Ja zdawałam około 2 tygodni temu. Do egzaminu podeszłam dosyć na luzie. Bez większego stresu. Teorię zdałam bezbłędnie, zaś losowania wyszłam ostatnia z trzema innymi osobami i w momencie gdy pewna pani zobaczyła, kto będzie nas egzaminował, złapała się za głowę i właśnie wtedy poczułam troszkę stresu. Jednak było to bardziej mobilizujące. Weszłam jako pierwsza. Najpierw plac – bezbłędnie. Trochę miałam problemy z podniesieniem maski, jednak poradziłam sobie. Pierwsze co zrobiłam po przygotowaniu się do jazdy to zapaliłam światła (dużo się można nasłuchać, że ktoś oblał właśnie z powodu świateł). Wcześniej jednak miałam sprawdzić przeciwmgielne tylnie światła. I tutaj zaczął się mój problem. Wzniesienie – bezbłędnie. Wyjechaliśmy na miasto i po 2 minutach musiałam się zatrzymać na poboczu. Wtedy już miałam tylko w myślach że nie zdałam. I czekałam, aż wpisze mi ten Negatywny. Egzaminator kazał mi się upewnić czy wszystko jest gotowe do dalszej jazdy i nagle ogarnęła mnie ciemnota i nie załapałam, że nie wyłączyłam przeciwmgielnych na placu. Patrzyłam się na te światełka sygnalizacyjne na tablicy i widziałam, że ich nie wyłączyłam ale powiedziałam, że jestem gotowa i pojechaliśmy dalej. Jak się potem zorientowałam, wyłączyłam je w ostatniej sekundzie. I już jeździłam po mieście z myślą, że nie zdałam. Inni kierowcy na drodze są bardzo życzliwi. A to raz wpakowałam się w korek więc przepuścili, a to jakiś pan na przejściu dla pieszych pokazał mi kciuk do góry, że dobrze jest. Było wiele śmiesznych sytuacji. Raz wjechałam w ulicę jednokierunkową i zaparkowałam na parkingu. Gdy wyjechałam z niego jechał samochód na wprost mnie zmylając mnie czy jest to jedno kierunkowa czy dwu. Wtedy postawiłam na jedną kartę i uznałam, że pewnie jednokierunkowa a facet się pomylił. Mało co jeździłam po drogach, które poznałam podczas nauki jazdy. Po godzinnej jeździe po mieście zajechałam pod WORD i tam egzaminator zaczął tłumaczyć o tych światłach, a ja miałam pełne łzy w oczach. Najgorszy był moment, gdy zaczął pisać wynik egzaminu i napisał pierwszą kreskę trzymając mnie w niepewności troszkę, ale gdy dopisał resztę myślałam, że skocze na niego z radości. Wyleciałam stamtąd jak najszybciej i pobiegłam do budynku. Po drodze wszyscy zaczęli się wypytywać jak mi poszło, a ja nadal nie mogłam uwierzyć, że zdałam.
Rada dla zdających: Podejdźcie do tego na pełnym luzie. Jeżeli nie zdacie za pierwszym razem nie załamujcie się. To tylko znaczy, ze musicie nad czymś popracować i poćwiczyć. Pod czas jazdy obserwować znaki wszędzie i nie ufać żadnym kierowcom. Oraz obalam mit o tym, jacy egzaminatorzy są wstrętni i chcą tylko aby oblać zdającego. Dużo się nasłuchałam wcześniej o moim egzaminatorze, a okazało się, że dla mnie był bardzo miły. Gdy wsiadłam i ruszyliśmy na plac jakiś alarm zapiszczał, a ja wyskoczyłam z tekstem, że dopiero wsiadłam a już coś zepsułam, co wywołało uśmiech na twarzy egzaminatora.
A no i jak będziecie jechać nie patrzcie się na ten monitorek! Bo raz się zapatrzyłam i nie zauważyłam, że światło się zmieniło.