Re: WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie
Napisane: wtorek 06 września 2016, 14:00
Egzamin na Radarowej
1 podejście 12.08.16 : Teoria+Praktyka- Teoria zdana Praktyka Oblana
2 podejście 2.09.16 Praktyka Zdana
Witam, sam korzystałem z tego forum, więc wypada może napisać parę słów odnoście mojej przygody z prawem jazdy. Na kurs zapisałem się w kwietniu w szkole "Linia",odział na Ursynowie. Szkołę oceniam tak na 4/5. Instruktorzy raczej spoko. Jeździłem głównie z Bogdanem i Andrzejem. Szczególnie polecam Andrzeja bo wiem, że szkolił się na egzaminatora WORD na Odlewniczej i sam przeprowadzał już prawdziwe egzaminy Państwowe pod okiem egzaminatorów z WORD-u (Przynajmniej tak mi mówił) i stwierdzam, ze naprawdę uczy wzorowo. Minus jest taki, ze w Linii pracuje dorywczo, więc ciężko się z nim umówić, ale ja mimo to wyjeździłem z nim ok. 10 godzin, więc jest szansa . Dobra do rzeczy. Po 30 godzinach zdałem egzamin wewnętrzny i zapisałem się na egzamin państwowy na Radarową. Teorię zdałem za pierwszym razem (69/74) i muszę przyznać, ze robiłem tylko testy które dostałem na kursie (Płytka z grypy IMAGE-Pytania IDENTYCZNE jak na egzaminie, nawet te same zdjęcia i filmy). Teorie zacząłem katować tak ostro jakoś 4 dni przed egzaminem. Robiłem sobie codziennie ok. 3-4 godziny testów, uczyłem się znaków, skrzyżowań itp. To wystarczyło. 1 Egzamin praktyczny miałem jakoś godzinę po teorii. Byłem mocno zestresowany, niewyspany (egzamin na 10, wiec wstałem już o 6 z nerwów), dodatkowo 2 tygodnie przed egzaminem rozstałem się z długoletnią partnerka, wiec dochodziło jeszcze złe samopoczucie . I tu moja rada. Pamiętajcie o tym by zadbać o sen, solidne śniadanie i dobry humor. Dzień przed egzaminem spotkajcie się z kimś bliskim (przyjacielem, dziewczyną/chłopakiem), poproście kogoś by z wami przyjechał do ośrodka. Mi to pomogło przy drugim podejściu, ale o tym za chwile. Wracając do sprawy 1-ego egzaminu, mój największy błąd polegał na tym, ze miałem prawie miesiąc przerwy w jazdach i nie wziąłem sobie zadnych jazd doszkalających. Jedyny kontakt z samochodem przez ten czas to jazda na działce z ojcem i ciotką ich samochodami oraz ćwiczeniu łuku na samochodzie kolegi. I tu kolejny błąd z mojej strony. Każdy samochód jest inny. Inaczej chodzi sprzęgło , inna jest moc silnika. Gdy wsiadłem w Hyundaia, przez parę minut nie mogłem kompletnie wyczuć tego samochodu. Pamiętajcie tez, ze większość szkół jazdy ma samochody na gaz, a te egzaminacyjne są na benzynę, więc mają większą moc. Padał straszny deszcz, wszyscy, którzy byli przede mną wracali na tarczy. Zacząłem myśleć negatywnie i jeszcze bardziej się denerwować. Mimo to Łuk i górkę zaliczyłem bez problemów i wyjechaliśmy na miasto. [code]Egzaminator: Marek Sztandera. Małomówny. Konkretny. Sprawiał wrażenie gburowatego, ale po egzaminie okazał się dość sympatyczny. Na mieście pojeździłem z 10 minut. Z radarowej w lewo w Hynka potem zawracanie na Rondzie, które wykonałem źle gdyż zamiast zawrócić pojechałem na pamieć i zrobiłem ślimaka w stronę centrum i tam kazał mi zawrócić na skrzyżowaniu Lechickiej z Bakalarską(Obecnie jest tam remont, wiec jest chyba jeszcze nie czynna). Niestety stał tramwaj, ja kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić jakiś koleś z tyłu zaczął trąbić, wybił mnie z rytmu. Podjechałem pod te tory za daleko: Hamulec. Stworzenie zagrożenia kolizji z tramwajem. Dziękuję. Do widzenia.
Nie poddałem się. stwierdziłem, ze nie ma co się uczyć na innych samochodach, ani podchodzić nerwowo do sprawy. Zapisałem się na kolejny egzamin. Wziąłem sobie 10 h jazd doszkalających w OSK "Jedynka" z instruktorem Grzegorzem (polecam), katowałem z nim przez te 10 godzin trasy egzaminacyjne (Głownie rondo Wojnara, skręty w lewo w Grójecką, jednokierunkowe i parkowania). Ostatnie 2 godziny wziąłem dzień przed egzaminem i to był strzał w dziesiątkę. Zrobił ze mną egzamin próbny. Nabrałem pewności siebie i ogarnąłem, że umiem przecież jeździć wiec musi być dobrze (Pozytywne myślenie jest bardzo ważne). Wieczorem spotkałem się z kumplem. Na noc włączyłem sobie ulubiony serial. Pograłem na Playstation. Starałem się nie uczyć ani nie myśleć o tym wszystkim bo to i tak nic nie da parę godzin przed. Zasnąłem jak dziecko. Rano wstałem wypoczęty. Zjadłem śniadanie, czekoladę, wypiłem izotonika. i pojechałem z moją ciocią, która mnie bardzo wspierała na egzamin. Czekałem w ośrodku jakieś 40 minut (Egzamin na 9 rano tak tez jeździłem na jazdach doszkalających) Egzaminator Waldemar Bartoń (Czytałem kiedyś na forum, ze straszny gbur i prostak, ale szczerze to był po prostu profesjonalny) Wylosowałem klakson i kierunkowskazy (Pamiętajcie, że trzeba włączyć OBA i pokazać). Przygotowanie do jazdy. Była ładna pogoda wiec poinformowałem go, ze będę jeździł na światłach dziennych(a i ważne gdy spyta was czy zasady egzaminu są znane, warto dowiedzieć się jak to jest z uprzejmością kierowców, którzy nas puszczają, żeby nie było problemów czy jechać czy nie).Łuk i górka bez problemów. Gdy zjeżdżałem z górki widziałem jak moja ciocia z daleka pokazała mi kciuk w górę, ja pokazałem jej to samo uśmiechnąłem się do siebie i zszedł ze mnie cały stres(Dlatego ważne jest by być w tym dniu z kimś bliskim). Wyjechaliśmy w prawo w Radarową. Później w lewo w Lechicką i w prawo w Strubiczów. Następnie lewo w Grójecką i w prawo w Racławicką. Na skrzyżowaniu równorzędnym w Prawo i tam parkowanie prostopadłe w lewo wyjazd i zwrotka prosto Racławicką w Sierpińskiego. Następnie w prawo w Korotyńskiego, aż do skrzyżowania z łamanym pierwszeństwem z Mołdawską. Kazał mi pojechać prosto i zawrócić z wykorzystaniem elementu infrastruktury. (Brama Domu pomocy społecznej "Chemik") Następnie w prawo w jednokierunkowa Mołdawską i w lewo (Pamiętajcie na jednokierunkowej w lewo trzymamy się lewej strony) w Pruszkowską. Tam jest mała pułapka. Podwójna ciągła na Pruszkowskiej jest źle namalowana i trzeba uważać by nie najechać na nią przy skręcie. Na Pruszkowskiej kazał mi rozpędzić się do 50 i zatrzymać we wskazanym miejscu (Kierunkowskaz w prawo do krawężnika, zatrzymanie we wskazanym miejscu, lewy kierunkowskaz bo włączamy się do ruchu) i następnie w lewo w Pawińskiego. Tam do znaku "Stop" i w prawo w Koratyńskiego do skrzyżowania z Grójecką, gdzie pojechałem w lewo. Uwaga to skrzyżowanie jest dość trudne (Egzamin za mną jadący na nim oblał) bo jeździ się tam na zakładkę, a nie na mijankę. Warto sobie powtórzyć to i jemu podobne miejsca i dobrze je wyćwiczyć.Następnie prosto do ronda Wojnara tam zawracanie. w Grójecka znowu i skręt w prawo w 1 sierpnia, następnie w prawo w Radarową i zjazd do ośrodka. Omówienie i Zdane Jeździłem łącznie 25 minut.
Moje uwagi: Po pierwsze popełniałem kilka drobnych błędów, ale zaliczył mi tylko jeden (Niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej), mianowicie miałem zielone na rondzie, ale widziałem ze mogę się nie zmieścić bo samochody stały na styk przy wysepce i bałem się, ze nie zjada a ja zostanę na środku i stworze zagrożenie i tamowanie ruchu. Ponad to zwrócił mi uwagę, ze nie hamuje silnikiem, ale błędu nie zaliczył. Przyznaje tez, że przy zatrzymaniu we wskazanym miejscu, nie zjechałem do krawężnika i nie włączyłem prawego kierunku, mimo to bezbłędnie. Ogólnie powiem, ze gadałem z dziewczyna pod ośrodkiem co czekała na swój 8 chyba egzamin i mówiła mi, ze woli jeździć, ze starszymi, bo to są ludzi ze starej szkoły i nie czepiają się pierdół. A Ci młodzi ambitni, wbrew pozorom są mocno czepialscy. Ale prawda jest taka. Jak jesteś pewny/a swego, umiesz jeździć i nie dasz się ponieść emocją to na pewno zdasz. Najlepiej wyobrazić sobie, ze jedziesz z instruktorem i masz go bezpiecznie dowieść na miejsce. Obserwacja drogi i skupienie to gwarancja sukcesu. Poza tym to nie koniec świata jak nie zdasz. Stres ma Cie tylko motywować, a nie przeszkadzać Mam nadzieje, ze moja trochę przydługa historia komuś pomoże. nie dajcie się powodzenia i widzimy się na drodze
1 podejście 12.08.16 : Teoria+Praktyka- Teoria zdana Praktyka Oblana
2 podejście 2.09.16 Praktyka Zdana
Witam, sam korzystałem z tego forum, więc wypada może napisać parę słów odnoście mojej przygody z prawem jazdy. Na kurs zapisałem się w kwietniu w szkole "Linia",odział na Ursynowie. Szkołę oceniam tak na 4/5. Instruktorzy raczej spoko. Jeździłem głównie z Bogdanem i Andrzejem. Szczególnie polecam Andrzeja bo wiem, że szkolił się na egzaminatora WORD na Odlewniczej i sam przeprowadzał już prawdziwe egzaminy Państwowe pod okiem egzaminatorów z WORD-u (Przynajmniej tak mi mówił) i stwierdzam, ze naprawdę uczy wzorowo. Minus jest taki, ze w Linii pracuje dorywczo, więc ciężko się z nim umówić, ale ja mimo to wyjeździłem z nim ok. 10 godzin, więc jest szansa . Dobra do rzeczy. Po 30 godzinach zdałem egzamin wewnętrzny i zapisałem się na egzamin państwowy na Radarową. Teorię zdałem za pierwszym razem (69/74) i muszę przyznać, ze robiłem tylko testy które dostałem na kursie (Płytka z grypy IMAGE-Pytania IDENTYCZNE jak na egzaminie, nawet te same zdjęcia i filmy). Teorie zacząłem katować tak ostro jakoś 4 dni przed egzaminem. Robiłem sobie codziennie ok. 3-4 godziny testów, uczyłem się znaków, skrzyżowań itp. To wystarczyło. 1 Egzamin praktyczny miałem jakoś godzinę po teorii. Byłem mocno zestresowany, niewyspany (egzamin na 10, wiec wstałem już o 6 z nerwów), dodatkowo 2 tygodnie przed egzaminem rozstałem się z długoletnią partnerka, wiec dochodziło jeszcze złe samopoczucie . I tu moja rada. Pamiętajcie o tym by zadbać o sen, solidne śniadanie i dobry humor. Dzień przed egzaminem spotkajcie się z kimś bliskim (przyjacielem, dziewczyną/chłopakiem), poproście kogoś by z wami przyjechał do ośrodka. Mi to pomogło przy drugim podejściu, ale o tym za chwile. Wracając do sprawy 1-ego egzaminu, mój największy błąd polegał na tym, ze miałem prawie miesiąc przerwy w jazdach i nie wziąłem sobie zadnych jazd doszkalających. Jedyny kontakt z samochodem przez ten czas to jazda na działce z ojcem i ciotką ich samochodami oraz ćwiczeniu łuku na samochodzie kolegi. I tu kolejny błąd z mojej strony. Każdy samochód jest inny. Inaczej chodzi sprzęgło , inna jest moc silnika. Gdy wsiadłem w Hyundaia, przez parę minut nie mogłem kompletnie wyczuć tego samochodu. Pamiętajcie tez, ze większość szkół jazdy ma samochody na gaz, a te egzaminacyjne są na benzynę, więc mają większą moc. Padał straszny deszcz, wszyscy, którzy byli przede mną wracali na tarczy. Zacząłem myśleć negatywnie i jeszcze bardziej się denerwować. Mimo to Łuk i górkę zaliczyłem bez problemów i wyjechaliśmy na miasto. [code]Egzaminator: Marek Sztandera. Małomówny. Konkretny. Sprawiał wrażenie gburowatego, ale po egzaminie okazał się dość sympatyczny. Na mieście pojeździłem z 10 minut. Z radarowej w lewo w Hynka potem zawracanie na Rondzie, które wykonałem źle gdyż zamiast zawrócić pojechałem na pamieć i zrobiłem ślimaka w stronę centrum i tam kazał mi zawrócić na skrzyżowaniu Lechickiej z Bakalarską(Obecnie jest tam remont, wiec jest chyba jeszcze nie czynna). Niestety stał tramwaj, ja kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić jakiś koleś z tyłu zaczął trąbić, wybił mnie z rytmu. Podjechałem pod te tory za daleko: Hamulec. Stworzenie zagrożenia kolizji z tramwajem. Dziękuję. Do widzenia.
Nie poddałem się. stwierdziłem, ze nie ma co się uczyć na innych samochodach, ani podchodzić nerwowo do sprawy. Zapisałem się na kolejny egzamin. Wziąłem sobie 10 h jazd doszkalających w OSK "Jedynka" z instruktorem Grzegorzem (polecam), katowałem z nim przez te 10 godzin trasy egzaminacyjne (Głownie rondo Wojnara, skręty w lewo w Grójecką, jednokierunkowe i parkowania). Ostatnie 2 godziny wziąłem dzień przed egzaminem i to był strzał w dziesiątkę. Zrobił ze mną egzamin próbny. Nabrałem pewności siebie i ogarnąłem, że umiem przecież jeździć wiec musi być dobrze (Pozytywne myślenie jest bardzo ważne). Wieczorem spotkałem się z kumplem. Na noc włączyłem sobie ulubiony serial. Pograłem na Playstation. Starałem się nie uczyć ani nie myśleć o tym wszystkim bo to i tak nic nie da parę godzin przed. Zasnąłem jak dziecko. Rano wstałem wypoczęty. Zjadłem śniadanie, czekoladę, wypiłem izotonika. i pojechałem z moją ciocią, która mnie bardzo wspierała na egzamin. Czekałem w ośrodku jakieś 40 minut (Egzamin na 9 rano tak tez jeździłem na jazdach doszkalających) Egzaminator Waldemar Bartoń (Czytałem kiedyś na forum, ze straszny gbur i prostak, ale szczerze to był po prostu profesjonalny) Wylosowałem klakson i kierunkowskazy (Pamiętajcie, że trzeba włączyć OBA i pokazać). Przygotowanie do jazdy. Była ładna pogoda wiec poinformowałem go, ze będę jeździł na światłach dziennych(a i ważne gdy spyta was czy zasady egzaminu są znane, warto dowiedzieć się jak to jest z uprzejmością kierowców, którzy nas puszczają, żeby nie było problemów czy jechać czy nie).Łuk i górka bez problemów. Gdy zjeżdżałem z górki widziałem jak moja ciocia z daleka pokazała mi kciuk w górę, ja pokazałem jej to samo uśmiechnąłem się do siebie i zszedł ze mnie cały stres(Dlatego ważne jest by być w tym dniu z kimś bliskim). Wyjechaliśmy w prawo w Radarową. Później w lewo w Lechicką i w prawo w Strubiczów. Następnie lewo w Grójecką i w prawo w Racławicką. Na skrzyżowaniu równorzędnym w Prawo i tam parkowanie prostopadłe w lewo wyjazd i zwrotka prosto Racławicką w Sierpińskiego. Następnie w prawo w Korotyńskiego, aż do skrzyżowania z łamanym pierwszeństwem z Mołdawską. Kazał mi pojechać prosto i zawrócić z wykorzystaniem elementu infrastruktury. (Brama Domu pomocy społecznej "Chemik") Następnie w prawo w jednokierunkowa Mołdawską i w lewo (Pamiętajcie na jednokierunkowej w lewo trzymamy się lewej strony) w Pruszkowską. Tam jest mała pułapka. Podwójna ciągła na Pruszkowskiej jest źle namalowana i trzeba uważać by nie najechać na nią przy skręcie. Na Pruszkowskiej kazał mi rozpędzić się do 50 i zatrzymać we wskazanym miejscu (Kierunkowskaz w prawo do krawężnika, zatrzymanie we wskazanym miejscu, lewy kierunkowskaz bo włączamy się do ruchu) i następnie w lewo w Pawińskiego. Tam do znaku "Stop" i w prawo w Koratyńskiego do skrzyżowania z Grójecką, gdzie pojechałem w lewo. Uwaga to skrzyżowanie jest dość trudne (Egzamin za mną jadący na nim oblał) bo jeździ się tam na zakładkę, a nie na mijankę. Warto sobie powtórzyć to i jemu podobne miejsca i dobrze je wyćwiczyć.Następnie prosto do ronda Wojnara tam zawracanie. w Grójecka znowu i skręt w prawo w 1 sierpnia, następnie w prawo w Radarową i zjazd do ośrodka. Omówienie i Zdane Jeździłem łącznie 25 minut.
Moje uwagi: Po pierwsze popełniałem kilka drobnych błędów, ale zaliczył mi tylko jeden (Niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej), mianowicie miałem zielone na rondzie, ale widziałem ze mogę się nie zmieścić bo samochody stały na styk przy wysepce i bałem się, ze nie zjada a ja zostanę na środku i stworze zagrożenie i tamowanie ruchu. Ponad to zwrócił mi uwagę, ze nie hamuje silnikiem, ale błędu nie zaliczył. Przyznaje tez, że przy zatrzymaniu we wskazanym miejscu, nie zjechałem do krawężnika i nie włączyłem prawego kierunku, mimo to bezbłędnie. Ogólnie powiem, ze gadałem z dziewczyna pod ośrodkiem co czekała na swój 8 chyba egzamin i mówiła mi, ze woli jeździć, ze starszymi, bo to są ludzi ze starej szkoły i nie czepiają się pierdół. A Ci młodzi ambitni, wbrew pozorom są mocno czepialscy. Ale prawda jest taka. Jak jesteś pewny/a swego, umiesz jeździć i nie dasz się ponieść emocją to na pewno zdasz. Najlepiej wyobrazić sobie, ze jedziesz z instruktorem i masz go bezpiecznie dowieść na miejsce. Obserwacja drogi i skupienie to gwarancja sukcesu. Poza tym to nie koniec świata jak nie zdasz. Stres ma Cie tylko motywować, a nie przeszkadzać Mam nadzieje, ze moja trochę przydługa historia komuś pomoże. nie dajcie się powodzenia i widzimy się na drodze