Witam
Wiem, że było, i to kilkakrotnie, jednak chciałbym sprawę wyjaśnić z trochę innej strony. Najpierw fakty.
Rozchodzi się o to, czy w/w sytuacja to jazda bez uprawnień czy bez dokumentów. Uprawnienia zdobywamy nie w momencie odbioru prawka, ale w momencie, gdy starosta/wojewoda (coś w tym guście) w każdym razie gdy nasze papiery już wylądują z WORD w WKiT, zostaną zatwierdzone i wysłane do PWPW w celu wyrobienia dokumentu. Wtedy mam już uprawnienia, tzn jesteśmy w rejestrze i policja w razie zatrzymania może to sprawdzić, tak jak sprawdzi każdego kierwocę który zapomniał wziąść prawka ze sobą.
Dostajemy wtedy 50 zł mandatu. Pozostaje jednak wtedy jeszcze jeden problem. A mianowicie (tu opieram się na wypowiedziach policjantów i innych "biegłych" z forum prawniczych) zarówno w razie braku dokumentu jak i braku uprawnień, policjant może podobno zadecydować o odholowaniu samochodu na parking policji ("gdy nie ma możliwości zabezpieczenia go w inny sposób). Podobno.
Bo gdy uprawnienia już mamy, to jeździć ponoć możemy. I po zapłaceniu mandatu powinniśmy miec możliwość spokojnego odjechania swoją drogą.
Chodzi mi o czyjąś ostateczną opinię, ale nie tylko. chciałbym usłyszeć też historię z życia- jeśli ktokolwiek spotkał się z w/w sytuacją lub podobną. Myślę, że przyda się to wielu osobom.
Wiem, że lepiej poczekać te kilkanaście dni. Ale teraz jest rano -15 stopni, a w garażu stoi cieplutki samochód, znakomita alternatywa dla długiej, zimnej i niepewnej jazdy autobusem (które w dzisiejszych warunkach często po prostu nie przyjeżdżają). A w szkole wymówek nie przyjmują.