MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez racjaa » czwartek 23 września 2010, 11:11

(wykasowany)
Ostatnio zmieniony poniedziałek 19 marca 2012, 22:59 przez racjaa, łącznie zmieniany 1 raz
racjaa
 
Posty: 44
Dołączył(a): czwartek 23 września 2010, 10:15

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez borixon997 » poniedziałek 11 października 2010, 20:49

Witam wszystkich , to mój pierwszy post więc prosze o wyrozumiałlość
a więc tak : zapisalem się w środe a egz w poniedzialek , wiec długo sie nie czeka
Teoria - godz 8:30 wynik pozytywny 17/18
Praktyka - godz 10:04 pani egzaminatorka wywołuje moje nazwisko
godz 10:08 rozpoczęcie egzaminu
Wylosowane zadanie : sprawdzić poziom płynu chłodzącego oraz światła STOPu. Wszystko pięknie zrobiłem , nastepnie pojechaliśmy na łuk - szczerze to najbardzej sie tego bałem ,ale poszło jak po maśle, pani egzaminator stała tak jakby wewnątrz łuku i nie widziala lini zewnętrznej więc jakbym nawet wyjechal za linie to by nie zobaczyła .Ruszanie na wzniesieniu- to była pestka , wzniesienie jest takie łagodne ,nawet o centymetr mi sie auto nie cofnęło.
Na placu manewrowym wszystko cacy to jedziemy na miasto .Z koszykarskiej w LEWO, lekki korek na nowohuckiej potem na most na Dąbiach. Następnie w lewo na al Pokoju ,na rondzie Grzegurzeckim w lewo , potem przed mostem kotlarskim w prawo pod galerie ,przejazd obok galerii ulicą Gęsią puźniej w lewo w Masarska później w lewo w daszyńskiego , w prawo w podgórska , znowu w prawo na wawrzyńca i jeszcze raz w prawo na starowiślna, i jeszcze raz w prawo na przemyską , potem w lewo na halicką ,w prawo w miodową, prosto siedleckiego , w prawo na metalowców puzniej zawracanie na daszyńskiego i do ronda grzegórzeckiego .Prosto przez al pokoju w prawo na fabryczną , w prawo w grzegórzecką , zpowrotem na al pokoju , potem wjazd w osiedle dąbie , parkowanie prostopadłe , wyjazd z osiedla na most na dąbiach za mostem w prawo potem znowu w prawo i tak jakby pod tym mostem zawracanie ,potem od razu do ośrodka przez nowohucka

I to by było na tyle co mialem do powiedzenia nooo raczej do napisania :)

Taka mała rada dla przyszłych kierowców , nie słuchajcie głupot które niektórzy gadają np ze egzaminator każdego chce udupić ,ze mają normy np 10 pozytywnych wyników dziennie na egzaminatora, poprostu szukajcie dobrych ,sprawdzonych przez znajomych ,rodzine OSK bo jak ja sie uczylem jezdzic na L , to jak widzialem jak niektórzy uczą to nie ma sie co dziwic ze ludzie nie zdają np wogole nie daja kierunkowskazów , jada caały czas lewym pasem,wymuszanie pierwszeństwa itp.. ,a instruktor ma to w dupie bo gość niezda i przyjdzie do nich na jazdy doszkalające i biznes się kręci .

a jak ktos chce wiedziec gdzie ja zdawałem to pisac na PW , a i nie zawsze tanio znaczy źle ja płaciłem 990 za kurs
borixon997
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 11 października 2010, 19:13

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Mokate » poniedziałek 18 października 2010, 18:02

Witam wszystkich, dzisiaj miałam egzamin praktyczny w MORD Balicka (zdane za pierwszym razem)
moja trasa egzaminacyjna:
wyjazd z ośrodka skręt w lewo, następnie prosto Bronowicką aż do mostu nad Armii Krajowej, na moście w prawo zjazd na Armii Krajowej, następnie wyjazd z powrotem na most i Bronowicką w prawo, na pierwszych światłach w lewo zjazd w Armii Krajowej dalej prosto, na pierwszych światłach w lewo, w ulicę Zarzecze i zaraz potem w prawo pod Zarząd Dróg i tam parkowanie prostopadłe (z lewej) następnie wyjazd w lewo i na światłach znowu w lewo na Armii Krajowej, dalej prosto aż do skrzyżowania z Piastowską tam zawracanie na skrzyżowaniu i powrót Armii Krajowej do najbliższego skrzyżowania ze światłami, na skrzyżowaniu w prawo w Przybyszewskiego cały czas prosto do ul Zarzecze, na skrzyżowaniu w lewo i zaraz potem w prawo w ul Wesele, z ul Wesele w lewo na końcu też w lewo (chyba to jest Stańczyka) tam zawracanie następnie Stańczyka do skrzyżowania z Bronowicką, na skrzyżowaniu w lewo i prosto Bronowicką aż do ul, Na Błonie tam w lewo na światłach(zaraz za pętlą tramwajową) potem pierwsza w prawo i następnie pierwsza w lewo (chyba to jest Lindego) tam znowu zawracanie i prosto do skrzyżowania, na skrzyżowaniu w lewo w Balicką i prosto do ośrodka.

Podziękowania dla ośrodka OES na ul Wrocławskiej i szerokiej drogi.
pozdrawiam
Mokate
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 18 października 2010, 17:37

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Arth » piątek 29 października 2010, 11:42

Witam - to mój pierwszy post, więc prosiłbym o wyrozumiałość w przypadku ewentualnych błędów (dotyczących obsługi forum).

Krótko o mnie, szkoleniu i błędach
Ja zdawałem egzamin późno (jestem z 1972 r. :) ) i na automacie (kod 78), czyli na samochodzie zapewnionym przez OSK. Szkoliłem się na 3 samochodach w 3 OSK (kurs odbyłem w jednym, potem samochód się zepsuł i 10 jest w naprawie; pierwszy egzamin praktyczny zdawałem na drugim samochodzie, który mi średnio przypadł do gustu, a drugi na trzecim). Teoria - 18/18. Pierwszy termin praktyczny oblałem za wjazd na podwójną ciągłą przy zawracaniu, poza tym bez błędów. Przy drugim terminie miałem trzy pojedyncze błędy:
- na początku za słaba dynamika jazdy, potem OK;
- jedno nieużycie prawego kierunkowskazu (po zmianie pasa na pas ze znakiem skrętu w prawo na ślimacznicę zgasł i ja go ponownie nie włączyłem);
- jedno przekroczenie prędkości o kilka km/h (dozwolona 50, a ja około 55).
Poza tym wszystko poprawnie (choć mógłbym przy zawracaniu na 3 i wyjeżdzie z parkowania nieco bardziej kręcić kierownicą).


Ośrodki
Egzamin teoretyczny zdawałem na Koszykarskiej (formalnie Nowohuckiej), a praktyczne w filii na Balickiej.

Opłaty
Na Koszykarskiej jest agencja PKO, więc można wnosić różne opłaty, ale musi być zapłacona prowizja. Na Balickiej płaci się gotówką w Biurze Obsługi Klienta (recepcji :D ) - można zapłacić tylko za same egzaminy. Nie można płacić kartą (gdyby WORD-y były istniały 200 lat temu, toby pewnie byłoby się płaciło wyłącznie monetami, a banknotami już nie :lol: ), a bankomaty są daleko (po drugiej stronie Wisły na Koszykarskiej, przy pętli tramwajowej w Bronowicach na Balickiej). Przy płaceniu przelewami polecam, o ile bank pozwoli, płatność przez Internat, a potem udanie się z wydrukiem do banku i podbicie go pieczątką banku - taki dokument został przyjęty w recepcji bez uwag.

Warunki socjalne
Opiszę Balicką, bo Koszykarska jest dobrze znana. A zatem:
- za drugim razem byłem wcześnie rano jeszcze przed otwarciem ośrodka (egzamin o 7, przyjechałem taksówką po 6), ale życzliwi ochroniarze wpuszczają oczekujących do przedsionka. Osobom niepalącym nie polecam czekania przed budynkiem (ja nienawidzę smrodu dymu, więc muszę stać co najmniej 5 m od palacza od nawietrznej i dużo więcej od zawietrznej);
- budynek jest mały i bywa tłoczno (oczekujący i zapisujący się, osoby towarzyszące etc.). Parking przed budynkiem też jest mały i szybko go zapełniają ci, co dowożą zdających, a poza tym nie jest on w większości wyasfaltowany (nie wiem, jak to wygląda przy silnych deszczach);
- w budynku przydałby się jakiś automat z napojami i bankomat (najbliższe sklepiki/bankomaty to stacja benzynowa kawałek dalej, Giełda Kwiatów oraz pętla tramwajowa - 15-20 minut bardzo szybkiego spaceru), ale w przyszłości kto wie :) ;
- dojazd jest czasem kłopotliwy (obok jest przystanek autobusowy, ale autobusy w Krakowie kursują stadami).

Egzaminatorzy - Balicka
Odnosili się właściwie, grzecznie i profesjonalnie, a samochód (z OSK) rejestratora nie miał. Żatem nie ma problemów.
Uwaga 1 - jak egzaminator tego nie powie jednoznacznie, to trzeba się go spytać, jak jechać w przypadku łamanego pierwszeństwa będąc na drodze z pierwszeństwem, jeśli nie padnie polecenie. Mój pierwszy powiedział, żeby zgodnie ze znakami, a drugi żeby prosto.
Uwaga 2 - ja (wiek i zawód) mam nieco osłabiony słuch - w takiej sytuacji należy prosić egzaminatora, żeby mówił głośniej i wyraźnie.

Podstawienie własnego samochodu
Tutaj był pewien problem za pierwszym razem. Instruktor dowiózł samochód, dał dyspozytorowi kluczyki i dowód rejestracyjny (dyspozytor dał egzaminatorowi), a pojazd otrzymał nalepkę Egzamin. Niestety program WORD (Instytut Techniki Samochodowej, jak pisał Sienkiewicz, nieco pokawił sprawę) nie pozwala na wpisanie przy zapisie, że zdaje się na pojeździe z OSK. W przypadku kategorii B1 nie ma problemów i raczej także w przypadku osoby niepełnosprawnej, ale przy osobie pełnosprawnej zdającej na automacie problem jest. Egzaminator był zaskoczony tym, że zdaję na pojeżdzie z OSK, i wyjaśnianie wszystkiego trochę trwało. Przy zapisie na drugi termin na żądanie dopisano to ręcznie w dokumentach i problemów nie było. Co prawda instruktor z samochodem utknął w korku i spóźnił się, ale życzliwy egzaminator zmienił tylko kolejność i zdawałem jako drugi.

Plac
Obsługa bez problemów. Łuk się wykonuje spokojnie (z automatem to bajka - tylko operuje się hamulcem), a górka dla automatu to tyle, co nic. :)

Trasy ogólnie
Trasy egzaminacyjnie są wygodne - uważać trzeba na tramwaje, ulice jednokierunkowe, pieszych oraz pozastawiane samochodami wąskie uliczki.

Moja trasa (za drugim razem; za pierwszym podobna) (ulice wg mapa.szukacz.pl, bo nie zawsze znam nazwy tamtejszych ulic)
Wyjazd z ośrodka, skręt w lewo w Balicką (trzeba umiejętnie stanąć, bo z prawej strony drzewa przysłaniają widok, więc nie można za bardzo wyjechać, z kolei, żeby dobrze widzieć z lewej, to trzeba trochę wyjechać; należy czekać na wpuszczenie przez kogoś jadącego Balicką, egzaminatorzy nie poganiają), potem zaraz skręt w prawo (wg mapy do skrzyżowania z Lindego z łamanym pierwszeństwem jest to też Balicka), przejazd przez skrzyżowanie z Lindego i zawrócenie na 3 (wykorzystałem dojazd do posesji, niektórzy egzaminatorzy każą zawrać między krawężnikami na ulicy, a inni pozwalają skorzystać z infrastruktury drogowej). Powrót do skrzyżowania z Lindego z łamanym pierwszeństwem (uwaga na nie). Tu musiałem wykonać manewr szybkiego hamowania, bo na drodze z pierwszeństwem komuś bardzo się spieszyło (widząc jadący z naprzeciwka samochód egzaminacyjny postanowił zdążyć, przyspieszył i skręcił w lewo nie opuszczając drogi z pierwszeństwem oraz używając kierunkowskazu z opóźnieniem). Egzaminator nie miał uwag.
Potem powrót do Balickiej i skręt w prawo w tę ulicę. Później przejazd obok pętli tramwajowej Bronowice Nowe. Potem skręt w prawo obok kościoła w Armii Krajowej (uwaga na tramwaje - trzeba zaczekać aż dojeżdżający tramwaj stanie na przystanku, jak doń dojeżdża, bo tramwaj może zjeżdżać do zajezdni lub na pętlę i nie zatrzymywać się na przystanku; uwaga też na prawy kierunkowskaz na końcu ślimacznicy, bo jest nakaz skrętu w prawo). Jazda prosto i zawrócenie na skrzyżowaniu z Zarzeczem (uwaga na właściwą stronę skrzyżowania i niesfornych pieszych na pasach).
Wjazd na ślimacznicę na Balicką (tutaj miałem pierwszy błąd, bo po zmianie pasa na pas oznaczony znakiem poziomym skrętu w prawo zgasł mi kierunkowskaz, a ja tego nie zauważyłem i skręciłem bez kierunkowskazu). Przy wjeździe ze ślimacznicy w Bronowicką (przedłużenie Balickiej) uważać trzeba na przejazd tramwajowy i wzbudzane światło przed nim (pułapka 1. - światło może być zepsute, więc trzeba tramwaje obserwować; pułapka 2. - czerwone światło nie gaśnie od razu po przejeździe tramwaju, więc nie można wjechać za sygnalizator przed tą zmianą). Jazda Bronowicką w stronę centrum Krakowa - należy po wjeździe na Bronowicką zmienić pas na właściwy i zwykle czekać na to, aż ktoś nas wpuści, bo ulica jest zatłoczona (warto egzaminatorowi powiedzieć, że dany kierowca stanął i sygnalizuje ustąpienie pierwszeństwa).
Skręt z Bronowickiej w lewo w jednokierunkową (Górna) - na tej ulicy zaliczyłem parkowanie przodem (z opóźnieniem, bo starszy pan wsiadał do sąsiedniego samochodu i postawił swoje rzeczy na miejscu do zaparkowania). Jazda Górną do przodu i skręt w prawo w Złoty Róg (uwaga na znak STOP i źle zaparkowane samochody - trzeba właściwie stanąć, żeby mieć pole obserwacji) a potem prawoskręt w Rodakowskiego (też jednokierunkowa). Na Rodakowskiego trzeba uważać na parkujące samochody (dość wąska ulica). Tutaj przed samochodem przebiegł mi czarny kot (na szczęście :) ). Z Rodakowskiego skręt w lewo w Bronowicką - ja tutaj musiałem najechać na linię ciągłą, ale wpierw powiedziałem egzaminatorowi, że to z powodu źle zaparkowanych samochodów i sporych dziur na pasie do lewoskrętu - bez uwag z jego strony. Trzeba uważać przy wjeździe na 2 rzeczy - znak STOP (obowiązuje, gdyby światła nie działały) i sygnalizator nad skrzyżowaniem (sygnał może się zmienić po minięciu sygnalizatora na Rodakowskiego).
Jazda prosto Bronowicką obok pętli na Bronowicach Starych (uwaga na to, że tramwaj wyjeżdżając z pętli włącza się do ruchu i nie ma pierwszeństwa oraz to, że zjeżdżając na pętlę przecina tor samochodom, a wcześniej są światła, więc też nie ma pierwszeństwa) i potem przejazd obok Uniwersytetu Pedagogicznego (uwaga na właściwe zachowanie się na przystankach tramwajowych, gdy zatrzymuje się tramwaj).
Potem skręt w prawo w Smoluchowskiego (jest to ulica dwukierunkowa stosunkowo rzadko uczęszczana, więc nie wolno na podstawie ustawienia parkujących samochodów wziąć jej błędnie za jednokierunkową). Skręt w lewo w Lea a potem w prawo w Kijowską i ponownie w prawo w Nawojki (przede mną przy skręcie kierowca źle przejechał zieloną strzałkę - minął ją bez zatrzymania i zastawił przejście dla pieszych, bo nie mógł dalej jechać, ale ja za to pojechałem już na zielonym).
Potem przejazd prosto ulicami Nawojki i Armii Krajowej (tutaj miałem drugi błąd, bo jechałem 55 zamiast 50 km/h - pomimo tego, że jest to szeroka ulica, to nie ma zwiększonej prędkości dopuszczalnej), a później lewoskręt w Zarzecze (po przejechaniu skrzyżowania należy uważać na wyjazd z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z boku i sygnalizator, który może nieoczekiwanie zmienić się na czerwony).
Jazda prosto Zarzeczem aż do skrętu w prawo w ulicę Na Błonie. Pózniej skręt w lewo obok pętli tramwajowej Bronowice Nowe i jazda Balicką aż do wjazdu do MORD-u, później wjazd, zaparkowanie samochodu z boku (ssamochód z OSK) i rozmowa z egzaminatorem o błędach a w końcu sakramentalne Egzamin Panu zaliczam. :)
Arth
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 29 października 2010, 10:35

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez BedePiracil » środa 03 listopada 2010, 11:39

Widzę, że piszą tu ludzie elaboraty, ale ja spróbuję ograniczyć się do zwięzłego, acz barwnego opisu mojej przygody z elką (moja nienawiśc do warszawskiej legii jeszcze bardziej się wzmogła) oraz dzisiejszego egzaminu na Balickiej. Zacznę od tego, że pierwsze plany zrobienia prawka pojawiły się u mnie wraz z chwilą nieopisanego <&%#$@> podczas podróży w zatłoczonym autobusie linii Szwagropol na trasie wiodącej na nasze ukochane Podhale. Jako, że przyszło mi jeździć tam regularnie, to pomyślałem, że wygodniej będzie własną furą.
Zapisałem się zatem na kurs do pewnej krakowksiej szkoły jazdy, której nazwy nie będę podawał, bo niby dlaczego mam im robić darmową reklamę ? Szkoła solidna, chociaż "teoria", to w praktyce odsłuchanie kilkugodzinnego bełkotu znudzonego dziadzia, a praktyka wlekła się aż 4 miesiące, niekoniecznie z mojej winy. Po zakończeniu "jazd" zdecydowałem się zapisać na egzamin do morderców z Bronowic. Pierwsze podejście miałem niecałe dwa tygodnie temu. Z tego co mówili mi znajomi, to najlepsi zdają za drugim razem - pozwoliło mi to wrzucić na luz. Ośrodek jest mały, wręcz kameralny, otoczony rozległymi polami ornymi. Gdyby Rydel żył w naszych czasach, to Wesele zapewne odbyłoby się w tym ośrodku. Wewnątrz kilka okienek, choć zauważyłem, że otwarte są tylko dwa,aczkolwiek z miłymi dojrzałymi paniami czekającymi na kolejne stówki strachliwych absolewntów szkół jazdy. Egzamin teoretyczny odbywa się w małej salce komputerowej, w ciężkiej atmosferze wyczekiwania na prawdziwą próbę - walkę ze sztywniakami w yarisach. Akurat w moim przypadku teoria trwała u większości około 10 minut, trafiła się tylko jedna czarna owca, jakiś bat spod Olkusza, który nie dość, że spóźnił się kilka minut, nie przywitał się, żuł gumę i mlaskał, to na dodatek nieumiejętnie strzelał i <&%#$@> na falstarcie. Niepełnosprawni, pełnosprawni w aucie, ale tym razem się nie udało. Po teorii czas na praktykę. Ja miałem to szczęście (?), że spotkałem w poczekalni znajomka i zajęliśmy się rozmową, bo w innym przypadku można dostać obłąkania. Ludzie siedzą, wstają, nerwow chodzą w kółko, hebefrenicznie śmieją się do siebie, brykają nóżkami jakby im się trafił orgazm milenium. Nadeszła w końcu oczekiwana chwila - z magicznego pokoju zwierzeń wyszła dojrzała matrona o wzroku dominy z niemieckich pornosów i wyczytała moje nazwisko. Później poszło gładko, silnik, plac i...koniec marzeń o doj..echaniu do ośrodka, bo niestety przy powrocie chciałem nieco przyspieszyć i wyprzedziłem kolarzynę na przejściu dla pieszych. Niech go szlag, miałem ochotę zatrzymać auto i sowicie skopać mu zafajdane, obcisłe majciory, ale zimny wzrok mojej Pani mnie powstrzymał. "To jest koniec egzaminu". No cóż, nie udało się, choć nie będę wspominał tego egzaminu jakoś szczególnie źle. Zostałem po prostu zdominowany.
Inna bajka, to dzisiejszy egzamin. Oczywiście godzina wczesna, co nieco wyprowadziło mnie z codziennego rytmu. No i podejście drugie - większa presja, wszak najlepsi zdają za drugim. Cała otoczka dokładnie taka sama - zestresowani ludzie w stanie agonalnym wyczekujący egzaminatora, niczym kot kuwety oraz raz po raz wypełzający ze swojego magicznego pokoju pewni siebie egzaminatorzy, którzy to na pewno nieźle podbudowują swoje malutkie ego myślą, iż coś od nich zależy. Nie oszukujmy się - praca parszywa, nie dość, że mało płatna, to jeszcze z narażeniem zdrowia lub życia, bo i na drogach niebezpiecznie, i o świra nietrudno...
Przechodząc do meritum - nadeszła moja kolej. Mały, karłowaty dziadzio odczytał moje nazwisko, nawdział zamszową kutkę, skórzaną czapę a`la baca lat 80-tych i pewnym krokiem wyruszył do swojej fury. Początkowo jego wygląd wzbudził u mnie nieco rozbawienia - ot, taka poczciwina. Niestety, okazał się wierutnym frustratem, który próbował wyszukać błędy począwszy od silnika, a skończywszy na wjeździe do ośrodka. Na szczęście tym razem nie poniosła mnie ułańska fantazja i dzięki monitoringowi w aucie, któy wyklucza możliwość manipulacji przez te wulkany nienawiści, udało mi się zaliczyć. Teraz jak w nicku.

Ahoj.
BedePiracil
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 03 listopada 2010, 11:03

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez tylko na chwilę » piątek 05 listopada 2010, 11:15

Data: 04.11.2010
Termin II
Wynik: NEGAT....

Każdy pewnie dzieli czasem takie przekonanie, że nagle czuje się, że ten egzamin powinno się zdać, bo jeździć się potrafi, samochód się wyczuwa etc. No więc za pierwszym razem tego nie czułam i skończyło się jak się skończyło, tzn po ok. 30 min na mieście (wymuszenie pierwszeństwa przy zmianie pasa ruchu).

Ale przy kolejnym egzaminie czułam że będzie okej. Pełna motywacja, pora wieczorowa, zmierzch. Czekanie standardowe na Nowohuckiej - 150 min. Wywołuje mnie Pan. Pan Zbigniew M... Pan którego w życiu wolałabym nie spotkać nawet kupując gazety w kiosku....

Ja zawsze uważałam, że narzekanie na egzaminatora podczas zdawania to śpiew nieudaczników, że na sto przypadków nie zdania egzaminu może 3-5 są spowodowane upierdliwym egzaminatorem. Otóż zmieniłam zdanie, bądź zaliczam się do tych 3 osób na 100.

Pan był od razu szorstki, ale to jeszcze można przeboleć. Chociaż jestem zdania, że niepotrzebne jest dodatkowe stresowanie osoby, która jest już i tak w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji, a jej zadaniem jest obsługa samochodu pod okiem sprawdzającego w skomplikowanym ruchu miejskim, co wymaga pełnego skupienia. Wypadałoby przynajmniej być uprzejmym. "Widzę, że jest korekcja wzroku" "Tak, soczewki kontaktowe" "Ale co soczewki kontaktowe?! Ma pani nałożone czy jak?!"..."Proszę przygotować się do jazdy", "jestem gotowa, możemy jechać", "to ja decyduję kiedy możemy jechać". Po tym zdaniu ruszamy.
Plac bez większych kłopotów, noga drży, ale moja podstawowa zasada: być pokornym, skupionym i się nie odzywać. Wciąż miałam przekonanie że to nie od egzaminatora zależy czy nie zdam. Byleby nie popełniać błędów...

Jedziemy w prawo w Nowohucką. Wszystko dobrze, czuję się troszkę pewniej. Pierwszy błąd: technika kierowania pojazdem. Po zmianie biegów ręka prawa nie wróciła na czas na swoje miejsce. Sytuacja: mam 4, zbliżamy się do skrzyżowania, od 200 m widzę zmianę świateł na zielone, zastanawiam się czy zredukować na 3 czy na 2, sytuacja trwa ok 5 sec. Myślę, spoko, mój błąd. Jedziemy dalej, rondo Dywizjonu 303 prosto, skrzyżowanie poziomowe w prawo, rondo czyżyńskie zawracamy, skrzyżowanie poziomowe w lewo, potem w prawo w jakąś ulicznicę mniejszą, zaraz będziemy parkować.

"Proszę zaparkować samochód po lewej stronie", "Pomiędzy tymi pojazdami?", "A jak się pani wydaje? Wydałem polecenie egzaminacyjne". A tam sytuacja taka, że jeden z samochodów się rozkraczył stoją przy nim panowie, drzwi są wszystkie otwarte, możliwości do zaparkowania nie ma, czekam 5 sec, pytam czy o to konkretne miejsce mu chodzi, bo sytuacja staje się żenująca. Faceci patrzą się z ciekawością, bo parking pełen jest wolnych miejsc. Po ok 45 sec pan egzaminator z oburzeniem pyta dlaczego nie parkuję, przecież jest miejsce dalej! No to parkuję z miejsca i po raz pierwszy się do niego odzywam tak, że się niestety pokłóciliśmy. "Wprowadził mnie pan w błąd, potwierdził pan, że chodzi o tamto miejsce, pozwolił na zablokowanie ruchu" "Co się pani denerwuje, nie chce pani kontynuować egzaminu? Ja wydałem polecenie, żeby pani gdzieś po lewej stronie zaparkowała bla bla bla". Są już nerwy, a myślałam że będę skupiona do końca, bo czułam że zdam ten egzamin bo jadę bez błędów i wszystko idzie mi sprawnie. Ale KICHA. Od tego momentu seria błędów skrzętnie notowana przez pana egzaminatora. Acha i jeszcze standardowa wymiana zdań. "Może pani kontynuować egzamin?", "Tak, mogę kontynuować, możemy jechać", "Pozwoli pani, że to ja będę decydował kiedy możemy jechać". W konsekwencji ruszam do tyłu na zaciągniętym ręcznym sierota. Parkowanie niezaliczone. Dalej silnik gaśnie mi na drodze w niewesołym miejscu. Dalej nie włączam powrotnego kierunkowskazu przy omijaniu pojazdu. Długopis pana egzaminatora ino świszczy. Później jest już spokojniej, widzę, że kierujemy się w stronę ośrodka. Skręcamy pod elektrownię na być może znany zdającym parking za przejazdem kolejowym. Kolejny błąd skrzętnie odnotowany: "Zbyt późno upewniła się pani czy pociąg nie nadjeżdża" na strzeżonym przejeździe kolejowym jadąc z prędkością 20 km/h, oglądałam się teatralnie w lewo, prawo, ale wg niego za późno... Dojeżdżamy do parkingu zlokalizowanego na drodze jednokierunkowej, wygląda jak wewnętrzna więc UWAGA! I jeszcze na dodatek jak wjeżdżałam, to ktoś akurat wyjeżdżał więc zmyłka gotowa. Miałam szczęście, że znałam to miejsce wcześniej. Na parkingu dwa samochody pomiędzy którymi parkuje elka. "Zaparkujemy w miejscu z którego wyjeżdża nauka jazdy. Czy teraz widzi pani to miejsce dokładnie?" "Jest pan uszczypliwy, wolałabym porozmawiać po egzaminie". Ja parkuję, wszystko ok. "Proszę wyjechać". Wyjeżdżam, ustawiam się drodze, zapobiegawczo pytam, czy jedziemy? sądząc z wcześniejszych doświadczeń, że to Pan egz decyduje. "Co się pani pyta, przecież wiadomo, że jedziemy!". Krótka nerwowa wymiana zdań, wyjeżdżamy prawidłowo w lewo z jednokierunkowej, potem na drodze stoi samochód, którego pechowo omijam i nie włączam kierunkowskazu powrotnego, drugi błąd, wynik negatywny, dyskretny uśmiech pana Z., ośrodek za 500 m...

Byłam przekonana, że jazda szła mi dobrze, sprawnie, szybko itd. Wszystkie wymienione błędy zostały skrzętnie odnotowane na karcie, również tory kolejowe. Gdyby nie błąd z kierunkowskazem, oblałabym pewnie na nietrzymaniu obu rąk na kierownicy, albo "ponownym zbyt późnym upewnieniu się czy pociąg nie nadjeżdża".

Jak kiedyś jeszcze raz Pana spotkam Panie Zbigniewie M. to będzie to jeden z mniej przyjemnych dni w moim życiu, nawet jeżeli będzie to kolejka w mięsnym po mielone.
Był Pan niezwykle obowiązkowy, jestem to w stanie zrozumieć. Ale celowe wyprowadzanie i tak już zestresowanego egzaminowanego z równowagi, arogancja oraz nieprzyznawanie się do własnych błędów powoduje, że jest Pan złym egzaminatorem.

RADA
Jeżeli traficie na pana Zbigniewa M. to nerwy na wodzy, uśmiech po każdej przykrości z jego strony i minimalizacja błędów. Acha. I krzyżyk na drogę.
tylko na chwilę
 
Posty: 2
Dołączył(a): piątek 05 listopada 2010, 10:17

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez baba_za_kierownica » piątek 12 listopada 2010, 01:38

Witam wszystkich forumowiczów! Także i mnie kopnął ten "zaszczyt" jakim są wielokrotne wizyty w krakowskim MORDzie i przyjemność obcowania z egzaminatorami. (Trzy podejścia, na szczęście ostatnie z wynikiem pozytywnym)

I próba (egzamin łączony)

Do egzaminów przystępowałam bez większego stresu, z nastawieniem, że przecież potrafię bezpiecznie jeździć, znam przepisy i różne "ciekawe" miejsca na mieście, gdzie należy uważać. Niestety, jak to zwykle bywa, rzeczywistość brutalnie weryfikuje nasze poglądy i potrafi dać niezłego kopa w tyłek. :P (ucząc przy okazji pokory)
Teoria bezbłędnie, zresztą chyba tak jak u wszystkich z mojej grupy zaliczona wynikiem pozytywnym. Po stosunkowo krótkim oczekiwaniu (koło godzinki), zostałam wyczytana. (Nazwiska egzaminatora podawać nie będę, bo i po co ludzie mają się stresować :P) Zadania do wykonania - światła pozycyjne i poziom płynu chłodzącego. Pan egzaminator był bardzo miły (tylko na placu, :P prawdziwe oblicze pokazał na mieście :P) nie patrzył dokładnie co pokazuję, bo ucinał sobie pogawędkę z jakimś innym facetem. Podjechał mi autkiem na łuczek i kazał przygotować się do jazdy. Potem górka i wyjazd na miasto. Po zatrzymaniu się przed sławetnym STOPem dojeżdzamy do skrzyżowania z Nowochucką. ( Modliłam się w duchu, żebym tylko nie skręcała w lewo, no ale takie już moje szczęście, że akurat tam pojechaliśmy) Podaję trasę, którą zdążyliśmy przejechać: Z ośrodka w lewo-potem na stopień wodny Dąbie-w lewo w aleję pokoju- zawracanie w pierwszym możliwym miejscu(przełączka z tramwajem)-znowu w prawo w ofiar dąbia-w lewo w jakieś uliczki osiedlowe na dąbiu-potem znowu na ofiar dąbia(skręt w prawo)- znowu na aleję pokoju-cały czas prosto, aż do ronda grzegórzeckiego, gdzie nastąpił skręt w lewo- prosto przez most kotlarski-zaraz za mostem w prawo-zabłocie prosto, aż koło hotelu w prawo(przed placem bohaterów getta)- tam jakieś uliczki jednokierunkowe, koło wisły- potem objazd rynku podgórskiego- przez Wisłę na Kazimierz- gdzieś tam w lewo jakieś uliczki i tu się egzamin zakończył wynikiem negatywnym (przesiadka i do MORDU) (jazda 1,5 godziny, powód -nie zatrzymanie się przed stopem) W drodze powrotnej kazanie, gdzie jak się okazało 1000 innych błędów zrobiłam, ale ok, moja wina była.

II podejście po miesiącu czekania
(oblane na placu, aż wstyd mi do tej pory...) Plusem tej wizyty w mordzie było poznanie egzaminatora. Bardzo sympatyczny Pan, każdemu życzę takiej atmosfery podczas egzaminu. Podtrzymał mi maskę, odstresował luźną gadką, po oblaniu na górce zaproponował (za co jestem wdzięczna), jednak jazdę po mieście, którą... wg bym spokojnie zaliczyła.(Huta) Parkowanie, zawracanie, wszystko super, tylko ten cholerny plac... Na mój komentarz, że ja już nie będę podchodzić do egzaminów, sugerował żeby się szybciutko zapisać i mieć to z głowy. Rozmowa z nim sprawiła, że po egzaminie byłam paradoksalnie uśmiechnięta :P

III podejście - zwycięskie :P
Termin dostałam za miesiąc, co naprawdę doprowadziło mnie do szewskiej pasji. W końcu,po nalocie telefonicznym na MORD, okazało się, że jest wolny termin (ZA TYDZIEŃ!!!). Przed tym egzaminem powiedziałam sobie jasno- to jest mój ostatni raz, więcej nie podchodzę. (za dużo kasy, nerwów, straconego czasu...) Atmosfera na egzaminie pozostawia wiele do życzenia, pomijam fakt, że jak usłyszałam nazwisko egzaminatora, to nogi się pode mną ugięły (Pan o którym krążą legendy). Plac pomimo stresu zaliczony, wyjazd na miasto. Jakie było moje zdziwienie, gdy pojechaliśmy do Huty (to chyba zasługa korków:P) .Trasa: Dywizjonu 303 prosto, na tym skrzyżowaniu dwupoziomowym w lewo, i koło muzeum lotnictwa w prawo.Pokręciliśmy się po Ugorku (parkowanie, zawracanie), wyjazd na Meissnera-zawracanie w pierwszym możliwym miejscu i potem prosto (uwaga ograniczenie do 40) - na skrzyżowaniu w prawo w mogilską-prosto- pod wiaduktem skręt przez tory tramwajowe w kierunku Plazy - przed przejazdem zawracanie "na jeden" (trochę ogłupiałam,co on ode mnie chce :P) potem przez mostek w lewo-znowu w lewo-jakieś uliczki i wyjazd na aleje pokoju- powrót do ośrodka(stoczniowców w lewo).- parkowanie na osiedlu przed MORDem.
Wracając zastanawiałam się czy zdałam, (kilka drobnych błędów) ale wynik był pozytywny :P

Podsumowując:

Nie kierujcie się przesądami typu: legendy o egzaminatorach, numerach aut, zjadaniu snikersów i tego typu pierdołach, bo jak pokazuje mój przykład to wszystko bujda na resorach:P Im lepsze przygotowanie praktyczne, tym większe prawdopodobieństwo, że zdacie. Życzę dużo szczęścia (bardzoooo potrzebne), dobrej pogody na egzaminie i wytrwałości w dążeniu do celu:)

Jeżeli o mnie chodzi, to moja przygoda z MORDercami :twisted: mam nadzieje skończyła się definitywnie. Do zobaczenia na drodze!:P

P.S. Na resztę spuśćmy zasłonę milczenia :twisted:
baba_za_kierownica
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 12 listopada 2010, 00:35

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez effa75 » wtorek 23 listopada 2010, 13:01

:thumb2: ja mam przed sobą 5 -ty egzamin w mordzie,normalnie masakra.3 oblałam w sumie na placu manewrowym:dwa oblane z łuku,1 oblany ze wzniesienia,1 oblany w trakcie powrotu do Mordu na Koszykarskiej.Łuk na placu robiąc ćwiczenia robię na 6,a tam w tym magicznym msc masakra.Co do instruktorów to z 4 tylko 2 było wspaniałych w tym 1 kobieta,normalnie niesamowita kobieta,która porozmawiała ze mną po oblanym łuku chyba z 10 min.Poświęciła ze mną tę chwilę,porozmawiała,normalnie bez nerwów.Zresztą pokazując jej dowód po wyczytaniu zachowywała się też ok.Z tego msc chcę jej podziękować za miłą poegzaminacyjną rozmowę,wiem,że się nie poddam,będę zdawać i uspakajać się przed kolejnym lub kolejnymi egzaminami. :thumb2: jeśli ktoś oblał 4 raz to miło będzie tutaj popisać,pozdrawiam wszystkich oblewających tak jak ja,3majcie się. :spoko:
effa75
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 23 listopada 2010, 12:30

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez anneccia » wtorek 30 listopada 2010, 17:11

witam,

dziś podchodziłam do egzaminu 2 raz, niestety bez powodzenia. Ale nurtuje mnie zachowanie egzaminatora. Przy obsłudze miałam sprawdzić światła awaryjne jak też poziom płynu do spryskiwaczy. Gdy ten płyn sprawdziłam, egzaminator powiedział "proszę sprawdzić światła awaryjne i przygotować się do jazdy" po czym sobie gdzieś poszedł! Światełka oczywiście włączyłam, obeszłam samochód dookoła no i czekałam gdzie ten egzaminator poszedł. Po czym wrócił i kazał mi przygotować się do jazdy. Już wtedy mnie to zastanowiło, bo wydaje mi się że jeśli zadaje zadanie egzaminacyjne to powinien przy tym być a nie gdzieś sobie odchodzić. No ale ruszyliśmy. Plac zaliczyłam, wyjechaliśmy na miasto, jedno skrzyżowanie, drugie, był manewr zawracania (pomyślnie) po czym przyszło mi parkować. Wszystko fajnie, ale wybrał sobie takie miejsce, że niby wyjeżdżone od śniegu ale tego śniegu było no i się zaplątałam i trochę nie wyrobiłam. On zaś twierdził, że tu się świetnie da się zaparkować i miejsce jest mnóstwo( byłam nieco innego zdania). Nie zaliczył mi tego, ale gdy sam zaparkował bym sama zobaczyła i przyszło mi zmienić miejsce z kierowcy na pasażera to zauważyłam że on zaparkował bardziej ukośnie aniżeli prostopadle jak być powinno. Tak zaparkował że on śmiało usiadł na miejscu kierowcy a ja ledwo się przecisnęłam z tyłu by móc siąść na miejscu dla pasażera. Co tym sądzicie? Czy w tym przypadku powinnam to zgłosić?
anneccia
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 30 listopada 2010, 16:59

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez mistrzynikierownicy » poniedziałek 06 grudnia 2010, 15:03

wlasnie jestem po pierwszym podejsciu. Niestety co bylo do przewidzenia wynik NEGATYWNY :( najbardziej balam sie teorii i łuku ( jak sie okazalo zupelnie nie potrzebnie).

egzamin zaczal sie o 8:30. najpierw teoria, poszlo elegancko. Jak tylko zobaczylam zielony napis to juz sie przestalam stresowac. pozniej oczekiwanie na praktyczny co trwalo jakies 3 godziny. Moze jeden egzaminator wygladal sympatycznie, a reszta jak dla mnie straszna. Nie chcialam tylko jezdzic z kobieta bo wygladala naprawde strasznie i oczywiscie jezdzilam z kobieta...

pierwsze zadania ok, kwestia formalnosci. Przygotowalam sie do jazdy i luk, tez poszedl super czego sie nie spodziewalam. Juz zaczelam myslec , ze zdam, bo jazdy na miescie w ogole sie nie balam. ale zostalo jeszcze ruszanie na wzniesieniu z recznego. pierwsza proba zgasl. Druga proba- nie spuscilam do konca hamulca. Wynik negatywny i pytanie " czy chce pani kontynuowac dalej?"
-"tak, chce"

na miescie to juz jedna wielka masakra ogolnie. Nie zdawalam sobie sprawy jaka jest roznica miedzy jazda dieslem i benzyniakiem ,ale naprawde jest ogromna. Nie wiem czy to przez ten snieg czy inny silnik, ale jezdzilam TRAGICZNIE!!!! w czasie jazdy chyba ze 3 razy powiedziala mi, ze egzamin bylby przerwany. no coz nie ma sie co zalamywac. juz zapislama sie na 2 termin w styczniu i zapisze sie na jazdy na dieslu.
mistrzynikierownicy
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 06 grudnia 2010, 14:50

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez BMTH » wtorek 25 stycznia 2011, 13:15

Ja jestem po pierwszym podejściu, wynik POZYTYWNY, trasa jedna z najtrudniejszych, egzaminator: pan Zbigniew Sz., trasy niestety nie potrafię odtworzyć, ale z MORDU na Nowohuckiej pojechaliśmy w lewo, potem na najbliższym skrzyżowaniu ze światłami w prawo i przed śluzą na dąbiu w prawo w jakieś wąskie uliczki nastepnie w lewo i wzdłuż Wisły, potem cały czas prosto a następnie w lewo przed wiaduktem kolejowym i w prawo na Klimeckiego, prosto przez most Kotlarski i za mostem w prawo a następnie na skrzyżowanku w lewo (uwaga, powierzchnia wyłączona, jedziemy maksymalnie do lewej), potem zawracanie przy Wiślanych Tarasach i z powrotem w strone galerii kazimierz, za galeria dalej prosto i za wiaduktem kolejowym w uliczkę w prawo, tam rozpoczęło się parkowanie równoległe (2 podejścia, ale w końcu się udało) no i pojechaliśmy dalej, uliczą w lewo, aż dojechaliśmy do ulicy starowiślnej, potem skręciliśmy w prawo i starowiślną dojechaliśmy aż do Dietla potem w prawo i Dietla aż do skrętu w prawo za Halą targową, dojechaliśmy prawie do galerii Kazimierz, tam zawracanie i potem w prawo w najblizsza uliczke, znowu w prawo i wyjechalismy na Rzeźniczą koło kliniki następnie w prawo w strone Galeri Kazimierz potem prosto i w lewo na skrzyżowaniu w lewo znowu za mostem Kotlarskim potem zawracanie na rondzie Grzegórzeckim następnie prosto przez most Kotlarski, no i za mostem w prawo a następnie w lewo i na końcu uliczki (ślepej) zawracanie na 3, potem w lewo (łamane pierwszeństwo przejazdu), no i tam prosto cały czas potem w lewo na Dekerta a od skrzyżowania Dekerta/Klimeckiego taka sama trasa jak od MORDu do Klimeckiego (początek).
egzamin trwał 54 minuty (około 10 minut parkowanie równoległe ^^), ale jestem zadowolony, pan egzaminator był trochę niemiły ale dało się go przeżyć. Pozdrawiam wszystkich przyszłych i obecnych kierowców (czyli wszystkie "ofiary" MORD na Nowohuckiej)
BMTH
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 25 stycznia 2011, 12:29

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Chonbu » środa 02 lutego 2011, 20:39

Witam ; - )
Mam do Was pytanie. Zastanawiam się nad zdawaniem egzaminu na kat B w Krakowie z powodu krótkich terminów. Mieszkam na Ślązku i w Dąbrowie Góniczej na kolejne egzaminy czeka się po 2 miesiące! (Nie zdałem 2 razy na mieście.) Tak więc myślę nad wykupieniem 6 godzin w jakimś ośrodku szkolenia w Krakowie. Dodam, że kiedyś mieszkałem w Krakowie i trochę wiem gdzie, co jest, ale nie tak dokładnie jakbym jeździł 30 godzin. Czy jest możliwe podczas tych 6 godzin pozanie miasta?
Pozdrawiam :)
Chonbu
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 02 lutego 2011, 20:30

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez racjaa » środa 02 lutego 2011, 21:49

Poznaj PoRD, wtedy znasz egzamin bez znajomości miasta ;) Jeśli chcesz się nauczyć na pamięć czegoś to obawiam się, że Kraków jest za duży na 6 godzin...

Wprawdzie znajomość topografii miasta może pomóc, ale sprawy nie załatwi...
racjaa
 
Posty: 44
Dołączył(a): czwartek 23 września 2010, 10:15

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Eshar » piątek 04 lutego 2011, 15:39

Witam!
Co do pytania czy 6 godzin wystarczy na poznanie miasta wydaję mi się z własnego doświadczenia, że owszem jeżeli zapiszesz się na egzamin do Mordu przy Balickiej 127. :)
Trasy tam na dobrą sprawę są ogólnie znane i niezmienne z powodu odbywania się egzaminów na terenie stosunkowo niewielkich Bronowic. Jest to na pewno wielki plus w porównaniu z takim ośrodkiem na Koszykarskiej skąd ludzie egzaminowani potrafią dojeżdżać w okolice mojego miejsca zamieszkania-ulice Dietla, Wielopole itd. :D,więc na pewno dla kogoś "z zewnątrz" będzie po prostu łatwiej podchodzić do tego nieprzyjemnego obowiązku w nowej Filii, a wiadomo rozeznanie w terenie i znajomość pewnego rodzaju "pułapek" na trasie jest bardzo przydatna.

Co do samego egzaminu/egzaminów, moja przygoda z MORD-em na Balickiej trwała ponad dwa miesiące od 15 XI 2010 do 21 I 2011 roku. Wstyd się przyznać, ale dwa pierwsze podejścia oblałem na placu manewrowym na ... wzniesieniu co naprawdę doprowadziło mnie do pewnego rodzaju "<&%#$@>**cy" - nigdy nie miałem z tym elementem żadnego problemu, pomijam, że po drugim terminie nie przyznałem się swojemu instruktorowi na czym oblałem, podałem mu błąd który popełniłem na "przysługującym mi wyjeździe na miasto, który i tak nie zmieni wyniku negatywnego tegoż egzaminu blablabla". Dałem sobie spokój z prawem jazdy do nowego roku. Od 10 grudnia(druga próba) nie jeździłem aż do szczęśliwego 21 stycznia kiedy wziąłem sobie dwie godziny przed samym egzaminem, ponieważ doszedłem do wniosku, że znam te trasy, "potrafię" ( ;) ) jeździć po mieście, a jak po raz kolejny mam w jakiś kretyński sposób oblać to szkoda czasu i pieniędzy jeżeli i tak miałem zapewnione widmo jazd doszkalających. Więcej nie było potrzebne.
Na Balickiej zauważyłem nowy nabytek na rok 2011 - automat z napojami i innymi duperelami, który nota bene był tam bardzo potrzebny. Jak zwykle "poczekalnia" pełna ludzi klejących się do szyb, obserwujących jak kolejne osoby nie zdają łuku itd. nie ma co się rozpisywać. Tradycyjnie na egzaminatora długo nie musiałem czekać, trafiła mi się
Pani Dorota(pomijam, że wcześniej miałem Panów, z wiadomych powodów jazdy nie trwały długo, lecz z moich obserwacji bardzo przyjemni ludzie)zaprosiła do samochodu, trochę cięła przy PŁYNIE DO SPRYSKIWACZY - w sumie zastanawiam się do dzisiaj o co jej chodziło, bo przez chwilę myślałem, że chce mnie ulać na sprawdzaniu co jest pod maską. Łuk jak zwykle poszedł gładko, to przechodzimy do wzniesienia...jako, że już miałem dość tej mantry, wszystko elegancko na spokojnie zrobione. Po wyjechaniu za pierwszym podejściem wreszcie się odblokowałem, więc dalej poszło powiedzmy gładko. Pani egzaminator naprawdę
wykazała się pewnego rodzaju "dobrocią" przy moim parkowaniu, bo wybrałem sobie inne miejsce niż zostało przez nią wskazane, w które nota bene nie potrafiłem wjechać....na szczęście zastawił mnie jakiś merol, który najwyraźniej nie miał zamiaru pozwolić mi dokonać poprawki. Tak, więc pojechałem dalej i zaparkowałem już poprawnie jakieś 100m dalej. Przyznam, że przez kolejne 30 minut jechałem z myślą, że jestem już oblany tylko nie pasowała mi moja obecność za kierownicą. Generalnie żadnych większych uwag niż "Pan to zamiast 4 zauważyłam machinalnie wbija 6 bieg" nie otrzymałem(na co odpowiedziałem nie wiem po co - "z przyzwyczajenia"). Wróciliśmy do ośrodka, oczywiście przy omówieniu błędów dostałem radę nauczenia się parkować po czym wynik POZYTYWNY. Wyszedłem radośnie z toyotki, tradycyjnie - tłum gapiów z facjatami przytkniętymi do szyb, moja dziewczyna, która przyjechała po mnie została poproszona przez Panią egzaminatorkę o nauczenie mnie parkować, ponieważ "robię to jak baba". :D

Tyle mojej przygody z MORD-ercami, w dniu dzisiejszym mijają dwa tygodnie od zdania, a żadnej inf. na temat mojego prawa jazdy jeszcze na bipie nie widać, cóż. Trasy nie mam po co podawać, ponieważ z tego co przeglądałem temat zostały już chyba wszystkie warianty podane,Życzę wszystkim powodzenia na egzaminach!
Eshar
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 04 lutego 2011, 14:46

Re: MORD Kraków - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Cullen22 » poniedziałek 07 lutego 2011, 23:26

Witam.
Zdawałam dziś egzamin łączony w Ośrodku na Koszykarskiej. Teoria zaczęła się z poślizgiem, ale Pan Egzaminator był miły, wszystko wyjaśniał i widać było, że na tym byśmy zdali zależy mu nie mniej od nas, (z grupy 15 osób, tylko jedna nie zaliczyła egzaminu teoretycznego).
Potem oczekiwanie na egzamin praktyczny - 1 h.
Egzaminowała mnie Pani Urszula Ł.
Łuk bez problemu. Ruszaniem pod górę się stresowałam, bo wczoraj na jeździe, którą wykupiłam przed egzaminem, jak na złość nie mogłam tego wykonać prawidłowo, choć wcześniej nie miałam z tym problemów. I za pierwszym razem próba nieudana :( Pomyślałam, że teraz to już koniec, bo stres zrobi swoje. Przygazowałam mocniej i ruszyłam z impetem do przodu, samochód nie miał szans się stoczyć. Pani Egzaminator stwierdziła, że dynamicznie ale jak najbardziej prawidłowo.
Wyjazd na miasto, w osławione lewo, które i mało znałam z jazd, bo jeździłam głównie po Hucie. Dobrze mi się jechało i egzaminatorka nie miała żadnych uwag, do momentu, gdy przy skręcie w lewo z drogi jednokierunkowej, nie ustawiłam się "bardziej" z lewej, niż powinnam. Spytała mnie po tym czy wykonałam jej polecenie prawidłowo, odpowiedziałam, że nie, że powinnam była ustawić się jeszcze bardziej z lewej. Wyjaśniła mi, że owszem i że to mam niezaliczone. Czułam po tym, że jest na mnie zła, że taki głupi błąd zrobiłam, i że będę musiała parkować równolegle tyłem :) I oczywiście zaraz usłyszałam polecenie, by zaparkować równoległe tyłem pomiędzy dwoma samochodami :) Wyszło mi idealnie, uśmiechnęłyśmy się do siebie i potem już "z górki". Jeździłam 54 minuty.
Nie bójcie się Pani Urszuli :)
Ogólnie atmosferą i podejściem egzaminatorów, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
Mój instruktor na kursie był o wiele bardziej wymagający, może to jest droga do powodzenia na egzaminie?
Pozdrawiam.
Cullen22
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 07 lutego 2011, 22:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości