone na wypełnianie dokumentów. Pan który mnie egzaminował mówił, że widział tą stłuczkę heh.
Nie powiem, że się nie stresowałem bo się trochę stresowałem. Trochę nie dobrze mi było, ale tylko troszkę. Wszystkie rękawy zajęte, czekamy na zwolnienie. Wylosowałem sprawdzenie oleju w silniku i tyle światło przeciwmgłowe. Olej ok, tylne światło "kurde który to przycisk był?!" serio, myślałem że obleje, ale w końcu znalazłem. Zaczynam wykonywanie rękawa, egzaminator mówi:"STOP! Popełnił pan błąd, nie mogę powiedzieć jaki błąd pan popełnił, musi pan zacząć wszystko od nowa, bardzo proszę". I tutaj jakoś poszło mi między uszy "od nowa" tylko zacząłem się zastanawiać jaki błąd. Chociaż mi przeszła mi przez głowę myśl:"Czemu powiedział od nowa? Znowu mam pokazać jak się sprawdza poziom oleju w silniku? A tam... nie chce mi się". Tak zostawiłem włączone światło przeciwmgłowe. Wyłączyłem je i zacząłem ruszać i znowu słyszę: "STOP! Wynik egzaminu negatywny". Wsiadł do auta i mówi:"Przecież mówiłem Panu, że wszystko od nowa".
Załamałem się, porażka! 140 zł poszło! Miałem płytkę grupy image z gazety prawnej "Egzamin praktyczny" i lektor tam mówił, że jeśli nie zrobiliśmy zagrożenie w ruchu drogowym, a egzaminator nas poinformował o wyniku negatywnym egzaminu to i tak możemy kontynuować jazdę jeśli chcemy. Powiedziałem mu o tym, ponieważ kasa poszła, a przejazd przez miasto z egzaminatorem z prawdziwego zdarzenia, naprawdę według sporo daje i chciałem sprawdzić swoje umiejętności i czy jakbym wyjechał z placu, czy podołam na mieście.
No i cieszę się z doświadczenia które zdobyłem podczas jazdy z egzaminatorem. Jego cisza, te kamery, wydawane polecenia, tworzą nie zapomniany klimat który trzeba ogarnąć. Wyjeżdżamy ze smutnej w al. Palki i polecenie, proszę zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu. Zawróciłem na skrzyżowaniu ze sygnalizacją świetlną, gdzie wcześniej była taka możliwość 1 błąd. Potem 2 błędy, dwa razy brak kierunkowskazu, podczas zmiany pasa ruchu. Był śnieg, zaparkowane pojazdy, musiałem przejechać przez podwójną ciągłą no i nie włączyłem kierunkowskazu. No nic, te błędy idzie ogarnąć i nie popełnić na następnym egzaminie.
Jednak najgorsze co przeżyłem to, odczułem jakbym nie zdał po raz drugi, pomimo, iż miałem świadomość, że egzamin jest już nie zdany. Spowodowało to przesiadkę, ponieważ spowodowałem zagrożenie. Jedziemy ulicą Narutowicza pomiędzy Muszyńskiego a Matejki mniej więc nie pamiętam. Współczuję wszystkim którzy zdawali owego dnia ponieważ warunki były na serio kiepskie. Błoto śniegowe, trzeba było używać wycieraczek z powodu padającego śniegu, śnieg spowodował, że ludzie źle parkowali i zajmowali większą część pobocza. Jechałem maks 40 km/h przez warunki panujące na drodze no i przyznam szczerze czysta głupota, nie zwracałem uwagi na znaki poziome. Był piękny znak, widoczny, informujący o przejściu dla pieszych. Samochody były tak zaparkowane jak pisałem, nieprawidłowo, przy samym przejściu dla pieszych też nie pomyślałem właśnie z powodu tych zaparkowanych samochodów, że może tu być przejście dla pieszych. Egzamin przerwany, na karcie napisał mi: "Nie stosowanie się do znaków pionowych" i stworzenie zagrożenia coś tam.
No i pieszy był już na pasach, tylko zorientowałem się o tym dopiero przejeżdżając przez pasy. Miałem podobną sytuację jak uczyłem się na motocykl, tylko było to na maratońskiej. Zastanawiam się teraz czy nie zmienić egzaminu na maratońską po dopiero nie tak dawno po z 3 miesiące temu zdawałem na maratońską na kat A, no ale tam mieszkam, tam dopiero co zdawałem i znam zagrożenia jakie tam są. Tylko, że tam są dłuższe terminy. Sam nie wiem. Będę dzwonił najwyżej.
Pozdrawiam wszystkich zdających i uczcie się od tych co nie zdali, abyście wy zdali szybko i pięknie
! Do trzech razy sztuka uważam maks ;] 1 próba poszła...