WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez Bozo » piątek 22 lipca 2011, 15:53

Witam wszystkich

Mój egzamin odbył się 1 czerwca o godzinie 14:30. Było to moje drugie podejście (za pierwszym razem zjadły mnie nerwy i oblałem na łuku). Do tego egzaminu podszedłem na pełnym luzie, było mi wszystko jedno czy zdam teraz za drugim, trzecim czy n-tym. Pogoda mi sprzyjała, nie było za ciepło, korki jeszcze nie aż tak duże, a ja byłem w dobrym nastroju.
Egzaminatorem okazał się mężczyzna, pełna kultura- grzecznie przywitał i kazał wsiąść do samochodu nr 52. Do pokazania miałem te same elementy, które miałem na 1 terminie czyli wlew oleju silnikowego i światła pozycyjne. Tą część zaliczyłem bezproblemowo.
Pierwszy zgrzyt nastąpił, gdy ruszałem z łuku, bo byłem już tak zatroskany, że zapomniałem o ręcznym. Silnik oczywiście zgasł a mi została druga i zarazem ostatnia próba. Prędkością 5 km/h pokonałem ten łuk i ostatecznie ten element zaliczyłem. Wyjeżdżając z łuku na wzniesienie na wszelki wypadek wrzuciłem kierunkowskaz.
Na wzniesienie podjechałem po lewej stronie od pachołka za co zostałem srogo skarcony i polecono mi przestawić auto na prawą stronę. Po lekkim stresie również i to zaliczyłem.
Egzaminator wsiadł do auta i spytał się czy jestem gotowy do jazdy. Rozejrzałem się po wszystkich elementach deski rozdzielczej i już miałem ruszać, ale w ostatniej chwili zmieniłem światła pozycyjne, które pokazywałem na światła mijania. Pamiętajcie o nich koniecznie przed wyjazdem na miasto!!!!. Z wordu wyjechałem w kierunku galerii centrum, i po chwili skręciłem w rejony jakiejś kopalni bądź huty ( nie jestem z jastrzębia więc nie znam tych okolic). Przejechałem przez niestrzeżony przejazd kolejowy (tu doradzam zwolnić maksymalnie i rozejrzeć się lewo i prawo), zawróciłem na rondzie i ruszyłem w kierunku centrum. Egzaminator polecił mi skręcić w kierunku osiedla Staszica. Na wysokości basenu Laguna nastąpił pierwszy poważny zgrzyt na moim egzaminie: Przed nami jechał autobus, który po chwili skręcił do wysepki. Zatrzymał on się jednak tak strasznie pechowo, że pół autobusu wystawało na jezdnię. Jechałem z prędkością ok. 50 km/h, za mną sznur samochodów, więc podjąłem szybką decyzję o tym aby, wyminąć tył tego autobusu.
Niestety w trakcie manewru zauważyłem, że jezdnię dzieli podwójna linia ciągła, która dodatkowo została namalowana tak, że wychodziła pod pewnym kątem na mój pas. Coś w stylu cyfry "7". Za skrzyżowaniem egzaminator kazał mi się zatrzymać i spytał się czy wiem co oznacza najechanie na podwójną linię ciągłą. W tym momencie włączyło mi się czerwone światełko w głowie i odważyłem się powiedzieć coś w stylu: " Nie chcę podważać pańskich kompetencji, lecz w obliczu rażąco złego zachowania ze strony kierowcy autobusu, zmuszony byłem podjąć szybką decyzję o manewrze, który podejmę i uznałem, że gwałtowne zatrzymanie się spowoduje zagrożenie ruchu. Chciałby również zaznaczyć, że ta linia ciągła jest słabo widoczna..." Pan egzaminator zastanowił się krótko po czym kazał mi jechać dalej. Zawróciłem spowrotem w kierunku laguny, gdzie miałem zatrzymanie przy lampie i zawracanie na trzy. Wjechałem na jakieś osiedle, gdzie parkowałem równolegle. Te wszystkie elementy bez problemu. Miałem moment zwątpienie gdy wyjeżdżałem z osiedla, po mojej prawej stronie pojawił się skuter. W strefie zamieszkania wszystkie skrzyżowania są równoległe, więc ładnie zatrzymałem się. Problem w tym, że chłopak na skuterze też się zatrzymał, i tak staliśmy przez 5-10 sekund. Nie wiedziałem co mam robić więc powiedziałem głośno: Skoro ustępuje mi pierwszeństwa to ruszam. Podjąłem dobrą decyzję bo egzaminator tylko uśmiechnął się i powiedział, że to ja jako kierowca podejmuje decyzje. Po tej sytuacji wyjechałem na aleje JP2 i wróciliśmy do WORDU. Jak się okazało egzamin zdałem pozytywnie :):):)
Mam nadzieję, że komuś pomoże moja relacja i pamiętajcie- nie bójcie się dowodzić swoich racji za kółkiem- jeżeli podejmujecie decyzję to została ona zdeterminowana pewnym czynnikiem lub wydarzeniem, nie bójcie się tego powiedzieć.
Bozo
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 22 lipca 2011, 15:03

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez daghda » sobota 08 października 2011, 14:31

Miałem podobnie, jak kolega powyżej. O pierwszych dwóch egzaminach nie piszę - łajza byłem to i z placu nie wyjechałem. Chyba jechałem z tym samym egzaminatorem z "52" - i też podjechałem na wzniesienie z lewej strony :) Egzaminator tylko z uśmiechem zapytał, czy my jesteśmy w UK czy w Polsce... reszta egzaminu przebiegła dość spoko, usłyszałem jedynie, że mam pamiętać też o tym, że on - egzaminator, jest też od oceniania umiejętności podejmowania samodzielnych decyzji przez kursanta, żeby się nie bać i unikać stwarzania absurdalnych sytuacji na drodze oraz nie bać się odpowiedzieć na pytanie "czy wie pan, co zrobił?". No i że egzamin to nie koniec świata, bo tu najczęściej wychodzi brak wiedzy... No to "wio!" na miasto...

Na mieście dwa błędy - bo nie użyłem lewego kierunkowskazu oraz... (vide podejmowanie szybkich decyzji i unikanie absurdów) dostałem minusa za to, że nie wjechałem na lewy pas ruchu, gdy mnie ten drugi kierowca wpuścił. Zostałem zapytany, czy wiem czym jest różnica między "sam z siebie nacisnął hamulec i wpuścił" a "wymuszone wciśnięcie". Po wymianie paru słów i uśmiechów, jedziemy dalej. Zawracanie na rondzie, parkowanie prostopadłe w lewo/w prawo, hamowanie we wskazanym miejscu i po 30 minutach powrót. Na miejscu jeszcze kilka słów od egzaminatora, że generalnie wszystko spoko z przepisami i dynamiką, że mam być bardziej zdecydowany (to zapewne o tej zmianie pasa). Tyle w tym temacie.

Konkluzja: egzaminator nie taki straszny, jak o nim mówią. To też ludzie - on nie wie, co siedzi w głowie tego kolesia za kółkiem, co zdaje. Różne rzeczy zapewne widział, wiedzą pewnie też że na drodze trzeba jeszcze myśleć (żeby np. przed śmieciarką parkującą przy P-4 nie pytać się jak debil, czy mogę przejechać...) i umieć się odnaleźć na drodze. Zatem nie ma się co bać :spoko:
Není nutné plakat nad rozlitým mlékem - vždyť to není pivo. | Kultura kulturą, lecz prawo i zdrowy rozsądek ponad wszystko.

Była Lancia Lybra SW, jest Seat Ibiza II FL 1.9 SDI - Kapitan Snuja :D

Obrazek
Avatar użytkownika
daghda
 
Posty: 460
Dołączył(a): wtorek 04 października 2011, 21:42
Lokalizacja: Ostrava ČR / Rybnik PL

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez marcinmotors » czwartek 17 listopada 2011, 09:42

Witajcie wszyscy zdający i posiadający już PJ kat D :D .
Podzielę się z Wami swoimi sugestiami n/t zdanego :spoko: egzaminu na PJ kat D na samochodzie Jelcz L090M.

Wyposażenie samochodu: w Jelczu nie mamy zasłonek na szybach dla pasażerów (widocznie są atermiczne ), przedział kierowca - pasażerowie oddzielony ścianą stałą (nie zasłoną), obie gaśnice znajdują się nieopodal miejsca kierowcy, apteczka (kolor czerwony) centralnie na środku ( na pokrywie silnika ), trójkąt ostrzegawczy w żółtym opakowaniu za fotelem kierowcy, tabliczka z liczbą miejsc dla pasażerów znajduje się nad lusterkiem wewnętrznym, a ogumione koło zapasowe w prawym bagażniku przy tylnym prawym kole, wyjścia awaryjne - szyby w środkowej części pojazdu z młoteczkami podwieszonymi u góry.
Autobus ma drzwi pneumatyczne otwierane z środka zielonym (wytartym z symbolu) przyciskiem umiejscowionym w dolnej części tablicy przyrządów po prawej stronie kierownicy.
Sprawdzając umiejscowienie poszczególnego wyposażenia komory silnika pojazdu trzeba otworzyć znajdującą się z przodu pojazdu pokrywę silnika wykonaną z tworzyw sztucznych - jest dosyć lekka. Pokrywa posiada wycięcie w dolnej części i rączkę u góry - łapiemy za oba punkty i pociągając lekko ku sobie i do góry - maska skosem otwiera się na siłownikach. Zbiornik płynu spryskiwaczy w tym samochodzie znajduje się za lewym reflektorem ( tym od str. kierowcy ), reszta jak w konwencjonalnych pojazdach.

Podczas zajmowania miejsca ustawiamy lusterka i tu może pojawić się niedogodność bo słupek A ( ten co "trzyma" przednią szybę) skutecznie zasłania pole widzenia w prawym lusterku. Kompromisem jest wybranie czegoś pośredniego między dobrą widocznością w prawym lusterku a komfortem podróżowania.
Skrzynia biegów posiada 6 przełożeń do przodu i jedno do tyłu. Wsteczny w lewo i do góry.

Jelcz ma 3 drzwi. Może się w pewnym momencie zdarzyć że egzaminator wskaże drzwi kierowcy jako te którymi należy wsiadać. Drzwi otwierają się kasetową klamką ( jak w maluchu, starach etc) W środku nie ma się za bardzo czego złapać ( ja chwyciłem kierownicę i na niej się podciągnąłem) Wsiadając drzwiami kierowcy musimy pamiętać o tym że poprzedni kierowca mógł wysiąść drzwiami z prawej strony i trzeba je przed wykonaniem manewru zamknąć :!: Drzwi są pneumatyczne i słychać "syczenie" powietrza. W Jelczu nie musimy zapinać pasów, bo ich nie ma na wyposażeniu :lol:

Ruszając z miejsca włączamy 1 bieg ( na lewo i do góry - można go pomylić z biegiem wstecznym, jednak "R" ma sygnalizację dźwiękową i robi "pip pip pip " podczas jazdy do tyłu, więc jak usłyszymy dźwięk to wrzucamy raz jeszcze bieg) i jedziemy ( na początku na pół sprzęgle najlepiej ).

Łuk - jazda po łuku do przodu ma przebiegać płynnie.
Jedziemy na 1 i początkowo polecam na pół sprzęgle. Na końcu łuku trzeba się jednak zatrzymać i tu możemy się przekonać o efekcie jaki daje wciskanie hamulca oraz wciskaniu sprzęgła. Zbyt mocne wciśnięcie sprzęgła zatrzyma nam samochód niemal natychmiast, a pedał hamulca ma duży skok ( początkowo nic się nie dzieje po czym jak załapie to kabina wydaje się chcieć przelecieć do przodu). Mnie jak kilku innym nie udało się dojechać idealnie na obszar 1 m zatrzymania - zabrakło mi z 5-10 cm. Powtórka. Ruszyłem płynnie i po woli i przed ogrodzeniem ( koniec łuku umiejscowiony na ogrodzeniu ) depnąłem z całej siły w hamulec i na sprzęgło zatrzymując się w wyznaczonym polu. Po zatrzymaniu i wskazaniu przez egzaminatora ze wszystko :thumb2: trzeba zacząć cofać wykonując jazdę po łuku do tyłu. W tym momencie poczujemy że autobus się...stacza. Końcówka łuku znajduje się na pochyłości. Ja sobie poradziłem z tym następująco. Dojechałem do końca łuku zatrzymałem się zaciągnąłem ręczny ( po lewej stronie fotela kierowcy ) wbiłem "R" wsteczny i po zwolnieniu ręcznego jazda do tyłu. Autobus ma spory zapas na łuku, wiec spokojnie można przejechać łuk. Przy zatrzymaniu w strefie 1m koledzy sobie pomagali wyszukując 2 (wysoki - zielony) od latarni iglak. W naszym przypadku egzaminator ustawiał pojazd w innym miejscu niż koniec łuku , więc nie było początkowego pkt. odniesienia.

Wzniesienie - podjazd pod górkę.
Egzaminator pokazuje miejsce zatrzymania. Zaciągamy ręczny ( z lewej strony fotela kierowcy ) trzymając jedną nogę na sprzęgle, drugą na gazie, a lewą ręką za dźwignie ręcznego ruszamy. Proponuje dać nieco więcej obrotów zwalniać powoli sprzęgło ku górze i w momencie "załapania" spokojnie i po woli odpuścić ręczny - pójdzie jak z płatka :spoko:

Z wszelakimi parkowaniami przy dobrze ustawionych lusterkach nie będzie problemu :spoko:

Konstrukcyjne schowanie kół do wnętrza podwozia względem obrysu pojazdu ułatwi nam przy rozważnej jeździe uniknięcie krawężników na mieście (jazda 45 min).

Wszystkim życzę powodzenia na egzaminie i trafienia na fajnego egzaminatora.
marcinmotors
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 17 listopada 2011, 08:05
Lokalizacja: Śląsk

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez cman » czwartek 22 grudnia 2011, 21:15

Tutaj wstaw opis swojej trasy egzaminacyjnej

http://www.trasy.prawojazdy.com.pl/

Każdy użytkownik, który doda trasę egzaminacyjną otrzyma 14-dniowy dostęp do platformy elearningowej e-kierowca.pl - kurs kategorii B.

viewforum.php?f=2
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez lostek815 » poniedziałek 17 grudnia 2012, 23:39

Dzisiaj zdawałem egzamin w Jastrzębiu po raz pierwszy i z wynikiem pozytywnym (kat. B). Sam budynek WORD'u całkiem w porządku, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Plac też bez zarzutu, nawierzchnia na łukach całkiem płaska. Nie trzeba długo czekać na egzamin praktyczny (czekałem może z pół godziny). Nie wiem jak w innych ośrodkach, ale wydawało mi się, że mają dużo samochodów do egzaminów, jak również dużo egzaminatorów. Mi trafiła się kobieta. Cały egzamin przebiegł bezproblemowo. Pani jedynie odzywała się mówiąc, w którym kierunku mam jechać. Żadnych innych rozmów. Jeździłem samochodem nr 52.

Na placu poszło mi bardzo dobrze, więc szybko wyruszyliśmy na miasto. Tutaj także bez większych problemów (raz zgasł mi samochód podczas ruszania) i egzamin zakończył się nawet chyba przed czasem. Albo to mi ten czas tak szybko zleciał. Stresu nie miałem praktycznie wcale. Jedynie jedną sytuację miałem taką trochę ryzykowną, a mianowicie na rondzie miałem jechać w prawo i był taki osobny pas wyznaczony do skrętu w prawo, na końcu którego trzeba było oczywiście ustąpić pierwszeństwa samochodom zjeżdżającym z ronda też w prawo. No i jadę i jechał też inny samochód właśnie, ale był jeszcze na rondzie dosyć daleko, więc spokojnie zacząłem wjeżdżać na drogę z pierwszeństwem, ale praktycznie zaraz od razu było przejście dla pieszych i akurat jakaś babcia tam mi weszła (wcześniej nie widziałem aby kierowała się na owe przejście, więc jechałem), no i żeby nie najechać na pasy, to musiałem się zatrzymać tak trochę na tej jezdni z której zjeżdżałem, a trochę na tej na którą wjeżdżałem. I przepuszczam tą babcię, a w tym czasie ten samochód z ronda zdążył do mnie podjechać. No i babcia przeszła, a ja ruszam, a pani egzaminator pyta się mnie dlaczego nie ustąpiłem pierwszeństwa tamtemu pojazdowi. Wtedy już zrobiło mi się gorąco i powiedziałem takim załamanym głosem, że no już wjechałem na tą drogę i tylko przepuszczałem tą panią na pasach, więc teraz ruszałem. Żeby ustąpić pierwszeństwa to musiałbym cofnąć. Pani egzaminator powiedziała, że nie była pewna czy ja się zatrzymałem przed linią warunkowego zatrzymania czy co, ale no egzamin zdałem pomyślnie.

Generalnie Jastrzębia nie znałem wcale i niewiele poznałem przez 30 godzin kursu, ale no miasto nie jest raczej jakieś trudne, chociaż ma kilka chamskich wzniesień, z których wypada ruszać z ręcznego, co podczas kursu często sprawiało mi problem. Na szczęście na egzaminie było ok. Co warto jeszcze dodać, drogi w Jastrzębiu są dosyć szerokie i pod tym względem na pewno lepsze jak w Rybniku.

Reasumując, nie ma się co bać zdawania w Jastrzębiu-Zdroju! ;)



Btw. Dodam jeszcze, że na egzamin czekałem 5 dni od momentu zapisania się. Ale to miałem szczęście bo akurat się termin zwolnił. W każdym razie ogólnie jak mówił mój instruktor i, jak słyszałem jak się ludzie zapisywali, to zazwyczaj nie dłużej jak 2 tygodnie się czeka. A ludzi całkiem sporo. Dzisiaj jak patrzyłem na listę z teorii, to od samego rana było z kilkadziesiąt osób.
lostek815
 
Posty: 24
Dołączył(a): poniedziałek 17 grudnia 2012, 20:16

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez Beetle » niedziela 23 czerwca 2013, 09:32

Cześć. Mój pierwszy post na tym forum, bardzo się cieszę, że może być taki radosny.
W piątek, 21 czerwca zdawałem pełny egzamin w jastrzębskim WORDzie. Teoria nie sprawiła mi
dużego problemu, po 6 minutach wyszedłem, 72/74 punkty. Zaskoczeniem było to, że nie pozwolono
nam używać klawiatur egzaminacyjnych, a myszek (klawiatury podobno zepsute). Wyszedłem do poczekalni i dosłownie po chwili zza linii kas wyszedł sympatycznie wyglądający pan egzaminator. Wyczytał moje nazwisko i poszliśmy w stronę samochodu numer 73. Musieliśmy poczekać, aż system kamer się uruchomi. Potem standardowa procedura, poproszono mnie o przedstawienie się, przeczytanie zadań egzaminacyjnych. Wylosowałem sprawdzenie sygnału dźwiękowego oraz świateł awaryjnych. Łuk poszedł bez problemu, podobnie jak ruszanie ze wzniesienia. Wyjechaliśmy na miasto, stres był naprawdę duży przez co jechałem wyjątkowo wolno. Na każdym skrzyżowaniu czekałem dosyć długo, ale tyle się nasłuchałem o oblaniach przez wymuszenia. Parkowanie skośne, zepsułem podobno przez złe sygnalizowanie, ale zaraz po tym poprawiłem manewr. Miałem jeszcze zawrócić z użyciem biegu wstecznego. Niestety nie jetem w stanie podać przebiegu mojej trasy, bo nie znam miasta, ale nie były to miejsca dziwne, tylko takie, które "przerobiliśmy" z instruktorką. Jazda z panem Sławomirem Klocem była czystą przyjemnością. Komendy wydawane z dużym wyprzedzeniem, wszystko w miłej, spokojnej atmosferze. W pewnym momencie byłem przekonany o tym, że nie zdałem; jakaś pani bardzo gwałtownie weszła na przejście dla pieszych, ale w ostatnim momencie zahamowałem. Po przyjeździe do WORDu podsumowano wszystkie moje niedoskonałości, poprosił mnie o więcej odwagi i wręczył kartę z wynikiem pozytywnym. Za pierwszym razem :)
Beetle
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 22 czerwca 2013, 22:59

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez lavender3 » sobota 26 lipca 2014, 19:10

hej, powiedzcie, czy obiektywnie stwierdzając Jbie jest trudne do zdania? :)
kurs robiłam we Wrocławiu bo tam studiuję, wyjeździłam 35h i stwierdziłam, że zdam w Jastrzębiu - mieszkam tu od urodzenia, miasto wydawało mi się proste do zdania niż Wrocław -mniejszy ruch, mniejsze skrzyżowania, brak tramwajów - ale teraz zastanawiam się, czy była to dobra decyzja. chociaż we Wrocławiu problemów z jazdą nie miałam, no ale trafiłam na niefajną szkołę jazdy, w której zdawałam 2 egzaminy wewnętrzne - pierwszy oblałam bo na placu nie ustawiłam zagłówka, drugi - za mało się rozglądalam przed wjazdem na skrzyżowanie, co jest "nieupewnieniem się o możliwości wjazdu na skrzyżowanie" ;)
zamierzałam kupić parę godzin żeby przećwiczyć trudniejsze skrzyżowania, bo miasto znam, ale jako pieszy/pasażer, tylko boję się, że nie "nadrobię" tego co wszyscy kursanci przerobili przez 30h kursu...
lavender3
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 22 marca 2014, 09:02

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez kiniunia » sobota 28 marca 2015, 02:28

Hej, dopiero przed chwilą znalazłam tę stronę... cóż, po fakcie, bo jestem po egzaminie...ZDANE, za trzecim, ale jak to się mówi: "do trzech razy sztuka". Po przeczytaniu tych wszystkich relacji stwierdziłam, że też pochwalę się, co i jak. A więc teorię i praktykę podzieliłam sobie na dwa. Teorię zdałam 22 stycznia za pierwszym razem. Do dnia dzisiejszego pamiętam jak byłam wkurzona na egzaminatorkę, która kontrolowała nas tam. Przed egzaminem stwierdziłam, że będę tam siedzieć 25 min, nie będę się śpieszyć, będę czytać uważnie, ale pani Renata C. pokrzyżowała moje plany. Na sali zostałam ja i jeszcze jeden chłopak, więc postanowiła nas poganiać, mówiąc, że mamy dawać "dalej"... Tak się wkurzyłam, bo byłam pewna, że nie zdałam już, więc zaczęłam wrzucać te dalej... Byłam przygotowana na czerwony napis: negatywny, a tutaj taka miła niespodzianka: pozytywny... Okazało się, że z całej 10osobowej grupy zdały tylko 3 osoby (moi rodzice to wszystko liczyli)... A więc pierwsza rada: nie dać się, chcesz siedzieć 25 min, to siedź tam, uważnie czytaj pytania, nie daj się sprowokować. No, ale po tym egzaminie wszystkim mówiłam, że za żadne skarby nie chcę na nią trafić...

Pierwszy egzamin - 16 lutego - oj, mój organizm wariował ze stresu, to był koszmar, w życiu się tak nie stresowałam (a jestem bardzo często zestresowana), nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Siedziałam w poczekalni i czekałam na swoją kolej. Wyszedł po mnie pan Jacek S., od razu ulżyło mi, nie znałam go, ale był strasznie spokojny, to mi pomogło wygrać ze stresem. Placyk zaliczony perfecto... ale to żadna nowość, bo dla mnie placyk to pikuś... gorzej z miastem... I tam się zaczęło, zatrzymanie w wyznaczonym miejscu... Jak ja tego zadania nie lubię, byłam przyzwyczajona, że mam się zatrzymywać "na wysokości" latarni i nie brałam pod uwagę, że mogło być "przed"... Także, druga rada: uważnie słuchać egzaminatora... Ale nie miałam okazji powtórzyć tego zadania, ponieważ pokonało mnie parkowanie prostopadłe z prawej strony. Nie potrafiłam go, prawie w ogóle nie ćwiczyłam go na lekcjach... Ulica była dwukierunkowa i bardzo wąska, więc nie wiedziałam jak się ustawić, żeby zaliczyć to zadanie, i tak samo było przy drugiej próbie. Niestety, egzamin oblany, ale wzięłam każdą jego uwagę do serca. Pamiętam, że powiedział, iż jeżdżę na niskich obrotach (mam jazdę EKO), po prostu ze stresu zapomniałam o tym, że muszę pilnować sobie tego i że mam słuchać, co mówi mi egzaminator (hmm... nie jest to takie łatwe xD
). Plus jest taki, że jak wyszłam z tego samochodu, to w ogóle nie płakałam, po prostu nic mnie nie ruszało, od razu się z tym pogodziłam a stres odszedł daleko.

Drugi egzamin - 6 marca - przed tym egzaminem już się tak nie stresowałam. Znowu przyjechałam z rodzicami i siedziałam w tej poczekalni, aż przyszedł po mnie pan Piotr D. O mamo, jakie on ma oczy *_* Ale wróćmy, nie o tym mowa. Też bardzo sympatyczny egzaminator. Zadania na placyku takie samo jak za pierwszym razem, czyli światła awaryjne oraz klakson. Placyk zdany perfecto (znowu :3 ). Na mieście znowu problem z hamowaniem w wyznaczonym miejscu, strasznie tego zadania nie lubię.. No i potem nie ominęłam dobrze pana, który sprzątał liście... także drugi błąd... No i doszło do nieszczęsnego parkowania, modliłam się, żeby to nie było z prawej... i nie było... Dostałam prostopadłe z lewej, trochę mało miejsca... albo za późno zaczęłam kręcić kierownicą, no trudno, bo od czego jest korekta? Zadanie zaliczone... Wyjeżdżam z parkingu, już z daleka widziałam "STOP" i "nakaz jazdy w prawo"... I zgadnijcie czego nie zrobiłam... Tak, nie zatrzymałam się... Do tej pory nie mam pojęcia dlaczego tego nie zrobiłam. Oczywiście, musiałam się przesiąść i pan Piotr powiedział, że bardzo dobrze jeżdżę, tym bardziej jeśli chodzi o EKO jazdę (mówiłam, że wzięłam słowa pana Jacka do serca) i już wracaliśmy na ośrodek. Nie popłakałam się, tylko pokiwałam głową i ze słabym uśmiechem powiedziałam "no cóż, do trzech razy sztuka", to on zapytał, na czym poległam za pierwszym razem, to mu powiedziałam a on mi dał radę i nawet pokazał jak to zrobić! Wysiadłam z auta, podziękowałam egzaminatorowi i poszłam do rodziców.

Ostatni egzamin - dzisiaj - oj, dzień przed znowu miałam kryzys, po prostu wątpiłam w siebie. Wszyscy mi mówili, że potrafię jeździć, ale co z tego, że potrafię skoro i tak zawsze na czymś obleję. Panicznie bałam się parkowania, dla mnie to był koszmar, modliłam się o dużo miejsca i skośne. Tym razem tylko tata pojechał ze mną do WORDu. Tam było mi strasznie niedobrze, miałam ochotę iść do łazienki, ale nie było już czasu, więc tata wyprowadził mnie na zewnątrz. Na dodatek była pogoda w jakiej jeszcze nie jeździłam, czyli padał deszcz... Kiedy odetchnęłam trochę, to wróciłam do środka. Minęła mnie pani Renata C. a ja tacie powiedziałam, że nie chciałabym na nią trafić... a kumpela mi ją życzyła, ale cóż, szybko się zrażam do ludzi. Wychodzi pan Jacek S. i myślę, że może mnie wyczyta... nic z tego, wychodzi jakaś blondynka... też nie ja, i wychodzi pani Renata... i co? Słyszę swoje nazwisko, my z tatą w tej samej chwili pobledliśmy.. No to ładnie, mam już po egzaminie...Zadania: spryskiwacze i światła stopu... Myślałam, że obleję, bo nie wiedziałam o co mnie ona pyta... Po prostu w spryskiwaczach nie ma minimum, jest tylko maksimum (tyle wywnioskowałam z tego dialogu, tak, tak, wiem, że to powinnam wiedzieć, ale właśnie ten zbiornik sprawia mi najwięcej problemu)... Ale ok, zaliczone, łuk też zaliczony... chociaż miałam wrażenie, że w pewnej chwili auto mi się zatrzymało... ale najwidoczniej nie... Potem wzniesienie... i co? A to, że pierwszy raz mi zgasło... i taka myśl, super, będę kolejną kursantką, która przy niej nie zdała na placyku... (piszę, że kolejną, bo tak mi mówili, poza tym mój tata podczas tych wszystkich moich egzaminów ją obserwował, i tylko dwie osoby wyjechały z nią na miasto, ja i jeden chłopak... tylko ja zdałam. Ale, ale, nie należy słuchać innych, ja się starałam tego nie robić). Druga próba udana.. jedziemy na miasto.. Nic się nie odzywała, mówiła mi tylko co mam robić. W pewnych chwilach denerwowała mnie ta cisza, bo nie wiedziałam, czy jeżdżę dobrze, czy jednak ma jakieś uwagi. Parkowanie skośne po lewej i pół kilometra wolnego miejsca. Bez komentarza kazała jechać dalej... No cóż, ciągnęła mnie po jednokierunkowych, ale od razu widząc ten znak czułam, że będziemy skręcać w lewo. No i znowu nieszczęsne hamowanie w wyznaczonym miejscu. Źle wykonałam je, ale to nie było zaliczone jako błąd, po prostu musiałam znowu się rozpędzić i znowu nie wiedziałam jak to zrobić i zwolniłam, mówiąc pod nosem "no nie", a ona tak na mnie "no dobrze, proszę zawrócić z użyciem biegu wstecznego". Te zatrzymywanie wyszło mi picem :o ale jak pisałam, słuchać uważnie egzaminatora, ja z tym mam problem, ale na szczęście już nie będę musiała się tym przejmować. W ogóle, w pewnych momentach myślałam, że mnie obleje, ale cisza.. Kilka osób mówiło mi, że ona oblewa za wymuszanie, chociaż auto jest pół kilometra dalej..I właśnie przez taką gadkę dostałam ochrzan od pana Piotra, że zwlekam się i niepotrzebnie czekam.. też to wzięłam do serca i starałam się nie przesadzać z tym czekaniem, tylko wyczuć chwilę. W końcu wróciłam na ośrodek, ale powiem Wam z czystym sercem, do ostatniej chwili nie wiedziałam co mnie czeka. Dopiero jak powiedziała mi, że pozytywny wynik aż mi ulżyło. Pani Renata nawet się uśmiechnęła. Z łzami w oczach podziękowałam jej serdecznie i wyszłam z samochodu. Weszłam do ośrodka w korytarzu czekał na mnie tata. Pierwszy raz się popłakałam... i to z powodu pozytywnego wyniku. Teraz tylko czekać na prawo jazdy i w drogę :D I kto by pomyślał, że teorię i praktykę zdałam przy egzaminatorze, którego nie chciałam... Ech, te zrządzenie losu :P

Także, życzę powodzenia wszystkim, mam nadzieję, że weźmiecie do serca kilka z tych rad. Jak to mówią, bez stresu, na luzie, słuchać egzaminatorów, nie słuchać ludzi w poczekalni... Trzymajcie się :D
kiniunia
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 28 marca 2015, 01:34

Re: WORD Jastrz. Zdrój-relacje z egzaminów, informacje i opi

Postprzez Madzikowo » niedziela 13 grudnia 2015, 13:16

Witajcie,
W dniu wczorajszym, 12.12.2015 miałam egzamin praktyczny ( teoretyczny zdany 12.10.2014 w pierwszym podejściu).
Egzaminował mnie K>T na wstępie wydawał się bardzo surowy, w myślach już widziałam że oblałam egzamin.
W samochodzie zapytał czy znam kryteria oceny, restartował system, potem odczytał moje dane i powiedział co wylosowane miałam - światła Stop i sygnał dźwiękowy, potem łuk i wzniesienie - zaliczone.
Teraz najtrudniejsza część jada po mieście, wyjazd z WORDu a mnie noga trzęsła sie strasznie, jednak dałam radę. Trzy uwagi - prędkość, kierunkowskaz przy wycofywaniu z parkingu(brak) i zaliczam wszystkie dziury po kolei.
Wracaliśmy do WORDu a egzaminator aa nie mamy jeszcze jednego parkowania zaliczonego i kolejne 20 minut na mieście - wracamy i egzaminator dał mi klika ważnych rad - ostrożnie na drode i zwolnić i wynik pozytywny - za pierwszym podejściem!
Jest to możliwe, dobry instruktor który przekaże nam to co powinniśmy umieć plus Wasze zaangażowanie równa się zdany egzamin.
Miałam szczęście trafiając na rewelacyjnego instruktora, który dał z siebie wszystko i mobilizował do dalszej jazdy.
Powodzenia!
M!
Madzikowo
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 13 grudnia 2015, 10:07

Poprzednia strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości