WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez osiedlowybandyta » środa 09 stycznia 2013, 00:21

Trochę się rozpiszę, bo sam szukałem każdej relacji i w duchu jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy rozpisali się w tym temacie;-)

27.10.2012r. podejście #1 sobota, godz. 7 rano

Przyczłapałem się do WORDu zanim nawet został otwarty, bo chciałem zminimalizować ryzyko spóźnienia do zera (w sumie nie wiedziałem nawet za bardzo co i jak z egzaminem dlatego stwierdziłem, że nie zawadzi jak pojawię się wcześniej). W końcu Pan Ochroniarz wywołał ludzi zapisanych na moją godzinę, sprawdził dowodziki i wpuścił wszystkich na korytarz. Tam patrzyłem sobie na ludzi i ich nerwowe reakcje, samemu trochę się dziwiąc co w tym jest takiego stresującego. Trochę rozbawił mnie fakt, że gdy tylko któryś z pracowników ośrodka pojawiał się na korytarzu (a było na nim około 35-40 osób oczekujących na swój egzamin) i dosłownie mruknął coś w stylu "dzień dobry", odpowiadał mu głośny chórek niczym żołnierze na apelu. Po kilku-kilkunastu minutach pojawił się Pan B. (okulary + wąsy) - egzaminator odpowiedzialny za przeprowadzenie w mojej grupie egzaminu teoretycznego. Przy wejściu każdy okazywał dowód osobisty, a Pan B. wnikliwie porównywał twarz pretendenta na kierowcę z wizerunkiem na dowodzie. Za chwilę wszyscy rozsiedli się przy komputerach, Pan B. wytłumaczył zasady egzaminu teoretycznego i nie ma tu o czym się dalej rozpisywać - teoria zdana 17/18 punktów (do dzisiaj nie wiem gdzie zrobiłem błąd) i znowu oczekiwanie na korytarzu - tym razem na egzaminatora, który objaśni zasady przeprowadzania egzaminu praktycznego.

Teorię skończyłem jako pierwszy (niektórzy uważają, że to coś złego kończyć wszelkie egzaminy jako pierwszy, ja uważałem zawsze odwrotnie - wolałem to mieć za sobą i w przypadku ewentualnego braku zaliczenia teorii chciałem wyjść na pusty korytarz i nie narażać się na piorunujący wzrok tych, którzy czekali już na praktykę :P), więc posiedziałem jakieś 15 minut zanim wszyscy wyszli i pojawił się Pan W.K. który zaprosił wszystkich do sali #3 i poopowiadał chwilę o egzaminie praktycznym. Wspomniał nawet o tym, że egzaminatorzy bardzo dobrze zdają sobie sprawę ze stresu jaki niesie za sobą egzamin (a ja cały czas siedziałem spokojnie niczym snajper w krzakach) i naprawdę są z tego tytuły wyrozumiali - wszystko jednak w granicach rozsądku.

Po 5 minutach czekałem już w poczekalni, z której zostałem wywołany jako jeden z pierwszych. Oczywiście wylosował mnie nie kto inny tylko Pan W.K. którego poznałem kilkanaście minut wcześniej. Najpierw oznajmił, że muszę chwilę poczekać, bo "ktoś zabrał mu samochód o_O ". Okazało się jednak, że to bzdura i nasze czerwone clio stało sobie gdzieś na końcu rzędu.

I wtedy się zaczęło... Kiedy Pan K. zaczął wyczytywać przed kamerą moje dane i opowiadać jakieś urzędowe formułki noga zaczęła mi latać jak przy turbulencjach samolotu. Pojechaliśmy na łuk i z tą trzęsącą nogą zaliczyłem właśnie łuk oraz wzniesienie za drugim razem (auto przy pierwszych próbach gasło - już nigdy nie powiem złego słowa o ludziach, którzy nie zaliczyli na łuku lub wzniesieniu). Wyjechaliśmy na miasto i po 20 minutach Pan K. kazał mi się zatrzymać na przystanku. Egzamin niezaliczony. Powód - najechanie na pole wyłączone z ruchu. Zasugerowałem się autem przede mną i pojechałem za nim, bo nigdy nie byłem na tym skrzyżowaniu (obok cytadeli). Była to ewidentnie moja wina i nie mam egzaminatorowi nic do zarzucenia - bardzo spokojny i sympatyczny człowiek, 2 razy zgasł mi samochód kiedy byłem pierwszy na światłach, ale w końcu pojechałem i auta za mną również. Pan K. stwierdził, że rozumie stres, ale całe szczęście, że zdążyłem na światłach i nie utrudniłem ruchu w jakiś znaczący sposób.

16.11.2012 Egzamin kategoria A godzina

Powtórka z rozrywki, teoria z Panem B. i znowu 17/18, potem pół godziny w poczekalni, a kiedy zobaczyłem, że w naszym kierunku idzie Pan W.K. wiedziałem kogo zaraz wywoła... Tak też się okazało, że padło na mnie, w związku z czym

wsiedliśmy do clio-> sprawdzenie dokumentów -> przegadanie formułek, czy egzamin jest jasny i czy trasy są mi znane -> wybór trasy #1 -> dobór kamizelki i kasku -> wskazanie jakichś pierdół (olej i coś tam jeszcze) -> Pan W.K. zapytał co trzeba zrobić zawsze przed jazdą (chodziło o sprawdzenie naciągu łańcucha i skojarzyłem to dopiero po 15 sekundach) -> przeprowadzenie motocykla 5 metrów -> przygotowanie do jazdy -> ósemki bez problemu -> wzniesienie bez problemu -> hamowania na placu bez problemu -> wyjazd na miasto

Na mieście za Rondem Solidarności straciliśmy na chwilę łączność o_O - musiałem zjechać i poprawić jakieś kable. Zajęło to jakieś 20 sekund i jechaliśmy dalej. Egzamin na mieście był bardzo krótki, trasa została przejechana płynnie i bez problemów. Miałem jeden błąd - kiedy skręcałem w prawo, na początku poprzecznej ulicy do wyjazdu z przystanku szykował się autobus, a ja tak bardzo skupiłem się na tym, żeby nie wymusić pierwszeństwa, że zapomniałem wyłączyć kierunkowskazu, zostałem o tym poinformowany przez słuchawkę od razu. W ośrodku dowiedziałem się, że egzamin zaliczony i do mojej jazdy nie ma zastrzeżeń. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy.

3.01.2013, czwartek, godz. 7 rano kat. B podejście #2

Przyszedłem do wordu o 6:30, o 6:45 po sprawdzeniu dowodów cała grupa została wywołana na omówienie egzaminu praktycznego (zdana teoria jest ważna przez pół roku) z panem, który się nie przedstawił. Później spędziłem ponad godzinę w poczekalni. W mojej grupie było dokładnie 35 osób, przede mną zdawało około 30 i z tego towarzystwa zdały maksymalnie 2 osoby (padał deszcz i było jeszcze stosunkowo ciemno, może to jakieś usprawiedliwienie). O 8:15 przyszedł Pan w kurtce z logiem ośrodka i zaprosił mnie do samochodu. Pan M.N. - młody, powściągliwy, krótko ścięty Pan, sprawdził moje dane, pogadałem chwilę do kamery, że znane i zrozumiałe są mi zasady przeprowadzania egzaminu, po czym musiałem wyczytać z kartki jakie rzeczy mam pokazać w samochodzie - był to chyba płyn hamulcowy i światła przeciwmgłowe. Po tym przejechaliśmy na łuk i tym razem - zarówno to jak i wzniesienie poszło bez problemu za pierwszym razem.

W mieście standardowo, przy tesco w prawo, a dokładną trasę dodam za chwilę w odpowiednim miejscu. Streszczając, zawracałem na Rondzie Solidarności, parkowanie prostopadłe przy Atlantisie zjeżdżając w dół Słowiańską, przejazd sławetną uliczką ze STOPami przy kościele (została mi zwrócona uwaga, że trzymam się za blisko lusterek zaparkowanych aut - oczywiście błąd), zawracanie z użyciem biegu wstecznego na ul. Cichej (zawróciłem w jakiejś bramie wjazdowej). Powrót do ośrodka - wynik pozytywny.

Pozdrawiam tych którzy dotrwali do końca - mam nadzieję, że chociaż jedna osoba uzna tę relację za w miarę pomocną.

Moje "bardzo przydatne" rady

- przed każdym z egzaminów zdarzały się mądrale, które znajdą sobie kogoś albo po prostu opowiadają wszystkim swoje super interesujące przygody związane z egzaminem, egzaminatorami, korupcją, zastraszaniem, porywaniem dla organów i generalnie całą masą bzdur i niepoważnych rzeczy. Polecam posłuchać jeśli ktoś sobie chce poprawić humor, mi osobiście chciało się śmiać z jednej (atrakcyjnej, ale najwyraźniej niezbyt inteligentnej) Pani, która to dzieliła się ze wszystkimi swoimi mądrościami co trzeba zrobić żeby zdać, a skończyła egzamin na pierwszym podejściu do łuku

- wydaje mi się, że pomogła mi tak prozaiczna rzecz jak guma do żucia - większość ludzi w stresujących sytuacjach ma jakiś tik: tupie nogą, strzela palcami i różne takie, a ja zajmowałem się żuciem gumy i nie przejmowałem się tak bardzo co ze sobą robić

- starać się "patrzeć kilka sekund do przodu" - to może wydawać się oczywiste, jednak z czasem kierowca wykonuje pewne czynności automatycznie, a my reagujemy dopiero jak zaświeci nam się lampka w głowie "przypadek taki i taki, trzeba zrobić to a to". Dlatego radzę rozglądać się, czy auta przed nami za chwilę z jakiegoś powodu nie zaczną hamować (może 100m przed nami jest już czerwone światło), czy jakiś pieszy nie szykuje się do wejścia na jezdnię na sekundy przed naszym dojazdem do niego lub czy za chwilę z zatoczki nie będzie wyjeżdżał jakiś autobus

Życzę powodzenia wszystkim, którzy czekają na swój egzamin i pozdrawiam wszystkich, którzy rozpoznali mnie po stylu pisania :)
osiedlowybandyta
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 08 stycznia 2013, 22:18

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez asiulinek1989 » piątek 01 marca 2013, 15:56

Czytałam to forum przed swoim trzecim egzaminem. Zdałam za trzecim razem. Nie wiem czy dzięki tutejszym poradom czy nie, ale postanowiłam się podzielić swoimi "przygodami" może komuś pomogą :)


Zapisałam się na kurs prawka pod koniec czerwca 2012, zajęcia teoretyczne zaczęłam od początku lipca. Trwały miesiąc (2x w tygodniu). potem dostałam nr do instruktora i od 6 sierpnia 2012 zaczęłam jazdy :)
30 h skończyłam dopiero na początku listopada. Czyli 3 miesiące trwał mój kurs praktyczny (pracuję, studiuję dziennie i ciężko było dopasować godziny no i dużo kursantów, co też miało na to wpływ. Jeździłam 2-4h tygodniowo czasem z większą przerwą).
Na pierwszy egzamin zapisywałam się na początku listopada. Pierwszy termin miałam na 1 grudnia 2012 czyli czekałam 3 tygodnie (nawet nie najgorzej bo słyszałam że można i dłużej czekać :) ).
Przed egzaminem dokupiłam sobie 4h jazd, żeby sobie przypomnieć wszystko :)
Z jazdą po mieście nie miałam problemów, łuk miałam opanowany, górkę też, parkowanie też mi wychodziło (czasem z korektą). Generalnie radziłam sobie dobrze :) nie miałam z czymś większych problemów.

Podejście nr 1: 1.12.2012, godzina 10:00 sobota.

Egzamin praktyczny - zdany 18/18. Nie będę się tu rozpisywać, bo i nie ma za bardzo o czym, wszystko standardowo (jeszcze na starych zasadach).
Potem przejście do poczekalni. Czekałam około 20 minut zanim mnie wywołali.
Trafiłam na kobietę. Pani Barbara M. Wydawała się miła :)
Dostałam płyn hamulcowy i światła STOP (UWAGA ! Najpierw musiałam pokazać gdzie się znajdują, a dopiero potem wejść do auta i włączyć a Pani zobaczyła czy się świecą).
Potem łuk - wyszedł idealnie za pierwszym razem.
Potem górka. Próba nr 1 - zakończona niepowodzeniem - auto stoczyło się do tyłu (za szybko puściłam ręczny). Przy próbie nr 2 zestresowałam sie na maxa że nie wiedziałam już co i jak i ponownie się stoczył. Egzamin zakończony. Nie mam pretensji o to do egzaminatorki - wiem że to moja wina a nie jej "widzi mi się". Była miła, nie robiła kąśliwych uwag, aczkolwiek raczej służbistka (wiek ok 30-40 l. :)

Od razu poszłam do kasy zapłacić i zapisać się na poprawkę.
Termin ? 11 luty 2013 (!) czyli ponad 2 miesiace :/
W moim OSK jest opcja że jak sie nie zda do płacą za pierwszą poprawkę. (tak podają, ale wygląda to tak, że zamiast kasy dają po prostu 2,5h jazd dodatkowych gratis). Oprócz tego dokupiłam jeszcze 2h więc przed drugim podejściem wyjeździłam dodatkowo 4,5h.
Zadowolona że wszystko mi idzie lepiej niż poprzednio :) poszłam na egzamin.

Podejście nr 2: 11 luty 2013, godzina 12:00, poniedziałek
Czekałam na wywołanie 50 minut :/
Zawołał mnie pan Janusz M. Troche nie wyraźnie mówił (zamiast R mówił L). Ok. Na moje dzieńdobry nie odpowiedział (hmm...), do pokazania kierunkowskazy i płyn chłodniczy, poszło szybko.
Potem łuk. Porażka za pierwszym razem. Już przy ruszaniu miałam kłopot i wiedziałam że to nie mój dzień :)
Najpierw miałąm problem z ruszeniem tym autem. Daję gazu, puszczam sprzęgło a ja w kopercie startowej i ani cm do przodu. Patrze ręczny - opuszczony. Hm? to czemu nie jedzie? patrze i o! biegi na luz :p więc szybko jedyneczka i do przodu , jakoś się pokulałam :) Jako że już był to termin po wprowadzeniu zmian więc teraz na placu trzeba mieć światła mijania (zawsze miałam, ale teraz jak nie ma to już błąd). No więc na łuku pojechałam na... pozycyjnych :P przekręciłam raz a nie dwa i zonk, w połowie jazdy do przodu zauważyłam że mi się kontrolka od świateł mijania nie świeci więc szybko przekręciłam na odpowiednią pozycję, ale jak dojechałam do koperty pan otworzył drzwi z pytaniem na jakich światłach się jeździ po mieście :] ja na to że na mijania ale że się zorientowałam że mam nie te i szybko je włączyłam w połowie łuku :P nic nie odpowiedział, kazał jechać do tyłu.
Pewna siebie jade do tyłu, kręce w prawo i przy prostowaniu kół coś mi nie poszło i przejechałam linię z lewej strony :/ Pan do mnie macha że mam się zatrzymać, po czym każe się przesiąść i koniec egzaminu... Pan coś tam poburczał pod nosem że za mocno w lewo te koła skręciłam i że nie zdałam i pare innych formułek do kamery. Znowu moja wina i nie mam o to pretensji do egzaminatora (bo to ja przejechałam linie). Wg mnie coś źle w lusterko boczne spojrzałam - nie na swoją linię i chciałam wyrównać do linii toru obok :P
trudno.. zrezygnowana poszłam zapisać się na kolejny egzamin.
I tu miłe (w miarę :P )zaskoczenie - za 2 tygodnie :)
Oblałam ze swojej winy nie z egzaminatora. Nie wiem jaki jest na mieście więc tego nie oceniam. W każdym razie - sepleni, jest niemiły i zamiast mówić do kursanta to coś tam burczy pod nosem. typowy służbista i sztywniak. (facet około 50-55l.)
Pojechałam do domu.

Podejście nr 3: 25 luty 2013, godzina 17:00
polecam zdawanie popołudniu. jest już szaro (w moim przypadku ciemno) więc może egzaminator nie zauważy wszystkiego :) no i mniejszy ruch na ulicy i w ogóle :)
Mniejsza z tym.
Poszłam na 17. Zostałam zawołana ok. 18:15 ...
Przyszedł Pan Czesłam M. Bardzo sympatyczny i wesoły :)
Już na początku rozluźnił atmosferę. Nie jak inni wchodząc i wołając od drzwi imię i nazwisko, tylko po prost wszedł sobie do poczekalni i zapytał która z nas to Asia :)
Że nikt nie odpowiedział inny to mówię "to ja!" :P
popatrzył na mnie uśmiechnął się i zapytał o nazwisko :) jak sie upewnił że ja to ja to wyszliśmy w kierunku auta. Zapytał na czym oblałam wcześniej, jak powiedziałam że stres to zapytał czy do szkoły chodziłam i że napewno miałam już niejeden egzamin więc nie ma się co stresować :) generalni taka luźna i krótka rozmowa na rozluźnienie atmosfery. Wrażenie pozytywne.
Weszliśmy do auta, wiadomo dowód itp - formalności, zapytał skąd jestem (jak sie dowiedział że poznanianka miejscowa to też dodał coś miłego od siebie) :) potem pokazanie oleju oraz światła awaryjne :) szybko poszło, pokazałam co i jak z olejem i kazał mi "oblecieć" auto czy wszystkie awaryjne świecą :P
pojechaliśmy na łuk, przygotowanie i ruszam. Do przodu bez problemu. Machnął ręką że mam jechać do tyłu, to jade. Mając w pamięci poprzednie podejście patrzyłam to w lewe to w prawe lusterko (sama już zwątpiłam jak mam jechać żeby nie powtózyć błędu z poprzedniego razu) ale łuk się udał za pierwszym razem :)
no to jedziemy na górkę. Ale tą po lewej stronie, nie tą co oblałam za pierwszym razem. W tym momencie również miałam w pamięci oblaną górkę więc dodałąm więcej gazu żeby nie zgasł i nie zjechał. Pojechałam prawie że z piskiem opon, ale ważne że zaliczone. No to "pani Asiu, jedziemu w ruch uliczny" :)
Ja uradowana że jade w końcu na miasto, ale z drugiej strony zestresowana żeby nie oblać.
No to jedziemy, z word w prawo (w duchu modląc sie żeby nie w lewo), a pan "no to Asiu pojedziemy w LEWO", pojechałam bez problemu (chociaż nie lubiłam nigdy tu jeździć w lewo), potem w kierunku Zawad, gdzieś na boczną polną uliczkę, tam zawracanie na "3" i tu pech ! pierwsze nie zaliczone.. było ciemno (słabo oświetlona ulica) zamiast krawężników to od razu polne pobocze więc nie wiedzialam do kąd cofać a tam jeszcze śnieg i w ogóle to za mało cofnęłam. Ale nic to, kawałek dalej kazał zawrócić z wykorzystaniem infrastruktury i się udało :) potem na główną, do ronda Śródka i na rondzie zawracanie (sic! na Śródce z moim instruktorem byłam tylko raz :P )
ale sie udało bez problemów, potem gdzieś w osiedle na zawadach małe uliczki i parkowanie. Na moje nieszczęście równoległe (którego nie chciałam, bo w sumie nie do końca miałam to doćwiczone a i ulica jakaś ciemna). Stanęłam trochę krzywo (za daleko krawężnika) ale powiedział że mi to zaliczy (uff :) ) no i dalej osiedlowymi (jakaś baba mi na pasy zza drzewa wyszła a ja akurat w lewo kręciłam a pasu tuż za zakrętem, ale w ostatniej chwili zahamowałam) :) Potem wyjazd na główną ulicę i powoli do Word.
na ostatnich światłach żeby skręcić w Wilczak z Serbskiej (już do Word, przy tesco) musiałam kręcić w prawo. Byłam pierwsza i tam na światłach mi 2x zgasł trochędo tyłu pojechał (Uwaga ! tam jest pod górkę), ale nikogo za mną nie było i w końcu ruszyłąm i dojechałam do Word.
Stajemy na parkingu, Egzaminator do mnie "no i co ja mam z Panią zrobić Pani Asiu?", coś tam pokreślił, porobił pieczątki, po czym oznajmia że zalicza mi pozytywnie egzamin :) uścisk dłoni (mocny!) potem daje mi papierek z wynikiem :) po wyjściu z auta odprowadził mnie do poczekalni i chwile po drodze pogadaliśmy (mówił, że nie wie czy dobrze zrobił, bo "parkować Pani nie umie", "ludzi Pani rozjeżdża", ale mówił to pozytywnym tonem i cały czas z uśmiechem na twarzy.
Podczas jazdy dawał polecenia z wyprzedzeniem (np. teraz w lewo a potem w prawo), powtarzał, jak nie zrozumiałam mogłam zapytać. Jak było że na światłach w lewo a ja uparcie jechałam prawym pasem to powtarzał "Aśka, w LEWO na światłach, co robimy?" więc naprowadzał mnie jak zapomniałam zmienić pas ( :P ) itp.
Generalnie już od samego początku widać było że chce żebym zdała :)
Bardzo miły, wesoły, umiał wprowadzić luźną atmosferę dzięki czemu już od samego początku stres trochę odleciał.
Polecenia wydawał miłym tonem. Nie mówił "Na najbliższym skrzyżowaniu w lewo" ale np. "Asia na światłach skręć w lewo a na następnych pojedziemy prosto, ok?". Generalnie często powtarzał moje imię "Asia, Aśka, Pani Asia". Bardzo dobrze mi się z nim jechało i życzę wszystkim tak sympatycznych i pozytywnych egzaminatorów, którzy lubią swoją pracę (bylo widać ze robi to co lubi a nie to co musi) :)

Zdałam za trzecim razem :)
Myślę, że dużą rolę odegrał tu bardzo pozytywny Pan Egzaminator :) i po części atmosfera w poczekalni (nie było tak jak w dwóch poprzednich podejściach - nikt nie "chwalił" się który to raz już zdaje i na czym oblał i z kim miał i który egzaminator jest najgorszy. Panowała względna cisza. Nikt nie miał ochoty na pogawędki więc nie nakręcaliśmy się wzajemnie :)

pozdrawiam :)
asiulinek1989
 
Posty: 12
Dołączył(a): piątek 17 sierpnia 2012, 15:07

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Pablo1986b » niedziela 03 marca 2013, 22:27

Ja też zdałem u Pana Czesława M. Super gość i atmosferę stresu u mnie rozładował.
27.12.2012- zdany egz kat B
(2013-01-04 08:22:15) Prawo Jazdy: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.
(2013-01-11 12:45:54) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie
2013-01-16- Dokument przysłany do domu:)
Pablo1986b
 
Posty: 8
Dołączył(a): czwartek 27 grudnia 2012, 22:53

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez karen28 » czwartek 07 marca 2013, 19:11

I ja się dopiszę. Postaram się nie rozwodzić za bardzo, a że dzisiaj zdałam (za trzecim razem), chcę się podzielić i może komuś pomóc. A więc do rzeczy.

Pierwszy egzamin miałam we wrześniu, nie pamiętam dokładnie którego, ale to chyba nie jest takie istotne. Teoria zdana, bez problemu, pokazywanki też, wsiadamy do autka na łuku iiiiii.... wielkie było moje zaskoczenie, ponieważ zupełnie nie odnalazłam się z tym sprzęgłem/gazem. Auto nóweczka, pachnące, dziewicze - powiedziałabym, dotknij a jedzie, a mój kursowy samochód był jednak po różnych przejściach. Ucinając długą historię, auto mi się dławiło, dusiło, aż zgasło. O dziwo, za drugim razem łuk zrobiłam OK. Natomiast na górce już zgasł mi dwa razy, więc pożegnaliśmy się z Panem egzaminatorem bez dalszych ceregieli.


Drugie podejście.
No nie!!! :evil: znów chyba dostałam to samo auto. Mówię sobie, spokojnie, dasz radę, powolutku gaz i !!! powolutku sprzęgło puszczaj. Na placu to może i wyszło, ale już na mieście gorzej było. Trochę pokręciliśmy się po okolicy, parę razy mi zgasł przy ruszaniu ze świateł. Atmosfera w aucie była taka sztywna, że nogi to mi chodziły jak w jakimś delirium, tak że zestresowałam się, w gardle mi zaschło i w ogóle nie było przyjemnie. Nasz egzamin zakończył się na Rondzie Solidarności, kiedy to auto mi zgasło, za mną kobieta w wielkim suvie zaczęła trąbić, egzaminator powiedział, że tak nie może być, bo robię zagrożenie na rondzie w godzinach szczytu i zrobił się korek. W ogóle jak już się przesiadaliśmy to był dla mnie okropnie nieuprzejmy i odzywał się tak jak nie powinien się odzywać żaden egzaminator do żadnego, bądź co bądź jeszcze, ucznia. Np. "kto panią uczył?", "pani to ruszyć nie umie a na miasto by chciała wyjechać?", "a widzi pani - ja jadę i umiem , a pani co? pani nie umie, więc trzeba się jeszcze uczyć a nie na egzamin przychodzić" itp. Miłe to nie było. Poryczałam się jak bóbr. Starałam się bardzo wyrzucić z pamięci tą twarz ale pamiętam dziada do dziś - niewysoki, chudy, siwy, krótko obcięty.... idź precz, maszkaro! Dodam ze tego dnia były moje urodziny. No, to sobie poświętowałam.

Na trzecie podejście czekałam blisko 3 miesiące. I wreszcie, nareszcie mogę odetchnąć z ulgą. Przede wszystkim dostałam lepsze auto - był to samochód nr 9. Sprzęgło delikatniejsze jak to, do którego przywykłam ale dało się to ogarnąć. Na początku łuku samochód mi zgasł, ale już wiedziałam o co chodzi i wolniej puszczałam pedał. Za drugim razem zrobiłam. Górkę również za drugim razem. musiałąm się z tym autem trochę "zapoznać". Jeździłam z miłym panem, Tomasz W. Miał twarz sroga, powiedziałabym - kamienną, ale mówił krótko, wyraźnie, rzeczowo, bez zgryźliwości. Powtarzał cierpliwie, nie sprawiał wrażenia złośliwego. Nie pamiętam dokładnie trasy, bo działałam trochę jak robot. Zrobiłam parę błędów, np. przy ul. Zagrodniczej, gdzie jest tak dużo w tej okolicy równorzędnych skrzyżowań raz nie spojrzałam na prawo i nie zwolniłam, raz też przekroczyłam tam prędkość - miałam moment rozproszenia, ale potem się pozbierałam. Ważne, że egzaminator nie dał mi odczuć zniecierpliwienia, bo to chyba nas kursantów najbardziej rozwala, jak ktoś się rozwodzi nad naszą "głupotą", robi różne komentarze, gesty itp. Miałam parkowanie prostopadłe przy pływalni i raz miałam zawrócić z wykorzystaniem wstecznego. Wykorzystałam tez do tego bramę. Nie wiem gdzie to było, bo w życiu tam nie byłam. Widać było, że egzaminator nie będzie problemowy, takie mi miejsca na te manewry wybierał, że czołgiem bym się zmieściła. Dzięki jego podejściu mogłam się trochę zdystansować i nabrałam wiary, że mi się uda to zdać. Zupełnie inaczej niż poprzednio, gdy instruktor cykał pod nosem, syczał, oczami przewracał, w ogóle wyglądał jakby miał foch na to, że ma taką pracę.

Moje rady dla zdających:

* nie wiem, czy wszystkim to pomaga, ale ja komentowałam co robię, np. "wjadę na środkowy pas - ze skrętu w lewo na skrzyżowaniu - bo zrobię miejsce temu z naprzeciwka który skręca w prawo na mój skrajny", mam wrażenie, że egzaminator wiedział, że myślę a nie jadę bezmyślnie; albo: "widzę tutaj roboty na prawym poboczu, więc przekroczę linię i pojadę nieswoim pasem bo nic nie jedzie z naprzeciwka; ale jak tylko coś pojedzie to zjadę na swój pas"

*jak widziałam "niezdecydowanych pieszych" --- ooo kocham ich! , machałam im łapką żeby przeszli, bo inaczej tak byśmy mogli stać godzinami i ja i oni, egzaminator to widział i chyba spodobało się

*przepuściłam auto włączające się do ruchu -- kultura jazdy

*cały czas patrzyłam uważnie co się dzieje dookoła, co robią auta przede mną, to czasem bardzo pomaga, szczególnie jak jedzie przede mną L, to mogę przypuszczać, że przepisów nie złamie, bo instruktor mu podpowie, że "za nami egzamin" i pokieruje w razie czego

*jak jechała jakaś ciężarówka czy traktor to sobie dałam duży odstęp od niej, żeby widzieć coś przed sobą (i przed nim)

*pamiętajcie, jak macie zieloną strzałkę do skrętu w prawo, to popatrzcie na nią, zatrzymajcie się, upewnijcie i ??? jeszcze raz sprawdźcie czy strzałka się nadal pali !!! KONIECZNIE !!! bo lubi zgasnąć. Ja miałam analogiczną sytuację z sygnalizatorem przed skrzyżowaniem i znakiem STOP. Miałam zielone, więc zatrzymałam się na stopie i przygotowałam do skrętu w lewo. Już już chciałam ruszać, a tu nagle, myk - czerwone. No więc postaliśmy sobie. A czas leciał, egzamin się toczył, Pan patrzył na zegarek, a ja :-)

*potwierdzam tez wcześniejsze rady: nie słuchajcie mądrali z poczekalni, ja to po prostu uciekam jak takie undywidum widzę, wyszłam sobie do tego dalszego korytarzyka a potem na dwór, na dworze mniej duszno, to i lepiej, głowa nie boli, a od słuchania takich ciotek przemądrzałych można dostać szału (zazwyczaj są to młode dziewczyny, zauważyliście??? nigdy faceci,, już wiem dlaczego nie lubię dziewczyn)

*keep the faith! uda się, tylko trzeba być przygotowanym i wierzyć w swoje możliwości - no i nie trafić na chamidło za egzaminatora

* i jeszcze jedno ale ważne! Ubierzcie się ładnie i wyjmijcie z uszu kolczyki, jeśli macie ich kilka, przyczeszcie włosy, aby nie przeszkadzały i nie trzeba było ich odgarniać, zmyjcie czerwony lakier z pazurków zwłaszcza jeśli jest poodpryskiwany. Schludny, nieco odświętny wygląd pomaga. Mówię jako zdający ale także jako egzaminator --- bo sama egzaminuje tylko że studentów, np. na egzaminach dyplomowych, zaliczeniowych itp. i uwierzcie mi, każdego to cieszy jak widzi, gdy ludzie do niego z szacunkiem podchodzą. Ja miałam czarne spodnie ale nie jeansy, tylko takie z materiału a'la garniturowe plus biały sweterek, żadnych ozdób wielkich, kolczyków do ramion itp. Wiadomo, ze jak ktoś ma super umiejętności to zda nawet w dresie i żując gumę, ale może egzaminator nie przymknie oko na to czy owo, albo pośle na trudniejszą trasę... nigdy nie wiesz na kogo trafisz, po co kusić los !
karen28
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 07 marca 2013, 17:58

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez zalman » czwartek 07 marca 2013, 20:09

karen28 napisał(a):*pamiętajcie, jak macie zieloną strzałkę do skrętu w prawo, to popatrzcie na nią, zatrzymajcie się, upewnijcie i ??? jeszcze raz sprawdźcie czy strzałka się nadal pali !!! KONIECZNIE !!! bo lubi zgasnąć. Ja miałam analogiczną sytuację z sygnalizatorem przed skrzyżowaniem i znakiem STOP. Miałam zielone, więc zatrzymałam się na stopie i przygotowałam do skrętu w lewo. Już już chciałam ruszać, a tu nagle, myk - czerwone. No więc postaliśmy sobie. A czas leciał, egzamin się toczył, Pan patrzył na zegarek, a ja :-)os !


a gdzie w poznaniu jest to skrzyzowanie? ja mialem egzamin z tskim starszym facetem na placu chodzil w kaszkiecie. Potrafil wyprowadzic juz z rownowagi na placu a pozniejbtylko probowal dobic. Jak nie zaliczylem to od razu wyszedlem z auta bo jedyne co chcialo mu sie dac to w twarz. A nie.jestem nadpobudliwy ale dawno nikt tak jak on swoimi glupimi uwagami niewyprowadzil mnie z rownowagi. Tak jak napisalas mozna umiec dobrze jezdxic ale jak za egzaminatora jest balwan a nie czlowiek to ciezko zdac. Jaki czlowiek nie robi bledow jalk sie z nerwow i zlosci nie moze juz skupic.
zalman
 
Posty: 5
Dołączył(a): piątek 11 stycznia 2013, 13:33

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez karen28 » piątek 08 marca 2013, 10:12

Wiesz co, to było gdzieś na Winogradach, za Cytadelą, te uliczki objeżdżaliśmy bardzo wiele razy od wielu stron. Zaraz wejdę w google maps i spróbuje sobie przypomnieć, jak pisałam - trochę jechałam "jak robot" nie potrafiłabym powtórzyć trasy.

Ale... co się okazało, trochę nie do końca jest ta sytuacja ze stopem taka jasna jak pisałam, a więc sprostowanie:
to co mówiłam odnośnie zielonej strzałki, jak najbardziej trzeba pamiętać by ją kontem oka kontrolować, bo lubi się zapalać to znów gasnąć jak właśnie podrywamy się do jazdy,

Natomiast ze stopem i sygnalizacją to już sytuacja bardziej skomplikowana. Wczoraj pytałam paru kierowców, bo mi to nie dawało spokoju, a nie chciałabym wprowadzać tutaj innych kursantów w błąd. Poszperałam też po przepisach i z tego co doczytałam i dowiedziałam się:
pierwszeństwo ma sygnalizator, jeśli jest znak stopu na tym samym słupie lub przed sygnalizatorem. Wtedy jeśli zapali się zielone to jedziesz i nie patrzysz na stop. Jeśli natomiast STOP stoi już za sygnalizatorem, to pomimo zielonego światła musimy się zatrzymać. Dokładniej, wjeżdżamy za sygnalizator, bo mamy zielone, które na to zezwala i zatrzymujemy się tuż obok przed stopem, jak w załączonym zdjęciu.


W moim przypadku był STOP na tym samym sygnalizatorze, tzn. na jednym słupie co światła (o ile dobrze pamiętam), więc niepotrzebnie się zatrzymałam.

Przepraszam za zamieszanie, postaram się znaleźć to miejsce i wkleić zdjęcie jak się da.
Załączniki
z10872394Q,Kielce--Skrzyzowanie-ul--Swietokrzyskiej-i-Warszaw.jpg
z10872394Q,Kielce--Skrzyzowanie-ul--Swietokrzyskiej-i-Warszaw.jpg (90.03 KiB) Przeglądane 53096 razy
karen28
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 07 marca 2013, 17:58

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez master58 » sobota 16 marca 2013, 12:52

Również pochwalę się, że jestem kolejną osobą, która wczoraj pokonała poznański WORD. Co prawda za 3 razem (za 1 stres zrobił swoje, a za 2 mój mały błąd), ale za to w jakim stylu :D Cały egzamin bez problemu, świetny egzaminator, czego chcieć więcej? Egzaminował mnie Pan Remigiusz F., który okazał się bardzo miły (polecenia wydawał spokojnie z ogromnym wyprzedzeniem. Cały egzamin trwał 40 minut, w czasie którego cały czas kręciłem się blisko ośrodka.
master58
 
Posty: 9
Dołączył(a): sobota 07 lipca 2012, 13:22
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez prohun » piątek 12 kwietnia 2013, 20:53

Witam! Zarejestrowałem się na forum, aby opisać mój egzamin na prawo jazdy kategorii B w poznańskim WORDzie.

Był to mój drugi egzamin praktyczny, pierwszy miałem rok wcześniej, w marcu 2012 - oblałem na łuku.
Egzamin miałem 11.04, o godzinie 8:00. Na swojego egzaminatora czekałem ok. pół godziny - był nim bardzo sympatyczny pan K. Do pokazania miałem światła cofania oraz płyn do spryskiwaczy. Następnie łuk, którego obawiałem się najbardziej, a wyszedł bezbłędnie. Dalej wzniesienie również bez problemu, no i jedziemy na miasto.

Jechaliśmy z WORD-u w prawo (inaczej się nie da:D), następnie w Serbską w prawo na Rondo Solidarności, gdzie miałem zawrócić. Dalej z Serbskiej w Naramowicką i dalej długo tą ulicą, aż do skrętu w lewo w Sarmacką (tutaj zaczęła się strefa 30). Pierwszy raz byłem na tej ulicy, ale trzymałem się tych 30 km/h :) Zauważyłem, że na Sarmackiej samochody często parkują w połowie na pasie ruchu a w połowie na chodniku, więc trzeba je wymijać z kierunkowskazami, a jeżeli jedzie coś z naprzeciwka, to należy ustąpić :) Na Sarmackiej miałem również parkowanie skośne i zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury. Następnie z powrotem na Naramowicką, a z niej lewoskręt na Lechicką, gdzie przez chwilę można się było rozpędzić do 70 km/h, yeah! :D Z Lechickiej w prawo, na Wilczak i w prawo z powrotem do WORD-u. POZYTYWNY! :)

W skrócie trasa: Wilczak>Serbska>R.Solidarności>Serbska>Naramowicka>Sarmacka>Naramowicka>Lechicka>Wilczak

Obrazek

Teraz tylko czekać na plastik i można śmigać :)
prohun
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 12 kwietnia 2013, 20:18

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez sb2004 » sobota 20 kwietnia 2013, 15:03

Postanowiłem tu napisać, bo sam co jakiś czas od stycznia zaglądałem tutaj. Zdałem dzisiaj, było to moje 3 podejście :D Chciałem dodać tutaj trasę, ale nie umiem :P Miałem chyba nietypową, bo z Szelągowskiej skręciłem w Garbary, miałem niedaleko Starego Rynku parkowanie i zawracanie z wykorzystaniem bramy, potem zahaczyłem też o Rondo Śródka. W ruchu drogowym jeździłem w sumie 34 minuty. Pan egzaminator (Tomasz K.) był bardzo miły, byłem pozytywnie zaskoczony 8) Pozdro!
sb2004
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 20 kwietnia 2013, 14:11

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez malutkaaa891 » poniedziałek 22 kwietnia 2013, 21:08

Podobnie jak pozostali kursanci ubiegający się o prawo jazdy, ja również zaglądałam na to forum i dlatego postanowiłam się z Wami podzielić moimi doświadczeniami. Więc, 17 kwietnia zdałam egzamin:) przy trzecim podejściu. Pierwsze dwa oblałam na placu, trzecie podejście okazało się szczęśliwe.
Egzaminował mnie pan Rafał Sz. Z pozoru bardzo miły, jednak w trakcie egzaminu potrafił powiedzieć sporo niemiłych słów. Jednak mnie najbardziej interesuje efekt końcowy:)
Trasa wyglądała następująco:
z Wordu w prawo, później przy Tesco znowu w prawo, na krzyżówce serbska - naramowicka zawracanie, serbska - wilczak w prawo, następnie w szelągowską, a tam na ulice winogrady. Dalej na uliczkę przełajową i tam parkowanie. Dalej wyjazd na ulice winogrady i w jednej z małych uliczek zawracanie z użyciem parkingu. I z powrotem na ulice winogrady a tam w prawo w uliczkę wójtowską i prosto do słowiańskiej, gdzie pojechaliśmy w lewo. Na krzyżówce słowiańska - murawa w prawo i prosto do ronda solidarności, przez które przejechaliśmy na prosto. Dalej ulicą murawa do lechickiej i tam w prawo i cały czas prosto aż do zjazdu na ulicę wilczak i wjazd do wordu.
Tak oto wyglądała moja trasa. Muszę stwierdzić, że ulice którymi jechałam były mi znane:) ogólnie, wyjazd na miasto wyobrażałam sobie gorzej. Pomimo docinków pana Sz. egzamin wspominam jako miły i z niecierpliwością czekam na odbiór prawka:)
A jakie mam rady dla kursantów dalej męczących się w wordach...
Po pierwsze, to nie zniechęcać się!
Po drugie, to nadmiernie rozglądać się na drodze, pokazać że obserwujecie wszystko dookoła i nie dacie się zaskoczyć.
Po trzecie, to odpowiednio wcześnie hamować. Ja zauważyłam kilka razy, że noga egzaminatora niebezpiecznie krążyła wokół hamulca, ale nie dałam mu tej satysfakcji i ubiegałam go zawsze hamując odpowiednio wcześnie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim zdającym:)
malutkaaa891
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 22 kwietnia 2013, 20:44

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Degu » środa 22 maja 2013, 21:09

Teoria (29.03.13r.)
Zdana za pierwszym razem, 74/74 pkt.
Pan ochroniarz sprawdził dowody, wpuścił kursantów. O wyznaczonej godzinie przyszedł pan egzaminator, zajęliśmy stanowiska losowo, ponownie sprawdził dowody, kazał podpisać się na liście i objaśnił przebieg egzaminu. Egzamin rozpoczęty, monitory były na dotyk wskaźnika przymocowanego sznurkiem. Pytania były średniej trudności. Mnie wystarczyło porobić testy dostępne w internecie i przeczytać Kodeks Drogowy dwa razy. Następnie udałam się zapłacić i zapisać na egzamin praktyczny, którego termin został wyznaczony na prawie 2 miesiące później.


Praktyka
(21.05.13.), godz. 16:00. Zdana.
Pan ochroniarz sprawdził dowody, następnie przyszedł egzaminator, wpuścił nas do sali nr. 3. Objaśnił szczegółowo przebieg egzaminu, po czym poprowadził nas do drugiej poczekalni, z której było wyjście na dwór i widok na plac manewrowy. Chwilę później do poczekalni przyszło ok. 10 egzaminatorów. Panowie roześmiani, w dobrych humorach, wydawali się bardzo przyjaźni. Wzięli swoich pierwszych kandydatów na kierowców i poprowadzili na plac. Godzinę później wrócił pan egzaminator i zapytał, która z pań to 'Agniesia'? Zgłosiłam się, po czym upewnił się podając moje nazwisko i poprowadził mnie na plac. Pan Czesław M. wydawał się bardzo miły i sprawiał dobre wrażenie. Podeszliśmy do samochodu, ja wsiadłam od strony kierowcy, egzaminator od strony pasażera. Tam sprawdził dowód i pogadał do kamery 'dzień blahblah, samochód blahblah, numer rejestracyjny blah blah, egzamin pani A
gnieszki blah blah'. Następnie kazał włączyć światła cofania i otworzyć maskę. Dostałam płyn do spryskiwaczy. :) Kazał pokazać i powiedzieć, jak się sprawdza poziom.
Następnie usiadł po stronie kierowcy i zawiózł mnie na łuk. Pozwolił mi wybrać który, bo są cztery tory. Wybrałam ten najbardziej po prawej, żeby mi się w lusterku słupki nie pomyliły. :) Łuk zaliczony za pierwszym razem, pan egzaminator kieruje na górkę. Przy wjeździe trzeba uważać na murek po prawej stronie. Powiedział gdzie się zatrzyma. Góra zaliczona też za pierwszym razem. No to pan zaprosił na miasto. Trzeba uważać przy wyjeździe, ponieważ tam już są wydzielone pasy. Po wyjeździe z WORDu oczywiście w prawo :), następnie znowu w prawo, na kolejnym skrzyżowaniu w lewo. Pan egzaminator subtelnie dawał do zrozumienia, że czas zmienić pas, mówiąc żeby nie zostawiać sobie niczego na ostatnią chwilę itp. Po drodze wjechaliśmy na jakiś parking, dość pusty, tam zawracanie wykorzystując infrastrukturę, wyjeżdżamy. Następnie Rondo Solidarności (skręt w lewo), Kościoł (parkowanie prostopadłe między drzewami + stop). Jeszcze jedno zawracanie było i parę razy skręt na strzałce. Ogółem, średnia trudność. Parę błędów się zdarzyło, np. ruszanie z 2, nie spojrzenie w którąś stronę przy parkowaniu, niepotrzebne najechanie na linię przerywaną przy zawracaniu, za bliskie przejechanie obok pojazdu, który omijamy. Pan egzaminator na mieście wydawał się lekko podenerwowany. Raz na mnie nawrzeszczał, bo stanęłam przed przejściem dla pieszych. Moim zdaniem pieszy stał bardzo blisko jezdni i na 100% chciał przez nią przejść, a jeszcze nie było za późno by zahamować według egzaminatora powinnam jechać, no to pojechałam nie przepuszczając tego pieszego, tak jak chciał. Zrobiliśmy małe kółko, jakieś mniejsze skrzyżowanie po drodze się trafiło ze skrętem w lewo i wróciliśmy do WORDu. Tam pan Czesław zapytał 'I co ja mam z panią zrobić?' Po czym pokazał mi wypełniony papierek z pozytywną oceną. Uścisnął dłoń, pogratulował, wręczył papier i się pożegnaliśmy. Ogółem egzaminatora oceniam średnio, bo z jednej strony starał się rozładować stres ('spokojnie, dziecko'), a z drugiej na mnie warczał ('mam pani przerwać ten egzamin?!'). Ogółem jestem zadowolona z egzaminu, bo zdany za pierwszym razem. :)
Degu
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 15 maja 2013, 22:16

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Hufsa » poniedziałek 14 października 2013, 23:45

Witajcie.

Ucząc się słyszałem różne opinie o poznańskim WORDzie m.in
o młodych egzaminatorach, którzy prowadzą statystyki i zakłady,
kto "udupi" najwięcej osób.

23.09 wybiła godzina (7.00) mojego pierwszego egzaminu, jak się później okazało POZYTYWNEGO :)

1) Egzamin teoretyczny: standardowa procedura, zdane 74/74 pkt, być może
dlatego że płytka od nauki zawierała prawie to samo co baza WORD'u.

2) Egzamin praktyczny: dość szybko bo o kilka minut po 8 zostałem wywołany,
przez pana Adama K. Ulżyło mi, gdyż nie był to człowiek młody.
Najpierw do samochodu, siadam za kierownicą. Początkowo procedura dowodu,
i dostaję płyn hamulcowy + światła pozycyjne.
Włączam zapłon, światła, otwieram maskę i wychodzę.
Podnoszę maskę, Pan przytrzymuje i mówię, że tu znajduje
się to i tam to i tak i tak, a Pan na to "no ale szybciej!".
Już wiedziałem, że ten człowiek miły nie będzie, potem
pokazuje pierwszą żaróweczkę i mówię, że tu mamy sprawne
lewe przednie światło pozycyjne, a on na to: "wiem co tu jest,
szybciej no!", więc podszedłem do tyłu samochodu i mówię, że
świecą. Pan wstawił samochód na łuk.

Nie wiedziałem, że tak można traktować człowieka, no ale jednak.
Z tego strachu przygotowałem się do jazdy, lecz nie włączyłem silnika :wow:
Gdy już przekręciłem kluczyk silnik poszedł do 2tyś RMP, gdyż stopą lekko
wduszałem gaz.
Łuk zrobiony na obrót, Pan ledwo zdążył za samochodem, wsiada i
jedziemy na górkę, za co dostało mi się, że nie wiem gdzie jechać.
Na górkę wjeżdżam, ręczny, 1, gaz, sprzęgło i puszczam ręczny.
Poszło gładko.

Miasto: Wyjazd z WORD'u w prawo (Pan nie mówił, lecz w lewo zakaz).
1) Wilczakiem do Serbskiej tam w prawo.
2) Skręcamy w Naramowicką, potem w lewo w Lechicką.
3) Z Lechickiej na Murawę aż do ronda Solidarności.
4) Na rondzie Solidarności zawracanie.
5) Gdy już zawróciliśmy jechaliśmy kawałem Murawą i zawracanie
wykorzystując bramę do parkinku po lewej stronie.
6) I z powrotem na Solidarności, tam w prawo na Aleję Solidarności.
7) Z Alei Solidarności w prawo na Połabską, a tam zawracanie na takiej
charakterystycznej wysepce w pasie zieleni. (Pan powiedział na światłach,
w rzeczywistości to kawałek przed nimi).
8 ) Z Połabskiej (Pan nie mówił gdzie skręcić) pojechaliśmy w prawo na Aleję Solidarności.
9) Z Alei Solidarności w lewo na Mieszka (tam kazał mi rozpędzić się do 50km/h, gdyż ja
jechałem 45).
10) Z Mieszka I skręcamy w lewo w Słowiańską.
11) Ze Słowiańskiej w prawo w Zagonową.
12) Wjeżdżamy w Wyżyny (słynne 3 STOP'y - jednokierunkowe).
13) Chyba na 2 lub 1 STOPie skręcamy w prawo w Pasiekę.
14) Tam na odcinku tej drogi parkowanie równoległe, gdzie zacząłem
wykonywać manewr a egzaminator się wkurzył, bo nie było za nami
żadnego zaparkowanego samochodu, więc kazał mi szukać innego miejsca.
15) Po wykonanym manewrze między 2 samochodami skręcamy w lewo na
Winogrady (tu mój błąd, bo za mało dojechałem do lewej).
16) Z Winogradów skręcamy w lewo w Murawę (tu mój drugi i ostatni
błąd, ponieważ ktoś wyprzedził nas z prawej, a na tej ulicy ciężko zmienić pas.
17) Z Murawy w prawo na Słowiańską, potem w lewo na Naramowicką.
18) Przecinamy Serbską i skręcamy w prawo na Ziarnistą.
19) Gdy dojedziemy do Lechickiej skręcamy w prawo.
20) Z Lechickiej w prawo i jeszcze raz w prawo i mamy już
nieszczęsny podjazd do WORD'u gdzie nie chciał mi się podnieść
szlaban.

Egzaminator okazał się wyjątkowo niemiły, trasa wyjątkowo długa, a sytuacje drogowe
zaskakujące lecz dostałem karteczkę z pieczątką POZYTYWNY.
Gdy zapytałem co mam z tym zrobić Pan odparł " ja nie jestem
od udzielania informacji" i poszedł.

Jedyne co mogę powiedzieć osobą, które będą zdawać to trzy rzeczy:
- wykuć testy
- nie przejmować się mową egzaminatora
- nie stresować się :)
Hufsa
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 14 października 2013, 22:54

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez katjusza » sobota 01 lutego 2014, 01:52

Cześć, także chcę się podzielić moimi wrażeniami ze zdanego prawka. :)

Kilka lat temu zrobiłam kurs, zdawałam dwa razy praktykę, nie zdałam i zniechęcona rzuciłam sprawę. Nie było to zbyt mądre.

W październiku 2013 roku wzięłam się za sprawę na nowo. Wykupiłam jazdy, bo zmieniłam miejsce zamieszkania, aby przypomnieć sobie, jak się jeździ oraz poznać Poznań w trasie. Na początku listopada załatwiałam sprawę z PKK, było trochę problemu, bo Poznań jeszcze nie był w systemie, ale w końcu przyjęli mój profil.

Wykupiłam egzamin teoria + praktyka (skoro pieniądze z praktyki nie przepadają, po niezdanej teorii, to czemu nie?)
Pod koniec listopada miałam pierwszą teorię - nie zdałam, ale brakowało mi 2 punktów.

14 grudnia drugą - nie zdałam, chociaż czułam się pewniej.

Po powrocie ze świąt 3 stycznia, zajrzałam do testów tylko raz - byłam pewna, że nie zdam, że tylko się zapiszę na następną teorię, tym bardziej, że nie było czasu na jazdy z instruktorem. Pierwsze zaskoczenie: z pytań z ITS zmienili na te z PWPW.
Kolejna niespodzianka - zdałam! Bez większego stresu próbowałam odpowiadać według logiki i zdrowego rozsądku. Byłam przekonana, że się nie uda, a tu taka niespodzianka! Zszokowana wyszłam z sali i poszłam od razu pod zdjęcie umiejscowienia świateł itd., gdyż na praktykę nawet mentalnie nie byłam przygotowana.

Pogoda była idealna, słoneczny dzień. Egzaminator był spokojny. Na placu pokazywałam wlew płynu do spryskiwaczy i na siłę próbowałam znaleźć tam podział min.-max. (tak, wiem bardzo inteligentnie...), ale w końcu stres odpuścił i powiedziałam, że trzeba otworzyć klapkę. Pokazywałam ŚWIATŁA POZYCYJNE i lewa żarówka patrząc na samochód nie działała. Egzaminator kazał mi wsiąść na miejsce pasażera i podjechaliśmy do warsztatu. Wyskoczył "Pan Geniek" i majstrował chwilę przy światłach i wróciliśmy w stronę placu. Egzaminator już chciał wjechać na parking L-ek i wszystko robić od początku, ale sam sobie przypomniał, że przecież już to wykonaliśmy. Łuk robiłam dwa razy i niestety raz nie zatrzymałam się na kopercie, drugi raz przejechałam linię, jadąc tyłem.

Następny egzamin miałam 13 grudnia w poniedziałek. Poprzedniego dnia był ATAK ZIMY i GOŁOLEDŹ na drodze. Miałam jazdę z moim instruktorem, nauczyłam się jeździć na lodzie (w trakcie jazd minęliśmy 10 stłuczek w tym autobus, a była niedziela, więc mniej samochodów na drodze...). Nie nastrajało to dobrze na egzamin.

Egzamin był o 7.00, wyszłam z domu o 05.40. Z Rynku Łazarskiego musiałam się dostać do WORD. Nie przyjechały trzy 14, TAXI nie odbierało, ja w nerwach, na szczęście jechała z zajezdni 19, więc zdążyłam na czas.

Egzaminator w sali nr 3 nas poinstruował i dodał, że w takich warunkach (nieco lepsze niż w niedziele, ale śnieg i ślisko) sami egzaminatorzy się boją jeździć, ale warunków się nie wybiera, trzeba pracować. Praktyka rozpoczęła się o 7:40. Egzaminator, pan W., miły i spokojny człowiek, młody ok. 30-tki. Pokazywałam WLEW PŁYNU HAMULCOWEGO oraz KIERUNKOWSKAZY - zrobiłam je osobno, zamiast awaryjnymi, bo słyszałam, że lubią się czepiać, że to nie jest do tego zadania przycisk.
Łuk robiłam dwa razy, raz najechałam na linię (znów tyłem). Drugi raz się udał, chociaż myślałam przez chwilę, że znów się nie zmieściłam w przedniej kopercie. Później górka wykonana i na miasto.

Przed wyjazdem stwierdzenie "Niech Pani uważa na dzisiejsze szczególne warunki jazdy". Więc trzymałam dystans od aut i wcześnie hamowałam.

Wyjazd z Word w prawo (nakaz), jazda na wprost (zjazd na prawy pas), w prawo w Serbską.
Na głównym skrzyżowaniu w lewo w Naramowicką.
Z niej w prawo na Słowiańską. Tam parkowanie boczne - udane.
Ze Słowiańskiej w prawo w ul. Murawa do ronda Solidarności.
Na rondzie zawracanie. Przede mną, w połowie objechania ronda, była inna L-ka, która robiła to samo i nagle zahamowała, mimo, że nie miała nikogo nadjeżdżającego z prawej. Zdążyłam, ale byłam blisko, bo na lodzie dłużej się hamuje. Dostałam uwagę "Proszę ostrożnie hamować w tych warunkach."
Z ul. Murawa w prawo na Winogrady.
Z Winograd chyba w Zaganową. Tam "Zawracanie z wykorzystaniem biegu wstecznego z wykorzystaniem drogi". Trochę zgłupiałam, bo nigdy nie słyszałam polecenia od instruktora "na wstecznym", ale stwierdziłam, że chodzi o nawrót tyłem z wykorzystaniem bramy (bo tylko manewry z bramą tam wcześniej ćwiczyłam). Manewr udany.
Z powrotem na Winogrady, Murawa, Solidarności na wprost (cieszyłam się, że za nie ma autobusu).
Z Murawy w prawo na Lechicką. Maks. prędkość innych pojazdów przy tych warunkach była 40 km/h, co zrozumiałe.
Zjazd na WORD w prawo. Nie widziałam gdzie jest ta wcześniejsza linia ciągła, ale egzaminator też, więc nie wiem na jakiej wysokości wjechałam na prawy pas.
Wjazd do WORD, dobre parkowanie.
Egzaminator kazał mi przygotować pojazd do postoju, ale nie gasić silnika. Ja odruchowo go zgasiłam. "No proszę Pani...".
"Jak się Pani czuje po jeździe?" "Dobrze. Niebezpieczne warunki były..." "Warunki, jak warunki i w takich się jeździ. Niebezpieczna, to może być jazda, trzeba uważać. Egzamin z wynikiem POZYTYWNYM".

Skończyłam ok. 8.20. Trasa krótka i mało skomplikowana, ale jakoś się nie dziwie, bo w tych warunkach lepiej nie robić skomplikowanych manewrów...

W tym samym czasie z L-ki obok wychodziła szczęśliwa inna dziewczyna, więc to był dobry dzień nie tylko dla mnie. ;)
katjusza
 
Posty: 8
Dołączył(a): poniedziałek 13 maja 2013, 14:33

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez katasza » środa 17 grudnia 2014, 17:27

Myślę, że i ja mogę się tutaj wpisać, choć pj zdałam już 5 lat temu, więc jeszcze na starych zasadach.
Na wstępie zaznaczę, że osk które wybrałam to była jakaś parodia, dopiero po 20 godz wyjeżdżonych pokazali mi jak się maskę otwiera :D

1) kat. B
Po ukończeniu kursu byłam przekonana, że nie zdam egzaminu - samochód ciągle mi gasł, bałam się rond i "prawdziwego ruchu", dlatego wzięłam kilka godz jazd dodatkowo w innym osk, w dniu egzaminu jeszcze rano 2 godzinki i o 18 na ścięcie.
Teorię zaliczyłam bez większych problemów i już czekałam na praktykę.
Wyczytali mnie jako pierwszą z mojej grupy, egzaminował mnie pan koło 40. Jakie zadania na starcie wylosowałam? Nie mam pojęcia, większość egzaminu w mojej pamięci widnieje jako czarna plama, ale swoje błędy zapamiętam do końca życia, bo były wybitnie głupie. Na łuku samochód mi zgasł, zauważyłam to dopiero w chwili gdy chciałam przyspieszyć nieco a tu lipa, ale egzaminator nic o tym nie wspomniał, musiałam jednak go powtórzyć, bo tyłem wjechałam na kopertę zbyt płytko (na kursie uczyli mnie "sposobem", ale bez kontrolowania lusterek pewnie bym padła od razu). Górka bez problemów, no i wyjazd na miasto - czyli apogeum głupoty w pigułce.
Czy zdarzyło się komuś, aby egzaminator dał po hamulcach i nie zakończył egzaminu? oto i mój przypadek - na jazdach doszkalających powiedziano mi, żebym po wrzuceniu migacza nie skręcała czy zmieniała pas od razu tylko odczekała ze 3 pyknięcia, na egzaminie pilnowałam tego aż nazbyt. Wyjechałam z Word'u, dotarłam do dużej ulicy i jestem na prawym skrajnym pasie, usłyszałam polecenie skrętu w lewo więc zgodnie z tym, co mi mówiono mozolnie przejechałam na środkowy pas, później na lewy i w ten sposób przejechałam skręt w lewo. Wystraszona spytałam, czy mogę w kolejną uliczkę skręcić, egzaminator się zgodził i tak dotarłam do rozjazdu, w którym był skręt w lewo - pomiędzy dwa duże markety oraz coś w stylu zawracania, ale skoro w lewo, to jadę między sklepy i w tym momencie były hamulce i pytanie: gdzie pani jedzie, nie jedziemy na zakupy! zaczęłam się już w duchu modlić, aby zamienił się ze mną miejscami, oblał mnie i dał mi spokój, ale egzamin ciągle trwał. I tu kolejna moja głupota, gdzie jest prawo a gdzie lewo? zaparkowałam przodem zgodnie z poleceniem, wyjechać miałam w lewo - jeszcze dopytałam, czy przód ma pojechać w lewo, czy tył, bo nie zrozumiałam. Pomyliłam oczywiście kierunki, egzaminator jeszcze raz mi wytłumaczył gdzie mam wyjechać i... po delikatnym daniu na jazdę czuję, że znowu robię to samo, szybka kontra kierownicą i mykam w kierunku Word. Na koniec egzaminator trzymał mnie nieco w niepewności, ale jak to stwierdził - musi pani poćwiczyć manewry, ale zdałam za pierwszym razem.
Ja bym sobie tego prawka nie dała, ale być może śmiechem trochę zdobyłam egzaminatora - w końcu jestem kobietą i lewa z prawą mi się mylą. Egzamin wydawał mi się trwać wiecznie, choć w praktyce na mieście byłam chyba nie dłużej niż pół godz.

2) pozwolenie na tramwaj
Znacznie świeższa sprawa, bo te egzaminy zdawałam od połowy lutego do początku czerwca (chociaż testy teor. były co 3 tyg, więc mam jakieś wytłumaczenie). Teoria był moją zmorą, wiecznie brakowało mi ok. 2 pkt, już byłam przekonana, że nie nadaję się itp tym bardziej że presja spora bo czeka na mnie praca, za chwilę jak nie zdam to będę musiała zacząć spłacać całość a pracy akurat nie miałam. Ulga przyszła dopiero za 7 czy 8 razem, krótko po tym, jak znalazłam sobie pracę dorywczą (spadła presja). W przeciwieństwie do pj, na tramwaj obowiązuje więcej przepisów i rozporządzeń, m.in. dot. pociągów i trolejbusów.
2 dni po teorii przyszedł czas na praktykę, na placu się nieco spaliłam i zatrzymałam się na słupku tyłem, ale przy powtórce było już ok. W trakcie egzaminu brały udział 3 osoby, ja przejmowałam wagon na trasie i miałam problem w wyczuciu hamulców, dwa ostre hamowania i już się z nimi zaznajomiłam choć egzaminator zaczął marudzić. Na szczęście nie wleciałam na "kolizyjne", wszędzie się pilnowałam i pomimo trudnej trasy przez centrum miasta i ze strefą 30 zdałam, choć usłyszałam komentarz że jeżdżę za mało dynamicznie (przy 30km/h raczej ciężko o dynamikę). I tak oto od blisko pół roku prowadzę tramwaje, a idzie mi to chyba lepiej niż prowadzenie samochodu :D
Jeśli tramwaj jedzie i dzwoni, a powinien stać i czekać na światło to oznacza jedno - uciekaj, bo zgubił hamowanie.
katasza
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 17 grudnia 2014, 04:10

Re: WORD Poznań - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez dawidzbazin95 » środa 17 grudnia 2014, 22:29

Witam wszystkich :D
Jako że czytałem to forum przygotowując się do egzaminu to czuje się zobowiązany napisać coś od siebie tuż po jego zdaniu :D Zdałem dzisiaj teorie + praktykę za 1 :)

Zacznę od teorii - najważniejsze żeby się do niej przyłożyć. Ja przeczytałem 3 razy "Kierowca doskonały" Henryka Próchniewicz oraz rozwiązałem kilkanaście jak nie kilkadziesiąt testów z tej płytki która jest dodawana z książką. I mogę ją szczerze polecić bo zdałem na 74/74 :) Pytania w większości powtórzyły sie z płyty oraz z wątku viewtopic.php?f=2&t=34550. Teraz czas na praktykę - i tu moja rada: nie słuchajcie ludzi w poczekalni. Weźcie ze sobą słuchawki i słuchajcie muzyki - Ja tak zrobiłem i nie żałuje gdyż w przerwach między utworami słyszałem co ci ludzie gadają - straszą siebie nawzajem kij wie poco. Do tego większość ludzi tak zasrana przed wyjściem na praktykę że aż żal brał. Mówię wam- nie warto. Jeśli na jazdach w osk jeździliście w miare ok to uwierzcie w siebie, to naprawdę pomaga. Ale do rzeczy - w końcu zostałem wywołany przez egzaminatora Tadeusza C. - tak spoko kolesia to nawet na jazdach w osk nie miałem. Po pokazaniu mu swiateł cofania i trąbnieciem klakosnem zawiózł mnie na łuk - i tu też moja rada, róbcie łuk na obrót bo to zawsze wychodzi. W osk można robić na czuja ale przeważnie na szkoleniu masz tylko 1 łuk - w Poznaniu były 4 i patrząc na linie można zgłupieć. A robiąc na obrót jeśli ktoś umie płynnie cofać to zawsze wyjdzie, nawet dłubiąc w nosie :D Dobra po zrobieniu łuku i górki rura na miasto. Egzaminator cały czas mnie prowadził, polecenia wydawał z gigantycznym wyprzedzeniem (najlepsze to ze mi przypominał o kierunku kiedy zapomniałem o nim przed skrętem na równorzędnym :D, do tego robił sobie jaja a to z ludzi na chodniku a to zagadywał o jakieś bzdety :D )Moja jazda trwała na mieście ok 30 minut :) kilka krzyżówek, zawracanie na rondzie, cofanie z uzyciem bramy, jednokierunkowe, strzałki warunkowe i parkowanie prostopadłe. Nic szczególnego, wszędzie wcześniej byłem razem z moim instruktorem z osk. No i po 30 minutach dojechałem do Wordu, wjeżdżamy, parkujemy dał mi flepa i się pożegnaliśmy - to tyle. Wygląda łatwo? Bo tak właśnie było :D Dobra teraz kilka rad :)



NIE STRESUJCIE SIĘ - jeżeli na jazdach szkoleniowych jeździliście ok, to tak samo możecie pojechać na egzaminie. Jazda jest na tym samym aucie ( ja np: dostałem niewyjechane clio, aż się przyjemnie jechało) więc poco się spinać? Nie robicie nic nowego, chłodna głowa to podstawa, widziałem wiele osób co w poczekalni czekając na swoją kolej były tak zesrane że aż szkoda gadać - to jak ktoś taki ma zdać? Egzaminator zobaczy że jakaś miękka rura się trafiła to go będzie chciał dla zasady udupić. Wiadomo, dużo zależy na kogo się trafi, ale nawet trafiając na służbistę można zdać, tylko trzeba być czujnym i uważnym!

KULTURA NA DRODZE - wpuszczajcie autobusy, przepuszczajcie pieszych nawet gdy nie musicie bo to dobrze świadczy o was samych

DOBRE NASTAWIENIE TO PODSTAWA -idziecie ten zasrany egzamin zdać, a nie oblać. Jeśli idziecie z myślą że was uleje na czymś to tak pewnie będzie - Ja szedłem po to żeby zdać i go zdałem. Więc można, bo przyznam szczerze że po 30h nie jeżdżę doskonale, nadal mam problemy z parkowaniami (szczególnie równoległe) ale wierzyłem że się uda (bo większe matoły niż ja zdawały więc czemu nie Ja?)
No i to chyba tyle odemnie, tak więc - Powodzenia na egzaminie i do zobaczenia na drodze!!!!
dawidzbazin95
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 17 grudnia 2014, 21:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości