Nie zdałam już 7 razy... tylko z mojej winy. Egzaminatorzy są różni. Cztery razy trafiłam na naprawdę sympatycznych facetów. Dwa razy trafił mi się (na samym początku) bardzo poważny, sprawiający wrażenie niezbyt przychylnego egzaminator. I ostatnio za siódmym razem znów pełna powaga... Zdawałam w połowie stycznia. Robiłam łuk. Normalnie w Toyotach zamontowane są światła do jazdy dziennej, więc świateł mijania nie włączam. A powinnam, bo zaczął pruszyć śnieg. Jak usłyszałam czemu nie zdałam zaliczyłam mały szok. Nie ma co liczyć na podpowiedzi. Egzaminator miły czy nie, wykonuje swoją prace. Ale naprawdę przyjemniej się "niezdaje", kiedy ma się doczynienia z ludzkim, uśmiechniętym facetem niż z ponurakiem. Mam nadzieję,że za parę dni trafię na egzaminatora, który będzie miał dobry dzień i nie zestresuje mnie samym "Dzień dobry"
ps. Pamiętajcie o rozglądaniu się na łuku podczas ruszania! (za to też raz oblałam...)