Czas opisać mój egzamin na kat. C w WORDzie Bielsko Biała. Na egzamin zapisany byłem na 10 października 2012 na godzinę 15 (sama praktyka, bo to było moje drugie podejście). Jako, że studiuję w Krakowie musiałem dojechać te 100km. Wyjechałem o godzinie 13, ponieważ do tej godziny miałem zajęcia i nie mogłem się zerwać
Trochę na styk ale miałem nadzieję zdążyć. Jechałem dość żwawo ale bez szaleństwa. Za Kętami a przed Kozami (ok. 10km przed Bielskiem) byłem o 14:40 - ciągle na styk ale była szansa. Dojeżdżam do ronda a tutaj już wielki korek, widzę w oddali kogut policji - myślę sobie no dramat. Przecież nie zdążę. Dojeżdżam do ronda, policjant mi mówi że droga zamknięta (nie podał przyczyny) i dojazd do Bielska objazdami. Załamany nakręcam z tego ronda i jadę za autami. Jazda w kolumnie 40km/h jakimiś polami, nawet nie wiedziałem czy dobrze jadę.. Jakoś w internecie na telefonie znalazłem stronę WORDu, zapamiętałem numer telefonu, wykręciłem. Przedstawiłem jaka jest sytuacja, że nie zdążę przez ten korek i objazdy. Przełączono mnie do działu koordynacji, pan przyjął to do wiadomości i powiedział, że będą na mnie czekać do 15:15 (podczas rozmowy dochodziła 14:50, a ja miałem jeszcze z 10km w korku). Tak w tej kolumnie dojechałem do rogatek Bielska od strony której kompletnie nie znałem. Do jednej z głównych dróg w Bielsku żeby się włączyć był taki korek, że gdyby nie mapa w telefonie to nawet nie wiedziałbym że jest tam jakiekolwiek skrzyżowanie. Było wtedy już kilka minut po 15. Skręciłem w pierwszą w lewo i patrząc na mapę w telefonie dotoczyłem się jakoś do tej głównej drogi z innej strony. Jadąc prosto na azymut, zgodnie z zasadą "jak nie wiesz gdzie jechać jedź prosto" dojechałem do rejonu który już w miarę znałem bo jeździłem po Bielsku kilka razy ciężarówką z instruktorem ale miasta i tak praktycznie w ogóle nie znam, bo wcześniej bylem w nim w 2009 roku jak zdawałem na B. Podążając za nawigacją, i mając czerwoną falę na światłach dojechałem do WORDu na 15:35 (35min po regulaminowym rozpoczęciu egzaminu i 20min po czasie dokąd mieli na mnie czekać). Jechałem już tylko z myślą zapisania się na następny termin egzaminu. Wbiegłem do WORDu, na poczekalnię. Przez okno zobaczyłem, że na placu dla ciężarówek stoją 4 osoby (3 zdających i egzaminator). Nie zważając na kartkę na drzwiach, że na plac można wejść tylko za zgodą instruktora wbiegłem do nich, i zdyszany wydusiłem z siebie czy zdają "na C". Egzaminator potwierdził i zapytał czy wiem która jest godzina.. Czekali do 15:15 ale po tym czasie już wylosowali sobie zadania na plac, płyn do sprawdzenia i światło. A jak wbiegłem to Pan już im omawiał zadania egzaminacyjne. Zdążyłem dosłownie w ostatniej chwili. Pan poprosił o dowód osobisty i wtedy już wiedziałem, że skoro go chciał to znaczy, że pozwoli mi zdawać
W kantorku jak odfajkowywał moje nazwisko powiedział mi, że w drodze wyjątku mnie dopuszcza. Poszedłem do poczekalni odsapnąć bo byłem naturalnie ostatni w kolejce do placu, a pierwsza osoba już robiła zadania. Gdy przyszła moja kolej wszedłem na plac. Ale nie losowałem płynu ani światła i nie wiedziałem co mam sprawdzać
Na szczęście egzaminator był na tyle wyrozumiały i powiedział żebym sprawdził olej i kierunkowskazy. Następnie przygotowanie do jazdy i łuk - zrobiłem gładko za 1 razem. Potem parkowanie skośne - tak samo, bez problemu. Trzecie było parkowanie równoległe tyłem (tego najbardziej nie lubię), za 1 razem dotknąłem pachołka, druga szansa już na szczęście poszła dobrze.( Egzamin był na Renault Midlum 240.12, ja na kursie jeździłem DAFem 65CF który jest dłuższy i robiłem kopertę bez problemu, a mimo to krótszym Renault nie udało mi się od razu. Z tym, że w obu tych autach jest skrzynia z klapką a nie z przebitką. Dla mnie + bo łatwiej się mi się na niej przechodzi na górną skrzynię.) Ale finalnie usłyszałem tylko - "plac zaliczony". Jako, że ostatnia osoba z placu zwykle od razu jedzie na miasto to tak też się stało. Na mieście właściwie też bez szwanku. W połowie jazdy egzaminator pytał mnie co to się działo, że tak się spóźniłem, więc opowiadałem mu co i jak. Miły człowiek, zrozumiał wszystko. Potem pogadaliśmy jeszcze trochę o moich studiach itp. Przy rozmowie raz się trochę zagapiłem i prawie wjechałem pod znak DMC 3,5t ale w ostatniej chwili go zauważyłem i wbiłem na prawoskręt. Potem nawrotka na rondzie i właściwie już powrót do WORDu. Naprawdę, dobrze mi się z nim jeździło. Po powrocie na plac kiedy już oznajmił mi, że wynik POZYTYWNY powiedział mi jeszcze z uśmiechem na twarzy, że mnie zapamiętał i jak będę jeszcze kiedyś zdawał i się spóźnię to już mnie nie wpuści. Ogólnie trafiłem na baardzo dobrego człowieka. Ktoś inny mógłby na mnie nie czekać nawet te 15min nie mówiąc już o ponad pół godzinie
Podziękowałem za dopuszczenie mnie do jazdy i oddaliłem się. Jak widać w moim przypadku większym cudem było to, że w ogóle mogłem przystąpić do egzaminu niż samo zdanie go. Życzę wszystkim aby trafiali na tego młodego egzaminatora, pana Grzegorza.
Po powrocie do domu okazało się, że na trasie był wypadek, kobieta zabiła na pasach dwójkę dzieci
(mówili w telewizji). Stąd ta zamknięta droga i wielki korek.
pozdr
Kat. B, 1 podejście, 10.12.2009:
Plac +
Miasto +
Kat. C, 1 podejście 24.09.2012
Plac +
Miasto -
2 podejście 10.10.2012
Plac +
Miasto +