Re: WORD Lublin - relacje z egzaminów, informacje i opinie
Napisane: środa 31 stycznia 2018, 21:27
Zdawałem w poniedziałek i środę. Na farcie zapisałem się na miejsce które się zwolniło.
Robiłem Kat. B
Ogólnie WORD Lublin dla mnie kapa po całości - dzisiejsze opóźnienie na egzamin to godzina i 15 minut, w poniedziałek 40 minut.
Pierwszy egzamin niezdany moim zdaniem niesłusznie (wiadomo, za pierwszym się nie zdaje, bo jeszcze za mało do WORDU wpłacone ), ale o tym będę smarował gdzie indziej.
A co do samego przebiegu:
Poniedziałek:
Pan był z początku bezproblemowy, plac perfekcyjnie (jeżdżę od ponad 10 lat różnymi małymi i dużymi pojazdami ).
Miasto ogólnie bezbłędnie do momentu skrzyżowania równorzędnego - na nim nie zdałem, egzaminator nazwał to wymuszeniem, ale się zatrzymałem, nie będę tu dokładnie opisywał sytuacji.
Ale po tym wymuszeniu instruktor zaczął być bardzo nerwowy, szarpnął mi za kierownicę i zjechał na pobocze, po przesiadce bardzo nerwowo i szybko odwiózł mnie do WORDU, chyba mu się gdzieś śpieszyło
I jeśli to czyta egzaminator z poniedziałku 29.01.2018 godziny 13 samochodu nr. 8 to niech wie, że go nie lubię i mam do niego pretensje, szczególnie za to, że sam parę razy złamał przepisy odwożąc mnie, ale lekko mi gardło zacisnęło, żeby się odzywać
Środa:
Egzaminator był mrukowaty, mówił niewyraźnie, cały czas komentował jaki to on jest dla mnie łaskawy, że jeszcze jadę, ostatecznie egzamin zakończony z wynikiem pozytywnym i jednym błędem.
Tym błędem było zatrzymanie się przed przejściem dla pieszych kiedy pieszy wyraźnie zbliżał się z zamiarem przejścia.
Egzaminator uznał to za błąd, ponieważ za mną jechał rozpędzony bus i mógł we mnie wjechać (nie wjechał ).
Niby spoko, ale - wg przepisów kierujący busem (lub czymkolwiek innym) ma obowiązek zachować bezpieczną odległość (szczególnie za eLką) oraz na mieście prędkość max. 50 kmph - a ja nie hamowałem gwałtownie.
No nie polecam i tyle
Robiłem Kat. B
Ogólnie WORD Lublin dla mnie kapa po całości - dzisiejsze opóźnienie na egzamin to godzina i 15 minut, w poniedziałek 40 minut.
Pierwszy egzamin niezdany moim zdaniem niesłusznie (wiadomo, za pierwszym się nie zdaje, bo jeszcze za mało do WORDU wpłacone ), ale o tym będę smarował gdzie indziej.
A co do samego przebiegu:
Poniedziałek:
Pan był z początku bezproblemowy, plac perfekcyjnie (jeżdżę od ponad 10 lat różnymi małymi i dużymi pojazdami ).
Miasto ogólnie bezbłędnie do momentu skrzyżowania równorzędnego - na nim nie zdałem, egzaminator nazwał to wymuszeniem, ale się zatrzymałem, nie będę tu dokładnie opisywał sytuacji.
Ale po tym wymuszeniu instruktor zaczął być bardzo nerwowy, szarpnął mi za kierownicę i zjechał na pobocze, po przesiadce bardzo nerwowo i szybko odwiózł mnie do WORDU, chyba mu się gdzieś śpieszyło
I jeśli to czyta egzaminator z poniedziałku 29.01.2018 godziny 13 samochodu nr. 8 to niech wie, że go nie lubię i mam do niego pretensje, szczególnie za to, że sam parę razy złamał przepisy odwożąc mnie, ale lekko mi gardło zacisnęło, żeby się odzywać
Środa:
Egzaminator był mrukowaty, mówił niewyraźnie, cały czas komentował jaki to on jest dla mnie łaskawy, że jeszcze jadę, ostatecznie egzamin zakończony z wynikiem pozytywnym i jednym błędem.
Tym błędem było zatrzymanie się przed przejściem dla pieszych kiedy pieszy wyraźnie zbliżał się z zamiarem przejścia.
Egzaminator uznał to za błąd, ponieważ za mną jechał rozpędzony bus i mógł we mnie wjechać (nie wjechał ).
Niby spoko, ale - wg przepisów kierujący busem (lub czymkolwiek innym) ma obowiązek zachować bezpieczną odległość (szczególnie za eLką) oraz na mieście prędkość max. 50 kmph - a ja nie hamowałem gwałtownie.
No nie polecam i tyle