PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez obelix94 » piątek 03 sierpnia 2012, 18:34

Witam!

Dzisiaj miałem pierwszy egzamin. Teoria bezbłędnie, placyk też ok - poza jednym zgaśnięciem, ale to jeszcze przed wjazdem na pas. Wyjechałem na miasto.

Zaraz za dolną bramą w prawo i zawracanie na trzy. Stojąc na stopie i czekając, aż samochody przejadą, egzaminator strasznie się denerwował. Przeciągnął mnie potem po uliczkach dwu- i jedno-kierunkowych, po różnych zakazach, nakazach - nawet nie miałem okazji się rozpędzić. Myślę, że specjalnie mnie testował. Ale wszystko było ok.

Potem na Hucisko - i tam się zamotałem, nie zdążyłem zmienić pasa, tramwaj zablokował drogę i potem otworzył się ruch na grunwaldzkiej. Pan się wściekł, powiedział, że niestety musi przerwać egzamin bo stoję "krzywo" na pasie i stwarzam zagrożenie. Normalnym samochodem podjechałbym do przodu, ale tutaj zapewne byłoby to potraktowane jako wymuszenie tym co jadą spod dworca... Pasy były zablokowane mniej więcej tak jak widać na zdjęciu. Ja stałem też bardzo podobnie. https://dl.dropbox.com/u/20762351/pord.png

Ja się z egzaminu cieszę. Teoria ok, placyk też. Na mieście też było ok, dopóki nie spotkała mnie sytuacja nietypowa i dość dynamiczna - nie miałem za specjalnie czasu na reakcję ani na jakikolwiek "namysł".
obelix94
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 03 sierpnia 2012, 18:20

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez rubi200 » sobota 04 sierpnia 2012, 19:17

Praktykę zdałam za trzecim razem, ale niestety nie w Gdańsku tylko w innym mieście. W Gdańsku dwa razy uwaliłam przez własną głupotę i nieuwagę, ale panowie egzaminatorzy faktycznie oboje bardzo mili (jeden to pan Leszek, którego chyba wszyscy uwielbiają :)). Jedyne moje zastrzeżenie to kultura kierowców w Gdańsku .. i za pierwszym i za drugim razem spotkałam się z takim chamstwem ze strony kierowców, że szok. Raz człowiek mimo tego, że stał obok mnie na pasie do jazdy prosto (ja stałam na pasie do skrętu w lewo i miałam zawracać) wrypał mi się na wysepkę na lewy pas do zawracania -.- Za drugim razem zatrzymałam się przed przejazdem kolejowym, bo jechał pociąg, a koleś wcisnął się przede mnie skosem i ruszył z piskiem opon jak tylko rogatki się podniosły, a ja głupia tak się rozkojarzyłam, że chciałam jechać za nim mimo, że sygnalizator nie przestał się palić .. Bardzo przykre, że doświadczeni kierowcy dają tak fatalny przykład ludziom, którzy dopiero uczą się jeździć .. Z kolei gdy zdawałam w innym wordzie pan egzaminator był straszny, ale za to inni uczestnicy ruchu bardzo życzliwi, nikt mi się nie wciskał, ludzie wręcz zjeżdżali mi z pasa na który chciałam wjechać (to akurat niepotrzebne, bo bym się zmieściła, ale bardzo miłe, bo w lusterku widziałam jak pan w tym samochodzie uśmiechał się porozumiewawczo:)). Mam więc apel do kierowców: ludziom, którzy uczą się jeździć, albo zdają egzamin na prawo jazdy nie potrzeba więcej stresów w postaci chamów łamiących przepisy ruchu drogowego i jeszcze trąbiących na innych.. każdy z nas kiedyś się uczył, prawda?
rubi200
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 04 sierpnia 2012, 18:59

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Champion » czwartek 23 sierpnia 2012, 10:01

Dotychczasowe moje wrażenia związane z PORD`em są pozytywne. Na egzaminie teoretycznym pan bardzo grzecznie wszystko wyjaśnił i przeprowadził egzamin. Następnie miałem egzamin na kat. B, egzaminatorem był Pan Paweł, z początku myślałem, że to będzie jakiś wredota bo tak urzędowo mówił, lecz w czasie jazdy okazało się, że jest to miły gość, egzamin zakończony wynikiem pozytywny. Kolejno miałem egzamin na kat. A, Pan Andrzej również bardzo miły człowiek, aż mnie to zaskoczyło. Zwracał się do mnie po imieniu, i rozmawiał na luzie. Widać, że nie chciał nikogo udupić. Po przejechaniu trasy na Chełm, również egzamin zakończony wynikiem pozytywny. Gdybym miał drugi raz wybierać, to też wybrał bym Gdańsk.

Pozdrawiam
A - 1x - 20.08.2012
B - 1x - 09.08.2012
BE - 1x -20.06.2013
C - 1x - 18.01.2013
CE - 1x -20.06.2013
KW - 1x - 25.04.2013
Champion
 
Posty: 6
Dołączył(a): piątek 10 sierpnia 2012, 12:14

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez marietta12 » piątek 24 sierpnia 2012, 15:04

2 razy podchodziłam już do egzaminu kat. B , i dwa razy oblałam na rękawie . Jak ja mam to zrobić ? :(
Załamka ..
Egzaminatorzy nie zbyt mili . Nawet dzień dobry jeden nie odpowiedział .. Eh
marietta12
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 24 sierpnia 2012, 14:57

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez mesta » czwartek 13 września 2012, 23:35

Zdawalam 2 dni temu - stres, ze chyba tak matury i egzaminow na studiach nie przezywalam - jakby od tego moje zycie zalezalo hehe :P Teoria poszla bezproblemowo, potem oczekiwanie w stresie jakies 20- 30 min na jazde, oczywiscie przed samym egzaminem pol opakowania neopersenu pozarlam :P Pogoda sprzyjala autko super tylko mialo mega czule hamulce. Luk bez problemow wzniesienie to samo, dojechalam do szlabanu czekalam az sie do konca podniesie i pojechalam - stres lekko odpuscil ale chyba w jakims amoku bylam, jednak mega skupiona - pierwszy stop przed ulica Rowna, przede mna byl samochod, ktory sie na nim zatrzymal a ja za nim wiec pewnie myslal ze 2 raz sie nie zatrzymam no ale go rozczarowalalm jedziemy dalej droga z pierszenstwem w strone Gdanska ulica Sandomierska oczywiscie na rozjezdzie gdzie wszyscy jechali prosto mi Pan kazal skrecic w prawo zapewne myslac ze uznam ta droge za 1 kierunkowa i skrece od lewej no ale znowu go rozczarowalam i skrecilam od prawej w ulice Mostowá jedziemy sobie 50 po dziurach do Dolnej Bramy( strefa 30) - musialam sie zatrzymac bo z naprzeciwka jechaly auta ustapilam pierszenstwa, pojechalam dalej - tempem zlowia toczylam sie po kostce brukowej ul Pod Zrebem :P ustapilam ladnie pierszenstwa Pani na przejsciu wjechalam w Augustynskiego ( jednokierunkowa) a nastépnie w Okopowá pod urzedem wojewodzkim stanelam na swiatelkach a nastepnie w prawo na Podwale przedmiejskie ( tu podjezdzajac pod gore na zakrecie wzielam zbyt ostry luk i lekko pupa wjechala na drugi pas ruchu)nastepnie w prawo w Rzeznická tu 1 skrzyzowanie z ul Swietej Trojcy nastepnie w lewo na Torunská i na koncu Torunskiej juz potem krecilam po uliczkach nie pamietam dokladnie kolejnosci w kazdym badz razie po 1 i 2 kierunkowych( tu mi zwrocil uwage ze za bardzo sie lewej trzymam) , mialam zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury i potem jakos lakowá jechalam i znowu do Torunskiej i na skrzyzowaniu Torunska Zabi Kruk skrecalam w lewo ( tam gdzie fizycznie trzeba byc za sygnalizatorem) wjechalam w Zabi Kruk(jednokierunkowa) nastépnie w prawo w Augustnskiego i zwracanie w okol Baszty znowu jednokierunkowa i ulica pod Zrebem w strone Pordu mijajac Dolna Brame za brama strfa 30 sie skonczyla i depnelam 50 :lol: Trzeba uwazac bo jadac Mostowá jest jakby rozjazd i tam kiedys byla droga wewnetrzna ale zdjeli znak i jest to normalne skrzyzowanie wiec trzeba wlaczyc kierunkoped w lewo , jadac Mostowá uslyszalam ze to nie poklepisko i sie nie jezdzi jak chce a ja po prostu omijalam dziury, gdzie Pan stwierdzil ze tu nie ma zadnych dziur - ok ocencie to sami..... w Sandomierska i bylam juz pod Pordem czekajac na zdanie prosze skrecic w lewo przez mysl mi przeszlo to koniec chyba zdalam a on cicho wiec jade prosto na przejazd kolejowy - tam slysze przed przejazdem prosze skrecic w lewo wiec zatrzymalam sie na krzyzu przejechalam trzymajac sie lewej krawedzi swojego pasa ruchu i dojechalam do osi jezdni tak aby ulatwic przejazd tym, co skrecali w prawo dojezdzajac do osi ( jechalam moze cm/min) bylam w procesie hamowania z naprzeciwka jechal tir swoim pasem ruchu , kola mialam skrecone w prawo Egzaminator zlapal mi za kierownice, gdzie nie wykonal zadnego manewru bo auto juz stalo w msc i kola mialo skrecone wiec nie zrobil nic ta kierownica i uslyszalam spowodowalaby Pani kolizje zmusila Pani Tira zeby zmienil tor jazdy powiem szczerze dla mnie ten tir przejechal normalnie i nie stalam jak lajza blokujac caly pas i ci z prawej sobie przejechali bez problemu no nic kazal skrecic w lewo w ulice wschodnia i zaparkowac po lewej tam tez uslyszalam niestety jestem zmuszony przerwac Pani egzamin, gdyz spowodowalaby Pani kolizje zaciagnelam reczny i sie przesiedlismy potem mi tlumaczyl ze wjechalam na przeciwny pas ruchu, nie wiem nie wydaje mi sie bo ten przejazd mialam przecwiczony 100 razy i tylko za 1szym razem popelnilam na nim blad potem zostalo mi wyjasnione i nie sadze zebym jak to egzaminator stwierdzil wjechala na przeciwny pas ruchu no ale ja bylam w amoku :shock: moim zdaniem nie ale moze i tak bylo w drodze do pordu jeszcze sie przyjzalam co ja tam zle zrobilam i do tej pory nie wiem ale co do moich lukow na zakretach ze biore zbyt obszerne to sie zgodze, z ta lewa niekoniecznie bo owszem nie trzymam sie prawej ale jade srodkiem pasa blizej lewej nie wiem od tteraz bede jezdzic prawa po dziurach :D tak czy siak jeszcze mialam wyklad pod zadaszeniem na temat tego co robie zle czyli luki + lewa Pan wypelnial formularz, w ogole mialam zaznaczone rondo dobrze a nie bylam na zadnym rondzie :spoko: Generalnie uwazam, ze byl w porzadku nie byl jakims gburem skonczylo sie na smiechach podsumowal ze oprocz tych lukow i lewej nie ma zadnych zstrzezen i generalnie jest w porzadku i za 2 im razem jak to skoryguje to mam duze szanse - ja tam wyszlam uchachana i wsrod tych co rozpaczali wygladalam jak debilka co sie cieszy ze nie zdala a ja po prostu uwazalam ze jak na mnie( gdzie ja po prostu jestem mega panikara) to poszlo mi ekstra i sie ciesze ze stres nie zjadl mnie na tyle ze nie wyjechalam z placu mysle ze 50 min to calkiem dobry wynik moze tak mialo byc i kolejny bedzie lepszy chociaz moim zdaniem bylam tak blisko i z jednej strony jestem rozczarowana ze poleglam praktycznie na mecie ale z 2 str moze tak ma byc i dla wlasnego bezpieczenstwa sie lepiej jeszcze podszkolic z tymi lukami - oby do grudnia zdazyc :P :) heh to wszytsko przez tego snickersa.... :P
Kat. B,
1 egzamin, 11.09.2012:
Teoria + Plac + Miasto - 52 min walki zakonczone niepowodzeniem :(

2 egzamin 01.10.2012
Plac + Miasto+ 53 min walki zakonczone sukcesem :D
mesta
 
Posty: 180
Dołączył(a): czwartek 13 września 2012, 15:46
Lokalizacja: Gdańsk

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez lopsa208 » poniedziałek 24 września 2012, 16:25

hej :D
miałam egzamin 21 września. Przez to, że ciągle słyszałąm jak to ciężko zdać w Gdańsku i patrząc na statystyki nie wierzyłam, że mam realne szanse na wynik pozytywny. W dodatku podczas jazd z instruktorem, choć był naprawde świetnym nauczycielem, to i tak się mega stresowałam. Mimo, że to byłą dopiero nauka to nie mogłam zapanować nad emocjami. Oczywiście teori zaczełam uczyć sie 20 bo po co wczesniej :) ale zdałam bezbłednie ( polecam) :D. Po teorii musiałam czekać jakies pół godziny, aż wyczytają moje nazwisko. Ale szczerze Wam mówie, że to wcale nie takie straszne... Wczesniej myślałam że jak bede miałą wyjsc przez te drzwi to zemdleje ;) ale moj stres sie jakby " uwewnetrznił" i naprawde pomogl mi się skupić. Egzaminator - Pan Sebastian mhm myślę że pomógł mi zdać tym że nic do mnie nie mówił :) był taki urzędowy ale myślę że to tylko na pokaz a tak naprawdę to świetny gosc :D rękaw bezbłednie, górka też (choć wcześniej różnie bywało) przy wyjeździe w lewo potem za torami znowu w lewo i zawracanie z użyciem biegu wstecznego. Tam niestety zgasł mi samochód przy trzeciej zmianie kierunku. Ale On nic się nie odezwał i pojechaliśmy dalej. Dokładnie pamiętam moją trasę ale niestety nazw ulic nie pamiętam. Miałam mnustwo uliczek jednokierunkowych :). Raz mialam dziwna sytuacje przy skręcaniu w lewo zatrzymałam sięby ustapić pojazdowi jadącemu na wprost z przeciwnego kierunku a co dziwniejsze on tez nie zatrzymal :) i tak staliśmy oboje i sie w końcu spytałam egzaminatora co mam robic? ;) no wolalam się upewnić że nie będzie miał pretensji jak skrece. Ale nie rozumiem jego zachowania, co innego okazac uprzejmosc wpuszczając kogos by sie wlaczyl do ruchu ale zatrzymywać sie przed egzaminem ktory musi ustpaic pierwszenstwa na normalnej drodze :) Jak już zblizaliśmy sie w kierunku PORDu to miałam cichą nadzieję, że już wracam ale do końca nie wierzyłam dopoki kazal mi skrecic w lewo już w tę uliczkę prowadzącą do PORDu :D I tak jakos pozno otworzył nam się szlaban a Pan kazal mi jechac bo mowil ze zaraz sie otworzy a ja jakos bezmyslnie za daleko zajechalam i wjechałam na srodek te drogi która prowadzi po zjeździe z górki egzaminacyjnej :O ale egzaminator zaczał cos wtedy mowic o tym ze w przyczepą się tu ludzie mieszcza :) domyslilam sie ze to mial byc zarcik za rozluznienie ale nie dalam rady ;) po zatrzymaniu jakos w ogole nie myslalam o niczym..bylam w szoku choc nie myslalam o tym czy zdalam :) i dlatego Pan Sebastian złapał mnie za nagdarstek prawej ręki i wyciągnął ją nad skrzynie biegów i mowi "luz, reczny, silnik, swiatelka.." ciągle trzymajac mnie za reke a ja automatycznie robilam to co mowi :) :D po czym powiedzial ze nie podobalo mu sie jak ruszam, że za mało gazu.. bo ja po tym jak raz mi zgasl to rzeczywiscie mega ostroznie ruszalam :) a tak po za tym to calkiem dobrze :D, I wyobrazcie sobie ze zdałam za pierwszym razem i to nie popelniłam zadnego błedu!!! miałam same pozytywne znaczki na tej kartce która od niego dostalam :) wchodząc do budynku nie moglam opanowac szczescia i uśmiechu od ucha do ucha choc bardzo chcialam bo wiedzialam ze tam siedza ludzie ktorzy sie stresuja :) Takze chcę wszystkim powiedziec ze musicie wierzyc w swoje mozliwosci, podejsc na luzie ale jednak nie takim zupelnym. Lekki stres jest potrzebny bo naprawde motywuje! :D jesli moge tez dac Wam rade to prowadźcie samochod intuicja :) po prostu na tym egzaminie WIEDZIALAM co robic bo przeciez sie uczylam 32 godizny :) i trzeba sobie ufac :) jakbym tak sie tam zaczelam zastanawiac, rozmyslac to bym sie szybko rozkkojarzyla :D
Teraz żaluję że to tak szybko się skonczylo bo mam bardzo pozytywne wspomnienia i pozdrawiam mojego egzaminatora :*
Życzę wszystkim powodzenia :D
lopsa208
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 24 września 2012, 15:58

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez mesta » piątek 05 października 2012, 14:33

01.10.12 - podejscie nr 2 godz 11:00, zawiozlam sie na egzamin L-ka, stres jeszcze wiekszy niz za pierwszym razem mialam wrazenie ze nawet od tej wewnętrznej "padaczki" to z rekawa nie wyjade.Oczywiście wciagnelam tym razem calego snickersa pomimo odruchow wymiotnych jakos go w siebie wcisnelam. Za 5 jedenasta wezwali nas do sali, jakos sie lekko uspokoilam ale w srodku nadal mnie stres zjadal, dodatkowo jak patrzylam na tych wszytskich ludzi co sie trzesli jak galerety to sie balam, ze mi sie bardziej udzieli. W sali juz byl jeden z egzaminatorow, ktory poinformowal,ze z jedna z osob z sali bedzie dzis jechal. Od razu mi sie spodobal wydawal sie taki wyluzowany i sympatyczny i tak w duchu sobie pomyslalam oby ze mna :P Kazal czekac wiec myslalam, ze tak jak za 1szym razem poczekam z 40 min, wyszlam w ogole z Pordu zeby nie przebywac w tym towarzystwie trzesacych sie ludzi odpalilam papieroska i slysze swoje nazwisko( to nawet 2 min nie minely) rzucilam tego papierosa i nawet nie mialam czasu zeby sie odswiezyc i taka fajkowa polecialam pod zadaszenie :oops: :oops: zaczelam sie stresowac tym ze jak z nim wsiade do auta to bedzie sama popielniczka :shock: :roll: no ale coz jak lecialam przez ten pord na plac to w biegu nawet gumy do zucia znalezc nie moglam.Wpadam na ten plac a tam stoi Pan z sali od razu mi sie humor poprawil :D Dostalam plyn do spryskiwaczy i swiatla mijania, otworzylam maske wskazuje plyn chcialam cos powiedziec a Pan maske zamknal i mowi dobra Pani wlaczy swiatla :D wlaczylam swiatla wysiadam z auta pokazalam ze sie swieca i mowie ze z tylu sa pozycyjne i na wszelki wypadek spr czy sie zarowki nie przepalily a on dobra jedziemy.Przygotowalam sie do jazdy.Wszystko to trwalo ulamki sekund to samo z rekawem postawil mi tyczke ruszylam pelnym gazem i do tylu tez na gazie. Wsiadl pojechalismy na wzniesienie i wyjezdzam z Pordu a tam sie TIR laduje i zająl swoj pas i jeszcze pol mojego wiec grzecznie czekalam az zjedzie. Za szlabanem w lewo, dojechalam do ul. Rownej zatrzymalam sie na stopie i w prawo Rowną do skrzyżowania. Bylam przygotowana na opcje jedziemy w prawo ( czyli droga z pierszenstwem) a tu zonk Pan mowi, ze w lewo wiec juz mi sie slabo zrobilo bo to droga na Orunie ul. Sandomierską , ktorej nie cierpie :P Oczywiscie ustapilam pierszenstwa tym z prawej tyle tych aut jechalo, ze myslalam ze nigdy nie wyjade. W koncu na lustrze widzialam ze juz nic nie jedzie ruszam ale z lewej jechalo auto wiec ja lajza juz zapomnialam, ze jestem na drodze z pierszenstwem i tego z lewej tez puszczam a on stoi i mnie puszcza ( prawidlowo) i tak se mysle co za lajaza mnie na egzaminie puszcza mi wcisnie wymuszenie no ale ja stoje on stoi ktos musi jechac wiec pojechalam i tylko slysze prosze zjechac na prawo. Wiec sobie mysle po egzaminie juz mam wymuszenie, to se pojezdzilam :? :cry: na co Pan do mnie, czy ja w ogole znaki rozumiem, od razu na biegu sobie przeanalizowalam, co ze mnie za czub i mowie ze wiem ze mialam pierszenstwo przed tym z lewej i powinnam wczesniej pojechac. Dostalam jakis mini wyklad oczywiscie ani Pan nie krzyczal tylko normalnie powiedzial, co o tym mysli i ze jeszcze raz tak zrobie to bedzie po egzaminie a narazie mam jechac dalej. Cisnienie mi skoczylo podwojnie sie mega skupilam i powtarzalam sobie dostalas 2 szanse dasz rade. Wiedzialam, ze czeka mnie przejazd kolejowy oczywiscie trafilam na pociag szlaban zamkniety postalam tam ze 2 min i slysze od egzaminatora " taki przejazd na egzaminie to jak wygrana w totka" sobie mysle akurat dla mnie wygrana w totka to by byla jazda do Gdanska no ale nic siedze cicho jak trusia tylko sie do niego usmiechnelam, co by w tych nerwach sie glupio nie odezwac. Zaciagnelam reczny wrzucilam luz i czekam. Cisza w aucie Pan cos sobie w telefonie grzebal wlepiony w szybę od czasu do czasu spogladajac co sie dzieje. Podniosly sie szlabany sygnalizator miga oczywiscie wszyscy juz jada, a ja powolutku tylko dojezdzalam do sygnalizatora czekalam az sie wylaczy szlabany podniosly sie do konca wszyscy zjechali mialam na tyle miejsca ze nie zostalabym tylkiem na torach wiec pojechalam i ja. Dojezdzam do skrzyzowania i slysze w prawo wiec od razu toszke stres mi odpuscil. Traktem Św. Wojciecha dojechalam do Okopowej, pod wiaduktem na Waly Jagiellońskie, Podwale Grodzkie i zawracanie kolo Zieleniaka, potem w prawo w ulice, ktorej nazwy nie znam kolo namiotu Calsberga ( w ogole pierwszy raz w zyciu tam bylam :P ) , kolejno w lewo na Podwale Grodzkie i na skrzyzowaniu znowu w lewo na Hucisko, potem zawracanie na Hucisku, tak sie balam ze prawa reka przez przypadek ( jak juz dobrze przejechalam) wlaczylam wycieraczki hahahaha w tym stresie zamiast je wylaczyc w dol to ja do gory wiec zaczely chodzic jeszcze szybciej na co Pan egzaminator ze stoickim spokojem prosze ta wajchę przełaczyc w dol( pomine fakt ze to byl piekny sloneczny dzien 0 chmurki na niebie i ok 20 st) smiac mi sie chcialo bo taki sam numer zrobilam chyba na 3 jezdzie jak po skrzyzowaniach jezdzilam i od razu przypomnial mi sie instruktor z tekstem " a tobie k..a desze i sniegi padaja ze ci te wycieraczki tak zapier..ą? wyłacz mi k..wa to go.no... jedzie taka z pradem w d..ie światła wylączy wycieraczki właczy i zadowolona..." Wracajac do egzaminu pojechalismy na wiadukt juz jak zjezdzalam to czekalam na polecenie w prawo i juz do 30 zwolnilam zeby sie tylko na ta linie ciagla nie wbic a tu cisza nic, wiec szybko do 50 przyspieszylam co by dynamiki nie dostac i jade prosto, tak sie zszokowalam ze mi w prawo skrecic nie kazal ,ze sobie jade jak ta lajza swrodkowym pasem ale nagle mnie cos olsnilo i szybko zmienilam na prawy. Potem skrecilismytw Łąkową tam mnie przeciagnąl po jedno i dwu kierunkowych juz nie pamietam w jakiej kolejnosci, mialam zawracanie z wyk. infrastruktury i parkowanie gdzies pod blokiem prostopadle, oczywiscie przy parkowaniu pod blokiem, zaparkowalam troche za daleko od samochodu obok i uslyszalam,ze nie lubia takich sasiadow co tak parkuja ale nie zlosliwie tylko bardziej zartobliwie na co ja ze w normalnych warunkach na pewno zrobilabym korekte :P wiec mialam juz 2 blad kazal powtorzyc i juz bylo ok :) Potem juz po tych wszytskich uliczkach, chyba po wszytskich mozliwych przejechalam wiec nawet nie ma sensu wymienianie nazw tych uliczek, znalazlam sie na Torunskiej i na swiatlach w lewo w Żabi Kruk w jednokierunkową oczywiscie pojechalam za sygnalizator zeby mi sie w razie czego swiatla nie zmienily a z przeciwnego pasa auta wyprzedzaly jakies drugie auto co stalo jak lajza i nie wiedzialao co ma ze soba zrobic wiec zrobilo sie male zamieszanie no ale twardo stalam i czekalam az te 6 samochodow czy iles tam przejedzie skrecilam i dojechalam do skrzyzowania uslyszalam w lewo wiec oznacza to ze do Pordu - a raczej w jego strone i juz sobie mowie nie ciesz sie na zapas bo juz raz sie cieszylas ze do Pordu jedziesz wiec w dalszym napieciu ale podswiadomie lekko ucieszona ze juz mnie nie bedzie ciagal nigdzie ( chociaz mogl jeszcze ze mna na Chelm pojechac lub Orunie ale stwierdzialam ze juz tyle czasu jezdzimy ze chyba by sie mu nie chcialo ) Wiec spokojnie jechalam Dolna Bramą jeszcze 30/h a jak juz za bramą bylo odwolanie to przyspieszylam do 50km/h wlaczylam kierunkowskaz ( bo teraz tam jest normalne skrzyzowanie, tam gdzie byl dojazd do posesji- zdjeli tablice) juz na Mostowej, nastepnie w prawo Sandomierską i droga z pierszenstwem na ul. Rowną. Tuz przed samym Pordem dopiero przy samiutkim skrzyzowaniu powiedzial w lewo czyli do samego Pordu otworzyl szlaban poczekalam az sie podniesie i wjechalam ale jeszcze sie nie cieszylam. kazał skrecic w prawo pod zadaszenie ale akurat tam ktos robil rekaw wiec przecielabym mu tor ruchu i tak sie zestresowalam ze mi samochod zgasl hahaahah tylko sie spojarzalam ja na niego on na mnie sie usmiechnal i mowi prosze jechac dalej. Na szczescie tam za kolkiem siedzial ktos przytomny io nie gapil sie tylko w prawe lusterko albo jeszcze nawet nie mial zamiaru ruszyc do tylu. W kazdym badz razie zatrzymalam sie powiedzial jednostajnym tonem prosze wylaczyc silnik i zabezpieczyc samochod egzamin konczymy wynikiem pozytywnym prosze jeszcze poczekac bo musze wypelnic formularz myslaam ze ten samochod rozniose ze szczescia bylo mi tak goraco bo szyby pozamykane jak w saunie ale siedzialam grzecznie jak dostalam ten formularz to jak gazela przez plotki oddzielajacymi plac od chodnika przeskakiwalam zamiast normalnie przez osrodek jak czlowiek to ja po rekawach i plotkach no ale juz mialam w nosie za to mnie nie mogl nikt uwalic :P . Mysle ze duzo zalezy od instruktora ten byl na prawde w porzadku nie stwarzal na sile atmosfery grozy i pomimo ogromnego stresu fajnie sie z nim jechalo. :spoko:
Kat. B,
1 egzamin, 11.09.2012:
Teoria + Plac + Miasto - 52 min walki zakonczone niepowodzeniem :(

2 egzamin 01.10.2012
Plac + Miasto+ 53 min walki zakonczone sukcesem :D
mesta
 
Posty: 180
Dołączył(a): czwartek 13 września 2012, 15:46
Lokalizacja: Gdańsk

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Zazel1987 » czwartek 21 lutego 2013, 14:31

Pierwsze podejście miałam 4 lata temu. Beznadziejny instruktor jazdy, małe miasteczko, do Ostrołęki w której zdawałam 100 km.
Nie zauważyłam znaku stopu (podobno, bo do tej pory nie jestem tego pewna :)

W grudniu 2012 wykupiłam cały nowy kurs w elka school, które swoją drogą polecam, i korzystając z faktu ze miałam już jeden kurs zrobiony, szybciutko zapisałam się na testy. Zdałam po staremu , zero błędów.

Dziś miałam egzamin na 08.30. Na drogach leży śnieg, ale na szczęście nie pada. Egzaminy sie wydłużały do tego stopnia że zostałam wywołana dopiero o 10.00.

Wylosowałam kierunkowskazy i płyn chłodniczy. Trochę sie tego bałam bo w końcu baba jestem i że mi sie maska nie otworzy czy coś. Niepotrzebnie. Pociągnęłam za wajchę, egzaminator otworzył i trzymał maskę, powiedział żeby nie podpierać nawet. Kierunkowskazy też gładko poszły.

Po placyku cały czas jedyneczką, łuk idealnie ruszanie też. No to wyjeżdżamy. :)

Z bramy w lewo, na STOPie w prawo. Trochę zwlekałam, ale lepiej ustąpić niż zawalić na początku :)
Jechaliśmy klasycznie na dolne miasto: równą, w prawo w sandomierską, w lewo bez udziwnień w mostową, potem przez dolną bramę. Przy baszcie prosto, potem zawracanie (czyli trzeba ustąpić i wjechać szerokim łukiem). Ponieważ nadjeżdżały od strony urzędu (jedynej możliwej), samochody to zatrzymałam sie w celu ustąpienia.... na przejściu dla pieszych :/ Pierwsza wtopa no ale nic jadę dalej. Potem w lewo między budynkami w rzeźnicką.... jadę jadę...skręcamy w prawo... no i stoją samochody zatrzymuję sie za nimi i czekam na moją szanse zatrzymania się za STOPem... znowu na przejściu dla pieszych! :shock: Jak mi o tym powiedział to sama nie wierzyła w swoją głupotę. Powiedziałam że pasy są przykryte śniegiem, ale marne to usprawiedliwienie bo stoi znak :( Myślę sobie że to już po egzaminie, ale wiem że jeśli sie nie tworzy zagrożenia w ruchu, to pozwalają dalej jechać.

Pojeździliśmy po dolnym mieście, parkowanie prostopadłe, zawracanie w dowolny sposób, ja wykorzystałam bramę. Dwa razy w ciągu egzaminu mi zgasł (w różnych miejscach), więc już byłam pewna że te tylko gwóźdź do trumny mojego prawa jazdy... Ale popatrzyłam na niego, nic nie mówi, rach, ciach odpalam jedziemy dalej, no bo co mi zostało .

Raz pojechałam w lewo jak prosił w prawo... Ach to babskie nie rozróżnianie kierunków :) dobrze że tylko raz i w dodatku manewr wykonałam poprawnie:)

Trudną sytuację miałam wyjeżdżając z Długie Ogrody w prawo (Podwale Przedmiejskie). Szybko zaczyna sie tam buspas. Włączyłam kierunek, jechałam dość wolno żeby przepuścić jadących bo wiedziałam że zaraz mój pas się kończy i nie ma się co rozpędzać. No i się tak dotoczyłam przed znak "początek pasa dla autobusów" i stanęłam.... kierowca na pasie obok stanął i mnie puszcza. Ja twardo nie wjeżdżałam :) nauczona doświadczeniem innych żeby nie korzystać z uprzejmości kierowców. Potem już w ośrodku egzaminator mnie pytał dlaczego nie jechałam, to ja tłumaczę że nie chciałam ryzykować, ustępujący kierowca mógł zmienić zdanie i byłaby kolizja. Tłumaczyłam też że miałam pod kontrolą wsteczne lusterko, nikomu nie tamowałam ruchu, i że w życiu bym skorzystała z uprzejmości ryzykując że jakby co to zahamuje, ale na egzaminie się nie odważyłam :) Dostałam wykład o tym że egzaminator też kierowca i że trzeba płynni jeździć i jak puszczają to jechać.

Po kierunku jazdy zrozumiałam ze wracamy do ośrodka. W dolnej bramie kierowca z naprzeciwka wymusił, ale ja ładnie zwolniłam, dwójeczka, zdążył przejechać i pojechałam. Miałam nadzieje ze pojedziemy przy PORD-zie jeszcze prosto na tory kolejowe, ale on każe mi skręcać w lewo... to może zawrócimy... nic z tego, wjeżdżamy przez szlaban :(

Byłam przekonana że po egzaminie a jeździliśmy tak tylko żebym miała doświadczenia więcej. Facet zaczyna mi robić wykład o błędach, jak tak go słuchałam to aż mi się płakać zachciało... on tłumaczy, ja cichutko kwilę, czasem się tłumaczę ale co to da. Czekałam już tylko na ten kwitek i niech da mi pójść w cholerę, nie zdałam i mam już ochotę sobie pójść, a nie słuchać jego gadania.

Jak skończył wykład powiedział że ZDAŁAM :mrgreen: :D:D:D
To sie rozbeczałam dla odmiany z radości:) Mówię mu że mógł tak od razu powiedzieć to bym nie beczała :) on na to że teraz lepiej zapamiętam. To prawda... nigdy nie stanę na przejściu dla pieszych :)

Oczywiście czekając na egzamin miałam ze sobą czekoladę i trochę ją podjadałam :) Polecam coś słodkiego mieć przy sobie.
Zazel1987
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 21 lutego 2013, 13:43

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Lovekrove » czwartek 18 kwietnia 2013, 11:52

Zdałam i ja....ale nie od razu. Był to dość żmudny proces.
Po raz pierwszy podejście do prawka miałam 11 lat temu. Wtedy jeszcze jeździło się na Punto i było 20 h nauki praktycznej, z czego z 10 spędzało się na placu, bo na egzaminie było tyle manewrów. Wtedy jakoś nie byłam chyba wystarczająco zmotywowana, 20 h niewiele mi dało, podchodziłam raz tylko, poległam na placu i zapomniałam o sprawie na kolejnych 11 lat. Ostatnio zaczęłam dość mocno żałować, że wtedy sobie odpuściłam, kupiłam z mężem samochód, komunikacja miejska zaczęła mnie solidnie drażnić, miałam coraz mniej czasu na tłuczenie się po Trójmieście tramwajami i wiecznie awaryjnymi SKMkami. Postanowiłam wrócić do tematu, ale jednak tym razem zacisnąć zęby i mimo niepowodzeń, doprowadzić sprawę do końca, jakkolwiek byłoby to trudne.

Zapisałam się na kurs od zera zaczynając, 11 lat po tamtym kursie nie pamiętałam już nawet jak rusza się z miejsca ;) Wyjeździłam około 40h, zanim podeszłam po raz pierwszy do egzaminu. Teorię zdałam jeszcze na starych zasadach, 2 stycznia 2013 roku o 6 rano (!!!!). Tak więc wiedziałam, że muszę się wyrobić przed początkiem lipca, żeby nie powtarzać teorii.

Podejście nr 1 (nie liczę tego z 2001 r): jakoś połowa marca 2013. Godzina 15.30. Czekałam na termin 6 tygodni :| Na placu podszedł do mnie egzaminator, gdzieś koło 40tki, wysoki i szczupły. Nie przedstawił się. Od razu powiało chłodem. Wylegitymował mnie, potem zanim się obejrzałam wylosował mi pytania: płyn do spryskiwaczy i awaryjne, sam otworzył maskę, wskazałam tylko na wlew płynu a on już maskę zatrzasnął. Ok, pomyślałam, że zależy mu na tym, żeby szybko mieć to z głowy. Niestety byłam bardzo zdenerwowana. Na tyle, ze może nie było tego widać tak bardzo na zewnątrz jeszcze w tym momencie, ale w środku byłam wielkim dygotem. Nie wiem, czemu tak się stało. Wsiadłam do auta, egzaminator kazał mi się kierować w stronę pasa ruchu, ale polecenia wydawał w strasznie dziwny, jakby zapożyczony z wojska sposób. Gdybym nie była tak spięta, to pewnie zaczęłabym się z niego po prostu śmiać. "Skręt w lewo- zadanie wykonać!"- mniej więcej tak mówił. Na szczęście udało mi się zrobić łuk i skierowałam się ku feralnej górce, z którą zawsze miałam problem. Egzaminator oczywiście wydawał mi polecenia po "wojskowemu" jak wcześniej. W tym momencie stwierdziłam już, że chyba ma taki styl i postaram się nie przejmowac, ale powiem szczerze: nie rozluźniło mnie to, raczej wręcz przeciwnie. Na górce pierwsza próba nieudana, zaczynam się już poważnie denerwować. Na szczęście druga udana, wyjeżdzam z PORDU, w lewo, STOP, w prawo kierujac się w stronę Śródmieścia. Na skrzyżowaniu z Sandomierską egz. każe skręcić w lewo, potem zaparkować prostopadle na zupełnie pustym parkingu. Potem wydaje polecenie "wyjeżdżamy w lewo". Niestety ja stwierdziłam, że to oznacza, że mam kontynuować jazdę w kier. Traktu św. Wojciecha i tak wyjechałam, na co egz. każe zaparkować raz jeszcze w tym samym miejscu i znów wydaje tę samą komendę. Ja znów wyjeżdzam w ten sam sposób, od razu łapie za kierownicę i każe wyjechać w druga stronę. Stres mnie łapie jeszcze większy, bo właściwie nie wiem, co źle zrobiłam, myślę, że nie zrozumieliśmy się po prostu....No nic, z tych nerwów przejeżdżam skrzyżowanie z Równą nie patrząc w prawo, gdzie jest ulica z pierwszeństwem. Pierwszy błąd. Jadę dalej, Brama Nizinna, do Rzeźnickiej skąd jadę w lewo w Toruńską i stamtąd Jałmużnicza i w Jaskółczą. Na skrzyżowaniu Rzeźnicka/Toruńska gaśnie mi silnik, już chyba 2 raz, ukradkiem spoglądam na egzaminatora a ten wywraca oczyma ze zniecierpliwieniem i wzdycha z niezadowoleniem "ciągle tak będzie?"- mówi. Ciśnienie mi znów skacze. Nie myślę już z nerwów jasno :(
Ok, wracam na Jaskółczą, która jest przedłużeniem Jałmużniczej, ale w przeciwieństwie do tej ostatniej NIE JEST jednokierunkowa, czego nie ogarnęłam mózgiem wjeżdzając w nią, mimo że na kursie byłam tam milion razy i to w obie strony jeżdząc czy parkując. Miałam skręcić w Dolną z Jaskółczej i...zjechałam do lewej strony. Grrrrr. Oczywiście wtedy wyjechała na mnie L-ka (na swoim pasie) i to był koniec mojego egzaminu. Ta-dam. Przesiadłam się z egzaminatorem, który wioząc mnie z powrotem do PORDu nie odezwał się ani słowem.

Egzamin trwał niecałe 30 minut.

Ogólne wrażenia: oblałam z własnej winy, stres mnie zżarł i nie pozwolił myśleć logicznie. Egzaminator też nie pomógł stresu rozładować, nie miał dobrego humoru albo po prostu jest służbistą o nieprzyjemnym sposobie bycia. Rozumiem, że nie musi się ze mną przyjaźnić, ale on widział na 100%, że jadę w sporym stresie, nie musiał mi go dokładać zniecierpliwionymi westchnieniami i komentarzami. Na plus dla niego, wydaje mi się, ze gdybym nie zaliczyła tej wtopy ze zjazdem do lewej, to ten egzamin miałabym szansę z nim zdać, nie był nastawiony na "nie" zupełnie i chyba chciał to wszystko szybko odbębnić i mieć z głowy. Pewnie nie wymyśliłby żadnej udziwnionej trasy....No ok. Wróciłam do PORDu i zapisałam się na następny egzamin od razu.... :eek2:
Ostatnio zmieniony czwartek 18 kwietnia 2013, 13:12 przez Lovekrove, łącznie zmieniany 2 razy
Lovekrove
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 15 kwietnia 2013, 22:10

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Lovekrove » czwartek 18 kwietnia 2013, 12:22

Podejście nr 2, okolice pierwszego tygodnia kwietnia- około miesiąca czekałam na kolejny termin.
Egzamin wyznaczony na 9.00 rano, wywołują mnie dopiero po 10.00. Podchodzi do mnie starszy Pan z siwymi włosami, przedstawia się, ogólnie myślę sobie "ten już lepszy niż ten sztywniak z poprzedniego podejścia". Od razu czuć było, że człowiek jest sympatyczniejszy. Zrobiłam łuk, zrobiłam górkę (tym razem już za pierwszym razem się udało) i dość szybko znaleźliśmy się przy bramie wyjazdowej. Po znaku STOPu, który stoi na drodze wyjazdowej z PORDu, egzaminator kazał mi się kierować w lewo, za przejazd. Przejechałam przepisowo, tam miałam parkowanie w bramie, które nie dość, że wyszło mi krzywo przy wjeździe to jak wyjeżdżałam to nie znalazłam się na odpowiednim pasie :lol: Porażka. Potem trasa typowa, w kierunku Śródmieścia znów, Brama Nizinna, znów Rzeźnicka, w prawo Toruńska, w lewo Jałmużnicza, znów feralna Jaskółcza, ale tym razem mam skręcić w prawo. W międzyczasie staram się opanować stres, juz jest troszkę lepiej niż przy pierwszym podejściu, ale nadal robię durne rzeczy które nie zdarzały mi się na kursie. Np. 2 razy ruszyłam z dwójki. Oba razy zauważyłam po fakcie, że to zrobiłam, wiem, że egzaminator też zauważył, bo powiedział "już 2 raz Pani rusza z 2ki". Trochę żle zaczęło się dziać w okolicach Łąkowej, gdzie egz. wyraził niezadowolenie, że na zakręcie z Dolnej w Łąkową zwolniłam....No zwolniłam. Łąkowa jest w pierwszeństwem, poza tym są tam dziury i kocie łby, nie wiem, dlaczego miałabym tam pędzić. Pan powiedział, że jeżdzę "pasywnie". Eh...No nic, pasywnie czy nie, jadę dalej, na Łąkowej w lewo aż do Podwala Przedmiejskiego, gdzie na wyjeździe zgasł mi samochód, poza tym tam jest lekko pod górę więc ruszałam jak ofiara losu :/ Pomyślałam, ze w takim razie, jeśli on uważa, że jeżdzę wolno to tam na tej trasie pojadę tyle ile można, czyli 50, ani kilometra/h wolniej...Pojechałam. Myślałam szczerze mówiąc, że każe mi tam gdzieś zawrócić i wrócimy na Dolne Miasto albo na Hucisko pojedziemy, a okazało się, że mam jechać dalej, w Elbląską...na Elbląskiej miałam skręcić na parking koło (chyba) Polskiej Kompanii Leasingowej i tam zaparkować. Wyszło mi znów krzywo, samochód, do którego się odnosiłam stał nie po tej stronie, po której by mi pasował... :shock: i jakoś tak wyszło niefajnie to parkowanie. Przód samochodu egzaminacyjnego był krzywo. W dodatku wyjazd nieco pod górę i znów wyjeżdżałam z wyciem silnika :x Stamtąd miałam się kierować dalej w kierunku Stogów. Cała zamarłam, bo byłam tam dosłownie raz z instruktorem jazdy i to było zimą, jak było ciemno, z 3 miesiące temu. Zupełnie nie pamiętałam tej trasy :( Na jakimś tam zjeździe najechałam na leżący na ulicy kołpak, którego nie zdążyłam ominąć. Starałam się nadrobić prędkością 70 km/h, która jest dozwolona w okolicach tego mostu. Po przejechaniu przez most Jana Pawła II zjeżdżałam z tej trasy jakoś tak, żeby skręcić w Lenartowicza. Chwilę czekałam na światłach i zastanawiałam się jak tam skręcić. Niestety sam skręt był na tyle daleko od miejsca gdzie stałam, że płaszczyzny jezdni jakoś mi się niestety optycznie ponakładały i jak ruszyłam, to dostrzegłam, że jestem na pasie do jazdy na wprost a nie do skrętu, było już za późno na zmianę...i zamiast już pojechać na wprost to skręciłam. Tam jak się rusza ze świateł, to trzeba od razu zmieniać pas zaraz na lewy po przejechaniu pierwszej jezdni poprzecznej. O ja durna...za mną jechało oczywiście jedno auto (jedno auto na wielkim skrzyżowaniu i musiało akurat za mną jechać!). Ponieważ wymusiłam tym manewrem pierwszeństwo i prawie zajechałam mu drogę, egzaminator oczywiscie dał po hamulcach i był to koniec egzaminu. Egzaminator jeszcze przed przesiadką wytłumaczył mi w czym rzecz, co gorsza, ja doskonale wiedziałam, co zrobiłam źle. No i mam nauczkę, szczerze mówiąc to nawet dobra lekcja, przecież nie będę zawsze jeździła po znanych mi trasach.

Egzamin trwał 50 minut. Jakbym dojechała do PORDu samodzielnie to pewnie by trwał z godzinę i kwadrans, całkiem długo.

Reasumując: znów oblałam z własnej tylko winy, stres był lżejszy, egzaminator nie miał złych zamiarów i był kulturalny. Po przesiadce ze mną porozmawiał normalnie. Widziałam tylko, że lubił raczej szybszą jazdę, niż ja bym mogła zaprezentować po około 40 h jazd na kursie, to go może trochę drażniło. No cóż. To podejście zaliczam do cennych doświadczeń, które przynajmniej mnie czegoś nauczyły i jednocześnie dały mi wiarę, że nie każdy egzaminator w PORDzie jest nieprzyjemym typem, więc nie można się tak nastawiać, bo nic dobrego to nie przyniesie, wręcz przeciwnie- tylko paraliżujący stres. Po powrocie do PORDu zapisałam się na następny egzamin, udało mi się wyłuskać termin w przeciągu tygodnia! CUD! :thumb2: Tam taka jedna Pani z BOKU, to życzę jej szóstki w totka i jak najlepiej, że mi ten termin dała :)
Ostatnio zmieniony czwartek 18 kwietnia 2013, 13:09 przez Lovekrove, łącznie zmieniany 1 raz
Lovekrove
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 15 kwietnia 2013, 22:10

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Lovekrove » czwartek 18 kwietnia 2013, 13:03

Podejście nr 3 ZDANE, niecały tydzień po podejściu nr 2....myślę sobie "szansa dana od losu, nie zmarnuj jej".
Dzień piękny, wiosenny. Tym razem dla odmiany postanowiłam przed samym egzaminem wziąć sobie 1.5 h jazdy tego samego dnia. Wcześniej tego nie robiłam, a pomyślałam, że moze pomoże mi to opanować gaśnięcie pojazdu na egzaminie. Jazda poszła tak średnio, ale ja nigdy nie byłam Kubicą ;-) Było ok ale bez rewelacji ale się "rozjeździłam" przynajmniej. Instruktor powtórzył ze mną wszystkie manewry. Szły całkiem ok, więc się uspokoiłam. Miałam już łącznie blisko 50 h wyjeżdzone, więc musiało jakoś iść :lol: Pojechałam do PORDu i około 14.30 zostałam wywołana na placyk. Egzaminator był pewnie kilka lat starszy ode mnie, od razu na luzie, bez sztucznych formułek: ' z każdym razem lepiej trafiam' pomyślałam. Od razu na luzie atmosferę wytworzył. Przedstawił się i przypomniałam sobie, że na forach czytałam o nim opinie, że jest bardzo normalnym-fajnym facetem i ludzie, nawet Ci oblani, wypowiadali się o nim pochlebnie. Stresik mi zelżał jeszcze bardziej, jak sobie o tym pomyślałam.
Obsługi nawet nie opisuję, bo to banał, ale miałam trochę stresu przy łuku. Łuk zawsze mi wychodził ok. Musiałam się skupić, czasem lepiej trafiałam w tor po skręcie do tyłu, czasem gorzej, ale trafiałam zawsze i jak było krzywo to umiałam to zawsze skorygować podczas jazdy. Ruszyłam do tyłu i 2 z kolei tyczka, której używałam jako odnośnika okazała się niepokojąco blisko stać tej pierwszej. Robiłam ten łuk milion razy więc wiedziałam, że na pewno coś z nią jest nie tak, ale już było za późno więc jechałam jak zawsze i korygowałam delikatnie, ale miałam nerwa ostrego...jestem pewna, że stała trochę inaczej niż powinna. Mimo tego udało mi się zaliczyć ten manewr, do dziś nie wiem, co tam się działo, czy jechałam slalomem czy jak ale dałam radę. Górka bezproblemowo poszła, znów wyjeżdzam (już miałam deja vu normalnie).

Na wyjeździe w Sandomierską w lewo, przejazd PKP, potem w lewo i mam zawrócić z użyciem wybranem bramy, zawracam starannie tym razem, ląduję prosto w bramie i wyjeżdżam tez na dobry pas. Potem znów jazda w kierunku Bramy Nizinnej. I tu miałam dwie sytuacje, które nie zdarzyły mi się wcześniej. Najpierw jakoś dziwnie przyblokowany autobus...na całe szczęście inne samochody przede mną go omijały, więc szybko zdecydowałam, że ominę i ja. I udało się. Potem tamte samochody jakoś szybko zniknęły z horyzontu, ale została jedna Beemka przede mną, rejestracja z Wejherowa. O matko :evil: Tam jest ogranicznie do 40 km/h i tyle mniej więcej uczą aby jeździć, zreszta szybciej lepiej nie, bo wiadomo, jakie tam są dziury. A ta rzeczona Beemka jechała przede mną aż do za Bramą Nizinną w tempie 25-30 km/h (!!!!!!!!!!). Zupełnie nie wiedziałam, co mam zrobić. Zerkałam dyskretnie na egzaminatora, ale nie mówił nic, poza tym na całe szczęście ruch z naprzeciwka był dość spory, więc trudno by mi było wyprzedzać. Ale ten kierowca mnie mało nie doprowadził do zawału, nigdy nie jechałam za takim zawalidrogą a sama, jak już pisałam, Kubicą to nie jestem....
Po Bramie Nizinnej zawróciłam koło baszty i miałam powtórzyć manewr bo nie ponowiłam kierunkowskazu przy skręcie, uczyniłam to i potem wzdłuż Urzędu dojechałam do skrzyżowania z Toruńską, w którą skręciłam na światłach i znów pojechałam w kierunku Dolnego Miasta, tym razem skręt był prosto w Łąkową, z Łąkowej w ul Śluza (chyba) i stamtąd Dolną do Kamiennej Grobli/Szopy. Atmosfera w aucie spoko, nawet ośmieliłam się głośno komentować swoje tempo np wspominając ze jadę wolno bo wiem, że zaraz będzie prób zwalniający i nie chcę rzucać autem. Stamtąd dojechaliśmy na Długie Ogrody, gdzie zaparkowałam skośnie (strefa skrz.równorzędnych) i w lewo na światłach w Siennicką, stamtąd Głęboka i z Głębokiej w prawo na Elbląską, po wiadukcie na Podwale Przedmiejskie, tam miałam trochę problem ze zmianą pasa bo były Buspasy i się trochę pogubiłam, żeby nie zamulić to nie spytałam egzaminatora, czy mogę skorzystać w tego ze kierowca za mną mnie puszcza i zmieniłam, ogólnie chapeau bas dla egzaminatora, bo mi zwrócił uwagę i miał rację, ale nie skończył egzaminu, potem w prawo w strefę równorzędnych znów (tam jest ulica Jaglana m.in.) i stamtąd już zaczęliśmy się kierować w stronę PORDu :) Zaczęłam się zastanawiac, czy mi się może uda tym razem, jak zajechaliśmy do PORDu to mi mało oczy nie wyszły z orbit bo pierwszy raz udało mi się wrócić na fotelu kierowcy, z tego wszystkiego mało nie wymusiłam pierwszeństwa juz na terenie PORDu (!!!!)- ekscytacja, egzaminator mnie ostudził, ogarnęłam się, zaparkowałam. Po komentarzu do jazdy zobaczyłam jak egzaminator pisze na dole "p...pozy...pozytywny". Aaaaaaa!!!! Dał mi jeszcze kilka rad, kazał jeździć ostrożnie i się pożegnał a ja musiałam stanąć przed wejsciem do poczekalni, żeby sobie pisnąć z radości, miałam tak uradowaną minę jak weszłam do poczekalni, że tylko czułam na sobie spojrzenia pełne zazdrości i słyszałam komentarze "ooo, a jej to zazdroszczę". Wychodziłam z PORDu cała w podskokach sie cieszyłam, że nie będę musiała wracać już w to stresujące miejsce.

To podejście trwało 44 minuty.

Udało się dzięki temu, że np egzaminator był "luzak" i nie potrzebował się dowartościować antypatycznym zachowaniem. Naprawdę jestem mu wdzięczna!!! poza tm też za którymś razem wiesz już, czego się spodziewać na tym egzaminie i nerwy jednak słabną. Uważam, że też pomogła jazda przed samym egzaminiem. Samochod podczas egzaminu nie zgasł ani razu. Jechałam bardziej płynnie, pewniej. Ja polecam takie "rozjeżdżenie się" tego samego dnia. I ostatnie: Nie poddawajcie się, za którymś razem się uda!!! I tak klamrą mogę zamknąć moje 11 lat starań o prawko, opłata za dokument już wniesiona, czekam na wydanie prawka i zasiadam za kierownicą naszego auta, na szczęście automatu, więc teraz już będzie z górki a samochód nigdy więcej nie zgaśnie- polecam! :D
Lovekrove
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 15 kwietnia 2013, 22:10

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez kenmei » środa 08 stycznia 2014, 13:53

Teorię zdałam 4 grudnia, za pierwszym razem 74/74 ptk :)
Uznałam, że wolę zaliczać teorię i praktykę w różnych terminach, bo za dużo stresu na raz. Poza tym czułam, ze potrzebuję jeszcze dodatkowych jazd.
W sumie z instruktorem wyjeździłam 44h. Ostatnie 2h miałam na dzień przed egzaminem praktycznym.

Egzamin praktyczny był w piątek 3 stycznia na 9.30.
Pojechałam z mężem, żeby nie udzielała mi się nerwowa atmosfera w poczekalni. Skutecznie mnie zagadywał i rozśmieszał. Na plac wyszłam przed g.10 i ku mojemu zaskoczeniu przywitała mnie kobieta. Jakoś nie wpadłam na to, że może mnie egzaminować kobieta. Wmawiałam sobie, że będę wozić naburmuszonego Pana Prezesa, a tu taki mały zonk ;)
Pani Gabriela S., drobniutka, z długim blond końskim ogonem przywitała się kulturalnie, zaprosiła do auta nr 16. Proszę, dziękuję. Zaczyna się miło (myślę sobie). Stres trochę poszedł na bok. Starałam się skupić na tym co robię.
"Byle wyjechać na miasto" (powtarzam sobie w duchu).
Płyn, światełka, bez problemu. Teraz przygotowanie się do jazdy. "Tylko nie zapomnij o zagłówku!".
Jedziemy na rękaw. Pani pokierowała mnie którędy mam jechać. Stanęłam w kopercie. Pani wysiadła i postawiła tyczkę za autem.
Jadę przez ten rękaw trochę na automacie, bo nie do końca do mnie chyba dociera gdzie jestem. Nuciłam sobie pod nosem. Na placu manewrowym z instruktorem zawsze leciała ulubiona muzyczka z radia i to mi bardzo pomagało, a tu radia nie było.
Rękaw przejechany, jedziemy na górkę. Przejechałam ją, nawet nie wiem kiedy, nadal w półświadomości.
No i wyjeżdżamy na miasto. O mały włos nie wjechałabym na przeciwległy pas dojeżdżając do bramy. Ale w porę się zorientowałam i ustawiłam się na właściwym.

Włączam się do ruchu, skręcam w lewo.
Potem skrzyżowanie ze Stopem, pamiętam, ze muszę tam dość daleko wyjechać, żeby coś widzieć, ale nie za daleko. Skręt w lewo. Dojeżdżam do mojego ulubionego miejsca do zawracania. Stop, tory, droga z pierwszeństwem łamanym.
Pani Gabrysia każe skręcić w lewo i zaparkować na małym parkingu koło drugiej zdającej "L"ki. Zaparkowałam dobrze. Wyjechać miałam w prawo, a wyjechałam w lewo (czyli tak jak wjechałam). Pomyliły mi się kierunki z nerwów ;P Pani egzaminator w tym momencie teatralnie przewróciła oczami, machnęła końskim ogonem, głęboko westchnęła i wkurzonym głosem powiedziała "GDZIE PANI MIAŁA JECHAĆ?! W PRAWO!" - "Przepraszam", "DOBRZE! NIECH PANI ZAWRÓCI W TEJ BRAMIE". Założyła nóżkę na nóżkę i złożyła na krzyż ręce.
"Zaczyna się (myślę sobie), no dobra, przynajmniej zawracanie też będzie z głowy".

Potem jadę z powrotem przez tory pamiętając o Stopie. Oglądam się za pociągiem i przejeżdżam ostrożnie przez tory. Jadę aż do Sandomierskiej, Sandomierską prosto do szlabanów, które były zamknięte.
Przede mną kilka samochodów. Kiedy ruszyły, patrzyłam tylko czy czerwone światła już zgasły i nie pakowałam się na tory, póki nie miałam pewności, że za torami mam miejsce (dwa dni wcześniej zwrócił mi na to uwagę instruktor).
Dalej p. egzaminator mówi, że jedziemy prosto. "Aha! Czyli na sklep (myślę sobie), ale wiem, ze chodzi jej o to, że na Orunię Górną, bo tak mi tłumaczył instruktor". Jadę.
Zaraz na Małomiejskiej na światłach w prawo i stromą drogą do góry. Jechałam na 2, bo stwierdziłam, ze na 3 nie pociągnie pod tą górę. Potem mnóstwo progów zwalniających i rondo. Na rondzie zawróciłam i z powrotem w dół.
Przecięłam Małomiejską i jechałam jakąś uliczką wzdłuż rzeczki. Potem przez mostek i w dół, krótką brukowaną dróżką dojeżdżającą do Traktu Św. Wojciecha. Tam czekałam troszkę, żeby wbić się na prawy pas, kiedy już to zrobiłam pani egzaminator powiedziała, że będziemy skręcać w lewo :roll: "To nie mogła powiedzieć zanim wjechałam na Wojciecha? Bym od raz wjechała na lewy pas."
Ruch się zrobił, ktoś mnie wpuszczał. Pomyślałam sobie, że powiem, że mnie pan puszcza, bo bałam się, że mnie uwali za wymuszenie. Zmieniam pas, ale za późno już było, żeby zjechać na pas do skrętu w lewo, bo tam ustawił się sznurek aut i nie było miejsca.
Pojechałam dalej tłumacząc się, ze nie zdążyłam zmienić pasów.
Pani Gabrysia zniecierpliwiona z pretensją w głosie mówi "TO PROSZĘ SZUKAĆ TERAZ INNEGO MIEJSCA, ŻEBY SKRĘCIĆ".
Zakodowałam sobie, że mam skręcić w lewo, więc kiedy pojawił się następny dodatkowy pas popatrzyłam gdzie ja tam skręcę i ukazał mi się czerwony znak. "No nie, tam nie mogę wjechać". Wracam na Wojciecha. Pas mi się kończy. Zmieniam szybko, na szczęście było za mną w miarę pusto. Następny pas do skrętu w lewo pojawił się. Nawet były strzałki namalowane, więc wjeżdżam. A tu! Jakaś droga osiedlowa :help:
Przepraszam egzaminatorkę mówiąc, ze nie znam okolic.
Powiedziała już totalnie zniecierpliwiona "TO NIECH PANI JUŻ ZAWRÓCI TUTAJ, BO JAK TAK DALEJ PÓJDZIE TO ZAJEDZIEMY DO TORUNIA".
Zawróciłam i jadę już prosto do PORDu przez Gościnną i Smętną. Wtedy pomyślałam sobie, że przecież mogłam zawrócić na tym pierwszym zjeździe. Babka wyciągnęła w drodze powrotnej kajecik i zaczęła pisać. Myślę sobie "już po mnie". Ale jadę i skupiam się maksymalnie. "Póki siedzę za kółkiem jest szansa".
Wjeżdżam na plac i ta łapie mi za kierownicę. Mówi "JEDZIEMY". Ja operuję pedałami, ona kierownicą. Wkurzyło mnie to strasznie :evil: Nie wiedziałam kiedy skręci, gdzie chce zaparkować a ta mi każe depnąć gaz. W końcu dojechałyśmy tam gdzie chciała.
Kazała wyłączyć wszystko i czekałam na wyrok.
"PANI ZOSIU. GENERALNIE DROBNE, MAŁO ISTOTNE BŁĘDY, WIĘC WYNIK POZYTYWNY.
TYLKO JEDNA UWAGA. WIĘCEJ ŚMIAŁOŚCI".
Heh! Byłam w szoku :wow: :mrgreen: Taka miła się zrobiła na koniec :) No i ten wynik mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się zdać za pierwszym razem 8) Podziękowałam jej chyba ze 3 razy i wysiadłam z auta. Nogi się pode mną ugięły. Ledwo weszłam po tych 4 schodkach z powrotem do PORDu i musiałam usiąść :) Stres ze mnie schodził.

Teraz czekam na plastik i nie mogę doczekać się mojej pierwszej samodzielnej jazdy.

Moje nastawienie na egzamin było takie:
Będę starała się jechać tak, żeby egzaminator poczuł się ze mną bezpiecznie, czyli
- delikatnie, ale stanowczo ruszać
- odpowiednio wcześnie hamować, a nie w ostatniej chwili
- jechać dynamicznie
- rozglądać się na wszystkie strony
No i najważniejsze, skupić się na drodze, żeby nie spowodować zagrożenia.

Batonika nie zjadłam, nie dałam rady. Za bardzo mnie mdliło ze stresu.
Ale regularne picie magnezu od połowy jazd na kursie myślę, że pomogło.

Bardzo dziękuję mojemu instruktorowi, że nauczył mnie tak dobrze jeździć, poczuć się pewnie na drodze i pokochać jazdę samochodem :)

Pani egzaminator Gabrysia, nie taka zła. Te jej fochy takie teatralne były, że pomyślałam sobie "może ona tak musi". Potem usłyszałam od znajomych, że podobno ciężko u niej zdać i straszna żyleta. Ja z nią jechałam krótko, niecałe pół godziny. Może trafiłam na jej dobry humor. Choć myślę, że całkiem dobrze jechałam, a ona po prostu oceniła mnie sprawiedliwie. Jedyne co jej mogę zarzucić to to, że zbyt późno wypowiadała komendy. Zwłaszcza z tym skrętem w lewo na Trakcie Wojciecha.

Życzę powodzenia wszystkim zdającym!
kenmei
 
Posty: 26
Dołączył(a): wtorek 07 stycznia 2014, 14:38

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez SilkSpectre » poniedziałek 30 listopada 2015, 14:50

U mnie egzamin trwał króciutko- bo zaledwie może ogólnie z 20 minut. Teorię zdałam pięknie- za pierwszym razem 74 pkt. Niestety poległam dzisiaj na placu. Po raz pierwszy dałam ciała na łuku, który nigdy wcześniej nie stanowił dla mnie problemu. Egzaminowała mnie pani Agnieszka K. Super kobieta, aż szkoda, że oblałam tak koncertowo. Nie wjechałam do końca w pole koperty. Pierwszą szansę straciłam, bo wjechałam na linię, a z drugą szansą po prostu zatrzymanie w złym miejscu. Może drugie podejście będzie tym szczęśliwym. ;)))

Ogólnie egzaminatorka super. Nie powiem złego słowa, bo była od początku bardzo miła. Trochę na początku może super oficjalna, ale potem spuściła z tonu i bardzo miło rozmawiałyśmy, gdy pytała o światła mijania i wlew oleju silnikowego. Czułam, że stres ze mnie schodził i byłam jedną nogą po prawko. ;) Miałam super ambicję, żeby wyjechać dzisiaj na miasto, ale rękaw mnie po prostu załatwił na amen, a w zasadzie to ja nie załatwiłam sprawy należycie. Wina tylko moja.

Po tak naprawdę spokojnych i dobrych wrażeniach, jestem bardzo zdeterminowana, żeby zrobić kolejne podejście. Ośrodek sprawny, fajni ludzie i miła obsługa.
SilkSpectre
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 29 listopada 2015, 13:35

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez nezumi1 » czwartek 12 maja 2016, 11:06

11.05.2016 - siódme podejście do praktyki.

Wcześniej zdawałem w Grudziądzu. I było kolejno:
- Wymuszenie przy zawracaniu
- Wymuszenie na skrzyżowaniu
- Łuk na ręcznym
- Wymuszenie na skrzyżowaniu
- Wymuszenie na skrzyżowaniu

Potem skończyła mi się ważność teorii. Teraz musiałbym zdawać nową, na co nie miałem ani siły, ani ochoty, ani pieniędzy. Czułem, że pomimo wielu podstawowych i wykupionych dodatkowo godzin, nadal nie umiem jeździć. Że wykonuję manewry mechanicznie, zdając się na szczęście i przypadek, a nie dlatego, że faktycznie potrafię prowadzić samochód. Poddałem się w atmosferze porażki i presji otoczenia. Wszyscy mieli prawko, łącznie z moją dziewczyną. Miałem mega kompleks na tym punkcie, ale nie miałem ani wewnętrznej mocy, ani warunków, żeby dalej to ciągnąć - w międzyczasie wyjechałem na studia do Trójmiasta.

2 lata przerwy i przeniosłem egzamin do Gdańska, w którym już teraz mieszkałem na stałe. Zdałem nową teorię (już dożywotnio) i wykupiłem 4 (tak, CZTERY) godziny jazd, po czym przystąpiłem do praktyki. To był durny wygłup, a pan Szymon od razu się zorientował, że ma do czynienia z galaretą, więc zabrał mnie na rondo przy Targu Węglowym, żeby nie przedłużać (ale zdołałem tam dojechać, to na plus!)

Minął kolejny rok i postanowiłem zabrać się za to porządnie. Zebrałem odpowiednie środki finansowe i przystąpiłem do współpracy z Zielonym Listkiem na Chełmie (polecam ośrodek w przeznaczonym do tego wątku). Magia pani Iwony całkowicie odmieniła mój sposób i świadomość prowadzenia auta. Stres był, ale gdzieś głęboko czułem, że ten egzamin będzie się bardzo różnił od poprzednich.

Zapisałem się na godz. 10:15, a mój egzamin rozpoczął się o 11:14, czyli standard. Wychodzę na zewnątrz, patrzę... a tam ULEWA. Gdy wchodziłem, świeciło słońce, więc doznałem lekkiego szoku, którego szybko się jednak otrząsnąłem. Podszedłem do wylosowanego autka i jakieś 5 minut czekałem na egzaminatora (do ładnej pani egzaminatorki, która wołała z daleka, powtórzę jeszcze raz: Nie, nie nazywam się Krystian! :D ).
W końcu podszedł pan Andrzej G. - moje odczucia co do niego są bardzo pozytywne. Co prawda nie zagadywał, nie śmiał się, ani nic z tych rzeczy, ale wykazał pełen profesjonalizm. Wygłosił wszystkie formułki, co też i ja uczyniłem, po czym poinformował o wylosowaniu świateł mijania i sprawdzenia stanu oleju silnikowego. Omówiłem więc przednie żarówki i bagnecik - wszystko przebiegło szybko i sprawnie. Ogólnie troszkę się zdziwiłem, bo nigdy wcześniej nie musiałem sam jechać na rękaw. Przygotowanie do jazdy nastąpiło w tym samym miejscu, a po dojechaniu na miejsce miałem wszystko zgasić i uruchomić silnik, gdy będę gotowy. Łuk nigdy nie sprawiał mi problemów (poza tym stresogennym zrobieniu go na ręcznym, ale i wtedy wyszło nawet poprawnie), toteż i tym razem wykonałem go z chirurgiczną precyzją. Wzniesienie to samo - płynnie i do przodu. Za bramą w lewo, potem w prawo ulicą Równą.

Do centrum standardowo, Sandomierska i Mostową przez bramę, a potem prawdziwy tour de jednokierunkowe. Nadziewał mnie na co najmniej kilka znanych pułapek, ale totalnie nie miało to podtekstu "jak by cię tu uwalić". Facet po ludzku sprawdzał, czy umiem poruszać się po Gdańsku. Powrót do Pordu zaczął się znanym i lubianym skrętem w lewo przez torowisko z Podwala Przedmiejskiego w Okopową i przejazdem przez roboty drogowe. Potem jeszcze w lewo na krótkich światłach ze św. Wojciecha na Sandomierską. Potem jeszcze zaległe zawracanie przy użyciu wjazdu, ale ogólnie już prosta droga do ośrodka.

Byłem w ciężkim szoku. Nie tylko dlatego, że zdałem, ale przede wszystkim nie mogłem uwierzyć, jakie to było proste! Obiektywnie patrząc, nie był to jakiś bardzo łatwy egzamin. Trzy razy korzystałem z uprzejmości kierowców, na jednym ze skrzyżowań wystąpił mi furgon na awaryjnych, którego musiałem wyminąć przy bardzo ograniczonej widoczności. Były też wspomniane roboty drogowe, inne zwężenia i bardzo zatłoczony parking na Długich Ogrodach.

Egzamin w Gdańsku nie jest trudny. Wystarczy rzeczywiście umieć jeździć, a nie liczyć na szczęście :wink:
nezumi1
 
Posty: 12
Dołączył(a): czwartek 12 maja 2016, 09:24

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez pusheen » niedziela 03 lipca 2016, 07:57

Podczas kursu bardzo często zaglądałam na to forum i żałowałam, że tak mało osób relacjonuje swoje egzaminy w PORD w Gdańsku. Wtedy obiecałam sobie, że jak tylko zdam, to opiszę tu swoje zmagania, dla wszystkich, którzy są jeszcze przed i chcą dowiedzieć się jak to wszystko wygląda.

Dodam, że teorię zdałam za pierwszym razem, na egzamin praktyczny czekałam 10 dni.

Pierwszy egzamin praktyczny:
Zapisałam się na 6 rano, żeby nie czekać zbyt długo i się nie stresować. I rzeczywiście, zostałam szybko wywołana, moją egzaminatorką okazała się p.Agnieszka. Szybko dokonała formalności w samochodzie (przeczytanie moich i swoich danych, żeby się wszystko ładnie nagrało) i zadała światła pozycyjne i płyn hamulcowy. Po przygotowaniu do jazdy skierowała mnie na pas, potem na wzniesienie, gdzie pojechałam bezbłędnie. Nadszedł czas na upragniony wyjazd z PORD. Trasa wybrana przez egzaminatorkę pokrywała się w dużej mierze z miejscami gdzie jeździłam na kursie. Z zadań dostałam zawracanie na skrzyżowaniu Równa-Smętna-Wschodnia, oraz na Hucisku, zawracanie z użyciem biegu wstecznego na placu obok skrzyżowania Równej z Sandomierską i w bramie przy ul.Olszyńskiej, parkowanie prostopadłe na parkingu na Rzeźnickiej. Wszystko szło mi całkiem nieźle, niestety bardzo często gasł mi silnik, na kursie byłam przyzwyczajona do ruszania właściwie z samego sprzęgła, efektem na egzaminie brakowało mi zupełnie płynności ruchu. Bardzo się tym denerwowałam i to osłabiło mi koncentrację. Jednym z zadań był skręt na skrzyżowaniu w prawo, ale żeby to zrobić musiałam przejechać przez bus-pas. Wytłumaczeniem dla mnie nie jest to, że nie robiłam tego nigdy na kursie...linie są namalowane i powinnam wymyślić jak to mądrze zrobić. Niestety zbyt długo się zastanawiałam, zorientowałam się, że zaczyna się linia ciągła, jadą bus-pasem samochody i nie zdążyłam. Potem z tych nerwów kilkukrotnie próbowałam ruszyć z trójki blokując ruch na skrzyżowaniu. Egzaminatorka okazała dużą cierpliwość. Niestety oblałam już przy powrocie do PORD, jadąc z ul.Olszyńskiej w lewo w ul.Sandomierską... chyba już z tej radości zupełnie nie myślałam jak jadę. Jechał ul. Sandomierską autobus, któremu zatrzymując się ustępowałam pierwszeństwa. Nagle on zatrzymał się i nie dając kierunkowskazu czekał i prawdopodobnie chciał wjechać tam, gdzie ja akurat stałam. Przez nieuwagę stanęłam zbyt blisko środka jezdni i autobus nie miał jak zmieścić się podczas skrętu. Wymuszenie pierwszeństwa. Nie usprawiedliwiało mnie to, że nie miał kierunkowskazu, że nie wiedziałam że skręci - powinnam była przewidzieć. Wróciłam do PORD jako pasażer.

Drugi egzamin:
Wciąż jeszcze byłam straumatyzowana pierwszym podejściem, a już miałam drugi termin - czas oczekiwania 2 dni, bo akurat zwolniło się miejsce. Egzamin miałam umówiony na 19, czekałam na swoją kolej około 20 minut. Tym razem jeździłam z p.Szymonem. Pas ruchu - bezbłędnie, na wzniesieniu - jedno zgaśnięcie. Trasa krótka i intensywna, dość innowacyjna :). Znów zawracanie na placu obok skrzyżowania Równej z Sandomierską, zawracanie na rondzie - Targ Drzewny - to był dla mnie szok - nigdy tam nie byłam na kursie a to miejsce śniło mi się po nocach i modliłam się, żeby nie trafić tam na egzaminie! Parkowanie prostopadłe również w ciekawym miejscu - jadąc ul. Sandomierską tuż przed skrzyżowaniem z Równą po prawej stronie jest taki zakład z żółtą bramą, obok parking, nawet nie wiedziałam czy mogę tam wjechać, ale zakazu żadnego nie było więc odważnie się zdecydowałam (myślałam, że to podpucha). Potem trzeba było szybko włączyć się do ruchu i od razu jest się na skrzyżowaniu na drodze z pierwszeństwem. Ostatnie zawracanie za torami na skrzyżowaniu Równa-Smętna-Wschodnia, egzaminatorowi nie spodobało się, że się zatrzymałam, żeby się upewnić. I potem już szybki powrót do PORD i egzamin zdany! Byłam bardzo zadowolona, że trasa była tak krótka, nie straciłam ani na chwilę koncentracji i już było po wszystkim. Teraz czekam już na upragnione prawko.

Życzę wszystkim kursantom powodzenia na egzaminie, nie zrażajcie się po pierwszych porażkach, w Gdańsku egzaminy są trudne, okolice PORDu są najeżone pułapkami, ale jak już nauczycie się jeździć w takim ruchu to łatwiej będzie w mniejszych miastach. No i oczywiście po egzaminie nauka się nie kończy, sama już czekam na prawko, żeby móc jeździć dalej i zdobywać doświadczenie w tej dżungli :D.
pusheen
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 02 lipca 2016, 06:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości