Strona 16 z 19

Soleil

PostNapisane: wtorek 22 maja 2012, 11:06
przez mlodyk
Witam!
Chcę podzielić się moją opinią odnosie SZKOLY JAZDY "SOLEIL".

Na podstawie obserwacji w powyzszej szkole liczy sie tylko ilosc, jakosci nie ma.

Instruktorzy Rafal, Jacek i ten taksówkarz - żenada
natomiast Krzysiu i Wojtek w miare :)

ponadto kazda jazda z innym instruktorem to strasznie uciazliwe.

a ten dziadek w biurze (brak komentarza)

Podsumowujac chcilem powiedzieć ze to tylko moja prywatna opinia, ale takie odnioslem wrazenie.

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: czwartek 07 czerwca 2012, 14:33
przez Basia123
Witam,
ja chciałabym wyróżnić na tym forum Szkołę Jazdy " Klon" jest to szkoła ze Szwederowa.
Super atmosfera, możliwość opłaty za kurs w ratach ,miły prezent dla kursanta no i najważniejsza niska cena kursu :).
Polecam !!!! A Panu Grzegorzowi serdecznie dziękuje !!!!

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: poniedziałek 18 czerwca 2012, 23:36
przez ver
Szkoła jazdy "Prestiż" to pełen profesjonalizm i solidność. Po nauce w tej szkole egzamin to był prawdziwy pikuś, właściwie formalność. Uczący są wymagający, ale jednocześnie na wysokim poziomie. Zdałam za pierwszym razem i absolutnie każdemu polecam tę szkołę!

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: czwartek 19 lipca 2012, 21:19
przez gecko
Również polecam szkołę jazdy "Prestiż". Mili, życzliwi, znający się na rzeczy instruktorzy, nauka przebiega w przyjaznej atmosferze 8)

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: piątek 20 lipca 2012, 12:00
przez brtek
Szkoła jazdy "Prestiż" - pełen profesjonalizm, sympatyczni instruktorzy, którzy potrafią wyjaśnić, na czym polega poprawna jazda samochodem. Po wykupieniu tam dodatkowych godzin nauczyłem się więcej, niż w szkole jazdy "Sukces", w której zapisałem się na kurs. Jak najbardziej polecam! :thumb2:

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: czwartek 09 sierpnia 2012, 21:37
przez sebag23
Ze swojej strony polecam szkołę jazdy Elkrys.

Wybrałem tą szkołę ze względu na cenę i zdawalność i się nie zawiodłem. Instruktorzy wszystko wyjaśniają na spokojnie, nie spotkałem się z czymś takim jak zmuszanie do wykupywania dodatkowych godzin czy oszukiwanie przy godzinach. Efekt jest taki, że egzamin zdany za pierwszym podejściem :D

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: środa 22 sierpnia 2012, 16:05
przez pawelkowal
Serdecznie polecam szkole jazdy eLka na Jagiellonskiej obok Focusa. Robilem u nich obie kategorie (samochod i motor) i jestem bardzo zadowolony. Swietnie nauczyli mnie jezdzic i pokazali wszystkie haki jakie moga byc na egzaminie. Jak sie chce to mozna u nich pojezdzic ponad 200konna TTka czad szczegolnie z otwartym dachem }:-> Motor zdany za pierwszym razem, samochod za drugim ale to na moje wlasne zyczenie - trzeba bylo sluchac Marka :/

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: czwartek 30 sierpnia 2012, 00:37
przez Mastermin
Robiłem Kurs w PZM w Bydgoszczy w 2010r. Całościowo wypadają średnio. Teoria Była OK. mieliśmy z takim panem maił około 55lat, (nie pamiętam imienia) Bardzo dobrze wykładał, było ciekawie, Jazdy miałem z panem Sławkiem, lekcje z nim porażka zawsze ten sam schemat, prosto przez miasto na plac i potem z powrotem trochę po mieście prawie zawsze tą samą drogą . Jeździliśmy zawsze tylko po dwie godziny. Bo stwierdził, że za słabo jeżdżę, że nie zgodzi się na więcej jak dwie godziny na raz.Zdecydowanie odradzam tego pana (jak i również cały PZM, na pewno są lepsze szkoły w Bydgoszczy) Później jeździłem w PZM-mocie z Panem Marianem ( chyba jest już na emeryturze). O wiele inne podejście do kursanta niż pan Sławek. Na samym początku,aż się zdziwiłem, Z panem Marianem przez godzinę robiliśmy tyle manewrów co z Panem Sławkiem przez trzy. Tak się powinno jeździć w końcu płacę po to aby się uczyć a nie żeby się przejechać po mieście. Poza tym pan Marian pokazał mi dosłownie wszystkie miejsca gdzie jeżdżą L-ki, jakie są nietypowe sytuacje na bydgoskich drogach. Zawsze się pytał czy byliśmy w danym miejscu, jak nie to mówił, że koniecznie musimy jechać.
W Bydgoszczy oblałem 6 razy. W między czasie zacząłem nosić soczewki kontaktowe, a na zaświadczeniu lekarskim miałem obowiązkowo okulary. Poszedłem więc do sekretariatu do PZM-otu, z prośbą czy by nie dało rady zmienić tego zaświadczenia, żebym nie musiał specjalnie ubierać okularów na egzamin. Przyzwyczaiłem się do soczewek jest mi w nich wygodniej niż w okularach i lepiej w nich widzę, A oni na to że to jest mało ważne, że mam sobie kupić okulary zerówki, i że w ogóle jak pójdę na egzamin w soczewkach bez okularów to mnie powinni dopuścić. Zrobiłem tak dwa razy, rzeczywiście egzaminator nie dnie doczepił się do tego że nie mam okularów.
Problem zaczął się dopiero gdy przeniosłem się do WORDU w Pile. Tam bardziej restrykcyjnie podchodzą do tego. Raz nie zostałem dopuszczony do egzaminu przez to że miałem soczewki zamiast okularów. Zostałem uświadomiony, że to jest bardzo ważne co mam wpisane w zaświadczeniu lekarskim, bo później będę miał wpisane w prawo jazdy że np. muszę jeździć w okularach. I wtedy będę musiał się grubo tłumaczyć przy ewentualnej kontroli.
Reasumując przez niekompetencje PZM byłem parę stówek w plecy. Bo musiałem zapłacić Jeszce raz za egzamin, zapłacić lekarzowi za wydanie nowego zaświadczenia. I zmarnować kasę na niepotrzebnie jeżdżenie pomiędzy Bydgoszczą a Piłą.

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: piątek 31 sierpnia 2012, 16:38
przez wojtek77
a ja jestem zadowolony ze szkoły ABT uczciwie i profesjonalnie polecam instruktora p .Andrzeja, gosciu cierpliwy i naprawde umie nauczyc, zdalem za drugim razem co jest (na kat b) bardzo dobrym wynikiem, szkole polecam, moja dziewczyna tez tam obecnie chodzi i jest ok (szkola, ale dziewczyna tez)

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: wtorek 11 września 2012, 19:54
przez izawit
Witam,

Chciałabym z czystym sumieniem polecić szkołę PRESTIŻ. Panowie POTRAFIĄ wyszkolić nawet tak roztrzepane osoby jak ja - zdałam za pierwszym razem :)
Zajęcia teoretyczne z panem Tomaszem przeprowadzone ciekawie, nie jest to "sucha teoria" - przez tak przeprowadzone wykłady bardzo dużo zostaje w głowie. Praktykę miałam na początku z panem Pawłem. Jest to bardzo cierpliwy i spokojny instruktor, wszystko dokładnie wytłumaczy - w sam raz na pierwsze godziny nauki, kiedy nie ma się pojęcia o niczym (np. mój przypadek;)). Natomiast resztę godzin, plus parę godzin dodatkowych miałam z panem Tomkiem. Pan Tomek to wymagający i profesjonalny instruktor, potrafił nie raz podnieść głos żebym zwróciła uwagę na swój błąd - za co jestem mu baaaaardzo wdzięczna! Obydwaj panowie mają świetne poczucie humoru (w szczególności Pan Tomek - wesoły facet, mimo że czasem ryknie:P), tak więc cała nauka przebiegała w bardzo miłej atmosferze :)

Jeżeli ktoś chce się NAUCZYĆ jeździć, a nie tylko zdać egzamin na prawo jazdy - to polecam OSK PRESTIŻ :)

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: piątek 14 września 2012, 17:28
przez CZARNULKAAA
8) polecam szkołę QURSANT- profesjonalne przygotowanie, instruktorzy tłumaczą eszystko. odradzam szkołę Gwarant- beznadziejnie uczą ciągle te same trasy.... a egzamin nie jest na jedynej wyznaczonej trasie . instruktorzy uczą na ocene dostateczną-

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: środa 26 września 2012, 00:32
przez justyna19
Polecam serdecznie szkołę PRESTIŻ!!
Bardzo mili i cierpliwi instruktorzy - Pan Paweł i Pan Tomasz najlepiej w Bydgoszczy przygotują do egzaminu! Dzięki Nim zdałam za pierwszym razem!!
Szczerze polecam:)

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: piątek 28 września 2012, 13:41
przez kadzia
Również chciałabym polecić szkołę jazdy PRESTIŻ. Pan Tomek i Pan Paweł są pomocni, cierpliwi i wymagający. Jestem im bardzo wdzięczna za poświęconą mi uwagę, za cenne wskazówki, cierpliwość i "marudzenie" :wink: ,dzięki czemu z przyjemnością chodziłam na wykłady i jazdy oraz zdałam egzamin za pierwszym razem!

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: niedziela 04 listopada 2012, 20:15
przez alicjaP
Szczerze polecam szkołę jazdy PRESTIŻ!

To szkoła dla ambitnych, którzy naprawdę chcą się dobrze przygotować nie tylko do egzaminu, ale i do dalszej jazdy. Instruktorzy naprawdę są super, do tego bardzo wymagający, wszystko potrafią dobrze wytłumaczyć. Nie ma mowy o naciąganiu lub ukrytych kosztach, o co dziś nie trudno jeśli chodzi o OSK.
To najlepsza szkoła jazdy, jaką mogłam wybrać:)

Oczywiście zdałam za pierwszym razem!!!

Re: Bydgoszcz

PostNapisane: środa 07 listopada 2012, 03:24
przez Hammer
O OSK "Soleil" słów kilka... Wnioski każdy wyciągnie sam.

Wybrany został ze względu na atrakcyjną cenę i dogodną lokalizację. Pan Starszy jest jak najbardziej ok - czasami o czymś zapomni i idzie w zaparte, ale poza tym nie ma się do czego przyczepić. Widać, że dla niego to coś więcej niż praca. Wyjaśni, pogada - o przepisach, o zmianach, o wszystkim co z ruchem drogowym związane. Super. Niestety dalej już tak różowo nie było...


Teoria:

O ile pierwsze zajęcia z teorii z ratownikiem, Mariuszem o ile dobrze pamiętam, były znakomite (prezentacja w PP służyła jedynie jako dodatek dla lepszego zobrazowania omawianych zagadnień, a nie podstawa, natomiast całość była opowiadana w tak przejrzysty, przystępny i ciekawy sposób, że słuchało się tego z prawdziwą przyjemnością no i faktycznie coś z tego zostało w głowie), o tyle wszystkie kolejne tematy z teorii prowadzone przez Jegomościa którego godności nie pamiętam były prawdziwą drogą przez mękę... Wyobrażacie sobie spędzenie trzech godzin sobotniego popołudnia na wsłuchiwanie się w monotonny, irytujący głos lektora omawiający przez cały ten czas... znaki drogowe? Tak moi mili, znaki drogowe - których większość przeciętny zjadacz chleba i tak zna jeszcze przed rozpoczęciem kursu, a których można się nauczyć w domowym zaciszu na pamięć w przeciągu kilkudziesięciu minut. Niestety Pan Prowadzący, zamiast w przysłowiowych żołnierskich słowach streścić o czym mowa wolał namiętnie klikać co kilka sekund w celu odtworzenia kolejnego kilkunastosekundowego nagrania... W ten sam sposób wyglądała reszta godzin, tzn. wykładowca funkcjonował jako ozdoba sali, wlepiający swój znudzony wzrok w szybę, ścianę lub telewizor pomiędzy kolejnymi klikami, od czasu do czasu zadając jedynie formalne pytanie "Czy coś wyjaśnić?". Niestety Pan ów nie był raczej otrzaskany z komputerami i nawet najbardziej błahe problemy skutecznie uniemożliwiały molestowanie płyt CD, co zmuszało Pana do użytkowania aparatu mowy. Zajęcia w trakcie których za prowadzącego nie mówił lektor były ciekawe i nie usypiały, materiał realizowano znacznie płynniej. Dlaczego nie korzystał ze swoich zdolności oratorskich? Nieśmiałość? Lenistwo? Nie mam pojęcia... Koniec końców zmarnowałem kilkadziesiąt godzin, i tak ucząc się wszystkiego od podstaw w domowym zaciszu.


Praktyka:

Pierwszą jazdę odbyłem z Panem Zbigniewem. Rzeczony facet był skrzyżowaniem Niesiołowskiego z Czubówną. Niekontrolowane wybuchy szału przeplatane z usypiającym, jałowym tonem poleceń "na najbliższym skrzyżowaniu skrzyżowaniu..." etc. Pan Zbyszek wyleciał z Soleil (czemu trudno się dziwić - jak powiedział inny instruktor o którym za chwilę "po chłopie to spłynie, ale jak trafi na wrażliwą dziewczynę to kaplica"; tutaj kolejny punkt dla Pana Starszego za szybkie reagowanie na zaistniałą sytuację) kilka dni po tym jak zacząłem jazdy i obecnie straszy gdzie indziej...

Moim instruktorem "prowadzącym", jeżeli można to tak nazwać, był Łukasz - solidny chłopak niewiele starszy ode mnie. Zupełnie inna atmosfera, wszystko wyjaśniane na spokojnie i na bieżąco, przydatne wskazówki - mówiąc krótko nauczył mnie jeździć. Niestety został wyrzucony ze szkoły w dość dziwnych okolicznościach, co z kolei potwierdza przytoczoną w którymś z wcześniejszych postów tezę o "dużej płynności" instruktorów, nie przekładającej się pozytywnie ani na jakość szkolenia, ani na komfort osoby biorącej udział w szkoleniu.

Jest jeszcze Jacek, z którym miałem wątpliwą przyjemność jeździć trzy razy. Ktoś pisał wcześniej przy jego imieniu o "żenadzie". Ja powiem jeszcze dosadniej - to po prostu farsa... Osoby pokroju Jacusia powinny być eliminowane z tego zawodu (i nie tylko z tego...). Teoretycznie jazda powinna trwać dwie godziny. Teoretycznie... Praktycznie jazda zaczynała się z 15 minutowym poślizgiem bo Jacek musiał zjeść jabłko/kolację/śniadanie/zagadał się/miał akurat inne ciekawsze zajęcia. W sumie nic wielkiego - przecież zawsze można po prostu pojeździć kwadrans dłużej, prawda? Oczywiście nie z nim... Zwracanie uwagi puszczał mimo uszu. Ba, mało tego - nie dość, że w żaden sposób nie rekompensował straconego czasu, to jeszcze do bazy wjeżdżało się 15-20 minut wcześniej i to po targowaniu się, bo raz próbował wracać pół godziny przed czasem. Zrozumiałbym, gdybyśmy jeździli w okolicach Starego Fordonu, czy na Piaskach (siedziba znajduje się przy Jagiellońskiej). Sęk w tym, że trasa - zawsze ta sama - wiodła w pobliżu szpitala Jurasza, a jazdy miałem w godzinach 19:00-21:00, czyli przy pustych o tej porze ulicach powrót zajmował z 5 minut.
Robienie prawka rozciągnęło mi się trochę w czasie, więc po sporej przerwie nie obyło się bez wykupienia dodatkowych jazd. Wykupiłem cztery. Jeszcze zanim wyjechaliśmy z placu dowiedziałem się, że to zdecydowanie za mało - absolutne minimum to osiem do dziesięciu, może nawet dwanaście. Pozazdrościć zdolności analitycznych - człowiek z którym wcześniej jechałem jeden raz, dobrych kilka tygodni wcześniej, nie mając możliwości ocenienia poziomu jazdy, jednoznacznie stwierdza, że nic z tego nie będzie. Mało? Po powrocie do ośrodka Jacuś stwierdza, że jednak go zaskoczyłem i w sumie to jutro mam się przygotować do egzaminu. Kwintesencja naciągacza...
Dzień egzaminu był swoistą wisienką na torcie. Już przy Hotelu Słoneczny Młyn Jacek oznajmił, że w zasadzie to pojedziemy tylko na Łuczniczkę, na plac manewrowy, bo on dzień wcześniej widział, że radzę sobie dobrze, a tak to tylko odbiorę papiery i od razu mogę zasuwać do WORD-u. Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili nie zrozumiałem o czym do mnie mówi - nie wiedziałem dlaczego mam wykorzystać pół godziny z dwóch godzin za które zapłaciłem... Gdy już przetrawiłem informację - tym razem mocno poirytowany - powiedziałem krótko, że nie widzę sensu w rezygnowaniu z opłaconego czasu, a treningu nigdy za wiele. Reakcja? "Ok, ale jak popełnisz jakiś poważniejszy błąd to oblewasz".

Jak powiadają "chytry dwa razy traci" i coś jest na rzeczy... Czasami warto dołożyć parę złotych i mieć gwarancję, że wszystko będzie miało ręce i nogi. Gdybym raz jeszcze stanął przed podobnym wyborem to nie zaryzykowałbym loterii z instruktorami, katorgi koszmarnie nudnej i bezużytecznej (bo nużącej...) wiedzy z płyty, no i przede wszystkim zmarnowanego czasu.