WORD Wrocław - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Rafix » czwartek 05 czerwca 2008, 13:20

Moje pierwsze podejście miało miejsce 7.05 :) Razem z siostrą (razem robiliśmy kurs, wszystko równo + wzajemne dopingowanie się i oczywista rywalizacja :) ) mieliśmy egzamin łączony, teoria o 14, zrobiliśmy po 1 błędzie, po czym poszliśmy na placyk :) Tam byliśmy w jednej grupie zaraz po sobie. Z racji odmiany nazwiska (-ski, ska :) ) siostra przecierała szlaki :) Naszym egzaminatorem był bodajże pan Marek, stosunkowo młody, łysy, z bródką, naprawdę sympatyczny. Łuk nieźle, chociaż się martwiłem, a na górce powtórka, ale też ok. Ok, moja kolej, slinik spoko, światła włączyłem pozycyjne, idę do przodu i kurna co jest :D nie świecą się :) Ale jak się okazało szukałem ich w miejscu świateł mijania :) Na szczęście sam się szybko zorientowałem :) Łuk gładko, górka o dziwo też, bez zbędnego męczenia auta :) Cichutko :) Na mieście najpierw siostra, miała zdać... wróciła po 15 minutach... Ja też miałem zdać... z WORDu w lewo, w lewo, w tarnogajską w lewo, na świoatłach znów w lewo, potem w prawo w hubską, potem na strefę, zawracanie dookoła wysepki i rzekomo wymuszenie... No ale dobra:) Powiedział tylko, że jest zdziwiny moją reakcją, że jeździłem naprawdę dobrze i żebym sięnie poddawał, bo napewno zdam. No więc zaraz zapisaliśmy się z siostrą na kolejną próbę... dnia 31.05 :)

***
(historia będzie strasznie długa, ale na końcu jest mój największy hicior :) )
31.05 słoneczny poranek, na 9 egzamin... Jadąc do WORDu mijaliśmy jeszcze naszego instruktora i wymieniliśmy na hubskiej machniecie rękami :) 9, przychodzi koordynator, mowi która grupa na które stanowisko. Tym razem zostaliśmy rozdzieleni. Mi trafiło siestanowisko 1 (to samo co za pierwszym razem) i do tego Panda 10 (też ta sama co za pierwszym razem :D ). I do tego instruktor, nie pamiętam imienia, ok 50 lat, siwy, z wąsem, ale też naprawdę życiowy i sympatyczny. Na placyku ode mnie nie zdał jeden pan, na światłach. W grupie siostry egzaminowała jakaś taka stosunkowo młoda kobieta, teżpodobno sympatyczna, ale zdały placyk tylko 2 osoby... Moja siostra sie do nich niestety nie zaliczyła... Ok, czekamy na miasto :) Ja, moja dziewczyna i moja załamana siostra :) Pierwsza osoba z grupy po jakichś 20minutach wróciła jako pasażer. Wyjechała druga dziewczyna... W międzyczasie dojechał do nas mój przyszły szwagier :) Zrobiło sie wesoło i nagle wróciła tamta dziewczyna, samodzielnie :) Zdała :) A ja zostałem wywołany :) Szybkie sklejenie żółwia ze wszystkim i wyruszyłem walczyć o chwałę i honor rodziny :) Facet mówił wszystko w taki sposób, żeby było maksymalnie zrozumiałe, nawet mi powiedział, żebym wycofał sasmochód w stronę poczekalni :) Dokładnej trasy niestety nie pamiętam, bo dużo sie kręciłem w tych samych miejscach od różnych stron :) Ale miałem zawrcaanie na łączniku na Armii Krajowej - tutaj trochę stałem, bo co chciałem jechać, to w ostatniej chwili kogoś zauważałem i wolałem nie ryzykować wymuszenia, choć egzaminator chyba był trochę już zniecierpliwiony :), potem oczywiście nieśmiertelny przejazd "drogą z pierwszeństwem przejazdu" na Hubskiej :) Tu zostałem pochwalony :) Potem lewoskręt w Glinianą i od razu mi powiedział, że jeżeli ktoś będzie mi chciał pomóc, to żebym od razu korzystał. Tak tez robiłem :) W lewo w Gajową, potem w prawo w pzrestrzenną i tam na końcu jest nakaz jazdy w prawo na światłach i oczywiście nie mówił gdzie mam jechac:) Potem zaraz żeby na światłach w lewo (nie włączyłem kierunku :) ) na parking Aquaparku i tam miałem zawrócić z użyciem wstecznego. Następnie w prawo w Dyrekcyjną i w prawo w Kamienną. Miałem stresa, że może na rondo na Powstańców, ale była komenda, żeby w lewo :) Tam byłem kolejny na światłach, jak zwykle chciałem zdążyć, więc cisnąłem, ale mi się światło zmieniło w ostatniej chwili, więc hebel :D Wytknął mi, że nie popatrzyłem w lusterko wsteczne, że dopiero po zatrzymaniu :) I sobie całe światło i jeszcze sporo za nim rozmawialiśmy na temat takich hamowań, żeby wybierać mniejsze zło itd. Wtedy już byłem pewny, że facek jest naprawdę spoko :) Potem zajechaliśmy na Gaj, tam miałem parkowanie prostopadłe, z powtórką, bo poniosła mnie fantazja i nerwy :D Ale nawet mi powiedział, żebym sobie nie utrudniał i powtórka była w tym samym, wielkim miejscu :) Potem raz za wcześnie kierunek właczyłem. Czasu już prawie nie było. Z Morwowej myslałem, że juzw lewo i koniec :) A tu prosto :) I przed samym wiaduktem kazał mi zawrócić na środku skrzyżowania, spanikowałem i trochę źle się ustawiłem, ale ogólnie dobrze :) Potem już powrót do WORDU, podekscytowany widzę, że szlaban w górze więc jadę, a tu hebel :D I tylko pytanie czy wiem o co chodzi, szybko patrzę na znak i wzdychając mówię "no tak..." Chwilę tam stalismy pytał się z jakiej grupy znakow jest ten znak itd, to coś tam wymyślałem własną definicje i pojechaliśmy dalej :) BYłem załamany bo nie wiedziałem czego się spodziewać :) Ale powiedział, że wynik egzaminu oczywiście pozytywny, meski uścisk dłoni :), krótka rozmowa o błędach a w sumie to tylko z tym ostatnim zawracaniem mi tłumaczył i heja :) W końcu się udało :)

Sorry za przynudzanie, ale takie mam geny, że mogę o niektórych rzeczach mówić i mówić :)
Rafix
 
Posty: 285
Dołączył(a): środa 04 czerwca 2008, 21:32
Lokalizacja: wrocław

Postprzez pompolina » niedziela 08 czerwca 2008, 09:34

31 marca składam papiery w WORDzie.

I.
26 kwietnia egzamin łączony.
Teoria 11.00 - zaliczona bezbłędnie.
Samochód nr 19 - nie polecam! Sprzęgło chodzi ciężko i chwilami się blokowało.
Były cztery grupy. Mi przydzielili stanowisko 3 i jakiegoś dosyc młodego egzaminatora. Nie pamiętam imienia. Wydawał się miły... W grupie miałam tylko 4 osoby. Jedna dziewuszka oblała górkę. Ja placyk zaliczyłam bez żadnych większych problemów.
Jazda w ruchu miejskim. Byłam ostatnia. Pierwszy chłopaczek zdał. Druga była jakaś dziewczyna, siostra albo znajoma tego chłopaka co zdał. Ogólnie grupa trafiła mi się mało towarzyska. Nie było do kogo gęby otworzyć. Dziewczyna wróciłam po 15 minutach. A więc jadę ja! Byłam cholernie zdenerwowana. Nogi mi się trzęsły, serce waliło jak głupie! W samochodzie chyba 50 stopni ciepła! Nie byłam w stanie z siebie wydobyć ani słowa. Facet wydawał polecenia w ostatniej chwili i tu ma dużego minusa. Ogólnie był jakiś nabuzowany... przekroczyłam prędkośc na Armii Krajowej (jest do 40 ja jechałam 50) nie wiem z czego to wynikło. Zagapiłam się, nie wiem... ale wynik negatywny. Kazał się zatrzymać powiedział to co miał powiedzieć i kazał jechać. Myślałam że do ośrodka wracamy... ale nie! Jeździliśmy dalej! Po strefie, parkowanie równoległe... ja byłam na siebie wściekła bo nie zdałam a on kazał mi jeździć dalej! Robiłam takie głupie błędy! Ruszanie z drugiego biegu, źle zaparkowałam... ogólnie kicha.

II.
3 czerwca
8.00
samochód nr 18
Szłam tam z wielką nadzieją że zdam. Czułam się wyluzowana i pewna siebie. Wiedziałam że poprzedniego błędu nie zrobię. W grupie miałam same babki. Atmosfera była miła. Można było pożartować ogólnie towarzystwo fajne... stanowisko ostatnie. Tam na samym końcu placu. Wszystko było fajnie dopóki nie pojawił się egzaminator... stary i niezbyt miły. Pan Zbigniew... pierwsza dziewczyna poległa na łuku. Druga uczona tym samym spospbem co ja - miała duży problem i stwierdziła że trzeba kombinować... trzecia zdała, czwarta też no i moja kolej. Okazało się że dziewczyna miała rację. Mój sposób zawiódł i zaczęłam kombinować... no i wyjechałam za linie! Wstyd! Po egzaminie... stałam tam chwilę z dziewczynkami. Trzy wyjechały na miasto i trzy nie zdały. Ogólnie facetowi cały egzamin zajął 1,5 godziny... może śpieszyło mu się gdzieś??

Poszłam się zapisać na nastepny egzamin. Patrzę - wolny termin na jutro! Jedno miejsce!!! Myślę "Muszę je mieć"!! Przede mna 10 osób. Ja coraz więcej nerwów, juz robi mi się słabo bo słyszę rozmowy osób że też chcą ten termin... moja kolej! JEST! Jadę jutro!

III.
4 czerwca
11.00
Samochód nr 8 - moja szczęśliwa cyfra! :D
Okazało się że jedna kobietka z dnia poprzedniego, była znowu w mojej grupie! JAk miło! Bratnia dusza! Stanowisko 4.
Ogólnie towarzystwo było super! Jaja jak berety :lol:
Okazało się że jedziemy z kobietą... :shock: wszyscy w panikę. Kobieta młoda, zadbana... ale kosa! Niesamowicie! Jak moja nauczycielka z chemii... :lol: Krzyczała na tym placu na nich. Ja byłam ostatnia i bałam się żejak wszyscy ją wkurzą to jak ja tam wejdę to mnie zje! Jedna dziewuszka się popłakała. Każdy przede mną miał jakiś problem i miałam wrażenie że ona zaraz eksploduje!Moja kolej. Wsiadam do samochodu. SZOK! Była bardzo miła uśmiechnięta i od razu nerwy zniknęły! Łuk... biorąc pod uwagę że dzień wcześniej na nim oblałam to byłam bardzo spięta. Ale wszystko poszło bardzo dobrze! Jak ja się cieszyłam... na miasto czekał 3/5 w tym ja. Obydwie osoby przede mna narzekały na tą kobietę, JA jak na razie byłam zadowolona.. ale myślałam że na mieście pokaże swoje oblicze :twisted: i będzie koszmar. Czekałam godzinę na swoja kolej. Obydwie osoby nie zdały... i już nerwy.
Wsiadam. Jedziemy. W lewo. Dalej nie pamiętam. Ale kobieta była ... nie wiem nawet jak to określić. Miła, polecenia wydawała konkretnie, za każdym razem używająć słowa "proszę".. atmosfera w samochodzie była przyjazna. Nie denerwowałam się wcale! Byłam bardzo skupiona. Jazda z tą panią była dla mnie przyjemnością. Naprawdę. Jeździliśmy głownie po strefie, raz parkowałam prostopadle (nigdy na kursie nie zaparkowałam dobrze, zawsze krzywo lub za ciasno) ale zrobiłam je dobrze. Było dużo zawracania ale wszystko w strefie. Jedno za pomocą bramy wjazdowej. Kiilka razy myślałam że zarzuci mi wymuszenie, ale nie czepiała się. Widać że się sama niecierpliwiła jak tak stałyśmy i czekałyśmy jak wszyscy przejadą. Samochody były daleko ale wiem że niektórzy egzaminatorzy potrafią oblać nawet jak samochód jest bardzo daleko. Oczywiście zdałam. Powiedziała że prawie bardzo dobrze. to prawie to było - za mało dynamiki i jeźdżenie za blisko zaparkowanych pojazdów. Naprawdę nie wiem co sprawiło że ona wobec mnie była taka uprzejma a inni ją zwyzywali od najgorszych. Kobieta naprawdę była w porządku... nie piszę tak dlatego że zdałam bo nawet jakbym nie zdała i wiedziała że to z mojej winy to dlaczego mam obwiniać egzaminatora??
Pani miała na imię Sylwia.
I uprzedzam.
Możesz jechać 50km/h - jedź 50! nie mniej. Możesz jechać 30 - jedź 30! Ona bardzo nie lubi jak jedźie się powoli! Kilka razy jej poleceniem było jechać maksymalna dozwoloną prędkością! Widać że lubi szybko jeździć.
pompolina
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 07 czerwca 2008, 21:38
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez endru1 » niedziela 08 czerwca 2008, 10:51

KATEGORIA C

Mimo że napisałem to już raz w innym temacie myślę, że tutaj też moja relacja z egzaminu może być przydatna:

30 maja udało mi się zdać egzamin kat. C w WORD'zie we Wrocławiu. W związku z tym chciałbym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które mogą przydać się osobą zdającym w przyszłości.


(1) Biegi - w zasadzie chodzą normalnie jednak czasem występuje problem z wrzuceniem 2 lub wstecznego, ale mi wystarczyło, że wysprzęgliłem jeszcze raz i po tym wchodziły gładko. Jest odczuwalna granica przy wciskaniu dwójki więc nie ma obawy, że przez pomyłkę wskoczy wsteczny - czego się bałem bo słyszałem różne opowieści.

(2) Widoczność - dość dziwna sprawa jest z widocznością prawego tylnego koła w lusterku. Mi nie udało się lusterek ustawić tak, żeby było ono dobrze widoczne (myślę że to przez plandekę na "pace" która się wzdęła i zasłoniła koło) w związku z tym musiałem się nieźle nagimnastykować, żeby zobaczyć koło, i troche zatoczke i łuk robiłem "na czuja"

(3) Jazda - podczas jazdy radzę wielką wagę przykładać do znaków, bo miałem sytuację że jeździłem podczas kursu jedną trasą chyba ze 20 razy i na egzaminie jechałem na pamięć i prawie bym nie zauważył znaku zakazu ruchu powyzej 3,5, który postawili chyba dzien przed egzaminem, więc radzę bacznie obserwować znaki:)

(4)prędkość - ja jeździłem po mieście przeważnie od 40-50km/h i egzaminator nie zwrócił mi uwagi. Co do strefy zamieszkania to maksimum na 4 biegu:)

(5) egzaminator - byłem "straszony", że egzaminatorzy na C są bardzo nieprzyjemni a to jest kłamstwo. Egzaminator, który mnie egzaminował był bardzo spokojnym i miłym człowiekiem. Po prostu nie można się niepotrzebnie denerwować i wszystko pójdzie dobrze:)

mam nadzieję, że moje wskazówki się do czegoś przydadzą:)
pozdrawiam
A, B, C za pierwszym razem :)
endru1
 
Posty: 6
Dołączył(a): czwartek 05 czerwca 2008, 12:03

Postprzez elemelek23 » wtorek 10 czerwca 2008, 22:01

Egzamin miałam 4.06 po południu, mój pierwszy raz :) najpierw teoria - 0 błędów :) po godzinie placyk.
Egzaminator młody, P.Leszek:) był z nim jeszcze taki pan, co się uczył na egzaminatora, wiec egzamin przeprowadzało 2 panów:)
bardzo fajnych i wyrozumiałych ;) zwłaszcza, ze na łuku ruszyłam bez zapiętych pasów :) ale p. przyuczający się podpowiedział, czy jestem przygotowana do jazdy:) więc wiedziałam, że coś nie tak:) łuk bardzo łatwo, potem górka bez problemów i czekałam na miasto:)
pierwsza osoba przyjechała już po 20 min. wymusiła pierwszeństwo no i P. Egzaminator stwierdził, że nic nie dało się zrobić, bo samochód mało w nich nie wjechał.
No i moja kolej. Znów zapomniałabym o pasach, ale w porę się zorientowałam:) w trakcie jazdy p. Egzaminator nie zagadywał mnie, nie opowiadał o pogodzie czy innych bzdetach, żeby odwrócić moją uwagę, tylko jasno wydawał polecenia: tutaj proszę skręcić w prawo, tutaj proszę dokonać zawracania itp. i czasami komentował cos "naprowadzająco", np. jesli nie wyłączylam kierunkowskazu, albo raz przekroczyłam prędkośc o 2km:) ponadto pan lubi, jak się jeździ z dozwoloną prędkością, nie WOLNIEJ, nie SZYBCIEJ:) no i polecenia wydawał w odpowiednim momencie, tzn. że miałam czas, aby zareagować:)


Najpierw wyjechałam na Klimasa i stamtąd w lewo Tarnogajską, na światłach kazał mi jechać znów w lewo na Armii i zjechałam w strefę ul. Nyska i okolice, potem na Hubską a stamtąd na Glinianą, potem na Dawida, tam zawracanie na krzyżowce, no i z Dawida znów na Glinianą i w prawo na Hubską, w prawo na św. Jerzego, tam parkowałam po lewej stronie, potem w lewo na Kamienną i z powrotem na Armii Krajowej, na Bardzką, z Bardzkiej skręciłam w lewo tam w stronę Ziębickiej,tą zwężaną uliczką i prosto a potem w Tarnogajską i znów w strefę w Klimasa i w lewo na Ziębicką, tam zawracanie z bramą z użyciem biegu wstecznego no i prosto pod WORD:) co i tak nie znaczyło, że zdałam:) bo P. Egzaminator nadal trzymał mnie w napięciu, zapytał czy wiem, ze nie zawsze jak ktoś przejedzie 40 min. to znaczy, ze zdał? a potem czy wiem, że jak ktoś popełnił 2x ten sam błąd, to też nie zdaje? po czym stwierdził: Pani tego nie zrobiła, egzamin zaliczony z wynikiem pozytywnym:) uff... kamień z serca a myślałam, że po moich kilku drobnych błędach(gwałtowne zatrzymanie się przed rowerzystą, który dopiero co zsiadł z roweru przed pasami, czy też jazda zbyt blisko zaparkowanych samochodów) i po tym jak samochód zgasł dwa razy, to już po mnie:)

A teraz tylko czekam, aż mi plastik przyślą z PWPW:)
nie taki diabeł straszny...
elemelek23
 
Posty: 4
Dołączył(a): wtorek 10 czerwca 2008, 20:56
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez haywireth » poniedziałek 04 sierpnia 2008, 14:45

Witam, to moj pierwszy post na forum.

Wiec mam pare pytan odnosnie wroclawskiego WORDu. Koncze wlasnie kurs i niedlugo sie tam wybieram.

Przede wszystkim jak wyglada sytuacja z placem manewrowym a nastepnie miastem? Osoba, ktora zalicza plac jedzie odrazu na miasto, czy udostepnia samochod nastepnej osobie i czeka? Pytam troche w kwestii ustawienia lusterek :p

Drugie pytanie to jak ma sie sprawa z wyborem auta? Kurs robie Panda, lecz tak sobie myslalem (nie wiem jaka jest zasada), gdybym dostal Punto na egzaminie to by bylo ciezko, nigdy nie siedzialem nawet w Punto. Mozna wybrac sobie pojazd na egzamin?

Nastepne pytanie to ustawienie pojazdu na luku, wykonuje egzaminator czy zdajacy? Oraz sprawdzenie swiatel, pokazujemy wszystko czy tylko wybrane przez niego? Na stacyjne czy wlaczonym silniku?

Nastepne pytanie dotyczy jakichs uszkodzien samochodu, dzisiaj na wewnetrznym mialem samochod, w ktorym wspomaganie sie nonstop wlaczalo i wylaczalo. Taka sytuacja na panstwowym chyba jest niedopuszczalna? Ciezko nagle prowadzic Poloneza :P

pzdr
haywireth
 
Posty: 7
Dołączył(a): poniedziałek 04 sierpnia 2008, 14:37

Postprzez Rafix » poniedziałek 04 sierpnia 2008, 19:12

Najpierw cała grupa plac, później cała (niekoniecznie :) ) miasto.

Z tego co pamiętam, to jest chyba tak, że samochód wybierasz na placu. Tak w każdym razie miałem :)

Dla pierwszej osoby ustawia egzaminator, potem kolejne osoby zjeżdzajac z górki parkują w kopercie dla następnych.
Pokazujesz to, o co zostaniesz poproszony. Ja się z odpalaniem samochodu nie spotkałem do pokazywania świateł, czy z zapłonem to też nie wiem. Ja sobie zawsze jak coś było bez zapłonu to bez, a jak trzeba było z, to wtedy przekręcałem kluczyk :)

Nie mam pojęcia :)[/quote]
07.05.2008 - Teoria :) Placyk :) Miasto :(
31.05.2008 - Placyk :) Miasto :)
04.06.2008 - Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
11.06.2008 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
12.06.2008 - Prawo Jazdy w kieszeni :)
Rafix
 
Posty: 285
Dołączył(a): środa 04 czerwca 2008, 21:32
Lokalizacja: wrocław

Postprzez koralina » wtorek 05 sierpnia 2008, 00:44

przy zapisywaniu się na egzamin deklarujesz, jakim samochodem chcesz jeździć - i dostajesz przydział do odpowiedniej grupy na placu

zwykle jest tak, że najpierw cała grupa robi placyk i ci, którym się powiedzie, w takiej samej kolejności jadą na miasto (choć słyszałam o przypadkach, że ostatnia osoba z placu od razu jechała). i tak jak napisał rafix - pierwsza osoba na placu ma ustawiony samochód przez egzaminatora, robi łuk, potem górkę i z górki wjeżdża z powrotem na kopertę

przed rozpoczęciem jazdy podnosisz maskę i sprawdzasz poziom płynu hamulcowego, do chłodnicy (mówisz, że ma się mieścić między min a max) i do spryskiwaczy - tu musisz otworzyć pojemnik i zajrzeć do środka. mówisz też, jak sprawdzisz poziom oleju - i to z reguły wszystko pod maską. sprawdzasz działanie świateł: awaryjne, kierunkowskazy, mijania, drogowe, przeciwmgielne, cofania. przy stopie najczęściej ty wciskasz hamulec, a egzaminator sprawdza (ale jeśli sprawdzasz sam, może ci zrobić psikusa i włączyć światła mijania - wtedy nie pali się trzecie światło stopu przy górnej krawędzi tylnego okna). wsiadasz i jak pater noster: siedzenie, lusterka, pasy, stacyjka, bieg, zwalniasz ręczny i jedziesz ^^

nie słyszałam o sytuacji, żeby auto egzaminacyjne było uszkodzone - jeśli masz wątpliwości, zawsze można to zgłosić
koralina
 
Posty: 5
Dołączył(a): wtorek 01 lipca 2008, 18:44

Postprzez Organika » czwartek 14 sierpnia 2008, 20:00

miało być za pierwszym razem (ale niech nikt tego nie odczytuje że wynik był jakoś ustawiany), a jednak... nie miałam na tyle szczęścia... może zawiniły nerwy... ale nie szukam usprawiedliwienia dla siebie... trudno nie ja pierwsza i nie ostatnia... spróbuję drugim razem, mam nadzieje że będzie lepiej... bo dzisiaj było koszmarnie, upał brak miejsca do schronienia się przed słońcem, no i człowiek na wejściu już do autka ma prze... chlapane, zmęczony upałem, egzaminator jakby z przymusu był na placu... ehhhh trudno po raz kolejny liczę na inny zestaw pogody + egzaminator
ale z drugiej strony nie mogę powiedzieć ze celowo mnie potraktował odmownie, jedynym dziwnym zbiegiem okoliczności jest dla mnie to iż cała jego grupa (6 osób) robiła takie błędy że nikt nie zdał..., może tez zmęczony był upałem i czekał na rozpoczęcie długiego weekendu, a tu jeszcze tylu chętnych do egzaminu... :(
trudno WORD-y też chcą zarobić, a dodatkowy egzamin = dodatkowe pieniądze :P
pozdrawiam wszystkich i życzę więcej szczęścia, może i mi ktoś bezinteresownie tego samego pożyczy, na pewno się przyda w niedalekiej przyszłości



Ależ to ulga na sercu i troszkę w kieszeni :lol: już po wszystkim, egzamin zdany, co prawda za drugim podejściem ale to już teraz nie jest ważne.

Trafiłam na rewelacyjną Panią Egzaminator. Nawet jak zrobiłam mały błąd sama go komentując (niestety niecenzuralnie dość :wink: ) nic na to nie powiedziała. Głupio mi się zrobiło jak sama usłyszałam co powiedziałam, ale te emocje....

Teraz już pozostała wizyta w WK i jeszcze mały wydatek za ten mały plasticzek i jakby to powiedzieć już będę kierowcą pełną gębą z zielonym listkiem.

Pozdrawiam wszystkich i życzę też takiego samego rezultatu podczas egzaminu.
Ostatnio zmieniony czwartek 28 sierpnia 2008, 11:35 przez Organika, łącznie zmieniany 1 raz
Organika
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 23 czerwca 2008, 09:59

Postprzez przemq14 » poniedziałek 18 sierpnia 2008, 13:33

Zdane za pierwszym razem :).

Najpierw teoria, to była tylko formalność.

Potem placyk. Do wiaty podszedł nasz ulubiony, superszybko mówiący, pan koordynator i powiedział kto na które stanowiska ma się udać. Potem rozpoczął się egzamin. Stanowisko 3. panda nr 25. Wszystko szybko łatwo i przyjemnie.

Niestety najpierw na miasto pojechało punto i w nim dwie osoby, obie nie zdały. Potem panda, jedna osoba też nie zdała i potem pojechałem ja. Podobno wszystkie osoby nie zdały w tym samym miejscu, mi się udało przejechać je dobrze. Do tego parkowanie równoległe, zawracanie z użyciem bramy oraz zawracanie na skrzyżowaniu.

Wracając do wordu jako że byłem ostatnią osobą, zamiast na parking podjechałem pod garaż.
Avatar użytkownika
przemq14
 
Posty: 143
Dołączył(a): poniedziałek 14 kwietnia 2008, 16:23

Postprzez GosiaSamosia » piątek 05 września 2008, 14:43

Ja właśnie oblałam... Zaczęło się źle już na placyku, z nerwów nie umiałam włączyć długich świateł :shock: . Myślałam że mnie obleje ale dał szansę i powtórzyłam, udało się. Potem łuk- wracając schowałam przednie koła za linią, ale przód trochę wystawał, poprawka.
Potem wyjazd na miasto. I tu się zaczeło. Poszło źle już na wyjeździe z WORDU - miałam z parkingu skręcić w lewo w Ziębicką ( i tu pytanie do Was - czy jak wyjeżdżam z tego parkingu i ustawiam się po lewej stronie, do skrętu w lewo, czy najpierw wrzucam prawy kierunkowskaz a potem lewy do skrętu? Tak robili egzaminowani, a ja nie wiem dlaczego)
No więc zgasł mi 2 razy i ja już się zdenerwowałam bo wiedziałąm że więcej nie może mi zgasnąć. W końcu ruszyłam, skręt w lewo w Gazową, potem w Tarnogajską, potem w Piękną i w strefę. Szło mi nieźle, pilnowałam prędkości, raz tylko zahamowałam za ostro niepotrzebnie ale egzaminator nic nie powiedział. Potem w strefie parkowani tyłem równoległe,( znów mi zgasł) zawrócenie na trzy z wykorzystaniem bramy wjazdowej ( tu chyba ustawiłam się nie na tym pasie co trzeba). Potem wyjżdżałam przez taką dużą bramę między blokami ( nie wiem jaka ulica) w lewo, musiałam przepuścić z prawej i znów mi zgasł. Nie mogłam go z nerwów coraz większych odpalić, po 2 razach zorientowałam się że ruszam z dwójki :shock: :shock: :twisted: :twisted: Egzaminator dalej nic choć minę miał juz wkurzoną. W końcu jedziemy, miałam skręcić w lewo w Św. Jerzego. Jadę powoli bo strefa a tu egzaminator mi na hamulec. Ja w szoku o co chodzi, nie widze zagrożenia a on mi pokazuje, że po lewej stronie do przejścia zbliżyła się babeczka z dzieckiem a ja nie ustapiłam pierszeństwa. I za to tak naprawdę obłałam. Ale tej babeczki nie widziałam, jej jeszcze nie było nawet na pasach... A może była? Juz sama nie wiem? Czy jak dojeżdżam do pasów i nikogo nie widzę to też się zatrzymywać?
Kurczę, taka byłam zła!!! Takie głupie błędy zrobiłam. Ale najgorsze to , że tak mi auto gasło. Nie miałam z tym problemu, kiedyś owszem, ale teraz już nie. Nawet nie myślałam o tym ,że może mi zgasnąć...
GosiaSamosia
 
Posty: 6
Dołączył(a): poniedziałek 28 kwietnia 2008, 09:45
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Rafix » piątek 05 września 2008, 16:00

GosiaSamosia napisał(a):...

Co do wyjazdu z prakingu, to sam długo nad tym myślałem czekając na swoją kolejkę i w końcu doszedłem do wniosku, że trzeba najpierw prawy, a potem lewy (też jechałem w lewo:) )

A co do przejścia... Trochę niejasno opisana sytuacja... Jeżeli już skręcałaś i tamta pani była już na Św.Jerzego przy pasach, to trzeba było ją puścić, jeżeli dopiero się zbliżała, to kwestia sporna
07.05.2008 - Teoria :) Placyk :) Miasto :(
31.05.2008 - Placyk :) Miasto :)
04.06.2008 - Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
11.06.2008 - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
12.06.2008 - Prawo Jazdy w kieszeni :)
Rafix
 
Posty: 285
Dołączył(a): środa 04 czerwca 2008, 21:32
Lokalizacja: wrocław

Postprzez GosiaSamosia » piątek 05 września 2008, 19:28

Rafix, no właśnie chyba bedę przy wyjeździe wrzucać i prawy i lewy.
A co do przejścia dla pieszych to nie potrafie tego odtworzyć. Przydałoby sie nagranie z egzaminu. Albo lepiej i nie... :oops: Ale teraz będę puszczać wszystkich na przejściach.
Następny raz 14. 10. Chyba że znajdzie sie wcześniejszy termin....
GosiaSamosia
 
Posty: 6
Dołączył(a): poniedziałek 28 kwietnia 2008, 09:45
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez worldwar » sobota 06 września 2008, 11:05

Z tym parkingiem to tez miałem niezły sajgon w głowie. Zrobiłem tak, ze nie kierunek włączyłem tylko przy wycofywaniu. Kierunek w lewo i skoro skręcasz w lewo to ustawiasz się maksymalnie po lewej ( analogicznie w przypadku prawej strony - bo to "jednokierunkowa" ) i jazda... Snickers pomógł hehe
worldwar
 
Posty: 40
Dołączył(a): wtorek 08 kwietnia 2008, 11:17
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez :] » wtorek 09 września 2008, 12:09

Witam:)
Jakies 2 tygodnie temu, a nawet i dłużej zdawałam prawko:)
Wybrałam połączony egzamin praktyczny z teoretycznym.
Teoria poszła w miare dobrze, dwa błedy, wiec śmiało mogłam ruszac na plac! Jeździłam Fiatem Pandą (numer 17). Podzielili nas na 3grupy, do każdego samochodu po 4osoby:) Ja byłam w pierwszej grupie jakos 3 osoba. Pierwsza osoba odpadła na placyku, reszta przeszła! Mi sie strasznie światła myliły (ale nie az tak, ze nie wiedziałam gdzie drogowe a gdzie mijania, tylko poprostu ze stresu np nie właczyłam stacyjki na drogowych... wyszłam i zobaczyłam, że sie nie palą, troche sie zestresowałam ale wrociłam do samochodu i patrze... wszytsko przekręcone a one nic!:( Po czym patrze na deske i nie świeci sie ikonka, wtedy sie skapnełam o stacyjce - powiedziałam wprost, ze jestem zestresowana i, że musze uwazniej patrzec na deske, bo przeciez tam wszytsko widac! Egzaminator tylko sie usmiechnoł:) ), ale egzaminator widział moje zdenerwowanie i kazał wszytsko powoli robić...
Na miasto wyjechałam jako druga (pierwsza osoba z miasta wróciła po 10 minutach - wymuszenie pierwszeństwa. Jak sie wyjeżdza wrzuca się kierunek by wyjechac z miejsca parkingowego, nastepnie prawy kierunek - wyjeżdzasz z parkingu na droge, a nastepnie kierunek prawy lub lewy - w zależności gdzie instruktor każe Ci jechac:) Ja pojechałam w lewo... Jechało mi się bardzo dobrze, egzaminator jedyne co mowił to - prawo, lewo :)Nie czepiał sie jakis bzdetów:) Parkowanie prostopadłe - zaparkowałam troche krzywo, egzaminator otworzył drzwi kazałam zrobić mi to samo i wysiąść :( Juz miałam łzy w oczach a on na to, że jezeli wszyscy mogą opuścić pojazd, to parkowanie zaliczone! Ufff... Zawracanie z uzyciem bramy wjazdowej (jak sie jedzie w lewo wyjezdzając z osrdoka to tam jest brama). Nie znam ulic za bardzo;) wiec koło pieknej jest tam taki wiadukt, tam jechałam z górki i był korek, wiec cały czas na sprzegle :) Raz jak zawracałam na światłach zgasł mi, ale sie tym jakos nie przejełam... Zapaliłam i pojechałam dalej:)
Jechałam 47minuty! :) ZDAŁAM<lol>
:]
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 09 września 2008, 11:55

Tak wlasnie to bylo niesamowite:))

Postprzez linka71 » środa 17 września 2008, 15:15

Zacznijmy od poczatku:)
2tyg. przed egzaminem- tata swierdzil ze nie zaszkodzi nic jak pojezdzimy razem Cinquecento. Ja takze nie mialam nic przeciwko. Efekty byly zastraszajace w tym cieniasie nie potrafilam zmienic nawet biegow!!! Ciagle mi gasl, mialam klopoty z parkowaniem, zawracaniem-mylilam strony co w ktora. w tym momencie tata stwierdzil ze nie mam najmniejszych szans na cokolwiek. Parkowac pozwolil mi jedynie na srodku pargingu. Jak zdam teorie to juz bedzie dobrze- to jego mysli. Chociaz na Pandzie jazda szla mi przyzwoicie troche sie przerazilam ale coz zrobic, trzeba zacisnac zeby i zyc dalej.
Tydzien przed egzaminem- w swoje rece tym razem wzial mnie moj chlopak. Tym razem jezdzilam golfem 3 po parkingu. No biegi juz przezucalam normalnie, stron raczej nie mylilam, ale gasl mi dosc czesto. Z braku czasu i ta forma mojego doszkalania skonczyla sie na dwoch jazdach po 15min (tata wytrzymal ze mna 1X20min)
4 dni przed egzaminem- zostawilam sobie 6 jazd (nic niedokupywalam- stwierdzilam szkoda kasy i tak mi to nic nie da, dokupie najwyzej za drugim razem:)). Egzamin panstwowy mialam we wtorek.
sobota: pierwsza godzina koles sie spoznil z 7min(zdarza mu sie czasem) pojechalismy na plac manewrowy znajduje sie on na niskich lakach a ze akurat tam jest remont aby tam dotrzec musialam objechac cale miasto (ok 23min w jedna strone;/). 2 razy wykonalam luk. zalamka. Pozniej juz bylo idealnie:) Koles na luk nie podawal mi zadnych sposobow jak to robia niektorzy. Poprostu dal jakiestam wskazowki i w sumie sama ten luk wyczulam.
niedziela (2h): pokazalam z 2 plyny, 3 swiatla, poprosilam go czy wkoncu moglibysmy zaczac parkowac, zgodzil sie ale tylko na parkowanie rownolegle powiedzial ze prostopadle innym razem.. Takze z 5 razy zaparkowalam a reszte czasu jezdzilismy po miescie (on co chwile przegladal jak nie plan miasta to gazete albo dzwonil do niego tel). Zwatpilam. Poszlam sie pomodlic..
poniedzialek (2h):znow 2 plyny, 3 swiatla, jezdzenie po miescie, parkowanie prostopadle (wkoncu!!!) wychodzilo mi ale nie wiem jakim cudem. Rownolegle tez powtorzylam. Znow bezsensowne jezdzenie po miescie drogami glownymi, ah i jeszcze 2 razy zawracalam.
Pamietam ze jazdy szly mi na zmiane raz lepiej raz gorzej. We wtorek-dzien egzaminu wedlug tej zasady wypadal dzien gorszy;/.
Wtorek 3h przed egzaminem: moja ostatnia godzinna jazda. w poniedzialek obiecal mi ze pojedziemy jeszcze na plac manewrowy, pocwiczymy wszystkie rodzaje parkowania a tu go nie ma! Czekam czekam.. Minelo 20min. zapomnial? Nie! Jest:) Korki go zatrzymaly. Powiedzial, ze na plac manewrowy nie ma szans nie przebijemy sie tam(przerazenie w moich oczach!!!!). Zaproponowal, ze gdzies na zajezdni jest namalowany luk tylko... bez slupkow. Ale ok pojechalismy tam. Przejechalam 5razy za kazdym razem idealnie (nie wiem jak to mozliwe;)). Jazda po miescie, chyba nawet 2razy parkowalam tylko ze rownolegle a najbardziej balam sie parkowania prostopadlego ale nic... Na koniec powiedzial, ze z egzaminem powinnam dac sobie rade (smieszne). Kazal mi zaopatrzec sie juz w piwo, stwierdzilam ze do czasu mojego zdania przeterminuje sie.
Wybralam egzamin laczony.
Z teorii bylam obryta na maksa. Pytania byly banalne oczywiscie 0 bledow wynik pozytywny. Nie wiem ile osob nie zdalo, nie wiem ile weszlo ile mialo laczony. Wiem ze 15 znalazlo sie na egzaminie praktycznym. Stojac pod wiata i czekajac na tych bożkow staralam sobie wyobrazic siebie w samochodzie i na luku. Stwierdzilam ze idealnie by bylo mi na luku 3-wydawal sie jak dla mnie najbardziej przyjazny, nie chcialam wyladowac na 1m. Podzielono nas na 3 grupy po 5 osob. Wyladowalam na 1szym (szlag). Zobaczylam numer auta 18-lubie ten numer, zdam napewno:)(pocieszam sie i czym dluzej stalam zaczynalam nawet w to wierzyc). Bylam ostatnia z 5tki. 2osoby przede mna przeszly manewry. Dziewczyna zle numer zapamietala (stwierdzila ze jest 6 a byla 4) wiec poszlam przed nia. Glupia sytuacja. Wysiadlam, ona weszla a ja w tym czasie znow czekalam... Bylo nieprawdopodobnie zimno!!!! Nie mialam juz stresu ale to zimno gr.... Kolej na mnie!
Egzaminator: Lysy, przedstawial mi sie wtedy juz 3ci raz (raz na poczatku, pozniej kiedy weszlam o jedna osobe za wczesnie, pozniej kiedy ja byla moja kolej). Strasznie oficjalny, mial czapke i okulary. Wzial dowod z dwoch stron do kamery zaczal gadac : zgodnie z paragrafem XXXX itp. i td. wkoncu zaczelam pokazywac swiatla oleje. Pokazywalam szybciej niz myslalam a do tego wszystko wypadlo tak profesjonalnie. Od poczatku do konca, bylam bardzo zadowolona i z luku ktory poszedl mi bardzo szybko bez jakiegokolwiek zatrzymania a gorka szla mi zawsze dobrze takze udalo sie!!!! Przechodze do nastepnego etapu. z 15 osob przeszlo z 8.
Miasto: Pierwsza osoba oblala. JA stresu nie czulam. Mialam wszystko w dupie. Przynajmniej tak mi sie wtedy wydawalo. Wsiadla druyga dziewczyna. Nie bylo jej ponad 40min. Diwne ale coz. Trzeba czekac. Przed wejsciem do samochodu dowiedzialam sie ze zdala. Weszlam (znow mi sie przywital!, znow wzial dowod do kamery i zaczal gadaz zgodnie z paragrafem XXXX...). Zapielam pasy, wlaczylam silnik powiedzial: jest godzina 15:32 rozpoczynamy egzamin. A ja do niego: mam zawrocic czy jechac do przodu (z przodu byly slupki) a on do mnie: no pani Ewelino jest pani na egzaminie, ja sprawdzam tylko pani umiejetnosci) wiec dalam wsteczny i jazda. Minelo z 70sec. a on do mnie: Pani Ewelino a gdzie pani ma okulary?? ups... mialam w torbie:((( Moja oklezanka przez to oblala. Mysle sobie- nie to nie moze byc powod do oblania egzaminu bez przesady!!!
....
ciag dalszy nastapi:))
Ewelinka
linka71
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 17 września 2008, 14:18
Lokalizacja: Wrocek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 71 gości