WORD Katowice - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez voytek77 » piątek 11 grudnia 2009, 11:00

Dziś ja miałem teorię i praktykę.

Z powodu pewnych spraw, prywatnych zresztą, w końcu przed egzaminem nie ćwiczyłem łuku (nagły, nieoczekiwany wyjazd), więc liczyłem się z tym, że egzamin szybko się skończy.

I faktycznie :)

Od początku: Teoria w miłej atmosferze, pan, który prowadził egzamin, wesoły, pogodny. 18/18.

Praktyka: Czekałem ok. 15-20 minut. Podjechał po mnie pan Sebastian, który był z kandydatem na egzaminatora, i to on mnie egzaminował. Przedstawiłem się, pokazałem to, co musiałem (światła pozycyjne, poziom w silniku), przygotowałem się do jazdy, ruszyłem do łuku.
I tu pierwsza wtopa - "drzwi otwarte". Teraz już do końca nie wiem, z której strony. Do przodu pojechałem, w tył nie dałem rady - ale z tym się liczyłem.

W każdym razie p. Sebastian bardzo miły, już od początku wiedziałem, że dobrze trafiłem. Po błędzie na łuku pytał mnie, który raz zdaję i jak szło mi z łukiem wcześniej. Każdemu życzę takiego egzaminatora :)

Następny termin: 11 luty.

Tym razem biorę godziny tylko na placu przed egzaminem :)

Pozdrawiam
voytek77
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 07 grudnia 2009, 20:25

Nie bądz pewny

Postprzez donbart » niedziela 17 stycznia 2010, 17:20

Witam,do egzaminu szedłem na pewniaka,bo wiem że dobrze jeżdżę samochodem.
18.12 miałem egzamin praktyczny,trafiłem na egzaminatora młodego,młodszego ode mnie wiek ok 25 lat,bardzo miły,ale zachowywał się jak policjant,tzn taki bardzo regulaminowy Oblał mnie,ponieważ jak mówił nie zastosowałem się do sygnalizacji świetlnej,fakt miałem czerwone i zieloną strzałkę w prawo,przede mną jechał samochód skręcał w prawo,nie zatrzymał się tylko przyhamował,ja rozmawiając z egzaminatorem wykonałem taki sam manewr,przyhamowałem nic nie jechało z lewej,więc pojechałem,to był błąd trzeba się zatrzymać,ale na boga przecież większość kierowców robi to samo.Gość mógł mnie puścić ponieważ to on mnie zagadał,ale niestety takie są przepisy,za bład trzeba płacić.Moja rada,nie rozmawiać podczas jazdy za wiele i stosować się do sygnalizacji i pamiętać o zielonych strzałkach,na czerwonym stajemy bezwzględnie! Najgorsze to fakt,że teraz muszę ponownie teorię zdawać,bo minie 6 miesięcy od ostatniego egz. teoretycznego,mam czasem wrażenie,że to dla kasy jest robione.Pozdrawiam
donbart
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 17 stycznia 2010, 17:02

Postprzez Katie » niedziela 17 stycznia 2010, 23:03

Witam
Po 8 latach przerwy w przygodzie za kółkiem, postanowiłam w końcu dokończyć dzieła i zdać.

Teoria zaliczona 17 sierpnia 2009, niestety wtedy egzaminów teoria+praktyka nie było, więc czekałam kolejne 3 miesiące tym razem na praktykę.
12 listopad '09 był dniem felernym. Po idealnym przejechaniu placu ruszyłam z nadzieją na podbój miasta, niestety nie nacieszyłam się tym za długo. Tuż przy wyjeździe z ośrodka (od strony stacji), ktoś wyrwał się z impetem zza dystrybutora i zajechał mi drogę, nawet nie zdążyłam go zauważyć, kiedy egzaminator wcisnął hamulec i kazał się przesiąść. Trudno.
Pamiętajcie, że musicie ustąpić tam pierwszeństwa, najlepiej jechać jak najwolniej albo zatrzymać się i mieć pewność, że nic nie jedzie.

Kolejny egzamin po dwóch miesiącach, 13.01.2009 g. 13:00. Tak jak za pierwszy razem podeszłam do egzaminu bezstresowo, tak za kolejnym razem myślałam, że nerwy zjedzą mnie od środka. Jakby było mało podczas godziny czekania na mrozie prawa stopa prawie przymarzła mi do kostki brukowej. Odbiło się to lekko na jeździe na placu, bo nie potrafiłam wyczuć samochodu. Za wcześnie wyhamowałam na końcu łuku, ale na szczęście zmieściłam się. Ruszanie z ręcznego ok, mogliśmy jechać na miasto.

Pokrótce opiszę co mi się zdarzyło i co może być pomocne dla zdających:
- przy wjeździe na autostradę (przy Komendzie Wojewódzkiej) przyhamowałam, w zasadzie był to odruch, wydawało mi się że widziałam poziomy znak stopu - po upomnieniu dodałam gazu i dostałam minusa za możliwość spowodowania kolizji z pojazdami jadącymi za mną. Egzaminator do końca jazdy nie dawał mi spokoju i pytał dlaczego zahamowałam, a ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć, sama zastanawiałam się czy był stop czy go nie było, czy miałam zwidy?
- zjechaliśmy na centrum, na Mikołowską i w stronę dworca PKP, gdzie jest nakaz jazdy w prawo po łuku, nie włączyłam kierunkowskazu, za co zostałam upomniana. Zaznaczyłam, że innej możliwości kierunku nie ma, dlatego nie włączyłam migacza. Pan odpuścił. Gdzieś po drodze najechałam jedną oponą na linię. Błąd (jak dla mnie lekka głupota)
- Dworcową do góry aż do kina jechałam na dwójce, cóż moja nieuwaga, jechałam wolno z uwagi na duży ruch i tutaj dostałam minusa za nieprawidłową jazdę.
- Przy samym kinie miałam skręcić w lewo w Wojewódzką, z naprzeciwka jechał tramwaj. Tutaj najlepiej stanąć na ręcznym, bo górka dość spora i trzymając z początku hamulec i rozglądając się co chwile czy coś nie jedzie, samochód nieznacznie mi się stoczył.
- Z Wojewódzkiej na Krasińskiego (uwaga na studentów Politechniki, potrafią wyskoczyć na ulicę znienacka i jeszcze postukać się po głowie w Twoja stronę). Na skrzyżowaniu z Graniczną, miałam jechać prosto, a ja ustawiłam się trochę bardziej na lewo, tak jak do skrętu. Błąd.


Przejechałam przez skrzyżowanie i pan oznajmił mi, że wynik egzaminu NEGATYWNY. Byłam tak zaskoczona, że nawet nie spytałam dlaczego, zaznaczyłam tylko, że chce kontynuować jazdę.
Z przerażeniem myślałam o tym, że za 4 dni kończy mi się ważność teorii i znowu będę musiała przerabiać wszystko od początku. Zmarnowany czas i pieniądze.

Pojechaliśmy dalej, przy Pułaskiego (choć nie jestem pewna nazwy ulicy) są firmy i garaże, tam miałam zawracanie przy wykorzystaniu infrastruktury oraz parkowanie przodem. Przy drugim zadaniu, na spokojnie zrobiłam korektę, przecież i tak mnie już nie obleje, a chciałam sobie jeszcze poćwiczyć.

I tutaj wielkie zaskoczenie, pan oznajmił mi głosem lekko drżącym, że pomylił się z wynikiem. Źle zapisał błędy na karcie. Nie wiedziałam czy dać mu soczystego buziaka czy zacząć się śmiać czy może go okrzyczeć.

Czułam się bosko, wiedziałam, że to jeszcze nie koniec egzaminu, ale to uczucie że mam jeszcze szanse dodało mi skrzydeł :)

- Wjechaliśmy na Sikorskiego, skąd na skrzyżowaniu z Graniczną miałam skręcić w lewo. Widziałam, że do skrzyżowania (bez świateł) z naprzeciwka (uliczka przy tyłach pogotowia) zbliża się Yaris. Nie ustąpiłam, co podkreślił egzaminator, ale nie wstawił błędu, bo przyznał że sam nie wie co to za droga i uznał to na moją korzyść, że on włączał się do ruchu.
Mnie wydaje się, że to droga wewnętrzna, ale warto by to sprawdzić.
- Kolejna uwaga egzaminatora na rondku przy wjeździe na parkingi reala (od strony ul. Lotnisko). Kazał na nim zawrócić. Każdy wie, że kierunkowskaz jest obowiązkowy przy wyjeździe z ronda, ale niekiedy czepiają się, że przy zawracaniu na rondzie, przy wjeździe należy włączyć migacz na lewo. Mój egzaminator czepił się właśnie, że w ogóle go włączyłam. Tak źle i tak nie dobrze, ale błędu nie zaliczył


Później już z górki, droga prosto do ośrodka, wjechałam od drugiej strony, zaparkowałam między innymi puntami i w skupieniu czekałam na wynik.

Okazał się POZYTYWNY :) Poczułam wielką ulgę i radość.
Pan jeszcze raz wypomniał mi zahamowanie przy wjeździe na Górnośląską - ja dalej nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć, po czym on sam powiedział, że myślał iż jakoś z tego wybrnę i że pewnie zahamowałam, bo nie do końca wymazali napis STOP. Jednak nie miałam urojeń :)

To był mój szczęśliwy 13 styczeń 2010.
Katie
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 17 stycznia 2010, 10:01

Zdane!!

Postprzez art27kattowitz » środa 20 stycznia 2010, 15:53

hello, zdawalem dzis po raz 3 w moich Katowicach-jestem stad itd.Warunki drogowe trudne co jedak oznacza mniejsza predkosc i wieksza uwage na wszystko. Obsluga pojazdu i plac-expresem, po czym wyjazd na miasto.
Ostatnim razem czyli 19 listopada uprzejmy skadinad pan egzamintaor ze sluchawka iPoda w uchu maglowal mnie w centrum katowic, chcac pokazac mi wszstkie jednokierunkowe w tym miescie, jednak ze wzgledu na moja nerwowosc i czas egzmainu, skapitulowalem i popelnilem blad juz ze zmeczenia.Egzamin trwal 1h

Dzis 20 stycznia egzamin przebiegal w bardzo milej atmosferze. Trasa nie byla trudna, tzn nie ma trudnych tras, patrzysz na znaki, obserwujesz ruch, stopy itd.Jestem bardzo zadowolony, ale nie liczylem tez na lut szczescia.Szedlem przekonany ze powinien to zdac z racji umiejetnosci, inaczej jedzilbym z instruktorem az do momentu stwierdzenia ze juz wystarczy i na exam.

Czytalem wasze posty, bardzoooo pomocne i jestem wdzieczny.Ja sam rad nie bede udzielal-nie jestem typem pedagoga.Czekalem tez na moment az sam w koncu napisze te magiczne slowe-Egzmain zdany P o z y t w n i e

Pozdrawiam wszystkich zdajacych i zyczy jak najlepiej
art27kattowitz
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 20 stycznia 2010, 15:40
Lokalizacja: kattowitz

nie zdałam

Postprzez Dorothy » czwartek 21 stycznia 2010, 23:44

Witam, dzisiaj odbyło się moje drugie podejście - 21.01.2010. Porażka na placu manewrowym. Żałuję, bo egzaminator był bardzo miły :) Pozdrawiam wszystkich zdających - głowa do góry! Mój kolejny termin to 12.02 :)
Dorothy
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 21 stycznia 2010, 23:31
Lokalizacja: Chorzów

.

Postprzez smart:) » wtorek 02 lutego 2010, 14:33

WITAM,wczoraj zdawałam egzamin,plac poszedł mi bardzo gładko kilka sekund i już,jedziemy na miasto,egzamin trwał 40 min kręciliśmy się głównie na paderewskiego,miałam do wykonania wszystkie manewry,parkowanie,zawracanie itp już wracałam do ośrodka byłam może pół minuty od niego,i pech chciał że najechałam na podwójną ciągłą linie, naprawde nie zauważyłam jej,była pod warstwą sniegu,Tak blisko końca i taka wpadka :x Egzamin przeprowadzany był w miłej atmosferze,Egzaminator był nawet miły choć troche stresował mnie.Moja uwaga dla zdających uważajcie na łuku tam tyle osób oblewa że szok!!!Pozdrawiam
smart:)
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 02 lutego 2010, 14:18

Postprzez voytek77 » piątek 12 lutego 2010, 11:48

11 XII 2009 - teoria zdana; egzamin praktyczny oblany na łuku.
11 II 2010 - Praktyka zdana! :D

Wczoraj miałem egzamin o 13 :) O 13:15 podjechał pan Włodzimierz. Z początku trochę się obawiałem, ale okazał się naprawdę fajnym egzaminatorem. Nie pamiętam nawet dokładnie gdzie jeździłem - na pewno ul. Graniczna, wysepka przy Paderewskiego. Parkowanie na parkingu przy Praktikerze. Zawracanie na wysepce przy komendzie policji. Potem główną drogą do ul. Powstańców i dalej na Graiczną. Tam aż do Praktikera - parkowanie. Hmm co potem? Chyba jechaliśmy koło jakieś przychodni i wjeżdżaliśmy na autostradę - wyjeżdżaliśmy na Brynów Muchowiec. Potem pojechaliśmy na jakieś osiedle przy lesie (:P) tam zawracanie (to była chyba ul. Lelków). No i potem już powrót do ośrodka - na mieście byłem w sumie ok. 25 minut.

Łuk - już na samym początku mi zgasł. Sprzęgło pracowało zupełnie inaczej niż w aucie mojego instruktora. Nie umiałem uspokoić nogi, jeszcze nigdy mi tak nie latała :) Ale udało się :)

No cieszę się, że trafiłem na takiego egzaminatora :)

Pozdrawiam i wszystkim zyczę powodzenia :)

PS. Acha - no i jeździłem autem numer 13 :)
voytek77
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 07 grudnia 2009, 20:25

Postprzez pablo1231 » sobota 13 lutego 2010, 16:49

Pierwszy egzamin 12.01.2010 oblany na łuku - do dzisiaj nie mam pojęcia jak mogłem to zepsuć :D
Nie miałem kasy żeby zapisac się od razu na następny więc byłem pewny że będe zdawał następny dopiero na wiosnę ;) Poszedłem zapłacić 5 lutego a pani pyta się mnie czy 12 lutego na 15.30 mi pasuje !!! Myślałem, że normalnie padnę ;) Więc miałem okrągły tydzień do egzaminu...rano od 10 do 12 miałem jazdy - po prostu tragedia...jeżdziłem jakbym 3 raz siedział w samochodzie, kompletnie nie umiałem się skupić i byłem cholernie zmęczony całym tygodniem...
Pojechałem na egzamin pewny porażki chociaż stwierdziłem, że bez walki nie odpuszcze ;) Na dobry początek jak ruszałem na łuku zgasł mi samochód a wszystko przez latającą lewą nogę hehe. Ale łuk poszedł dobrze, wzniesienie też :)
I powiem Wam, że lepszego egzaminatora niż ten którego miałem nie mogłem sobie wymarzyć...no normalnie złoty człowiek! Zagadywał, żartował bo jak mi potem powiedział chciał rozładować atmosferę za co jestem mu ogromnie wdzięczny, ponieważ jechałem na całkowitym luzie, zero stresu, wszystko robiłem odruchowo i tak jak na jazdach. O niczym nie zapomniałem bo mogłem w pełni skupic się na trasie :)
- Wyjechaliśmy koło stacji benzynowej
- na światłach za mostem w lewo
- i na następnych światłach mała wpadka, ponieważ pas do jechania do przodu zjeżdzał eSem w lewo a przede mną z przodu 'wychodził' pas do skrętu w prawo a ja zamiast jechać dalej swoim pasem pojechałem prosto i ustawiłem się do skrętu w prawo :D na co egzaminator zaśmiał się, że sam wybieram sobie trasę ale, ze jak najbardziej możemy jechać tam gdzie chcę i żebym tylko nei utrudnił sobie zycia ;)
- naświatłąch przy pogotowiu w prawo
- następnie zawracanie przy użyciu najbliższej możliwej infrastruktury - tutaj rondko
- następnie prosto i za światłami pierwsza w prawo
- troszkę jazdy po osiedlowych uliczkach i zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury po lewej stronie
- nastepnie prosto i na skrzyzowaniu koło salonu samochodowego w lewo
- parkowanie pomiędzy samochodami z prawej strony
- przed politechniką w prawo i jazda na wprost w kierunku trasy koło gwiazd
- po drodze popełniłem małą gafę ale jakoś się wybroniłem chociaż egzaminator zaznaczył, ze mam pierwszy błąd na koncie ;)
- na światłach w prawo i jazda na cieszyn
- zjazd na murckowską
- trochę jazdy po drodze szybkiego ruchu
- zjazd na wrocław
- i tutaj mogłem się troszkę wyżyć i pocisnąć stówkę na a4 :D
- zjazd na brynów i wyjechałem przy komendzie policji
- przejechałem przez rondo, pan kazał zakręcić w prawo i jechać cały czas prosto na światłach po czym wyciągnął moje papiery - stres jak 150 bo jak na razie egzamin nie przerwany, do WORDu kawałeczek - żebym tylko nic nie zepsuł! :)
- na światłach w lewo i zjazd do ośrodka!

wynik pozytywny :) powiem Wam, że w większym szoku byłem nie przez to, że zdałem ale przez to jakiego miałem egzaminatora. Zawsze słyszałem same negatywy itd Życze każdemu żeby trafił na pana Adama :)
pablo1231
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 13 lutego 2010, 16:28

Postprzez dzinger » czwartek 18 lutego 2010, 21:03

Witam! mialam dzisiaj drugie podejscie i udało mi sie zdac. Mialam swietnego egzaminatora i tu podam nawet jego imie i nazwisko bo jest cudownym człowiekiem i wiecej powinno byc takich w wordzie. Nazywa sie Dariusz S., rewelacyjny czlowiek, potrafil rozładowac atmosfere od samego poczatku, zadawał mase roznych pytan dotyczaych jazdy ale pytania byly luzne na zasadzie rowazan, naprowadzal, smial sie, no ZŁOTY CZŁOWIEK. na koniec az go usciskalam i ucalowam oczywiscie najpierw pytajac czy moge:) Kto na NIego trafi bedzie zadowolony. A co do samego egzaminu to nerwy okropne tego sie chyba nie da opanowac. Zycze powodzenia przyszłym zdajacym!!!
dzinger
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 18 lutego 2010, 20:57
Lokalizacja: Świetochlowice

Postprzez kempest » poniedziałek 08 marca 2010, 23:45

Ja zdawałem troche czasu temu, ale kilka rad dla zdających :

- co do łuku to już się nie chce pisać po raz setny : są lekkie spadki i lepiej robić go na ręcznym niż bawić się sprzegłem, bo auta już nie są najnowsze i sprzęgło często jest bardzo " ostre"

- najbardziej uważajcie na niedomknięte drzwi, to czesto sztuczka egzamitora, który chce szybko skończyć egzamin na duperelu , jest na desce ikonka, warto w nią spojrzeć.

- co do haseł " proszę jechać szybciej", "pan/i się wlecze" itp. to warto zaznaczyć egzaminatorowi, że chcecie jechać w ciszy, trochę się wkurzy, ale to lepsze niż wasze zdenerwowanie. Ja zdałem za 1 razem, ale też próbował mnie pospieszać. Powiedzaiałem, że jak on będzie jeździł to pojedzie tu szybciej, ja jadę tak, jak uważam. Już się nie odzywał.Wiem, że brzmi trochę niefajnie, ale tak naprawdę to oni sprawdzają waszą podatność na sters podczas jazdy.

To tyle. Powodzenia wszystkim
kempest
 
Posty: 7
Dołączył(a): sobota 06 marca 2010, 00:31
Lokalizacja: Chorzów

Postprzez Jelczuu » wtorek 16 marca 2010, 23:56

Pierwszy raz oblany - nie zapiałem pasów :lol: To taka przestroga, jeśli ktoś przychodzi na pewniaka i na pełnym luzie. Odrobina stresu pomaga 8)

Drugi, bezproblemowo zaliczono, bez błędów w teorii oraz w praktyce. Egazaminator był normalny, raczej służbista, powstrzymywał się od głupich, niepotrzebnych komentarzy, nie rozmawiał. Egzamin miał klasyczną formę urzędowej formalności, bez zbędnych rozmów, kwestii.

Co polecam zdającym? Sporo wyjeździć, kosztem nawet wielu jazd. Mój kurs rozciągnął się na lata, w przeliczeniu na ilość tych kilkunastu godzin moje umiejętności były ŻADNE. Dlatego, też mogę być zadowolony z wyniku.

Po drugie, nie ma się co bać, nie teraz, to za kolejnym, auto jest wygodne i proste w obsłudze, egzamin przejrzysty. Jeśli martwisz się takimi rzeczami jak łuk, czy groza katowickich skrzyżowań, to polecam przejechać się autobusem po mieście czy też autem z lat 70. Gwarantuję, że nic później nie będzie niepewne 8)
Avatar użytkownika
Jelczuu
 
Posty: 30
Dołączył(a): sobota 13 marca 2010, 17:01
Lokalizacja: Katowice

Postprzez usiala » czwartek 01 kwietnia 2010, 21:32

Witam wszystkich :)
Wasze posty i dla mnie okazały się bardzo pomocne więc stwierdziłem, że wypadałoby wypocić coś i od siebie ;)

Nic nowego raczej tutaj nie wniose, ale przede wszystkich chce wszystkich którzy będą zdawać pierwszy raz pocieszyć, że wcale nie jest tak źle jak mówią i przekonałem się o tym nie tylko ja dzisiaj :D

Mój egzamin zaczął się od teorii (0 błędów) potem przeszedłem przed poczekalnie - pamiętajcie, że jest to ten budynek z którego widać plac bezpośrednio... u mnie jedna dziewczyna w ogóle nie przyszła bo czekała w innym miejscu i pewnie oblała - jak podjechał koleś to stwierdził, nie jest tragicznie - zawsze może być gorzej... wydawał się dosyć gburny, ale okazało się, że pozory mylą. Przedstawił mi grzecznie zasady egzaminu, sprawdzałem olej (dopytywał się gdzie jest to min-max na bagnecie) i światła pozycyjne, następnie zaprosił mnie na łuk (po raz setny napisze - ruszajcie sobie z ręcznego bo są lekko pochylone) no i na końcu górka i jedziemy na miasto oczywiście od strony salonu samochodowego. Stromizna okazała się nie taka straszna... nie wiem w jaki sposób to zrobiłem, ale zostałem na dwójce - chyba za bardzo się stresowałem i ruszyłem pod tę górke z 2, jak zobaczyłem jaki mam bieg to sobie pomyślałem, że mnie dzisiaj nic nie zatrzymie... instruktor wydawał się być pod wrażeniem... nic na temat biegu nie powiedział - widać nie chciał mnie uwalić na starcie :D
Co do egzaminatora to w ogóle był bardzo zasadniczy: nie usłyszałem od niego nic po za: w prawo, teraz w lewo, parkujemy po lewej prostopadle itd.
Co do trasy to: Ceglana - Meteorologów na skrzyżowaniu prosto na Zgrzebnioka - Cietrzewi (tu parkowanie) - Lelików i na Gawronów w lewo - w prawo na kościuszki - w prawo na Ceglaną - w Lewo na Wita Stworza cały czas prosto na powstańców w prawo - w prawo na plebiscytową potem jakoś znalazłem się na A4 w strone 3 stawów, wyjazd zjazdem pomiędzy markety na pierwszym rondzie w prawo potem w kierunku parku na muchowcu tam zawracanie z wykorzystaniem biegu wstecznego i powrót do Wordu
Tam koniec egzaminu i wynik pozytywny.
Wszystkim życze takich rzeczowych egzaminów, wiem że jakbym strzelił większą gafe oblałby mnie, ale jako, że pokazałem się z dobrej strony to zdałem

Do zobaczenia na drodze :)
1 podejście - 1 kwietnia:
teoria [+], plac [+], miasto [+]
(9.04.2010) Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.
(15.04.2010) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
usiala
 
Posty: 10
Dołączył(a): czwartek 01 kwietnia 2010, 14:31

totalna porazka

Postprzez ojojoj » piątek 02 kwietnia 2010, 12:18

Witam. Tez zdawalam 1 kwietnia, i totalna porazka!! mialam teorie 0 bledow i praktyke.........Niewiem co sie stalo, przygotowalam się do luku i...biegu nie wrzucilam czujecie? niewiem jak to mozliwe,co sie zemna stalo, trzeslam sie jak galareta i mi zgasl samochod, egzaminator mowi, ma pani druga szanse( bo jak 2 razy zgasnie to po egzaminie) wiec skupiona,ale dalej zdenerwowana, tlumy gapiow, wrzucilam bieg, wszystko ok, sprzeglo-gaz.-znow zgasl, nawet nie ruszylam. ja pierdziele nie moge sobie tego wybaczyc, jak to moglo sie stac, zawsze luk mi wychodzil!!!!a tu taki obciach!!! boze....2 egzamin mam za 2 tygodnie(o dziwo krotko czekam), bardzo boje sie tego ze mi znow zgasnie. mam juz dosyc stresu, boje sie cholera

*****

a jeszcze dodam, ze trafilam na super egzaminatora, nie pamietam jak sie nazywa, ale niski ok 40 lat, naprawde swietny, mowil mi ze szkoda ze taka zestresowana bylam, ze niestety takie sa zasady jak zgasnie 2 razy auto...zebym nie byla smutna i ze napewno 2 razem sie uda. To mnie troche uspokoilo, i zeczywiscie dodalo mi motywacji, takie glupie bledy...ehhh... a z tego co wiem najgorszym egzaminatorem jest taki starszy siwy wysoki, jest ponoc bezszczelny nie mily, np mowi wsiadac...albo cos ,tak rozkazujaco;/ jak ktos robi luk to nie patrzy tylko gada przez tel,i jest daleko od luku. a potem nagle uwala...bo cos mu nie psauje. masakra oby na niego nie trafic, wiem ze jak w koncu zdam, to odetchne psychicznie bo teraz co chwile mysle o tym durnym luku, tragedia. dobrze jezdze, luk mi swietnie wychodzil zawsze,ale pech to pech...
ojojoj
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 02 kwietnia 2010, 12:09

Postprzez tom9 » niedziela 25 kwietnia 2010, 11:19

tom9 napisał(a):Dobra w koncu ja napisze pare zdan o egzaminie.
W koncu komus obieciałem :wink:
Z góry mowie ze wypowiedz moze byc troche chaotyczna i nie do konca po prawnie gramatycznie (błedow ortograficznych raczej sie nie spodziewajcie), jednak jesli komus to przeszkadza niech lepiej dalej nie czyta!
a wiec zaczynamy...
Egzamin 25.09. (wtroek 11:00) przed egzaminem 2 godziny jazd. wchodze na sale troche spozniony. Jeden z egzaminatorow omawia jak przebiega egzamin. Nastepnie wszyscy przechodza pod kasy i tam czekaja na swoja kolej. Jestem 3 w kolejce troche sie martwilem aby nie wyjechac w godzinach szczytu, ale jak pozniej sie to okaze nie potrzebnie. Przede mna jedna osoba oblala bo dwa razy zgasło jej auto na łuku. Teraz moja kolej. Dosłownie ZERO stresu, gdyz byłem pewny swoich mozliwosci-umiejetnosci. Egzaminator podjechał po mnie i zawiozł na łuk. Kazał otworzyc klape po czym mowil jaki zbiornik z plynem mam mu pokazac. Nastepnie prosił o odpalenie samochodu i pokazywanie swiateł np "pozycyjne i lewy kierunkowsaz", "mijana i prawy kierunkowskaz". Po czym powiedział prosze wrzucic bieg wsteczny i przeciwmgłowe tylnie. Wchodze do auta wrzucam wsteczny i oczekuje az powie "jest", gdyz z moich obserwacji wynika ze zawsze tak to bywa w WORD Katowice. A ten natomiast "krzyczy" - "Prosze wysiasc z auta przeciez jest pan wstanie sprawdzic swiatło cofania samemu" wiec ja zawsze uwazam "mamy czas" wiec spokojnie nie zrywam sie z auta tylko przekrecam do zaplonu i wychodze sprawdzic swiatło cofania po czym mówie "jest" a mowi swiatło przeciwmgłowe ? dlaczego sie nie swieci ? odpowiedziałem dlatego ze auto nie jest zapalone (tak mnie uswiadomil facet z corsy gdy mialem z nim 2h jazd) a on "a głupoty mi pan gada" poszedl właczyc mowi jest ? mówie tak.
Wczasie egzaminu myslalem dlaczego sie nie zaswiecilo i myslalem ze po prostu właczyłem przednie a nie tylnie (chodz z tego co wiem ten lewy przycisk jest od tyłu) wiec pozniej przyszlo mi do głowy ze albo za lekko nacisłem, albo z nerwów nie nacisłem, albo właczyłem przednie, albo zwyczajnie mialem wylaczone swiatła mijania, do dzis sam nie wiem. Postawił mi auto na łuku i prosił przygotwac sie do jazdy po czym wcisnac klakson i tak zrobilem. Oczywiscie całkiem przypadkiem zostawił mi go na recznym liczac ze odpale go na biegu i strace pachołem, nie ze mna takie numery :wink:
Łuk bezbłednie, a wiec udaje sie na wzniesienie dobrze nie wjechałem i słysze jak "krzyczy" "stój pan już", nie wiem o co mu chodziło ale nie jestem na tyle głupi ze nie wiem do jakiego momentu moge wjechac na górke itp.
Ruszenie równiez bez problemu. Po czym slysze magiczne "wzdłuz budynku prosze", a kazdy wie ze oznacza to ruszenie z dosc duzej górki, ale co to dla mnie 8) Ruszam a ze zakret 90 stopni wiec krece w swoim stylu (jedna reka), co nie spodobało sie mojemu egzaminatorowi który "krzyknoł" "Co to za krecenie talerzowe ? kreci sie dwoma rekami!!" Nie mowie miał racje jest to mój bład jedak ten nawyk miałem juz za nim wsiadłem do L. Ale jakos sie pilnowałem. No wiec mowi jedziemy na Wrocław, po przeciwnym pasie stali ludzie juz na srodku pasa wiec mowie zwolnie i myslalem by ich przepuscic po czym egzaminator "krzyczy" "Jechac, jechac! oni weszli na wlasna odpowiedzialnosc!" no wiec jade dalej.... Teraz moje opowiadanie nie bedzie po kolei gdyz niestety juz kolejnosci nie pamietam, jednak egzaminator krzyczał na mnie gdzie sie tylko dało teraz przytocze pare przykładów.
1. Jade droga, dosc powazne dziury, nie za duzo miejsca, duzo aut po parkowanych na chodniku i jezdni. Wiec jade sobie z 20km/h a on "Ja wiem ze 20km/h to sie fajnie jedzie, ale to nie jest strefa zamieszkania, ne wykonam z panem wszystkim zadan!"
1a. Jednokierunkowa, ul. Strzelecka
2. jade droga nie znałem ten drogi nigdy tam nie byłem i słysze na najblizszym skzyzowaniu w lewo, nie było to widoczne skrzyzowanie tylko taka odnoga od drogi, wiec trzymam sie lewej krawedzi po czym slysze "krzyk" "mówiłem w lewo bedziemy skrecac!!" ja sam jeszcze tego skretu nie zauwazylem a on juz na mnie krzyczy, wiec ja po hamulcach i w lewo.
2a. Nie w 100%, ale na 99%. Był to skręt z ulicy Kościuszki, na ulicę Zgrzebnioka. Jadąc od rynku ulicą Kościuszki, żeby wjechać w Zgrzebnioka trzeba skręcić w lewo, do tego wyjeżdżam za górki i trudno na będąc tam pierwszy raz wypatrzeć skrzyżowanie.
3. jade... waska droga jak cholera ale dwukierunkowa jednopasmowa mowi proszze ustawic sie przy prawej krawedzi i sie zatrzymac, tak tez zrobilem. Mowi prosze zawrócic w tym miejscu. Nie wiem <&%#$@> co to za polecenie w tym miejscu chyba sie mowi prosze zawrocic na trzy badz z wykorzystaniem infastruktory, jednak zoreintowalem sie o co chodzi ale mowie odwróce sie i zobacze czy przydpakiem nie minolem bramy. Odwracam sie i patrze i slysze "krzyk" "Czemu sie pan zawraca, a co jak nie ebdzie bramy nie bedzie pan umial zawrocic ?!! mowie prosze zawrocic w tym miejscu!!" no wiec zawracam na trzy.... cholernie waska ta droga ale chyba na styk przeszedlem.
3a. Zawracanie właśnie miało miejsce na opisanej wyżej ulicy Zgrzebnioka.
4. wjechalem na skrzyzowanie a ze skrecalem w lewo przepuscilem tych co jechali prosto. Z nie uwagi została mi 2-jka z której wrecz wysmienicie ruszylem gdyby nie egzaminator ani nie wiedzial bym ze z niej ruszylem. Uslyszalem "krzyk" "Od kiedy to sie dwójki rusza ?!! przeciez pan juz stał! Po to jest jedynka by z niej ruszac!!" Nie mowie mój blad zgadza sie, i nie wazne jak super ruszylem z dwójki, nie powinnem tego robic, tak samo jak on nie powinnien na mnie krzyczec.
4a. Z ulicy Meteorologów, skręcałem w Ceglaną. Skrzyżowanie ze światłami.
5. Jade droga, nie znam terenu... Mialem skrecic na najblizszym skrzyzowaniu w prawo wiec z daleka widze tyłek taxi wiec mysle pewnie bedzie to tam a taxi np stoi bo przepuszcza pieszych, wiec zwalniam za nim zdazylem sie zorinetowac ze tutaj napewno nie bedziemy skrecac slysze "krzyk" "tutaj nie jest skrzyzowanie!! nie widzi pan ze tutaj jest wjazd do prywatej firmy!! dalej prosze jechac!"
5a. Miejsce miało na ulicy Ceglanej. Sytuacja była taka, taxi stało do skrętu do kliniki okulistycznej (jechałem od strony ul Francuskiej). Myślałem, że tam będę skręcał, a miałem dopiero trochę dalej. Gdzie droga wyprowadziła na autostradę.
6. droga jedno kierunkowa pod górke, musialem przeciac dwa pasy (bo jechalem prosto), podjezdzam gdyz myslalem ze juz nic nie jedzie (nie było widac auta po parkowane do ostatniego wolnego cm na skrzyzowaniu) patrze wynurza mi sie auta wiec po hamulcu. Nie powiem był minimalnie szybciej ode mnie, ale wydaje mi sie ze nie oblal mnie za to gdyz widzial moj ruch, ze tez hamowalem. Gdyz byl to naprawde szybki ruch noga. Nastepnie slysze "Najpierw sie patrzy w lewo!! potem w prawo, prawa strona pana teraz nie interesuje!" nie wiem jak on ale ja patrze automatycznie raz tu raz tujak wydaje mi sie ze nic nie jedzie po lewej to szybko na prawo i ruszam. Ponowny wyjazd odbył sie bez przeszkód.
6a. Tutaj niestety nie pamiętam dokładnie. Wydaje mi się, że prawdopodobnie była to któraś odnoga od ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. Patrząc od strony Ligoty to chodzi o te ulice po prawej. Żadna mi się nie wydaje znajoma, bo żadna nie jest tam pod górkę. Chyba, że tyle lat temu inaczej oceniałem "pod górkę"
7. Mój bład (brak wiedzy) nie powiem ze nie. Jade, nie znajoma mi droga nie byłem tam nigdy i skret ma byc w lewo jednak sygnalizacja byla tak ustawiona ze praktycznie byłem pewny ze dotyczy ona tez mnie. Bo trudno skrecic w lewo gdy z pare cm przed toba jak wół stoi sygnalizacja z zapalonym czerwonym swiatłem. przede mna tico pojechalo... mysle a) jest gdzies strzałka ktorej nie widze b) jest stad widział ze Ci z przeciwka jadacy na prost stoja to na kozaka przejechał. Ja szybko przeanalizowałem mowie zwalniam i sie zatrzymam... gdy zamiezam to zrobic słysze "Krzyk" "Po co pan sie zatrzymuje? na co pan czeka az ci z przeciwka pojada !!? przeciez sygnalizacja nas nie obowiazuje!! manewr odbywa sie przed sygnalizacja!!" miał racje kolejny mój bład ale to powod by krzycze ?
7a. Mikołowska, skręt w lewo w ulicę Kominka (jednokierunkową). Jak jedziemy z Ligoty w stronę centrum Mikołowską to gdy miniemy Lotos to pierwsze skrzyżowanie. Skręt w lewo odbywa się przed żabką która jest na rogu.

Chyba tyle z tego co pamietam, jak cos przypomne z podpunktów to edytuje i dodam. Jezdzilem gdzies z 25 minut po jednokierunkowych drogach cholernie trudno sie jedzie. Trzeba patrzec gdzie jest jedno kierunkowa, gdzie jest stop, gdzie z jednokierunkowej zrobila sie dwu itp. Parkowanie przodem prostopadle w miejscu pochylonym tak ze szkoda gadac. Ogolnie od samego poczatku mialem wrazenie ze chce mnie udupic chodz sam zawsze mowilem wszystkim ze im sie wydaje itp. Jesli chciał mnie zasteresowac to mu sie to udało, gdybym mial normalnego kolesia napewno bym sie nie stresował. Swoim zachowaniem, krzykiem podejscie do tego, doprowadzil ze sie stresowałem. Po pierwszym zobaczeniu na zagare, widze ze jezdze 15 minut az sam bylem zdziwiony ze az tyle a jeszcze mnie nie <&%#$@>ł. Postanowilem ze jak juz chce to nie dam sie tak łatwo, ze jak mnie obleje niech wie niech mysli niech mowi "a <&%#$@> skubany nie było z nim łatwo" nie myslalem nawet o zdaniu bo uznalem ze jest to nie mozliwe. Wjezdzam juz do osrodka, zgaszam silnik itp i slysze tylko "no.... dobra..... zalicze to panu" po czym wyszedlem.
Nie powiedział mi co zrobielm dobrze co zle itp. Ani równiez "egzamin zdany pozytywnie" bo w taki sposob powinien do mnie powiedziec. Jak konczyl sie juz czas to mysle... albo zostawi ta nowine ze nie zdalem na sam koniec, chodz z drugiej strony mysle przeciez nie bedzie mu sie chcialo ze mna jezdzic. Naprawde koles zestresował mnie bardzo, nie zycze nikomu tego egzaminatora.
koles kolo 40 lat, siwe włosy krecone (loki) zawsze w czarnych okularach badz swoich zwyklych. od samego poczatku mowi stanowczo i głosno. jezdzilem na puncie SK 8...F
To chyba tyle, zycze wam powodzenia i nie dostania tego pana za egzaminatora.

LEGENDA:
"krzyk" - słowo krzyk to za mało powiedziane, niektóry nie sa wstanie tak krzyczec jak on to robił! To był wrzask ze szkoda gadac.


Pozwoliłem sobie zacytować moją relację. Gdyż dodałem parę cennych informacji (po ponad dwóch latach). To co pogrubione zostało dodane.
Życzę wszystkich powodzenia.
Pozdrawiam
[b]Kierowca[/b] z prawem jazdy kategorii "B" i "C" 8)

[i]specyficzne podejście do życia[/i]
Avatar użytkownika
tom9
 
Posty: 1444
Dołączył(a): piątek 27 lipca 2007, 22:24
Lokalizacja: Miasto sypialni

Postprzez peruwianka » środa 26 maja 2010, 19:55

Miałam dzisiaj pierwszy egzamin: teoria i praktyka.

Teoria: 0 błędów.

Praktyka: zdana ;D

Powiem tak, nerwy na wodzy. nie dać sie w nic wmanewrować niepotrzebnie. i walczyć o swoje! Miałam parkowanie prostopadłe, zawracanie (rondo, infrastruktura 2x), sporo uliczek jednokierunkowych w centrum, gdzie znak STOP jest niewidoczny przez zaparkowane samochody. W tym przypadku podjeżdżałam trochę bliżej, wcześniej uprzedzając o tym instruktora. Dostałam minus 1pkt za przepuszczenie kobiety na pasach. Kurde, miałam ją przejechać? wyłożyłam w tym względzie egzaminatorowi swoje racje, ale i tak na koniec, pod WORdem, dla własnego bezpieczeństwa musiałam mu przytaknąć, że się z nim zgadzam. whatever... jak krzyczy - nie przejmować się. najlepiej potakiwać, a w krytycznych momentach ew grzecznie zainterweniować. Na placu, na łuku oczywiście ruszanie z ręcznego ;)

Życzę wszystkim zdającym powodzenia!!
peruwianka
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 26 maja 2010, 19:46

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości
cron