przez ewkatal » niedziela 01 czerwca 2008, 17:39
Okay, oznajmiam wszem i wobec -- 31 maja 2008r. zdałam w końcu prawo jazdy i teoretycznie (bo na plastik jeszcze poczekam) jestem kierowcą kat. B. Ha! :D
Egzamin miałam mieć na 13.00, znając z doświadczenia nawet kilkugodzinne opóźnienia, wróciłam do WORDu z jazd ok. 13.30. Idę sobie kulturalnie po kawę i frytki i słyszę: "Pani Ewa ... proszona do samochodu numer 1..." Z zaskoku mnie wywołał. Okazało się, że facet był młody, miły. Obsługa poszła szybko, bez łapania za słówka, światła też bez problemu (mechanika samochodowa jest mi obca jak fizyka kwantowa, ale obsługę Corsy do egzaminu mam w małym paluszku, więc nie dziwota). Górka. Wyjeżdżamy na miasto. Gościu nie odzywał się do mnie ani razu i może dobrze. Zazwyczaj jadąc gadaaaam, ale tym razem śpiewałam sobie, nie wiem czemu, w głowie "Better in Time" Leony Lewis.
Nie obwoził mnie po jakiś szczególnie trudnych miejscach (np. mój ukochany Plac Piastowski, gdzie tylko raz w życiu przejechałam idealnie...). Oczywiście Cicha, nie dałam się na niczym złapać. Skręcanie w lewo na Rondzie Wielkopolskich, potem w lewo na Placu Weyssenhoffa. Na rondzie Ossolińskich pod bazyliką też w lewo. Potem gdzieś się kręciliśmy po jakiś mniejszych na Bartodziejach, tam, gdzie było raczej więcej prosto, albo bezproblemowo w lewo czy prawo. Parkowanie prostopadłe przodem między dwoma samochodami, było szeroko, więc luz. Zawracanie tyłem z wykorzystaniem bramy też w mało uczęszczanym miejscu, żadnych problemów z wyjazdem, bo widoczność była dobra.
Ale zdarzyło mi się też coś, co myślałam, że skończy moje natchnione tournee. Przeklęta Gajowa, bo oblałam tam 2 razy, choć uliczka zwyyykła jest. W lewo. Dojeżdżam do skrzyżowania z Curie Skłodowskiej, czekam na zielone, wjeżdżam do środka skrzyżowania. Dwóch z naprzeciwka jedzie w lewo, a trzeci w prawooo... Gość zahamował razem ze mną "Dokąd pani chciała jechać?!" "Przecież zahamowałam dokładnie w tym miejscu!" Już cała zdenerwowana, że mam czwarte idiotyczne wymuszenie i że po ptokach pytam go czy to była interwencja. On nic. No to ja dalej jadę. Pod WORDem się mnie ochrzanił, ze niepotrzebnie gadam, że jakby mnie chciał oblać, to by to zrobił pod WORDem, a zahamował wtedy, bo do wszystkich skrzyżowań podjeżdżałam delikatnie, a wtedy nie i mu się wydawało, że ja pojadę. No cóż. Podał mi rękę i pogratulował pozytywnego wyniku. Ja w szoku... ;D
W jeszcze jednym miejscu myślałam, że zrobiłam błąd: na którejś z prostopadłych ulic do Kamiennej miałam w nią skręcić w lewo. Tablice mówią, że z lewego pasa tylko w lewo, a z prawego w lewo lub prawo. No to ja zostaje na prawym i za chwilę panika, bo lewy pas miał sygnalizator kierunkowy, a ja zwykły. I nagle myśl, że komu ja mam ustępować, skoro naprzeciwko nic nie jedzie. Tak się zakręciłam, że aż stanęłam przed zielonym światłem, haha. Ale potem już ładnie na prawy pas i szczęśliwie do WORDu.
Swoją droga już długo nie jeździłam jak natchniona i nie pomyliłam na żadnym rondzie pasów. Wow, oby już tak było zawsze! ;D
Jestem o 3 oblane egzaminy lepszym kierowcą.
(2008-06-12 ) Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
(2008-06-18 ) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
http://www.photoblog.pl/inacoto