Re: WORD Białystok - relacje z egzaminów, informacje i opini
Napisane: niedziela 17 czerwca 2012, 21:18
Wracam po 5 latach! (Pierwszy post na tym forum to mój Udało się! W piątek (15 czerwca) zdałam za 6. podejściem. Pierwsze 3 podejścia miałam w 2007 roku, potem aż na 4 lata zarzuciłam zdawanie, ponieważ wyjechałam na studia. W Poznaniu nie potrzebowałam prawka, więc spokojnie zdobywałam wyższe wykształcenie P Jak tylko wróciłam do Białegostoku we wrześniu 2011 od razu postanowiłam działać i to do skutku;) Musiałam uczyć się wszystkiego od początku, zapisałam się do Babskiej Elki, 5 h wyjeździłam i zapisałam się na teorię (listopad-grudzień), którą tym razem zdałam (wstyd) dopiero za 3. razem (moja wina, nie chciało mi się porządnie pouczyć). Pierwszy praktyczny po przerwie miałam 27 stycznia. Egzaminator Piotr Dobrowolski - średnio polecam (Wprowadził nerwową atmosferę. Zdawałam u niego też w 2007 roku). Wzięłam godzinę 17.30, mróz -10, plac manewrowy nieoświetlony (!). Zdawałam jeszcze micrą, strasznie zajechaną. Przy ruszaniu okazało się, że ręczny nie do końca zwolniłam, bo kontrolka się świeciła, chociaż ruszyłam normalnie. Dziwna akcja. Kazał mi powtórzyć, tym razem ruszam i nagle pach, zgasł mi. I pozamiatane. Kolejne podejście (2. w tym roku, 5. w ogóle) 17 maja, godzina 13.00. Egzaminator Pan Andrzej (bardzo miły). Robię łuk do przodu, końcówka zderzaka na wysokości liniii. Muszę powstarzać. Łuk do tyłu - wjechałam na linię, za późno skręciłam kierownicą. Oblałam, ale atmosfera i tak była miła. Wtedy też poczułam, że następnym razem już będzie dobrze. Okazało się, że ważność teorii kończy mi się 17 czerwca. Ostatni dzwonek - wykupuję egzamin na 18.00 15 czerwca. W ten dzień było mało ludzi w WORDzie, weszłam o 18.25. Egzaminator Edward Borecki. Wylosowałam światła drogowe i płyn hamulcowy. Cieszyłam się na te drogowe, ponieważ za 1. podejściem, jeszcze w 2007, oblałam, bo wyjechałam na drogowych na miasto. Łuk idealnie zrobiony. Pan jeszcze specjalnie na moją prośbę przestawił inną toyotkę, która stała blisko mojej koperty i mnie rozpraszała :P Górka idealnie, wyjeżdżam z WORDu w prawo, tu parkowanie skośne. Tak się bałam, żeby nie zahaczyć o auto z prawej, że za daleko zaparkowałam. Kazał mi powtórzyć, drugi raz wyszło. Potem w prawo, w Sępią - tu zadanie wyjazd z jednokierunkowej. Potem z powrotem do skrzyżowanie równoległego, przez roboty drogowe, natknęłam się po drodze na jakis walec, ale poprosił mnie ręką o pierszeństwo. Potem średnio pamiętam te wszystkie ulice. Jeździłam dużo w okolicach Piasto i Warszawskiej. Nie miałam Placu Uniwersyteckiego, ale inne ronda, takie z dala od centrum. Popełniłam jeszcze mały błąd przy zawracaniu z wykorzystaniem wstecznego - zgasł mi samochód, ale szybko uruchomiłam ponownie. Parę razy przekroczyłam prędkość, ale ogólnie było spoko. Jechałam jak robot - zero uczuć, maximum koncentracji + ostentacyjnie rozglądałam się przy przejściach dla pieszych. Po drodze wielkrotnie ustępowano mi pierwszeństwa - super! Po 40 minutach powrót do WORDu, wynik pozytywny. Mój przykład pokazuje, że nie należy się poddawać, ale też nie robić długich przerw. Kuć żelazo, póki gorące. Ponadto, nie idź na egzamin, jeśli nie czujesz na 99%, że umiesz już jeździć i że nic cię nie zaskoczy. Ja taka niedouczona byłam 5 razy i dopiero za ostatnim poszłam już świadoma, ze umiem jeździć i od razu pewniejsza za kierownicą byłam. Ogólnie egzaminator była baaardzo miły, popełniłam sporo drobnych błędów, ale zobaczył, że mam refleks, opanowanie, koncentrację i zachowuję zimną krew (np. zdarzyło mi się szybko zahamowac na żółtym, ale nie gwałtownie). 6 lat (kurs robiłam w 2006 roku), 6 podejść, ale w końcu czuję, że umiem jeździć. Za 2 tygodnie odbieram plastik. POWODZENIA!!!