WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

WORD Warszawa - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez ella » piątek 16 lutego 2007, 12:54

http://www.word.waw.pl/

W tym wątku umieszczamy
- relacje zdane/oblane - pamiętaj, że mają one służyć również innym zdającym, postaraj się więc umieścić tutaj przede wszystkim istotne informacje (zachęcamy również zwłaszcza osoby, które nie uzyskały pozytywnego wyniku, do dołączenia skanu lub zdjęcia arkusza przebiegu egzaminu, dzięki któremu jednoznacznie będzie widać popełnione błędy i konkretną przyczynę niezaliczenia/przerwania egzaminu)
- informacje dotyczące danego ośrodka (tylko nie takie, że ktoś gdzieś usłyszał albo kolega dowiedział się od kolegi - niech to będą w miarę sprawdzone informacje)
- wszelkie rady i porady z nim związane
- nie podajemy nazwisk egzaminatorów (ustawa o ochronie danych osobowych)
- wszelkie off topy będą przesuwane albo kasowane

Postaraj się, aby ten wątek mógł jak najlepiej służyć innym osobom.

Pojazdy egzaminacyjne:
ategoria AM - motorower Romet ZK50
Kategoria A1 - Honda CBF150
Kategoria A2 - Suzuki SFV650AU Gladius
Kategoria A - Suzuki SFV650A Gladius
Kategoria B - Skoda Fabia
Kategoria B + E - Fiat Scudo + Niewiadów B1000
Kategoria C - DAF FA/LF55.220
Kategoria C + E - DAF FA/LF55.220+ GNIOTPOL G8010
Kategoria T - Zetor 3320 + Guzmet T070
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez abif5 » poniedziałek 19 lutego 2007, 16:37

WORD Powstańców Śląskich 16 luty 2007.

WSTĘP

Zdałem za 4 razem. Wcześniej miałem drobne problemy na mieście i bardzo niesympatycznych egzaminatorów. W końcu sie udało.
Czas wyczekiwania był bardzo długi. Egzamin miał rozpocząć się planowo o 9 ale się przedłużyło ze względu na pogode. Warto było jednak poczekać. Trafiłem na bardzo miłego kolesia w wieku ok 50-60,szczupła sylwetka,siwy włos. Była ze mną dziewczyna i wpadła mu w oko. Może dlatego mi sie udalo;p Wypytywal ktory raz zdaje i ze na pewno mi sie uda. Wiedziałem wtedy,ze bedzie dobrze i nie moge dac plamy.
Zyczył powodzenia przed samą jazdą i do egzaminu.

EGZAMIN

Na początku kazał otworzyć maske i powiedzieć gdzie wszystko jest. Ile płynu chłopdniczego powinno być itp.
Poźniej ja wsiadłem i kazał wszystkie światła pokazać + kierunki i awaryjne.
Następnie wsiadł i kazał się przygotować do jazdy.
Najpierw łuk poszło gładko i górka( mam dobrą rade dla tych co mają z tym problem- wjazd odrazu humlec ręczny sprzegło jedynka pozniej sprzeglo do połowy zeby silnik bylo slychac gaz mocno i puscic sprzeglo z halasem i w gore!) Potem wsiadł spytał czy ma mi mowic na bierzaco o bledach powiedzialem,ze nie i dobrze zrobilem.Pozniej na miasto. Postaram sie opisać mniej więcej trase.
Z ośrodka jechałem w lewo przy Pistów i następnie w lewo do Powstańców(trzeba zająć drugi pas bo są 2 do skrętu)poszło dobrze. Następnie za carrefourem w prawo. Pozniej w lewo to chyba jest Rudnickiego i tam dalej gdzies w prawo po małych uliczkach jedno kierunkowych. Uzywalem kiernunków podczas omijania ale nie potrzebnie,zwrocil uwage. Nastepnie jechalem gdzies w lewo i przy trasie tej glownej co w lewo za caarefourem skrecalem jest mala slepa ulczka tam kazał mi zawrocic na 3. Na skrzyzowaniu miałem ostre hamowanie przed swiatłami,nagla zmiana zielonego spowodowalo,ze mi zgasl:) Dobrze,ze tylko raz:D Nastepnie dalej wjechalismy na jakas nastepna uliczke i kazal zaparkowac bez zadnych samochodów. Następnie za jakies 30 m kazał zaparkować prostopadle obok 2 samoch ale bylo bardzo malo miejsca gdzies 0.50 m po obu stronach cale szczescie sie udalo ale bylo naprawde ciezko. Pozniej jechalismy znowu Rudnickiego i w prawo do Broniewskiego. Na rondzie kazał zawrócić. Pozniej po zawróceniu pojechalismy na następnych swiatlach w prawo i lewo byla jedno kierunkowa. Tam kazal w lewo i spowrotem do Broniewskiego. Pozneij na nastepnym skrzyżowaniu i do Powstańców i do ośrodka. Juz wiedziałem,ze bedzie ok i tak tez sie stało. Powiedział,ze nie widział wiekszych błędów,jazda poprawna i egzamin poztywynie zaliczony! Yeaaaaaaaaaaaaaaaeeeeeaaaa! Udalo sie w koncu! Z usmiechem na ustach oczekuje teraz na papierki:) Pozdrawiam i mam nadzieje,ze tez Wam sie uda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
POPROSTU MISTRZ!
abif5
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 19 lutego 2007, 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ucybucy » sobota 24 lutego 2007, 11:45

WORD Warszawa ul. Powstańców śląskich
15.02.2007 godz: 19.00
Ponieważ więzłem sobie 2 godziny dodatków o 17 instruktor podwiózł mnie pod bazę egzaminacyjną. Pokazywała pod koniec co jest pod maską, światła… tak że spóźniłem się ;) na moim zegarku była równo 19 a jak się okazało u nich 19:04. Akurat wychodzili z Sali przed egzaminem. Zaraz przez megafon wyczytano moje nazwisko, pierwszy wyszedł właśnie mój egzaminator, czyta kartkę oczywiście przekręcając moje nazwisko. Na plac. Numeru samochodu nie pamiętam. Światła w sprawdzałem siedząc w samochodzie (pozycyjne, mijania, kierunki, przeciwmgłowe, drogowe, kierunki, wsteczne we wskazanej kolejności), otwieram maskę (pytania: gdzie sprawdzamy poziom oleju, gdzie znajduje się: płyn hamulcowy, do chłodnicy, do spryskiwaczy we wskazanej kolejności). Ustawiam się pod jazdę i każe zająć łuk. Robię go bezbłędnie. Każe podjechać pod górkę, pierwsza próba stoczył się za daleko, cały w strachu wykonuję drugą, próbę, troszeczkę może za mocno przygazowałem ale poszło). Miasto. Zadania: parkowanie równoległe gdzieś przy ulicy Obozowej lub Płockiej, już nie pamiętam dokładnie, wykonane bezbłędnie. Zawracanie na 3 na ulicy Czorsztyńskiej. Wracamy o dziwo podobną trasą, przy samym końcu skręcając z Wrocławskiej w Podmiejską sam zabłądził, każąc mi skręcić w lewo, jadę i jadę, a tam nic, jedyny zakręt to był w prawo, potem jakoś mnie wyprowadził przez osiedle do parkingów przy Wrocławskiej i do Bazy. Już na prostej wewnętrznej do bazy cicho szepnął pod nosem: nareszcie Koniec dnia czy coś bardzo podobnego. Proszę zaparkować pomiędzy samochodami. Proszę wyłączyć światła i ciężkim głosem wypowiada: „Zaliczam panu, wynik pozytywny”. Odszedł do ośrodka a ja wyszedłszy z ośrodka na ulicę zacząłem głośno Cieszyć się ;)
Egzaminator był bardzo surowy, raz nawet głośno krzyknął (przy podjeździe pod górkę, bo nie wiedziałem za bardzo którędy tam dojechać, żeby się o nic nie przeczepił) pytając: pierwszy raz pan zdaje?! Nie pamiętam o której zacząłem egzamin ale myślę że wyjechałem na miasto około 19:10-15. Wróciłem o 19:55. Trasa na mapce nie jest na 100% dokładna, bo nie pamiętam za bardzo pewnym momentów, ale w 90% trasa tak przebiegała. Długość trasy około 18 km.
(2007-02-22) Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
Pozdrawiam
[/url]
Teoria: 29-01-2007 godz. 10.00 wynik: pozytywny
Praktyka: 15-02-2007 godz. 19.00 wynik: pozytywny
VW Golf mk3 GTI
ucybucy
 
Posty: 15
Dołączył(a): niedziela 14 stycznia 2007, 22:15
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez suwak » poniedziałek 26 lutego 2007, 03:56

WORD Warszawa ul. Odlewnicza

Data egzaminu: 24 lutego 2007, godz. 10:00

Egzaminator: Pan Mariusz Ż.
Samochód: Opel Corsa (3 drzwiowy) nr 10

Podejście pierwsze, Egzamin ZDANY

Na placu, najpierw miałem podniesc klape i pokazac zbiorniki na plyny eksploatacyjne. Nastepnie padlo pytanie "jak pan sprawdzi poziom oleju w silniku". Potem musialem wlaczyc wszystkie swiatla, wyjsc z samochodu i kolejno nazwac kazde z nich (pokazywalem zarowki).

Luk poszedł dobrze, tak samo jak na jazdach. Na gorce za piewszym razem samochod zgasl. Druga proba sie udala. Sprzeglo w samochodzie bylo dosc zrywne, z tendencja do gasniecia. Uzywanie gazu przy ruszaniu bylo praktycznie niezbedne.

Na miescie mialem kilka bledow ale na szczescie nie popelnilem dwa razy tego samego ani nie spowodowalem (jak sadze) zagrozenia na drodze.
Moje bledy: dwoma kolami przejechalem ciagla linie, zapomnialem wylaczyc lub wlaczyc kierunkowskazu, nie skrecilem tam gdzie pan egzaminator kazal, zatrzymalem sie kawalek za linia zatrzymania, przejechalem po "wysepce" (bialych liniach) zamiast w dobrym miejscu podczas skrecania w lewo, i moze jeszcze jakis.

Egzaminator okazal sie calkiem spoko i mimo tych bledow egzamin ocenil pozytywnie. Mial jednak do mnie dosc chlodne podejscie i nie mowil praktycznie zadnych zbednych rzeczy, co mi w sumie odpowiadalo. Mowil tylko to gdzie mam jechac i ewentualnie moje bledy.

Niestety nie jestem zbyt obeznany z nazwami ulic (nie jestem z Warszawy), wiec nie wiele o tym powiem. Skrzyzowania nie byly zbyt trudne, tylko raz (chyba) bylem na rondzie (ale nie "Żaba"), gdzie mialem skrecic w lewo.

Z manewrow na miescie mialem tylko parkowanie prostopadle przodem i zawracanie przy uzyciu infrastruktory drogi (wjazdu).

Ruch byl maly (bo sobota), slonce za chmurami (wiec nie razilo). Generalnie jezdzilo sie calkiem dobrze.

Pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia. Polecam tez powyzszego egzaminatora :)
suwak
 
Posty: 6
Dołączył(a): niedziela 25 lutego 2007, 00:52
Lokalizacja: Pruszków

Postprzez ballbinka » środa 28 lutego 2007, 16:44

24.02.2007 WORD Odlewnicza godz. 8.00

wynik - POZYTYWNY :)

Egzaminator - Najmłodszy ;) miało być bez nazwisk :P

autko 11 :)

to chyba dobry dzień bo kolega wyżej męczył się na placu, gdy zaparkowałam obok Niego po powrocie do WORDu :)


Plac: Podnieść pokrywę silnika pokazać gdzie wlewa się olej, czym sprawdza się jego poziom i jak, wskazać zbiorniczek: wyrównujący płyn cieczy chłodzącej, płyn do spryskiwaczy oraz płyn hamulcowy, poopowiadać ile poszczególnych poziomów byc powinno :) następnie sprawdzenie świateł :) oraz ich omówienie na sucho czyli która żarówka jest która :)

Silnik był włączony jak przyszliśmy na plac, chodził tak cichutko, że nie było go prawie słychać, uruchomienie uruchomionego silnika = oblany egzamin :)

Łuk (niestety z powtórką ;)) górka ok. a tego się bałam :)

Wyjazd na miasto :)

Odlewnicza, Annopol, Rembielińska, Kondratowicza, Łabiszyńska do ronda na Trasie Toruńskiej koło basenu :) w prawo trasą, Krasnobrodzka jak pierwszeństwo nie pamiętam jak ta ulica się nazywa, chyba Chodecka, Łabiszyńska znowu na rondo, zawracanie, łabiszyńska, Łojewska, potem po osiedlu dłużą chwile :) równorzędne aż miło :) Kondratowicza, Chodecka, Budowlana, Odrowąża, Pożarowa tu uwaga po prawej równorzedne, do końca zawracanie w wykorzystaniem infrastruktury terenu :) znowu Pożarowa, Odrowąża, , Budowlana, Ogińskiego i znowu po osiedlu po tych równorzędnych ile się da, chyba we wszystkie strony świata.... :) Bazyliańska, Kondratowicza, Łabiszyńska, do ronda ...

Tu mój Ulubiony Instruktor macha mi z drugiej strony ronda, cały szczęśliwy, że jeszcze nie poległam :)

na rondzie w lewo (tu jest ta wredna ciągła linia zatarta, trzeba uważać i najlepiej wjechać na środkowy pas, bo prawy się kończy zaraz za rondem :)) trasą na 5 do zjazdu na Żerań Wschodni (tu odwalamy manianę przed zjazdem ;)) (hehehe nie mam pojęcia czemu z 5 na 4 jeszcze sporo do zjazdu, lekko hamujemy a prze samym zjazdem na 2 ;D ) nie ma to jak odwalić manianę :)

potem jeszcze słynne 2 zjazdy w lewo z ustąp pierwszeństwa i prosto, prosto, Marywilska do świateł popsutych oczywiście, Odlewnicza, wjazd do WORDu :)

a tu kolega z suwak (patrz post wyżej) się męczy pod maską (wyszło przez przypadek po czasie) :)

Z manewrów parkowanie prostopadłe przodem, (chciałam tyłem bo fajniejsze;)) i zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury.

Ogólny wynik pozytywny, Komentarz egzaminatora :) „jest pani zbyt krytycznie nastawiona do swojej jazdy, choć nie zawsze przed zjazdem trzeba robić redukcje na 2”

no wiem o tym oczywiście, tak jakoś wyszło :)

Ilość N-ek dwie :)

za łuk N i P

za przejechanie linii zatrzymania przy chęci skrętu w lewo z Kondratowicza w Łabiszyńską (wpadło żółte nie popatrzyłam na światła dla pieszych :)) N i P

Ech ... teraz tylko odebrać i w drogę :)
WORD Wwa :) Odlewnicza :)

kurs 7 X -10 XII 06
13 I - teoria - za 1razem :)
24 II - praktyka - za 1razem :)
odbiór -12 III 07- nareszcie:D

DOSZKALAJĄCE U NAJLEPSZEGO INSTRUKTORA NA ŚWIECIE :) dzięki Arku :D
ballbinka
 
Posty: 36
Dołączył(a): piątek 27 października 2006, 11:32
Lokalizacja: Pruszków

Postprzez siena » czwartek 15 marca 2007, 12:24

15 marca 2007, WORD Warszawa ul. Powstańców śląskich:
Status: zdane za 1 podejsciem.

Czekalem godzine ale warto bylo.
Egzamin z ludzkim czlowiekem (tyle sie nasluchalem strasznych rzeczy).
Na poczatku kontrola swiatel, pozniej maska:
Pytania:
- gdzie wlewamy olej
- gdzie sprawdzamy poziom oleju
- gdzie jest plyn spryskiwacza i czy poziom plynu jest ok
- zbiornik cieczy chlodzacej
- zbiornik plynu hamulcowego

Z nerwow zawalilem 1 podejscie pod gorke (za malo gazu) ale za drugim razem bylo bez problemu.

Jazda w miescie przyjemna, egzminator wydawal polecenia odpowiednio wczesnie, takze mozna bylo sie spokojnie zastanowic co i jak. Parkowanie prostopadle w prawa strone na parkingu oraz zawracanie na 3 tez na parkingu.

Na szczesie bylo to mocno cwiczone na kursie u Darka z OSK Tecza Warszawa ;) powodzenia
siena
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 15 marca 2007, 11:47

Postprzez czarnykot » piątek 30 marca 2007, 15:00

30.03.2007 ul. Odlewnicza godz. 11.

ZDANY za 4 razem (wcześniej nerwy i jednak pewne niedouczenie, które skutecznie wyeliminował ERYK GOC Z PIKU)

Czekałam godzinę, ale tym razem mówię sobie - zdam! Nie puszczą mi nerwy!

Trafiłam na surowego milczka. Najpierw włączyć silnik i otworzyć maskę. Pokazałam najbardziej podstawowe rzeczy i światła. Powłączałam, poszłam sprawdzać, czy działa. Wyłączyłam i łuk. Poszło. Potem górka. Nie bardzo wiem czemu zgasł, chyba mi noga drgnęła, za drugim razem git. Wyjeżdżamy. Omijałam przyczepę, nie mignęłam, więc ochrzan. Dobra, jadę. Git, git, git przez dłuższy czas. Zawracanie na trzy wzorowo. Parkowanie prostopadłe przodem wzorowo. Generalnie dobrze jeździłam, tylko kilka razy się zapędziłam trochę do 60 i za to dostałam ochrzan kilka razy wręcz z groźbą, że wysadzi. Strasznie mnie zdenerwował tym, ale trudno, jadę dalej. Pamiętam tylko, że zerkałam ciągle na zegarek i minuty w ogóle nie chciały się zmieniać, a czas nie chciał się wcale posunąć dalej! W sumie za to przekraczanie prędkości i dwa razy lekkie niezdecydowanie, kto ma pierwszeństwo (nerwy jedzą), ach i oczywiście raz stwierdziłam przy skręcaniu, że jadę, nie zmuszałam gościa, który jechał prosto do zahamowania, ale to był szybki manewr i jakby się uparł, żeby mnie uwalić, to by uwalił, ale widział, że radzę sobie jak trzeba. Wróciliśmy do ośrodka, pogadał, postraszył i powiedział, że zalicza. :D Bosz, oby nigdy więcej takiego strasznego przeżycia...
najbardziej bawią mnie wszechwiedzący kierowcy od dwóch dni
czarnykot
 
Posty: 32
Dołączył(a): piątek 30 marca 2007, 14:43

Postprzez natalcia03 » czwartek 05 kwietnia 2007, 13:09

WORD Powstańców Śląskich


Podchodzilam po raz 5 niestety:)

Egzaminator na szczęście ten sam co za 4-tym razem.

Pan wyjątkowo lubi odpytywać na początku. Wszystkie płyny pod maską i ich odpowiednie ilości. Rozpoznawanie świateł wyłączonych i włączonych, uruchomiania świateł i UWAGA pan porposił mnie o włączenie świateł cofania i sprawdzenie z zewnątrz czy działają. Jak wiadomo jest to niemożliwe gdyż puszczając sprzęglo gaśnie samochód:) Męczył mnie tym z 10 minut na 4tym egzaminie co mnie totalnie zdenerwowalo. Wiec radze stanowczo tzrymac przy swoim ze to niemozliwe.
Plac poszedl calkiem szybko. A na miescie parkowanie prostopadle, zawracanie z wykorzystaniem wjazdu do bramy, hamowanie awaryjne (pamietac o wlaczeniu swiatel) , jazda trasa torunska dokladnie 80km/h wiec jesli ktos jest przyzwyczajony do 50km/h warto pocwiczyc przy wiekszej predkosci zmiane pasow itp. Natomiast w samym miescie radze jezdzic nie mniej niz 50km/h bo moj egzaminator grozil ze obleje mnie za zbyt wolna jazde jak jechalam 45km/h:)
Jezdzilam ciut ponad godzine.
Życze powodzenia.

Szczęsliwa oczekująca na prawo jazdy:) :P
natalcia03
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 05 kwietnia 2007, 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Dominikka » czwartek 10 maja 2007, 16:53

10 maja 2007 roku, godz. 11.00., W-wa Odlewnicza

Dzień zapowiadał się wyjątkowo ładny - ciepło, sucho, słoneczko przebija, ale niebo zachmurzone trochę, więc też nie razi. Idealna pogoda na egzamin.
Stres natomiast - jak nigdy - jadł mnie kawałek po kawałku. Kiedy dojechałam do ośrodka praktycznie już postawiłam na sobie krzyżyk :D Właściwie to miałam ochotę dać sobie spokój i jechać do pracy :D
No ale nic, zapisana jestem, czekałam cierpliwie dwa miesiące, spróbować trzeba. W końcu to przecież to samo, co na kursie, próbowałam sobie tak tłumaczyć, ale.... hm.
Odprawa, idziemy przed ośrodek; rozsiadamy się na ławeczkach i czekamy na wezwanie. Nie czekałam w sumie tak długo, ok. 50 minut, kiedy mnie wywołali.
Pierwsze wrażenie co do egzaminatora - tragedia. :roll: Poważny, starszy Pan, około 55-60 lat. Nazwiska nie podam - bo jak czytałam, nie podajemy (a szkoda! :) ) Nazwijmy go Panem R.
Próbuję zażartować - cisza. No to wdepnęłam, myślę.
Idziemy do samochodu - osławionego już nr 10 :D Jeszcze lepiej :D
Słyszę polecenie "wsiąść i odpalić silnik". Pytam, czy mam już się przygotować do jazdy. Pan dość nieuprzejmie odpowiada mi, żebym wykonywała tylko to, co on powie. Grrrr
Potem pranie mózgu przy masce. Zapalanie światełek, pokazywanie żarówek, sprawdzanie poziomu płynów. Słyszę reprymendę, że zbiornik płynu chłodniczego to jest głębiej; szybko dodaję, że chodzi mi o wyrównawczy. Nagle pada pytanie o zasięg świateł drogowych - zgłupiałam i za skarby świata nie mogłam sobie przypomnieć jaka to odległość. Powiedziałam więc szczerze, że nie pamiętam, że uczyłam się tego dawno, ale obiecuję sprawdzić i przypomnieć sobie, jak wrócę do domu.
- No tak, tego w testach nie było - komentuje Pan Egzaminator.
Grrrrrrrrrr :evil:
- Nie chodzi o testy, bo ja nie uczyłam się wyłącznie z testów, przeczytałam cały kodeks drogowy plus jeszcze kilka innych książek z dziedziny. - odpowiadam nieco urażonym tonem :D
No dobra, przepierka skończona, teraz pora na maglowanie :D
Pan R. poleca, abym przygotowała się do jazdy. Fotel, lusterka, zagłówek jest na odpowiednim poziomie, ale poprawiam, żeby pokazać, że wiem, że trzeba sprawdzić. Otrzymuję gestem zaproszenie na łuk.
Łuk jak zwykle bezproblemowo. Pan wsiada, każe mi jechać na górkę. Jedziemy dookoła placu manewrowego. Za pierwszym razem gaśnie silnik. Jak widać potrzebuje więcej gazu, sprzęgło łapie bardzo nisko. "Super" - myślę sobie - "powtórka z poprzedniego podejścia" - gdzie to właśnie niechlubnie oblałam na górce; górce, która wychodziła mi zawsze i wszędzie, nawet bez hamulca ręcznego.
Za drugim razem poszło. Teraz miasto. Oczywiście, żeby było weselej, zaczyna padać deszcz…. :roll:
Wyjeżdżamy z ośrodka. Po wyjeździe skręcamy w lewo i potem znowu w lewo. Nazw ulic nie podam, wybaczcie. Tutaj część trasy jakość umknęła mojej pamięci :D - ale w efekcie znajdujemy się na osiedlowych uliczkach i jeździmy przez niezliczoną ilość skrzyżowań równorzędnych.
Mam zaparkować równolegle. Wychodzi idealnie.
Pan R. komentuje (tym razem z uśmiechem):
- No a jednak wyszło :D
- A dlaczego miało nie wyjść? - żartuję w odpowiedzi.
Zaraz potem, kilkadziesiąt metrów dalej zawracamy na trzy z wykorzystaniem podjazdu. Podjazd został mi prawie pokazany palcem :) nie musiałam sama wybierać. To też wychodzi.
Stres jakoś odszedł :D
Kierujemy się na Odrowąża do ronda Żaba. Byłam pewna, że będę zawracać, ale nie, jedziemy przez rondo pod wiadukt. Na środku łapie mnie żółte światło, zatrzymuję się między sygnalizatorem, a torami tramwajowymi z tyłu (jest tam miejsce do zatrzymania). Dość blisko torów, więc kiedy przejeżdża za nami tramwaj, Pan R. kwituje:
- Niech Pani zobaczy, czy nie ma na sobie naszego zderzaka. :D
Ja w odpowiedzi wyglądam przez okno i stwierdzam z uśmiechem:
- Wygląda na to, że zderzak mamy na swoim miejscu :D
Dwa razy dość długo stałam na skrzyżowaniu, czekając na możliwość przejazdu – bałam się szybko ruszyć, bo nie mogłam dobrze wyczuć sprzęgła (samochód potrzebował więcej gazu) i nie chciałam zostać na skrzyżowaniu. Wyjaśniłam to Panu R. – że robię tak, gdyż nie czuję jeszcze dobrze tego samochodu i wolę dłużej poczekać niż stworzyć zagrożenie bezpieczeństwa ruchu.
Jedziemy 11-go listopada. Trasa zupełnie niestandardowa, ale cieszy mnie to, bo chodziłam tutaj do szkoły muzycznej i doskonale znam ten teren. Jadę więc sobie spokojnie. Mówię o szkole Panu R. O dziwo temat zaskakuje. Zaczynamy sobie swobodnie rozmawiać, o szkole, dzieciach, młodzieży, nawet zahaczamy o tematy polityczne :D; robi się całkiem sympatycznie. Tymczasem jedziemy obok ZOO i w prawo na Wybrzeże Gdyńskie. Następnie „obwodnicą” placu Starzyńskiego do Jagiellońskiej i w Jagiellońską w lewo. Też teren mi znany, bo tutaj z kolei studiowałam, w Koźmińskim.
- Zrobił mi Pan wycieczkę sentymentalną :D – śmieję się i mówię, dlaczego.
- A mówią, że los jest ślepy – uśmiecha się egzaminator.
Z Jagiellońskiej kierujemy się do Trasy Toruńskiej i stamtąd już do ośrodka.

Staję na placu manewrowym i czekam na werdykt. :D
- To długie oczekiwanie na skrzyżowaniu – zaczyna egzaminator – ja bym przejechał szybciej, ale to, co Pani powiedziała, że nie chciała Pani utknąć na środku i o wyczuciu samochodu, ja rozumiem – zachowała się Pani rozważnie i to się Pani chwali. Raz Pani zgasł silnik….
- No tak, chyba tak – uśmiecham się.
- Nie chyba, tylko zgasł – on też się uśmiecha. Już czuję, że faktycznie chyba będzie dobrze.
- No tak, zgasł. Ale to nic, zdarza się. Poza tym jazda była poprawna, nie było błędów, więc i wynik poprawny, to znaczy pozytywny.
To najpiękniejsza melodia dla uszu, czego i Wam wszystkim życzę :D

To, co mogę doradzić: warto komentować, dlaczego coś robimy, żeby nasze działania nie zostały źle zinterpretowane. Była też sytuacja, że inny samochód ewidentnie wpuszczał mnie na pas. Pomna przestróg o ostrożnym korzystaniu z takiej uprzejmości zapytałam egzaminatora, czy mogę skorzystać. Pozwolił. Podobna sytuacja z tym długim staniu na skrzyżowaniu i parę innych, gdzie moje zachowanie mogłoby być źle odebrane – wszędzie wyjaśniałam co jak i dlaczego. Myślę, że to też przyczynia się znacząco do ostatecznego wyniku.

No to teraz tylko poczekać, aż wydadzą plastik – i w drogę :D Trzymam kciuki za wszystkich zdających!
10 maja 2007 plac + miasto + :D
w radosnym oczekiwaniu..... ;)
(18.05.2007) Przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne...
(23.05.2007) Odebrane :D
Dominikka
 
Posty: 21
Dołączył(a): czwartek 14 grudnia 2006, 02:15
Lokalizacja: Piaseczno

Postprzez Bonka » piątek 11 maja 2007, 18:39

11 maja 2007, Warszawa Odlewnicza

Zdany za PIERWSZYM :mrgreen: razem.

Instruktor Tomasz P. Autko nr 19.

Początek kilka pytań o światła, gdzie które się włącza, bez sprawdzania (padał deszcz). Potem pod maskę, wszystko pokazać a na koniec sprawdzić stan zbiorniczka z płynem do spryskiwaczy :)

Łuczek i górka bez problemów, chociaż wiało i poprzewracało pachołki.

Wyjazd na miasto. Egzaminator spokojny, bez zbędnych gadek i komentarzy. Wydawał polecenia i obserwował. Kazał zaparkować prostopadle przodem i zawrócić przy użyciu infrastruktury. Wpadki: zgasł mi ze dwa razy silnik, bo uczyłam się na dieslu i nie miałam wyczucia, raz wjechałam na skrzyżowanie na pomarańczowym...egzaminator zahamował, ale potem powiedział, że nawet gdybym wyjechała to bym zdążyła i nie stworzyłabym zagrożenia :roll:

Ogólnie bardzo konkretnie, egzaminator neutralny i profesjonalny.
:D
Bonka
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 11 maja 2007, 18:26
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez marcio » czwartek 17 maja 2007, 11:15

16 maja 2007, Warszawa, WORD na Powstańców Śląskich.

Numeru wozu nie pamiętam, szkoda ...ale to była Corsa pięciodźwiowa

Początek klasyczny - dolosowali mnie trochę po siódmej, z pierwszej tury z 7:00
tak ze trzy osoby wcześniej skończyły :( no i wołali następnych...
Dowodzik i idziemy do samochodu. Pan kazał wsiąść i przygotować się do jazdy...
No ok, fotel, boczne lusterka....wstecznego nie dotknąłem, ale było tak akurat jak dla mnie...
Wtedy pan miły upewnił się ponownie czy ja to ja... i wysiadamy, przedtem otworzywszy Corsie paszczę.
Tam pokazać wszystkie wlewy płynów i powiedzieć jak sprawdzić poziom oleju.
Potem paszczę zamknąć - to w sumie proste było, żadnych pytań o moc żarówek itp...
Wsiedliśmy znowu - proszę sprawdzić wszystkie światła pojazdu i sygnał dźwiękowy...
No, ja już się zakręcony robiłem...ale systematycznie lecę po kolei - paluchem pokazuje
przeciwmgłowe i mówię do czego...."Niee, niech pan wszystkie włączy i sprawdzi"...
Na takie zimno znowu wysiadać? O żebyś....No dobrze, buch drogowe, mijana,
machnąłem sobie kierunkowskazem prawo-lewo czy słychać cykanie, potem awaryjne i sio na deszcz.
Popatrzyłem z przodu - ok, potruchtałem na tył - też choinka świecąco-migająca - wracam.
Powyłączać i proszę na łuk. No to bum,bum,bum....i już myślę - wtopa, kurcze nie zabziakałem klaksonem.
Nawet mu nie pokazałem, że wiem gdzie się trąbkę włącza...oj.
Sprzęgła w tych ich Corsach jakoś tak dziwnie są albo ja zbyt przyzwyczajony jestem do "mojego"
szkolnego wozu, ale najlepiej na półsprzęgle jechać z większą odrobiną gazu...
Na łuku (czego chyba najbardziej się bałem) - zero problemów, pan oczywiście w tym czasie
się wietrzył i kikował czy już wjechałem na ciągłą czy nie...
Górka...nie wiem co mi się w głowie ubzdurało, że po wjechaniu na wzniesienie trzeba
stanąć i zaciągnąć z powrotem ręczny...no ale tak zrobiłem... :?
W sumie to nic się nie stało, nie stoczyłem się, jak stanąłem na szczycie, pan miły..."Dlaczego nie jedziemy?"
No, w sumie to dobre pytanie, czyli że jedziemy na miasto...? No i polecenie - wyjeżdżamy z ośrodka...
No to wyjeżdżajcie. Zaraz za bramą spotkałem wracającą z miasta Corsę...smutne dziewczę jakoweś siedziało
niestety w roli pasażera, hmm. No nic, nie łamię się, choć gula mi pomału rośnie....
Widzę przed sobą skrzyżowanie Piastów-Powstańców (oba Śląskich) i już kombinuję jak ja się ustawię
na światłach bo w kierunku Carrefoura sznurek cały...a pan - na ulicy w prawo....Prawo?
Grzecznie puściłem autobus bo wielgachny był i mi perspektywę zasłonił (zaraz przy wyjeździe,
po lewej jest przystanek) i wio... I tak sobie jadę, ponownie wykazałem się umiejętnością włączenia
wycieraczek, nagle....yyyyym. Stop. "Niech pan zacznie myśleć jak kierowca!"
Jak to mój synek mawia - "geee???"
"Ta kałuża to dla pana nie jest przeszkoda?" słyszę...
W mordę jedna, kałuża. No jest. A ja, jak to ciele jadę prawym pasem i zaraz będzie zanurzenie.
Dla mnie ta kałuża może być, ale dobrze, nie będę zagęszczał atmosfery. Wzorowo wykonałem manewr
ominięcia płynnej nieruchomej przeszkody i dalej ulicą...
Dokładnie nie powiem w kolejności, po prostu to już mi umyka...więc tylko fragmentarycznie
Ulice: Piastów Śląskich, Wrocławska, prawo, Powstańców, w lewo, Radiowa,
jak Radiowa styka się Wrocławską w kierunku Koła - tam zawracanie na światłach,
z powrotem Radiowa, na skrzyżowaniu z Powstańców prosto, potem prawo - w osiedle domków.
Tam zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury czyli wskazanego palcem wjazdu do bramy.
Wracamy w kierunku Wrocławskiej. Potem skręt w osiedle, pod bloki, na parkingu parkowanie
prostopadłe przodem - pan wskazał pomiędzy którymi samochodami mam stanąć. Poszło.
Wyjazd we Wrocławską. Potem skrzyżowanie Wrocławska - Powstańców, na światłach skręt w lewo,
potem krzyżówka Powstańców z Piastów, tam prosto - na wysokości Carrefour - prawo.
Zonk jest zaraz po skręcie przed parkingiem - tam jest równorzędne, pusto było, ale pretensjonalnie
zerknąłem w prawo, czy aby na pewno, potem prosto na tyły wielopoziomowego parkingu,
skręt w prawo jest bardzo ostry, trzeba uważać, aby sie nie nadziać na kogoś zza winkla, potem prosto
i dalej uliczkami, nie wiem już jakimi...zamotałem się.
Po drodze dwa rondka były, potem z Widawskiej we Wrocławską, tam prawo, Wrocławska, potem
znowy prawo - Powstańców, na światłach z Piastów w lewo - wracamy do WORD....

Dojechaliśmy, pan kazał zaparkować, powyłączać wszystko, oddać kluczyki i coś sobie pisze i pisze.
"Zdał pan egzamin..." uuu? "I proszę na przyszłość pamiętać o kałużach"....jasne.

W sumie to wszystko nie było aż tak skomplikowane...deszczyk na szczęście był, przechodniów wypłukał z przejść,
ze względu na aurę tylko na Powstańców i Radiowej, może trochę na Wrocławskiej "przygazowałem" całe 50 km/h
ale głównie toczyłem się 40-ką, czasem mniej. Deszczyk mnie usprawiedliwiał znakomicie.
Po tym osiedlu domków co jest po lewej stronie Piastów - tam jest od groma równorzędnych - trzeba uważać,
a poza tym ludzie zostawiają samochody jakkolwiek...
Sobie mam do zarzucenia może zbyt długie marudzenie na zielonej strzałce w prawo, tak ze dwa razy
mi się zdarzyło, no i w jednym miejscu, ustawiając się do skrętu w prawo zbyt gwałtownie zmieniłem pas
bo to był ostatni moment, praktycznie zaraz przed początkiem ciągłej....ale nie było komentarza
(kierunkowskaz + oko w lusterko wykonałem)...no i ta kałuża nieszczęsna.

Tak czy inaczej jakoś to poszło. Nazwiska egzaminatora nie pamiętam....straszy facet, szczupły.
Nic nie komentował, milczek straszny był, tylko "prawo", "lewo"...
No i to tyle opowiastki z pierwszego i jedynego podejścia - teraz czekam na plastik....

pozdrawiam i powodzenia życzę,
Marek
Avatar użytkownika
marcio
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 16 maja 2007, 16:01
Lokalizacja: Warszawa

Egzamin na kat. A - relacja

Postprzez mbx » poniedziałek 28 maja 2007, 23:11

Witam serdecznie.

WORD Warszawa ul. Odlewnicza
Data egzaminu: 24 maja 2007, godz. 9:00

24.05.07r. (czwartek) miałem swój pierwszy egzamin na kategorię A. Odbył się w Warszawskim WORD na Odlewniczej. Na egzamin czekałem równo miesiąc.
Na początku chciałem podkreślić, że kurs robiłem w Pro-Motorze na Warszawskim Bemowie. Robiłem A+B. Prawko na samochód uzyskałem za 2 podejściem parę miesięcy temu.

Wracając do kategorii A. Egzamin praktyczny (teorię zdałem razem z B w lutym) miałem na godzinę 9:00. Troszkę się obawiałem, że w czwartek rano będzie spory ruch na Bródnie ale jak się później okazało nie było tak źle. Miałem ze sobą swój kask, rękawice i buty. Byłem w długich, dżinsowych spodniach (na dworze w cieniu ok. 28 stopni). Ku mojemu zdziwieniu po przybyciu na miejsce i znalezieniu siebie na liście egzaminacyjnej okazało się że na kategorię A zdają jedynie 3(trzy!) osoby ( JA + dwóch innych chłopaków, byli braćmi).

I tu taka moja mała dygresja. Czy nie uważacie że czekanie na egzamin który zdają jedynie trzy osoby nie powinno trwać trochę krócej niż MIESIĄC?! :shock:

Obaj delikwenci w krótkich spodniach, bez żadnego ekwipunku. Dowiedziałem się, że kurs robili na przeciwko WORD-u. Na korytarzach było sporo osób. Wybiła 9:00 i punktualnie pojawił się Pan egzaminator. W średnim wieku (ok.40) w ciemnych okularach. Pierwsza myśl dopóki się nie odezwał? Będzie ok. Po tym jak sprawdził nasze dowody? Hmm rzeczowy, może być kłopot. Udaliśmy się na plac. Motocykl stał wyłączony ale o to, że będzie trudno jechać na biegu jałowym się nie bałem ze względu na temp. powietrza. Egzaminator wyjaśnił nam na czym będzie polegał egzamin na placu. Wiedziałem że kolejność zdawania będzie alfabetyczna więc będę ostatni. Egzaminator kazał dwóm z nas się oddalić w okolice poczekalni i zaprosił do egzaminu pierwszego z braci. Chłopak posprawdzał wszystko, przeprowadził motocykl, założył czepek (bez własnego kasku trzeba zakładać czepek pod kask WORD-owski :lol:) i chciał ruszać na górkę ale... Chłopak zapomniał się obejrzeć w lewo i prawo po czym egzaminator przerwał egzamin.:( Jak dobrze że byłem ostatni. Chłopak się troszkę podirytował i nawet zapomniał zdjąć kamizelki egzaminacyjnej. :oops: Drugi z braci zaliczył plac, ale musiał powtarzać ósemkę i slalom ponieważ się zatrzymał w trakcie zadania (ósemka i slalom to jedno zadanie egzaminacyjne). No i teraz ja. Zdjąłem kurtkę żeby nie krępować ruchów. I zaczynamy:
-Prosze sprawdzić stan motocykla.
Sprawdzam wszystkie światła, łańcuch(pobrudziłem się), płyn hamulcowy, wskazałem wlew oleju, klakson.
-Prosze przeprowadzić motocykl
Nóżka, sprzęgło i wio. Zatrzymanie z hamulcem. I wsiadam aby ruszyć ku górce ale nie...
-Prosze zsiąść. Czemu nie odstawił Pan motocykla na nóżke po przeprowadzeniu?
No to wedle rozkazu postawiłem na nóżke i ją znowu schowałem. I ponownie wsiadłem. Ruszyłem na górke. Ręce troszke miałem spięte. Górka bez problemu na tylnym hamulcu. Już bez gadania egzaminatora ruszyłem na ósemke. Motocykl gładziutko, powoli na jałowym chodził. Spoko loko luz i spontan. Ósemka wielka jak boisko. A! Nie trzeba wrzucać kierunków co tylko ułatwia sprawę. Tylko głowa w prawo i w lewo. Warto liczyć te ósemki bo koleś stoi i się patrzy więc żadnych numerów być nie może. Ruszyłem ku slalomowi i przy nawrocie na slalom troszeczke za ciasno wszedłem w zakręt i się podparłem. :oops: Patrze, koleś wyciąga ręke. O cholera, myśle.
-Prosze powtórzyć zadanie, ósemkę + slalom.:x
No to powtarzam tym razem na slalomie zrobiłem szerszy nawrót i poszło bez problemu. :D
-Bardzo prosze podjechać do samochodu.
Pan. E. wziął moją kurtkę i rękawice żebym nie musiał latać.
-Prosze się przygotować do jazdy.
Kurtka, kamizelka, radio(słuchawka taka zakładana na ucho + krótkofalówka w specjalnej kieszonce w kamizelce), kask, rękawice i git. Próba mikrofonu, uwaga na temat możliwości wykonania manewru awaryjnego hamowania na komendę STOP, pytanie czy znam trasę egzaminacyjną i to wszystko. Obaj panowie (egzaminator i Pan prowadzący samochód) udali się do auta a ja na moto. Wsiadam, włączam, kierunek i...
-Czy jest Pan gotowy do jazdy?
Chwila zawahania
-Ostatnia szansa, czy jest Pan gotowy do jazdy?
Cholera! O czym zapomniałem :?: Aaaa, zapomniałem zapiąć kask :P Gest że jestem gotowy i ruszamy.

Za bramą ośrodka w prawo. Tory, spoko. Jednak chwile potem było groźnie. Już prawie wjechałem na ul. Annopol kiedy zobaczyłem czerwonego Opla jadącego ulicą. Ja po heblach i właściwie udało się w ostatniej chwili bo już zatrzeszczało mi w słuchawce , widocznie egzaminator chciał coś powiedzieć ale się powstrzymał po tym jak wyhamowałem. Dalej do skrzyżowania Hieronima z Bazyliańską było ok. Tam zgasł mi raz motocykl ale szybko ruszyłem. Ruch mały. Równorzędne bez problemu. Znak STOP też ok, chwile postałem bo trochę było samochodów. Chwilami zapominałem wyłączać kierunkowskazy po skręceniu ale sobie szybko przypominałem, chociaż raz egzaminator się mnie zapytał przez radio czy ja gdzieś skręcam? :D Nic ważnego w zasadzie nie miało miejsca. Przestrzegałem limitów prędkości, nawet troszke zachowawczo jechałem wolniej. Rondo OK, przed sygnalizatorem. Przepuszczanie pieszych i w zasadzie powrót. Na przedostatnim skrzyżowaniu samochód egzaminacyjny zatrzymał się obok mnie, ja spojrzałem się na Nich a Pan E. nie spuszczał ze mnie wzroku ale się nie przejmowałem bo wiedziałem że jest dobrze. Ostatnie skrzyżowanie z Odlewniczą, przepuszczenie jadących z naprzeciwka i powrót przez bramę. W końcu nie było hamowania awaryjnego. Pewnie uznał moje hamowanie pod światłami za wystarczająco dynamiczne.
-Prosze się zatrzymać przy tym budynku naprzeciwko.
Zatrzymuje się, wrzucam luz, wyłączam, zsiadam. Rozbieram się, a facet stoi przy mnie i najwyraźniej czeka na radio. Oddaje radio i słucham:
-Co to było tutaj na początku co? Zagapił się Pan?
-Nie no, widziałem go ale rzeczywiście troszke sie zagapiłem.
-Dobrze, proszę Pana, były małe błędy np. z tymi kierunkami, ale się nie powtarzały więc uznaje wynik egzaminu za POZYTYWNY.
Wielki banan na mojej twarzy, uścisk dłoni i euforia w duszy bo tak w zasadzie nie wypada skakać z radości, a obok stał już chłopak, który miał teraz wyjechać na miasto więc nie chciałem go deprymować. Życze mu powodzenia i dumnym krokiem odchodze w chwale. Niestety nie wiem jak poszło temu chłopakowi ale z tego co widziałem jak sobie radził na placu to myśle że dał sobie rade. Ja znałem trasę egzaminacyjną, także nie miałem w radiu komend typu prosze skręcić w prawo itp. Jeżeli ktoś ma pojęcie o zasadach ruchu drogowego i potrafi używac szarych komórek podczas jazdy to zda ten egzamin śpiewająco.

W tym miejscu chcę serdecznie podziękować instruktorom z Pro-Motor na Bemowie. Oni uczą jak się powinno jeździć bezpiecznie i dobrze technicznie. Dziękuje Tomkowi Kulikowi, Piotrkowi Gadajowi, Adamowi Chacimskiemu, Sławkowi Moszczyńskiemu, Grzegorzowi od kat.B i JERRY'emu który trzyma cały ten zgrany bajzel w kupie! Pozdrawiam Was

P.S. Bardzo przepraszam że tak się rozpisałem ale taki egzamin zdaje się raz w życiu i jest co wspominać. Mam nadzieje że komuś pomogłem tą relacją. Powodzenia wszystkim zdającym na Odlewniczej! Dla tych co nie zdali za 1 razem - Nie martwcie się, Doda z IQ powyżej 140 też nie zdała. Pozdrawiam. MBX :D
mbx
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 22 maja 2007, 21:56
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewa26* » środa 30 maja 2007, 12:12

Witam

WORD ul.Powstańców Śląskich

Ja do egzaminu podchodze 3 raz ale 2 pierwsze oblane to moja głupota a nie złość egzaminatorów. :lol:
Za pierwszym razem juz wracałam do ośrodka (byłam na skrzyzowaniu przy WORD) i nagle wyskoczyła mi kobieta przed samochód. Miałam zielone światło do jazdy a jak zahamowalam to potem nie upewniłam się czy nei zmieniło się i PODOBNO wjechałam na czerwonym. Ja jestem innego zdania ale coż... Drugi raz zdawałam o 7 rano w zimie i poprostu sen mnie zmorzył i robiłam podstawowe głupoty na mieście.

Jutro o 17 mam praktyczny egzamin i zobaczymy. Muszę zdać, nie zakładam że nie uda mi się. Duzo jeżdżę samochodem więc mysle że jak nei popełnie jakiejś głupoty to zdam.

PZDR
ewa26*
 
Posty: 17
Dołączył(a): poniedziałek 28 maja 2007, 16:13
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewa26* » piątek 01 czerwca 2007, 15:49

Warszawa 31.05.2006 Powstańców Śląskich WORD

Od 14 do 16 wczoraj miałam jazdy. Na jazdach byłam przekonana że obleje ten egzamin.Facet uczył mnie o zarówkach itp.Byłam wściekła ale jak się potem okazało było to :spoko: .

Egzamin:
O godzinie 17.40 dopiero zostałam wylosowana do egzaminatora. Facet jak grób mrukliwy, zero uśmiechu. Aby rozładować sytuację idąc do samochodu mówię do niego "Tylko proszę o miłe potraktowanie". Spojrzal się na mnei i mnie zmrozilo ale nagle miło się usmiechnął i powiedział "Wszystko jedno czy bede mily to Pani umiejętności". Miał racje.
PLAC MANEWROWY:

-wypytal mnie ze świateł, żarówek (:!: :!: :!: :!: :!: :!: ) i kazał poopisywac wszystko.
-Oczywiscie maska i jaki poziom powinien być płynów.
-łuk
-górka
Miasto

-wyjechaliśmy z ośrodka w lewo, potem tez w lewo jak prowadzi droga i na parkingu osiedlowym zawracanie na 3 i parkownie równoległe.
-potem jazda po miescie. Wrocławska-Księcia Bolesława-Olbrahta-Młynarska-Żytnia-Sokołowska-Górczewska-Olbrahta i na Jelonki.Pamietajcie o jednej ważnej sprawie jadąc na Człuchowską przez osiedle domków jednorodzinnych jest wiele skrzyzowań gdzie nagle znaki zmieniają organizację ruchu. Poodbno wiele osób tam właśnei oblewa :? No ja zatzryamłam się i samochód przepuściłam chociaż zauwazyłam go w ostatniej chwili :oops: Ale to moja noga była pierwsza :lol: chociaż widziałam już ruch jego nogi :lol:
-potem jedziemy sobie człuchowskąi skrecamy na końcu w stronę WAT-u (nie wiem jaka to ulica).Potem WAT i powrót do WORD-u.Radiowa i skręcamy przy piekarni i jedziemy już do osrodka prostu.

[color=orange]UWAGI[/color]

-nauczyc się o żarówkach bo teraz to modne. Pytanie o zarówki, światła zewnętrzne.
-uważac na płynność jazdy w trakcie jakzdy samochodem.

POWODZENIA a ja czekam na swoje upragnione prawko :jupi:
Pierwszy egzamin teoria pozytywna ale praktyka negatywna :(
Drugi znowu praktyczny negayuwny :(
Trzecie podejście 31.05.07 POZYTYWNY
15.06.2007 Mam prawko już w rączce:)
ewa26*
 
Posty: 17
Dołączył(a): poniedziałek 28 maja 2007, 16:13
Lokalizacja: Warszawa

WORD Powstańców Śląskich 31.05.2007

Postprzez efelia » sobota 02 czerwca 2007, 08:25

Podejście I, godzina 15:00, 31.05.2007 - wynik negatywny :(
Egzaminator - Pan L.Z.

Witam wszystkich!
No i stało się! Najgorszy koszmar się spełnił. Nawet teraz jak o tym piszę jeszcze mi się ręce trzęsą.
Po godzinie nerwówy zostałam wreszcie wylosowana. Pan egzaminator mrukliwy. Ale staram się nie przejmować - rada instruktora: oni bywają czasem nieprzyjemni ale to jeszcze nie znaczy, że będzie źle. Czynności obsługowe bez problemu. W końcu ruszam. Tego się bałam najbardziej. Nowego samochodu. Bałam się, że mi zgaśnie, że nie wyczuję sprzęgła i takie tam ogólne lęki przed pierwszym podejściem. Ale ruszyłam bez problemu, łuk bez problemu, górka bez problemu. No to się uspokoiłam i myślę dobrze jest!!! Samochód jak samochód damy radę. Wyjeżdżam na miasto! I się zaczęło....
Szanowny Pan Egzaminator, już w momencie gdy wyjechałam za bramę ośrodka, zwrócił mi uwagę, że moja jazda jest niedynamiczna. Jasnowidz, myślę, ale co tam! Tylko bez nerwów, robić swoje, aby do przodu. Wyjazd z ośrodka w lewo i prosto. Wyjechałam bez problemów oczywiście przepuściłam samochody jadące z prawej z lewej na szczęście nic nie jechało, niestety wg. Pana Egz. za długo czekałam :( Ale nadal staram się nie denerwować jego przytykami i jadę. Niestety to był koniec niedenerwowania się. To co nastąpiło potem to było spełnienie najgorszych snów o egzaminatorach - potworach.
Facet czepiała się wszystkiego. Niedynamiczna jazda, źle zmienia Pani biegi, kto Panią uczył jeździć, jak jest Pani zdenerwowana to proszę udać się do specjalisty itp, itd. Ogólnie zmieszał mnie z błotem, potraktował jak gówniarę, która nie ma pojęcia o tym co robi, zdemolował mnie psychicznie do tego stopnia, że nie wiem czy jeszcze sie kiedyś odważę wsiąść do samochodu :(
Kilka co ciekawszych teorii Pana Egz. na temat mojej jazdy:
1. Dojeżdżam do skrzyżowania komenda proszę w prawo. Skręcam, przede mną trzy samochody, ostatni przeleciał na żółtym ja się zatrzymuję.
-Co Pani robi???!!! Czemu Pani nie pojechała???
-Zapaliło się żółte światło.
-Mówiłem Pani że należy jeździć dynamicznie ale Pani oczywiście nie słucha!!!
2. Dojeżdżam do skrzyżowania. Komenda w prawo. Zwalniam, redukuję do 2, skręcam.
-Po co Pani zwalnia???
-Zwalniam przed skrętem.
-Przecież miała Pani raptem 30 na liczniku! Pani nie umie jeździć!
-Tzn. że to źle, że zwalniam przed skrętem?
-To nie jest miejsce na dyskusje!!!
3. Dojeżdżam do przejścia. Skręcam w prawo. Zmieniły się światła, pieszym włączyło się czerwone. Jakaś spóźniona dziewczyna na rowerze wjechała z wysepki na pasy. Zatrzymałam się. (O ja głupia trzeba było włączyć wycieraczki i jechać).
-Co Pani robi? Pani ma zielone! Ma Pani sygnał dzwiękowy!
(bez komentarza)
4. Niech Pani na całe życie zapamięta, że jedynka nie służy do ruszania! Kto Panią uczył jeździć???!!! Na jedynce się rozpędzamy!!! (wniosek: mój instruktor to niedouczony patałach)
WIELKIE SERDECZNE POZDROWIENIA DLA MOJEGO INSTRUKTORA MARCINA!!! Mimo teorii Pana Egz. uważam, że nie ma lepszego!!!!!!!!

Było tego więcej. Po 20 minutach jazdy z Panem L.Z. byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam już jak się nazywam. W głowie mi się kręciło. Wszystko wirowało! Zaczęłam reagować jak bezmyślny autoamat: w prawo to w prawo, w lewo to w lewo. W końcu, przy skręcaniu w lewo, jakieś 7 minut do końca egz. nie ustąpiłam pierwszeństwa skręcającym w prawo. I koniec...
Ogólnie rzecz biorąc po tym czymś co było chyba egzaminem, jestem tak zdołowana, że nie wiem czy jeszcze się kiedyś odważę. Na pewno jednak nie na Powstańców. Sam myśl o tym że mogę jeszcze raz spotkać tego Pana wywołuje u mnie drżenie wszystkich części ciała!

Pozdrawiam wszystkich i życzę ludzkich egzaminatorów!!!

A i jeszcze jedno! Pan egz. przytrzymywał hamulec! Uwaga na to! Autko może sie zadusić! Trzeba dać więcej gazu co oczywiście wywołuje wycie silnika ale przynajmniej nie gaśnie. I oczywiście noga w pogotowiu nad sprzęgłem!!! W pewnym momencie jak już nie wytrzymałam i spojrzałam mu na nogi to nerwowo cofnął swoja stópkę :)
efelia
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 02 czerwca 2007, 07:30

Następna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości