przez Asmodeusz » czwartek 17 grudnia 2009, 21:48
Kurs zakończony, zatem czuję się już przygotowany do oceny OSK, w którym się uczyłem.
"OSK Dobra Szkoła" to w sumie wybór z przypadku. Najsensowniejsza (wg. mnie) strona w zakresie interesujących mnie cen i brak listy negatywnych opinii były dla mnie wystarczające. Poza tym jako chyba jedyni umożliwili mi zapis przez telefon na zajęcia (teoria) zaczynające się następnego dnia.
Teoria: 24-25,31 października - omówienie zasad ruchu drogowego (standard), szkolenie z pierwszej pomocy z ćwiczeniami na manekinie (standard), komplet materiałów. W cenie był też lekarz (wywiad + kontrola wzroku) i zdjęcia do PJ (przydatne, czasem znaleźć kilka minut dla fotografa niełatwo - kończą pracę za wcześnie ;) ). Teoria upakowana w trzy bloki, bez przerw (jeśli ktoś musiał, wychodził w trakcie), z wewnętrznym egzaminem pod koniec. Niestety egzamin prowadzony był na papierze - niekórym może brakować zapoznania się z programem egzaminacyjnym. Same wykłady ubarwiane przykładami, listą częstych błędów i drobnych porad dotyczących egzaminu oraz późniejszej jazdy. Generalne wrażenie: pozytywne.
Praktyka: 10.11-17.12. Z racji godzin w jakich mogłem jeździć rozciągnęła się w czasie trochę za bardzo. Jeden, stały instruktor, który w moim przypadku trafił się szczęśliwie. Pan Sławomir wyjaśniał, doradzał, pomagał, ale też sporo wymagał. Dla niektórych (co wrażliwszych na swoim punkcie) mógłby wydać się momentami niemiły, natomiast patrząc z punktu samej nauki - podejście idealne. Na kursanta czasem trzeba krzyknąć, czasem wyrwać mu kierownicę, pomóc. Końcówka była już przeplataniem nauki do egzaminu z nauką przed samą jazdą (m.in. zmiana pasa ruchu w korku). Pierwszy raz usiadłem za kierownicą na kursie (i zaczęło się od placu), obecnie po 30 godzinach uważam, że umiem jeździć na tyle dobrze, żeby zdać egzamin (choć do doskonałości jeszcze mi daleko).
W kwestii pożytecznego spędzania tych godzin - zwykle jeździłem ostatni w ciągu dnia, więc samą jazdę kończyłem kilka minut później w okolicach domu. Jeśli pojawiało się coś prywatnego (zwykle odebranie jedzenia zamawianego po drodze), trwało na tyle krótko, że nie było to w żaden sposób odczuwalne. Same jazdy rozłożone po 2 godziny, do tego zwykle będąc kilka minut wcześniej mogłem swobodnie ustawić fotel i lusterka przed czasem. Instruktor w korki nie prowadził (celowo, czasem zdarzy się trafić), ba, na moją prośbę w czasie jednych jazd zapoznałem się z korzystaniem z nawigacji w odniesieniu do samochodu - człowiekowi jak ja, który z domu bez GPSu boi się z domu wyjść, ta wiedza może kiedyś uratować zderzak ;)
Podsumowując: praktyka w wykonaniu wzorowym. Dłużej uczyłem się jazdy na rowerze :D
Jutro zapis na egzamin, będzie więc okazja, żeby w czasie najbliższym zweryfikować, czego się nauczyłem przez te dwa miesiące. Wynik egzaminu i sposób jazdy przez pierwsze kilka tygodni będzie tak naprawdę wynikiem szkoły - wg. mnie nie wrażenia, a rezultaty powinny świadczyć o OSK.
Samochody są złe; inne formy komunikacji - jeszcze gorsze.
Research: czy uda się znaleźć i zmodyfikować samochód, aby uzyskać spalanie w mieście poniżej 1l/100km? In progress...