WORD Bielsko-Biała -relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Duszek » sobota 05 lipca 2008, 09:29

To i ja dorzucę parę groszy :)
Egzamin wspominam bardzo, bardzo pozytywnie!
Trafilam na wspanialego egzaminatora- wszystkim takiego zycze!
Nie krzyczal, byl bardzo uprzejmy i sympatyczny, zartami pomogl rozladowac stres. Wszystkie polecenia wydawal bardzo wczesnie, w razie potrzeby powtarzal. Nie gniewal sie za mylenie kierunkow ;)

Plac manewrowy:
Obsluga- moje uwagi: nauczcie sie wlaczac wszystkie (mozliwe) swiatla od razu, ja dostalam takie polecenie. Widzialam na placu innych egzaminatorow ktorzy wysluchiwali i obserwowali ludzi ktorzy wlaczali jedne swiatla i biegali dookola samochodu za kazdym razem. Egzaminatorzy sie nie czepiali, ale nie wygladali na zachwyconych.

Tunel- tunel, jak to tunel :) Są 4. Uwazajcie gdy przejezdzacie z bardziej oddalonych tunelow na gorke- musicie przeciac inne tunele, radze sie nie wpakowac komus pod kola, egzaminatorzy nie beda zachwyceni gdy spowodowujecie kolizje na placu manewrowym. Siedzac w poczekalni bylam swiadkiem sytulacji w ktorej dwie sliczne czerwone eleczki omal na siebie nie wjechaly!

Gorka- co jak co, ale gorke trudno dostrzec, trzeba sie mocno przypatrzec :D

Miasto- nie przejezdzalismy przez zadne oddalone od WORDu zaulki Bielska. Moja trasa egzaminacyjna prowadzila wylacznie przez dobrze mi znane z kursu skrzyzowania.

Egzamin zakonczony wynikiem pozytywnym.

Pozdrawiam wszystkich majacych zdawac w bielskim WORDzie. Nie taki diabel straszny jak go pisza, nie wierzcie w niesprawdzone bajki i ploteczki na temat "strasznego bielskiego WORDu w ktorym nikt nie zdaje za pierwszym razem". Serdecznie pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Duszek
 
Posty: 534
Dołączył(a): piątek 04 lipca 2008, 21:06
Lokalizacja: Bielsko-Biala

Postprzez jj » poniedziałek 14 lipca 2008, 21:15

Moje wyrobienie "prawka" trochę się przeciągnęło, ze względu na to że zrobiłem kurs jakieś 4 lata temu, zanim wyjechałem na zieloną wyspę. Po przyjeździe wykupiłem jeszcze ok 20 godzin, z których połowę wyjeździłem w krakowie, a drugą w bb.

Zdecydowałem się na bielski ośrodek ponieważ jazda po Krakowie to koszmar. Jeździ się głównie na pamięć, a miejsc do złapania przez egzaminatora jest całe mnóstwo. Poza tym tak mi doradził mój instruktor w krakowie, gdyż on sam pochodził z okolic bielska białej, więc miał porównanie jeśli chodzi o trudność przepisowego poruszania się po mieście. Miał rację po Bielsku jeździ się nieporównywalnie łatwiej niż po Krakowie!

Na tych wszystkich, którzy zapisują się na egzamin teoretyczny, a później praktyczny czeka bonus - egzamin teoretyczny można zdawać od razu w dniu zapisania się. Mnie trochę to zaskoczyło, a wolałem nie ryzykować dwóch błędów, więc następna możliwość była dopiero w odstępie półtora miesiąca.
Kolejny bonus dla zdających po raz pierwszy i tych którzy przejdą przez teorię za 1 razem, to wcześniejszy termin egz. praktycznego - na ten czekałem zaledwie tydzień, co było bardzio miłą niespodzianką.

Na kursie w mieście czułem się pewnie, łuk też zawsze wychodzł bez zastrzeżeń. Według instruktorów żeby oblać, musiałbym mieć pecha. Ja obawiałem się jedynie, że coś spapram ze względu na stres.

Nadszedł dzień egzaminu. Po wejściu do sali poproszono grupę kilkudziesięciu osób na plac manewrowy. Tam starszy pan z bródką objaśnił po krótce z jakich części składa się egzamin, wskazał miejsce do ruszania pod górkę i tyle.

Był upalny dzień, z głośnika w poczekalni sączyła się muzyczka z jakiegoś radia i co jakiś czas wyczytywano nazwiska. Niestety muzyka zagłuszała głos egzaminatorów. Moje nazwisko było odczytane dwa razy, o czym dowiedziałem się od egzaminatora, który w odpowiedzi na moje "dzień dobry" rzucił mi gburowato tekstem:

-CZYTAŁEM DWA RAZY PANA NAZWISKO, CO NIE BYŁO SŁYCHAĆ?!
wyjaśniłem dlaczego tak było, ale pan egzaminator miał minę kwaśną jakby wyssał sok ze świeżej cytryny.

Nic nie objaśniając nakazał "przejść do fazy pierwszej".
Po jej przejściu i pokazaniu czego trzeba, usłyszałem komendę:
-PUNKT DRUGI
włączyłem wszystkie światła, tak jak mi podpowiedział instruktor na kursie, na co usłyszałem wyrzut:
-CO PAN ROBI?!
wytłumaczyłem mu, że włączam wszystkie światła żeby sprawdzić czy działają... przemilczał to. Zacząłem pokazywanie. No i stwierdziłem że to już chyba wszystko.
-NA PEWNO?
chwila namysłu i przypomniałem sobie o światłach STOP. Usiadłem w aucie i poprosiłem go żeby sprawdził.
-DZIAŁA.
Po tym stwierdziłem, że wszystko wymieniłem no i tu się zaczeło...
-JEST PAN PEWIEN ŻE WSZYSTKO PAN SPRAWDZIŁ?
Wymieniłem wszystkie światła, które sprawdziłem, opowiedziałem jeszcze dodatkowo o kontrolkach i o poziomie paliwa. Sprawdziłem jeszcze kierunkowskaz lewy i prawy, ponieważ wcześniej miałem włączone awaryjne.
Zacząłem trochę panikować bo nie wiedziałem o czym zapomniałem.
Stwierdziłem że przystępuję do kolejnego manewru - jazda po łuku.
Na co usłyszałem:
-PANA DECYZJA...
To mi dało trochę do myślenia, ciśnienie już na maxa a ja dalej nie wiem o co mu chodzi!
W końcu spojrzałem na kierownicę - klakson no taaak!
Wcisnąłem klakson i usłyszałem:
-JEDZIEMY! to było jedyne słowo, które tego dnia powiedział do mnie egzaminator nie zawierające negatywnych emocji.

Przy okazji chciałem zaznaczyć że byłem jedyną osobą ze zdających, której kazano sprawdzić klakson. Szczególnie się do tego przyczepił i pomyśleć że na tym etapie mogło być już pozamiatane!

Ruszyłem pewnie po łuku, kątem oka przy cofaniu zauważyłem że egzaminator zawzięcie z kimś dyskutuje. Chyba nie za bardzo mi się przyglądał. W każdym razie nie kryłem zdziwienia po moim zatrzymaniu, rzucił hamsko:
-TEN MANEWR JEST DO POWTÓRKI!
Wszystko zrobiłem dobrze, pomyślałem że może czepia się że zerkałem na lusterka przy odkręcaniu kierownicy podczas cofania. Drugim razem patrzyłem tylko do tyłu.

Zaliczone. Następnie egzaminator wybełkotał, że mam jechać do miejsca w którym rusza się z ręcznego. Myślałem że pójdzie za mną, więc podjechałem do linii. Zatrzymałem się i czekam. Stoję i patrzę na niego a on jakieś 50 metrów dalej ucina sobie gadkę z kimś i zerka na mnie. No więc czekam. Ta konsternacja trwała chwilę a mnie się znowu podniosło ciśnienie. Pomyślałem, trudno ruszam. To wzniesienie jest tak niewidoczne, że nie byłem nawet pewnien czy mam ruszyć przed czy za linią! Ruszyłem bez problemu zatrzymałem się za linią i czekam. Zerkam na niego i czekam na jakiś znak - podejdzie czy nie??! zero reakcji, nie kiwnie nawet ręką. Dobra, podjeżdżam na miejsce z którego wystartowałem na łuku, z daleka usłyszałem ryk:
-CO PAN WYPRAWIA?! MAM PANU WPISAĆ REZYGNACJĘ Z EGZAMINU TAK?! NA CO PAN TAM CZEKAŁ?! REZYGNUJE PAN TAK? WPISUJEMY REZYGNACJĘ!!
Wymachiwał przy tym rękami jakby mi chciał przyłożyć.
Byłem maksymalnie <&%#$@>, bo zdawałem po raz pierwszy i nie miałem bladego pojęcia, że szanowny pan nawet nie podchodzi by się przyjrzeć, miałem ochotę mu to wygarnąć, ale zdusiłem to w sobie i przyjąłem jego beszty z pokorą i miną barana... "przepraszam, myślałem że pan podejdzie" wybełkotałem, a w odpowiedzi dostałem szorstkie:
-DO POCZEKALNI!
I tu odetchnąłem ponieważ było to jednoznaczne z oczekiwaniem na jazdę po mieście.

Dobrą chwilę zajęło mi znalezienie miejsca na sali w okolicach głośnika, w którym dało się wyodrębnić głos egzaminatora wyczytujący nazwiska spośród zgiełku muzyki. W międzyczasie zaczęło mnie cisnąć na pęcherz, bowiem dzień był upalny i sprzyjał konsumpcji napojów chłodzących. Nie chciałem wychodzić do WC, żeby znowu nie urazić dumy pana, który musiałby po raz kolejny przeczytać moje nazwisko, co pewnie spowodowało by u niego przynajmniej spienienie ust, albo co gorsza mógłby pomyśleć, że istotnie zrezygnowałem z egzaminu. W koncu jednak poprosiłem jakiegoś kolesia żeby w razie czego pędził mnie zawołać.
Czekałem chyba półtorej godziny, na szczęście już z pustym pęcherzem.

Na mieście nie miałem żadnych problemów z jazdą, natomiast jeśli chodzi o komendy wydawane przez gburowatego egzaminatora, to gdyby dodatkowo nie pokazywał miejsca skrętu ręką, to bym go nie zrozumiał. Szanowny pan powinien popracować na dykcją. Bąkał coś pod nosem jakby był na ciężkim kacu. Kilka razy nawet powtórzyłem po nim instrukcje żeby się upewnić czy dobrze go zrozumiałem. Potwierdzał z takim <&%#$@> jakbym mu deptał po odciskach.

Na mieście miałem jazdę w strefie z ograniczeniem do 40, zawracanie na skrzyżowaniu, zawracanie na 3, parkowanie prostopadłe przodem Jakieś zakamarki Bielska w okolicach kościoła, było trochę tłoczno, bo trafiłem na jakieś uroczystości kościelne, więc puszczałem pieszych i samochody.

Jeśli chodzi o podpuchy typu "skręcamy w prawo", a w prawo zakaz wjazdu, to nie było takich.

Jedna wtopa - nie dodałem gazu przy wyjeździe z zagłębienia w ziemi no i mi zgasł. Myślałem że już koniec, ale odpaliłem i wyjechałem z dziury... luz.

Na koniec usłyszałem - wynik egzaminu pozytywny.

Podsumowując... Egzaminator pomimo całej swojej szorstkości okazał się wyrozumieniem i cierpliwością. Myślę, że taki sposób bycia testuje też odporność na stres i umiejętność zachowania zimnej krwi. W życiu może się to czasem przydać...
Kto z was będzie prowadził kłócąc się z kimś, wspomni o czym pisałem :)

Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia.
jj
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 14 lipca 2008, 19:36

Witam

Postprzez bara » wtorek 29 lipca 2008, 12:31

Witam :)
Wczoraj właśnie przystąpiłam do egzaminu praktycznego i jestem niesamowicie szczęśliwa że udało mi się go zdać :)
Chociaż dalej nie chce mi się w to wierzyć :)
A mojemu czekaniu na egzamin to towarzyszyły różne zabawne sytuacje :)
Egzamin praktyczny zaczęłam o godzinie 7:00. Wszystkim którzy również ze mną oczekiwali na egzamin towarzyszyła nerwowa atmosfera.
Ja jednak zachowałam stoicki spokój, choć wewnętrznie gdzieś tam panikowałam. W sumie do egzaminu przystępowałam trzeci raz, ale za każdym razem oblewałam na placu.
Ale jednak gdy miły pan cichutkim głosikiem oznajmił, iż nasza grupa wchodzi na plac, to odezwał się we mnie stresor :)
I przydzielono mi egzaminatora. W sumie z twarzy wyglądał dość surowo. Ale jak usłyszałam jego imię i nazwisko, to nogi się po de mną ugięły - to był ten sam egzaminator, który oblał mnie za pierwszym razem! i pomyślałam że nie będę oceniać Egzaminatora, póki nie ukończę egzaminu.
Plac zaliczony. Ale dobrze, że go miałam obkutego :)
Zadowolona weszłam do poczekalni i tam czekałam na jazdę po mieście :p
Aż usłyszałam swoje nazwisko - jadę ! A co ma być to będzie :P
I wyjechałam za rogatkę przed bramą WORDu, a tu Pan Egzaminator zwraca się do mnie - Proszę tu zawrócić, jedziemy spowrotem do ośrodka. No to ja pytam - Proszę mi powiedzieć, czy cos jest nie w porządku ? A Pan na to - No musimy zawrócić, bo kamera coś szwankuje i nie ma sygnału.
No, usterka naprawiona, zaczynamy egzamin od poczatku.
Parkowanie przodem pod szpitalem, zawrócenie na Bystrzańskiej.
No to jeżdżę i zwracam uwagę na wszystko.
Jeżdżę już prawie pół godziny, staję na skrzyżowaniu, zapala się zielone światło, a mi silnik gaśnie. Raz, drugi, trzeci. Pan Egzaminator pyta - a może coś z biegami trzeba zrobić? No fakt. Chciałam ruszyć z trójki :) Przy okazji kątem oka zerkam - na mojej karcie jest dużo krzyżyków - co one mogą oznaczać??
No to myślę , no to pozamiatane, sprawa przegrana. Ale z drugiej strony nie słyszę, żeby była mowa o przerwanym egzaminie.
No to jadę dalej. Wyjechałam poza linię zatrzymania i sobie myślę, co to teraz będzie. Ale jadę dalej ... :P
Aż wjeżdżam na drogę prowadzącą w stronę szpitala, a potem w stronę Wordu.
No i myślę, chyba nie jest tak źle ;)

Dojeżdżam do Ośrodka i pojechałam za daleko . Cofam - i znowu zgasło.
Ale jadę dalej.
Dojechałam :) I co słyszę ? Ma Pani zaliczone ;) I znowu radość :)
A Publiczność czekająca na egzamin jest świetna !!

Dlatego też radzę wszystkim zdającym przede wszystkim żeby się nie stresować :)
A na noc melisę wypić i wziąć z sobą taką osobę, która odciągnie od tej całej sytuacji...
I nie poddawać się :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia !!
___________________________________________________

Egzamin teoretyczny - zaliczony dwa razy za pierwszym razem :) (Bo minęło pół roku i trzeba było zdawać ponownie )
Egzamin praktyczny - zdane 28/07/2008 i za trzecim podejściem :)
Bara :)
bara
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 29 lipca 2008, 11:47

Postprzez Malth » piątek 01 sierpnia 2008, 22:06

Czołem wszystkim :)
Ja swoją historię z egzaminami zapamiętam do końca życia. Zwłaszcza trzeci egzamin, który troszke przybliże.
21 lipca 2008 [moje 19 urodziny!] godzina 12 15. WORD BIELSKO BIAŁA Pierwsza grupa na nowiutkiej Toyocie Yaris. Autko jeszcze nie oflagowane, jedynie oznaczone że "elka". Pan T. prosi osoby z godziny 12 15 na plac i krótko oznajmia co mamy zrobić.
Powrót do poczekalni. Pogoda dość przyjemna, więc po chwili wyjscie za drzwi i zajęcie w miare dogodnego miejsca (radio zagłusza wyczytywane nazwiska (sic!))...
No nic. Czekam i marze o zrobieniu sobie prezentu. Mmmm :) optymizm dobra rzecz. W końcu to trzecie podejście i troszkę sie juz pojeździło. Coś koło 13 30, Yaris z dośc ciekawą prędkościa wjeżdza na plac, który całkowcie juz opustoszał z innych autek [nieliczni wyjechali na miasto]. Po chwili wyczytanie pierwszej osoby, która podbiegła do Yarisa. Osoba, którą poznałem tego samego dnia i która zdawała również na Yarisku. Chwile go nie było. No nic. Czekamy. Później moje wejście na placyk. Obsługa pojazdu (bez problemu, maska i światła juz trzeci raz zaliczone...).
Czas na łuk! Zero stresu. Trzeci raz łuk za pierwszym podejściem.
Górka. Górka? hyh... no dobra niech bedzie wzniesienie. Bez problemu. Prośba przemiłego Pana Egzaminatora żeby wrócić do koperty. Dziewczyna po mnie wsiada i wyjeżdza po paru minutach na miasto.
Po 30 minutach wezwany zostaje mój "kolega od Yarisa".
Wraca po około 35 minutach...
Jak narazie obydwie osoby wracają z tarczą na siedzeniu kierowcy i z olbrzymimi usmiechami.
Czas na mnie!
-Proszę sie przygotować.
/me rozgląda się dokładnie czy wszystko odpowiednio ustawione.

OK! Ruszamy. Swiatła, pasy i wszystko sprawdzone dwa razy. Wyjazd z ośrodka i mały psikus na dzien dobry. Przy samym wyjeździe wita mnie kierowca zdający kategorię C.
/me spoglada niepewnie w prawo gdzie dostrzega ciężarówke.
-Prosze cofnąć delikatnie i przepuścić.
/me kiwa głową po czym włącza wsteczny. (sic!) za mną kolejna osoba egzaminowana chce wyjechac. Ufff.... cofnęła również...

Ok. Pan Józef mówi, że możemy jechać dalej.
Pilnuje się żeby nie zapomnieć że wyjazd z wordu jest dwukierunkowy.
Ok. ruszamy.
Na wyjeździe żadnego pieszego... ufff... zero aut. Jedziemy.
Przed rondem koło szpitala żadnych poleceń.
Lecimy w dół.
Spokojna prędkość.
- Proszę skręcić w prawo.
/me wybiera odpowiedni pas. Czerwone... standard.
Jedziemy na miasto.
Podróż drogami, które dość dobrze znam (ile to godzin sie tędy jeździło!).
I nagle miły akcent.
-Widzi Pan ten wjazd do lakiernictwa?
/me kiwa pewnie głową.
- Proszę tu zawrócić z użyciem biegu wstecznego.
/me włącza lewy kierunkowskaz i po nawróceniu dostrzega... ZAKAZ WJAZDU.
/me zacyna śmiać sie w duchu. Nie dam sie!
Nawracamy na dośc dużym parkingu(?) po lewej.
I jedziemy.
Zero błędów po 25 minutach.
/me ucieszony.
Jedziemy i jedziemy. Wyjazd na Żywiecką i prosze skręcić w lewo.
Hmm... tu nie byłem... no nic jedziemy.
-W lewo.
/me skręca w lewo i widzi zamykający się przejazd kolejowy. Głęboki oddech i podjeżdzamy. Autko w miejsce i czekamy.
No nic pociąg pojechał i jedziemy dalej.
-Prawo.
-Prawo.
-Prawo.
-Prosze zaparkować na pierwszym dogodnym miejscu i zarazem zawrócić.
/me rozglada sie pewnie. Dostrzegam wjezd pomiędzy autko zaparkowane skośnie i drugie prostopadle. No to pomiędzy linie. Zawrócić? Hmm... pachnie podstepem. Wyjeżdzam w ta sama strone...
-Czy rozumie Pan co znaczy z zawróceniem?
/me przeprasza i zapewnie, że nie usłyszał.
Pan Egzaminator spokojny i opanowany.
Wyjeżdzamy. Po chwili dziwna komenda.
- Na najblizszym skrzyzowaniu z sygnalizacją świetlną proszę skręcic w lewo.
Hmmm...
Zakaz wjazdu po lewej, po chwili nakaz jazdy w prawo za znakiem... I nagle! Aaaaaaaa! Droga do WORDU!
Ufff.... jest dobrze przebiega mi w myślach...
Na skrzyzowaniu... CISZA!... jedziemy prosto.... rondo... CISZA!
Juz tylko 50 metrów do zjazdu do WORDU i co? CISZA!
/me przełyka głosno slinę. I ku mojej uciesze 20 metrów od skrętu:
-Proszę skręcić w prawo.
/me odetchnął z ulgą. Jesze tylko pilnujemy żeby nie przekroczyć 20 [ach ten widok na prędkość w Yarisku^^'] i wjeżdzamy na placyk.
-Proszę tu zaparkować. Nie tu! Bardziej w lewo.
/me usmiechniety wykonuje polecenie.
-Proszę wyłączyć auto i zabezpieczyc.
Ok. Sie zrobi. Ręczny, światła wyłączone i wszystko co trzeba.
I nagle:

-W pańskiej jeździe nie stwierdziłem żadnej sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu ruchu drogowego, zatem zaliczam.

/me skamieniał. Wielki usmiech na twarzy! DZIEKUJĘ!
Pan Egzaminator (święty człowiek) napewno pomyślał, że kolejny sie bedzie cieszył...
Hyh...

/me radośnie biegnie w stronę poczekalni.

Koniec historii.

Ludzie :) nie poddawajcie się :) wystarczy opanować się i mieć troszkę szczęścia i wspaniałego Egzaminatora (dziękuję i zapamietam Pana na zawsze Panie Józefie :) ) i napewno się uda. Nie poddawajcie się.

PS. Sorka że tak długie opowiadanie stworzyłem ;)

Pozdro^
Teoria - 0 błędów!
Praktyka I - plac +, miasto -
Praktyka II - plac +, miasto -
Praktyka III (21.07.2008[urodziny:D])- plac +, miasto + = ZDANE!
30.07.2008 prawko odebrane
Malth
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 26 lipca 2008, 09:43

Postprzez paulina1990 » czwartek 07 sierpnia 2008, 21:08

:) JA też zdałam za pierwszym razem tylko z powodu braku paraliżującego stresua! Faktycznie- na temat egzaminatorów krąży wiele opowieści, ale ja muszę przyznać, że nie miałam żadnego problemu z tym związanego a:) APan egzaminator stworzył idealne warunki do zdania egzaminu, za co jestem wdzięczna! POnadto muszę zauważyć, że faktycznie ruszanie z ręcznego akurat w Bielsku powinno być najłatwiejszą rzeczą, gdyż tam wzniesienia praktycznie nie ma.

Recepta na sukces:
a) nauczenie się testów nie "na pamięć", tylko zrozumienie pytań
B) porządnie wyjeżdżone przynajmniej te 30 godz
C) przeczytanie ksiązki na ten temat
D) spokój, opanowanie i wiara we własne możliwości
e) dużo szczęścia i trafienie na właściwego dla nas egzaminatora

Trzeba sobie zdaać sprawę, że nikt za nas tego nie zrobi i nie o to chodzi, żeby zdawać 5 razy- szkoda pieniędzy, czasu i nerwów- pozytywne nastawienie!

Pozdrawiam
paulina1990
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 07 sierpnia 2008, 20:51

Postprzez TheSick18 » wtorek 19 sierpnia 2008, 09:56

Witam, wczoraj mialem egzamin, pierwsze podejście. I to bardzo udane. Moze opisze, jak wygladal moj egzamin, bo moze sie komus to przydac. Egzamin mialem o 13.15, jak to zwykle grupa na plac, omowienie zasad itp. o 14 byla Moja kolej, otwarcie maski, omowienie wszystkiego co tam jest, pan egz. zadal kilka pytan jak sprawdzac itp, wiec nic nowego, nastepnie swiatla poszly bez problemu, wlasciwie egz. nawet nie patrzyl na to :D Egzaminator wydawal sie na peirwszy rzut oka, nie mily :D ale oni w wiekszosci tak wygladaja ;p nastepnie przygotowanie do luku, co prawda corse mialem, ale ladny rupiec, ciezko mi bylo nim ruszyc, ale poszlo. peirwszy zakrecic na luku, no i cofamy, tego sie balem, by nie zepsuc na tym odc. najwazniejszego. Popatrzylem do tylu ze egz. jest gdzies daleko ,a wiec postanowilem zrobic wszystko na lusterkach udajac ze patrze do tylu :D nastepnie ruszanie z recznego, jakos poszlo mimo problemow z gazem xD nastepnie czekalem az 80min na wyjazd na miasto, co sie okazalo egz. mi powiedzial ze wolal mnie jzu 5 i czeka i czeka :D oczywiscie przeprosilem pare razy by nie miec juz minusa na poczatek u niego :D wycofalem na placu, i jechalem w strone bramy, przypiomnialo mi sie o wlaczeniu swiatel :D ok wyjazd z WORDu, jechalem w strone karpackiego glowna droga, nastepnie na os. sloneczne, tam na droge jednokierunkowa, nastepnie powrot na sloneczne znow jednokierunkowa inna droga. Nastepnie mialem zjechac na os. karpackie, tam na doline mietusia ale byly korki wiec ciezko bylo o zmiane pasa, ale jakos poszlo, chwile tam pojezdzilem, pojechalem kolo apeny, tam mialem parkowanie prostopadle przodem, tylko tyle. Zadnego zawracania od bramy, czy tam na trzy nic :D pojechalem kolo mzk'a, kolo szpitala wojewodzkiego, i w strone wordu. Myslalem ze oblalem, bo jak egz. pdoczas jazdy wypisywal ten swoj arkusz to katem oka widzialem same krzyzyki a wiec myslalem ze oblalem. No ale na miejscu pokazala mi arkusz i ocena pozytywna. Co najlepsze moj egzamin trwal lekko ponad 30min, co mnie bardzo cieszylo :D teraz tylko znalesc 70zl na wydanie prawka i szerokiej drogi :D fakt stres jest ogromny przez pare dni przed egzaminem, ale jesli tak naprawde przejdziecie ten plac, to wasz stres spada do tych 10% ;) idzcie na latwizne jak boicie sie luku, lepiej zrobic go tak jak sie umie ;) w koncu nikt nie zabrania nam korzystac z lusterek bo po to sa. Wszelkie pytania, prosze pisac, odpowiem. Pozdrawiam ;)
TheSick18
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 13 sierpnia 2008, 10:04

Postprzez JackBB » sobota 23 sierpnia 2008, 17:36

Czwartek 21.08 br. o godz. 7:00 Byłem już w Wordzie. W poczekalni było z 15 osób... Wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością. W końcu z głośnika usłyszeliśmy jednego z Egzaminatorów:
-Grupa na 7 rano proszę na plac manewrowy!
Wszyscy wyszliśmy na plac i podeszliśmy do jednego z egzaminatorów w ciemnych okularach 8) coś tam gadał, gadał podał nam wszystkie instrukcje (jak na jakieś misji wojskowej ) spytał się czy są jakieś pytania? ... cisza. Wyczytał kilka nazwisk a reszcie kazał wracać do poczekalni. Z Głośnika co jakiś czas było słychać wywoływanie kolejnych nazwisk... pan, pani, pan ,pani, pani, pan... a co jakiś czas niektórzy wracali i czekali na swoją kolej żeby wyjechać na miasto. Chyba już wszyscy zrobili plac tylko nie ja :/ ale luzik bez nerwów :) sprawdziłem jeszcze raz czy na pewno dzisiaj mam ten egzamin... tak dzisiaj i nagle z głośnika wreszcie słyszę:
-Pan Jacek... proszony na plac, stanowisko numer 4!
no wreszcie :) :lol:
Poszedłem na swoje stanowisko i czekałem na egzaminatora. Jest już idzie... Przywitałem się i zacząłem... pokazałem elementy pod maską, później światła... włączyłem pozycyjne, mijania... dobrze proszę się przygotować do jazdy w tunelu - usłyszałem (przy światłach zeszło mi może 20 sek. :D) zrobiłem tunel raz i pojechałem na "wzniesienie", hehe u mnie na osiedlu progi zwalniające mają większy kąt nachylenia :P Dobrze... kazał mi zaparkować na środku placu i czekać. Czekałem jakieś 5 minut i jak się okazało... na miasto :D z placu na miasto wyjechałem jako pierwszy (a jako ostatni wyszedłem na plac :)) z Wordu pojechaliśmy AK w stronę centrum na Andersa a później na Kustronia... egzaminator kazał mi zawrócić na podjeździe a potem drugi raz zawrócić na placyku przy "Agacie". Potem jechaliśmy w stronę cygana i koło Viennej w lewo na partyzantów... później już tylko karpackie, parkowanie przodem i powrót do Wordu :D Oczywiście zdałem bez żadnych problemów :P a wiecie dlaczego? Bo się nie stresowałem... Stres przed egzaminem to jest najgorsze co może być!!! i nie wiem dlaczego ludzie narzekają tak bardzo na ten Bielski Word?! Egzaminował mnie taki starszy siwy pan, trochę łysiejący 8) jeżeli ktoś wie jak on ma na nazwisko niech mi napisze na PW albo GG.. z góry Dzięki...

Wszystkim co będą zdawać w najbliższym czasie życzę jak najlepiej... i jeszcze raz No Stress !

Pozdrawiam Jacek...
19.06.2008 - Egzamin Teoretyczny (wynik pozytywny)
21.08.2008 - Egzamin Praktyczny (wynik pozytywny)
JackBB
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 23 sierpnia 2008, 16:42
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Postprzez Battalie » poniedziałek 29 września 2008, 22:52

Tak, atmosfera wokół WORDu w BB nie jest najlepsza... kiedy widzi się tą krew, pot i łzy, przyznaje, że samopoczucie nie jest najlepsze.
Samochody- czerwone ( :twisted: ) -to właśnie jest najgorsze... ( na czerwonych podobno nikt nie zdaje... )-oprócz oczywiście mnie- genialnej blondynki która wtedy ( ho ho 22.08.2008) umiała jedynie kręcić tym śmiesznym kółkiem zwanym ponoć kierownicą!!!
Oczywiście przyznaję, że łatwo nie było: musiałam pokazać jakieś światła później jakieś pojemniki, do tego kazali mi jechać autem! No, stres był- przyznaję...ale widok tego pięknego plastiku z moim równie pięknym zdjęciem 8) , wynagradza wszelkie rany poniesione w legendarnym WORD Bielsko-Biała!!!
Avatar użytkownika
Battalie
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 28 lipca 2008, 12:12
Lokalizacja: z BB

Postprzez grudniowa08 » czwartek 27 listopada 2008, 19:04

To i ja się dopiszę :) Przyjemność zdawania w bielskim WORD - zie stała się również moim udziałem całkiem niedawno, bo 25 - ego listopada 2008 roku. Jak widać poniżej - z marnym skutkiem - niestety :( Egzamin miałam o godzinie 16, jednak doturlałam się do ośrodka godzinę wcześniej. Pomyślałam sobie, że napiję się kawusi i odstresuję troszeczkę, patrząc na placyk, na którym inni juz się zmagaja z "łukiem" :) Ale widać nie było mi dane - po 10 minutach slyszę swoje nazwisko w trzeszczących głośnikach. "Jak to - ja, już, teraz, o rany..." Poszłam na plac a tam mój egzaminator mówi mi, że on wie że miałam być później, ale jeśli nie mam nic przeciwko to mogę zacząć teraz, bo on właśnie skończył. Pomyślałam że pewnie oblał tyle osób, więc skończył wcześniej ;) Ale ów pan (nie pamiętam nazwiska) okazał się być - wbrew moim oczekiwaniom - całkiem sympatyczny ( i tutaj wielki ukłon w jego stronę, bo nie czarujmy się, opinie na temat egzaminatorów bywają ładnie mówiąc - mało pochlebne :) Cały czas zagadywał żebym się nie denerwowała, to będzie OK. Tak więc obsługa jakoś poszła, po małych problemach z otwarciem maski ;) , światła też, no i zaczynam "łuk"... Na lekcjach w OSK nie miałam z tym większego problemu... Hmmm... Więc ruszam, jadę na półsprzęgle, skręcam, ustawiam się w kopercie. "Jest dobrze" - myślę, włączam wsteczny, odwracam się i ...prawie nie widzę tych cholernych pachołków ;) Noga na sprzęgle zaczęła mi się telepać jak szalona, stres mnie dosłownie zeżarł... Niestety w OSK, do którego chodziłam, uczono mnie tzw. "metody" na przejechanie "łuku", która niestety w moim przypadku się nie sprawdziła :( Chciałam przejechać ten łuk "na pamięć", co dzisiaj wydaje mi się dość absurdalne :) No i tyle... Kątem oka zobaczyłam miłego pana egzaminatora kiwającego głową. Machał na mnie żebym się zatrzymała. Okazało się, że "na wyjściu z łuku" - przejechałam linię. Hmmm... Następny egzamin dopiero w Nowym Roku - może tym razem się uda :) A jazdy po łuku będę musiała nauczyć się od nowa - tym razem chyba "na wyczucie" :) Pozdrawiam wszystkich zdających! Powodzenia na egzaminach!
21.11.2008 - egzamin teoretyczny +
25.11.2008 - egzamin praktyczny - :-(
15.01.2009(!) - egzamin praktyczny ?
grudniowa08
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 27 listopada 2008, 14:18

Postprzez innovision » niedziela 04 stycznia 2009, 01:08

Witam.
zdawalem w bielsku prawo jazdy na kat A1 razem z moimi znajomymi i innymi osobami ktore robily kat A w tym samym dniu. bylo nas 15. za pierwszym razem - wszyscy OBLALI!! wszystkie 15 osob. z nich tylko 2 wyjechaly na miasto, a w tych dwoch moj znajomy ktory mial jechac jako drogi i powiedzial ze egzaminator zaczal wypisywac wynik negatywny zanim jeszcze koles ruszyl z placu... oczywiscie ani on ani nikt inny nie zdali. nie podam nazwiska gdyz jest to zabronione. ale dla zainteresowanych (jakies 180cm wzrostu, czarne wlosy, 0 kultury)
gdy wszedlem na plac, koles jeszcze nie skonczyl miedzy drugim egzaminatorem wymieniac wulgarnych slow na temat poprzedniego kursanta. A teraz przyczyny za ktore nie zdalismy:

Moja- "nie dociagnalem zaczepu kasku do samej szyi i to rzekomo powodowalo zagrozenie ruchu" (kask byl zapiety lecz nie az tak ciasno abym sie nie duzil!)

znajomy-"za wczesnie wlaczal kierunkowskaz i zbyt wczesnie wylaczal" (za to sie nie oblewa raczej)

i ostatni ktorego wzial na miasto-"nie zjechal maksymalnie na prawa strone podczas przejazdu karetki" (to jest chore)

na prawde po tym wszystkim z niechecia patrzylem na ten osrodek a tym bardziej na tego gostka ktory tak wulgarnie odnosi sie nie nie darzy nikogo odrobina kultury, nie mialem ochoty wracac tam na kolejny egzamin i nachodzily mnie mysli, aby nie podchodzic znow do egzaminu. takze jest jeden pAN, ktory na prawde nie powinien tam pracowac... ALE>>>>>>>>>>

za drugim razem trafilismy wszyscy na rownego sobie Pana, ktory wykazywal bardzo wysoka kulture oraz pelny profesjonalizm. z 14 osob nie zdala tylko jedna, ale juz na prawde nie bylo wyjscia, poniewaz osoba ta wywrocila motocykl na placu... reszta zdala bez najmniejszych problemow..

pozdrawiam wszystkich!
innovision
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 04 stycznia 2009, 00:38
Lokalizacja: Skawica

Postprzez Duszek » poniedziałek 19 stycznia 2009, 21:22

Hura, hura, hura :D

Z przyjemnoscia zamieszczam w tym watku moja druga relacje, z drugiego, pozytywnie zakonczonego egzaminu. Tym razem kategoria C.

Godzina 8.00 rano. Grupa: cztery osoby, w tym dwie dziewczyny (strzezcie sie panowie, niedlugo was wygryziemy :wink: ).

Jako pierwszej z listy przypadl mi w udziale zaszczyt losowania zadan egzaminacyjnych dla calej grupy. Szczescie sprzyjalo: zawracanie i parkowanie prostopadle tylem.

Najpierw obsluga i tunel, potem reszta. Niestety przez glupi blad musialam powtarzac najlatwiejszy manewr pod sloncem- zawracanie. Nastepnie wyjazd na miasto. Poczatek: chyba standardowy dla wszystkich: kolo szpitala w prawo, kolo MZK, wyjezdzajac z ulicy Dlugiej skret w prawo, a nastepnie w lewo kolo Vienny. Dwa (moim zdaniem) najtrudniejsze zakrety w Bielsku. Warto je na kursie bardzo dokladnie "opracowac". Uwaga na wyjazd z WORDu! Ciasno! Trzeba przepuscic wszystkie wjezdzajace na teren WORDu pojazdy, radze nie testowac na sile czy aby moze uda sie przemknac :wink:

Autko jest czesciowo zaladowane, ale nie odczuwa sie tego az tak bardzo. Spokojnie z dwojeczki na miescie mozna ruszac. Acha, jeszcze jedno: autko egzaminacyjne nie informuje nas, tak jak niektore pojazdy w OSKach, ze zapomnielismy po zatrzymaniu sie przelaczyc na dolna skrzynie.

Serdecznie pozdrawiam mojego egzaminatora ;) oraz wszystkich instruktorow z Omnibusa, ktorzy dolozyli wszelkich staran, by do egzaminu mnie nalezycie przygotowac.

Jezeli ktos niedlugo zdaje na C i ma jakies pytania, chetnie odpowiem.

P.S. Jeszcze mi sie cos przypomnialo. Krecenie kolami w miejscu jest traktowane jako blad i trzeba powtarzac manewr! Egzaminator nam o tym mowil przed rozpoczeciem (niektorzy byli ta wiadomoscia zaskoczeni, pisze na wypadek, gdyby dla kogos to nie bylo oczywiste, ze tak sie nie robi :wink: )
Ósma pasażerka mazdy.
Szczęśliwa posiadaczka kategorii B i C :D
C+E - w trakcie.
A i D - w planach :wink:
Avatar użytkownika
Duszek
 
Posty: 534
Dołączył(a): piątek 04 lipca 2008, 21:06
Lokalizacja: Bielsko-Biala

Postprzez conradokk » niedziela 01 lutego 2009, 20:35

no ja od czwartku (29.01) czekam na plastik :P
zdalem jazde za 2 razem, za pierwszym oblalem na miescie, z wlasnej winy - wymusilem pierwszenstwo ;]

za 2 razem poszlo o wiele lepiej. po 1 dlatego ze nie myslalem o egzaminie tylko o tym ze jak zdam majac 39 st goraczki...

polecam czekac w pokoiku z stolikami. i tak slychac tam wywolywane nazwiska i nie ma takiej stresowej atmosfery. pozatym tam sa miekkie krzeselka ;)

polecam takze zagadac do ludzi ktorzy tam czekaja bo rozmowa naprawde pomaga opanowac nerwy i nie myslec o egzaminie, a noz z takiej rozmowy moze sie udac ciekawy podryw ;P

sam egzamin wspominam bardzo milo. na placu (przy obsludze) egzaminator zadawal pytanie "i co jeszcze" dzieki temu moglem sie skupic tylko na tym czego nie powiedzialem. po tunelu wykonanym na wyczucie (tak jest najlepiej) podjechalem na (haha)wzniesienie. po tym juz bylo ok i zostalem oddelegowany do poczekalni w kolejce na miasto. znowu czekalem w pokoju ze stolikami i znowu rozmawialem z tymi samymi ludzmi i fajnie bylo i w koncu wywolal mnie na miasto. po ustawieniu wszystkiego i chwilce oczekiwania (egzaminator musial skonczyc szluga) wyjechalismy. auto mialem super opanowane bo taka sama toyota jezdzilem na kursie. z miasta niewiele pamietam (przez goraczke i bol glowy) jednak w jednym miejscu egz. kazal mi wjechac na parking w prawo a ja odruchowo w tym miejscu skrecilem w lewo (tam zawsze skrecalem na kursie;) i wtedy po zachamowaniu powiedzialem mu ze "pewnie juz po egzaminie i nie zdalem" a on ze "nie no to bylo parkowanie skosne, swietnie wykonane i prosze wyparkowac " :) oczywiscie wyparkowalem przepuszczajac wszystkie auta jakie widzialem i pojechalem dalej wg wskazowek. po zawroceniu, zatrzymaniu przy krawedzi, ruszeniu, pojechalismy do worda. tam jeszcze parkowanie, wyparkowanie jazda do przodu do tylu i dowiedzialem sie ze wynik pozytywny :D pewnie egzaminator uznal mnie za jakiegos debila bo moja reakcja byla "uuuuuffffff Bosssszzzzeee" i od razu polecialem na autobus, potem do domu.

teraz czekam na plastik :D

wiele na egzaminie zalezy od stresu i wazne jest zeby go opanowac i zdawac "na lajcie" :)

pozdrawiam wsystkich zdajacych :D
conradokk
 
Posty: 4
Dołączył(a): niedziela 01 lutego 2009, 20:18

Postprzez wojteczko » wtorek 24 lutego 2009, 19:29

Witam...
W związku z Prawem jazdy to miałem niesamowite szczęście... Po pierwsze po otrzymaniu papierów o ukończeniu kursu już następnego dni dzwoniłem do WORDu w sprawie egz. teoretycznego i po blisko 500 wykonanych telefonach (dzwoniłem na 3 aparaty aby zwiększyć szanse :lol: ) udało mi się dodzwonić i umówiłem się na egzamin na piątek czyli następnego dni... Po zdaniu teori (1 błąd) umówiłem się na "praktykę" ku mojemu zaskoczeniu ustawili termin na wtorek przyszłego tyg. czyli 4 dni po "teori" :P Możliwe ze ktoś zrezygnował i tak szybko dostałem...
Praktykę miałem o 16... przyszedłem, wielu ludzi już nie było w poczekalni z 20, wezwali naszą grupę na plac, egzaminator wszystko omówił krok po kroku, każde zadanie, każdą czynność jaka mamy wykonać... Wymienił nazwiska osób które maja zostać na placu a reszcie kazał wrócić do poczekalni, ale po drodze inny egzaminator wymienił moje nazwisko i jako jeden z pierwszych robiłem "plac"...
Sprawdził moje dane, i kazał zacząć od płynów, chyba bardzo mu się spieszyło bo za każdym razem pokazując inny zbiorniczek zdarzyłem wypowiedzieć tylko "zbiorniczek wyrów..." i od razu "następny" itd... Światła na tej samej prędkości, najpierw na wyłączonym silniku światło cofania a potem po zapaleniu silnika kazał mi włączyć wszystkie możliwe światła naraz i powiedzieć...
na okragło egzaminator powtarzał hasło "i jeszcze??"
Potem podjechał yariską na tunel... Kazał mi si przygotować do jazdy i jak będę gotowy mam ruszyć... Czyli pasy lusterka, fotel i jazda... Za 1 razem zaliczyłem tunel, potem, wzniesienie którego nie ma, chociażby ja go nie poczułem:P
Potem kazałem zatrzymać pojazd, wsiadł i... ku mojemu zaskoczeniu kazał przygotować się do jazdy po mieście, nawet do poczekalni nie wróciłem, wyjechałem od razu... Samej jazdy opisywać nie będę bo każdy pojedzie inaczej, ale z zadań na drodze miałem Parkowanie skośne, zawrócenie z wykorzystaniem bramy, i hamowanie awaryjne (egzaminator mówi STOP a my mamy się natychmiast zatrzymać, ale o tym informuje dużo wcześniej)... Po mieście jeździłem maksymalnie z 25-30 minut... dojechałem do WORDu i upragnione słowa "gratuluje i życzę powodzenia, egzamin zaliczony"... Każdemu życzę takie egzaminatora, mówił cicho ale widać ze nie zależało mu żeby mnie oblać, nie wpuszczał w jakieś zakamarki lub pod zakaz... normalna jazda...
Dobre rady dla czekających na egzamin:
- nie stresujcie się, to trudne wiem bo sam na początku cholernie sie bałem ale spokój to podstawa...
- przez te 40 minut na mieście, dajcie z siebie wszytko i naprawdę "pilnujcie się", patrzcie po znakach liniach i wszystkim do okoła... To jest cholernie trudne ale pomyślcie ze wysilicie się do granic możliwości tylko RAZ... po co 2 raz przychodzić i się stresować...
Cała reszta zależy od was i od odrobiny szczęścia 8)

POWODZENIA
wojteczko
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 24 lutego 2009, 18:39
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Postprzez dexterowski » środa 25 lutego 2009, 15:57

Pierwszy post na forum i półtora godziny temu pierwszy egzamin praktyczny... Niezdany... z mojej winy.
*Obsługa i przygotowanie do jazdy P
*Jazda pasem ruchu P
*Ruszanie na wzniesieniu N N
Nie wybaczę sobie do końca życia tego ruszania na "wzniesieniu", którego tak naprawdę nie ma :oops:
Podjechałem trochę za daleko od linii wyznaczającej zatrzymanie, egzaminator kazał podciągnąć pod linię i ruszyć. Lewa noga odmówiła posłuszeństwa, drżała jak szalona, sam nie mogłem w to uwierzyć. Yariska zgasła. "Zadanie wykonane nieprawidłowo, druga próba", ruszam i co, zgasła. Moja wina, dokładniej to nogi :p Na coś trzeba zwalić. Mój instruktor nie mógł w to uwierzyć, jeżdżę dobrze, a nawet za pewnie, według mojego instruktora. Nawet nie byłem szczególnie zestresowany czy zdenerwowany, ale noga widocznie tak. Zobaczymy na kiedy będzie kolejny termin. Przy drugim podejściu ruszę z wielkim gazem ale ruszę. Życzę Wam i sobie powodzenia.

Pozdrawiam, Dex.
dexterowski
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 25 lutego 2009, 15:46

Postprzez kamilgum » poniedziałek 09 marca 2009, 18:30

witam was ja zdałem za 3 razem, 1 raz niby mało stanowcze zatrzymanie przed znakiem zakazu.... 2 raz najechałem na linie podczas lewoskrętu tylko było 20 cm śniegu i niestety nie widziałem ale pan Egzaminator jest lepszy bo wie co jest pod śniegiem,,,, ale za 3 razem było ok, egzaminator na prawdę super facet, nawet nie pamięta jak miał na imię, ładne zielone oczy, i ok 28 lat;) na końcu przyjechałem do word'a, zryczał mnie ze jeżdżę sobie jakbym miał już prawo jazdy ale no panie Kamilu wynik pozytywny szerokiej drogi:)

to moje gg 9868022 jak by ktoś chciał pogadać przed egzaminem, ja sam stresowałem się strasznie przed każdym teraz prawko jest i luz, śmieje się tego,,,,,, aaa i tak na przyszłość, nie radze jeździć bez prawka ja jeździłem 2 lata przed egzaminami, jakoś nie miałem czasu go zrobić, i potem tak jest że dzieżko przestawić się na jazdę egzaminacyjna, , , , powodzenia wszystkim i życzę zdania za 1 raz, a jak ktoś chce pogadać to pisać chętnie pogadam;)
student,
kamilgum
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 04 marca 2009, 11:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości