WORD Olsztyn - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez magdus021 » sobota 04 kwietnia 2009, 07:06

Witam!Ja zdawałam wczoraj egzamin na prawo jazdy.I potwierdzam opinię,że egzaminatorzy są mili.Są bardzo przyjaźni do zdającego,naparwdę nie ma co się stresować.Zdałam wczoraj i się cieszę:)Pozdrawiam.
MagdaS
magdus021
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 04 kwietnia 2009, 07:01

Postprzez malutka08 » niedziela 05 kwietnia 2009, 17:44

Z tymi egzaminatorami to różnie bywa. Podczas mojego pierwszego egzaminu, słyszałam opowieści dziewczyny, która zdawała tego samego dnia, że facet na nią krzyczał. Osoby, które miały obok niej plac też to słyszały. Za drugim razem spotkałam inną kobietę z pierwszego egzaminu. Rozglądała się nerwowo po placu i tylko mówiła, że nie chciałaby trafić na tego samego co poprzednio. Podobno też na nią krzyczał. Do tego stopnia, że popłakała się. Ale tego nie widziałam, nikt nie potwierdził, więc nie wiem.
Mój pierwszy egzaminator był w porządku. Mało się odzywał, ale wywarł na mnie dobre wrażenie już na samym początku. A jak wracaliśmy z miasta, to omawiając moją jazdę patrzył na mnie w lusterku. Chciałam trafić na niego drugi raz, ale niestety. Trafił mi się jakiś starszy, niezbyt miły człowiek.
Tylko na pierwszym egzaminie udało mi się wyjechać na miasto, ale mam pewne spostrzeżenie. Być może nie odkryję niczego nowego, ale... Za wszelką cenę nie można pokazać egzaminatorowi, że się denerwujemy. Ja niestety pokazałam rozedrganą dłoń i poprosił, żebyśmy się przesiedli. Później powiedział mi, że właśnie przez tę trzęsącą się dłoń, bał się o to co się może zdarzyć.
Za parę dni mam trzecie podejście. Powoli zaczynam się nastawiać psychicznie. I właśnie też próbuję sobie wmówić, że NIE MOGĘ pokazać, że się boję.
Życzę powodzenia wszystkim, którzy będą zdawać w Olsztynie i... sobie też. ;)

Aaa, może ktoś zdaje w środę?
malutka08
 
Posty: 13
Dołączył(a): niedziela 01 marca 2009, 22:26
Lokalizacja: stąd

Postprzez Osoba_egzaminowana » poniedziałek 06 kwietnia 2009, 00:51

Witam. Jeżeli chodzi o egzaminatorów to potwierdzam, że są rzeczywiście mili. Ostatnio zdałam egzamin i muszę przyznać, że pan egzaminator był bardzo sympatyczny, dużo łatwiej się jeździ w takiej atmosferze, przede wszystkim nie ma co się denerwować, gdyż w stresie robimy głupie błędy, których normalnie byśmy nie popełnili. Wiem coś o tym, bo mój pierwszy egzamin, chociaż pan egzaminator był przemiły, właśnie przez irracjonalny stres oblałam już na prezentacji pojazdu...do tej pory nie rozumiem swojego zachowania i tego jak mogłam oblać na czymś co było dla mnie oczywiste i dobrze przeze mnie opanowane, nie sądziłam, że w ogóle jestem do tego zdolna...ale cóż, i tak bywa. Tak, że radzę podejść do tego na luzie bo zdać nie jest trudno, nie ma sensu marnować energię na stres, który najczęściej "przytępia" nasz refleks. Najlepiej pomyśleć, że nie ma obok nas egzaminatora tylko normalny pasażer i musimy bezpiecznie, uważnie przejechać trasę aby nie spowodować żadnego zagrożenia. Trzeba również obserwować znaki drogowe i będzie dobrze:) Życzę powodzenia wszystkim zdającym:)
Ostatnio zmieniony niedziela 03 maja 2009, 01:21 przez Osoba_egzaminowana, łącznie zmieniany 1 raz
Pozdrawiam,
K.
Avatar użytkownika
Osoba_egzaminowana
 
Posty: 25
Dołączył(a): poniedziałek 06 kwietnia 2009, 00:14

Postprzez kozlosiaaa » niedziela 19 kwietnia 2009, 12:59

Witam wszystkich. Parę dni temu zdałam za piątym razem( w końcu) :) Opowiem wszystkie króciutko żebyście kochani nie popełniali takich głupich błędów jak ja:) a więc:
1- placyk zaliczony (raz zgasłam na podjeździe ale za drugim razem się wybroniłam)
Niestety na mieście wymuszenie pierszeństwa:( najgłupszy błąd jaki może być!!!
2-placyk zaliczony, miasto-koło manhatanu (olsztyn) wyjechałam pod prąd (co za głupooooota) aż wstyd!!!
3-placyk dupa- najechałam na pachołek
4- placyk zaliczony, miasto- pierwsze światła za WORDEM- nie zdążyłam na żółtym:(
5- zdaneeee!!!!:) placyk oki , na mieście pan egzaminator rozmawiał ze mną na różne tematy i w związku z tym się nie denerwowałam i poszło mi bardzo dobrze. Raz zgasł mi samochód ale w końcu to dopuszczalne nie?:D
Pozdrawiam wszystkich przyszłych kierowców, i życzę powodzenia na egzaminie!!!:)
kozlosiaaa
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 19 kwietnia 2009, 12:45

Postprzez Wku*****y » środa 20 maja 2009, 11:20

Ja właśnie wróciłem z egzaminu i jak sądzicie po ksywie fajnie nie było. Wczoraj przed egzaminem czytałem to forum i cieszyłem się, że egzaminatorzy olsztyńscy mają taką dobrą opinię. Mi się akurat taki nie trafił. Ale po kolei.

Oczywiście na testy poszedłem wydygany jak każdy. To mój pierwszy egzamin. Ale pan wyjaśniający reguły egzaminu teoretycznego był bardzo miły podobnie jak pan wyjaśniający reguły egzaminu praktycznego. Rozluźniłem się powiedziałem sobie spoko ludzie. Stres odszedł uśmiech zawitał na mojej twarzy :) Jednak szybko z niej zszedł gdy zobaczyłem i usłyszałem swojego egzaminatora. Zapytał mnie o nazwisko tonem jakiegoś podwórkowego cwaniaka. Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, o na dalej pociągnął chamską "dobra wsiadaj Pan". Zrobiło mi się niemiło. W trakcie prezentacji kazał mi otworzyć maskę. Gdy poszedłem sięgnąć po dźwignię powiedział "maska jest już otwarta". Potem przy prezentacji świateł kierunkowskazów gdy schyliłem się aby włączyć je, powiedział "no dobra są". Raz kazał pokazywać, raz nie. Wcześniej przy pokazywaniu zbiorników chamskim tonem pytał "Gdzie się wlewa olej" itd. W końcu kazał wsiąść i wjechać na łuk. Już byłem trochę zdenerwowany. Wjechałem a on w ogóle sobie gdzieś poszedł, tak że straciłem go ze wzroku. Odczekałem chwilkę ale po chwili wkurzony brakiem okazania jakiegokolwiek zainteresowania zacząłem cofać. Nagle skądś wyleciał mi na tylni zderzak i coś zaczął krzyczeć wtedy już w ogóle zdezorientowałem się i puknąłem pachołek.

Nastawienie było tak niemiłe, że od błogiego uśmiechu grymas na mojej twarzy momentalnie zmienił się we wku*******. Samo to, że piszę to, tu teraz oznacza jak bardzo jestem zły.

Panowie egzaminatorzy rozumiem, że rutyna was dopadła i przez to macie niezbyt dobre poczucie humoru, ale zastanówcie się czasami co wy wyprawiacie takim zachowaniem. Jestem pewien że bez problemu zaliczyłbym to zadanie. Dzień przed egzaminem ćwiczyłem ten manewr dobrą godzinę na placyku aby go przypomnieć i dobrze opanować. Ani razu niczego nie potrąciłem, nie przejechałem linii. Był to dla mnie pryszcz, teraz gdy będę widział placyk na egzaminie już widzę jak rośnie we mnie stres i wdaje się we znaki wspomnienie "pierwszego razu".
Wku*****y
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 20 maja 2009, 11:02

Postprzez anglik » niedziela 09 sierpnia 2009, 19:53

Egzamin miałem 21. lipca i zdałem za drugim razem, placyk bez problemów, wyjechałem na miasto i za jakieś 500m miałem już parkowanie prostopadłe przy siedzibie jakiejś firmy, miejsca było sporo. Przez ronda przejeżdżałem z 5 razy (przez Bema, te przy europie center i dworcu, na poprzednim egzaminie również przez kwadratowe przy manhatannie), przy każdym przejściu dla pieszych nawet gdy byłem pewien że nikogo nie ma, lekko obracałem głowe żeby egzaminator widział że je sprawdzam, to samo ze znakami pionowymi, starałem się jechać szybko i pewnie, ale wszystko w ramach przepisów. I się udało. Za pierwszym razem na jezdnię wbiegł mi pieszy i moje zahamowanie na pasach zostało uznane za wymuszenie pierwszeństwa na pieszym który i tak przebiegł. Dla osób jeszcze bez prawa jazdy, zbierając porady osób które zdały za którymś z kolei razem zauważyłem że główne powody to strzałka warunkowa, linia ciągła, światło pomarańczowe (zła interpretacja), przejścia dla pieszych i wymuszenia, zła jazda na rondzie (rondo Bema głównie). Od siebie dodam tylko że nie należy egzaminu się obawiać, mimo że byłem pewien że zdam za pierwszym razem, myślę że jeśli ktoś jeździ uważnie to egzamin powinien zdać szybko. I jeszcze jedno, widząć przechodnia czekającego na przejście, najlepiej lekko przyhamować, aby egzaminator wiedział że go zauważyliśmy. Pozdrawiam.
anglik
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 09 sierpnia 2009, 19:37

Postprzez Grzegorz199991 » sobota 22 sierpnia 2009, 21:50

Miałem również przyjemność zdawać u pana Adama B jak się okazało pierwszy i ostatni. Teoria poszła bardzo szybko 0 błędów, następnie oczekiwanie w sali obok , na wytłumaczenie zasad zdawania na placu i na egzaminie praktycznym w ruchu miejskim:)).
Placyk poszedł też bez zająknięcia:) czyli wylosowałem u pana Adama światła awaryjne i sprawdzenie poziomu płynu chłodzącego. Najpierw maska w górę mówię że jest płynu po mniej więcej po środku(chciałem dalej mówić...) egzaminator nie wiele myśląc machnął ręką i kazał przejść do sprawdzenia awaryjnych, włączyłem obleciałem całe autko mówię że działają są sprawne. Łuk, górka pikuś. Miasto.
Wyjechaliśmy w prawo od Wordu później trochę po mieście pokręciliśmy się jadąc w stronę nagórek oczywiście był stop lewoskręt prawoskręt światełka ograniczenia prędkości, zawracanie po prawej stronie z wykorzystaniem wstecznego itd jednokierunkowe tylko wjechałem raz na rondo przy TPSA od strony szpitala dziecięcego (przez rondo prosto) , na samym początku miałem jedno parkowanie skośne, trochę jazda mniej uczęszczanymi uliczkami i kierowanie się do WORD-u wjazd od strony bramy WORD-u , wjazd zaparkowanie przy wszystkich autach(egzaminacyjnych) przodem i oznajmienie zakończenia egzaminu praktycznego o wyniku pozytywnym.
Teraz trochę o egzaminatorze:
Nie wprowadzał niepotrzebnej nerwowej atmosfery, polecenia wydawał głośno z wyprzedzeniem bardzo dobrym, nie wdawaliśmy się w dyskusję ja tylko się skupiłem na bardzo poprawnej jeździe.
z ciekawszych rzeczy to:
2 razy zatrzymałem się przed sygnalizatorem w hamowaniu awaryjnym przy zmianie światła nagłego z zielonego na żółte (wolałem nie kusić wjazdu na skrzyżowanie), i drugi raz również hamowanie moje oczywiście wyczute ze światłami na pasach się zatrzymałem nic nie powiedział a ja nie chciałem cofać już).
Bardzo uważajcie właśnie na moment zapalenia się z zielonego światła na żółte lepiej nie wjeżdżajcie i nie kuście losu :wink: , druga sprawa uważnie przyglądajcie się ruchom pieszych przepuśćcie jak nie macie pewności.
Pozdrawiam i każdemu życzę takiego egzaminatora jak Adam B.
Pasjonat kolei żelaznych ;)) i miłośnik prowadzenia autka;)).
20.08.2009 (Za pierwszym podejściem zdane!):)
od 2.09.2009 szczęśliwy posiadacz kategorii B:).
Grzegorz199991
 
Posty: 49
Dołączył(a): środa 29 lipca 2009, 11:53
Lokalizacja: Olsztyn

Po drugiej stronie barykady...

Postprzez TfoRk » środa 26 sierpnia 2009, 18:56

Witam! Moje zdanie o egzaminatorach nie jest tak przychylne i pełne "uznania" jak co u niektórych z Was. Dwukrotnie zdawałem egzamin u pana w starszym wieku, który jak nie wymachuje rękoma i nie podnosi głosu, to jest chory... ale nie robi tego na całe gardło, tylko z odpowiednim nasileniem, żeby biedny zdający już na placyku miał baczenie z kim ma do czynienia. Efekt był taki, ze nerwy tylko się potęgowały, auto gasło przy nerwowym wysłuchiwaniu odpowiednio brzmiących nakazów: "stop!!", "no już jechać!" itp. Oczywiście jaza na mieście z tym egzaminatorem była rekordowo krótka i przyznam z moich pezwinień, ale i za sprawą zero empatycznego starca, który sam zdawał prawko gdy ruch na drogach sięgał dwóch mijających się na drogach samochodów... a w moim przypadku... zafasolił mi parkowanie równoległe i poległem...potem w drugom widzeniu - zaliczyłem zgon pechowo, bo na sygnalizacji, kiedy to jadąc... zapaliło się czerone a ten mi po hamulcach i na środku jezdni!!!! - w sznurze stojących za mną wozów!!!!! - kazał się przesiadać, co uważam za bardzo niestosowne i dość poniżające :!: Inny egzamin i inny egzaminator - lepszy, chociaż mnie usadził pod koniec jazdy, był nieco lepszy, bardziej wyrozumiały, ale jakby mógł to by wskoczył mi na kolana, żeby zobaczyć czy aby na pewno nie wymusiłem pierwszeństwa nwjeżdzając na skrzyzowanie... denerwujące to było, a nawet mi przeszkjadzało... ZDAŁEM ZA 6 podejciem, zbyt późno, bo jezdziłem nieźle zdaniem nie moim ale trójki
instruktorów, nawet mojego ojca, który jest mistrzem kierownicy :D
Przykra szara egzaminacyjna rzeczywistość (nie straszę, ale mówię jak jest, a raczej jak miałem ja!) nie bierze pod uwagę zbytnio nie tyle zdenerwowania i stresu zdającego, co czasmi też gorszego dnia (trudno przewidzieć że za 3-4 tyg. będę w świetnej formie), okoliczności innych jak np. śmierć bliskiej osoby... Ubolewam nad tym, że nie miałem możliwości poprawienia manewru np. parkowania równoległego, traktowania z góry: ja pan i egzaminator (a raczej egzekutor) a ty zdający - biedne zdenerwowane i prawie zdesperowane w ciągłości podchodów do egzaminu "COŚ" (bo właśnie temu starszemu panu, nawet nie chciało się luknąć w zaświadczenie jak się nazywam, który raz zdaję i skąd jestem... dla niego byłem jakimś tam z rzędu delikwentem któremu zachciało się prawa jazdy...)
TfoRk
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 26 sierpnia 2009, 18:26
Lokalizacja: Morąg

Postprzez Evatka » poniedziałek 19 października 2009, 17:22

Witam. Egzamin na prawko zdawałam 8-go czerwca br. minęlo więc kilka mcy i mogę spojrzeć na ten dzien trochę z dystansem i na chłodno zdać relację. Było to moje czwarte podejście,po rocznej przerwie. Zaczęło się kiepsko, bo o mało co nie poległam na opisie tego co pod maską(to był ostatni dzień gdzie zdawało się jeszcze całą maskę i wszystkie światla). Rok wcześniej zdawałam na Corsie i jak łatwo się domysleć tam pod tą maską było trochę inaczej :oops: . Na szczęście pan egzaminator machnął na to ręką, jak też na to ze pomyliłam kolor światła przeciwmgłowego :oops: . Dalej było juz w miarę gładko-łuk, który był wcześniej moim koszmarem pojechałam na luzach, podjazd-jeszcze większy luz, no i zaliczone.
Miasto. Jeśli chodzi o trasę, to pojechaliśmy od Wordu w prawo i potem na pierwszym skrzyżowaniu z sygnalizacją wprawo,miałam warunkowa strzałkę, bałam się że zgaśnie gdy ruszę, ale nic takiego nie nastąpilo :P . Pojechaliśmy w stronę dworca,zahaczając o rondo przy nim,potem do ronda Bema,następnie prosto przez nie na Zatorze. Tam z Limanowskiego w prawo w taką jednokierunkową ulicę, potem w lewo i w stronę Zielonej Górki, tam miałam parkowanie, fajnie bo przed jakims takim wiejskim sklepem, zero samochodów :D Po zaparkowaniu zawróciliśmy i ta samą trasą w stronę Zatorza, przez Limanowskiego do Bema,prosto i dalej do ulicy dworcowej, tam zahaczyliśmy jeszcze kawałek w Kołobrzeską,gdzie zaparkowałam w jakiejś osiedlowej uliczce,no i wyjeżdzając stamtąd zrobiłam pierwszy błąd :arrow: nie włączyłam kierunku, co głośno skomentował pan egzaminator. Po chwili wjechaliśmy znowu w Dworcową ,kierując się w stronę dworca, zrobiliśmy zawracanie na rondzie przy nim. I wtedy pan egzaminator mile mnie zaskoczył, dzięki czemu wiedziałam ze jest dobrze i nabrałam większej pewności siebie. Mianowicie zapytał ile lat jeżdzę :lol: ja mu na to że poza jazdą elką to w ogóle, a on na to że jest zadziwiony moim "czuciem kierownicy,które mają tylko objeżdzeni kierowcy" :D Dalej pojechaliśmy do następnego ronda na dworcowej, gdzie skręciliśmy w lewo w stronę wordu. Zeby nie było za różowo, to zgasło mi auto, kiedy oczekiwałam przed tym rondem na możliwość jazdy :roll: Jadąc do Wordu, myślałam ze to ostatnia prosta, która dzieli mnie od upragnionego prawka, ale przed samym Wordem okazało się ze nie, bo skręciliśmy jeszcze w jakąs uliczkę w prawo, zeby zawrócic z wykorzystaniem bramy. Udało mi się to bez zarzutu, tylko....wyjeżdzając z tej bramy zapomniałam włączyć kierunku,no i to był drugi raz, za który miałam prawo byc oblana. Ale pan egzaminator przypomniał mi o tym żebym go włączyła gestem dłoni :D :D :D . Czułam jego przychylnośc, bo po chwili zapytał czy juz mam auto w domu przygotowane do jeżdzenia :lol: . Wyjechaliśmy z tej uliczki w prawo na głowną ulicę prowadzącą do Wordu. Pózniej skręt w lewo do Wordu, parkowanie i wymarzone słowa "Zdała pani na piątkę" :oops: :lol: :shock: I już. Piękne jest to wspomnienie,teraz nie wyobrażam sobie nie mieć prawka i nie jezdzić, chociarz kiedyś nie wyobrażałam sobie siebie w roli kierowcy,początki były trudne, ale te słowa egzaminatora,wynagrodziły wszystkie trudy i chwile zniechęcenia.
Evatka
 
Posty: 6
Dołączył(a): poniedziałek 08 czerwca 2009, 16:50

Postprzez Gh0st_PL » piątek 23 października 2009, 16:45

Witam. Ja swój pierwszy (i ostatni ;D ) egzamin zdawałem 21.10.09r. o 8.15. Pogoda tego dnia była kiepska z deczka, ale nie zraziło mnie to i myślałem tylko żeby zdać ;D Teoria poszła bezbłędnie. Na placu zostałem bardzo szybko wywołany i też poszło gładko. Jak czekałem na miasto to troszkę nerwy dały o sobie znać po kilku oblanych egzaminów przede mną ;) Ale inny niż spodziewałem się egzaminator mnie zaprosił do auta no i wyjechaliśmy w Olsztyn po przygotowaniu się. Najpierw od WORDu w prawo na Towarową. Na drugich światłach zawracanie wokół wysepki, potem przed OBI w prawo. Na drugą czy trzecią uliczkę w lewo i po lewej stronie zawracanie z wykorzystaniem wjazdu. Potem w lewo i zaraz w prawo(nie znam nazw ulic ;D ale postaram się na dniach wyedytować i podać więcej szczegółów ;D) po lewej miałem parkować ale nie było miejsc więc wycofanie i na jednokierunkową zaraz po wyjechaniu w prawo. Parkowanie prostopadłe przodem na pustym parkingu i na końcu tej ulicy w lewo. Na rondzie w prawo i na tym koło dworca zawracanie. Potem jeszcze po paru uliczkach i kierunek WORD. Miałem mały moment zawahania na tej jednokierunkowej bo tam trzeba ustąpić tym z prawych wyjazdów a ja jednemu jeepowi nie ustąpiłem ale on albo nie zauważył tego albo wiedział że dobrze jeżdżę i chciał mnie przepuścić ;D Przed WORDem na plac w lewo i parkowanie na placu obok innych pojazdów egzaminacyjnych ;D. Wyłączenie silnika, świateł itp. I w tym momencie padły te magiczne słowa: "Krótko mówiąc, ZDAŁ PAN" :D. Całkiem przyzwoicie Pan jeździ i oczywiście wynik POZYTYWNY :lol: " To ja mu grabe uścisnąłem i rzuciłem krótko" Do widzenia, ale w innych okolicznościach:D" I cały aż zacząłem podskakiwać ze szczęścia ;D

I powodzenia wszytskim innym zdającym :D
Jak traficie na Pana P. to jesteście w domu xD
O ile umiecie jeździć ;D
21.10.09r - egzamin na kat.B
teoria (+), plac (+), miasto (+) ;D
23.10.09r - Przyjęto wniosek. Trwa postępowanie administracyjne ;D
29.10.09r - Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
29.10.09r - Dokument w kieszeni xD
Gh0st_PL
 
Posty: 6
Dołączył(a): sobota 05 września 2009, 10:52

Postprzez ania81 » sobota 28 listopada 2009, 09:32

Egzamin miałam 25 listopada na 7:15. Jak dla mnie to środek nocy ,ale przy zapisywaniu się poztanowiłam ,że wezmę pierwszy wolny termin :D
Na teorii nie byłam pewna 2 pytań,ale pomyślałam ze raz sie żyje i postanowiłam nic nie poprawiać. I własnie w tych 2 zrobiłam błąd-ale 2 błędy sa dopuszczalne-teoria zaliczona!
Potem placyk-czekalismy chwile na egzaminatorów,a że zaczęło trochę padać i było dośc zimno(no i oczywiscie nerwy dały o sobie znać ) zaczęłam sie trząść jak galareta :oops: Całe szczęście ze jeszcze nie było egzaminatorów i miałam chwilę na opanowanie tego.
Na placu manewrowym wylosowałam-sprawdzanie poziomu płynu chłodzącego i światła wsteczne-poszło migiem :D potem łuk ,podjazd i słowa :"dziękuje plac manewrowy zaliczony" :D Na miasto miałam jechac jako trzecia,więc miałam chwilę na to ,żeby obserwować jak innym poszło-średnio co 2-ga osoba zdawała. I nareszcie widzę,że jedzie mój egzaminator (ale niestety dziewczyna,która była przede mną siedzi na fotelu pasażera :( )
No i zaczęła sie przygoda-najpierw pojechaliśmy w pawo-na trzecich światłam(gdzieś na wysokości stacji paliw) było zawracanie, potem koło OBI w prawo i na Kołobrzeską,tam wjechaliśmy w uliczkę i na Pana Tadeusza,tam na końcu miałam parkowanie i zaraz zawracanie z wykorzystaniem jakiegoś podjazdu. Potem zaliczyliśmy jeszcze jazde drogą jednokierunkową i wyjechalismy znowu na Kołobrzeską. Tam skreciliśmy w prawo w Dworcową -dalej było rondo, towarowa , RAST,Lubelska i powrót do WORDU. Po zaparkowaniu usłyszałam -że egzamin zakończył sie z wynikiem POZYTYWNYM :D :D :D ZDAŁAM ZA PIERWSZYM RAZEM!!!
ania81
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 28 listopada 2009, 08:57

WORD Olsztyn - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez natalka2288 » poniedziałek 30 listopada 2009, 23:42

Witam wszystkich przyszłych kierowców:) Moja przygoda ze zdaniem prawka była dość długa , ale warto , najważniejsze to się nie poddawać. Zdałam za trzecim razem.
1 - oblałam na placyku (pokonały mnie nerwy i trzęsąca się noga na sprzęgle)
2- oblałam również na placyku (łuk, nieszczęsny łuk dla wielu)
3- zdałam:):):):)
A teraz trochę o tym.
Placyk poszedł bez żadnych problemów. Łuk ok. Podjazd tylko na sprzęgle , bez gazu.( podoba się to egzaminatorom, bo nie palimy opon)
Następnie oczekiwanie , byłam druga w kolejce na miasto.
Koleżanka przede mną zdała.
Wsiadam. Przygotowanie. Ustawienie lusterek. Głośne przedstawienie się. ..... Jedziemy.
Uważajcie już na samym wyjeździe z wordu , patrzcie na linie oddzielające pasy.
Jazda prosto do ronda koło Europy Center. Na rondzie w prawo w strone dworca.
Rondo koło dworca tam zawracanie i znów dworcową.
Rondo koło Europy Center prosto.
na pierwszych światłach skręt w lewo. Następnie skręt w prawo na ulicę Świtezianki i tam parkowanie przodem wyjazd tyłem.
Potem prosto i skręt w lewo w uliczkę osiedlową i tam zawracanie z wykorzystaniem bramy.
Powrót do Świtezianki i skręt w prawo. Na skrzyżowaniu w lewo w stronę Wordu. Skrzyżowanie koło OBI w prawo i prosto już do ośrodka. Po mieście jeździłam 25min.
Co do egzaminatora.
Rzeczowe i konkretne polecenia. Dość wczesne informowanie o zmianie kierunków jazdy. Bez zbędnego gadania. Ale atmosfera bez stresu.
Trochę się rozpisałam ale chciałam jak najwięcej powiedzieć. Na wszystkie pytania chętnie odpowiem. Znam parę pułapek w mieście i mogę się podzielić. Powodzenia:)
Póki walczysz jesteś zwycięzcą!
natalka2288
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 30 listopada 2009, 21:07
Lokalizacja: olsztyn

Postprzez tomek_g » środa 09 grudnia 2009, 23:20

Witam,
więc do egzaminu podchodziłem dwa razy. I chyba trochę przekozaczyłem, bo podszedłem do tego z założeniem, że czemu miałbym nie zdać. Gdy wszedłem do sali aby napisać testy nagle moja pewność siebie gdzieś zniknęła, miałem takie wrażenie, że jako jedyny z grupy nie zdam testów i narobię sobie wstydu. Ale jak już zacząłem rozwiązywać test to skończyłem go chyba jako drugi z grupy z jednym błędem. Mój pierwszy egzamin skończył się na placu bo (ja sobie to tłumaczę, że z nerwów) cofając łuk, wbiłem się w pachołek.

Drugie podejście. Przyjechałem do WORD'u już z zupełnie innym nastawieniem - że nie zdam. Przydzielanie numerów i nawet nie wróciłem do poczekalni, zacząłem jako pierwszy. Znów ten sam egzaminator - Adam B. Mówię lipa, jak teraz nie zdam to rezygnuję. Prezentacja ok, nawet nie słuchał co mówię bo z kimś rozmawiał. Na koniec tylko zapytał tylko czy wszystko wymieniłem, a ja ironicznie odpowiedziałem, że nie. No i zaczął się mój poprzedni horror - łuk. Do przodu przejechałem, cofam, minąłem łuk i jak zobaczyłem w lusterkach tą prostą to spadł mi kamień z serca, mówię "jestem w domu". Ale cofając noga na sprzęgle drżała mi tak bardzo, że bałem się że coś zawale. Udało się, podjazd też bez problemu. Poszedłem do tej poczekalni, spokojnie usiadłem, wyjąłem mp3'ójkę i się trochę wyluzowałem. Wszyscy skończyli przychodzi nasz egzaminator i mówi żeby czekać już w głównym holu bo zaczynamy miasto. Więc poszliśmy, ja powiedziałem, że mi się nigdzie nie spieszy i że mogę być ostatni. I to był albo mój błąd albo dzięki temu zdałem. Tyle nerwów co ja się najadłem jak zobaczyłem, że wszyscy moi czterej koledzy z grupy wracają na fotelu pasażera po max 25 min. Wyciągnąłem szybkie wnioski - nie mam szans. Moja kolej. Wsiadłem ustawiłem sobie wszystko i jedziemy. Pogoda była beznadziejna. Miejscami padało tak, że nie było widać pasów na jezdni. Ruszyliśmy, oczy dookoła głowy. Jedyne słowa jakie padały z ust Pana Adama to trasa. Jeździłem bezbłędnie a on na wszystkim próbował mnie oblać. Brał mnie w miejsca o których istnieniu nawet nie wiedziałem. Jak wielu znajomych pamięta całą swoją trasę egzaminu to ja nie pamiętam 1/4. W czasie egzaminu oczywiście nie dowiedziałem się od P. Adama czy zdałem, ale ja to wiedziałem. Na Towarowej jechałem już z takim luzem, że wbiłem się na ciągłą. Oczywiście po tym błędzie (jedynym w całej jeździe) dostałem wykład, że robię wszystko, aby nie zdać tego egzaminu. Co tam więcej pisać wróciliśmy do WORD'u i usłyszałem jakże miłe i przyjemne: "Idź już Pan". Nawet nie pytałem czy zdałem ;D
tomek_g
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 09 grudnia 2009, 22:46

Postprzez iAndrew » piątek 11 grudnia 2009, 00:24

Witam,

Od mojego egzaminu minęło już sporo czasu, więc mogę wypowiedzieć się z pewnym dystansem.
Na naukę jazdy zapisałem się z ciekawości. Zastanawiałem się jak to jest, gdy w ręku trzyma się kierownicę. Nigdy wcześniej nie prowadziłem samochodu i jakoś mnie do tego nie ciągnęło. Na dodatek jestem zupełnie zielony w sprawach motoryzacyjnych.
Dopiero po kilku wyjeżdżonych godzinach prowadzenie samochodu zaczęło mnie wciągać jak narkotyk. Nie mogłem się doczekać kolejnych jazd :D To tyle słowem wstępu.

Termin mojego egzaminu przypadał na 21 sierpnia 2009 godz 12:00. Dzień przed wykupiłem sobie 3 godzinki jazdy. Dwie na dzień przed egzaminem i jedną w dniu egzaminu. W dniu egzaminu, rano przed ostatnią jazdą rozwiązałem sobie test (chyba po to, żeby się upewnić, że obcykałem teorię) Podwiozłem się eLeczką pod WORD :D Wszedłem do poczekalni. Atmosfera tam panująca była wiadomo jaka, niemal dało się ją nożem kroić. Po kilku minutach poproszono nas do sali (chyba) 102. Na miękkich nogach podszedłem do wyznaczonego komputera. Krótki wstęp egzaminatora - co, gdzie i jak - no i zaczęło się. Bałem się, że zrobię z siebie idiotę i zawalę testy. Myślę że wtedy miałem więcej szczęścia niż rozumu, gdyż okazało się, że wylosowałem ten sam zestaw pytań, który rozwiązywałem rano :D Kilka minut i test zakończony wynikiem pozytywnym (zero błędów). Zgodnie z instrukcjami egzaminatora poszedłem do sali obok. Tam czekaliśmy aż wszyscy skończą egzamin teoretyczny. Atmosfera była wyraźnie luźniejsza. Przez moment było całkiem zabawnie. Pewna dziewczyna zapytała w którą stronę ma kręcić kierownicą jadąc tyłem po łuku :D :D :D Myślę sobie wtedy "Nie jest źle". Zjawił się egzaminator, trochę ponudził o zasadach egzaminowania, które jak myślę i tak wszyscy już znali na pamięć. Przeszliśmy na plac. Losowanie numerków. Ja miałem 021 (ma się tą pamięć :D ). Czekając na swoją kolej patrzyłem jak zdają inni. Kilka osób poległo na łuku, ktoś na wzniesieniu, ktoś się popłakał (jak to na egzaminie). Przyszła moja kolej. Losowanie elemetu spod maski i świateł. Dostełem płyn hamulcowy i światła STOP. Po tym kazano mi podjechać na łuk. Zrobiłem go bezbłędnie mimo lekko drżącej nogi na sprzęgle. Potem wzniesienie. Dźwięk Wrrrrrrrrr mojego silnika było słychać chyba na drugim końcu Olsztyna :D , ale zadanie zaliczone. Po wyjściu z samochodu egzaminator powiedział, że na miasto będziemy startować spod wejścia do WORDu i kazał nam tam czekać. Mijały długie godziny. Widziałem jak ludzie wracali na prawym fotelu i myślę "polegnę". W końcu o 15 zjawił się egzaminator, ale nie tem, który egzaminował mnie na placu. Powiedział głośno moje imię i nazwisko. Pdszedłem do niego. Przedstawił się, Adam B. Poprosił o dowód. Kazał wsiąść do auta i przydotować się do jazdy. Sam gdzieś odszedł na chwilę, więc miałem czas na "zaprzyjeźnienie" się z autkiem :D Gdy wrócił, ruszyliśmy w miasto. Trasy nie pamiętam, a poza tym jestem spoza Olsztyna, więc nie za bardzo orientuję się w nazwach ulic. Z egzaminatorem rozmawiałem przez cały czas trwania egzaminu. Nie rozpraszało mnie to, a wręcz przeciwnie. Nie lubię ciszy w aucie, gdy ktoś siedzi obok i się nie odzywa. Sam zresztą jestem strasznym gadułą :D Po kilku minutach miałem już parkowanie prostopadłe na jakimś małym parkingu. Po zaparkowaniu byłem z siebie dumny, bo nawet na jazdach nie robiłem tego tak dobrze, a tu pan Adam mówi, że pierwszy błąd :shock: Gdybym stał, to nogi by się podemną ugięły. Zapomniałem o kierunkowskazach. Jedziemy dalej. Za parę minut znów miałem parkowanie prostopadłe. Tym razem zadanie wykonałem bezbłędnie :D Pamiętam, że gdy przejeżdżaliśmy koło OSK w którym się uczyłem jeździć, zaliczyłem hamowanie awaryjne. Jakieś podłe babsko w ostatniej chwili wyskoczyło mi przed maskę. Na szczęście moja noga była szybsza od nogi egzaminatora. Mój egzamin trwał już jakieś piętnaście-dwadzieścia minut. Zaliczyłem zawracanie na skrzyżowaniu i podchodziłem do zawracania z wykorzystaniem infrastruktury. Niestety do poprawki. Pojechaliśmy kilkadziesiąt metrów dalej i tam zawróciłem już bezbłędnie. Ku mojemu zdumieniu spostrzegłem, że kierujemy się do WORDu. Pan Adam kazał zaparkować samochód. Podpisał kartkę i powiedział "gratuluję, wynik egzaminu POZYTYWNY" :D Zaniemówiłem (bardzo żadko mi się to zdarza :D ) Wydusiłem z siebie tylko "Dziękuję, dowidzenia" i wyskoczyłem z samochodu. Drżącymi dłońmi chwyciłem komórkę i wybrałem numer do mojego instruktora. Prawie krzycząc oznajmiłem mu, że zdałem. Później obdzwoniłem rodzinę, znajomych i przyjaciół. Wypaliłem ze trzy papierosy, i zadzwoniłem po taksówkę, bo głupio tak iść przez miasto i cieszyć się do siebie :D . Pojechałem do mojego OSK. Pochwaliłem się papierkiem, wypiłem kawę z instruktorem i sekretarką. Po wszystkim byłem zupełnie padnięty. W nagrodę i dla rozluźnienia zafundowałem sobie wizytę u fryzjera i na solarium :D Do domu wróciłem około godziny 19:00, bo spóźniłem się na wcześniejszy pociąg. Padłem na pysk. Rano jeszcze z dziesięć razy przeczytałem arkusz egzaminu, bo nie wierzyłem że mam to już sobą.

Dziś, po kilku miesiącach od egzaminu i przejechanych 10 000 km mogę z całą pewnością powiedzieć, że egzamin to tylko początek, a prawdziwa nauka rozpoczyna się dopiero z tym wymarzonym kawałkiem plastiku w ręku.

Pozdrawiam wytrwałych, którzy to przeczytali :D

iAndrew
21.08.2009 Teoria +, Praktyka +
ZDANE ZA PIERWSZYM PODEJSCIEM!!!
(8/27/09) Prawo Jazdy:: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.
(9/2/09) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.
3.09.2009 - Prawko w kieszeni :-D
iAndrew
 
Posty: 50
Dołączył(a): czwartek 03 września 2009, 23:41

Moj egzamin ;)

Postprzez wesolyRomek » czwartek 17 grudnia 2009, 15:05

Ja zdawalem cztery razy.... Tego sie nie spodziewalem, bylo tak.

Najpierw kilkukrotnie przenosilem egzamin (2 razy chory, 2 razy egzami na uczelni, masakra!!), trening uciekal wraz z mijajacym czasem i wyszlo tak, ze jak juz zdawalem, to placyk oblalem, bo sie spialem jak glupek i... jak juz go zrobilem to nie wyhamowalem odpowiednio i ostatnim tylnym pacholkiem puknalem w tylna szybe auta, dwa razy tak samo:)

Potem bylo pol roku przerwy, wiec musialem jeszcze raz zdac teorie... i tak po 6.5 miesiaca, wykupilem 2 godziny jazd. Placyk jakos ogarnalem, ale kaleczylem jazde, brak wycwiczenia (te 2h dopiero przed samym egzaminem!), lipa. Przejechalem na zoltym,ale czerwone paclo jak bylem na srodku skrzyzowania i efekt wiadomy.

Nastepnie po 1.5 miesiaca poszlo juz lepiej. Kilka dni przed egzaminem wyjezdzilem jeszcze 4 godziny. Placyk prawie skaszanilem, ale moj nowy instruktor memczyl, meczyl i wymeczyl jedna dobra rzecz, ktora mi wtedy bardzo pomogla. Nie patrzylem tylko przez tylna szybe, ale i w lusterka, wiec po zlym wyjezdzie z luku (tylem) skontrowalem i zatrzymalem sie idealnie. Potem podjazd i koniec. Egzaminatorowi gdzies sie spieszylo i mowi: "prosze ustawic pojazd na luk dla nastepnej osoby", wjezdzam, ustawiam auto rowno (oj, zeby ktos nie mial lipy), a on dalej patrzy.... uznalem wiec, ze mam ustawic auto do koperty na koncu i tu mi sie przypomnialy dwa oblane placyki :D znow sie spialem, ale cofnalem i w kopercie postawilem dobrze:D
Potem na miescie (bylem ostatni, glodny, zmeczony, czekalem prawie 3h!) mialem dosc latwa trase. Za wordem na drugich swiatlach w prawo na strzalce warunkowej przy Makro, potem chwile dalej parkowanie prostopadle, zawrocenie (parkowanie+zawracanie na raz, sprytny i fajny pan egzaminator;]), potem w prawo i nawrotka na rondzie, potem kawalka nie pamietam. Nastepnie dworcowa (od dworca na polnoc), na skrzyzowaniu w lewo pod LO7 (koreczek pomogl) i tam parkowanie (moja byla szkola, mature zdalem, wiec i to musialem :D). Parkowanie bylo skosne, a mozna raz poprawic (nie wyszlo idealnie, ale bylo minimalnie zle, wiec poprawka bylaby formalnoscia), ale instruktor kazal jechac dalej.
Potem obok OBI swiatla i zolte zapalilo sie w najgorszym momencie, jednak udalo sie zachamowac plynnie, choc dosc intensywnie, ale widac, ze instruktor odetchnal z ulga. Pozniej juz kazal mi szybko jechac do WORD (co mi sie bardzo podobalo:)), wjazd w brame, miedzy trenujacymi eLkami pod dach, gratulacje i pozegnanie.
Egzaminator widzial moj stres (nie moglismy sie dogadac przy losowaniu kartek na poczatku:)) i jego podejscie mozna okreslic: "niech pan nie spina, tylko mowi!". Byl z dosc mocnego charakteru, ale widac, ze probowal na mnie wymusic odpowiednie dzialanie, a nie stresowac. To byl chyba najstarszy egzaminator w WORD, bardzo w porzadku czlowiek
wesolyRomek
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 17 grudnia 2009, 14:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości