WORD Bielsko-Biała -relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

egz...

Postprzez danio1991me » środa 19 sierpnia 2009, 14:12

Witam. Dziś o godz 9 zdawałem egzamin łączony kat.B. Na sale wykładową weszliśmy o godz 9.05. Pan egzaminator przedstawił się i wtedy wszyscy sie przerazili... "Dzięń dobry nazywam się xxx T. (postrach WORDU kązdy wie o kogo chodzi). Zerknąłem na liste miałem nr 12 więc siadam przy stoliku nr 12, pan T z wątami do jakies dziewczyny ze to ona ma nr 12 a nie ja i zaczyna krzyczeć, jak się okazało on się pomylił i nie potrzebnie namieszał. Mniejsza o to, skonczyłem test patrze 2 błędy (ulga :D ) - Egzamin Zaliczony Pozytywnie wychodze jako drugi. Teraz najgorsze, oczekiwanie na jazdy..po ok 20min słysze - "Pan XXX YYY proszony do samochodu nr 16" z usmiechem wstałem, słyszałem jak ludzie krzyczeli "Powodzenia młody" itd , bardzo miło lekka otucha. Obsługa ok, na tunelu zgasło przy ruszaniu :/ usłyszałem od pana egz. "popełnił pan błąd w zad.2..."- mysle sobie :aha to juzz po ; .. powiedział dalej "prosze wziąść głęboki oddech i spróbować ponownie". ok jade tunel przeszedł bez problemu, pod jezdzam na "wznieniesie" pan egz z 50 metrów woła zebym jechał, a sam obrócił sie na pięce i poszedł gadać z innym egz. poszło ok, bez stresu. kazał sie zatrzymac kolo niego i jechać na miasto. Trasa prosta. vienna -> apena rondo -> karpackie -> folwark -> olszówka -> WORD. Zrobiłem pare błęów np najechałem na krawęznik... :oops: ;/ pan egz powiedział "ale nie jedzimy po krawęznikach, auto sie niszczy" uśmiechnął sie i pojechalismy dalej (a mógł mnie za to przeciez oblac :D ) wrócilismy do WORDu i pan Dariusz powiedział,że zakonczyłem egzamin wynikiem pozytywnym, wymienił wszystkie uwagi co do mojej jazdy, po czym się pożegnał i wysiadł z samochodu. Z ulgą wysiadłem i poszedłem sie pochwilic siostrze sie dziewczynie ze zdane.

Każdemu życie pana Dariusza , na prawde w porządku egz. Serdecznie pana pozdrawiam. Wszystkim zdającym życzę tyle szczęscia co mi i na prawde tragedii w tym WORDzie nie ma ;) pozdraiwm :))))))))
:D
danio1991me
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 19 sierpnia 2009, 12:41

Postprzez mglikaa » piątek 21 sierpnia 2009, 12:01

hej:) wczoraj o 11:12 wsiadłam do samochodu egzaminacyjnego..:) wprawdzie egzamin miał się rozpocząć o godzinie 10:00, ale z powodu opóźnień, musiałam poczekać jeszcze godzinę. Atmosfera przed egzaminem.. bardzo stresująca. Czeka się tylko na to, aż któryś z egzaminatorów wyczyta Twoje imię. W myślach modlitwy o to, żeby tylko trafił się ktoś normalny. Później jednak zaczyna się wątpić, że normalni ludzie tam pracują.
Najbardziej przejął mnie widok zdających, którzy ledwo wyjeżdżając na plac, zaraz wracali ze spuszczonymi głowami... Emocje niesamowite. Na szczęście w pobliżu były 2 koleżanki, które również miały zdawać o godzinie 10:00. Razem zawsze raźniej i jeśli jest ktoś obok, to naprawdę pomaga:)
Przyszła pora na mnie. Pan egzaminator wyczytał moje imię i zaraz poczułam jak szybciej bije mi serce;) Kazał mi iść do samochodu, więc grzecznie posłuchałam, zostawiłam torbę na tylnim siedzeniu i usiadłam za kierownicą. Silnik był włączony, co mnie trochę zdziwiło. Egzaminator zasiadł obok mnie i poprosił o dowód. Wydawał się naprawdę sympatyczny. Nawet coś do mnie zagadał, zażartował, więc się trochę uspokoiłam. Do pokazania miałam światło cofania i wlew płynu hamulcowego. Włączyłam wsteczny, poszłam na tył samochodu żeby pokazać, które to światło (egzaminator siedział w samochodzie (;), po czym poszłam otworzyć maskę. Spytał mnie o to, kiedy wiadomo czy jest dostateczna ilość płynu. Kiedy zaczęłam tłumaczyć, że płyn musi się znajdować między minimum a maximum, opieprzył mnie, że „za dużo słów, za mało treści” :|
Oho.. Pan egzaminator zaczął odsłaniać swoje prawdziwe oblicze. Mimo wszystko zaliczył moją odpowiedź i kazał przejść na plac. Po wejściu do samochodu, po sprawdzeniu lusterek, zapięciu pasów i włączeniu świateł, ruszyłam.. Zaliczyłam łuk (choć do tej pory nie wiem jakim cudem, bo zawsze miałam z nim problemy), podjechałam na „wzniesienie”, które tak naprawdę jest mało widoczne i gdyby nie słupki nie wiedziałabym, że tam jest :D Ruszenie z ręcznego również nie sprawiło mi żadnych trudności. Podjechałam po pana egzaminatora, ten kazał mi przygotować się do jazdy na miasto no i ruszyłam.
-Jedź prosto – powiedział.
Tylko, że tam, trzeba jechać między słupkami i je jakoś ominąć. Nie widziałam gdzie jest wyjazd. Jechałam więc za słupkami i zaczęłam skręcać tak jak one, na co egzaminator pojechał mi po hamulcach i zaczął się wydzierać. Pomyślałam sobie: „O kur**, no to koniec :|” Ale.. po głośnym wykładzie mojego egzaminatora, który dogłębnie przekazał mi, że w ogóle nie myślę, co robię, pojechałam dalej;) Nigdy w życiu nie siedziałam za kierownicą tak zestresowana. Dojechałam do skrzyżowania z zamiarem skrętu w lewo. Przepuściłam samochody, jeb. Zgasło mi auto. Dobra.. myślę sobie: „spoko.. dopiero pierwszy raz, więc jeszcze nie jestem skreślona”. Wyjechałam ze skrzyżowania i zaczęłam rozpędzać auto. Przy prędkości 44-45, egzaminator zaczął się wydzierać: „szybciej! szybciej!” W tym momencie się go przestraszyłam. Dodałam gazu i jechałam jak chciał. Przy dojeżdżaniu do świateł, kiedy widziałam, że z zielonego wskoczyło na żółte, zaczęłam hamować i zredukowałam sobie bieg do 2, co bardzo zdenerwowało znowuż mojego egzaminatora;)
- a co to, na 3 nie da się zahamować?! A jak trzeba by było gwałtownie hamować to, co, pani myślałaby o redukowaniu biegów?!?! - zaczął krzyczeć.
Odpowiedziałam tylko, że na 3 też się da zahamować. Nic więcej nie byłam w stanie z siebie wydobyć. A jak zaczęłabym się z nim kłócić i nie daj Boże powiedziałabym zbyt wiele, to różnie mogłoby się to skończyć;)
Miałam drugi raz tą samą sytuację i znów zredukowałam bieg (tak się nauczyłam, a nie było potrzeby gwałtownie hamować) No to w tym momencie chyba wytrąciłam z równowagi pana egzaminatora, który zarzucił mi, że chyba żucie gumy do żucia jest ważniejsze od tego, co on mówi. (Nigdy nie wchodźcie do samochodu z gumą do żucia ;D). kaplica. Już miałam przed oczami wynik negatywny, choć nie robiłam błędów zagrażających innym.
Miałam 2 dosyć stresujące sytuacje. Pan egzaminator jakieś 5 metrów przed uliczką kazał mi skręcić w lewo. Z naprzeciwka jechał samochód, który zatrzymał się przede mną i migał światłami (dając do zrozumienia, że mnie puszcza). Oczywiście nie wjechałam, bo przecież on nie jest upoważniony do tego, żeby kierować ruchem, jak to tłumaczył mi mój instruktor;) Egzaminator po paru sekundach wrzasnął: JEDŹ!! Zawahałam się, chciałam wjechać ale on w tym samym momencie ruszył. Więc równie szybko zahamowałam. Chyba znowu zdenerwowałam pana egzaminatora, który stwierdził, że jestem niezdecydowana. Już chciałam wychodzić z tego auta, ryczeć mi się chciało, ale w końcu wjechałam w tą uliczkę, gdzie kazał mi zaparkować równolegle.
Uliczka była stroma, z koleinami, kamieniami i żwirem. Do tej pory nie wiem jak mi się to udało, ale z drobnymi korektami, poradziłam sobie. Wyjechałam stamtąd, jeb. Znów mi auto zgasło;). Ale dobra. Egzaminator siedzi cicho. Pojechałam dalej, do skrzyżowania z pierwszeństwem łamanym. Dojeżdżając do skrzyżowania widziałam nadjeżdżający samochód, który jechał z dosyć dużą prędkością, więc się zatrzymałam (na moje oko wydawało się do konieczne), jednak znów doprowadziłam pana egzaminatora do kompletnej furii.
-Co pani wyprawia! - krzyczał. W ogóle pani nie umie ocenić sytuacji!
… w końcu ruszyłam.
Kiedy jechałam już do wordu stwierdził przy zmianach pasów, że bawię się kierunkowskazami i ochrzanił mnie, że jezdnia to nie dyskoteka;) Znów zaczął mnie popędzać i czepiać się o wszystko, co było możliwe i nawet o to, o co nie powinien się czepiać, ponieważ to jest moja sprawa jak jeżdżę i jeśli tylko nie zagrażam innym, to nie powinien się moim zdaniem wtrącać, a jak już to mówić to w inny sposób. Ogółem stworzył mi na egzaminie bardzo stresującą atmosferę i aż sama sobie się dziwię, że nie zrobiłam jakiegoś głupstwa.
Jechałam do Wordu z myślą, że na pewno nie zdałam. Cudem się nie rozbeczałam i zajechałam cała. Po zatrzymaniu samochodu pan egzaminator nie odezwał się do mnie ANI SŁOWEM. Wypisał mi na kartce pozytyw. I wyszedł z auta.
mglikaa
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 20 sierpnia 2009, 21:55

Postprzez ros » sobota 05 września 2009, 12:33

rownież pozwolę sobie opisać moje przygody ze zdawaniem prawka w bielski wordzie.

pierwszy egzamin miałem w maju. Pogoda tego dnia była przeokropna, deszcz, wiatr, fatalne warunki do zdawania egzaminu. Nie nastawiałem sie specjalnie że zdam za pierwszym razem (a był to duży błąd) i przygodę z egzaminem skończyłem już w tunelu kiedy wjechałem w ustawiony przede mną pachołek.
Drugie podejście odbyło się w lipcu - pogoda tym razem przepiękna, moje nastawienie również nieco bardziej pozytywne. Niestety, mimo najszczerszych chęci oblałem po raz drugi. Tym razem pan K. (świetny egzaminator) wystawił mi wynik negatywny za dwukrotne uchybienie polegające na nie włączeniu kierunkowskazu przy zmianie pasa. Trzecie podejście miało miejsce dzisiaj. Byłem nieco zaskoczony że word pracuje równiez w soboty, tym bardziej ze na stronie internetowej informacje byly nieco inne. Egzamin mial odbyc sie o 7, ale oczywiscie trzeba bylo odczekać standardowo jedną godzinkę dłużej. Egzaminował mnie pan B. - nie mówił dużo, tylko wskazywał kierunek jazdy, ale był wyrozumiały i nie wytykał wszystkich moich błędów. Trasa - klasyka klasyki: w dół Andersa, potem na Kustronia, tam zawracanie i zatrzymanie przed zakazem jazdy, następnie pod viennę i wjazd na bystrzańską, kolejne zawracanie pod magurą oraz parking w tych właśnie rejonach. Coś około pół godzinki jazdy. Pod Wordem usłyszałem tylko 'Pana jazda nie powodowała zagrożenia dla innych uczestników ruchu, wynik pozytywny'. Jeżeli ktoś zastanawia sie nad zdawaniem prawa jazdy w Bielsku nie powinien miec oporów, nie ma jakichś bardzo trudnych tras a i egzaminatorzy nie są tacy tragiczni jak wiele osób mówi. Minusy- długi czas oczekiwania na kolejne egzaminy i wszechobecne kolejki, ale tak chyba jest wszędzie więc poniekąd jest to chyba wkalkulowane ryzyko. :wink:
ros
 
Posty: 3
Dołączył(a): sobota 05 września 2009, 12:11

Postprzez yeah » wtorek 22 września 2009, 20:26

Ja także jestem świeżo po egzaminie w bielskim WORDzie. W zasadzie poszło bezproblemowo i zaliczyłem co trzeba za pierwszym podejściem, ale trafił się naszej grupie egzaminator T. Nie podaję nazwiska tylko dlatego, że chwilowo nie znam (ale się dowiem), ponieważ ten typ się nie przedstawił podczas egzaminu, a z identyfikatora nie udało mi się wyczytać.

Kultura osobista tego człowieka jest na zerowym poziomie, zachowanie wobec uczestników egzaminu żałosne, a poziom profesjonalizmu wątpliwy (np. komendy o skręcie podawane w ostatniej chwili, brak wyczerpujących objaśnień na temat przebiegu egzaminu, nie udzielanie odpowiedzi na pytania uczestników egzaminu itd.). Zresztą dla mnie wystarczy, że ktoś nie odpowiada na zwykłe powitanie lub też pożegnanie. Takie indywiduum wyleciałoby z każdej normalnie funkcjonującej na rynku firmy. No, ale widać w bielskim WORDzie są inne zasady.

Każdy z nas oczywiście siedział cicho, nie wdawał się w jakieś bezsensowne polemiki i znosił z pochyloną głową mało kulturalne okrzyki tego egzaminatora, bo w końcu dla wszystkich zdanie egzaminu jest nadrzędnym priorytetem. Ale postawmy sprawę jasno - ten człowiek jest pomyłką bielskiego WORDu.
yeah
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 22 września 2009, 20:10

Postprzez nika4226 » środa 23 września 2009, 17:01

Również opowiem moje spotkanie z WORD'em :) 24 lipca miałam pierwsze podejście do egzaminów :) teoria+praktyka. Zaliczyłam teorię i czekałam może 10min aż w końcu mnie wywołano na plac. Trzęsłam się jak galareta ;D Miałam pokazać światła stopu i poziom płynu chłodniczego. Wszystko pokazałam, zaliczyłam tunel, ruszanie z ręcznego :) i miałam już jechać na miasto. Gdy ruszałam, nagle nie wiadomo skąd przed maską zobaczyłam egzaminatora (jednak nie mojego) pojechałam po hamulcach, szarpnęło- zgasło a egzaminator siedzący koło mnie (J.B) upomniał mnie,że ''Egzaminatorzy na placu to też ludzie, a nie pachołki!!'' :D powiedziałam,że nie celowo, przeprosiłam i pojechałam dalej. Jazda była nawet całkiem,całkiem. Pan był miły choć czasami przy moich głupich błędach (np.gdy chciałam zawracać na 3 zamiast z użyciem wstecznego) patrzył na mnie w sposób,że dostawałam gęsiej skórki ze strachu :D Wszystko zaliczone, parkowanie, zawracanie. nawracanie itp wracam do ośrodka i stoję w koreczku. Przy skręcie w lewo (były dwa pasy) przypomniało mi się nagle,że przecież najlepiej jechać po prawej stronie i ł€€€€ -zmieniłam pas na prawą stronę....oczywiście łatwo wyobrazić sobie, co się później działo :D Pan egzaminator chwycił mi kierownicę, dał po hamulcach, a z tyłu mnie strąbili :( wyrzucono mnie z auta i resztę drogi do WORD'u musiałam przebyć słuchając pana egzaminatora co ja to narobiłam, czy wiem jak byłam blisko i że wstyd,że tak zrobiłam, że tata pewno już auto kupił i liczył że go do kościoła zawiozę....;D Byłam zła tylko na jedną osobę :D na siebie :D Ogólnie atmosfera bardzo sympatyczna jednak stresowa....JUTRO jednak próbuję swoich sił ponownie i mam nadzieję,że będzie lepiej :) 3majcie kciuki :) a wszystkim zdającym życzę POWODZENIA :D
nika4226
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 23 września 2009, 16:44
Lokalizacja: wadowice

Postprzez migotka444 » czwartek 24 września 2009, 06:46

to i ja napisze:P
Wczoraj zdawałam egzamin na A1 egzaminator miły (choć nasłuchałam się o nim wiele) było nas 8 z placu wyszły 3 osoby a na mieście zdała 1:/ Ja oblałam z własnej głupoty na przejeździe kolejowym rampy sie podniosły do góry odczekałam 15sekund dla pewnosci czy aby na pewno sa w górze i ruszyłam okazało się, ze światło na które powinnam patrzeć było jeszcze czerwone:/
tak wiec na tym skonczyła sie moja jazda:( Dotarło do mnie że koniec i wykupiłam poprawke <140zł> . Najgorsze było w domu weszłam uśmiechnięta w końcu każdemu moze się zdarzyć mama to samo powiedziała zdasz innym razem:) a mój ojciec zaraz z pyskiem na mnie:/ jak ja jeżdżę, żę "wspomne jego słowa i tak nigdy nie zdam" :( ehh no nic poprawka 14go października
migotka444
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 12 września 2009, 10:36

WORD BIELSKO-BIAŁA

Postprzez Rezo » poniedziałek 28 września 2009, 21:40

Dziś przeżyłem SZOK!!!
Pierwszy egzamin miałem 12września oblałem bo przedobrzyłem jak mi powiedział że wracamy do ośrodka to miałem światła i za nimi STOP żeby czegoś nie zepsuć zatrzymałem się i ruszyłem i usłyszałem że się przesiadamy bo nie umiem zasad ruchu drogowego ale trasa była nawet prosta czyli WORD > POTEM ARMI KRAJOWEJ> SZPITAL WOJEWÓDZKI PARKOWANIE > ZAWRÓCENIE > ARMI KRAJOWEJ > ANDERSA > PARTYZANTÓW > I KOŁO PLACU MICKIEWICZA > STOP!! CZAS EGAZMINU 25MIN
Wiedziałem ze to moja wina i jakoś się nie przejąłem.


A dziś KOLEJNY EGZAMIN i co??
TRASA MASAKRA:
WORD > ARMI KRAJOWEJ W STRONE SZYNDZIELNI > TAM RONDO W PRAWO PARKOWANIE PROSTOPADŁE > ZAWRÓCENIE Z POZYCJI PARKOWANIA > PROSTO > ZAWRÓCENIE Z UDZIAŁEM BIEGU WSTECZNEGO > ARMI KRAJOWEJ > ZATRZYMANIE NA JEZDNI RÓWNOLEGLE DO KRAWĘŻNIKA> MŁODZIEŻOWA > ZAWRÓCENIE ZNOWU Z JAKIEŚ ULICZKI W LEWO W STREFIE ZAMIESZKAŁEJ CZY JAKOŚ TAK > DALEJ ZNOWU KOŁO SZPITALA > ZAWRÓCENIE W KIERUNKU ARMI KRAJOWEJ I TAM > SKRĘT W PRAWO W JAKĄŚ ULICZKĘ JEDNO KIERUNKOWĄ ZASTAWIONĄ Z DWÓCH STRON SAMOCHODAMI > PARĘ SKRĘTÓW > Z POWROTEM NA UL. J.BOBOLI > ULICA DŁUGA > TAM W PRAWO W STRONĘ VIENNY I TAM NA SKRZYŻOWANIU CO? WYMUSZENIE PIERWSZEŃSTWA BO AUTO PRZEDEMNĄ BYŁO JAKIEŚ 50M I MOGŁEM ZDĄŻYĆ.

CZAS EGZAMINU : 45MIN DO CZASU OBLANIA!!!!


A DO TEGO MIAŁEM EGZAMIN NA 11-30 EGZAMIN ROZPOCZĄŁ SIĘ O GODZINIE 14-20

OD 11 DO 15 ZDAWAŁO KOŁO 70 LUDZI ILE ZDAŁO???
ODP: 4!!!!!


Nic już nie zrobię. poprawka 17listopad
Rezo
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 28 września 2009, 21:21

Postprzez AAaggaAA » czwartek 01 października 2009, 18:06

Dzisiaj właśnie zdałam egzamin na 3 podejściem. Pierwszy oblałam na mieście (wymuszenie pierwszeństwa), a drugi na placu(pachołek). Dziś miałam egzamin o godz. 10.00. Na plac, do samochodu nr 15 wezwano mnie ok. 10.30. Do samochodu podszedł mołody egzaminator, który poprosił mnie o wejście do samochodu, sprawdził dowodzik i omówił zasady egzaminu. Miałam sprawdzić poziom płynu w chłodnicy i światła mijania. Wszystko ok, więc tunel- bez problemów. Niestety na wzniesieniu, którego wręcz nie ma, zgasł mi samochód :cry: ale dostałam kolejną próbę, która zakończyła się pozytywnie :D Egzaminator wsiadł do samochodu i powiedział, jakie manewry bedę wykonywać czyli: parkowanie (prostopadłe, równoległe, bądż ukośnie), zatrzymanie w wyznaczonym miejscu, zawracanie na skrzyzowaniu i z użyciem biegu wstecznego. Pojechałam na miasto. W prawo Armii Krajowej, do ronda, gdzie skręciłam w prawo i zaparkowałam prostopadle, następnie z spowrodem Armii Krajowej i zatrzymanie się na jezdni na wysokości znaku. Następnie skręcienie w jedną z uliczek w prawo, gdzie jest strefa ograniczenia do 30 i zawracanie z użyciem biegu wsteczniego, z kolei ponowny wyjazd na AK i prawoskręt prawdopodobnie w ul. Boboli, dzie omijałam samochody stojące na jezdni i zawracałam na skrzyżowaniu, gdzie jest minimalny ruch. Powrót i wjazd w jednokierunkową, w obszar zamieszkały. Nastęonie powrót na tę samą ulicę w lewoskręt na w/w skrzyżowanie. Z kolej kawałek dalej znów lewosktęt na skrzyzowaniu ze zmianą pierwszeństwa jazdy, lecz niestety nie pamietam, co to za ulica :wink: Następnie lewoskręt na światłach i po chwili znów lewoskręt na sygnalizatorze kierunkowym, prowadzącym na ul. AK :D . I dalej przed siebie do WORD-u. "Egzamin zakończony wynikiem pozytywnym. Życzę szerokiej drogi" :D :D :D
AAaggaAA
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 18:51

Postprzez Kaatie » piątek 02 października 2009, 22:19

29 maj godzina 10.00 -egzamin praktyczny, wszystko byłoby ok gdyby nie fakt, że na plac weszłam o 12.25... trochę opóźnienia, ale w nagrode moim egzaminatorem był pan którego sobie upatrzyłam siedząc tam w poczekalni :) pan był sympatyczny, lecz zasadniczy...
plac zaliczyłam bez problemu, na mieście zgasło mi auto ale tak to nie miałam żadnych większych błędów, cisza w samochodzie jest troszkę niefajna, ale da się przeżyc :)
po 20 minutach pan każe mi wracac do bazy więc pomyślałam, że nie zdałam, ale po dojechaniu pan powiedział, szerokiej drogi i obym tylko takie błędy popełniała,
zdane za pierwszym razem :D
Kaatie
 
Posty: 6
Dołączył(a): piątek 02 października 2009, 21:54

Postprzez trus1991 » wtorek 06 października 2009, 20:09

A ja dziś miałem egzamin
byłem się zapisać 21.09
o 12:30 miałem teorię, poszła nawet, nawet - 0 błędów, a następnie do 14.10 zostałem poproszony o podejście do "L"ki 11, wylosowałem światła mijania i zbiornik wlewu oleju - banał, schodki zaczęły się gdy przyszedł tunel, otóż gdy jechałem do przodu troche za wczesnie stanąłem i kawałek pojazdu nie zmieścił się w polu, koła były na miejscu, ale "tyłek" pojazdu już nie, pomyślałem że oblałem ,ale Pan egzaminator się mnie zapytał czy "ciąć tył" - nie wiem o co chodzi, czy jeszcze raz.. Poprosiłem o następną szansę, wycofał więc do tyłu i tym razem cały tunel poszedł dobrze. Ruszanie z ręcznego też niczego sobie. Jak pojechałem na miast to wjechałem w uliczkę pod szpitalem "bociana" do strefy zamieszkania jechałem nią przez kawałek. Następnie kazał mi jechać w lewo w ul. Boboli, przy wyjeżdżaniu auto mi zgasło, pomyślałem "już po mnie" powiedziałem po cichu przepraszam i pojechałem dalej, tam na tym parkingu miałem prarkowanie prostopadłe - poszło nawet dobrze, następnie dojechałem do końca i kazał mi zawrócić, a gdy zawróciłem to kazał zawrócić w branie z użyciem biegu wstecznego, zrobiłem ... Następnie koło Vienny kazał skręcić w lewo, potem pojechałem na te 2 ronda koło Gemini Parku, i tam na roku Leszczyńskiej, tuż koło PSP i Gemini pojechałem w lewo, i tam później na tych śiwatłach kazał mi jechać w lewo (w strone WORDU) ale że nie miałem jak zmienić pasa na lewy, bo było pełno, ale w końcu zauważyłem że jakieś auto daje mi sygnały świetlne, więc mu to powiedziałem żeby nie było żę wymuszam pierwszeństwo, a on na to " Pan sam musi oceniać sytuację na drogę, Pan wie kiedy Pam może jechać, nie musi Pan nic mówić" pojechałem dalej, i przy skręcie do WORD w młodzieżową kazał się rozpędzić do 50 i zahamować na wysokości drewnianego słupa - zachamowałem za wcześnie, i auto zgasło... Pomyślałem no to po mnie, a było tak dobrze, a on już zaczął wypisywać kartkę od świateł tam jak się skręca w Armii Krajowej, kazał skręcić w lewo na WORD, zaparkować na parkingu i powiedział "Pana jazda nie stwarza zagrożenia dla innych uczestników ruchu, egzamin ma Pan zaliczony, dziękuję"
Bardzo się ucieszyłem, TEMN WORD NIE JEST AŻ TAK STRASZNY JAK GO MALUJĄ, WYSTARCZY SIĘ NIE STRESOWAĆ I NASTAWIĆ POZYTYWNIE ;-) MAM NADZIEJĘ ŻE POMOGŁEM
trus1991
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 06 października 2009, 19:58

Postprzez mika_j » sobota 10 października 2009, 10:01

A ja zdawałam we wrześniu. Pogoda wprost idealna :D Miałam egzamin łączony teoria + praktyka. Teoria zaliczona bezbłędnie :) Zostałam wywołana na plac. Miałam do pokazania zbiornik płyny hamulcowego i światło cofania. Łuk poszedł pięknie, ruszanie z ręcznego też bez problemu ( jak już wiecie tej górki prawie nie widać :p ). "Proszę przygotować się do jazdy po mieście" no to światełka, jedyneczka i jedziemy. Egzaminator wydawał polecenia wyraźnie i z dużym wyprzedzeniem. Zaraz na początku parkowanie. " Wyjeżdżamy stąd " :] uuuf. Później zatrzymanie równo ze znakiem. No i podczas omijania samochodu usłyszałam " nie zachowała pani bezpiecznej odległości podczas manewru omijania " egzamin zakończony wynikiem negatywnym. Mówi się trudno i żyje się dalej ;) Pozdrawiam wszystkich zdających!
mika_j
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 04 września 2009, 13:05

Do trzech razy sztuka;)) A może do pięciu...:D

Postprzez mMikAa » niedziela 11 października 2009, 14:36

Witam wszystkich!!!
Moja przygoda z prawem jazdy zaczęła się 10 marca, a skończyła się 9 października.
10 marca 2009 - egzamin teoretyczny - 3 błędy, wynik negatywny.
10 kwietnia 2009 - egzamin teoretyczny II - 0 błędów, pozytywny.
I teraz zaczyna się czekanie, termin egzaminu 12 czerwca, myślę sobie- no to sobie poczekam. Nadchodzi w końcu ten dzień, godz. 13. planowane rozpoczęcie egzaminu..... 13.30, 14.00, 14.30 nic.... mojego nazwiska nie słychać. 14.37 -Pani ..... ...... ........ Pojazd na 4 lewy parking. Serce staje. Światła Mijania i zbiornik płynu chłodzącego. Pas ruchu, przy jeździe do przodu na kopercie szarpnęło mi autem, zadanie nr 2 niezaliczone, proszę jeszcze raz, drugi raz poszedł już bez problemu, ruszanie na wzniesieniu, pierwsze podejście auto gaśnie, druga próba zaliczona. Jedziemy na miasto. Jedziemy koło szpitala i pod Vienne, skręt w lewo, byłam drugim autem i nie zatrzymałam się na środku skrzyżowania. Wymuszenie pierwszeństwa na skrzyżowaniu o ruchu kierowanym. Egzaminator mi po hamulcach. Kazał mi ruszyć i jechać dalej. Ruszam z dwójki, i gaz w podłodze, 56 na liczniku a ja nadal na 2. Mała zatoczka za skrzyżowaniem i przesiadka.

5 sierpnia 2009 godz. 13.00
rozpoczęcie egzaminu godz. 14.10 daleko nie zajechałam, pas ruchu w porządku, ale przy ruszaniu na wzniesieniu dwa razy mi auto zgasło. Kolejny termin 9.10.2009, dzień później wygasała mi teoria. Myślałam, że to ostatnia szansa, żeby nie zaczynać od nowa.

9.10.2009. godz. 9.45, bo egzamin na 10.00 Siedzę w poczekalni przy stolikach, pojechałam z mamą, bo niestety wszyscy w pracy. Siedzimy przy stolikach i wygłupiamy się. O 11.00 zaczęłyśmy rysować i grac w kółko i krzyżyk. Koło 11.30 wyszłam przed poczekalnie nr3 czas mi leciał na rozmowę i innymi egzaminowanymi. Całkowicie na luzie. aż w końcu zgłodniałam z tego czekania, poszłam zamówiłam zjadłam wróciłam była 11.50. Stoję na dworze, a wiało okropnie. 12.07 "Pani..... ...... ....... Pojazd nr 11." Patrze a mój egzaminator to starszy siwy pan.... Z wyglądu postrach kursantów. Ale będę twarda. Podeszłam do niego coś zażartował, a mój strach uciekł. Dalej już wszystko dobrze, pas ruchu, ruszanie na wzniesieniu i jazda na miasto, pod szpitalem parkowanie, strefa zamieszkania na jednokierunkowej, Vienna (skręt w lewo) tym razem bez wymuszenia, ronda koło Gemini Parku, Straż pożarna, później w lewo i po WORD, jeszcze zanim zjechałam do wordu kazał mi jechać prosto i na rondzie zawrócić a później kazał "rozpędzić" samochód do 50km/h i zatrzymać samochód na wysokości znaku.
Wjechałam na plac z pozytywnym wynikiem egzaminu.

Moja rada dla osób nie radzących sobie ze stresem. Krople walerianowe lub nervosol rano przed egzaminem. Nie bierzcie ich później niż 2h przed bo może mieć to odwrotne skutki. Jeśli nie wiecie jak na was działają środki uspokajające, wypróbujcie tydzień wcześniej.

Życzę powodzenia wszystkim zdającym:))
WORD Bielsko Biała 8:
mMikAa
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 11 października 2009, 13:17

Postprzez migotka444 » piątek 23 października 2009, 14:01

14.10.2009 Egzamin na kat A1 przeniesiony:) Powód :D Bielsko zasypane:D nie no zasypane to może nie, ale jak w takich warunkach np awaryjnie hamowac:P?

Egzamin przeniesiono mi na wczoraj to znaczy 22.10:) na 7:30 aby tam dojechac musiałam wstać o 3:P
Choć dzień wczesniej miałam w nosie egzam i chciałam dzwonić i przekładać go na wiosne <co było by wielkim błędem>. Ale nic, dojechałam na miejsce, spotkałam znajomych, którzy kiedyś oblali tak samo jak i ja:) Na plac weszłam druga, stan techniczny zaliczony, ósemka też, slalom, ruszanie pod górkę, awaryjne. Amen Plac zdany, czekam na miasto, i cały czas byłam przekonana, że nie zdam na mieście tak jak za 1 razem... Jechałam druga <znowu> ok 25 minut jeździłam, było tam pare błędów, największy na skrzyżowaniu, gdzie zachamowałam awaryjne, a przemiły pan kierowca z samochodu egzaminującego mało na mnie nie zaparkował:P ale wybrnął z tej sytuacji, stanął koło mnie, zobaczyłam mine egzaminatora w samochodzie <nr 13> myśle nie zdałam :( pobeczałam się i pojechałam dalej. Moze 10 minut później przesiadka, wsiadam do auta ze 1000% pewnością, że nie zdałam. Egzaminator nic nie powiedział, kolejne 25 minut jezdzenia po bielsku z innym egzmainowanym. W WORDZIE egzaminator ochrzanił mnie i powiedział, że awaryje na mieście było zbędne (delikatnie mówiąc) ale pozytyw zdane:) Ciesze się do tej pory:) Za tydzień egzamin na KATEGORIE B:)
migotka444
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 12 września 2009, 10:36

Postprzez migotka444 » sobota 31 października 2009, 15:52

A tu cisza:)

Wczoraj zdawałam egzam na kat B nie zdałam:( Egzaminator super:P
łuk bez problemu, ruszanie na wzniesieniu także:)
Miasto <ja nie z tamtąd więc cięzko mi opisać gdzie byłam> No i dojechałam do strzałki warunkowej zatrzymałam sie i ruszam a strzałka zgasła ..a ja kr e t nka nie zauważyłam, egzaminator "Oj Pani ******* taki błąd no szkoda..." NPoprawka gdzieś koło Bożego Narodzenia:) Ale to nic:) mój egzamin wspominam miło:)
migotka444
 
Posty: 4
Dołączył(a): sobota 12 września 2009, 10:36

Postprzez muszka20 » poniedziałek 09 listopada 2009, 17:39

Ja dzisiaj zadałam za pierwszym podejściem. Szczerze? byłam nastawiona na negatyw, ponieważ przy moim ogromnym "szczęściu" mogłam tylko trafić na jakiegoś upierdliwego Egzaminatora i nie zdać. Teorie miałam o godz. 8. zaliczone a potem... czekanie... czekanie. w końcu o 10:00 ktoś wywołał moje nazwisko. no to idę. pan już czekał przy samochodzie. mówi mi czy znam wszystkie procedury, powiedziałam (na prawdę nie wiem dlaczego) że nie. a On tak na mnie patrzy " nie?? to jak pani przyszła przygotowana na egzamin", a ja czerwona jak burak na to "hmm... no jeśli chodzi o jazdę, zawracanie parkowanie itd. to wiem". Pan już pokiwał głową, myślę ze już mam u niego minusa. następnie sprawdzenie poziomu płynu do spryskiwaczy (którego z reszta nie było) i kierunkowskazy. następnie tunel. noga trzęsła mi się jak oszalała. w ogóle nie robiłam tak jak uczyłam się w OSK, zrobiłam to po swojemu i wyszło ok. następnie "górka", której w ogóle nie ma! śmiać mi się chciało, bo 3 razy się pytałam Egzaminatora czy to jest na pewno górka. ruszanie z ręcznego... wszystko ok. Pan wsiadł do samochodu i bardzo oficjalnie mi mówi że jedziemy na miasto. ok, no to ja światełka i wio. dojeżdżam do bramy i... starałam się płynnie zahamować i... Egzaminator mało przez szybę nie wyleciał (nie przypuszczałam że hamulce są jak brzytwa;)) ok, jadę dalej. między czasie Pan mówi że ocenia też płynność jazdy. no i jadę w dół koło szpitala, w prawo na mzk tam parkowanie przodem, zaparkowane bardzo dobrze. ok jadę dalej, na skrzyżowaniu zawracanie, jest dobrze. jadę z powrotem i Pan każe jechać w prawo i włączyć sie do ruchu. włączyłam sie do ruchu a Pan mówi że nie popatrzyłam do prawego lusterka. ok jadę dalej na światłach w prawo i pierwsza w prawo do wyjechania na światłach w cygańskim. tam złapałam zamuły i nie zauważyłam zielonego światła i jak ruszyłam to już było pomarańczowe, zatrzymałam się. potem jadę na gemini i na skrzyżowanie przed ZŁ zawracanie, wszystko cacy. jedziemy do WORDU, myślę że już koniec i tu nagle skręcamy na rondzie nie w druga w prawo tylko w pierwszą, myślę sobie że super, bo nigdy tędy nie jechałam i pewnie jest tu jakaś dziura na której mnie Egzaminator obleje. ale Pan mówi że mam skręcić w lewo w uliczkę i zawrócić z wykorzystaniem biegu wstecznego. ok no to wjechałam i wykręciłam. jednak nie na tyle dobrze wykręciłam, żeby Pan egzaminator była zadowolony, bo mówi mi że dało sie zrobić tak, żebym nie wjechała na sąsiedni pas.mówię, że no na pewno się da tak zrobić;) i później droga do WORDa to już tylko formalność, kazał mi się jeszcze zatrzymać na wysokości znaku, nie wiem czemu zatrzymałam się kilka metrów przed znakiem i musiałam powtarzać manewr. mimo wszystko jak usłyszałam że zdałam to nie wierzyłam własnym uszom musiałam popatrzeć jak Pan wpisuje "Pozytywny". później jak wyszłam z samochodu to Pan egzaminator wreszcie się uśmiechną życzył mi szerokiej drogi a ja mu podziękowałam.
Myślę, że każdy powinien wierzyć w to że zda. ja na początku byłam bardzo negatywnie nastawiona, bolał mnie brzuch i w ogóle czułam się fatalnie. no i ta noga, która skakała na sprzęgle jak zwariowana. duży plus dla samochodu, ponieważ bardzo dobrze sie w nim czułam, sprzęgło szybko łapało no i hamulce były bardzo dobre. ale mimo wszystko myślę, że nie jeden Egzaminator mógłby mnie oblać za to że troszkę wjechałam przy zawracaniu na sąsiedni pas, albo przynajmniej kazałby mi go powtórzyć. Aczkolwiek, bardzo mnie irytowało kręcenie głową Pana Egzaminatora, ale końcowy uśmiech wynagrodził cała nerwówkę. Aha no i to mówienie takim bardzo oficjalnym językiem mnie też denerwowało, bo za każdym razem jak słyszałam jakąś komendę to aż mi uszy więdły od tego oficjalnego języka.

Wszystkim zdającym i poprawiającym życzę powodzenia;)
Teoria- 9.11.2009 pozytyw
Praktyka-9.11.2009 pozytyw
muszka20
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 09 listopada 2009, 16:46

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości