przez marc » poniedziałek 14 stycznia 2008, 19:56
Word Powst.Slaskich
opisze dwa egzaminy ktore zdawalem
I. polowa listopada 2007
Czekalem na egzamin prawie 2 godziny. nie spodziewalem sie, ze bede czekal az tyle. wiec jak mnie wywolano to niestety bylo mi troche wszystko jedno. Chociaz mialem nadzieje, ze jakos zdam. Z drugiej strony to byl moj pierwszy egzamin w wawie, a tyle sie nasluchalem co sie tu dzieje, ze trudno bylo utrzymywac wiekszy optymizm. Egzaminator - pan Marek - bardzo kulturalny i spokojny czlowiek. Niestety -tez bardzo dokladny. nawet zarowki "na sucho"wskazywal i kazal mowic jakie to swiatla, jak wlaczyc/wylaczyc lampke w samochodzie (ta nad kierowca), kazdy poziom plynu kazal oddzielnie dokladnie pokazywac ("a gdzie jest ten dokladnie ten wskaznik poziomu o ktorym pan mowi? prosze wskazac palcem"), nie wiem czy dobrze to zapamietalem - ale pytal wtedy tez o to ilu punktowo jest swiatlo stopu w tej corsie (3) - chociaz jak uslyszalem pytanie to zglupialem w pierwszej chwili a potem zaczalem kojarzyc dopiero co i jak. Luk i gorka poszly bez problemu. Po miescie pokrecilem sie z 20-25 minut. Pamietam, ze na poczatku , przy wyjezdzie z Powstancow, skrecilismy w prawo, a potem na skrzyzowaniu w lewo i tam przy osiedlach pare razy parkowalem, co sie srednio podobalo egzaminatorowi. Juz od samego poczatku czulem, ze cos jest nie tak- samochod czesto mi gasl, co mi sie wczesniej nigdy nie zdarzalo, dlatego pozniej dodawalem wiecej gazu, co sie mniej podobalo egzaminatorowi. nie moglem sie przywzwyczaic po raz pierwszy (mialem jazdy na roznych samochodach - punto i corsa) do sprzegla, lekko zdejmowalem noge z niego a samochodl juz gasl. Potem troche pokrecilem sie po skrzyzowaniach, zaczal padac snieg zaczela byc slaba widocznosc, mialem polecenie skretu w prawo, a ze widzialem tylko ze jest wydzialony pas do skretu w prawo to na niego wjechalem. Pozniej zobaczylem, ze to skret dla busow, ale bylo za pozno. W normalna pogode jak nie bylo blota i sniegu to w zyciu bym tam nie wjechal patrzac na znaki i linie/napisy na drodze. Tutaj na drodze tylko bloto i duzy snieg, a ja bemowa nie znam. Oblalem. Ale egzaminator bardzo spokojny i kulturalny, chociaz potwornie doklady.
II. pare dni temu (polowa stycznia 2008)
Czekalem znow 2 godziny na egzamin (chyba znowu jako ostatni, albo przedostatni wywolany bylem). Mialem innego egzaminatora - mlodszego (szczegolnie jak na tych egzaminatorow co widzialem w word to bardzo mlodego!), chyba mial na imie Marcin, nie jestem pewny. Byl naprawde bardzo w porzadku, mysle, ze jakby sie uparl to by mogl mnie oblac na placu bo chcialem ruszyc z zaciagnietym recznym. Zwrocil mi na to uwage. Ja poczatkowo bylem zestresowany i chyba to zauwazyl. Nie mniej jednak nie byl taki doklady jak poprzedni egzaminator - kazal tylko pokazac jakie sa plyny pod maska i ogolnie o sprawdzeniu ich poziomu (trwalo to niecala minute, a nie minut 6-7 jak poprzednio). Swiatla wlaczyc i sprawdzic czy sie swieca (przy tym pytanie - jakich sam nie sprawdze i ma mi pomoc - stopu i cofania, to akurat bylo logiczne dla mnie). Przygotowanie do jazdy, luk i gorka spoko. Pojechalismy na miasto - samochod byl spoko, sprzeglo tez, mysle ze w poprzednim samochodzie cos bylo widac nie tak, skoro to tak strasznie gaslo. W tym mi nie zgasl ani razu. Wogole jezdzilo mi sie bardzo fajnie. Niestety zdarzylo mi sie, chyba ze 3 razy nie wykonac polecenia - manewru - najczesciej skretu w lewo. raz bylo to spowodowane moim roztargnieniem, bo na droge weszli piesi i skupilem sie na hamowaniu i ich przepuszczeniu , a potem po prostu odruchowo pojechalem prosto. innym razem nie zauwazylem ulicy w ktora moge skrecic w lewo (byla malo widoczna i bardziej przypominala droge wyjazdowa, umieszczona pomiedzy blokami, bardzo waska) i skrecilem na nastepnej. Byla tez sytuacja, ze nie zawrocilem na skrzyzowaniu, ale to tylko dlatego, ze instruktor wprowadzil mnie wczesniej w blad mowiac, ze tam zawracac nie mozna bo mnie obleja, a okazalo sie, ze bylo mozna (wtedy mialem wpisane pierwsze N). poza tym nie zrobilem chyba bledow, przynajmniej nic egzaminator nie mowil ani nie wpisywal zadnych N, tylko same P. Sam egzaminator - wydawal spokojnie i z wyprzedzeniem polecenia, za bardzo nie chcial dyskutowac o sytuacji na drodze, ale w sumie to dobrze bo by mnie to bardziej moglo stresowac. Nie mniej jednak jak przyjechalem do osrodka to nie wiedzialem czy zdam czy nie, obstawialem, ze raczej nie, bo zdarzylo mi sie nie wykonac polecen, z drugiej strony nie bylo innych bledow. Egzaminator powiedzial, ze wynik pozytywny i wyszedl z samochodu. ja chyba do konca w to nie moglem uwierzyc :) Tak czy inaczej ciesze sie, ze trafilem na ta osobe.
Ogolne uwagi - wbrew temu co sie slyszy o egzaminatorach w wawie, nie trafilem na osobe ktora by byla niekulturalna, niemila, krzyczala itd. Moze mialem szczescie.
Wydaje mi sie, ze nie ma sensu uczyc sie tras egzaminacyjnych bo przez 40 minut naprawde mozna sporo wawy objechac, a czasem wybor trasy jest podyktowany sytuacja na drodze. ja na egzaminie nie patrzylem gdzie jestem,ale skupilem sie na tym aby dobrze jechac. Trzeba uwazac na skrzyzowania rownorzedne (sa uliczki gdzie jest ich sporo) oraz jednokierunkowe i zajmowanie lewej strony jezdni przy skretach z nich w lewo. Na obydwu egzaminach mi sie to trafilo.
Trudno brac leki na nerwy bo wiekszosc ma wplyw na zdolnosc prowadzenia pojazdem. wiem, ze niektorzy biora zwykle ziolowe tabletki uspokajajace dostepne w aptece - na ulotce jest napisane, ze nie nalezy ich brac przy prowadzeniu w godzinach nocnych lub przy zmeczeniu. Na kazdego jednak pewnie taka tabletka inaczej dziala i lepiej nie eksperymentowac przed samym egzaminiem.