przez Afro » wtorek 01 lipca 2008, 15:21
Witam serdecznie wszystkich FORUMOWICZÓW!
Dziś miałam okazje przekonać się na własnej skórze jak to jest na TYM STRAAASZNYM EGZAMINIE! :D Piszę o praktycznym, bo teorię zdawałam duuuuuzo wcześniej (poczatek maja)- udało się bez większego stresu i zero błędów. Wracając do dzisiejszego:
przeżyłam - cała i zdrowa......i zmotywowana do dalszej pracy nad swoimi umiejętnosciami - NIESTETY - POLEGŁAM NA RONDZIE ŚRÓDKA :shock: Nigdy bym sie tego nie spodziewała:), uważałam bowiem, że z jazdą radzę sobie całkiem nieźle, obawiałam się manewrów /czy np. autko mi nie zgaśnie podczas zawracania na "3", o krzywe zaparkowanie i takie tam/, a tu proszę NIESPODZIANKA!!! Totalnie zakręciłam się na tym "rondku". Na polecenie "PROSZĘ ZAWRÓCIĆ" - wylądowałam na pasie do skrętu w lewo, no i skręciłam (zdając sobie sprawę, że właśnie popełniłam poważny błąd), miałam jednak jechać dalej i jechałam:) /udało mi sie zahować zimną krew i nie zestresowałam się tą sytuacją/, po jakimś czasie wrócilismy na Sródkę i na polecenie "PROSZĘ SKRĘCIĆ W LEWO" - zawróciłam:):) Sama nie wiem jak ja się tak mogłam zakręcić!!, objęłam niewłaściwy pas i tyle. Dodać trzeba, że był dość duży ruch na tym rondku, trzeba patrzeć na wszytkie strony i w odpowiednim miejscu zjechać na właściwy pas, a jak jest kociołek (a był) to widać, że można się pogubić. Rada dla wszystkich zdających w Poznaniu-na jazdach próbnych wybierzcie sie na Śródkę, Rataje i Kaponierę-mój Pan Egzaminator oznajmił, że coraz częściej egzaminy są prowadzone przez te wielkie ronda. Ja na jazdach próbnych miałam okazję przejechac przez Śródkę, na samym poczatku, ale jak widać raz to za mało. Ten mój drugi błąd zdarzył się w około 50 minucie i mnie pogrążył:/ zjechalismy z ronda i przesiadka-TRUDNO!, ale żadnej załamki, wielkich nerwów, raczej żal, no i zaskoczenie-kurcze na RONDZIE?? i to kierowanym sygnalizacją świetlną??? Potem z drodze powrotnej miła i sympatyczna rozmowa z Panem Egzaminatorem, usłyszałam jego opinie o moich umiejętnościach (były to na szczeście pozytywne, motywujące opinie) i kilka cennych informacji-przede wszystkim, że coraz rzadziej na egzaminie jeździ się po Winogradach. Dodać muszę, że miałam przyjemnośc jechać z bardzo sympatycznym Panem Egzaminatorem - był miły, mówił jasno i wyraźnie polecenia, żadnych krzyków, upomnień czy krytyki. Po oznajmieniu wyniku negatywnego normalnie i "po ludzku" wytłumaczył mi mój błąd, żadnej nerwowej atmosfery. Przed egzaminem czytałam różne informacje i opinie na temat Egzaminatorów, głównie były one negatywne. Ja o "moim" Panie EGz. nic złego powiedzieć nie mogę. Normalny człowiek. Mówił tylko to co musiał, tj. polecenia. Raz chyba nawet zdarzyło mu się usmiechnąć;) jedno trzeba mu przyznać-wybrał niełatwą trasę, czyli był dość wymagający. Jechałam trasami totalnie dla mnie nowymi, co było zaskoczeniem, ale jednocześnie pozwoliło mi sprawdzic się w nowych sytuacjach. Mimo ogromnego skupienia wszystko wydawało mi się "takie piękne" - minuty mijały, a ja wciąż jechałam:), do czasu!! Pan Egz. w żaden sposób w niczym mi nie przeszkodził, nie utrudniał (no pomijając trasę którą wybrał;)) Na autko tez nie mogę narzekać /to było wisniowe Punto/-wszystkie pedały działały bez zarzutu. Na początku oczywiście ze 2-3 razy zdarzyło mi się nieźle "przygazować" ale dość szybko je opanowałam.
Trudno, szkoda, żaluję, bo długo jechałam i dobrze mi szło, pokonałam stres i trafiłam na normalnego Egzaminatora, jednak jak widać NIE WSZYSTKO MAM OPANOWANE" i trzeba jeszcze popracować nad sobą, doszkolić się i zdać:)!!!/poprawka pod koniec sierpnia/ Może i następnym razem trafię na takiego spokojnego człowieka.
Pozdrawiam serdecznie i zyczę wszystkim "OCZEKUJĄCYM" powodzenia, a tym, którzy otrzymali wynik pozytywny GRATULUJĘ:)
Grunt to się NIE PODDAWAć :):)