WORD Wrocław - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Pi » niedziela 18 kwietnia 2010, 15:38

Zdałam prawko w zeszłym tygodniu we Wrocku. Za pierwszym razem! Stres faktycznie ogromny, choć ogólnie nie wspominam źle. Trasy i umiejętności miałam świetnie opracowane, potrzeba było tylko trochę szczęścia.
Pi
Pi
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 18 kwietnia 2010, 15:32

Postprzez LuckeyQuarter » piątek 23 kwietnia 2010, 16:33

23.04.2010 r Egzamin teoretyczny godz. 9.05, Egzamin praktyczny godz. 10.22

Efekt końcowy: wynik pozytywny :-)

Ten dzień jest dla mnie zdecydowanie jednym z najszczęśliwszych w życiu. Tym bardziej, że egzamin zaliczyłam za pierwszym podejściem. Euforia niesamowita... :-)

Rada: wystarczy uwierzyć we własne siły i umiejętności ;-) stres zostawiamy w domu :-D

Specjalne podziękowania:

- w pierwszej kolejności dla Pana Sławka z OSK Efekt we Wrocławiu (to dzięki niemu odzyskałam wiare w siebie),
- dla mojego narzeczonego, który wspierał mnie przez cały okres przygotowań do egzaminu,
- dla mojego egzaminatora Pana Grzegorza ;-)
- dla niezwykle przesympatycznej kursantki (o imieniu Ola), która również zdawała dziś egzamin (mam nadzieję, że Tobie także się udało) :-),
- dla wszystkich użytkowników niniejszego forum (Wasze rady okazały się być dla mnie bardzo cenne).

Pozdrawiam ;-)
LuckeyQuarter
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 29 marca 2010, 08:51

sukces

Postprzez anes119 » sobota 24 kwietnia 2010, 17:30

23 kwietnia 2010
mnie również udało się zdać za pierwszym razem egzamin łączony.
Egzamin Teoretyczny godz 12.05 - 2 błędy. Wiedziałam dobrze, że mam dwa błedy, ale nie potrafiłam zaznaczyć tych prawidłowych odp. Po zdaniu egzaminu teoret. pojawiła się mała euforia spowodowana zdaniem teorii, ktora trzymała mnie w czasie oczekiwania na egzamin praktyczny.
O godz. 13: 26 rozpoczął się egzamin prakt. Wylosowane światła drogowe i wskazanie poziomu oleju - pestka. Za chwilę łuk. Po raz pierwszy wyszedł mi naprawde nieźle. Gdy dojechałam do pierwszej koperty, pomyślałam krótko: Skup się! Zrobiłam wg szablonu, ktorego nauczył mi instruktor: 2 pachołek 3/4 kierownicy lewe lusterko i za chwilę prawe lusterko by wyrównać i heja do tyłu patrząc przez tylną szybę. OK. Następnie egzaminator wsiadł do auta i pojechaliśmy na górke - idealnie. Po górce wyjechaliśmy na miasto. Trasy całej nie będe opisywać, powiem jedynie w skrócie, że miałam bardzo łatwą trase. Raz zgasł mi samochód stojąc na wjazd na drogę z pierwszeństwem przejazdu, moim błędem było to, że zapomniałam włączyć migacz przy zawracaniu, przy następnym zawracaniu w tym samym miejscu usłyszałam: Teraz mi się podobało jak to Pani zrobiła:) OK. Miałam parkowanie rónoległe, za pierwszym razem mi nie wyszło, stałam za blisko samochodu z tyłu i za daleko chodnika. Za drugim podejściem parkowania równoległ poszło bardzo dobrze.
Szczerze powiem, że miałam jakieś szczęście, że zdałam. Mimo, że zanim przystąpiłam do egzaminu przejeździłam 46 h, to nie podobała mi się moja jazda. Gdy dojechaliśmy do Worda, usłyszałam, co mu się nie podobało, np to, że przy wyminięciu przeszkody na prawym pasie, powinnam szybciej pojechać, a ja zwolniłam tempo jazdy. Wiem tez sama, że popełniłam kilka błędow, które być może nie zauważył egzaminator, albo przymknął oko, mam na myśli, że przez chwilę przy właczaniu migacza wyłączyłam swiatła mijania i przez 4 sekundy jechałam bez śwateł! Albo pamiętając o drodze dla rowerzystów nie patrzyłam czy faktycznie jedzie rowerzysta, tylko improwizowałam, że patrze, wychylając głowę w prawą stronę. Pamiętam też, że jadąc w strefie, w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że mam ustąpić pierwszeństwo z prawej strony i w porę się zatrzyamałam, gdy z za samochodów wyjechała wielka kolubryna Nissan Nawara. Kierowca na styk objechał nasze auto, patrząc się z politowaniem :) Egzaminator nic nie skomentował.
Co do pana egzaminatora to nigdzie u nikogo nie doczytałam, że egzaminator pytał się kogoś czy ma problem z lewo, prawo skrętami, bo jak ja mam to on będzie pokazywał palcem :) To było <&%#$@> z jego strony.
To by było chyba na tyle.
Jeśli mam coś od siebie poradzić przyszłym zdającym to radzę nie myśleć o tym, że jest się na egzaminie, tylko na lekcji z jakimś innym instruktorem. Stres niech sobie będzie on będzie i musi być. Przede wszystkim koncentracja 1000% Nie panikować, bo po co? Nie nakręcać się i nie gadać, że się nie zda. A jak inni gadają, że zdają 8, cy 9 raz, widocznie nie jeżdżą z przepisami, tylko najczęsciej wymuszają pierwszeństwo i to jest głównym powodem ich nie zdania.
Powodzenia wszystkim na egzaminie i życzę wszystkim tego egzaminatora :)
Pozdro
anes119
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 23 kwietnia 2010, 17:00
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Gocha85 » środa 12 maja 2010, 11:19

Witam!
Ja pierwszy raz zdawałam 10.05.2010. Testy- 0 błędów (a bałam się tak że mało się nie zatrzęsłam). Plac i wylosowane rzeczy - światła stopu i poziom płynu hamulcowego- super! No i miasto.......hmmm.....gdy wyjechałam z WORDu pojechaliśmy w prawo, potem znowu w prawo a gdzie dalej to nie pamiętam. Zjeżdżając z górki musiałam zmienić pas bo mój się kończył i gdy spojżałam w lusterko nikogo nie było, ale gdy już chciałam ten pas zmienić okazało się że jechało tam małe autko ale z dużą prędkością, czego nie zauważyłam. :( No i niestety na własne życzenie zakończyłam egzamin bo mój egzaminator zahamował i to już był koniec mojej jazdy.
Jeżeli chodzi o mojego egzaminatora (taki wysoki, siwawy pan o imieniu Mariusz) to naprawdę był bardzo wporządku!!!! Bardzo spokojny i pomimo mojej niedługiej (ok. 15 min.) jazdy dało się zauważyć że nie należy do osób które czepiają się o byle co!!!
Teraz 17 maja mam 2 egzamin praktyczny i mam nadzieję że tym razem nie strzelę takiego baboka!!! :lol:
Gocha85
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 12 maja 2010, 10:59
Lokalizacja: Oleśnica

Postprzez sadosiania » piątek 14 maja 2010, 18:24

Witam!
Pierwszy egzamin zdawałam 13maja o godz. 13 :roll:
Miałam łączony. Testy zdałam bezbłędnie. Na placu wylosowałam poziom płynu hamulcowego i światła stop. Łuk i górka bezbłędnie no i w miasto. Gdy wyjeżdżałam z WORDU to w lewo i cały czas prosto i jakieś 50-70metrów przed skrzyżowaniem egzaminator "proszę zaparkować tutaj równolegle tyłem" a ja już miałam wizję oblanego egzaminu,bo ciężko mi to wychodziło na kursie a tu od razu na początku egzaminu. Pierwsza próba nie wyszło co spotęgowało mój stres. Jeszcze ciągle przejeżdżające samochody i zgasł mi silnik... Ale tak się skupiłam,że za drugim razem wyszło. Potem na skrzyżowaniu w lewo ulicą Gazową cały czas potem chyba ul. Karwińska była. Potem Krakowska zjazd na Poznań, Armii Krajowej a potem chyba Piękna. W tej strefie miałam zawrócenie z wykorzystaniem wjazdu po lewej stronie. Potem się pokręciłam tam już nie pamiętam co to za ulice były. Wiem tylko,że w pewnym momencie jechałam ulicą Przestrzenną i było skrzyżowanie z Gajową. I dostałam polecenie,że mam jechać w lewo. Zatrzymałam się żeby przepuścić z prawej strony. Przejechał samochód, popatrzałam w prawo jadą samochody daleko to pomyślałam,że zdążę i ruszyłam. No i jak ruszyłam to dostałam hamulcem od egzaminatora. Popatrzałam się w prawo a tu skuterek jedzie.... :shock: No i egzamin oblany. Ale jakoś tego tak nie przeżywałam. Jechałam pół godziny i byłam zła na siebie,że tak długo a takim głupim błędem skończyłam. Błąd: wymuszenie pierwszeństwa na skrzyżowaniu równorzędnym. Przesiadka i do WORDU. Tam poszłam zapisać się na egzamin i zapisałam się na dzisiaj czyli 14maja na godz.15 :roll:

Podeszłam do egzaminu na luzie. Wylosowałam płyn chłodniczy i światła mijania. Łuk bezbłędnie za to górka wyszła za drugim podejściem. Ale plac zaliczony i w miasto. Wyjazd z WORDU w lewo :roll: prosto na ostatnim skrzyżowaniu na Gazową potem Mościskiego. Pokręciłam się po Brochowie. Miałam równolegle tyłem zaliczone za drugim podejściem a była sytuacja tak drastyczna przy wyjeżdżaniu z parkowania,że aż wstrzymałam oddech z wrażenia aby nie puknąć w auto przede mną. Jak wyjechałam to odetchnęłam z ulgą. Przejazd przez tory kolejowe za torami zawracanie z użyciem biegu wstecznego, miałam stracha jak cholera. Znowu przez tory i z powrotem na Brochów tam zawracanie na skrzyżowaniu. Na końcu Mościskiego, Karwińska, Krakowska(zjazd na Poznań), Armii Krajowej, Tarnogajska, Klimasa. Przy skręcie na Klimasa egzaminator mnie zestresował,bo ja skręcam jedzie samochód od Klimasa a on mi rękę do kierownicy ja myślałam,że bliżej prawej mam jechać no to kierownicą trochę w prawo a on zatrąbił do tego samochodu i pomachał tej kobiecie co jechała tamtym autem. A mi ulżyło poniekąd,że to tylko to. no i potem na Ziębicką i zatrzymałam się na miejscu. Egzaminator wypełnił kartkę i pogratulował. Ja podziękowałam i poszłam. Normalnie w podskokach szłam do domu :D

Egzaminator w porządku nie rozpraszał nie zagadywał. Spokojny i nie zachowywał się tak żeby znaleźć jakiś hak aby mnie oblać. Pozdrowienia dla p. Krzysztofa B.
sadosiania
 
Posty: 8
Dołączył(a): niedziela 07 marca 2010, 19:48

Postprzez jelcyn89 » środa 19 maja 2010, 12:57

Witam
Po raz pierwszy zdawałem egzamin 13 maja 2010r. Teoria zaliczona, plac manewrowy - porażka, potrąciłem pachołek podczas cofania. Zapisałem się na kolejny egzamin na 18 maja czyli wczoraj na godzinę 13:00. Za chwilę zostałem wyczytany i zobaczyłem swojego egzaminatora. Podjechalismy na drugi koniec Placu manewrowego - na łuk który znajduje się bezpośrednio przy Armii Krajowej. Tym razem się udało, potem górka - udała się dopiero przy drugiej próbie. Wyjazd na miasto, z WORDu skręcamy w Lewo. Potem znów w lewo w Klimasa. Na skrzyżowaniu z Tarnogajską w Prawo i parkowanie równoległe. Bardzo się obawiałem ale wyszło idealnie!. Zaraz po parkowaniu komenda Zawrócic. Jedziemy prosto Tarnogajską, przejazd przez Torowisko i tu dostałem pierwszą "żółtą" kartkę - nie zachowałem szczególnej ostrożności przy przejeździe przez torowisko czyli nie obróciłem głowy.. Na skrzyzowaniu prosto na Piękną, potem w prawo w jakąś boczną uliczkę, tam zawracanie w bramie - wstyd sie przyznac ale udało się dopiero za drugim podejściem. Potem kręciliśmy się po strefie, dokładnie nie pamiętam trasy ale potem pojechaliśmy na Gajową, przejazd przez to skrzyżowanie, jechaliśmy też Joannitów, Dawida, znów Gajowa i przejazd przez to skrzyżowanie. Potem już naprawdę trasy nie pamiętam, kręciliśmy się w tych okolicach.
Miałem również wykonać awaryjne hamowanie na Armi Krajowej.
Wracaliśmy do WORDu i tuż przed Ośrodkiem zatrzymanie się w wyznaczonym miejscu - pamiętajcie o włączeniu prawego kierunkowskazu.
Ogólnie popełnilem mase błędów, nie włączyłem kierunkowskazu, nie zachowałem szczególnej ostrożności przy przejeżdzaniu przez torowisko. Jednak Egzaminator cały czas mnie uspokajał bo widział że się denerwuję, chyba chciał żebym zdał. Zaliczyl mi egzamin tylko troche "zrugał" za moje głupie błędy :)

Pozdrawiam Pana Egzaminatora Ryszarda U.
:)
jelcyn89
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 19 maja 2010, 12:41

Zabawy ciąg dalszy

Postprzez Loret » wtorek 25 maja 2010, 17:40

Witam Forumowiczów,

Teorię (0 błędów) zdałam dawno temu, potem praktyczny nr 1 zawalony na łuku, dziś nr 2 na mieście - pod koniec egzaminu jechałam za blisko zaparkowanych aut i prawie skosiłam lusterko, egzaminator musiał zahamować - zupełny idiotyzm z mojej strony :) Facet zdziwiony, stwierdził, że szło mi bardzo dobrze, a na takim czymś padłam.
Żeby było zabawniej, miałam dwa razy z tym samym egzaminatorem :D
W przyszłym tygodniu próbuję po raz trzeci i ostatni (potem sobie odpuszczę, bez przesady).

Pozdrawiam!
Loret
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 25 maja 2010, 17:33
Lokalizacja: Wroc/Sevi

Postprzez Kózka » czwartek 03 czerwca 2010, 00:33

Witam,

Ja zdawałam egzamin w maju br. i również udało się zdać za 1. razem i też miałam egzamin łączony.
Teorię zdałam bezbłędnie ale to pewnie dla większości żaden wyczyn.

Co do praktyki wylosowałam światła awaryjne i pomiar poziomo oleju. To nie stanowiło problemu.

Potem wiadomo łuk i górka. Ze zdenerwowania chciałam ruszać na "luzie" i się zastanawiałam czemu mi auto nie jedzie :D Łuk i górka jakoś przeszły bez problemu no i przede mną był wyjazd na miasto.

Po wyjechaniu z ośrodka pojechałam na Armii Krajowej potem na Krakowską (kierunek Brzeg jak pamiętam) z której skręcałam na to straszne skrzyżowanie Karwińskiej/Gazowej nad torami kolejowymi i tam skręcałam w lewo w stronę Brochowa. Za wiaduktem skręt w prawo i zawracanie z użyciem biegu wstecznego. Po zawróceniu wróciłam przez Tarnogajską na Armii Krajowej i tam zawracałam w tym takim charakterystycznym miejscu za TRANSBUDEM. Potem pojechałam w strefę uspokojonego ruchu i parkowałam prostopadle w lewo w jednej z tych małych uliczek (chyba boczna Pięknej), potem dalej jeżdżenie po strefie w okolicach m.in. Joannitów, tam zawracanie na skrzyżowaniu, skręty lewo, prawo itd. Ze strefy wyjeżdżałam przez skrzyżowanie ze znakiem STOP. Potem już w kierunku Armii Krajowej i do ośrodka. Jak dojeżdżałam do Armii Krajowej to się modliłam wręcz, żeby już zjechać do ośrodka bo nerwy zaczynały brać górę :D Na całe szczęście inni kierowcy byli na tyle uprzejmi, że wpuszczali mnie jak gdzieś się przykorkowało a ja musiałam zmienić pas. Egzamin trwał jakoś 35 minut. Egzaminator był ok, nie podawał komend na ostatnią chwilę, uprzedzał, że np po skręcie zwolnić na maksa bo będziemy parkować, czy zawracać itp więc nie mam zastrzeżeń, a najbardziej się bałam, że rzuci gdzieś w ostatniej chwili proszę parkować i ze stresu czegoś nie zrobię. Raz trochę za bardzo wyjechałam na środek na drodze dwukierunkowej więc mi to zasygnalizował no i dynamika jeszcze nie na miarę Hołowczyca ale ogólnie większych zastrzeżeń nie było :) Powiem wam, że jak już wyjechałam na miasto to jakoś stres trochę odpuścił ale to może i zasługa cukierków z melisą, których trochę zjadłam przed egzaminem co na całe szczęście nie wpłynęło na mój czas reakcji. :D

Pozdrawiam i życzę powodzenia innym! :)
Kózka
 
Posty: 5
Dołączył(a): wtorek 01 czerwca 2010, 20:49

Egzamin na Egzaminatora

Postprzez maniek78 » piątek 04 czerwca 2010, 20:26

Odradzam komu kolwiek uczestnictwo w kursie na egzaminatora we wrocławskim WORD. Z 26 Osób 9 nie zdało w tym 4 instruktorów nauki jazdy. Tak było w tamtym roku. JA mam prawo jazdy od 1971 roku a od 1977 kat. A B C D E . Od 1982 roku jestem instruktorem kat. A B c D E nigdy nie zapłaciłem mandatu za wykroczenie drogowe. Zdałem też egzamin w języku angielskim na prawo jazdy kat. A B C D E w Anglii i posiadam brytyjskie prawo jazdy. We wrocławskim WORD pod pozorem zrobienia z nas "ekspertów" niektórzy egzaminatorzy (słynny pan Stanisław) leczą swoje kompleksy i odbudowują naszym kosztem ambicję zawodowe. Szkopuł w tym, że sami niekiedy nie znają odpowiedzi na niektóre pytania, które zresztą sami redagują. Po za tym wykazują (niektórzy) pełną nonszalancję i tak np.: Pan Stanisław pewnego dnia podczas wykładu wziął 2 panie z Urzędu Marszałkowskiego oraz dyrektora WORD z Jeleniej Góry - uczestników kursu i wyszedł z nimi na 1,5 godziny zostawiając nas kursantów, nie licząc się zupełnie z nami. Zapłaciliśmy bowiem za kurs 3500 PLN to po co się później starać. Nawet dyrektor wrocławskiego WORD uwierzył (taka była argumentacja Pana Stanisława), że poszli oni zjeść ciepły posiłek. Totalny absurd i haniebne lekceważenie kursantów. Jeśli dodać niemalże zerowe zapotrzebowanie na egzaminatorów, długą listę oczekujących na pracę, żadne przełożenie na podniesienie bezpieczeństwa ruchu drogowego w wyniku tych wewnętrznych a później groteskowych egzaminów państwowych, to uwierzcie, pieniądze te są wyrzucone w błoto. Dalsze info na telefon Zbyszek 607 43 11 85 begin_of_the_skype_highlighting              607 43 11 85      end_of_the_skype_highlighting
maniek78
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 04 czerwca 2010, 19:38
Lokalizacja: Legnica

Postprzez Cinek » sobota 05 czerwca 2010, 18:19

Co masz do p.Stanisława? Mi nie zaszkodził...wręcz przeciwnie-bardzo sympatyczny jegomość. Nierozumiem w ogóle jaki sens ma Twój post. Piszesz,że leczą oni swoje kompleksy,a z Twojej wypowiedzi wynika,że to Ty się pogubiłeś ze swoimi problemami. Przede wszystkim nikt na siłe nie ciągnie nikogo na kurs egzaminatora. Po drugie nikt nie obiecuje pracy po zdaniu egzaminów. Po trzecie piszesz,że 4 instruktorów nie zdało. Sorki,ale czyja to jest wina? Ja do dzisiaj nie moge sie uporać z egz.weryfikacyjnym, bo poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Nie żałuję wydanej kasy, bo robię to dlatego,aby poszerzać swoje kwalifikacje. Mam swój OSK i nie potrzebuje pracy w Word. Zresztą zarobki egz.nie są adekwatne do ich pracy :?
Cinek
 
Posty: 21
Dołączył(a): czwartek 18 grudnia 2008, 21:09

Postprzez joaa » środa 16 czerwca 2010, 00:57

Godz. 11:18/11:23 - 12:07. Czas egz praktycznego 44 min.
Teoria osobno.

Praktyczny o 11:00 czyli dobra godzina na dojście do siebie :lol2:
Po kwadransie stałam już w budce ;) po 1 min szłam do samochodu.
Stanowisko 2 (dobrze, że nie 1 ;p )
Wylosowałam światła awaryjne + płyn do spryskiwaczy.
Łuk bez poprawki, a w czasie cały czas sobie powtarzałam - przecież ja to umiem, przecież ja to umiem.
Górka też bez zastrzeżeń.
Zjazd na bok. Ostateczne spr czy wszystko ok.
Znak STOPu :D Wyjazd z pl manewrowego. Szlaban xD i 1wsze zgaśnięcie :> Włączanie się do ruchu, w lewo Ziębicką, znowu zgasł.. i tekst egzaminatora: Proszę zapanować nad mechanizmami sterowania pojazdem.
W tym momencie uruchomił się stres. Jak tuż przed łukiem zaczęły się nogi trząść, tak potem już jakoś nie było stresu, a myśl, że chociaż ten plac mam z głowy i już inne będzie podejście do niego przy następnym egzaminie, zdecydowanie pomogło. Tak więc myśl, że przy 3cim zgaśnięciu mnie obleje (choć miałam już taką myśl przy 1wszym) troszkę mnie zestresowała. Udało się wyjechać z WORDU :D Prosto Ziębicką aż do skrzyżowania z Gazową. Kilkuminutowe oczekiwanie na wolną drogę :/ i 3ci raz zgasł. Myśl w głowie - no to już koniec. Ale nic egz nie powiedział, a ja pomyślałam, że za 4rtym to już na pewno mnie obleje i robiłam wszystko, żeby mi nie zgasł. A powiem wam, że nie tyle sprzęgło latało, jak to wszyscy straszą, ale po prostu trzeba było dodawać dużo gazu i były takie momenty, że ledwo się utrzymywał na tej 1nce :S No ale już potem dodawałam tego gazu ile wlezie, żeby tylko nie zgasł, najgorzej było własnie na światłach, postojach. Dalej na nielubiany przeze mnie wiadukt :/ tj z Gazowej w Karwińską. Potem Krakowską i wjazd na Armii Krajowej (wiadukt). Przy zjeżdzie:
Proszę przyspieszyć do 50 km/h. Proszę zatrzymać się przy tej drugiej latarni. (Hamowanie do zatrzymania w wyznaczonym miejscu) Proszę jechać.
Następnie skręt w Piękną, potem w prawo w Nyską. Krążenie po uliczkach w okół Hubskiej, Glinianej, Ślężnej. Parkowanie prostopadłe. Dużo omijania na tych wąskich uliczkach. Troszkę pieszych ;) Hubska> Św. Jerzego> Wapienna>(chyba był tam znak STOP) Kamienna> Gajowa> Wesoła> Tomaszowska> Przestrzenna> Łódzka - zawracanie z wykorzystaniem biegu wstecznego (Proszę wykorzystać ten podjazd do zawrócenia..). Przestrzenna z Łódzką - zawracanie na skrzyżowaniu równorzędnym z wysepką. Była też raz tylko strzałeczka do skrętu w prawo :) (zatrzymanie się przed sygnalizacją!). Łódzka> Wesoła> Petrusewicza (...) Hubska> Jesionowa> Nyska. I okropne skrzyżowanie Nyskiej z Armii Krajowej na której stałam pare ładnych minut. A pan egz po chwili westchnął i powiedział: No to sobie poczekamy. A ja odpowiedziałam: Ale nie chcę wymusić pierwszeństwa. Nic nie odp ;) W końcu jakiś tir mnie wpuścił, tylko popatrzyłam na egz i powiedział, żeby jechać. Oczywiście nie w Ziębicką, to by było za proste :P. W lewo Armii Krajowej. Pan tylko dodał: Na to skrzyżowanie sobie jeszcze wrócimy :lol2: I tylko myśl w głowie - ocho! to sobie jeszcze troszkę pojeżdzimy (a minęło już jakieś 40 min). Na światłach w prawo w Tarnogajską> Klimasa> Ziębicka :D:D I już nastawiona, że wracam na to wstrętne skrzyżowanie, egzaminator nagle mówi, skręcamy w prawo :lol2: <szczęśliwa> Szlaban oczywiście :> i WORD !!! Cudowne uczucie! Naprawdę życzę tego wszystkim starającym się o prawko :)
Zdałam za 1wszym :]
Avatar użytkownika
joaa
 
Posty: 10
Dołączył(a): poniedziałek 14 czerwca 2010, 01:02

Postprzez karczu » niedziela 11 lipca 2010, 00:05

Ja zdałem C+E za 4 razem 16-06-2010 ale muszę to powiedzieć egzaminator bardzo wymagający ale się udało. Za poprzednie wpadki obwiniam instruktorów nauki kierowania brałem jazdy w trzech firmach i powiem wam równie to bywało w jednej tylko instruktor był jak egzaminator i cały czas zwracał uwagę na niedociągnięcia z mojej strony reszta tylko czekała kiedy to już skończę. Dobierając godzin to dopiero kiszka kasa leci goście twardo rozliczają inna gadka jest na początku a inna na końcu chodzi o domawianie się o kasę za godzinki wykupione.Prawda jest taka jeśli się umie jeździć to się zda za pierwszym razem bez problemu trzymając się zasad jeśli instruktor nie uczy jak trzeba to zdawać można setki razy, porażka zawsze. Nadmieniam że mój kolega uczył się u gościa u którego pobierałem ostatnie jazdy i zdał za pierwszym razem ja po dwóch godzinach zdałem za pierwszym razem.Wszystkim polecam się rozpytać o instruktora w danej szkole jazdy bo szkoła dobre wyniki a instruktor jeden czarna owca zaprowadzi was na ranking najwyższej nie zdawalności.
karczu
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 10 lipca 2010, 23:22

Egzamin 18.08.2010

Postprzez monika2341 » piątek 20 sierpnia 2010, 00:03

Ja zdałam za pierwszym razem :) Data 18.08.2010 na długo zapadnie w pamięć i przeżycia tego dnia będą powracać ;) Byłam dobrze przygotowana po kursie w OSK "Na Gwareckiej", więc za bardzo się nie stresowałam egzaminem ;) Zapisałam się na egzamin łączony, teraz czeka się poniżej tygodnia, nie to co kiedyś, gdzie czekało się miesiąc. Godzina 10.05: teoria 0 błędów, potem czekałam z godzinę na jazdę, którą zaczęłam o 11.18. Z obsługi miałam światła mijania i sygnał dźwiękowy, więc nawet maski nie musiałam podnosić ;) Musiałam za to powtórzyć łuk (miałam stanowisko 5, dobrze, że nie 1-3 bo tam są wokół gapie, co może dodatkowo stresować :/ Na tym łuku trzeba jechać z gazem, bo inaczej auto prawie się zatrzyma i/lub zgaśnie i ma się drugą i ostatnią próbę. Za 2 razem z gazem wyszło idealnie, na kursie nauczyli mnie sposobu, który działa zawsze ;) Należy pamiętać o rozejrzeniu się przed ruszeniem do przodu, ja przed cofaniem też się rozglądałam, coby egzaminator się nie przyczepił, że nie upewniłam się o możliwości jazdy. Z górką nie miałam żadnych problemów. Po zjechaniu z górki kazał mi się zatrzymać i przygotować do jazdy na mieście (włączyć światła mijania!!!). Przed bramą wyjazdową z placu znak Stop - zatrzymać się przed bramą, potem wyjazd w prawo i przed kontrolą przy wyjeździe z WORDU obowiązkowo zatrzymanie przed znakiem. Na mieście egzaminator się czepiał z 2 razy do dynamiki jazdy, zwrócił mi uwagę, że blokuję ruch, bo czekam z wjechaniem na skrzyżowanie z podporządkowanej, ale lepiej poczekać te kilka sekund dłużej niż wymusić pierwszeństwo. I jeszcze miałam jakiś problem przy hamowaniu w wyznaczonym miejscu z rozpędzeniem się do 50, ale to chyba ze stresu, tak to w ogóle się nie stresowałam ;) Komendy padały odpowiednio wcześnie, także nie miałam problemu z wcześniejszym włączeniem kierunku, zmianą pasa czy redukcją biegu odpowiednią np. do skrętu czy parkowania. Zawracanie miałam w bramie na Międzyleskiej oraz w strefie (Gajowa, Tarnogajska i okolice) na skrzyżowaniu równorzędnym (wokół pachołka). Parkowanie równoległe też wyszło idealnie (strefa wokół Gajowej), ogólnie jeździłam z 40 minut po mieście, ale minęło to bardzo szybko. Powrót do WORDu - przed szlabanem obowiązkowo się zatrzymać, nawet jak go podnoszą, bo obok jest znak nakazujący zatrzymanie się!!! Egzaminator kazał zaparkować między innymi pojazdami egzaminacyjnymi, wyłączyć silnik i usłyszałam "wynik oczywiście pozytywny" :) :) :) :) :) :) Egzamin skończyłam o 12.20. Ogólnie moja trasa prowadziła przez okolice WORDU: Hubska, Gajowa, strefa między Gajową, Przestrzenną, Tomaszowską. Potem Armii Krajowej i zjazd na Krakowską, następnie Karwińska, Gazowa, Międzyleska, Tarnogajska, Ziębicka i powrót do WORDU :) Ulice miałam bardzo dobrze objeżdżone, tylko Międzyleskiej nie znałam, tam miałam zawracanie w bramie i hamowanie w wyznaczonym miejscu, ale sobie poradziłam :) Za 2 tygodnie odbieram dokument ;) Jak widziałam, że połowa osób w ogóle nie wyjeżdża z placu, a druga połowa, która wyjedzie na miasto, to mało kto wraca sam do WORDu, bo w większości wraca egzaminator za kierownicą, to stwierdziłam, że nie oddam kierownicy i muszę sama wrócić ;) ;) ;) ;) I udało się :) Moja rada, to nie stresować się, traktować egzaminatora tak jakby tam siedział nieznany nam, nowy instruktor ;) Przed egzaminem pożarłam Snickersa, dodał mi energii ;) W ogóle nie zwracałam uwagi na kamery w aucie, nawet chyba o nich zapomniałam, jechałam tak jakby to były zwykłe jazdy a nie egzamin ;) Co do samego egzaminatora, to na początku był trochę ostry i niezbyt przyjemny, ale już po zdanym egzaminie, okazał się całkiem w porządku. Da się zdać za pierwszym razem, trzeba wierzyć w swoje umiejętności :) :) :)
Wszystkim zdającym życzę powodzenia! Szerokiej drogi!
Zdałam za 1szym!
Rozpoczęcie kursu 24.06.2010
Zakończenie kursu 11.08.2010
Egzamin łączony:
Teoria 18.08.2010
Praktyka 18.08.2010
Przyjęto wniosek 19.08.2010
Odbiór dokumentu 01.09.2010
monika2341
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 19 sierpnia 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław

Re: WORD Wrocław - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Dominiqa » piątek 17 września 2010, 20:32

Teraz na egzamin czeka się do 3dni. Ja zapisywałam się we wtorek i miejsca były nawet na środę

10.09.2010 g.12:05, podejście pierwsze moja relacja:
teoria- najlepiej słuchać, co mówi egzaminator, ponieważ jedna osoba skończyła test zanim zaczęła. Nie wiem, jakim cudem, ale jednak

praktyka o g. 13:00 na szybko zasady:
1. Pamiętajcie o światłach- od 1.09. wymagają, ale przypominają, a mimo to kilka osób oblali
2. Upewnienie się o możliwości jazdy na łuku- lewo, prawo, tył- też oblewają

Nazwisko mam pod koniec alfabetu, więc sądziłam, ze poczekam, bo było jakieś 25-30osób. A tu od razu mnie wywołali. Teraz nie dzielą na grupy, więc każda wywołana osoba robi placyk i od razu miasto- szybko i sprawnie, ponieważ 80% nie wyjeżdża z placu :? W sumie było około 10osób i po kolei podchodzili egzaminatorzy i prosili daną osobę. Zostałam sama i dochodziły inne osoby, a mojego egzaminatora nie było. Okazało się po około 10min., że to jeden z tych, co właśnie egzaminuje. Oblał jakąś dziewczynę i przyszła kolej na mnie. Przedstawił się, wyjaśnił zasady jak hm... do tłumoka(mówił powoli i ciągle pytał: rozumie pani?).

Plac: obsługa ok. Łuk robiłam na samym sprzęgle i zatrzymał mi się, bo jest bardzo nierówno. Powtórka z gazem i już płynnie. Górka ok, ale czułam jak mi się noga trzęsie na sprzęgle.

Znowu przygotowanie do jazdy i miasto. Egzaminator wyjaśnił, że jak ktoś mnie będzie chciał puścić mam zapytać i skorzystać.
Miasto:
- znak stop przy wyjeździe z placu i jakaś koparka na mojej drodze. Koleś mi macha, żebym jechała, więc pytam, czy mogę. Egzaminator z pretensją: przecież tamuje pani ruch, nie ma innego wyjścia
- przez parking i znowu znak stop
- z parkingu w lewo czyli od razu strefa
- w lewo w klimasa aż do końca
- skrzyżowanie śmierci w lewo :lol: o dziwo minutkę stałam i jazda
- w prawo w armii i zawracanie na łączniku
- prosto armii
- w prawo w nyską i widzę rowerzystę na drodze, więc stop. Okazało się, że pan był chyba podpity i jechał slalomem bardziej po chodniku niż po drodze. Egzaminator znowu prawie krzycząc: wie pani, że to jest nadużycie?!? Dam tylko ostrzeżenie.
- strefa w lewo w piękną
- w prawo w otmuchowska
- w lewo w jesionową
- nakaz w prawo w hubską
- lewo św. jerzego i uprzejmy koleś na skuterze mnie puszcza. Pytam, czy mogę, a egzaminator znowu: tamuje pani ruch...
- parkowanie prostopadłe po lewej i wyjazd w kierunku, z którego przyjechaliśmy I TU NASTĄPIŁ PRZEŁOM :D EGZAMINATOR ZAŻARTOWAŁ
- zawracanie z użyciem miejsca parkingowego kawałek dalej
- w lewo wapienna i znak stop
- kamienna, a później już nie pamiętam :) zawracanie na gajowej było, armii krajowej aż na wiadukt i w prawo w krakowską, w prawo w karwińską i z wiaduktu w gazową kazał rozpędzić auto do 50km/h i zatrzymać w zatoczce
- morwowa i w lewo ziębicka
- parking i znak kontrola, stoję i czekam, a on wypisuje dokumenty, więc pytam. Słyszę: jedziemy i tu zonk, bo zgasł po raz pierwszy. Egzaminator się uśmiechnął :) Zaparkowaliśmy i usłyszałam: wynik pozytywny :D

Podsumowując:
- egzaminator troszkę opryskliwy, ale po 10-15min się rozluźnił i nawet o weekendzie coś wspomniał,
- warto ubrać się troszkę lepiej, bo większość egzaminatorów tego dnia była w gajerkach, chociaż nie wiem, czy strój ma jakieś znaczenie,
- przed egzaminem zjadłam snickersa i wydaje mi się, że troszkę mi pomógł opanować nerwy,
- radziłabym zapisać się do szkoły w strefie- nic na egzaminie mnie nie zaskoczyło, każdy kruczek znałam i wiedziałam na czym nie mogę dać się złapać

Powodzenia :D
Dominiqa
 
Posty: 4
Dołączył(a): piątek 10 września 2010, 17:41

Re: WORD Wrocław - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez dzika_kura » niedziela 26 września 2010, 21:20

Miałam dwa podejścia i nie mam nic do zarzucenia wrocławskiemu WORDowi.

1.Teoria + praktyka (pocz. września 2010, oczekiwanie na wolny termin 1 dzień)

Uwaga! Przy teorii dotykać nic na klawiaturze bez polecenia egzaminatora. Jakiś koleś dwa razy nacisnął sobie, nie wiem po co, czerwony klawisz „koniec”, no i się wyautował z dalszego egzaminu (łączonego!). Egzaminator powiedział, że system nie ma możliwości tego odkręcić.

Przed placem miło mnie zaskoczył pan, który wszystkim wyjaśniał zasady egzaminu i przypomniał, że na placu jeździmy ze światłami i żeby się upewniać o możliwości jazdy tuż przed ruszeniem, bo nawet jak się będziemy uważnie rozglądać, ale tuż przed ruszeniem się nie obejrzymy, to nie zaliczą.
Zaprosili mnie pod wiatę, przyszedł pan M., człowiek spowalniacz. Tłumaczył mi powolutku każdą sekundę egzaminu (To jest egzamin, to jest nasz samochód, mhm, i co będziemy teraz robić? Będziemy nim, tak, jeeź-dziiiić). O dziwo, to się okazało bardzo pomocne po pierwszym błędzie ;) Wziął mnie na część placu daleko od wiaty, co mnie mocno ucieszyło, za dużo tam gapiów...
Dostałam płyn hamulcowy i światła stopu. Pan mi pociągnął wajchę i powiedział, że to zrobił, potem jakoś sam z siebie mi pomagał podnieść maskę i trzymał ją cały czas (?). Nie mogłam znaleźć kreseczek min i max, to trochę olał sprawę (No dobrze, one na pewno gdzieś tam są). Ze światłami też sam powiedział, że ja uruchamiam, a on sprawdza.
Po zatrzymaniu się na łuku z przodu sympatycznie podniósł kciuki do góry, że ok. Do tyłu już gorzej, bo się przestraszyłam, że się nie zmieszczę i przejadę kopertę na lewo, i w efekcie zatrzymałam się za wcześnie. Jakoś byłam przekonana, że to koniec egzaminu, więc mi musiał tłumaczyć, że spokojnie, drugie podejście.
Górka spoko, tylko miałam problemy, żeby ją znaleźć (Tam za sosenki! Za sosenki!)

Tuż przed wyjazdem pytam pana, co robić, jak ktoś mnie będzie przepuszczał. Mówi, że aha, wie o co chodzi, mam się nie pytać, bo to w końcu egzamin, ale tłumaczyć, co robię i dlaczego.

Wyjeżdżamy więc tą bramą przez parking, bo ciągle budowa jest, na lewo.
Jak tylko jechałam trochę szybciej wyjeżdżając z ośrodka, samochód zaczął mi niemiłosiernie wyć, co doprowadzało mnie do sporego stresu, czy to nie moja wina, ale skoro i tak nic, co robiłam gazem, sprzęgłem i skrzynią biegów nie wpływało na wycie, postanowiłam to olać, i dobrze, egzaminatorowi też potem wyło.
Pierwszy błąd: na zawracaniu na skrzyżowaniu. Poszło o to, że włączyłam lewy kierunek i pojechałam, ale w międzyczasie mi wpadło do głowy, żeby sobie zrobić większy nabieg... Pan mi przerwał manewr i wyjaśnił, że jechałam w prawo z lewym kierunkowskazem. No racja. Błąd przy zawracaniu na skrzyżowaniu. Ale - jedziemy dalej.
Jakiś czas potem drugi błąd: przy dojeździe na skrzyżowanie gazowej z karwińską. Zatrzymywałam się, żeby ustąpić pierwszeństwa przy skręcaniu w lewo, ale to nie było za dobre zatrzymywanie się... Nie hamowałam wcześniej w ogóle jakoś bardziej stanowczo tym samochodem i nie spodziewałam się takiego hamulca, bardzo słabo reagował, no i cóż, zanim ja go docisnęłam, to ułamek sekundy wcześniej zrobił to egzaminator. Zresztą ja mam takie tendencje do zbyt „na styk” zatrzymywania się w takich sytuacjach, instruktor też mi czasem dawał po heblach, bo nie był pewny, co ja robię.
No i zjeżdżamy, opieprz od pana M., był autentycznie chyba zawiedziony i zły, jakby za to, że zrobiłam duży błąd, a on tak się starał...
W drodze powrotnej jeszcze mi pokazał, jak należało zawrócić wtedy na skrzyżowaniu.
Wszystko trwało jakieś 10-12 minut.

2.Sama praktyka (połowa września, oczekiwanie na wygodny termin: 1 tydzień)

Sytuacja ogólna mniej przyjemna niż ostatnio.. Piątkowy wieczór, wszystko się opóźnia, a ja jestem chora – połknięty apap i acatar, mimo to jakby gorączka, w kieszeni tabletki na gardło i cukierki, żeby sobie walnąć glukozy tuż przed ruszeniem. Nikt tym razem nie tłumaczył niczego. Ale o światłach na placu przypomniał mi potem egzaminator – pan J. Dość przerażające pierwsze wrażenie, bo facet oschły, wręcz wyszczekiwał formułki i polecenia. Dostałam sygnał dźwiękowy i światła pozycyjne. Nie patrzył nawet, co pokazuję. Łuk miałam niestety tuż przed nosami oczekujących, ale zupełnie o nich zapomniałam. Bez problemu, tak samo górka. Przed wyjazdem dostałam przemowę. Po pierwsze, w sytuacjach kiedy ktoś mnie wpuszcza, mam się go (egzaminatora) pytać, co robić. Po drugie, mam pamiętać, że będzie oceniana dynamika jazdy, co oznacza w praktyce, że wjeżdżając z podporządkowanej ruszać mam nie wtedy, gdy w ogóle nikogo nie widzę, ale gdy można bezpiecznie jechać. No, to mi zrobił stresa.

Ten z kolei samochód mi co chwila gasł. Łącznie może i z 8-9 razy, dopóki nie zaczęłam naprawdę duuużo gazu dawać. Za to hamulce miał świetne, aż za „czuły” ten pedał.. Strasznie gościa wytrzęsłam, nie da się ukryć. Za każdym gaśnięciem albo szarpnięciem tylko sapał i wzdychał („No proszę pani!”)
Jeździłam prawie godzinę, dość daleko nawet. Przeszkadzało mi, że dostawałam komendy bardzo późno, może nie za późno, ale na ostatnią chwilę. Nie miałam szansy się spokojnie rozejrzeć w sytuacji, wcześniej pasa zmienić, czy coś, to było męczące.
Ogólnie to na pewno zrobiłam więcej błędów niż przy poprzednim egzaminie. Wyprzedzanie rowerzysty bez prawego kierunkowskazu (on był, ale bardzo krótko) - nie wiem, czemu mam to na karcie zaznaczone jako błąd przy omijaniu. Parę razy zapomniałam wyłączyć migacz na prostej, to mi przypominał („Jedziemy prosto”). Raz mi zgasły światła, to zapytał, czy wszystko w porządku w pojeździe, to się zorientowałam. Parę razy się wkurzał, jak jechałam mało dynamicznie, tzn. np. czekałam, aż się ktoś ruszy, zamiast szybko ominąć i nie blokować.

Pierwszy poważny błąd miałam przy zawracaniu na przełączce. Wpakowałam się pod samochody z pierwszeństwem, opieprzył mnie potwornie i odznaczył błędy: drogi dwukierunkowe, zawracanie, zachowanie wobec innych. I tu niespodzianka, pozwolił mi jechać dalej, mimo że mój manewr był dość głupi i trochę niebezpieczny. Chodziło o to, że zdecydowałam się ruszyć niejako pod jego presją, bo on mnie głośno ponaglił, ja byłam pewna, że to znaczy, że on ocenił że jest bezpiecznie i mam jechać. Facet więc uznał, że nie może mnie w 100% winić i nie przerwie egzaminu.
Drugi błąd był niemal identyczny jak ten, który przerwał mi pierwszy egzamin, czyli hamowanie przy ustępowaniu pierwszeństwa przy skręcie w lewo. Tym razem z mojej strony było 100% kontroli, ale pan J. się widocznie nie czuł bezpiecznie i zahamował. Ale też mi to uznał, bo widział, że ustępuję, znaczy hamuję, tylko opieprzył mnie, że tak się nie robi. Błąd przy zachowaniu wobec innych kierujących numer dwa.

Jeszcze mnóstwo ulic i uliczek... Parkowanie - równoległe na szczęście, bo inne mi rzadko wychodzi :> Hamowanie z 50km/h - wykonane w sposób żałosny :) Za pierwszym razem wyszła mi na jezdnię skurczona babuleńka, więc wykonałam raczej hamowanie awaryjne, a potem nie było się już gdzie rozpędzić. Za drugim razem z rozpędzeniem się spoko, bo to była normalna droga, ale za to za nic nie mogłam zrozumieć, GDZIE ja się niby mam zatrzymać, po prostu nie widziałam żadnej stacji i wjazdu... Ale jakoś wyszło.

No i po powrocie jeszcze dla zagęszczenia atmosfery... „kangurek”... Nie wiem, jak ja to zrobiłam, tuż przy poczekalni. To już mnie dobiło.
Byłam na 99% przekonana, że nie zdałam, przy takiej jeździe... Dostałam opieprz z góry na dół o wszystkie błędy, trwało to jakieś 10 minut :|
A ostatecznie dodał: „Ech, no ale ja pani ten egzamin zaliczam”. Że egzamin był trudny, że niby jeżdżę mimo wszystko prawidłowo, wiem co robić, tylko że - albo niedynamicznie, albo na ostatnią chwilę, i mam tak nie robić więcej. A z gwałtownym hamowaniem i gaśnięciem to on rozumie, że to przez stres.

Podsumowując :)
Nie taki diabeł straszny – nawet jak egzaminator się wam wyda średnio sympatyczny, może tak naprawdę być bardziej wyrozumiały, niż jakiś miły miś. Dla mnie to było bardzo budujące, że gość potrafił ocenić egzamin pozytywnie, mimo że na pewno się ze mną dobrze nie bawił.
Sprawdzić sobie można zawczasu, jak auto reaguje, żeby nie było niespodzianek.
Co oczywiste – jedziemy maksymalnie zachowawczo, żeby egzaminatorowi nawet przez myśl nie przeszło hamować.
Przed skrzyżowaniem wcześniej obczajamy np. możliwość skrętu z poszczególnych pasów, bo potem może nie być czasu.
Sprawdzamy światełka co jakiś czas.
Ładnie się rozglądamy.

Powodzenia.
dzika_kura
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 26 września 2010, 19:30

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości