WORD Wrocław - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez martsz » wtorek 23 października 2007, 13:03

Mój zdany egzamin :D
15.10.2007 godz 7.00 zimno jak cholera. Stanowisko nr 2, egzaminator pan w średnim wieku, chyba sie przedstawiał, ale mi uszy zamarzły i nie słyszałam :wink: Placyk na szczęście do przodu. Jedna osoba poległa.
Miasto - byłam 3 więc wczekałam się prawie do 10.00 (sporo czasu i przy okazji wypalonych papierosów). Nadeszła moja kolej - egzaminator stwierdził, że musi sobie zapalić bo co wchodzi osoba to zdaje egzamin. 10.03 zaczęło się.
Wyjazd z WORDU z lewo, później znów w lewo - przejazd prosto przez strefę, w Tarnogajską w lewo, w prawo w AK, w prawo na parking i powrót w lewo na AK - tu uwaga w oczekiwaniu na przejazd - proszę podjechac bliżej :!: . Następna komenda: w pierwszym dozwolonym miejscu proszę zawrócić - i tu stres mnie zjadł, bo najpierw zastanawiałam się czy w tej zatoczce mogę zawrócić (oczywiście, że nie!!!!), a potem na skrzyżowaniu z Tarnogajską pięknie zajęłam lewy pas (a przeciez tam są kierunkowe - zapomniałam!!!). Myślę sobie - to już po jabłkach, ale patrzę do ciągłej mam jeszcze kawałek - może się zmieszczę - mówię do egzaminatora nie mogę zawrócić w tym miejscy - włączyłam kierunek, zjechałam na lewy pas (chyba ciut zachaczyłam o tę ciągłą ale ciii), przejechałam na wprost przez skrzyżowanie, zajęłam za skrzyżowaniem prawy. Egzaminator - będzie zmiana polecenia. Ufff. W prawo - czyli znów strefa ( co to za ulica nie wiem za tym ograniczeniem do 40 na Ak), póżniej w lewo. Na światłach prosto i w prawo - czyli w Hubską. Później w lewo w Glinianą i w lewo w stefę - a w tej strefie i w lewo i w prawo, i w lewo i w prawo. Aż się w pewnym momencie zgubiłam. Za chwilę polecenie proszę zaparkować. w momencie kiedy robiłam korektę do przodu parkowania - odjechał mi samochód z tyłu, więc egzaminator stwierdził, ze nie mam punktów odniesienia - jedziemy w inne miejsce. Stres sięga maksimum. To drugie parkowanie już nie wyszo za dobrze, mówię szczerze, ale egzaminator stwierdził, ze warunkowo może być. Kochany :D. Później zawracanie na skrzyżowaniu w strefie. W prawo w lewo i znów byliśmy koło Lidla. Patrze na zegarek - 10:38. Boże tylko 5 minut. Byle nie popełnić głupiego błędu. Na światłach w prawo w Armii Krajowej i tam w prawo w Ziębicką. Dojeżdżamy do ośrodka...delikatnie zwalniam i oczekuję komendy: skręcamy do ośrodka. A tu nic :( Przerażenie w oczach. Mijamy skrzyżowanie.komenda - proszę zawrócić z użyciem bramy i wstecznego. Zawracamy. SWkrzyżowanie - to strefa, więc puszczam 3 elki i dwa samochody. Jedziemy. Ukochana komenda w prawo do ośrodka. Jeszcze tylko stop przed szlabanem. I zaparkować. No i niby w liniach idealnie, ale ciut blisko innego samochodu. I słowa egzaminatora: Ogólnie nieźle, ale proszę kilka razy pojeździć z doświadczonym kierowcą. U mnie Pani zdała. Szerokiej drogi. :shock: :shock:
Moje uwagi...gdyby chciał mnie oblac, to miał by do czego się przyczepić, wątpię czy na egzaminie ktokolwiek jeździ bezbłędnie. Ale miałam farta z egzaminatorem. Był po prostu człowiekiem
(2007-10-23) Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
martsz
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 23 października 2007, 12:01

Postprzez adriano071 » wtorek 23 października 2007, 19:03

Witam wszystkich...:D

Moja przygoda z egzaminem wygladala wrecz bajecznie.
Przyjechalem z instruktorem we wtorek 16 egzamin mialem juz 19 w piatek :D
Dwa dni nauki teorii bo ponad 2 miesiace tam nie zagladalem. Stresik byl lekki.
O 8.05 mialem egzamin teoretyczny i zdany na 0 bledow. Mialem supe grupe non stop sie smialismy i nie bylo stresu.POtem Placyk dostalismy starszego Pana i takiego pod 40 wygladal na niezadowolonego z poranka :D Podzielili nas na dwie grupy ja trafilem tam gdzie nie chcialem :D wszytko zaliczone na placyku bez klopotu i jako pierwszy wyjezdzalem na misto.Bez stresu bo bylem pewien ze nie zdam z opowiadan kolegow i jakos poszlo wszytko wykonane jak kazal.Stres sie zaczal w draodze powrotnej jak wiedzielem ze jestm o krok od zaliczenia. Egzaminator byl super czasem zazartowal np. jak kobieta miala pierszenstwo przed nami a stala 2 minuty i powiedzial " to pietek rano a pozatym kobieta , po nich nie nalezy sie duzo na drodze spodziewac " i sie zasmial... Takze Egzamin zdany za pierwszym razem i czekalem tylko 3 dni. Inaczej wymarzyc sobie tego nie moglem.

Pozdrawiam Adriano.
adriano071
 
Posty: 4
Dołączył(a): wtorek 23 października 2007, 18:53
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez goniek » środa 24 października 2007, 17:49

Dzisiaj zdawałam trzeci raz i zdaaałam.Egzamin miałam o 13.00.Placyk poszedł gładko,pomijając fakt że padał deszcz.Póżniej miasto.Egzaminator starszy pan świetny,pomagał mi jak jechałam.Zawróciłam w bramie,póżniej parkowanie prostopadłe,trochę sie zamotałam ale zrobiłam korektę.Następnie jazda po mieście.Już nie pamiętam którędy jechalam ale jakoś poszło.Pod Wordem powiedział mi że zdałam i życzył szerokiej drogi.Gość życiowy żeby każdy egzaminator taki był to na pewno więcej osób by zdawało.
goniek
 
Posty: 8
Dołączył(a): czwartek 18 października 2007, 18:58

Postprzez Scully » środa 24 października 2007, 22:29

wszystko jest możliwe :roll: Ale w WORDzie jest doprawy wielu egzaminatorów więc masz duże szanse, ze na nią nie trafisz. A nawet jeśli to pocieszę Cię, że znam osobę, która u niej zdała :D

A co do mojego egzaminu. To trfił mi się starszy pan. Niezbyt był rozmowny... zaczeliśmy konwersację jakieś 200 m przed WORDem... (wtedy już wiedziałam, że tylko jakiś mój straszny błąd może spowodować wynik negatywny) Genralnie dużo wjeżdżałam i wyjeżdżałam ze strefy (tej w okolicach Glinianej- reszty nazw ul;ic nie pamiętam)... aż już sama nie widziałam, gdzie jestem i czy jadę po głównej :) Parkowałam równolegle, zawracałam na AK (w miejscu do zawracania określanym jako "za krzakami" :P Potem kilka raz miałam skręcać w lewo z podporządkowanej itd. Generalnie pan egzaminator nie był zbyt miły... no dopiero pod koniec :)

Na szczęscie ten egzamin skończył się wynikiem pozytywnym :D

Z nieprzewidywanych niespodzianek- mocowanie tej metlowej podporki klapy było wyrwane, cud ze mi ona na głowę nie spadła :) Egzaminatror próbował to jakoś przykręcić ale bez większego powodzenia...
Avatar użytkownika
Scully
 
Posty: 72
Dołączył(a): wtorek 28 sierpnia 2007, 14:22
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez ania19 » czwartek 25 października 2007, 16:16

a wiec nie trafilam na mambe a na taka młoda pania wysoka krótkie włosy braz czy to rude... i oblała mnie w 37 minucie pod pretekstem ze wysmsilam pierszenstwo :( glupia :evil:
ania19
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 24 października 2007, 20:59
Lokalizacja: olawa

Postprzez milka30 » poniedziałek 26 listopada 2007, 11:43

Dziś już wiem , ze dobrze zrobiłam przenosząc papiery z Legnicy do Wrocławia :D
W Legnicy oblałam dwa razy..dosłownie za "bzdury" nie wyjechałam nawet na miasto..
We Wrocławiu udało sie za pierwszym razem :D
Mimo stresu i zimna super atmosfera..Przyjemni egzaminatorzy, bardzo "ludzccy"..
Dzieki takiej atmosferze, spokojna jazda..a to przecież klucz do sukcesu :D

Osobiście polecam wrocławski WORD, polecam wrocławskie szkoły jazdy..
polecam Wrocław (choć nie jestem jego mieszkanką) :roll:

Legnicki WORD to jedno wielkie bagno..ściągaja tyle forsy ile sie tytlko da..
bezczelność, chamstwo i zadufanie w sobie począwszy od panienek w "obsłudze klienta" po panienki w "kasie", egzaminatorów a skończywszy na "górze".
Legnicki WORD rządzi sie własnymi prawami..np. słupki na placu nie sa ustawione wg. przepisu, odległości sa bardzo zróżnicowane przez co tak wiele osób oblewa "łuk", a "szczęśliwą" liczbą jest "7" bo jak dobrze pójdzie to zdaje sie egzamin dopiero właśnie za 7 razem :roll:

Jeszcze o jednym chciałabym napisać..
Po własnym doświadczeniu. juz wiem, ze kurs jazdy powinno sie robic w miescie w którym chce sie zdawać póniejszy egzamin..
Ja mieszkam w małej mieścinie, skusił mnie kurs (wcale nie tani) organizowany przez pana instruktora z zupełnie innej miejscowości.
Nic o tym człowieku nie wiedziałam, nie miałam tez pojecia jak wyglada taki kurs itp.
Nie wnikając w szczegóły ten pan, g...mnie nauczył..
Ponad 30 h jazdy, teorii (???)-ogladania filmów instruktażowych i tak naprawde ciagle brak pojecia o jezdzie..
Owszem testy zdałam za 1 razem, ale ciagle coś nie tak było z jazdą...
Gdy przeniosłam sie do Wrocławia, wzięłam dosłownie 8h jazdy..tak żeby pojedzic przed egzaminem.
I te 8 h dało mi odpowiedzi na wszystkie pytania, co?, jak? i dlaczego?, kiedy?
Przez te 8 h nauczyłam sie prowadzic pewnie samochód.
Na egzamin szłam pewna tego ze poradze sobie na miescie :D

Ku przestrodze..
Warto jest poczekać, poszukać dobrej szkoły i odpowiedzialnego instruktora.

Warto jest zajrzeć na takie forum jak to :wink:
milka30
 
Posty: 4
Dołączył(a): poniedziałek 05 listopada 2007, 09:50
Lokalizacja: wrocław

mam to , mam mam mam!!!!!

Postprzez crazyDriver;] » piątek 21 grudnia 2007, 19:20

i nadszedł wreszcie ten dzień! zdawałam dzisiaj egzamin łączony, teoria oczywiście 0 błędów i jazdaa.... kolejne już moje podejście do niej;[ placyk elegancko jak zwykle i stres w oczekiwaniu na miasto, bo jak dotąd zawsze wymuszałam pierwszeństwo- kwestia sporna, ale wiadomo- z egzaminatorem sie nie dyskutuje :roll: ) nadeszła moja kolej, więc wzięłam dwa głębokie...wdechy i wsiadłam do autka- fotele, lusterka, silnik, światełka , pasy o drodze i wzzzzziuuuummmmmmmmm- :arrow: :arrow: :arrow: na szosę:) dziś byłam już niesamowicie zdeterminowana, bo uwielbiam jeździć samochodem a jak do tej pory nie mogłam osiągnąć tego mojego wymarzonego plasticzku, stwierdziłam więc, że trzeba sobie zrobić prezent na święta:)
jeśli chodzi o egzaminatora... pierwsze wrażenie całkiem korzystne- lekka wada wymowy (tzn. taki śmieszny głosik i niekształcone "errrr") i ogólnie taki raczej nie wykazujący cech typowych dla wielu z nich (czytaj- postura nader wyprostowana, zero uśmiechu na ustach, ton jak na wiecu wyborczym...) :) ogólnie dawał parę takich podchwytliwych komend, ale sprostałam;) i zauważyłam, że nie lubi pieszych przechodzących przez jezdnię w niedozwolonym miejscu - kiedy sie zatrzymałam jak wbiegła mi na jezdnię jakaś kobieta stwierdził, że to ona powinna uważać, a nie ja ;]

to tyle :) życze wszystkim zdającym powodzenia :)
crazyDriver;]
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 21 grudnia 2007, 18:57

Postprzez doman89 » czwartek 03 stycznia 2008, 16:46

witam
dzisiaj miałem egzamin i taki sam przypadek z moherem który wszedł mi na przejście jak ja ruszyłem, ale w innym miejscu. ale to nie zaważyło na wyniku egzaminu, miałem zawrócić na skrzyżowaniu równorzędnym(w strefie)i wymusiłem pierwszeństwo.ale tak było ok, egzaminował mnie pan W..., naprawdę spoko człowiek. pozdrawiam
doman89
 
Posty: 7
Dołączył(a): wtorek 01 stycznia 2008, 17:56
Lokalizacja: świdnica

Postprzez annes83 » wtorek 12 lutego 2008, 00:19

Witam ja zdawałam 9 lutego 2008 i oblałam jazde na miasto z własnej głupoty i slepoty. Egzaminatorka brunetka bardzo miła podobał mi sie sposób wypowiadani przez nia poleceń : wyrażna mowa, odpowiednio wcześnie , głosno. Żałuje bo połowe jazdy już miałam za sobą. Moją pietą Achillesa okazało sie zawracanie , wstyd ale nie douczyłam sie :oops: więc winić moge tylko siebie. Dziękuje za cenne rady wszystkie przeczytałam i porobiłam notatki , skusiłam sie też na przeczytanie całego Kodeksu Drogowego. Dlatego na następny egzamin pójde lepiej przygotowana i może wynik bedzie pozytywny. Troszke mi szkoda oblanego egzaminu bo jazda sprawia mi przyjemność i już z utęsknieniem czekam żeby siąść za kierownicą . :)
annes83
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 12 lutego 2008, 00:05

Postprzez Michau » sobota 08 marca 2008, 18:17

Cześć,
z tego co widzę dawno nikt tutaj nie pisał - więc chyba warto odświeżyć temat. ;-)
+ Podejście pierwsze (początek stycznia) - egzamin łączony: plac pozytywnie, następnie miasto... tutaj niestety się nie udało, powód: przejechanie na żółtym świetle. Miałem młodego egzaminatora, miły Pan z "szalikiem" w okół szyji ;-)
+ Podejście drugie (początek lutego) - plac pozytywnie, następnie miasto... kolejny raz nie udany, powód zawracanie na sygnalizatorze kierunkowym (do tej pory nie wiem czym się kierowałem zawracając na strzałce kierunkowej (?)). Pan egzaminator bardzo miły, również młody w czapeczce i skórze. :lol:
+ Podejście trzecie (6 marca).
Godzina 10, wziąłem sobie karteczkę, aby nie zapomnieć stanowiska/grupy. Na karteczce była informacja, że jestem w grupie "x" (nie pamiętam), to było stanowisko numer 2 - przy barierkach. Podeszliśmy całą grupą, okazało się że nie ma mnie na liście! Spoglądam na karteczkę, a tutaj napisane "prawo jazdy w dniu 02.02.2008" :shock:.
Pobiegłem szybko na resztę stanowisk i pytam sie Pana egzaminatora, czy mógłby pokazać listę, bo wziąłem nie tą karteczkę co trzeba. Okazało się, że jest tam moje nazwisko :D
Podpisałem się, zaprosił mnie do tej wiaty, abym czekał na swoją kolej (szczerze mówiąc myślałem, że mnie nie dopuści bo się spóźniłem. Znajomy miał taką sytuację w Kłodzku i go nie dopuścił).
Pierwsza osoba polega na placu, następną osobą był młody Pan - udało się. Potem czas na mnie - plac pozytywnie, wyjeźdżam ze wzniesienia, a egzaminator do mnie: "czy może chce Pan podjechać na początek placu i ustawić samochód", więc odpowiedziałem, że nie ma problemu. ;-)
Następnie czekanie na miasto - pierwszy Pan, który zdawał pierwszy po 40 minutach przyjechał - niestety był na miejscu pasażera. :(
Kolejną osobą była młoda dziewczyna - przyjechała po 40 minutach, widziałem z daleka, że siedzi za kierownicą - byłem przekonany że zdała. Tak też sie stało ;-)
No to czas na mnie ;-)
Wyjechałem w lewo - na strefę, potem skręcałem w prawo i ukazało się duże skrzyżowanie :shock: - miałem przejechać na prost i tak też uczyniłem ;-)
I zaraz od razu miałem parkowanie (prostopadłe) po lewej stronie - zaparkowałem i słyszę "proszę sobie nie utrudniać". I z tego wszystkiego zapomniałem kierunkowskazu... Następnie wyjechałem na Armię Krajową (?) na tą zatoczkę i następnie w prawko na skrzyżowaniu i strefa - po strefie jeździłem około 20 minut (słońce strasznie dawało we znaki, aż szybę sobie uchyliłem :D). Po przejechaniu około 30 minutach powiedziałem sobie, że się nie poddam bo jest już tak blisko ;-) Kilka parkowań, zawracanie w bramie/skrzyżowaniu - tutaj nie było problemów, byłem pewny siebie ;-)
Następnie wjazd do WORD'u - zatrzymanie przed szlabanem i zaparkowanie na parkingu.
Pan egzaminator mówi: "tutaj miał Pan kilka drobnych błędów" i daje mi dwie "N'ki" - przestraszony sobie myślę, że już po mnie :D
I po chwili - "muszę dać Panu to prawo jazdy... nie muszę - Ja chcę dać Panu to prawo jazdy - egzamin pozytywny"! :D
Egzaminatorem był młody Pan z szalikiem, ten którzy za pierwszym razem zatrzymał mnie na żółtym świetle. ;-)

Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć ;-)
Avatar użytkownika
Michau
 
Posty: 5
Dołączył(a): sobota 08 marca 2008, 17:54

Postprzez sir_tomek » niedziela 09 marca 2008, 17:57

No to może teraz i ja opiszę jak przebiegał mój egzamin.

Zaczęło się od egzaminu teoretycznego o 13:05 zaproszono całą grupę do sali. Po zapoznaniu się z klawiaturą szybki teścik i wyjście do poczekali koło placu. O 14 zjawił się koordynator, który poprzydzielał nas na stanowiska. Ja byłem na 7, tym najbliżej Armii Kraowej. Pandą podjechał starszy Pan ezaminator M. w czapce z daszkiem... Powiedział jak ma przebiegać egzamin i kazał reszcie iść pod wiatę. Ja byłem 3/4, więc po dłuższej chwili siedziałem już w aucie i "spowiadałem" się do kamery. Następnie egzaminator kazał otworzyć maskę i wysiąść. Wskazywał zbiorniki z płynami i kazał powiedzieć, co to za zbiornik. Ze stresu pomyliłem zb. płynu do spryskiwaczy ze zb. wyrównawczym płynu chłodniczego. Pan M. kazał się zastanowić i wymienić jeszcze raz. Poźniej kolej na światełka. Także mówił jakie włączać, a po włączeniu wysiąść i je wskazać. Tu również miałem malutki błąd... Włączam pozycyjne, wychodze, patrze - nie świecą... Egzaminator karze się upewnić, wsiadam do auta i się przyglądam, co jest źle. Po chwili wychodzę, uff - świecą :wink: No to teraz jazda po łuku. Po ruszeniu mi zgasł, kazał kontynuować, wjechałem w kopertę, więc teraz cofanie. Wjeżdzając w łuk zatrzymałem się, ehh... Kolejna próba łuku udana... Kolej na górkę, tutaj poszło w miarę ok, lekki zryw na asfalcie :P "Pierwsza część zaliczona, proszę czekać na parkingu"... Byłem tym razem również trzeci w kolejce. Pierwsza osoba poległa po 15 minutach, kolejna po 30. No więc teraz ja, wiadłem przygotowałem się do jazdy i ruszamy. Z parkingu w lewo, za skrzyżowaniem z Klimasa zawracanie w bramie i obok parkowanie prostopadłe. Poźniej prosto Klimasa do Tarnogajskiej. Skręciliśmy w lewo. Następnie na ulicę Piękną [strefa]. Poźniej w prawo w Nyską i prosto, następnie w lewo ul. Jesionowa. Do Hubskiej, tutaj sygnalizator S-2 i nakaz jazdy w prawo. Poźniej prosto aż do Dawida, skręciliśmy w lewo. Następnie do Gajowej i nią aż do samego końca. Poźniej ul. Kamienną prosto, skręciliśmy w Widną, a później w Armii Krajowej w stronę Tarnogajskiej. Tym razem Tarnogajską prosto aż do skrzyżowania z Klimasa i skręt w lewo. Poźniej w prawo w Międzyleską do końca i w prawo, w Gazową. Następnie Morwowa i tu skręt w prawo i kilka razy krążenie po uliczkach w okolicy WORDu.

Prawie cały czas były to skręty w lewo, a że miałem to opanowane do perfekcji, więc nie było problemu. Egzaminator wydawał bardzo jasno polecenia, bez "w najbliższym... , na najbliższym...". Niekiedy nawet podpowiadał poruszając kciukiem na wysykości skrzyni biegów czy sygnalizować omijanie pojazdów. Kilka razy przyhamowywał, żebym nie popełnił głupiego błędu i nie wjechał za daleko na skrzyżowanie blokując je przy ustępowaniu pierwszeństwa. Byłem ostatnim zdającym, więc podjechaliśmy pod garaż. Egzaminator uscisnął mi rękę pożyczył szerokiej drogi i powiedział, że egzamin mam zalicznoy. Podziękowałem i poszedłem do wyjścia z uśmiechem na twarzy. Wynik pozytywny zawdziędzam właśnie panu egzaminatorowi, bo gdyby nie on i jego małe podpowiedzi poległbym ponieważ jeden błąd miałem właśnie za niesygnalizowanie zmiany pasa ruchu. No to chyba byłoby na tyle...

Ale się rozpisałem, hehe :)
Obrazek

kat. B - 29.02.2008
kat. A - ???

Obrazek

Ford Escort '94 1.8D
sir_tomek
 
Posty: 37
Dołączył(a): sobota 19 stycznia 2008, 18:41
Lokalizacja: Wrocław

moje egzaminy...

Postprzez Jagoodka » wtorek 11 marca 2008, 19:11

u mnie było z egzaminami...hmm... powiedzmy bardzo szczególnie..
1.EGZAMIN LACZONY(11.02.2008r.)
ostatnią jazdę miałam w piątek i tak mnie na niej brał stres,że właściwie, zamiast mnie utwierdzić, że umiem jeździć(w trakcie całego kursu praktycznie nic nie sprawiało mi problemu, prócz tego, że czasem jak miałam jazdy po 8lekcjach zdarzało mi się zagapić), sprowadziła mnie na samo dno rozpaczy... szczególnie,że mam wrodzoną skłonność do wiecznego oceniania tego co robie, jako nie dość dobre lub po prostu do d***... w poniedziałek stawiłam sie jakieś 20 przed 7(raczej przypadkiem, bo jak mnie mama odwoziła był mróz i przymarzły drzwi od kierowcy, jak mama, po oskrobaniu auta weszła od pasażera, to drzwi od pasażera nie chciały sie zamknąć, a potem smieciarka zatarasowała nam wyjazd z osiedlówki...). zdążyłam się jeszcze nacieszyc problemami żoładkowymi na spowodowanych stresem i weszłam zdawać test... miałam jeden błąd wyszłam dosyć szybko... przed jazdą pogadałam z biedakami takimi jak ja, pozartowałam, ale zbladłam na wieść, że będę pierwsza.. jakos tak raźniej jak sie nie zaczyna, no nie?? podzielili nas na grupy i do nas przyszło 2 egzaminatorów: dziadeczek w czapeczce (pan L.) i wysoka, ciemnowłosa kobieta ok 45lat... pali Hanna bodajże... tu dodatkowy stres(i narastający ból brzucha...), bo kobiety mnie nie lubią jakoś:/ ale dostałam się pod opiekę dziadeczka, chociaz jak sioę okazało nie było to takie super, bo mnie poganiał i to mnie stresowało bardziej.. światła, wszystko pod maska nigdy mi nie sprawiały większej trudnosci, a tym bardziej łuk i górka, takze sie nie martwiłam o to zbytnio... i nie słusznie, bo oblałam własnie na łuku oblałam... okazało sie ze tyczki te poza kopertami są inaczej ustawione niż na łuku, na którym ćwiczyłam, poza tym miałam włączone city i nie zauważyłam tego.. i dupa... za drugim razem łuk już nawet nie miałam co próbować, bo byłam tak masakrycznie zestresowana(nawet nie wiedziałam, że człowiekowi tak sie moga ze stresu ręce i nogi trząść...), ze nie było szans... także nie zdałam na czymś co świetnie zawsze mi wychodziło.. i w sumie nikt, łacznie ze mna, sie nie spodziewał, że nie zdam:/ a jednak...
2.EGZAMIN(11.03.2008r.)
teoretycznie dobry termin, po próbnych maturach itd, ale znowu 11... następnym razem jakiś inny dzien na pewno, bo ten 11, to jakiś pechowy:/ zacznę od tego, że w czwartek(06.03.) tuz przed próbną maturą z biologi totalnie bez powodu pękły mi okulary... miedzy oczami:/ miałam je tylko sklejone taśma izolacyjną bo inaczej nie wiele bym przeczytała... się stresowałam, bo nie wiedzialam czy do wtorku mi je naprawia:/ na szczeście w sobote na miejscu zrobili w fielmannie:D tylko doszedł dodatkowy stres bo w piątek skręciłam kostkę(prawa) i chcieli mi ją w gips wkładać, chociaż w sumie nie było szczególnych podstaw do tego..(nie zgodziłam się). owijałam ,namaszczałam tak, ze w miare wydobrzała. 2h jazdy miałam umówione w poniedziałek, dzien przed egzaminem z takim dziadeczkiem, który niektórych egzaminatorów uczył... niestety miał coś pilnego i przysłał szczylka w zastępstwie:/ szło mi potwornie, szczególnie ze wsględu na strasznie miekkie sprzegło i dziwne odgłosy, które autko z siebie wydawało... zdołowałam się troche(jednak poza tymi 3h przed egzaminem poprzednim to prawie 2 miesiace niejeżdzenia), ale pod koniec nie było śle, chociaż denerwowała mnie składnia i przechwałki tego szczylka...
egzamin miałam miec na 7 rano, dlatego dziadek miał przyjechac zajac sie moimi małymi braćmi, a mama miała mnie zawieźć i wspierać duchowo... dziadek sie spóżniał, późno wyjechałysmy i w efekcie spóźniłam się na egzamin... biorac pod uwage wszystkie te optymistyczne akcenty już mi wszystko zwisało.. pan pozwolił mi przystamic do egzaminu, a to ze się spóźniła, poskutkowało tylko tym, że nie byłam pierwsza:P
już odrazu pierwsze co zrobiłam, do pieprznełam sie w skreconą, lżej niż zwykle zabandażowaną kostka w autko...ale placyk zdałam bez problemu(już sie tak nie stresowałam jak za pierwszym razem). Poza tym pan Marek S. nie był z typu tych upierdliwców, którzy szukaja dziury w całym(zreszta nie mieliby w czym). Na miasto tez miałam jechać jako druga, bo dziewczyna, która miała ostatnia placyk, odrazu z placyku pojechała na miasto... nie byłam jakos specjalnie zdenerwowana, ale jak wróciła tamta dziewczyna(zdała!!:D) to jakos mnie wzieło na stres... wydawało mi się ze wszystko sprawdziłam, ale... zapomniałam włączyć świateł... i wyjechalam z Wordu tylko po to by zawrócić...
nie pamietam kiedy wczesniej zdarzyło mi się zapomnieć o światłach... poza tym o tym przypominala mi mama tuż przed.. stres??

totalnie się zdołowałam... w ogóle nie mam ochoty podchodzić do tego jeszcze raz:/ mama mnie wspiera, powiedziała, ze przeciez jak już jestem za kierownica to mam pewne ruchy i w ogóle wiem co robię... ale ja juz nie jestem pewna:/ zapisałam sie jeszcze tego samego dnia na egzamin 15.04,ale udało mi sie prawie odrazu przepisac na 5.04. - nie wiem co to będzie... zobacze, czy nie uda mi sie jeszcze jakiegos korzystniejszego(bliższego) terminu dorwac... jak nie zdam następnym razem, to chyba juz w ogóle zwatpię... wiem ze ludzie sdawają i po7 razy, a potem jeżdza czasem lepiej od tych, którzy zdają za pierwszym, ale nie wiem czy będe miała słe zeby tam sterczeć kolejny raz...

pozdrawiam wszystkich na drodze starań w osiągnięciu kawałka plastiku;P
im człowiek inteligentniejszy, tym częściej pech daje mu o sobie znać... Jestem geniuszem:P:D
Jagoodka
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 11 marca 2008, 18:16
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez vanz » sobota 12 kwietnia 2008, 15:59

4 egzaminy praktyczne, w końcu zdane:
1) placyk idealnie, jeszcze nie wiedziałem czego spodziewać się na mieście, egzaminator taki stary dziad, 3h stania i czekania na swoją kolejkę (pech że zawsze w sumie ostatni byłem). W końcu jedziemy, na pierwszym skrzyżowaniu przejechałem na zielonym świetle, a egzaminator dał po hamulcach i podziękował za egzamin. Ja do niego wtf zielone przecież było no i on cytat "A jak było zielone to proszę jechać dalej". Niestety wytrąciło mnie to z równowagi, jakoś jeszcze jechałem i dopiero w 47 minucie egzaminator mi dał po hamulcach bo uważał że powinienem się wcześniej zatrzymać (nie było linii, ale nie dał się przekonać) :(
2) znowu placyk idealnie, tym razem egzaminator jakaś kobieta tak po 30stce, nawet miła, tym razem w 31 minucie próba ominięcia nauki jazdy która włączyła akurat lewy kierunek gdy ja sprawdzałem martwe pole, niestety pani egzaminator była szybsza :(
3) placyk idealnie jak zwykle, tym razem jazda szybciej się skończyła po dotknięciu lusterkiem o lusterko auta zaparkowanego na jezdni (stał na zakazie zatrzymywania, ale co ja zrobię)
4) rano od 7 do 8:30 - ulewa na Wrocławiem, bałem się że nawet nie będę widział słupków na placyku, na szczęście dla mnie przestało padać po 9.
placyk skończony w rekordowym czasie 3ch minut (już tak od niechcenia), egzaminator znowu facet tak po 30, raczej sprawiał dobre wrażenie (przynajmniej w porównaniu do pierwszego dziada), o dziwo byłem drugi więc jak o 10 zacząłem placyk to o 12 skończyłem cały egzamin (pierwsza osoba oblała jazdę po 5 min). 45 min jazdy, w tym manewry: zatoczka, 2x zawracanie w najbliższym możliwym miejscu, zawracanie z cofaniem (pokazał w której bramie), parę trudnych wyjazdów z podporządkowanej (tu niestety tylko cierpliwość i refleks, ale w sobotę mniejszy ruch był) i chyba wszystkie miejsca w strefie z małymi uliczkami po prawej na której najczęściej oblewają. Do niczego się nie przyczepił, wynik pozytywny :)

Jedyne co mnie denerwowało we wrocławskim WORDzie to zachowanie dwóch pierwszych egzaminatorów, w twarz powiedzieli mi że dobrze jeżdżę i dali wynik negatywny (sic!) - no niestety wszyscy chcą zarobić. Poza tym czasem czekania, ponad miesiąc za każdym razem :/
vanz
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 12 kwietnia 2008, 14:50
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez testdriver » czwartek 17 kwietnia 2008, 03:31

Podoba mi się organizacja. Cywilizowane kolejki, pełna informacja. Fakt, ze czasami trzeba postać albo poczekać na egzamin ale WORD zrobił bardzo dużo żeby ułatwić procedury egzaminowanym (na bieżąco aktualizowane tablice świetlne z dostępnymi terminami/liczbą miejsca na nie, numerki do okienek umożliwiające wyjscie na dwór w czasie oczekiawnia na swoją kolej etc.)

Egzamin zdałem za drugim razem. Pierwszy oblałem z wlasnej winy i ślepoty. Moja egzaminatorka (pani Sylwia, ta sama przy obu podejściach) nie była może bardzo przyjazna i wprowadzała nerwowa atmosferę ale nie oblała mnie na żadnej "głupocie" (a trochę małych błędów zrobiłem) ani nie wywiozła mnie w żadne miejsca gdzie "łatwo oblać" ("rondo" na Powstańców, uliczki jednokierunkowe przy dworcu pkp etc). Nie mogę miec do niej o nic pretensji. Trochę żałuję, że nie udało sie z nią nawiązać kontaktu, bo lubię przyjazną atmosferę nawet w kontaktach typu egzaminator-egzaminowany.

W moich grupach ponad połowa ludzi oblewała na placyku. Egzaminator nie ma tutaj dużo do powiedzenia. Pytania z obsługi i świateł są badzo podstawowe, oblanie na placyku świadczy o tym, że osoba w ogóle nie jest przygotowana do egzaminu i nie ma się co tutaj doszukiwać złośliwości.

Co do terminów, to warto przejśc się do WORDU kilka razy w godzinach 10-12. Często zwalniają się terminy i przy odrobinie szczęscie mozna znaleźć bardzo szybki termin. Ja czekałem na drugi egzamin praktyczny 5 dni, udało mi się zapisać na ten termin po dwóch wizytach w WORD'zie (dwóch moich znajomych zdało następnego dnia po oblaniu, a jeden czekał tydzień). Zdarza się, że jednego dnia najbliższy termin jest za miesiąc a nastepnego za kilka dni.

Moje wrażenie jest takei, że WORD dba o komfort/dobre traktowanie przychodzących ludzi, czego nie mogę powiedzieć o moim OSK.
testdriver
 
Posty: 48
Dołączył(a): środa 27 lutego 2008, 02:08

Postprzez radex171 » poniedziałek 05 maja 2008, 21:51

godzina 16...zaczeło się, przyszedł egzaminator który powieział która grupa ma gdzie iść... no zaczął mnie dopadać pech...ie do grupy patrze babka...to sobie pomyslałem jak już ktoś wczesniej napisał że mogę szykpować kase na nastepny egzamin...na łuku zachamowałem bo bym wjechał na pas co by spowodowało natychmiastowe przerwanie wiec wolałem zatrzymać i powtórzyć łuk...udało się , z górką nie było problemu... i miasto... niedość że trafiłem na tą babkę to jeszcze auto jakieś lipne... ledwo ruszyłem i oczywiście sprzęgło musiało być spieprzone co spowodowało zgaśnięcie silnika...ale odpaliłem i pojechałem potem na następnym skrzyżowaniu znowu to samo... szlaq mnie trafił myślałem że po egzaminie ale liczyłem na szczęście więc ruszyłem dynamicznie i bez problemu co zaplusowało... ale na mój pech w 30 minucie ojeżdżałem z drogą z pierwszeństwem...ja nikogo nie widziałem i ruszyłem...no i dupa co się okazało miałem w martwym polu autko...
ogólnie to babsko było nie miłe... nic jej nie pasowało przy egzaminie... to że nie wyprzedziłem rowerzysty, choć w/g przepisów nie było 1 m odstępu, to że nie skręciłem w lewo przed samochoem bo zachoweałem szczególną ostrożno.ść i nie chciałem wymusić pierwszeństwa...lecz w momencie gdy rozmawialismy po egzaminie całkowicie inna babka...nagle okazałem się najlepszym kierowcą z grupy,rzekomo w/g niej bee w przyszlości dobrym kierowcą i że to była złośliowść losu że mi się tak trafiło...nie pamiętam jak się nazywała ale jest na nią jedno określenie... babochłop...nic dodać nic ująć... gdyby nie ten biust który jej zwisał jak nie powiem co komu to pomyslałbym że to facet...ehhh:(:(:(:(...no cóż szykuje kolejną kasę i jutro na egzamin mam nazieje że nie trafie na nią bo się załamie...

*****

i się okazało... nie byłem pewny ale wczoraj to co mi koleżanka powiedziała to wszystko mi wyjaśniło...dwoma słowami...CZARNA MAMBA...byłem o 10 za daleko a bym zdał jako nieliczny...ale jedno czym moge się pocieszyć to to że nie trafie na groszego egzaminatora...
radex171
 
Posty: 37
Dołączył(a): poniedziałek 24 marca 2008, 00:27

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 93 gości