data: 14.02.2008
czas:10:00
rozpoczął się: 11:00
Egzaminator był świetny, bardzo miły i wogóle fajny.
Na początku wsiadłem nagraliśmy swoje nazwiska i poprosił o sprawdzanie płynów, to poszło zgrabnie, teraz światła.
oczywiscie najpierw cofania, a póxniej reszta.
Sprawdzam pozycyjne i juz chce przejśc do następnych a on: "a co możemy jeszcze sprawdzic, zeby 2 razy juz nie chodzić" -"ośw. tablicy rej" - "no to pokazuj, bo jak zapomnisz póxniej to klops będzie"
światełka wszystkie oczywiscie sprawnie.
i teraz siedze i czekam az się zwolni jakies stanowisko,
zwolniło sie nr 2 wiec podjechałem (bez zapinania pasów, bo powiedział ze przygotowanie do jazdy za chwile, najpierw musimy sie ustawic na stanowisku.
jestem na "łuku" miałem wycofac i zaraz mieliśmy przystąpic do egzaminu, ale zgasł mi a on "ok, to ty sobie cofnij, a ja juz tak sobie podejde"
ustawiłem sie, i zaczyna sie dalsza częśc egzaminu,
przygotowanie do jazdy, łuk i górka - super i jedziemy na miasto.
wyjazd z ośrodka w lewo (nie chciałem zaciągać ręcznego, to musiałem mocniej gaz przydeptać, bo czułem ze sie cofa auto.
po chwili znowu skręciliśmy w lewo i znowu w lewo (taka uliczka kolo domków) tam zrobilem parkowanie prostopadłe przodem [z marszu, ale wszyło - powiedział zeby tak nie robic bo to na żylete nie zawsze musi sie udać]
później wyjeżdżamy i znowu w lewo, i tym razem wjazd do strefy z ogr. do 40, przejazd przez 3 skrz. równorzędne i jade ost. skrz w kształcie lit. T (polecenie w lewo)
jade i tu sie uwaliłem (obrazek)
jadę droga podporządkowaną
z prawej strony (na drodze głównej) stoi babka i sygnalizuje zamiar skrętu w lewo
zgubiła mnie własna głupota, ale troche też przez tamtą panią sie zmieszałem
źle stała tak w ogóle, a tak poza tym mogła skręcić, bo było miejsce ale chyba zobaczyła L to pomyslała ze mnie puści)
i wtedy pan egzaminator zatrzymał samochód, i powiedział "no teraz to mi pan serce złamał, tak ładnie pan jechał, dlaczego pan sie nie zatrzymał ?. No taka szkoda"
egzaminator był świetny, w ogóle nie czułem stresu, nawet pare razy mówił "spokojnie, proszę sie nie denerwowac ja oceniam panskie umiejętności a nie poziom stresu"
na samym początku jeszcze przypomniał ze jak sie nie odzywa to jedziemy wg znaków, lub drogą z pierwszeństwem, lub prosto. oraz że nie moze wydawać poleceń sprzecznych z przepisami.
ale przynajmniej nie miałem doła po tym, bo egzaminator był świetny - chciałbym go spotkac przy następnym egzaminie
a jeszce na koniec zanim wyszedłem, powiedział, że nie życzy sobie żebym zrobił ten błąd za drugim razem :)
19.09.2007 - pierwsza jazda na kat. B
17.09.2008 - [7 podejście] - zaliczony egzamin kat. B
03.08.2010 - pierwsza jazda na kat. A
29.09.2010 - [1 podejście] teoria i praktyka zaliczone kat. A