WORD Katowice - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez camomille » piątek 19 grudnia 2008, 00:58

Ja też zdałam! I to za pierwszym razem! aż sama jestem zaskoczona!

Na jazdach jeździłam dobrze, ale w tym tygodniu, przed egzaminem stres zaczął bardzo źle wpływać na moje zachowanie na drodze. Stwierdziłam, że sobie nie poradzę, na szczęście jednak, wczoraj, przed egzaminem wzięłam się w garść i wyluzowałam trochę.

Oto jak przebiegał mój dzisiejszy egzamin:
Miałam na godzinę 10.00. Nie było, żadnego grupowego omawiania zasad egzaminu, egzaminator wszedł, zawołał pierwszą dziewczynę z naszej grupy, a zaraz za nim wszedł drugi i zawołał mnie (byłam 2. na liście). Trochę mnie to zbiło z tropu, bo myślałam że mam jeszcze czas póki ta dziewczyna co poszła przede mną nie skończy.
No ale ok.
Egzaminator okazał się spokojnym i nieśmiałym człowiekiem, nie za wiele mówił, w zasadzie to na początku nie wiedziałm czy jest miły czy znudzony.
Po sprawdzeniu dowodu wytłumaczył mi szybko zasady egzaminu i otworzył maskę samochodu, naprawdę na szybko kazał mi pokazać płyny, potem światła i potem ekspresem ustawił auto na łuku. Jak wsiadłam to się całą trząsłam bo to wszystko tak jakoś szybko się działo.. Poustawiałam lusterka itp. przygotowałam się do jazdy, pomodliłam się na szybkensa i dawaj....! Noga mi trochę latała na sprzęgle ale jakoś udało sie opanować i zrobić łuk bez żadnej wpadki, choć z nerwów pojechałam ryzykownie blisko pachołków.
Potem wjazd na rampę, ruszanie z ręcznego w porządku i egzaminator powiedział, że jedziemy na miasto.
Oto moja trasa:
- wyjazd z tyłu pod górkę, akurat to bez problemu poszło, nie było pieszych na chodniku, ani samochodów którym miałabym ustąpić pierwszeństwa - OCZYWIśCIE OBOWIąZUJE PRZY WYJEźDZIE ZNAK NAKAZUJąCY SKRęCANIE W PRAWO
- dojazd do świateł, czerwone, spokojnie sobie wrzuciłam jedynkę i na dół francuską, pod wiaduktem i na kolejnym skrzyżowaniu ze światłami w PRAWO na Damrota, tam w dół do kolejnych świateł na skrzyżowaniu z Powstańców - na tych światłam miałam znowu w prawo i przy okazji zaliczyłam zieloną strzałkę :)
- Powstańców w dół do kolejnych świateł, tam w prawo (znowu strzałka i piesi którym musiałam ustąpić) i w górę Graniczną.
- na Granicznej miałam zawrócić (ale nie na światłach gdzie nie WOLNO tylko wcześniej w miejscu gdzie była przerwa w pasie zieleni, po zawróceniu wjazd w osiedle i parkowanie prostopadłe (którego nawet nie chcę wspominać) i wyjazd spowrotem na Graniczną i spowrotem w dół w stronę skrzyżówania z Powstańców.
- na skrzyżówaniu prosto i zaraz potem skręt w prawo w ul. Sikorskiego, tam w tych rejonach oczywiście UWAGA na prędkość, znaki stopu i zakazy skrętu. Ja jechałam prosto cąły czas, minęłam skrzyżowanie z Paderewskiego i na osiedlowym prakingu miałam zadanie zrobić zawracanie z wykorzystaniem uliczki i biegu wstecznego (to poszło ok).
- wyjazd z tego miejsca (uwaga stoP) i skręt w prawo, jazda prosto Paderewskiego i na kolejnym skrzyżowaniu wjazd w lewo na ul. Krasińskiego, tam ominięcie robót drogowych, i prosto do świateł, skręt w lewo w Graniczną, tu było trochę gorąco, bo musiałam ładnie ustąpić pierszeństwa wszystkim z naprzeciwka, potem zaraz przejście dla pieszych, jeszcze w ostatniej chwili pieszy mi wyskoczył ale udało mi się w porę i spokojnie wyhamować.
- dalej Graniczną do skrzyżowania ze światłami koło pogotowia, tam ładnie zmiana pasa ruchu i w prawo, znowu strzałka zaliczona i w górę Powstańców do skrzyżówania na Francuskiej. Tam miałam skręcać w prawo, na Francuską, dostałam po tym manewrze info że na drugich światłach mam skręcić w lewo, więc głoopia od razu kierunkowskaz i zjazd na lewy pas BEZ PATRZENIA W LUSTERKO, a tam z tyłu oczywiście było zajęte. Uff, stresior robi z mózgu papkę ;)
Na szczęście obyło się bez przesiadania. Jadę dalej na tych światłach skecam w lewo w JAGIELLONSKą, i potem caały czas prosto (UWAGA TUTAJ NA PIESZYCH!!!!!) DO PLACU MIARKI (TAM UWAGA NAKAZ SKRETU W PRAWO), w dół KOCHANOWSKIEGO (PIESI!!!!! I PILNOWAć TRZEBA PASóW RUCHU) w lewo w Konopnickiej i potem znowu w lewo w Kościuszki (UWAGA TRAMWAJE, PIESI, TRZYMAć SIę PRAWEJ STRONY).
W górę Kościuszki (dużo pieszych i ruszania z miejsca bo były korki, a tam jeszcze pod górke jest).
Prosto KOśCIUSZKI aż do świateł i skrzyżowania, w lewo w Ceglaną. Ceglaną prosto aż do skrzyżowania i tam w Meteorologów, Zgrzebnioka do tego dziwnego niby rondka niby skrzyżówania, tu miałam zawrócić (pomagały mi znaki na jezdni w obeznaniu się czy ustępuję pierwszeństwa czy jadę).
Spowrotem do Ceglanej, Francuskiej i wjazd do ośrodka od tyłu, z górki.
"Zaliczony egzamin, poza tym spięciem przy parkowaniu było całkiem dobrze" :D
camomille
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 19 grudnia 2008, 00:05

Postprzez hexx_ » środa 28 stycznia 2009, 14:52

Do tej pory ciezko mi samej w to uwierzyc,ale zdalam i to za pierwszym razem :D
heh!
Bardzo mily starszy pan zawolal mnie i pojechalismy na luk.
Przedstawil sie-p.Karol,i szybciutko sprawdzil dowod i wyjasnil zasady :)
Wiec tak ,na luku trzeba strasznie uwazac-rzeczywscie jest spory spad i nie ma opcji ruszyc inaczej niz z recznego,nastepna rzecz ze bardzo trudno jest jechac na slupki,bo luki sa bardzo blisko siebie,i jakos inaczej jakby,po pierwszej probie ,gdzie zatrzymalam sie tuz przed pacholkiem,probojac jechac wlasnie na slupki,poddalam sie i pojechalam na czuja....oczywiscie za malo patrzylam do tylu(mimo wymuszonej pozycji z reka na siedzeniu pasazera)a wiecej w lusterka,ale egzaminator nic nie powiedzial.
Sprawdzanie maski i swiatel przeszlo szybciutko,pomagal-otworzyl maske,zapytal jakiego koloru jest swiatlo cofania i heja na gorke!

on poszedl pieszo,a ja pojechalam,nie wsiadl do autka,i ja nie zauwazylam tej gorki dla autek osobowych i pojechalam na ta dla TIROW !!!!!!!!! :oops: :oops: .... to byl pierwszy i ostatni raz jak zaklelam w tym aucie-po cichutku.Bo teoretycznie ucieklam mu tym autkiem :(
Egzaminator -podszedl ,opierniczyl mnie z leksza,i powiedzial ze juz myslal ze sama pojechalam na miasto,i ze skoro mi sie tak spieszy to jedziemy-czyli zaliczyl ta gorke.
Wyjechalismy wyjazdem pod gorke,zapytal mnie czemu sie na tej gorce zatrzymuje,skoro mam wolne,ja odparlam ,ze nie mialam pewnosci czy nie ma pieszych,potem juz nic nie mowil,poza wskazowkami na temat drogi-gdzie jechac.
Potem dwa razy zapomnialam kierunkowskazu,i zwrocil mi na to ueage,zapytal sie czy ja wiem co to oznacza,ja wypowiedzialam magiczne slowa"niezaliczony egzamin" bez zadnego miałczenia,prosb i w ogole...i pojechalam dalej,ze lzami w oczach,i zacisnietymi zębami...
dalej wydawal polecenia ,a ja potraktowalam to juz potem jako drozsza troche Elke.
gdzies parkowalam prostopadle,gdzies zawracalam,cos jeszcze robilam,ale naprawde nie pamietam gdzie i co :)
Poza tym ,ze wiekszosc tych miejsc juz odwiedzalam ze swoim instruktorem :)
Ze stresu nie pamietam ktoredy jechalam,poza fragmentami,przejezdzalismy przez rondka kolo Reala, przez moment kierowalismy sie na Skoczow,przez moment jechalismy chyba Murckowska,ale tego nie jestem pewna,i caly czas mnie podpuszczal-"dlaczego pani nie jechala,przeciez wolne bylo?" a ja za kazdym razem"ze wole sie osobiscie upewnic dwa razy,dla wlasnego bezpieczenstwa"czy cos w tym stylu...wrocilismy na osrodek i tam najwieksze zaskoczenie-egzamin zaliczony !!! :D

Wiem ze moze moj post nie bedzie zbyt pomocny,bo pewnie powtarzam spostrzezenia kolegow i kolezanek,ale jedna rada,nawet jesli juz wam sie bedzie wydawalo,ze macie oblane,nawet jezeli wam to w aucie egzaminartor powie,to poki sie nie przesiedliscie,to jeszcze nic straconego-wydaje mi sie ze w pewnym sensie,oni sprawdzaja,jak my jezdzimy jak juz nam nie zalerzy na egzaminie bo myslimy ze jest oblany :)
Oczywiscie tez nie jestem tego pewna,bo to wszystko zalezy .... jaki egzaminator,i od wielu innych :)
powodzenia wszystkim zycze!!!
hexx_
 
Posty: 51
Dołączył(a): środa 09 lipca 2008, 14:34
Lokalizacja: Katowice

Egzaminatorzy

Postprzez Kris91 » środa 18 lutego 2009, 18:33

Hej!
Ostatnio, jadąc się zapisać na egzamin, popatrzyłem sobie trochę jak inni zdają na placu manewrowym.
Uwagę moją przykuło dwoje bardzo młodych egzaminatorów.
A raczej egzaminatorka i egzaminator! Dziewczyna chyba miała czarne włosy, a chłopak kaszkiet czarny, czy ktoś miał z nimi egzamin? I czy może się pochwalić wrażeniami? Bo wiele opinii słyszałem na temat tych starszych egzaminatorów, ale nigdy nie słyszałem o tak młodych egzaminatorach.
Kris91
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 18 lutego 2009, 18:27

Postprzez kierowca_sl » poniedziałek 23 lutego 2009, 13:30

Witam,

Egzamin zdawałam 19.02. Atmosfera straszna... Najlepiej pójść z kimś i nie słuchać, co mówią chichoczące panienki stojące przy drzwiach :-) Na drzwiach sali egz. wywieszona jest lista nazwisk, organizacja tragiczna. W ciągu godziny powinno przejść egzamin kilkanaście osób, a egzaminatorów i samochodów było raptem kilka. Łatwo obliczyć ile osób musi odpaść na łuku :-) I tak też się niestety działo... Mało kto wyjeżdżał na miasto... Czekały osoby z godziny poprzedniej i następnej. Grupa gapiów na placu manewrowym spora ;]

Miałam przyjemność być egzaminowana przez bardzo młodego człowieka, w okularach, chyba miał jakiś zarost, ale szczerze to z powodu stresu niewiele pamiętam. Podjechał pod budynek i wywołał po nazwisku. Nie było wzywania przez "głośniki", jak mówił mi instruktor, ani żadnego losowania (tak mówili egzaminowani). Kolejność wg alfabetu. "Proszę usiąść z prawej strony i przygotować dowód osobisty", przedstawienie się na głos, krótkie przedstawienie zasad egzaminu itd. Egzaminator uprzejmy, rzeczowy. Obyło się bez rozmów podczas jazdy, krótkie zdania nakazujące wystarczyły w zupełności.

Pani egzaminatorka owszem - była. Młoda brunetka, ale niestety nie wiem jak sprawdza się w roli egzaminatora. Z tego co mówili poprawkowicze, to chcieli na nią trafić. Podobno panie zdają u niej częściej niż panowie - tylko tyle dosłyszałam. Ile w tym prawdy, nie mam pojęcia... Takiego "gdybania" nie da się słuchać, a i nie ma co w to wierzyć, póki się człek sam nie przekona ;-)

Mój egzamin przebiegł dość sprawnie. Bieganina naokoło samochodu, wzniesienie i szczęśliwy wyjazd na miasto. Dość łatwa trasa egzaminacyjna (okolice ul. Francuskiej, Krasińskiego, Damrota, Warszawska, Jagiellońska, Uniwersytecka, parkowanie prostopadłe, zatrzymanie awaryjne i zawracanie w parku na lotnisku) i powrót do WORDu po równych 40 min i ogromne szczęście :-)

Pozdrawiam i życzę powodzenia zdającym w przyszłości. Grunt to opanowanie stresu i pewność w tym co się robi.
kierowca_sl
 
Posty: 7
Dołączył(a): poniedziałek 23 lutego 2009, 13:03
Lokalizacja: Katowice

Postprzez blueconnect » wtorek 24 lutego 2009, 08:59

Egzamin 16.02. godzina 14.30 (ślisko, mokro i strasznie zakorkowanie)
Godzina 14 na łuku i przed WORDem pustka, godzina 14.30 nagle podjeżdża ok. 8 eLek i biorą egzaminowanych do samochodu!
Dodam, że nie szło to na pewno wg. listy bo chłopak, który był przede mną poszedł do kogoś innego, mnie przypadł tez inny egzaminator.
Pomyślałam sobie, co ma być to będzie!
W związku z tym,że była kolejka do łuku, w tym czasie zrobiłam "światła" na zapalonym silniku!po kolei wszystkie z pytaniami typu "Ile jest świateł stopu, pozycyjnych?" pytania były wtedy gdy siedziałam w samochodzie i je włączałam:)
Łuk bez problemu wzniesienie to samo!
Wyjazd z tyłu ośrodka :x 1sze zgaśniecie silnika, lekkie stoczenie się samochodu!Pan egzaminator chyba powoli tracił cierpliwość bo zaczął pokrzykiwać! Później szło już coraz lepiej.
Zjechałam na lewą stronę i jechałam w stronę Muchowca, później wyjechałam gdzieś w okolice ul. Barbary, kierowałam się na dół Mikołowską przed wiaduktem skręciłam w prawo, później do góry za dworcem, aż do ulicy Kościuszki tam w prawo, jeździłam samymi 1 kierunkowymi ulicami!Kiedy nie chciałam wymuszać pierwszeństwa twierdził, że tamowałam ruch (ja wcale tak nie uważam) :roll: ale jedno jest pewne, lepiej tamować ruch, niż wymusić pierwszeństwo!Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na ul. Francuskiej. i zdane! Aha, parkowanie skośne i zawracanie z wykorzystaniem bramy to wszystko:)))))))
a co do młodej Pani egzaminator ja słyszałam, że strasznie się czepia i jest niesympatyczna- ale ile w tym prawy nie mam pojęcia:)
Aha nie przejmujcie się jeśli gaśnie Wam silnik:D Mnie zgasł chyba z 5x, a i tak się udało, ważne, żeby nie zgasł 2x podczas jednego manewru:) Ufffffffffffffffffffffffffffffffffffff :D
Avatar użytkownika
blueconnect
 
Posty: 16
Dołączył(a): wtorek 27 stycznia 2009, 12:17
Lokalizacja: K-CE

Postprzez barbara_bush » czwartek 26 lutego 2009, 23:31

To może ja się też podzielę wrażeniami z egzaminu, w sumie to już było jakiś czas temu, bo w styczniu. Było to moje 3 podejście i miałam odpuścić, bo dzień wcześniej walczyłam z wysoką gorączką i dreszczami, na egzamin przyszłam wykończona, nie stresowałam się, bo raz, że to nie był mój pierwszy egzamin a dwa - byłam wykończona.

Moja grupa liczyła 14 osób, na palcu manewrowym kompletny bajzel - albo pusto albo ileś aut na raz. Ja byłam na liście w połowie, a wywołano mnie jako przed ostatnią, podczas gdy grupa z godziny późniejszej od mojej już dawno była egzaminowana. W poczekalni szło się osłuchać takich urban legends o egzaminach, że głowa zaczynała boleć.

Na samym egzaminie to co zawsze: to co pod maską i światła. Światła musiałam sprawdzić w taki sposób, że egzaminator kazał włączyć mi kolejno: światła pozycyjne, drogowe, przeciwmgielne oraz awaryjne, następnie wysiąść z samochodu i mówić, które to które. Następnie powyłączać je i dalej sprawdzić pozostałe.
Potem trzeba było zrobić łuk, do przodu pojechałam okej, gdy miałam jechać w tył dostałam wyraźne polecenie abym robiła to przy użyciu tylnej szyby. Ehh jakoś pojechałam do tyłu, ale musiałam spojrzeć w lusterko aby dobrze kolo wyprostować, tak się nauczyłam i koniec.... i egzaminator mi znów zwrócił uwagę, ze mam patrzeć w tył (szedł obok auta).
Potem ruszanie z ręcznego i od razu wyjazd na miasto, wyjeżdżałam z tyłu ośrodka, czyli górką :/ z daleka widziałam już, ze nie idzie żaden pieszy więc władowałam się trochę przednimi kołami na chodnik, ustąpiłam pierwszeństwa innym samochodom...po czym piracko wyjechałam z wielkim piskiem opon :D ..za co przeprosiłam pana egzaminatora w obawie przed jakaś burą. Jeździłam dużo po okolicach ul. Mikołowskiej i Raciborskiej, tam też parkowałam prostopadle, pilnujcie się tam z ulicami jednokierunkowymi gdy skręcacie, ja gdy musiałam parkować robiłam to też na jednokierunkowej ulicy i na szczęście się przypilnowałam, aby nie wyjechać pod prąd. Na Mikołowskiej korek, a ja musiałam się jakoś przedostać przez skrzyżowanie kolizyjne tak aby nie wymusić pierwszeństwa. Później pojeździłam jeszcze w okolicach ptasiego osiedla, tam też musiałam wykonać manewr, który się zwał "zawracanie z wykorzystaniem skrzyżowania". Dalej było wykonanie zawracania na jakimś małym rondku także w okolicach ptasiego...i to chyba wszystko. Powrót do ośrodka, w miedzy czasie zyebka od egz. na temat sprzęgła, ale już nawet nie wiem o co bo wjeżdżałam do ośrodka i chciałam tylko wysiąść z tego samochodu i the end, wynik pozytywny, w sumie myslalam, ze nie zdam, bo egzaminator narzekał trochę podczas jazdy, ale jak widac nie należy się tym kierować i póki siedzi się za kierownicą być skupionym i się nie poddawać.
barbara_bush
 
Posty: 39
Dołączył(a): poniedziałek 21 kwietnia 2008, 00:32

trasa egzaminacyjna.

Postprzez superafim » środa 04 marca 2009, 01:59

witam wszystkich!

posiedziałem i poczytałem trochę ten temat, poświęciłem chwilę czasu w mapach google i pozaznaczałem pojawiające się nazwy ulic:
Obrazek
jeśli ktoś mógłby dopowiedzieć mi jeszcze jakieś ulice, albo narysować własną trasę - byłbym wdzięczny, gdyż jestem z bytomia i chciałbym wiedzieć, które ulice mam ogarniać ze swoim instruktorem przed egzaminem.
pozdrawiam wszystkich oczekujących oraz obecnych kierówców! :)
teoria:
16.11.08, wysłanie.
22.12.08, word bytom, +.
praktyka:
26.03.09, word bytom, -.
?, word katowice, ?.
Avatar użytkownika
superafim
 
Posty: 6
Dołączył(a): niedziela 24 sierpnia 2008, 15:47
Lokalizacja: Bytom

Postprzez blueconnect » środa 04 marca 2009, 13:58

To ja może trochę pomogę (chociaż może w innym temacie powinien się znaleźć ten wątek)
w Wordzie (tu gdzie okienko jest do umawiania terminów)jest plansza z głównymi trasami egzaminów.
natomiast z własnego doświadczenia wiem, że bardzo często jeżdżą ulicami:
-Mikołowską (i jej przecznicami) szczególnie tam na wysokości AWfu
-Kościuszki
-Jagiellońska ( Lompy- wszystkie przecznice, drogi jednokierunkowe, Sienkiewicza, okolice kina Rialto)
-Osiedle Ptasie
-Osiedle Paderewskiego
-Park na Muchowcu
Musisz poznać miejsce, które są specyficzne, gdzie np droga 1kierunkowa zmienia się w 2, gdzie są dziwne zakazy wjazdu itd
Pozdro
16.02.09- Placyk (+)
16.02.09- Miasto (+)
P.J odebrane:)

-------------------------------------------------------
Marzenia się spełniają ; - )
Avatar użytkownika
blueconnect
 
Posty: 16
Dołączył(a): wtorek 27 stycznia 2009, 12:17
Lokalizacja: K-CE

Postprzez ag_a87 » wtorek 31 marca 2009, 22:43

Mój egzamin odbył się co prawda już w listopadzie, ale w końcu doszłam do tego, żeby go tutaj opisać.

Egzamin miałam 15 listopada o godz. 7 rano! Pamiętam, że było strasznie zimno, pewnie to uczucie było jeszcze spotęgowane moim strachem. Pojechałam z tatą, do ośrodka autem jedzie się ok. pół godzinki ode mnie, pamiętam te puste ulice o 6:20 i radosny głos z radia :]

Kiedy podeszłam pod ten budynek, gdzie się wszyscy zbierają przed egzaminem, jakoś nawet nie przyszło mi do głowy, żeby wejść do środka. Byłam pewna, że będę musiała długo czekać bo nazwisko mam dopiero na "R". Nie wiem... w ogóle nie wpadłam na pomysł, że może gdzieś wisieć jakaś lista, nie miałam głowy do myślenia o tym :]

Podjechało czerwone auto, egzaminator wywołał jakąś dziewczynę. Czekamy dalej. Po kilku minutach kolejna ELKA. Trzęsłam się jak nigdy. Egzaminator spuszcza szybę i... wyczytuje moje nazwisko. Robię wielkie, przerażone oczy do taty, ale idę. No bo jak inaczej? :)

Mogłam wsiąść do auta dopiero kiedy egzaminator podjechał pod łuk, poprosił o dowód, przedstawienie się, sam też się przedstawił, ale nie pamiętam nazwiska. No i kazał otworzyć maskę, w sumie, nie pamiętam już dokładnie, ale zdaje się, że tylko wymieniłam co tam jest pod spodem i pozwolił zamknąć, nie pytał o żadne szczegóły. Potem światła. Poszło :)

Wjechał mi w kopertę i kazał przygotować się do jazdy. Byłam już, nie wiem jakim cudem, zupełnie spokojna. Ładnie ustawiłam sobie fotel i ustawiam lusterka. I tutaj mały zgrzyt. Facet mi mówi: "Tak się nie ustawia lusterek". Ja mu na to: "Jak to tak się nie ustawia lusterek, muszę sobie ustawić lusterka". A on znowu swoje. To ja mu, że muszę sobie ustawić lusterka przed jazdą po łuku. I dał spokój. Nie wiem do tej pory o co mu chodziło. Może tylko chciał mnie wyprowadzić z równowagi i sprawdzić czy jestem pewna tego co robię?

Przede mną łuk. Totalny spokój i skupienie maksymalne. Jak nigdy. Ładnie spuszczam ręczny i do przodu, uwaga na pachołki i koperta, auto schowane. No to do tyłu. Znów ręczny w dół, pomału do tyłu, skręcam kierownicą tak jak mnie uczył instruktor i autko ładnie wychodzi na prostą. Teraz tylko nie wyjechać poza linie. Koperta, stop, auto schowane.

Platforma. Wjeżdżam gładko, staję i do przodu i auto mi... zgasło. No to mały stres, bo wiadomo co będzie, jak zgaśnie jeszcze raz. Dla pewności dodałam więc więcej gazu (naprawdę wisiało mi czy egzaminator spojrzy na to krzywo) i udało się. Zjechałam z platformy i byłam pewna, że teraz wysiądę i kolejne osoby będą egzaminowane (tak sądziłam, po przeczytaniu forum), a tutaj... egzaminator zdejmuje kurtkę i wsiada do auta. Szok :]

Wyjeżdżałam na szczęście od strony stacji. Tam skręcałam w prawo. I... jeździłam po Katowicach. Tyle mogę powiedzieć. Nie jestem z Katowic, więc niestety nie mogę podać dokładnie ulic, bo nie znam ich z nazw. Trasa nie była, że tak się wyrażę, podchwytliwa. Z ciekawszych sytuacji, to po pierwsze - po kilku minutach jazdy, facet mówi, że na najbliższym skrzyżowaniu mam zawrócić. Tego się najbardziej bałam, maksymalne zdenerwowanie i... prawie wjechałam pod prąd. Bo jak się okazało, w tym zdenerwowaniu przestałam patrzeć na znaki i nie zwróciłam uwagi, że dojeżdżam do ronda, wrzuciłam nawet lewy kierunkowskaz i prawie zaczęłam skręcać. Na szczęście się zorientowałam i mówię na głos: "Matko, co ja robię?'. I zero komentarza ze strony egzaminatora. Ufff... :) Objechałam ładnie rondo. Po drugie - dojeżdżam do świateł, no i teraz zagadka, zdążę czy nie zdążę na zielonym. Jestem już prawie, prawie... Żółte, czerwone, a ja po hamulcach. Aż jakieś papiery z tylnego siedzenia pospadały, ja: "Przepraszam", a facet nic. Więc widocznie podjęłam dobrą decyzję, mimo, że hamowanie było trochę gwałtowne :) Po trzecie - generalnie nie spieszyłam się i jechałam tak z 40km/h. Cały czas było w porządku, tylko raz miałam taką długą prostą (za Trzema Stawami, dojeżdża się nią do Francuskiej) i ja też jadę z taką prędkością, bo co się będę spieszyć :) No to jedyny komentarz całego egzaminu padł (nie zapomnę chyba nigdy tych słów): "Dynamika jazdy również podlega ocenie". No to ja dawaj po gazie! - 45km/h :] I luzik, bez komentarza. (Normalnie teraz jeżdżę szybciej, oczywiście w granicach przepisów, tylko na egzaminie to lepiej się nie spieszyć, wiadomo.)

Parkowałam gdzieś pod koniec egzaminu, skośnie. Na szczęście. Co prawda, ćwiczyłam to tylko jeden raz na kursie, ale pamiętałam zasadę i się udało. Trzeba też pamiętać, żeby nie dobić krawężnika. Instruktor dzień przed egzaminem zwracał mi na to uwagę, bo widział jak chłopak oblał przez coś takiego. To parkowanie było ostatnim z elementów, które musiałam zaliczyć, więc kiedy wyjechałam z niego, wiedziałam, że teraz tylko trzeba się skupić i dojechać do ośrodka. Egzaminator zaczął już wyjmować papiery, wypisywać, a ja się zaczęłam uśmiechać i wiecie o czym wtedy myślałam? Że to pewnie widać w kamerkach i jeszcze facet to zobaczy i postanowi mnie na czymś oblać. Po drodze jedna niespodzianka, za zakrętem zielone światło dla pieszych. Ja oczywiście uważnie i ładnie przystanęłam - no jakbym na tym etapie oblała, to chyba bym się załamała. Jedziemy w górę Francuską, i w końcu słyszę upragnione: "Lewy pas, kierunek: WORD".

Wjechaliśmy z powrotem do Ośrodka i tam jeszcze mnie pan egzaminator zaskoczył bo musiałam jeszcze pod tym budynkiem gdzie jest kasa zawrócić "na trzy", ale luzik, poszło bez problemu. Kazał mi zaparkować przed jednym samochodem, dla mnie "przed" to przed maską, dla niego to "za autem" od tyłu, nie dogadaliśmy, stanęłam trochę koślawo, ale luz.

Potem już tylko: "Gratuluję" i banan na mojej twarzy :) Pobiegłam do taty i pani, która z nim stała była zdumiona, że można zdać za pierwszym razem.

Z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że egzamin był bardzo przyjemny, egzaminator miły (choć na takiego nie wyglądał). Egzamin trwał jakieś 45-50 minut. Polecam też tak wczesne godziny na egzamin, bo jest zdecydowanie mniej samochodów na drogach. I naprawdę, można zdać za pierwszym podejściem. Moja recepta, to spokój, opanowanie i maksymalne skupienie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia kolejnym egzaminowanym! :)
ag_a87
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 06 lipca 2008, 01:30
Lokalizacja: Chorzów

Postprzez Benson » piątek 10 kwietnia 2009, 20:05

OK. W końcu się zmobilizowałem i opiszę moje "doświadczenia" z katowickim WORD-em :)
Pierwsze podejście miałem na początku lutego. Trochę się naczekałem, bo choć moja grupa miała zacząć chyba o 12.30, to do samochodu wsiadłem ok. 13.20. Nie pomogło to na odstresowanie się ;) Gdy wsiadłem, to już po pierwszym kontakcie z egzaminatorem miałem złe przeczucia, gdyż sposób bycia i zwracania się do mnie nie napawał optymizmem i nie wprowadzał fajnej atmosfery. Wiadomo, że egzaminator nie jest od tego, żeby żartować non stop, ale pewnie większości (jeśli nie wszystkim), zdaje się łatwiej, gdy jest odrobinkę luzu. No ale nic, po formalnościach poopowiadałem o światłach i "wnętrznościach" (bez problemów). Potem auto znalazło się na początku łuku i... zaczęło się. Gdy tylko ruszyłem, pierwsze co zauważyłem, to że sprzęgło chodzi o wiele luźniej niż w samochodzie z kursu. A za chwilę moja lewa noga zaczęła swój taniec na sprzęgle :) Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, ale tu stres zrobił swoje. Dodatkowo łuk wydawał mi się węższy niż ten, na którym ćwiczyłem, ale na szczęście pokonałem go w obie strony bez żadnych przygód. Z wzniesieniem też nie było problemów. Egzaminator wsiadł do samochodu i ruszyliśmy. Oczywiście tylnym wyjazdem pod górkę :) Tam postałem z 2 min. za elką, która miała problemy z wyjazdem, a gdy przyszła moja pora, zrobiło się akurat pusto, więc wyjechałem sprawnie. Na skrzyżowaniu skręciłem w lewo (w Ceglaną). Tu dostałem polecenie "żwawiej trochę!". Potem na 1 światłach w prawo i znowu w prawo w Kościuszki. Dalej w lewo w Poniatowskiego, w prawo w Mikołowską i zaraz za przystankiem w prawo w Jordana. I tu się zakończyło. Po mojej stronie drogi stały samochody zaparkowane równolegle. Z naprzeciwka jechał inny, więc zwolniłem, żebyśmy się spokojnie wyminęli. Niestety w pewnym momencie egzaminator chwycił za kierownicę i powiedział, że gdyby nie interweniował, uderzyłbym lusterkiem w zaparkowany samochód :? Szkoda, że przez takie coś oblałem, ale wielkiej tragedii nie robiłem, bo do tej pory jechało mi się OK. Zresztą gdy już się przesiedliśmy, egzaminator zaczął nagle być prawie jak mój kolega, bo chwalił mnie, że miał nadzieję, że zdam, bo jechałem pewnie i prawidłowo (oczywiście do tego momentu ;) ) i że poprawię mu statystyki, bo od rana nikt u niego nie zdał. Ze mnie też stres zszedł całkowicie i nawet odrobinę się cieszyłem, że już mam to wszystko "za sobą" 8)
Wkurzyłem się dopiero po powrocie do WORD-u, gdy w okienku dowiedziałem się, że 2 termin mam pod koniec marca, czyli za prawie 2 miesiące :evil:
W lutym odpuściłem jazdy całkowicie, dopiero w marcu wykupiłem z 5-6 godzin. Tym razem termin wziąłem sobie o 7.30, bo stwierdziłem, że krócej będę się stresował i gdy ewentualnie obleję, przynajmniej porozkoszuję się wolnym dniem ;) Punktualnie o 7.30 zaczęły podjeżdżać samochody. Nie czekałem długo, bo wsiadłem po jakichś 5 minutach. Tym razem zaczęło się o wiele lepiej, bo egzaminator (niestety nie pamiętam, jak się nazywał) od razu wprowadził fajną atmosferę - mówił, żebym się nie stresował i dokładnie omówił, co będę robić. Światła i maska ponownie bez historii. Na łuku powtórzyła się historia ze skaczącą nogą, ale przejechałem go bez problemów. Platforma również OK i padły słowa: "To co, jedziemy na miasto. Pojeździmy do 25 po 8." Pomyślałem sobie "oby!" :) Tym razem wyjechałem od strony stacji benzynowej i moja trasa wyglądała jakoś tak: Francuska-Powstańców-Damrota-Przemysłowa-parking koło Belga i parkowanie przodem. Potem Przemysłowa-Graniczna-Powstańców-Francuska-Ceglana-Meteorologów-chyba Zgrzebnioka (wyjeżdżałem na Kościuszki na wprost kościółka). W prawo w Kościuszki i tu miałem małą panikę z włączeniem się do ruchu, ale jakoś poszło ;) Dalej do końca i w prawo w Szeligiewicza i w lewo w Podchorążych albo Stwosza (pamiętać, że to jednokierunkowa i skręcamy z lewego pasa). Powstańców-Lompy-Jagiellońska-Sienkiewicza i słynny skręt w lewo w Powstańców (skrzyżowanie z Ligonia "kasuje" jednokierunkową Sienkiewicza, więc w lewo skręcamy z prawego pasa!). Z Powstańców skręciłem w prawo we Francuską. Zerknąłem na zegar i zobaczyłem, że jest jakoś 8:17 i pomodliłem się w myślach o Muchowiec, bo tam raczej mało się może wydarzyć. Okazało się, że trafiłem, bo usłyszałem: "Na światłach prosto, pojedziemy sobie na Muchowiec i tam pan zrobi zawracanie." Zawróciłem z wykorzystaniem infrastruktury - takiej uliczki po prawej stronie, gdzie często się zawraca na kursach (pamiętajcie, że trzeba ją minąć i wjechać tyłem). Wracając byłem już tak podminowany, że prawie nie zauważyłem stopu na skrzyżowaniu na Muchowcu :) (pamiętajcie tam o znaku drogi głównej - wracając z tego parku, czekamy, aż będzie wolne z prawej i z naprzeciwka). Jeszcze tylko ostatnia prosta i z powrotem do WORD-u, a tam upragnione słowa egzaminatora: "No i co mam panu powiedzieć... Zdał pan." :)
Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że mi się uda za drugim razem, bo szedłem raczej dość sceptycznie nastawiony. Ale może to pomogło? Powodzenia wszystkim !
PS Chyba jeszcze gdzieś jeździłem, bo coś za krótka mi się wydaje ta trasa jak na te prawie 45 min, które przejeździłem.
Benson
 
Posty: 7
Dołączył(a): wtorek 24 czerwca 2008, 20:13

Postprzez Tequila » środa 06 maja 2009, 18:01

Plac disaster
Prawko kosztuje mnie prawie prawie 3 tys i kurde to jeszcze nie koniec. Wszędzie uczą Cie jeździć na pół sprzęgle - ale w łuk Katowicach (wyjazd tyłem) jest oczywiście pod GÓRĘ! i musisz dodać gazu i co potem robisz bęc w prawy pachołek. Mam już dojść (5 próba z czego 4 wtopa na placu).
Tequila
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 06 maja 2009, 16:18

Mój egzamin

Postprzez orochimaru16 » piątek 08 maja 2009, 11:05

Tequilla najlepiej od razu daj sobie spokój, bo jeśli to co mówisz jest prawdą to proste jest że nie nadajesz się na kierowcę. Szukasz problemów tam gdzie ich nie ma.

Ja też zdawałem w Katowicach, wiadomo że jest stres itd. właśnie przez niego oblałem pierwszy egzamin, było to 20 stycznia 2009.
Drugi egzamin miałem 13 marca 2009. Nie brałem przed nim żadnych jazd, wystarczyło tylko się wyluzować. Dokładnie o 10:30 kiedy miałem wyznaczony czas podjechał po mnie starszy pan, który przez cały egzamin odezwał się ze dwa razy, a tak tylko dawał polecenia.
Na placu obyło się bez problemów, wyjazd pod górkę, poźniej francuską w dół, skręt w lewo w dąbrowskiego, jazda w okolicach jagielońskiej, później powstańców prosto, jzada w okolicach ulicy damrota, chwilowy przejazd ulicą warszawską, krążenie po osiedlu paderewskiego, tam parkowanie i zawracanie. W okolicach 35 minuty jazda graniczną i zjazd na autostradę koło praktikera, wyjazd na francuską i koło stacji w prawo w stronę ptasiego osiedla, tam zawracanie na rondku i powrót do ośrodka też od strony górki. Po dojechaniu egzaminator powiedział tylko: "Pozytywny, dowidzenia". Żadnego komentarza do jazdy, nic. Od 20 marca prawko w kieszeni i śmiganie sprawie mi wielką przyjemność, mógłbym jeździć cały czas :D
Pozdrawiam wszystkich zdających i życze powodzenia
orochimaru16
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 08 maja 2009, 10:53

Postprzez zaba89 » piątek 22 maja 2009, 13:38

ja miałam egzamin dzisiaj. ogolnie strasznie sie stresowałam. egzaminator (pan Marek) wydawał sie sympatyczny...

maska i światła zrobione expresowo. pozniej zapytal sie mie ktory raz, jak odpowiedziałam ze pierwszy do dziwnie sie usmiechnął i powiedział ze jeszcze duzo przede mną.

na łuku musiałam sie poprawiac bo tablica rejestracyjna przy wjezdzaniu tyłem dosłownie 2 cm wchodziła na linię... no ale jakos sobie poradziłam, jadza na miasto... ogolnie wszystko bylo dobrze, ladnie zaparkowałam prostopadle przodem, egzaminator tylko wydawał polecenia... no poza tym ze przy predkości niecale 40 km/h kazał mi wrzucac 4 bieg... bo tak mu mniej paliwa spala... a i cały czas mówił ze mam nie patrzec na licznik tylko na droge.

po 40 min wróciłam do ośrodka no i............. "przykro mi ale nie mogę pozytywnie ocenić tego egzaminu. Przy 40km/h jechała Pani 43."

poza tym pan stwierdził ze nie właczylam kierunkowskazu przy wyjezdzaniu z ronda... ale wydaje mi sie ze ciezko jest to zauważyć bawiąc sie komórką...

no cóż pierwsze koty na płoty, mam nadzieje ze nastepnym razem mi się uda ;)
zaba89
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 22 maja 2009, 13:23

egzamin w Katowicach

Postprzez Komaya » sobota 23 maja 2009, 10:46

Wiele skorzystałam, czytając Wasze opisy egzaminów, chcę więc też podzielić się własnymi doświadczeniami a mam ich trochę, bo zdałam za piątym razem w katowickim WORDzie.
W sumie uważam, że nie ma tego złego i że każda dodatkowa jazda utrwala umiejętności i zmniejsza stres podczas jazdy już własnym autem. :)

A oto wskazówki, które mi się przydały:

Na placu przy ruszaniu z kopert na łuku dobrze jest ruszać z ręcznego, w zasadzie koperty są nieznacznie nachylone, ale istnieje ryzyko, że samochód się stoczy,
Po przejechaniu łuku włączyć światła i kierunkowskaz, przy ruszaniu sprawdzić czy ręczny nie jest zaciągnięty,
Podczas sprawdzania części pod maską powiedzieć, że do tego należy wyłączyć silnik i tak też zrobić, możecie też na jazdach zobaczyć sobie gdzie znajduje się akumulator, silnik, chłodnica i pasek klinowy, bo ponoć czasem o to pytają,
Następnie podczas sprawdzania świateł należy uważać na światło cofania, bo przy włączonym silniku szarpnie autem i egzaminator powie znamienne „Co to?”, należy też osobno pokazać kierunkowskazy i światła awaryjne, pamiętać, że światło przeciwmgłowe tylne działa przy włączonym świetle mijania, światła pozycyjne oświetlają również tablicę rejestracyjną, żeby światła w ogóle działały to trzeba przekręcić kluczyk do pozycji zapalenia kontrolek na desce rozdzielczej, przy całkiem wyłączonym nie sprawdzicie świateł (jest to dość oczywiste, ale zamieszanie z włączaniem i wyłączaniem silnika może niektórych zmylić),
Po wjeździe na konstrukcję do ruszania z ręcznego, gdy egzaminator powie Wam, żebyście wrzucili na luz, bo trzeba poczekać na inne auto, a potem powie, żeby szybko ruszać, pamiętajcie, żeby wrzucić jedynkę, ja sama tak oblałam za pierwszym razem, bo tak byłam skupiona na sprzęgle, gazie i ręcznym, że zapomniałam o tym, że jest na luzie,
Przy zmianie pasa patrzcie w lusterka, również środkowe i sygnalizujcie manewr, starajcie się tak włączać do ruchu i tak zmieniać pasy ruchu, żeby jadące auta nie musiały zmieniać istotnie prędkości tj. hamować, bo zawsze zostanie to zinterpretowane na Waszą niekorzyść czyli jako wymuszenie pierwszeństwa,
Na wąskich ulicach np. Barbary uważajcie na to, by nie przejeżdżać blisko zaparkowanych tam aut, jedźcie wolno i ostrożnie,
Najlepiej poprosić swojego instruktora, żeby przejechać obie, główne trasy a mianowicie prosto Francuską, skręt w Powstańców i do góry Graniczną, tam zawracanie na rondku, w przerwach między pasami zieleni lub skręt na parking Lidla. Oraz w drugą stronę w lewo na Wrocław przez rondko i dalej kawałek A4, potem Mikołowską,
Parking przy Lidlu: skręcacie w lewo i wjeżdżacie na parking, droga pierwsza w prawo jest jednokierunkowa, jeśli karze Wam zaparkować to wyjeżdżajcie w tę samą stronę, z której przyjechaliście i jadąc dalej do przodu na końcu tej drogi gdy skręcacie w lewo, to podjedźcie sygnalizując do lewej krawędzi (jednokierunkowa!) i dopiero skręcajcie, droga po skręcie jest już dwukierunkowa więc nie jedźcie środkiem, tylko po prawej i tak też wyjazd z parkingu z powrotem na Graniczną,
Uwaga na małe osiedlowe drogi, w okolicach osiedla Paderewskiego, jest tam sporo zakazów ruchu,
Przy drogach jednokierunkowych należy skręcać w lewo podjeżdżając do lewej krawędzi, czasem są to małe drogi osiedlowe, skręcając w prawo podjeżdżajcie do prawej krawędzi,
Lepiej jest trzymać ręce cały czas na kierownicy, tylko przy zmianie biegu odrywać, nie należy trzymać przez większość czasu na drążku skrzyni biegów, zwracają na to uwagę,
Na czerwonym świetle lepiej jest wrzucić na luz i puścić pedał sprzęgła, niech egzaminator wie, że umiemy z niego korzystać i je oszczędzamy,
Ważne, aby ruszać z jedynki! i wyrobić sobie taki odruch,
Nie zmieniajcie pasa na przejściu dla pieszych ani od razu, gdy padnie takie polecenie, bo akurat wtedy może być linia ciągła, nie należy spieszyć się z wykonywaniem polecenia, nie starać się je zrobić od razu,
Rondo koło Centrum Handlowego 3 Stawy, gdy skręcicie na tym rondzie w lewo to droga jest dalej jednokierunkowa, w jednym miejscu przed skrętem w lewo namalowana jest krótka linia podwójna ciągła, już nieaktualna, ponieważ na tej drodze trzeba skręcać w lewo i zawracać z lewego pasa inaczej koniec egzaminu!,
Zatrzymajcie się przed strzałką warunkowego skrętu, nawet jeśli już musieliście się zatrzymać ze względu na pojazd przed Wami, należy to zrobić drugi raz,
Sygnalizujcie każde, nawet najmniejsze omijanie,
Przy wyjeździe z ośrodka STOP przy stacji benzynowej i dalej należy włączyć lewy kierunkowskaz ponieważ włączamy się do ruchu na ul. Francuską,
Po skręcie w ulicę poprzeczną piesi mają pierwszeństwo, nawet jeśli nie znajdują się na pasach,
Sygnalizator kierunkowy mówi o jeździe bezkolizyjnej czyli można jechać pewniej tudzież dynamicznie, bo ani auta ani piesi nie powinni z nami kolidować,
Przy parkowaniu, zawracaniu na trzy odkręcanie każdorazowe po skręcie kierownicy sprawia, że ruch jest skuteczniejszy,
Czasem może się zablokować kierownica, kiedy ruszycie kierownicą przy wyłączonym silniku lub gdy Wam właśnie zgasł, wtedy należy przekręcić lekko kluczyk, przytrzymać, drugą ręką ruszyć kierownicą,
Ul. Sienkiewicza na początku jednokierunkowa, potem od drogi poprzecznej po prawej stronie już dwukierunkowa,
Przy włączaniu się z ul. Wojewódzkiej na Francuską, ale jadąc z okolic kina Rialto, należy wjechać na lewy pas Francuskiej a nie na prawy, jest to ulica jednokierunkowa, potem dopiero zmienić pas na prawy,
Przy skręcie w lewo ustawiam się blisko środka jezdni, żeby nie tamować ruchu dla tych, którzy jadą prosto,
Dla tych, którzy kilka egzaminów mają już za sobą: to jest do zdania! Nie pozwólcie ulec opinii, że jest inaczej, po prostu chodźcie na egzaminy i nie poddawajcie się, jeśli się nie uda od razu zapiszcie się na kolejny termin (112 zł), bo egzamin teoretyczny jest ważny tylko 6 miesięcy. To jest egzamin dla wytrwałych i konsekwentnych, takich, którzy zawsze myślą "ok., gramy dalej!"
POWODZENIA!!!
:)
Komaya
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 16 maja 2009, 15:09

Postprzez silossi » środa 03 czerwca 2009, 13:43

Witam!

Egzamin teoretyczny kategorii B: 26.05.'09
Egzamin praktyczny kategorii B: 02.06.'09

Oba egzaminy zakończone wynikiem pozytywnym.

O umówionej godzinie 11:30 pod budynek podjechała egzaminatorka (p. B.).
Pojechaliśmy na plac. Omówienie pojazdu od strony technicznej, później sprawdzenie świateł. Przygotowanie do jazdy - sygnał dźwiękowy i jedziemy. Łuk pokonałem bez najmniejszych problemów, przykułem jednak uwagę pozostałych egzaminatorów na placu, zrobiłem go z dosyć dużą prędkości. Czekali, aż nie wyhamuję przed słupkiem na kopercie. Niestety nie dałem im tej satysfakcji.

Wzniesienie również bez problemu.
Wyjazd na miasto od stacji benzynowej. Już przy wyjeździe na Francuską kierowca zrzekł się pierwszeństwa na moją korzyść. Ruszyłem po wcześniejszym zapytaniu egzaminatorki, czy mogę skorzystać z uprzejmości.

Zawracanie na rondzie, zawracanie z wykorzystaniem bramy, parkowanie prostopadłe i równoległe, zatrzymanie pojazdu w wyznaczonym punkcie po wcześniejszym rozpędzeniu go do 50km/h, zmiana pasa ruchu. To by było na tyle, z tych istotniejszych zadań, które co poniektórym sprawiają trudności na egzaminie.

Po 41 minutach powrót do ośrodka.

Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie egzaminatorki. Uśmiechnięta, miła. Doszukiwała się błędów, ale na tym polega Jej praca.
Od zawsze miałem za nic opinie ludzi, którzy opisują egzaminatorów od "dupy strony", oskarżając ich. Nie biorą jednak pod uwagę swojej nieumiejętności jazdy oraz myślenia na drodze. Wiem, że nie zawsze tak jest, ale takich ludzi jest najwięcej.

Egzamin na prawo jazdy jest sprawdzeniem naszych umiejętności. Jeżeli ich nie posiadamy, lepiej będzie jeżeli zainwestujemy pieniądze w jazdy doszkalające, niżeli stracimy je oblewając egzaminy z nadzieją, że może nam się uda i będziemy mieli szczęście. Kierowców na polskich drogach ze "szczęściem" nie brakuje. Nie piszę tego z własnego doświadczenia, ponieważ uważam, że 30 godzin jazd na kursie jest wystarczające do zdania tego egzaminu (w moim przypadku tak właśnie było).

Pozdrawiam.
silossi
 
Posty: 81
Dołączył(a): środa 03 czerwca 2009, 13:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 101 gości