PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez do_3_razy_sztuka » piątek 15 kwietnia 2011, 01:06

Podejście 1.
Najszybciej wydane 134zł - 6min łącznie ze sprawdzeniem świateł i płynów. Najechanie na linię na rękawie. Stres, panika, skutek uczenia się "na małpę". Egzaminator: Mirosław H. Pan zachowywał się jak trochę jak cyborg, dopiero po egzaminie przemówił ludzkim głosem. Mój ewidentny błąd. To tyle z planu minimum - wyjechać z placu.

Podejście 2.
Egzaminator: Anita D.-K. Po ćwiczeniach na dzikim placu manewrowym (polecam - okolice Dolnej Bramy, południowa część Wyspy Spichrzów - trzeba przywieźć swoje patyki) nauczyłam się przejeżdżać rękaw na wyczucie. Stres ogromny po ostatniej porażce, noga na sprzęgle latała w sposób nieopanowany, ale dało radę.
Górka z rykiem silnika, jedziemy do bramy. Uffff. Pierwsza próba zagadnięcia pani egzaminator - nie doczekałam się nawet chrząknięcia - OK, nie pogadamy sobie. :help: Z ośrodka w stronę Dolnej Bramy, Okopowa, przejazd tunelem pod Podwalem więc na Wałach Jagiellońskich wylądowałam na środkowym pasie. Godzina 17, korek w najlepszym wydaniu. Zaraz za Huciskiem pani egzaminator słodkim głosem pyta się: "czy my jedziemy dobrym pasem?". Jak się pyta to pewnie nie. Do samego dworca próbuję się wbić na prawy pas. Oczywiście lipa. Stres do potęgi, pani smaruje pierwszego minusa (jazda drogami dwukierunkowymi). Pod zieleniakiem (w kierunku Wrzeszcza) w ostatniej chwili łapie mnie pomarańczowe światło. Przede mną kawał drogi więc dodaje gazu, gdzieś po drodze mijam jeszcze jedno pomarańczowe (później się dowiedziałam, że jest tam jeszcze jedna linia zatrzymania). Stwierdziłam, że nie dam rady przejechać całego skrzyżowania więc zatrzymuję się przed torowiskiem i szukam sobie sygnalizatora. Sympatyczna pani mówi: "proszę jechać". Jak każe to jadę. Nieprzygotowana na taki manewr ruszam z trójki - dziwne, że samochód nie zgasł. Zanim się ogarnęłam minęło kilka sekund. Ruszam, a tu nagle tramwaj: dryn, DRRRRYN. Stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. Przesiadka. Ja rozumiem, że popełniłam błąd, ale nie wiem czemu pani mi każe jechać pod tramwaj. Powrót instruktorki do ośrodka: przekroczenie prędkości, wymuszenie pierwszeństwa, ona może. Na koniec też przemówiła ludzkim głosem: "proszę poćwiczyć jazdę na skrzyżowaniach".
Ps. Złośliwość losu polega na tym, że na tym skrzyżowaniu zawsze miałam zielone światło, więc się go dobrze nie nauczyłam.

Podejście 3.
Egzaminator Jacek N. Rękaw, górka OK. Wyjazd na miasto. Skręt w lewo, przejazd przez torowisko. Samochód zdechł przy ruszaniu. Nie mogę zapalić, nie wiem co się dzieje, bo kluczyka się nie da ruszyć. Mamroczę coś pod nosem, w końcu się udało. Na środku torowiska znowu zdycha, ale idzie mi dużo sprawniej. O matko bosko, nie wygląda to dobrze. Ale jedziemy dalej. Na Wschodniej zawracanie z użyciem infrastruktury drogowej. Z powrotem na Równą w kierunku Dolnej Bramy. Problem na skrzyżowaniu z Mostową - pierwszy minus. Rundka na około baszty i skręt w Rzeźnicką. Potem Toruńska, Jaskółcza, dojazd Dolną do Kamiennej Grobli. W prawo na Długie Ogrody. Bardzo ładne ustąpienie pierwszeństwa autobusowi wyjeżdżającemu z Łąkowej (dobrze, że godzinę wcześniej jechałam tam z instruktorem, bo pewnie bym zapomniała o tych wszystkich skrzyżowaniach równoległych). Parkowanie skośne i skręt w lewo za Bramą Żuławską. Siennicką prosto, skręt w prawo na most wantowy i jesteśmy na Elbląskiej. Wiaduktem do góry. Po zjechaniu słyszę komendę: "na najbliższym skrzyżowaniu w prawo". I znowu fuks, bo sama bym tego nie wymyśliła. Żeby z Podwala skręcić w Chmielną trzeba przeciąć bus pass do pasa do skrętu w prawo. Trzeba patrzeć gdzie kończy się linia ciągła. Ale ja luzik, bo dzisiaj to robiłam. Znowu skręt w prawo, koło Novotelu, Jaglaną do Chmielnej. Skręt w lewo w stronę Toruńskiej i na Żabi Kruk (błąd przy omijaniu - za blisko, znowu ptaszek). Przez Dolną Bramę do ośrodka. Zatrzymanie na placu. Pan sobie coś smaruje, ja mam cień nadziei (sama dojechałam do ośrodka :mrgreen: ). Pan wymienia błędy (dynamika jazdy), ale stwierdza, że ogólnie nie jest źle. Zdane.
Tu pomogła mi atmosfera. Po drodze ucięliśmy sobie z panem kilka krótkich pogawędek. Akurat tyle, żebym wiedziała, że jadę z człowiek, a nie z robotem. Za to dla pana wielki plus.

Refleksje poegzaminacyjne:
Dla jednych pociesznie, dla innych przerażenie: Generalnie egzamin to wielka loteria. Jak się nie trafi nic nieprzewidzianego na drodze, jest szansa. Po 30h nauki nie pozostaje nic innego jak liczyć na szczęście. A potem uczyć się jeździć z prawem jazdy w kieszeni i sensowną osobą jako pasażerem.
do_3_razy_sztuka
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 14 kwietnia 2011, 23:49

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez MartinTcV » czwartek 23 czerwca 2011, 17:52

Trochę dzisiaj się nudzę, więc sobie poczytałem posty i postanowiłem opisać swoją przygodę z PORD w Gdańsku ;)

I podejście 27.05.2011 teoria+praktyka 13.15
Przyjechałem z braćmi trochę wcześnie, gdyż myśleliśmy, że będą korki. Na samą teorię czekałem na holu około 45min. Wreszcie wszedłem do sali komputerowej, rozwiązałem bezbłędnie test. No i znowu czekanie. Wszystko aż się we mnie gotowało, nie cierpie czekać, muszę przyznać, że w niektórych sprawach jestem niecierpliwy, no ale co zrobić, taka moja natura. Czekałem znowu jakieś 40min i w końcu mnie wywołano. Egzaminator starszy. Wylosowałem światła stopu i płyn hamulcowy. Nie musiałem nawet go prosić o sprawdzanie stopu, sam poszedł. Pociągnąłem wajchę otwierającą pokrywę silnika, egzaminator sam podniósł pokrywę, przytrzymał, pokazałem, a następnie zamknął. Pomyślałem sobie, że jest w porządku. Ale w czasie jazdy prócz wydawania poleceń i wytykania błędów się nie odzywał. Rękaw bez problemu, wzniesienie podobnie. Wyjeżdżam w lewo z ośrodka potem w prawo, kierunek brama nizinna, przed basztą w prawo, potem w lewo w ulicę Toruńską. Tutaj popełniłem "błąd". Egzaminator stwierdził, że mogłem trochę szybciej wyruszyć, a ja niechcąc wymusić, bo był trochę duży ruch, chwilę dłużej przeczekałem. Potem na skrzyżowaniu w prawo i na wiadukt z prawej strony. Prawoskręt, zajęcie prawego pasa, potem zmiana pasa z prawego na lewy, kawałek dalej skręt w prawo, nie znam za bardzo ulic, bo nie jestem z Gdańska. Miałem skręcić w lewo, a przez to, że byłem zestresowany przejechałem skręt i drugi błąd przy zadaniu: "Zmiana kierunku jazdy w lewo", postanowiłem, że pojadę dalej, a potem nie ustąpiłem pierwszeństwa pieszemu ;)

II podejście 07.06.2011 praktyka 6.10
Fatalne samopoczucie, miałem problemy z zaśnięciem, temperatura w pokoju wynosiła 30st. 4.00 pobudka, pociąg 5.18, przed 6 byłem w Oruni. O 6.10 zaproszeni zostaliśmy do sali. Chwilę po wyjściu, zaproszony zostałem na plac. Wylosowałem płyn do spryskiwaczy i kierunkowskazy, rękaw bezproblemowo, wzniesienie też. Wyjazd na miasto, z PORD'u w lewo, potem w lewo przez przejazd kolejowy, dalej zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, dalej brama nizinna, torunska, pod wiaduktem, przed huciskiem w prawo w jakąś ulicę, most JP II, potem zawracanie i spowrotem mostem, już przy wracaniu do ośrodka podobno wymusiłem, ale nie chciałem się kłócić z egzaminatorem, powiedziałem sobie, że do 3 razy sztuka.

III podejście 21.06.2011 praktyka 6.30 i stało się... ;)
Pociąg 5.24, na miejscu koło 6. Czekanie na holu do 6.30. Zaproszenie do sali. Myślałem, że będę długo czekał, bo poprzednim razem dziewczyna, która była ze mną w grupie na 6.10 wywołana została dopiero po 7.10. Ale było wręcz przeciwnie. Wywołany zostałem chwilę po 6.45. Ponownie spryskiwacze i światło cofania. Łuk, samochód zgasł mi przy cofaniu. Druga próba zaliczone, wzniesienie bez problemu. Wyjazd z PORD'u w lewo, potem w lewo przez przejazd i zawracanie na skrzyżowaniu. I tu już dał egzaminator po sobie poznać, że za miły nie jest. Zawracam, po zawróceniu widzę, że jedzie kobieta, zatrzymałem się, by nie wymusić, a egzaminator mało zainteresowany jazdą, bawiący się komórką, pyta się: "Dlaczego stoimy?". Ja mu na to, że samochód jechał. Nie wiem co kobieta za kółkiem robiła, bo zamiast jechać, zatrzymała się, może dlatego, że widziała L-kę, albo nie wiedziała, że ma pierwszeństwo? Jedziemy Sandomierską, na końcu na skrzyżowaniu z pierwszeństwem skręt w lewo i zawrócenie z wykorzystaniem bramy wjazdowej po prawej. Potem prosto, trochę na skrzyżowaniu dałem po gazie, bo po prawej miał pierwszeństwo i jechał, a nie byłem bezpośrednio przed skrzyżowaniem. Potem kierunek brama nizinna, przed basztą w prawo i potem w lewo na Toruńską, następnie w prawo i nad wiaduktem z prawej strony, skręt w prawo. Potem gdzieś dalej skręt w boczną ulicę w prawo, jazda mostem JP II, wyprzedzałem ciężarówkę ;) Miałem dylemat czy jechać za nią 60km/h, czy przygazować i wyprzedzić, postanowiłem wyprzedzić, potem zastanawiałem się czy zapytać się czy mogę, ale stwierdziłem, że kierowca musi podejmować decyzję sam. Gdzieś dalej egzaminator późno poinformował mnie, że mam zawrócić, pasy były pustę, więc od razu po wydaniu polecenia zerknąłem w lusterka, obadałem martwy punkt i dawaj 2 pasy w lewo. Czerwone światło, pyta się mnie, czy widziałem, że przejechałem po linii ciągłej, ja mu na to, że tak. Musiałbym przed zmianą pasów zwolnić, by wyrobić, no ale mniejsza o to, tylko błąd. Potem jednokierunkowe, skrzyżowania równorzędne, parkowanie skośne, parkingi spustoszałe ;) Wciąż nie mogę zlokalizować miejsca, gdzie są te skrzyżowania równorzędne, drogi jednokierunkowe i miejsca parkingowe do parkowania skośnego między tymi jednokierunkowymi, a warto byłoby wiedzieć, może ktoś się orientuje? ;p Powrót do ośrodka, jadę ostrożnie, by nie popełnić błędu. Na Sandomierskiej licznik wskazuje poniżej 40km/h, kontroluję to co chwilę i słyszę od egzaminatora: "Przekraczamy prędkość.", patrzę na licznik a tam wskazówka pod 40km/h i mówię, że nie mam 40km/h na liczniku, ale błąd wpisał. Teraz skręt w Równą, jechało trochę samochodów, ale facet uprzejmie się zatrzymał i kiwa mi, żebym jechał, no to ja go egzaminatora "Czy mogę?", on łaskawie podniósł swój wzrok z wyświetlacza komórki i skierował go na drogę, po czym odparł: "Tak proszę.". Jadę do ośrodka, pytam się czy wjeżdżamy na plac, po czym odparł, że tak. I przed bramą wciska mi hamulec. Zastanawiam się, o co mu chodzi. Wskazuje na lusterko bodajże i pyta: "Czy widzi pan?". Byłem zmieszany i nie wiedziałem o co chodzi, skoro wcisnął mi hamulec, byłem pewny, że mnie obleje, ale nie wiedziałem za co, spojrzałem w lusterko, wychyliłem się i patrzę, że jestem daleko od krawężnika, patrzę na słupek od bramy i jestem daleko od niego, w końcu wjeżdżam, parkuję obok samochodu nr 9, jakim jechałem nie wiem ;) wyłączam silnik i czekam... Po chwili usłyszałem, że egzamin zakończony został wynikiem pozytywnym ;) Podziękowałem i poczekałem na wypełnienie arkusza, po otrzymaniu jeszcze raz podziękowałe, życzyłem miłego dnia i pożegnałem go...

Teraz czekam na odbiór prawka. Myślę, że w przyszły piątek będę je miał w kieszeni.
MartinTcV
 
Posty: 4
Dołączył(a): środa 13 kwietnia 2011, 19:30

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez GeronimosCadillac » poniedziałek 29 sierpnia 2011, 20:07

Moja przygoda z prawem jazdy trwała rok, chociaż podchodzić do egzaminów zacząłem dopiero teraz, na przełomie lipca i sierpnia. Różne perypetie sprawiły, że jazdy miałem w dwóch miastach i w trzech różnych szkołach jazdy. W lutym już miałem umówiony egzamin, ale znowu kilka rzeczy zaprzątnęło mi głowę i na niego nie poszedłem. Później zimowa sesja na uczelni i odpoczynek po niej i tak już zleciało do wakacji ;)

Podejście pierwsze:
Teoria bezbłędnie, później eksploatacja super(światła pozycyjne + bagnet do oleju), jazda po łuku super, ruszanie ze wzniesienia super. Wyjeżdżamy za bramę i pan egzaminator mówi: "Proszę zjechać tu na prawo, na to piaszczyste pobocze... Jeszcze, jeszcze.". Zjechałem i się zastanawiam o co może chodzić, póki co wszystko dobrze szło. "Brak świateł mijania jest powodem uzyskania oceny negatywnej". No cóż, przejechałem po drodze publicznej z 5 metrów, nie za wiele.

Podejście drugie:
Eksploatacja, jazda po łuku i ruszanie ze wzniesienia super. Wyjeżdżamy i pan egzaminator co chwilę mnie popędza: "Szybciej, szybciej, tutaj można jechać 40, a nie dwadzieścia na godzinę!" - patrzę na licznik - 35 km/h. Dobra, przyśpieszyłem minimalnie żeby wskazówka balansowała na granicy 40 i jadę. Jechaliśmy trasą prowadzącą do charakterystycznego miejsca, w którym nie ma się pierwszeństwa na zwężonym odcinku drogi. Wiecie jakie tam po drodze są dziury, zwolniłem na nich i pan egzaminator wpisał mi błąd za brak dynamiki jazdy. Nie przejąłem się tym za bardzo, ważne że jedziemy :) Przejechaliśmy przez tamten zwężony odcinek i skierowaliśmy się do białej baszty, pojechaliśmy drogą bezpośrednio przy niej, do góry. "Proszę zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu". Zawracam, jedziemy w dół i pan mówi, że popełniłem błąd. Zapytałem się naiwnie jaki, a pan mówi z ironią: "Zaraz panu powiem", proszę zawrócić. Czyli zawrócić dookoła baszty i jeszcze raz do góry, a tam polecenie znowu jest to samo - zawracamy. Podczas zawracania pan wciska hamulec i mówi, że najechałem na odcinek jezdni przeznaczony do ruchu w przeciwnym kierunku. Koniec zabawy. Cóż, tamtędy mógłby jechać tylko samochód wyjeżdżający z opustoszałego parkingu, ale ten odcinek był tak krótki że i tak musiałby poczekać na wyjeździe z parkingu i ustąpić mi pierwszeństwa. Czyli sytuacja w której ja bym komuś przeszkodził jadąc tak jak pojechałem nigdy nie wystąpi, no ale cóż - pretekst do uwalenia jest i do uwalania to miejsce jest bardzo dobre. Także uwaga, jak jedziecie do góry przy białej baszcie i macie zawracać na najbliższym skrzyżowaniu to róbcie to szerokim łukiem, przy prawej stronie.


W międzyczasie zmiana instruktora: wcześniej miałem jazdy u pani, która przyjechała z innego województwa, nie znała Gdańska i cwanych miejsc stosowanych przez PORD, chaotycznie się wypowiadała - ogólnie kicha.
Zmieniłem na pana, z małej szkółki jazdy do której miałem bliżej i w której jazdy były tańsze(mój kurs skończył się pół roku temu, więc teraz ćwiczyłem tylko na jazdach doszkalających, płatnych oczywiście). Starszy pan był, że tak powiem, "wyjadaczem", jeździł po Gdańsku od wielu lat, znał bardzo dobrze wszystkie miejsca, potrafił wytłumaczyć logicznie wszystko - ogółem taniej, bliżej, lepiej - zmiana na plus.

Podejście trzecie:
Wylosowali mnie później, uznałem to za dobrą rzecz, bo przynajmniej egzaminator nie ma presji typu "trzeba jak najszybciej oblać, bo nie wiadomo ilu tam jeszcze czeka". Eksploatacja, łuk, wzniesienie - super, jak zawsze :) Wyjeżdżamy, trasa przebiegała znowu przez charakterystyczne zwężenie, później koło białej baszty, jakieś kręcenie się po centrum, za chwile znowu koło białej baszty i tam zawracanie, które położyło mnie poprzednio - tym razem jechałem maksymalnie przy prawej, nie dało się przyczepić. Następnie na kierowanym skrzyżowaniu okopowej i chyba toruńskiej(na to skrzyżowanie się dojedzie jadąc koło białej baszty w górę i skręcając w prawo) w lewo i później na Chełm. Tam wiadomo - trzeba pamiętać o jednokierunkowych i odpowiednio w związku z tym skręcać na skrzyżowaniach. Później na Chełmie to dwuetapowe skrzyżowanie koło biedronki - patrzę, a tu sygnalizacja nie działa, a natężenie ruchu jest dość spore. Myślałem, że tutaj mnie na czymś złapie, ale po prostu robiłem to co inni kierowcy i jakoś się udało. Później szybki powrót do centrum trzypasmówką i powrót przez centrum do ośrodka. Wynik pozytywny.
Jedna z pułapek jakie egzaminator zastosował:
Na samym początku jazdy powiedział, że mam NIE korzystać z żadnych uprzejmości, tj. jak ktoś mnie puszcza to mam nie korzystać z tego. Następnie na dwupasmówce była taka sytuacja: mam jechać prosto, ale jadę prawym pasem, który służy tylko do skrętu w prawo. Natężenie ruchu dość duże, więc włączam kierunkowskaz, i po chwili widzę w lusterku, że jeden samochód mnie puszcza. Pytam się: "Ten samochód mnie puszcza, mogę z tego skorzystać?", a pan egzaminator milczy, natomiast koniec mojego pasa zbliża się nieuchronnie, pozostały ostatnie metry przerywanej linii przez którą mogę się przebić. Zerknąłem na egzaminatora bo nic nie mówił, a ten nic, siedzi jak posąg, mimo że moje pytanie było dość głośne i nie było bata żeby nie usłyszał. No to myślę, nic, ciężar decyzji spoczywa na mnie - i wykorzystałem to, że tamten mnie puszcza. Pan egzaminator nic nie skomentował, czyli dobrze :)
Teraz nie wiem czy było to takie mądre - jakby chciał to by mnie uwalił, ale tamten koleś ewidentnie mnie puszczał, poza tym pokazałem, że wiem, że normalnie nie mam w takiej sytuacji pierwszeństwa. Mogłem się zatrzymać przed początkiem linii ciągłej i tam czekać - ale przy tym natężeniu ruchu to bym się tego nie doczekał do usranej śmierci, a dodatkowo bym zablokował mój pas. Także chyba dobrze wybrnąłem.

Uwagi odnośnie egzaminatorów:
  • Nie przejmujcie się, że egzaminatorzy mówią w niemiły, oschły sposób(jak to usłyszycie to zrozumiecie o czym mówię). Każdy z moich egzaminatorów taki był i nie wiem czym jest to spowodowane, może mają takie wytyczne :) Po prostu potraktujcie, że to jest zwykły sposób komunikowania się egzaminatora z wami, a nie że robicie coś źle. Jak zrobicie źle, to dostaniecie błąd lub skończycie egzamin :)
  • Podczas pierwszych dwóch prób, będąc pod wpływem rozmaitych opowieści, miałem nastawienie, że egzaminator tylko czeka na byle pierdołę żeby nas uwalić i patrzy tylko na formalne błędy jakie popełnimy. Może i czeka na byle pierdołę, żeby nas uwalić, ale jeśli pokażemy na drodze zdecydowanie i przemyślaną jazdę to wybaczy nam przekroczenie prędkości o 5 km/h. Zwłaszcza pokazywanie, że jest się zdecydowanym uznałbym tutaj za ważne.
GeronimosCadillac
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 29 sierpnia 2011, 19:23

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez MattGD » poniedziałek 12 września 2011, 19:38

Podejście pierwsze.

Zdana teoria z jednym błędem. Czas na praktykę.

Praktyka która trwała z 5 minut. Wylosowałem sprawdzenie poziomu oleju oraz działania świateł mijania. Pierwsze bezbłędnie, z drugim - włączyłem światełka i obszedłem samochód pokazując przednie i tylne cztery światła. Błąd. Myślę co jest nie tak? W końcu opanowałem stres i przypomniałem sobie, że jak mijania to pokazuję tylko przednie. Ok, zaliczone. Uśmiechnąłem się sam do siebie, że w stresie można zrobić taki głupi błąd, a tutaj od razu komentarz od egzaminatora, pana Henryka Ch., "Proszę się nie śmiać, to wstyd żeby mężczyzna nie umiał pokazać świateł mijania w samochodzie". "To będzie miło" - pomyślałem.

Dalej - mam ruszyć pod wiatę, ok, jadę i pod nią się zatrzymałem, znów komentarz egzaminatora "Kazałem się zatrzymywać?" to ok, dodaje lekko gaz i po chwili dowiaduję się że mam skręcić w lewo na wskazany rękaw. Pan wysiada, i zaczynam manewr. Delikatnie do przodu, ładnie się zatrzymałem na końcu, teraz do tyłu, pilnując linii, potem obracając się i patrząc przez tylne okno... Nie zaliczone, bo przód lekko wystawał. Mogłem wysiąść i to zobaczyć, sprawdziłem - lekko wystawał. Powtórzenie manewru. Znów do przodu, potem do tyłu, na łuku po raz kolejny bez problemów i serce w gardle cofając do tyczki z tyłu... Zatrzymałem się, czekam na werdykt - jest ok. Wzniesienie. Oczywiście żadnej uwagi egzaminatora jak tam pojechać w wyniku czego trochę poprzeciekałem się wśród innych tyczek, ale ok.

Zatrzymuję się na wzniesieniu. Ręczny zaciągam, pilnuję sprzęgła które delikatnie puszczam aby czuć że samochód jest gotowy do ruszenie, delikatnie gaz, puszczam ręczny, jadę płynnie, bez stoczenie, ryku silnika. Nie zaliczone. Myślę w czym rzecz, bo z mojej perspektywy było ok. Już dodatkowo zaniepokojony podchodze drugi raz do manewru. Najprostsza rzecz z którą nigdy nie miałem problemów, nie moge na tym odpasc. Ok, znów. Ręczny zaciągam, odpowiednio puszczam sprzęgło, delikatnie gaz, opuszczam ręczny. Egzamin oblany. Powód? Ruszanie na hamulcu awaryjnym 2x. Naprawdę, nie mogłem w to ueiwerzyć. Ale spojrzałem potem na deskę rozdzielczą - faktycznie ręczny był...

W ten sposób zakończyłem swoją przygodę z egzaminem po 6 minutach.
MattGD
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 12 września 2011, 19:18

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez idenawybory » sobota 24 września 2011, 15:01

Kiedyś, jeszcze przed egzaminem, wchodziłem sobie w ten temat i czytałem relacje zdających - to naprawdę fajna rzecz opisać swoje przeżycia, podzielić się nimi z innymi osobami. Teraz, gdy już mam to za sobą, również chcę opisać przebieg mojego egzaminu - być może komuś pomogę... ;)

Egzaminy miałem wyznaczone na 22.09.2011r. - najpierw teoria (7:00 rano), potem - w przypadku zaliczenia - egzamin praktyczny.

Do PORD-u dotarłem równo o godz. 6:00. Wszedłem do środka, chwilę się "pokręciłem" (matko, jaka tam panuje stypa! ludzie siedzą jakby szli na zabicie! trochę uśmiechu, myślcie pozytywnie, starajcie się nie stresować :)) i wyszedłem na zewnątrz, aby popatrzeć jak inni radzą sobie na "rękawie" i górce. Przyznam szczerze, iż widok nie był zbyt zachęcający. Wiele osób wsiadających do samochodów szybko je opuszczało (najeżdżanie na linię, potrącenie tyczki/tyczek). Egzaminatorzy nie wyglądali aż tak strasznie, jak to się często przedstawia. Wielu z nich się uśmiechało. No ale nic to.
Czas płynął dosyć wolno, a ja byłem wyjątkowo wyluzowany - możecie mi wierzyć lub nie, nie czułem stresu. A jeśli już to naprawdę minimalny.
W końcu wybiła godzina 7:00. Przez głośniki ktoś powiedział, aby osoby zdające egzamin teoretyczny, ustawiły się pod salą komputerową. Trochę to trwało, zanim wszyscy weszli, no ale w końcu jakoś przystąpiliśmy do egzaminu. Pytania nie były zbyt trudne. Zdałem bezbłędnie. Facet, który nas pilnował, powiedział, że pierwsze osoby przystępujące do egzaminu praktycznego będą losowane po 10-15 minutach. Tak też było. Ale nie w moim przypadku. Zanim usłyszałem w głośnikach moje nazwisko i numer samochodu, minęło sporo czasu. Mniej więcej z 45 minut. Szczerze mówiąc to w ogóle ledwo usłyszałem. Strasznie ciche te komunikaty. Trzeba uważać i nasłuchiwać.
Wyszedłem na plac, do samochodu nr 2. Zero stresu. Moim oczom ukazał się egzaminator w średnim wieku, jak się później okazało - pan Wiesio. Po sprawdzeniu dowodu poinformował mnie, iż mam wskazać płyn do spryskiwaczy oraz kierunkowskazy.
Po poprawnie wykonanym zadaniu nakazał przygotować się do jazdy (i tutaj ważna sprawa - pamiętajcie, aby już w tym momencie włączyć światła mijania). Gdy to zrobiłem wsiadł do samochodu i nakazał jazdę za innym, właśnie ruszającym Grande Punto. Wjechaliśmy za nim pod wiatę. Egzaminator wskazał rękaw, na który mam się udać. Ruszyłem. Wciąż nie dociera do mnie, w jaki sposób zrobiłem go bezbłędnie. Pan Wiesław wskazał drogę na górkę. Tam też jakoś sobie poradziłem. Podjechałem pod bramę (chwilkę czekaliśmy aż się otworzy) i wtedy tak naprawdę do mnie dotarło - "to egzamin, że już jestem po "rękawie" i górce, wyjeżdżam na miasto i teraz wszystko zależy ode mnie". W tym momencie poczułem lekki stres, ale miałem w głowie "co ma być to będzie - albo zdam albo nie".
Jechałem, a egzaminator wydawał polecenia. Gdzieś na jakiejś jednokierunkowej ubzdurałem sobie, że będziemy jechać w lewo i na prostym odcinku zjechałem z prawej na lewą stronę właśnie. Pierwszy błąd.
Potem po mieście - różne skrzyżowania, zawracanie na wstecznym, parkowanie skośne, znowu jazda jednokierunkowymi, dwukierunkowymi, torowiska itd. Nie powiem wam konkretnie gdzie jeździłem, gdyż nie znam za bardzo Gdańska, a tym bardziej nazw ulic.
Generalnie wyobrażałem sobie inaczej to miasto o tej porze. Myślałem, że będą nie wiadomo jakie korki - nic bardziej mylnego. Jeździło mi się naprawdę bardzo przyjemnie! Nie byłem ani trochę zestresowany faktem, że obok mnie siedzi człowiek, który mnie ocenia, i który w każdej chwili może przerwać egzamin.
Później obraliśmy kurs do PORD-u. Kiedy stanęliśmy przed bramą wjazdową czułem wielką niepewność odnośnie wyniku egzaminu. W końcu wjechaliśmy, pan Wiesław kazał mi "zaparkować obok zielonego samochodu". Siedziałem w niepewności, egzaminator uzupełniał arkusz przebiegu egzaminu. Byłem pewien, że będzie mi miał wiele do powiedzenia na temat mojej jazdy. Gdy wypełnił kartkę, na koniec spojrzał się na mnie, uśmiechnął się, powiedział: "Wynik egzaminu - pozytywny". Po prostu podziękowałem, wziąłem kurtkę i wyszedłem z PORD-u z wielkim uśmiechem na twarzy.
Dopiero, gdy wracałem do domu, powoli dochodziła do mnie myśl, że zdałem egzamin! Tak naprawdę jeszcze to do mnie nie dotarło. Radości nie ma końca.

Podsumowanie:
Długo zastanawiałem się co tutaj napisać, gdyż każdy przeżywa to na swój sposób. Osobiście denerwowałem się dzień przed i troszkę w czasie egzaminu (ale niewiele). Postaram się wypisać co może pomóc.

Klucz do sukcesu.

Jeżeli macie przed sobą egzamin teoretyczny to naprawdę warto nauczyć się perfekcyjnie wszystkich pytań. Nie na dzień przed egzaminem. Na dzień przed egzaminem to możecie sobie co najwyżej powtórzyć. Świadomość, że znam wszystkie odpowiedzi gwarantuje spokojniejsze podejście do tematu.
Jeśli chodzi o egzamin praktyczny... Starajcie się myśleć pozytywnie.
Niewątpliwie musicie mieć "obcykane" wszystkie światła, maskę oraz jak przygotować się do jazdy. Uwierzcie mi, że znajomość w/w aspektów także daje wewnętrzny spokój, a to ważne w pierwszym etapie egzaminu. Nie będziecie się bali, że traficie na coś, czego nie umiecie, bądź na coś, na co nie chcecie trafić, gdyż nie czujecie się zbyt pewnie. Jeśli chodzi o przygotowanie to polecam tę stronkę. Tu wszystko przedstawione jest elegancko.
Nie będę ukrywał, że "rękaw" oraz górkę także trzeba potrafić zrobić. Ja nigdy nie robiłem tych dwóch rzeczy perfekcyjnie, ale zawsze jakoś mi wychodziło. Jeżeli widzicie, że macie z tym problem, to naprawdę warto poćwiczyć, żeby nie zakończyć przygody z egzaminem już na placu. Co z tego, że będziecie znali większość ulic w Gdańsku, skoro nie zrobicie "rękawa", bądź samochód wam się stoczy z górki.
Przed egzaminem warto się zrelaksować, nie myśląc o tym co mnie czeka. Każdy robi to na swój sposób. Jedni odprężają się słuchając muzyki, inni jeżdżąc na rowerze, jeszcze inni oglądając telewizję. Nie ważne jak. Ważne, żeby był full relax.
Jeśli będziecie już czekać w PORD na egzamin, nie dajcie się "zeżreć" stresowi - wtedy atakuje najbardziej. Jak już mówiłem wcześniej - myślcie pozytywnie. Zadzwońcie do bliskiej osoby, zagrajcie w grę na komórce... Róbcie cokolwiek, aby stres was nie przerósł. Wiem, że łatwo się mówi, ale widzę na własnym przykładzie, że można go zredukować do absolutnego minimum. Bo do końca pozbyć się go nie da - tak już jesteśmy stworzeni.
Egzaminatora traktujcie jako żywą nawigację. Nie myślcie o tym, czy jest gburem czy miłym człowiekiem. To nie ma sensu. Uwierzcie mi, że nie ma osoby, która pojedzie całą trasę perfekcyjnie. Nie ma takiej! Ja także nie pojechałem perfekcyjnie. Po egzaminie wiem, że mój egzaminator mógłby się przyczepić do niejednego manewru czy zachowania, a jednak pozwolił mi jechać. Dlaczego?
I tutaj kolejna sprawa. Musicie pokazać, że nie boicie się jeździć samochodem, że potraficie to robić. Nie jeździe 20km/h, z nosem przyklejonym do szyby, bojąc się wykonać skręt kierownicą czy zmienić bieg. Nie bójcie się tego. To jest bardzo ważne. Jedźcie pewnie. Trzymajcie kierownicę pewnie, zmieniajcie biegi pewnie, skręcajcie pewnie. To wy macie kontrolę nad samochodem. To wy jedziecie.
Oczywiście, że nie możecie wjechać pod zakaz, albo na czerwonym, albo nie ustąpić pierwszeństwa. Ale tego się nie bójcie. To jest spontan. Znasz znaki, znasz zasady ruchu drogowego - więc czego się bać? Widzisz zielone - jedź! Ja w większości jeździłem po drogach, na których byłem po raz pierwszy w życiu. Można? Można.
Powtarzam jeszcze raz - nie ma osoby, która pojedzie perfekcyjnie, bo zawsze można by było zrobić coś lepiej. Egzaminator też człowiek, tylko pokażcie mu, że nie boicie się jechać, omijać, ruszać, skręcać... Reszta sama przyjdzie.

Mam nadzieję, że choć trochę pomogłem moimi wywodami przyszłym egzaminowanym, bądź już kierowcom :) Jeszcze raz powtarzam - nie idźcie jak na rzeź. To tylko egzamin. Uda się! Mi się udało za pierwszym, wam też się uda. To nie jest nic strasznego. Nikt was nie będzie bił ani poganiał. Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia tym, którzy mają egzamin/egzaminy przed sobą :) Jeszcze raz chciałbym w tym miejscu podziękować mojemu egzaminatorowi - panu Wiesławowi - za wszystko. Wiem, że mógłbym pojechać lepiej, a mimo wszystko się udało. Nie takie straszne to wszystko :)

PS. Na YouTube znajdziecie ciekawe filmy, warto je przejrzeć:
http://www.youtube.com/user/naukajazdyz ... FFQC9l0oZY
oraz
http://www.youtube.com/user/naukajazdyz ... VAO95cGmPk
idenawybory
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 24 września 2011, 10:56

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Rogi5 » niedziela 02 października 2011, 10:57

Widzę, że niewiele się tu dzieje, a W PORDzie na pewno też wiele osób przystępuje do egzaminów, bo gdzie nie spojrzeć na Oruni to same eLki.

Zdałem na trzecim razem. Przez stres i głupie błędy, ale w końcu się udało. :) Nie mogę nic specjalnie zarzucić egzaminatorom, więc jak ktoś to opanuje to na pewno zda.

1. Teoria za pierwszym podejściem (jeden błąd), nie ma co się rozwodzić. Czekanie do końca egzaminu trwało dłużej niż oczekiwanie na wywołanie już do auta. Pierwszy były Pan L.K. Starszy gość, całkiem spoko, chociaż trochę czepliwy. Na placu spokojnie, chociaż łuk poprawiałem, bo nie zmieściłem się w kopercie na samym końcu (przy drugim podejściu był już stresik). Wzniesienie ok i wyjazd na miasto przed godz. 13. Noga nagle lata na sprzęgle, ale już po paru metrach się uspokaja. Idzie w miarę ok. Trasa jak każda, dlatego nie będę się rozpisywać. Zaczynają się jednokierunkowe, a za mną motorower, który stał się przyczyną mojej klęski. Moja wina, że nie ogarnąłem lusterek i wymusiłem na nim pierwszeństwo przy próbie zjechania do lewej. Chociaż sam gościu mógł odpuścić i nie wpychać się jak widział, że jedzie egzamin. Ale stało się - hamulec i przesiadka. Dostałem parę cennych uwag i pogodziłem się z wynikiem.

2. Po ponad 3 tyg. drugi był Pan R.S. Na wywołanie czekałem wtedy trochę dłużej, co nieco potęgowało stres. Tutaj plac poszedł jeszcze szybciej, bez problemów. Przed godz. 12 byłem już na mieście (przed bramą znowu drżąca noga :P). Jazda szła całkiem fajnie, jeździłem już trochę dłużej niż poprzednio. Przecinam skrzyżowania elegancko i nagle zaćmienie. Część drogi wyłączona z ruchu, nie wiem ocb. Za chwilę słyszę, że jest tu zakaz wjazdu. Co prawda sam zorientowałem się, że coś jest nie tak, ale było już za późno. Nie wiem jak to się stało, ale jednak. Jest tam nakaz jazdy w lewo. Pewnie większość tam bywała, bo to stała trasa. Ja również, ale wtedy po prostu zawaliłem sprawę. Byłem na siebie wkurzony, bo nie przyszło mi do głowy, że odwalę coś takiego. Przesiadka i powrót. Tym bardziej wkurzyłem się, bo egzaminator powiedział, że jechałem dobrze i myślał, że zdam. W zasadzie bez zastrzeżeń, gdzie właśnie na karcie zaznaczył jedynie dwa błędy. Jeden głupi błąd i "dupa" jak to powiedział. :)

3. Kolejne podejście po 2 tyg. Na szczęście nie musiałem długo czekać. Egzamin wyznaczony na godz. 20:45. Byłem ciekawy jak będzie to wyglądać wieczorem. Nadzieje wiązałem z mniejszym ruchem o tej porze i rzeczywiście tak było. Przed samym egzaminem śmignąłem sobie jeszcze rundkę po mieście prywatnym wozem. Nie było to za mądre, ale pozwoliło mi się wyluzować. :P Przed 21 byłem już na placu, bo osób w ośrodku było już tylko kilka. Kolejnym egzaminatorem był Pan Sz.G. Trochę służbista, ale było widać, że chciał już to mieć za sobą tak samo ja. Ledwo wysiałem z samochodu to stał już przy masce i kazał mi wskazać jeden ze zbiorniczków i sprawdzić światła, które były już włączone. Dalej bez problemu (mimo, że nie brałem już dodatkowych godzin to rękaw zrobiłem elegancko), tylko czekaliśmy chwilę na swoją kolej przy wzniesieniu, bo widocznie osobie przede mną zajęło to chwilę dłużej mimo, że zaczęła wcześniej. Zrobiłem co trzeba i za chwilę stałem już przy bramie. Tym razem już na większym luzie niż poprzednio. Nawet noga nie latała. Problemem w nocnej jeździe była trochę ciemnica w samochodzie i czasem sięgnięcie ręką w odpowiednie miejsce. Dodatkowo egzaminator czepiał się czasem jazdy na danym biegu i lepiej ode mnie wiedział na jakim miałem jechać. Ale stwierdziłem, że nie będę tego komentować, tylko zrobię wg sugestii. Nie był zbyt chętny do odpowiedzi, dlatego czasem sam odpowiadałem sobie na zadanie przez siebie pytania, bo nie zawsze byłem pewny gdzie mam skręcić, bo nie wszystko miałem w pamięci. Brak komentarzy uznałem za dobry manewr. W końcu po jakiś czasie zagadał, który mamy egzamin i na czym nie zdałem. Wykrztusiłem z siebie parę zdań i trochę się wyluzowałem. Zdziwił się jak mogłem wjechać pod zakaz i ku mojemu zdziwieniu za chwilę znaleźliśmy się właśnie w tym miejscu. :D Przejechałem już bez problemu i poczułem wtedy, że będzie już górki. Po paru nerwowych manewrach zauważyłem, że kierujemy się do PORDu. Trochę jeszcze krążyliśmy niedaleko ośrodka, żeby zaliczyć pozostałe punkty z listy. W końcu zlitował się i za chwilę zobaczyłem już upragnioną bramę. Wypełnił papier i powiedziałem tylko, że wynik pozytywny. Tym razem już bez błędów. Całość egzaminu trwała wg karty 34 min., więc szybko poszło. Ośrodek był już pusty, także w zasadzie gasiłem światło. :D

W przyszłym tygodniu powinienem odebrać już plastik. Wielu znajomych zdało tam za pierwszy razem, więc da się. :thumb2:
Rogi5
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 02 października 2011, 09:21

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez wisniajablko » wtorek 11 października 2011, 19:26

To ja też opiszę jak to wyglądało.

1 podejście - teoria na 16:30, o 16:00 wyjechaliśmy samochodem z domu. Jednak w głównym ogroomny korek i przy krewetce byliśmy o 16:23 (zapamiętam tą godzinę do końca życia chyba). Z nerwów dzwonię do pordu i mówię jaka jest sytuacja i czy można się spóźnić 5 minutek, jednak w słuchawce usłyszałem stanowcze nie, które jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Jednak korek się ruszył i już na prostej do pordu gdzie jest 40 ograniczenia cisnęliśmy ok 90 (nie wiem jakim cudem auto się nie rozpadło na tej drodze) przed bramą pordu 16:29 jestem i wyskakuje z auta niczym aktor z jakiegoś filmu i biegnę do pordu, zdychany wbiegam i widzę egzaminatora, który wychodzi z sali komputerowej i głupa walę i pytam czy dobrze trafiłem - odpowiada, że tak i mówi, żebym chwile poczekał. Za minutkę przyszedł po mnie - wchodzę do sali, wszyscy się na mnie patrzą jakbym kogoś zabił. Patrze jeden komputer wolny (nr 7!), po czym egzaminator mówi, że za chwilkę przydzieli mi komputer, myślę sobie po co skoro widzę, że tylko jeden wolny. Siadam na ten komputer i rozwiązuje teorie. Po 5 minutach sprawdzam pytania i poprawiam 2 odpowiedzi po czym definitywnie i ostatecznie klikam "Zakończ" - 0 błędów. Uradowany czekam aż reszta skończy. Kilka osób miało 3 błędy i było mi ich szkoda w sumie. No to ok myślę sobie - szybciutko idę się zapisać na praktykę. Termin za 6 dni.

*Za 6 dni* Stres bo jeszcze nie widziałem co i jak wygląda. Najgorsze jest wywoływanie i oczekiwanie na swoją kolej. Moja kolej - ok wchodzę na plac. Światło przeciwmgielne - ze stresu zapomniałem włączyć i mówię, że się świeci. Pierwsza próba niezaliczona, potem się skminiłem, że wyłączone były (ale gapa ze mnie :D). Rękaw i górka pomyślnie za 1 razem. Wyjeżdżamy z pordu. Jeździłem z dobre 20 minut i wpadłem na ten zakaz co wyżej kilka osób pisało. Negatywny i dziękujemy.

2 podejście - płyny,światła,górka i rękaw git. Wyjazd na miasto. Pod tym śmiesznym tunelem, gdzie ustępuje się przejazdu z naprzeciwka. Podjeżdżam - koleś z naprzeciwka macha ręką, żebym jechał - ok jadę (wiem wiem, powinienem się spytać, ale egzaminator chyba olał to) jestem już w połowie, a on zaczyna ruszać i jedzie na czołówkę - egzaminator po hamulcach i koniec egzaminu, przesiadam się i pokazuję miłemu Panu środkowy palec, a on się szyderczo uśmiecha jakby spełnił jakieś ważne zadanie.

3 podejście - teraz musi się udać. Światła i płyny ok. Rękaw - jadę do przodu - ok, cofamy, wjeżdżam w kopertę, ale wystaje rejestracja - dosłownie REJESTRACJA 1-2cm. Drugie podejście to samo 1 cm rejestracji może wystawał. Rozumiem gdybym uderzył pachołek albo krzywo wjechał, ale ten głupi cm.

Po tym zrobiłem sobie ok. miesięczną przerwę bo w tym czasie trzeba było wykonać dodatkowe jazdy, na które za bardzo mi się nie śpieszyło, ale w końcu wziąłem się w garść i zapisałem się na te jazdy - 250zł do tylu za same jazdy nosz kur.. Mam już papierek, teraz tylko kwestia zapisania się na egzamin, na który również mi się nie śpieszy. Po jakimś czasie kolega mówi, że idzie się zapisać i to dodało mi otuchy i zabrałem się z nim i też się zapisałem (pod pordem ktoś zdawał egzamin i wykonywał już górkę lecz nie miał świateł włączonych, wykonał górkę i jechał w kierunku bramy - z kolegą krzyknęliśmy ŚWIATŁA!!! i owy kierowca włączył światła, mam nadzieję, że to czytasz i gorąco Cię pozdrawiamy! :) Napisz czy zdałeś. ). Egzamin za tydzień (11.10 na 7:05). Po powrocie sprawdzam autobusy i tramwaje i wyszło na to, że musiałem wstać ok 4:30, żeby o 6:40 być na równej :). W Gdańsku Głównym przywitany zostałem przez żuli, którzy wstawali po wczorajszej nocy jeszcze i śmierdziało od nich niemiłosiernie. No, ale mniejsza z tym. Jestem już w środku. Przede mną tylko jedna osoba zdała, reszta wychodzi jakaś przygnębiona, jedna Pani miała nawet łzy w oczach, widać było, że bardzo jej zależy, ale nie wychodzi coś. Zostaje wywołany, samochód numer 11. Wychodzę i już wita mnie Pan Andrzej G., (którego bardzo pozdrawiam za to, że był inny niż poprzedni egzaminatorzy!) mówi, że koleżanka zajęła samochód 11, więc zaprasza mnie do 6. Awaryjne i sygnał dźwiękowy (klakson no). No to ok - trąbię, no działa, awaryjne też działają. Rękaw bezbłędnie, górka bezbłędnie i powiem tylko, że za bramą skręciłem w lewo i tam wykonałem parkowanie, zawracanie z wykorzystaniem bramy. Potem trochę na dolnym mieście, zawracanie, jazda jednokierunkowymi, stopy, koło stadionu GKS-u potem jakoś w prawo i za chwilę byliśmy już koło pordu. Jednak przed tym taka śmieszna historia, bo włączałem się do ruchu i miałem włączony kierunkowskaz lewy, potem jakoś włączyłem prawy, po czym go wyłączyłem, jednak on nadal się migał, to daje na środek, jednak nadal to samo i pytam się "o co chodzi?", egzaminator poinformował mnie, że mam nic nie ruszać i że samo się wyłączy. Wytłumaczył mi, że nowe punto tak mają, że jak lekko się użyje kierunkowskazu to on jeszcze 3 razy zamiga sam i się wyłączy również sam - taka technologia, żeby ludzie nie migali tylko raz, kiedy zmieniają pas ruchu. Wjeżdżamy do pordu i wynik pozytywny - 0 błędów, wszędzie ptaszek - żadnego N ani kreski :D. Pogratulował mi bardzo dobrej jazdy i przywitał w gronie kierowców. Podziękowałem, życzyłem miłego dnia i wyszedłem. Takich egzaminatorów powinno być więcej. Podczas jazdy luzem sobie porozmawialiśmy i bez spiny trochę się rozluźniłem chociaż 4 raz to już rutynka hehe ;-)

Do zdających:
Wiem jakie to nerwy, ale weźcie się w garść i zapiszcie się na egzamin jak tylko będziecie czuli się na siłach, na siłach takich, że chcecie sami już wsiąść do samochodu i jechać. Puszczajcie wszystkich i wszystko co się rusza :-) I dzień przed egzaminem najlepiej nie myślcie o nim!

Pozdrawiam
wisniajablko
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 11 października 2011, 18:43

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Loki93 » niedziela 06 listopada 2011, 12:00

Moja historia z pordem trwa cały czas... Czekam obecnie na 4 egzamin i mam coraz mniej wiary w to, że zdam w końcu to prawko ;/
1. Moje pierwsze podejście trwało 25 min. Egzaminator pan Leszek K., na początku myślałem , że jest nie miły itd. ale jak się uśmiechnął i powiedział mi, że wynik egzaminu negatywny to zaczął się robić miły. Wszystko szło gładko dopóki nie zjechałem za blisko osi jezdni przy wjeździe na skrzyżowanie, przy skręcie w lewo...
2. Drugie podejście trwało 40 min. Egzaminator bardzo nie miły, pan Lech B. Od samego początku wiedziałem, że nie zdam, ponieważ egz wszystkiego się czepiał (a dosyć dobrze mi szło). Zauważyłem, że zjeżdżamy do pordu, egz kazał mi zmienić pas na lewy i wymusiłem pierwszeństwo...
3. Trzecie podejście trwało jedyne 7 min., ponieważ dosyć długo nie jeździłem (1,5 miesiąca) i wjechałem na tyczkę i po egzaminie... Dodam, że trafił mi się bardzo ale to bardzo miły i kulturalny egzaminator pan Jacek R., pan w średnim wieku, zaczął ze mną rozmawiać i nawet parę razy się uśmiechnął, gorąco życzę żebyście trafili na tego egzaminatora, bo do zdania egzaminu wyrozumiałość i "ludzkość" egzaminatora bardzo pomaga. No nic czekam na 4 egzamin i mam nadzieję, że tym razem zdam... ;/

Jeżeli czytają to forum egzaminatorzy to ja w imieniu obecnych i przyszłych osób egzaminujących proszę, żebyście byli dla nas bardziej mili i uprzejmi oraz starali się nas tak nie stresować.
Loki93
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 06 listopada 2011, 11:38

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez andzia39 » środa 09 listopada 2011, 18:15

Zgadzam się z postem nade mną, 2 tygodnie temu miałam swój pierwszy egzamin, wiadomo jak to na egzaminie-stres itp. poza tym pierwszy egz nie wiadomo jak to dokładnie wygląda, czego się spodziewać więc stres jest naprawdę mega! Mój egzaminator Krzysztof M. był dla mnie bardzo nie miły już od samego momentu przygotowania się do jazdy, chciałam iść z nim pokazać mu z tyłu wylosowane światła a on do mnie z wielkim fochem i wręcz pretensją rzucił tekstem-doooobra idź sprawdz i wsiadł do samochodu, potem ciągłe docinki, tonem prawie krzyczącym a na mieście musiałam czekać dość długo żeby przeciąć 3 pasy aby jechać tam gdzie mi kazał, po godz.15 ja mam ustąp pierwszeństwa, wiadomo jaki jest w tym czasie ruch, musiałam czekać a on wręcz krzyczał na mnie że blokuje ruch, gdzie za mną były zaledwie 2 samochody,napewno dla niego byłoby lepiej żebym pojechała po czym zapewne podziękowałby mi za wymuszenie pierwszeństwa, te ciągłe docinki,jakieś głupie i bezsensowne komentarze tak mnie zestresowały że już nie wiedziałam jak się nazywam... nie mówie że egzaminator ma być przemiły ale kurcze czy musi wprowadzać tak nerwową atmosferę podczas gdy człowiek jest już i tak na maxa zestresowany?!
Niedługo kolejny egz jak pomyślę sobie że znowu trafię na tak nastawionego do mnie egzaminatora jak poprzednim razem to odrazu wszystkiego mi się odechciewa :(
andzia39
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 09 listopada 2011, 18:00

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Caporegime » środa 16 listopada 2011, 17:10

Witam.
Właśnie jestem po egzaminie i pomyślałem, że podzielę się swoją historią.
Otóż na wstępie powiem, że wystraszyliście mnie potwornie. Nie wiedziałem czego się spodziewać i byłem pewny, że obleję.

W każdym razie przybyłem na miejsce, zdałem bezbłędnie teorię i już byłem gotowy na długie oczekiwanie.
A tutaj niespodzianka, bowiem wywołano mnie po 10 minutach. I tutaj stres sięgnął zenitu :)
Instruktor przywitał mnie na placu, początkowo był małomówny. Dostałem sprawdzenie klaksonu i awaryjnych, szkoda bo chciałem zajrzeć pod maskę Punciaka :P Rękaw i wzniesienie nie pamiętam jak pokonałem, chyba straciłem przytomność.

Później na miasto. Egzaminator (Pan Krzysztof) dość małomówny, ale sympatyczny. Popełniłem parę błędów, ale wytłumaczył mi co źle zrobiłem. Raz nie dojechałem do lewej przy skręcie na jednokierunkowej, raz raz trochę wymusiłem omijając przeszkodę. Nogi latały mi jak szalone, nie mogłem wyczuć samochodu, bo ostatnie jazdy miałem dwa miesiące temu. Silnik raz mi zgasł. Generalnie trochę szarpałem przy wolniejszej jeździe, bo się odzwyczaiłem, że Punciak jest mało elastyczny.
W każdym razie egzaminator nic nie mówił, toteż w końcu poczułem się już pewniej. Przejechałem się górną częścią Oruni, potem Traktem. Na samym Trakcie wyjechałem z jakiejś bocznej od ulicy Raduńskiej i musiałem przebić się przez trzy pasy, żeby skręcić w bodajże Gościnną. Stoję na prawym pasie pół minuty i czekam na miejsce, a egzaminator do mnie że łatwiej będzie z kierunkowskazem - spaliłem się ze wstydu i jakoś się wbiłem.

Dojechaliśmy do PORDu ostatecznie po jakiś 40 minutach i cóż... byłem pewien, że ten brak pewności i stres mnie zgubił, a tutaj niespodzianka - egzamin zaliczony, a uwagi które były zostały mi przekazane podczas jazdy.

Więc rada dla wszystkich - bez paniki, starać się opanować. Egzaminatorzy to też ludzie, widzą nasz stres i wcale nie każdy z nich chce nas udupić ;)
Caporegime
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 16 listopada 2011, 16:54

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez krzysztof3011 » wtorek 29 listopada 2011, 23:29

Kategoria C
Nie zdałem dwa razy, czekam na trzeci egzamin.

Pierwszy:
Pas ruchu poszedł mi zadziwiająco łatwo. Zawsze miałem z nim jakieś problemy, ale na egzaminie zrobiłem to bardzo pewnie. Później parkowanie równoległe tyłem - za pierwszym podejściem nie wyszło mi, ale za drugim jakoś się zmieściłem. Ruszanie z wzniesienia - żadem problem. Dodam jeszcze, że jechał z nami jakiś pan w pomarańczowej kamizelce, chyba kontroler albo kandydat na instruktora/egzaminatora. Jego obecność nie wpływała na przebieg egzaminu. Egzaminator szybko zwrócił mi uwagę na to, że zbyt wolno jechałem. Byliśmy w strefie ograniczenia do 30 km/h, a ja jechałem nieco ponad 20. Jechaliśmy też jakąś bardzo wąską i krętą drogą dwukierunkową i zostałem upomniany o to, że jechałem zbyt szeroko na zakręcie i zmusiłem jedną ciężarówkę do zatrzymania. Później, gdzieś już w "mieście", jechaliśmy drogą dwujezdną z łącznikami pomiędzy jezdniami oddzielanymi bardzo szerokim pasem zieleni. Kazano mi zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu. Nie wiedziałem, że taki łącznik to też skrzyżowanie. Egzaminator (przy drugim już podejściu do manewru) zatrzymał pojazd przed łącznikiem, odpytał mnie z przepisów (czym jest skrzyżowanie?) i w końcu wykorzystałem ten łącznik do zawrócenia. Później wyjechaliśmy na główną drogę, ze światłami, i miałem czerwone daleko przed sobą. Więc ekonomicznie zacząłem dość wcześnie zwalniać i redukować biegi i zostałem upomniany za to, że blokowałem tych z tyłu. Ogólnie, popełniłem mnóstwo błędów, ale egzamin nadal się toczył. W końcu zbliżyliśmy się do Ośrodka. Ostatnie skrzyżowanie i skręcanie w lewo. Z naprzeciwka jechał samochód, a ja go swoim manewrem spowolniłem. Wymuszenie pierwszeństwa - koniec jazdy. Przesiadka tuż przed Ośrodkiem po nieco ponad godzinie trwania egzaminu. Egzaminator powiedział, że gdyby nie to wymuszenie, raczej zdałbym.

Egzaminator - Pan J. G. - w porządku. Mówi głośno, energicznie, robi dużo uwag w czasie jazdy, ale miły człowiek.

Drugi egzamin:
Egzaminator wszelkie formalności (omówienie egzaminu, czynności kontrolne) załatwił po łebkach. Pas ruchu - znowu znakomicie. Parkowanie prostopadłe przodem - pfff... Ruszanie ze wzniesienia - pfff.... Wyjeżdżamy z Ośrodka i na pierwszym skrzyżowaniu kręcimy w prawo. W czasie tego manewru miałem za duże obroty (czerwona strefa), na co egzaminator zwrócił uwagę. Dalej, bez problemów, dojechaliśmy do uliczek za żółtą tablicą z zakazem wjazdu dla 3,5 t. Trochę manewrów po ciasnych uliczkach. Raz zwlekałem trochę z wyjechaniem z podporządkowanej w prawo, bo z tej prawej jechały auta i bałem się wymusić pierwszeństwo. Powiedziałem egzaminatorowi, że mam wstręt do tego typu manewrów, bo przez to oblałem pierwszy egzamin. Uśmiechnął się lekko i tyle. Nie wiem, czy odhaczył mi to jako błąd, bo przy punkcie "Zmiana kierunku jazdy w prawo" jest literka "N", co ma chyba związek z kolejnym skrzyżowaniem. Stoi znak STOP. Polecenie "skręcamy w prawo". Przed skrzyżowaniem przejście dla pieszych, a za nim stoi auto czekające na wolną drogę. Więc zatrzymałem pojazd przed przejściem. Ten z przodu odjechał, więc ja jadę sobie beztrosko kręcę w prawo i tu nagle egzaminator hamuje i oznajmia, że to koniec. Ja po prostu w międzyczasie zapomniałem o tym znaku STOP. I tyle.

Egzaminator - Pan S. G. - młody człowiek, bardzo mało mówi, nie robi problemów.
krzysztof3011
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 29 listopada 2011, 22:51

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez krzysztof3011 » czwartek 22 grudnia 2011, 11:46

Przepraszam, za podanie nazwisk egzaminatorów.

Mojej historii ciąg dalszy:
Na trzecim egzaminie wszystko było doskonale, ale nie zauważyłem czerwonego światła. Poza tym jednym nie było żadnych uwag.

Czwarty egzamin:
Miałem problemy na placu manewrowym. Gdy dojechałem do końca pasa ruchu, zamiast bieg wsteczny, wrzuciłem dwójkę (nawyk z innego auta) i wyrwałem do przodu, ale w porę zatrzymałem. Za drugim razem już się udało. Później parkowanie skośne - OK - i równoległe - za drugim razem. Nie będę zanudzał banałami, opowiem natomiast o czymś ciekawym. Zrobiliśmy sobie zawracanie przez stację paliw i trudno było z niej wyjechać. Wypuścił mnie w końcu pewien autobus. Korciło mnie, żeby mrugnąć mu awaryjnymi, ale bałem się. I wtedy egzaminator powiedział: "Nie uczyli na kursie dziękować?!". Podsumowanie egzaminu: "Wlecze się Pan strasznie, poza tym nie mam uwag. Wynik pozytywny".

Jakie refleksje? Nie bać się! Egzamin na kategorię C jest bardzo łatwy. Z początku mamy do czynienia z ogromnym stresem, ale po kilku minutach jazdy na mieście przechodzi on. Najważniejsze to nie myśleć o całości egzaminu, ale o tym, co trzeba robić w danej chwili. Na wszelkie manewry na mieście mamy dużo więcej czasu i miejsca niż na kat. B. Po prostu jest większy margines błędu. Oni nawet na przejechanie po krawężniku przymykają oko (mnie raz się zdarzyło).

Życzę wszystkim powodzenia na egzaminie. Teraz uderzam na C+E!
krzysztof3011
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 29 listopada 2011, 22:51

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Katir » czwartek 31 maja 2012, 12:28

Pierwsze podejście i sukces! "Pani Kasiu, wynik pozytywny, gratuluję" - tak usłyszałam od pana egzaminatora po powrocie z miasta do PORDu.
A było to tak:
Egzamin miałam 30.05.2012
9:45 egzamin teoretyczny- warto zajrzeć do tych testów parę razy, bo uwierzcie ludzie oblewają na teorii, mało prawdopodobne, ale tak jest. W mojej grupie -15 osób, kilka osób wyszło, gdy pan egzaminator kazał zostać tym co zaliczyli testy, a pozostali mieli opuścić salę.
10:20 wyszłam z sali komputerowej na hol czekać, aż mnie wywołają na praktykę. Nie trwało to długo, bo zaledwie 15 minut i usłyszałam w megafonie swoje imię i nazwisko oraz samochód nr 8 - Toyota Yaris. Wzięłam głęboki oddech i udałam się w kierunku wyjścia na plac. Jeszcze chwila niepewności, jaki egzaminator mi się trafi - bo też się naczytałam i nasłuchałam, że niektórzy to nie są zbytnio przyjemni. Byłam bardzo mile zaskoczona, pan egzaminator podał mi rękę, przedstawił się i zaprosił do samochodu. Okazał się bardzo miłym i przyjaźnie nastawionym człowiekiem - mi to bardzo pomogło, mały stresik, który mnie jeszcze chwilkę temu trzymał, zupełnie mnie opuścił. Więc nie warto się od razu filmować, że każdy egzaminator to tyran, który chce nam udowodnić, że nie nadajemy się na kierowców.
Komputer wylosował mi płyn do spryskiwaczy szyb i światła awaryjne, szybciutko pokazałam co i jak, bez zbędnego rozwodzenia się, nawet pan egzaminator przytrzymał maskę samochodu i powiedział, że ją zamknie, gdy ja to chciałam zrobić.
Potem pan egzaminator wysiadł i kazał mi się przygotować do jazdy, a gdy będę gotowa miałam zapalić silnik. Następnie wsiadł do samochodu i kazał podjechać pod zadaszenie, mogłam sobie wybrać, którym pasem ruchu (rękawem) chcę przejechać. Rękaw zrobiłam bezbłędnie, potem pokierował na wzniesienie - górkę. Pierwsze podejście - samochód mi zjechał, dodałam za mało gazu, albo zbyt szybko zwolniłam hamulec ręczny - sama już nie wiem do końca. Druga próba - chwila strachu, żeby teraz się udało i uff - wyszło :)

Wyjechałam z PORDu - plan minimum osiągnięty!
Jeździłam 45 minut, polecenia miałam wydawane odpowiednio wcześnie, były jasne, nie miałam wątpliwości co robić. Pan egzaminator zwracał się do mnie po imieniu, co też bardzo mi pomogło w opanowaniu stresu, bo wprowadzało przyjazną atmosferę.

Postaram się teraz opisać moją trasę.
Po wyjeździe z PORDu w lewo, dojechałam do skrzyżowania, znak stop i w prawo. Następnie prosto ul. Równą i na skrzyżowaniu w prawo w ulicę Sandomierską, potem w lewo w ulicę Mostową i prosto, aż do Dolnej Bramy. Tam ustawiłam się przed bramą i oczekiwałam na możliwość przejazdu, bo z przeciwka jechało parę samochodów. Zrobiło się pusto i ładnie przejechałam. Trzeba pamiętać,że w tej bramie nie można się za bardzo rozpędzać, bo tam jest ograniczenie prędkości do 30km. Potem wyjechałam na Stare Przedmieście, przy baszcie prosto i zaraz w prawo w ulicę Okopową. Na Okopowej na najbliższych światłach prosto, a potem przed wiaduktem na światłach w prawo 7-ką dość długo jechałam prosto, aż do wiaduktu, pod którym na światłach miałam jechać prosto w ulicę Siennicką. Potem jakiś czas prosto i na światłach w prawo w ulicę Głęboką. Jest to jednokierunkowa, tam miałam zawracanie i z powrotem do skrzyżowania, przejazd przez tory tramwajowe i w lewo w Siennicką. Następnie wjechaliśmy w ul. Długie Ogrody - strefa 30km i skrzyżowania równorzędne. Tam miałam parkowania skośne. Później już powoli kierowaliśmy się do PORDu. Jeszcze raz przez Dolną Bramę, tym razem ja mam pierwszeństwo przejazdu. Jeszcze miałam przejazd przez przejazd kolejowy na ul. Równej, za przejazdem w lewo i zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury drogowej (brama po lewej) i powrót do ośrodka.
Nie mogłam uwierzyć, że się udało! Pan egzaminator otworzył bramę pilotem, cała szczęśliwa wjechałam i z tego szczęścia samochód mi zgasł. Szybciutko odpaliłam i miałam zaparkować jeszcze samochód obok stojących tam innych samochodów egzaminacyjnych przodem do zadaszenia, gdzie robi się "rękawy".
I koniec już znacie, pan egzaminator powiedział: "Pani Kasiu, wynik egzaminu pozytywny"

Moje refleksje po egzaminie:
Warto jechać na egzamin z kimś, mi było łatwiej. Jadąc na egzamin, wcale nie czułam się super pewnie, że zdam, bo przecież świetnie jeżdżę. Wcale nie! Miałam takie poczucie, że jeszcze nie wszystko mi wychodzi idealnie, tym bardziej, że miałam bardzo wymagającego instruktora. Mówcie swoim instruktorom, w czym nie czujecie się jeszcze pewnie i ćwiczcie to do bólu. Ja tak na prawdę na wykupionych jazdach przed egzaminem miałam dużo pomyłek, ale w końcu to przyniosło efekt, bo na egzaminie wszystko mi szło dobrze. Miałam też objeżdżony każdy kawałek najczęstszych tras egzaminacyjnych i na egzaminie czułam się bardzo pewnie. Nic mnie nie zaskoczyło. Teraz mogę stwierdzić, że połowa sukcesu do dobry instruktor i tu polecam OSK Oliwka w Gdańsku Oliwie, a drugie pół zależy od nas samych. No i oczywiście na egzaminie też trzeba mieć troszkę szczęścia.

Pozdrawiam i życzę powodzenia na egzaminach!
Katir
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 30 maja 2012, 14:40

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez kierowcagda » sobota 07 lipca 2012, 01:19

Udało się ;) za 3 razem. Co fakt to fakt, 80% zależy od egzaminatora, 20% od tego jak potrafi się jeździć naprawdę. Sposób ? Odstresować się, pomodlić, nie myśleć od razu negatywnie i będzie dobrze.
2012-07-06 Egzamin na Prawo Jazdy w PORD - ZDANY.

2012-07-19 Prawo Jazdy: Przyjęto wniosek - trwa postępowanie administracyjne.

2012-07-26 Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.

2012-07-27 Niepoprawne dane, brak spraw w toku lub dokument wydany
kierowcagda
 
Posty: 3
Dołączył(a): sobota 07 lipca 2012, 01:16

Re: PORD Gdańsk-relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez minister0 » środa 18 lipca 2012, 17:22

Witam , mój pierwszy post :)

Egzamin praktyczny zdałem za drugim razem - myślę ze warto to wszystko opisać bo moje perypetie były dosyć ciekawe.
Za pierwszym razem kiedy przystępowałem do teorii i praktyki nie spałem calutką noc , raczej nie przez stres tylko przez analizowanie w głowie wszystkiego :) , byłem zapisany na 12 i do tej godziny byłem już kompletnie wykończony przez brak snu - do tego warto dodać że do PORDU mam od siebie ładny kawałek drogi.

Chyba przez brak snu wyglądałem też niezbyt ciekawie bo większość ludzi na korytarzu dziwnie mi się przyglądała : P koniec końców teorię zdałem bez problemów - zero błędów , później czekanie na egzamin praktyczny... w trakcie czekania przysnąłem kilka razy ale na szczęście usłyszałem kiedy mnie wywołano.

Egzaminatorem był starszy jegomość , dosyć konkretny - plac przeszedłem bez problemów co i tak było ogromnym sukcesem patrząc na to że nic nie spałem. Na mieście już nie czułem się tak pewnie , wiedziałem że przez zmęczenie mam opóźnione reakcje no i klops - wymuszenie pierwszeństwa , przesiadka i dobranoc.

Drugi egzamin miałem mniej więcej dwa tygodnie później - przez ten czas w ogóle nie ćwiczyłem jazdy itp. ale i tak uważałem że mi to niepotrzebne , czułem się pewnie :) elegancko się wyspałem no i wyruszyłem.
Już kiedy byłem w drodze do pordu zaczęło strasznie lać i grzmieć , ogólnie pogoda bardzo niesympatyczna no ale co tam - na miejsce dotarłem kompletnie przemoczony bo jak zawsze musiałem tarabanić się samotnie busem : P

Kolejny raz egzaminatorem był starszy jegomość ale bardzo sympatyczny - od razu złapałem z nim pokrewne fluidy :D Plac bezbłędnie no i wyjazd na miasto , przy wyjeżdżaniu trochę się wlokłem i egzaminator wspomniał że nie lubi jak ktoś jeździ jak emeryt , no więc wziąłem na to poprawkę i włożyłem w jazdę sporo dynamiki :).
W trakcie mojego egzaminu zaczęło jeszcze mocniej lać - po prostu powódź , ogólnie chyba dopiero trzeci raz jeździłem w deszczu z czego dwa poprzednie razy z instruktorem to był taki niewielki deszczyk a nie urwanie chmury : P wycieraczki cały czas musiałem mieć włączone na maxa bo nic nie było widać... Jednak podszedłem do wszystkiego ze skupieniem i kompletnie bez stresu , ogólnie wszystko łącznie z parkowaniem i zawracaniem zrobiłem bez problemów - egzaminator wspomniał mi jeden błąd ale niezbyt poważny , powrót i oczekiwanie co też ów pan oznajmi - wiedziałem że zdam no i tak się stało :P zrobiłem wszystko bardzo formalnie i bez stresu , egzaminator to zauważył co zresztą sam mi oznajmił i pochwalił :) wspomniał przy okazji że mam spory potencjał - ogólnie bardzo sympatycznie.

Do domu wróciłem przemoczony do suchej nitki ale to nawet fajnie bo będę miał co wspominać :) pozdrawiam.
minister0
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 18 lipca 2012, 16:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość