przez artur24 » wtorek 13 września 2011, 22:27
Witam. Również robiłem w Akademii Dobrej Jazdy, również z panem Dawidem. To co kolega opisuje dwa posty wyżej to najprawdziwsza prawda.
Mam porównanie, bo jeździłem też dwoma innymi instruktorami z Akademii.
1. smród własnoręcznie skręcanych za pomocą jakiejś plastikowej maszynki papierosów-
dla kogoś kto nie pali to naprawdę irytujące;
2. nieustanne pisanie sms-ów i pogawędki przez telefon typu: "No cześć, co tam panie Ździsiu..." albo "Chcę żebyś wiedziała, że cię wspieram..."-pitu pitu trala lala, rozprasza maksymalnie;
3. spóźnienia! spóźnienia! spóźnienia! - każde 15 minut straconej lekcji to nasze 10 zł, które przepada.
4. zakupy w czasie lekcji, wyskoki do bankomatu albo jakiegoś zakładu fotograficznego; prowadzi trasę tak, żeby załatwić jak najwięcej swoich spraw!
5. przesadza z wulgaryzmami! - to świadczy o jego tym, że jest niegotowy do bycia instruktorem, to świadczy o braku szacunku. To po prostu objaw chamstwa człowieka.
Instruktor jest młody, chyba nie rozumie do końca istoty nauki i atmosfery w samochodzie.
Jego dziwne niemalże "artystyczne odpływy" bardzo źle wypływały na mnie podczas lekcji.
Nauka jazdy to raczej dla niego sposób na utrzymanie się, zawód a nie powołanie. (Bo właśnie powołanie do nauczania powinien mieć instruktor czy jakikolwiek nauczyciel!!!)
Trzeba przyznać, że jest spokojny, nie krzyczy, nie irytuje się, pogada w samochodzie.
Czasem przesadzał mówiąc, że nie umiem czegoś zrobić, kiedy sam byłem pewien, że jest ok.
Na placu rzadko kiedy raczył popatrzeć czy dobrze jeżdżę. Wolał gadać przez telefon.
Bywało, że na jednej lekcji czułem z jego strony ogromne wsparcie, a na następnej już zaczynała się gadka, że jeżdżę beznadziejnie, że nie wykonuję poleceń itd.
Dobrze wiemy wszyscy, że wypowiedziane słowa czasem bardziej bolą i dołują niż jakiś ekspresywny krzyk.
Podczas lekcji wytyka nagminnie jakieś pierdoły, a kiedy na koniec zajęć bierze papierosa do gęby, nagle zaczyna gadać, że jeżdżę dobrze. Bez sensu. Czasem zastanawiałem się o co mu chodzi.
Najbardziej irytowała mnie jego gadka: "Zacznij myśleć". "Włącz myślenie". "Używaj mózgu" itp.
Współpraca niełatwa.
Samochód rozklekotany. Albo nie działa kierunkowskaz, albo lampa, albo gaz się skończył itd. Czas leci. Kasa leci. Panu S. i tak zapłacą.
Nauka moim zdaniem stanęła w miejscu około 24 godziny. Przyszedł czas, że już nie wchodziło więcej wiedzy. Było to tylko takie jeżdżenie po mieście.
Po 30h powiedział, że muszę wykupić kolejne, ale od razu podpisał wynik na pozytywny, żebym się już zapisał na egzamin. Wykupiłem kilka, ale sam też uważałem, że ich potrzebuję.
Niestety po czasie uważam, że połowa z wykupionych godzin wyjeżdżonych z panem Dawidem to była strata pieniędzy.
Jeździłem też z innymi instruktorami z Akademii. O niebo lepiej. Profesjonalniej. Kilka poziomów wyżej. Po prostu z klasą i szacunkiem do mnie jako ucznia. Koniec o ADJ.
Akademio Dobrej Jazdy, pan S. psuje ci opinię. Szkoda. Dobrze, że inni nadrabiają choć trochę.
Szkoda, że spóźnień instruktorów nikt nie kwestionuje. Zaczynają pracę jak chcą. Przerwa na papierosa, wyjście do sklepu itd... A my? Nasz czas? Nasze pieniądze?
Mam prawko, więc to już nie ważne jak było.
Polecam Akademię jako szkołę, ale z konkretnym instruktorem, nie z "chłopaczkiem, który zrobił uprawnienia instruktora" i nic poza tym.
(Nie wiem czy jeszcze ten pan tam pracuje, bo już minęło trochę czasu jak z nim jeździłem.)
Panie Dawidzie S., panu już dziękujemy!!!