ZORD Koszalin - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez tnt55 » środa 01 kwietnia 2009, 11:02

Rozumiem więc podam swój przykład. Za pierwszym razem egzamin nie zaliczyłem ponieważ nie wiedziałem jak włączyć świateł tylnych przeciwmgłowych- fakt moja wina co to za kierowca który nie potrafi włączyć świateł tylko że w tym pojezdzie na włączniku świateł nie było żadnego oznaczenia, było po prostu starte- więc czy ja mam być jasnowidzem? Przecież mogłem uczyć się na innym pojezdzie. Podejrzewam że takich ja ja były setki- a setki niezdanych egzaminów to tysiące złotych w kasie zordu. I to tylko poprzez brak oznaczenia na przełączniku światła. Więcej razy już w tym bajzlu nie zamierzam zdawać- więcej na mnie nie zarobią.
tnt55
 
Posty: 3
Dołączył(a): sobota 21 lutego 2009, 13:28

Postprzez marciasg » czwartek 16 kwietnia 2009, 00:14

Mnie czeka w nast. tyg. kolejny, drugi.

Pierwszy oblałam w sumie przez własną głupotę i stres ..
Wymusiłam, w sumie byłam tak oszołomiona tym calym egzaminem że jechałam 'na ślepo' ;// i wyszło.
Egzaminatorką była bardzo sympatyczna pani :)
Teraz czeka mnie, niestety, egzamin na Peugeocie,
zobaczymy jak to będzie.
Trzeba myślec pozytywnie ; )

Zdawało jeszcze troje moich znajomych, wyniki negatywne:
1) plac - zupełnie nie wyszedł łuk
2) cofając, musnęła pachołek
3) zgasło mu zielone, hamulec egzaminatora.

Testy za pierwszym razem , 0 błędów.

Życzę powodzenia zdawajacym :)
marciasg
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 13 kwietnia 2009, 16:42

Postprzez marciasg » środa 22 kwietnia 2009, 13:31

Ha! Zdałam ^^
Drugie podejście szczęśliwe. ;)

Chociaż wracając do ZORDu byłam pewna że nie zdałam, bo jeździłam 40min, z czego z 5 minęło na przejeździe kolejowym, udało się. :))
Raz mi zgasł, poza tym egzaminator zarzucił mi zbyt małą dynamiczność. ;)
Tak to żadnych większych błędów nie miałam, ale trasa głównie na pobrzeżach - osiedle domków koło Sano, później trasa w lewo od Sano. W centrum nawet nie byłam, 4 skrzyżowania świetle.
Ale egzaminator w porządeczku :) ( starszy już )

Życze powodzenia reszcie. ;))
marciasg
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 13 kwietnia 2009, 16:42

Postprzez justyna25 » czwartek 23 kwietnia 2009, 15:46

pierwszy egzamin za mną, niestety nie ostatni :(
jechałam autem nr 3. egzaminator miły.........
ogólnie szło mi dobrze.dużo jezdzilismy w rejonie franciszkańskiej, batalionow chlopskich i mlynskiej.
pozniej udalismy sie w strone ronda solidarnoscii tam tez poległam.wymuszenie!moja wina wiec pretensje moge miec tylko do siebie :cry:

teoria +
plac +
miasato -
justyna25
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 23 kwietnia 2009, 13:11

Postprzez Adaam1318 » czwartek 23 kwietnia 2009, 17:26

Ja dziś też zdawałem egzamin, w samochodzie numer 3 ogólnie miły egzaminator z niego był , zdałem bez większych problemów. :D
30.03 - TEORIA (O BŁĘDÓW)
30.03- PRAKTYKA:
PLAC (+)
MIASTO(-).

DRUGA PROBA: 23.04 PLAC + , MIASTO +
27.04.2009 - ODBIÓR PRAWA JAZDY KAT.B
Adaam1318
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 21 kwietnia 2009, 20:40
Lokalizacja: Kołobrzeg

Postprzez annubis17 » sobota 25 kwietnia 2009, 13:55

A ja przerypałem jak debil najprostrze i najgłupsze z możliwych.
Uczyłem się na Micrze, poszedłem na egzamin i przerąbałem teorie...
Drugie podejście miałem ustalone na przyszły miesiąc czyli już na peugeotach, więc przyłożyłem sie do teorii, na dwa dni przed egzaminem kupiłem sobie 2 godziny jazdy na peugeocie żeby poznać troche samochód, poszedłem w środe na egzamin, teoria 0 błędów, a potem czekałem na praktyczny bo miałem w ten sam dzień. Egzaminator starszy człowiek, ale chyba mu się spieszyło bo mnie poganiał cały czas i sapał jak czegoś szybko nie zrobiłem. Ogólnie bardzo stresujący człowiek. Jak kazał jechac do zordu to już myślałem że oblałem, ale jak zaparkowałem pod garażem to powiedział ze egzamin zdany, powiedział tylko że niepotrzebnie zawracałem na 3 zamiast zawrócić wykorzystując wjazd. Generalnie omineło mnie zawracanie z użyciem wjazdu, a parkowanie obok samochodu miałem już pod garazem zordowskim czyli to było tak jakby tylko podjechanie pod ten garaż. Tak więc teraz tylko czekam na odbiór.
Avatar użytkownika
annubis17
 
Posty: 253
Dołączył(a): sobota 25 kwietnia 2009, 13:39
Lokalizacja: koszalin

Postprzez justyna25 » piątek 15 maja 2009, 17:44

drugie podejście i znowu porażka.
samochód nr 14 .Szło mi świetnie, byłam z siebie zadowolona dopóki pieszy nie wymusił mi pierwszeństwa.Interwencja egzaminatora i egzamin przerwany.Ja też hamowałam ale on był szybszy
:( .Do trzech razy sztuka!! :?
justyna25
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 23 kwietnia 2009, 13:11

Postprzez justyna25 » piątek 05 czerwca 2009, 15:45

Trzecie podejście do egzaminu i w końcu się udało!!!! :D
Samochód chyba nr 11 i sympatyczna Pani egzaminująca.
Stresowałam się okropnie ale jakoś poszło.Ogólnie parę razy zawracałam, najpierw zawracanie z wykorzystaniem wjazdu, następnie zawracanie na skrzyżowaniu i jeszcze na rondzie.Później jeździłam w rejonie franciszkańskiej i rybackiej.......i do ZORDu.Egzamin trwał dokładnie 40 minut:)
ZDAŁAM!!!!!!! :D
justyna25
 
Posty: 3
Dołączył(a): czwartek 23 kwietnia 2009, 13:11

Postprzez mayta75 » środa 12 sierpnia 2009, 12:04

no niestety pierwsze podejście nieudane :(:(:(
21 następna próba!!!!!!
mayta75
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 08 sierpnia 2009, 12:11

Postprzez mayta75 » piątek 28 sierpnia 2009, 18:41

mayta75 napisał(a):no niestety pierwsze podejście nieudane :(:(:(
21 następna próba!!!!!!


no i Pozytywnie :)
egzamin zdany ,czekam na odbior prawka
wszystkim powodzenia na egzaminach życze
i "szerokiej drogi"
pozdr
mayta75
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 08 sierpnia 2009, 12:11

egzamin kat.A1

Postprzez drill » czwartek 24 września 2009, 22:47

W dniu dzisiejszym mój syn zdał egzamin na kat.A1, a to kilka spostrzeżeń z mojej strony: Egzaminatorzy w Koszalinie podchodzą bardzo rzeczowo do tego egzaminu nie wymyślając zbędnych utrudnień, wręcz pomagają zestresowanemu młodemu człowiekowi. Widać, że jest to sprawdzian z umiejętności poruszania się motocyklem, a nie sprawdzanie zapamiętywania "konkurencji" czego nie można powiedzieć o egzaminatorach w Słupsku. Co prawda egzaminator uznał za błąd nieruszenie ze skrzyżowania przy skręcie w prawo przy zielonej strzałce (syn tłumaczył, że oślepiło go nisko położone już w tym czasie słońce i nie miał pewności, że ta strzałka jest wyświetlana). Moim zdanie nie można takiej sytuacji zaliczyć jako błąd. W czasie oczekiwania na egzamin byłem świadkiem niezaliczenia egzaminu przez jednago zdającego, ale sam przyznał, że wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu więc trudno by było mieć pretensje do egzaminatora.
drill
 
Posty: 176
Dołączył(a): sobota 08 sierpnia 2009, 14:32

wszystko przez stres

Postprzez Marysia z k. » piątek 02 października 2009, 14:49

Uwielbiam jeździć samochodem! Każdą lekcję jazdy traktowałam jak przyjemność jedzenia czekolady. Tak było od zawsze. Jeździłam dobrze, instruktor się przy mnie nudził bo nie miał czego już uczyć, ale to wszystko nic bo gdy przyszedł egzamin przeżywałam taki dżez, że masakra. W nocy przed nie spałam, nie mogłam nic jeść z powodu roztroju żołądka, cała się trzęsłam na myśl o egzaminie, a w tym dniu z nerwów zapominałam wszystko. Nie umiałam podnieść maski, ruszałam na wzniesieniu na wstecznym, zawracałam z prawego pasa itp. poza tym jak tylko wywołano moje nazwisko zaczynałam płakać i nie mogłam przestać jeszcze po egzaminie. Okazuje się, że taki już mój harakter który nazbyt przejmuje się wszystkim. Zmieniłam szkołę jazdy na najlepszą w polsce. Stres egzaminacyjny pozostał ale nauczyłam się z nim radzić. Poszłam do ZORDu w Koszalinie na 7.45, to był poniedziałek. Po egzaminie pan szef pogratulował mi umiejętności. Mówił, że dawno nikt mu tak nie jeździł. Zdałam, a dziś dzięki temu co przeszłam cenię sobie ten kawałek plastiku i zrobię wszystko by być dobrym kierowcą. To co moę powiedzieć wszystkim stresującym się to, to: Jeśli czujesz, że z nerwów mrówki chodzą ci po plecach nie panikuj tylko spraw aby chodziły jak ty im rozkażesz. Pozdrawiam :lol: :P
Marysia z k.
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 02 października 2009, 13:50
Lokalizacja: Cieszyn

która linia jest lewą skrajną ???

Postprzez rdr0 » czwartek 04 lutego 2010, 21:53

Widzę że wszyscy rozpisują się nad zdanym egzaminem, a w temacie nie o to kompletnie chodzi. Zmienię tą regułę i opiszę swój niezdany egzamin, a dokładnie to co go spowodowało. Testy - wiadomo - jak się nie nauczysz to na nikogo winy zwalić nie możesz. Krótko mówiąc jesteś tępy skoro zapisałeś się na egzamin. Plac manewrowy i miasto : tu już gorzej - 50% to twoje umiejętności 25% sposób komunikacji z egzaminatorem, kolejne 25% to humor egzaminatora i twoje szczęście. W moim przypadku zabrakło tych ostatnich 50%. Wszystkie te śmieszne rzeczy typu omówienie świateł, płynów itp wykonałem bezbłędnie, jazda po łuku bezproblemowa, niestety w momencie rozpoczynania mojego egzaminu a dokładnie omówienia manewrów które wylosowaliśmy plac manewrowy pokryty był 10cm warstwą śniegu który płóg dopiero zaczynał zbierać. Koleś który omawiał nam manewry na moje pytanie z których linii mamy wykonywać poszczególne manewry odpowiedział że linie będą widoczne po odśnieżeniu i na pewno każdy będzie poinformowany przed wykonaniem zadania z której linii ma je wykonać. I faktycznie. Zaraz po zaliczeniu jazdy po łuku egzaminator kazał mi podjechać do linii parkowania prostopadłego tyłem. Zapytałem gościa z której linii mam wykonać manewr (były 4 przerywane ) odpowiedział mi że z lewej skrajnej. Podjechałem więc do pierwszej linii z lewej strony i perfekcyjnie zaparkowałem starmana w garażu, gość podszedł do mnie i ze stoickim spokojem oświadczył że zrobiłem jeden błąd kazał mi się zastanowić i powtórzyć manewr. Pierwsze co mi przyszło do głowy to to że nie włączyłem lub odskoczył mi kierunkowskaz drugie że obrys pojazdu wyszedł poza linie. Przy wykonywaniu manewru po raz drugi ustawiłem się ponownie przy lewej skrajnej linii a dokładnie jakiś metr od niej - obrysem już zaczepić nie mogłem, żeby wykluczyć samoistne wyłączanie kierunku podczas odbijania kierownicą kierunek przytrzymałem ręką aż do zakończenia manewru. Wjechałem w garaż idealnie. Egzaminator podszedł do mnie i z uśmiechem na twarzy oświadczył że 2 raz popełniłem ten sam błąd.Poprosiłem kolesia o wyjaśnienie, na co gość stwierdził że manewr wykonałem nie z tej linii co trzeba. Spytałem - jak to nie z tej linii przecież kazał mi Pan jechać z lewej skrajnej i tak pojechałem. Na co on : owszem z lewej skrajnej ale dla pojazdu ciężarowego a linia z której pan pojechał jest dla ciężarowego z przyczepą. Nawet nie próbowałem się z gościem kłócić bo i tak by to niczego nie zmieniło. Nie wiem może się mylę ale jeśli ktoś mówi żeby wykonać manewr z lewej skrajnej linii to ma na myśli pierwszą linię od lewej strony - wszędzie tak jest tylko nie w Koszalińskim ZORD. I tu prośba do zdających egzamin na jakąkolwiek kategorie : wymagajcie od egzaminatora aby wskazał wam ręką lub stanął na linii z której macie wykonywać manewr i druga rzecz macie prawo zabrać na egzamin instruktora który was uczył - korzystajcie z tego, bo jeśli będziecie mieli sytuację taką jak moja to możecie się odwoływać i na 100% takie odwołanie przechodzi ( macie świadka zajścia który stoi po waszej stronie ). Nie mam wielkiego żalu do egzaminatora ale trochę mi przykro że w ten sposób podchodzą do ludzi a dokładnie do ich nieznajomości placu egzaminacyjnego. Wszystkim podchodzącym do egzaminu na prawko życzę pozytywnego wyniku za pierwszym podejściem i szerokiej drogi po zaliczeniu egzaminów
rdr0
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 04 lutego 2010, 21:16

Postprzez aquel88 » wtorek 06 kwietnia 2010, 14:57

Witam
ja zdawałam dzisiaj drugi raz. Za pierwszym oblałam z własnej winy, bo stres nade mną zapanował i wjechałam pod prąd, ale to co dzisiaj mnie spotkało na egzaminie pozostawia wiele do myślenia i życzenia. Trafiłam na kobietę. Omówienie pojazdu ok, przygotowanie się do jazdy po łuku, ustawiłam lusterka i słyszę, że mam ustawić je do jazdy w ruchu drogowym. Zdębiałam, bo ustawiłam lusterka tak jak zawsze podczas nauki i pierwszego egzaminu. Po chwili usłyszałam od egzaminatorki, że mam je śmiało podnieść je do góry. To podniosłam jak mi szanowna pani kazała tylko, że oprócz całych przednich i kawałek tylnych drzwi to nic nie widziałam. Zero drogi, a tym bardziej linii. Zaczęłam cofać i bach. Najechałam na linię. Niech mi ktoś wytłumaczy logicznie jak jest możliwe poprawnie wykonanie tego manewru, skoro nie widzisz w lusterkach bocznych gdzie ani na co jedziesz! Byłam w szoku. Egzaminatorka zapytała jak chciałam zmieniać pasy ruchu przy moim ustawieniu lusterek. Odparłam, że zawsze tak je ustawiałam i nikt nie miał żadnych zastrzeżeń nawet pierwszy egzaminator, a robiłam to tak żeby widzieć bok samochodu, przestrzeń za nim i co najważniejsze kawałek jezdni aby dojrzeć choćby krawężnik podczas parkowania tyłem w lusterkach bocznych, co w przypadku "ustawienia" lusterek przez panią egzaminator było nie możliwe. I mam jeszcze jedno pytanie: od kiedy to pasażer (bo w takiej sytuacji jak egzamin egzaminator staje się nim) mówi kierowcy (bo w takiej sytuacji jak egzamin osoba egzaminowana staje się nim) jak ma ustawić lusterka? Czy ktoś jest wstanie mi odpowiedzieć na to pytanie? Przecież to ja jako kierowca przystosowuje auto do jazdy według swojej wygody tak aby ułatwiać sobie jazdę anie ją utrudniać. Przecież ludzie nie są jednakowi i każdy ustawia lusterka według wzrostu czy odległości od kierownicy i pedałów. I dziwi mnie fakt, że osoba (jak w przypadku pani egzaminator, która dzisiaj przeprowadzała ze mną egzamin) była wstanie poprawnie pokierować mnie przy ustawianiu owych lusterek stojąc metr od samochodu. Wprost niesłychane i fantastyczne. Zaczynam podejrzewać, że szanowna pani egzaminator ma wspaniałe zdolności parapsychiczne. Widzi oczami osoby siedzącej za kierownicą! Nigdy nie miałam problemu z łukiem. Rozmawiałam z moim instruktorem i powiedział mi, że inna jego kursantka dzisiaj miała egzamin i również nie zdała przez widzi mi się egzaminatora, który ją ponaglał w czasie jazdy, a na koniec wyznał do niej, że nie zdała z powodu szybkiej jazdy. Znowu zaczyna się kocioł w ZORDzie, a egzaminatorzy zaczynają znów pajacować. I co ludzie mają myśleć o nich jak wsiadają do samochodu na egzamin? O nie uśmiecha się, więc już nie zdałem. Albo, że jest czas po świętach, puste portfele i muszą szybko dorobić. Jak? A no najprostrzym sposobem: uwalać na siłę. Dziękuje
aquel88
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 06 kwietnia 2010, 12:02

Re: ZORD Koszalin - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez marthys » poniedziałek 08 listopada 2010, 18:41

za drugim podejściem na szczęście egzamin pozytywny mimo dwóch błędów - ruszyłam z zaciągniętym hamulcem ręcznym i źle oceniłam sytuacje na skrzyżowaniu. Trasę miałam prostą, jedno parkowanie prostopadłe przodem, po jakichś 20 minutach jazdy już było po egzaminie.
za pierwszym podejściem oblałam - wymusiłam pierwszeństwo, gdyby nie to, zapewne wracałabym już z powrotem do ZORD'u. Wogóle cieszyłam się że wyjechałam za tym pierwszym razem na miasto, trzeba też pamiętać, że dwa łuki są inne od pozostałych i że dwa samochody są lekko uszkodzone (dobry instruktor mnie uprzedził o wszystkich niespodziankach).
rozpoczęcie kursu: 18.06.2010
pierwsza jazda: 30.07.2010
zakończenie kursu: 21.09.2010
egzamin teoretyczny: 28.10.2010 (zero błędów)
egzamin praktyczny (1): 28.10.2010 - plac (+) miasto (-)
egzamin praktyczny (2): 05.11.2010 - plac (+) miasto (+)
marthys
 
Posty: 9
Dołączył(a): poniedziałek 08 listopada 2010, 17:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości