To dziwne. Pełno babć i dziadków za kierownicą, przepisów nikt nie zna, drogi oznakowana fatalnie. A jednak. Nikt (prawie) dla przykładu nie przekracza dopuszczalnych prędkości. Dlaczego?
Historyjka z życia wzięta A:
1. Przekroczenie prędkości (nieznaczne) po raz pierwszy - przysyłali upomnienia.
2. Przekroczenie prędkości (nieznaczne) po raz drugi - niewielka kara finansowa, odebranie PJ, powtórny egzamin... ale, jeżeli w przeciągu roku przekroczenie prędkości jeszcze raz to PJ odebrane do końca życia.
Historyjka z życia wzięta B:
1. Przekroczenie prędkości (nieznaczne) po raz pierwszy - przysyłali upomnienia.
2. Przekroczenie prędkości (tym razem znaczne) po raz drugi - niewielka kara finansowa, odebranie PJ, powtórny egzamin... ale, dopiero po wpłaceniu 25.000 funtów (około 25 minimalnych miesięcznych średnich pensji) na rzecz kogoś tam...
Historyjka z życia wzięta C:
1. Starasz się o pracę związaną z kierowaniem pojazdami.
2. Przyszły pracodawca wchodzi na stronę DVLA (wydział transportu w urzędzie miasta?) i sprawdza cała historię twojego PJ:
- kiedy i jakie kategorie zdobyłeś,
- czy, ile i za co dostałeś mandat,
- czy miałeś wypadek, a że płaci tańsze ubezpieczenie uwarunkowane, że żaden z kierowców nie ma więcej punktów niż ileś tam to...
3. Jeżeli pracując jako kierowca zdobędziesz punkty liczą się one także jako punkty Twoje go pracodawcy (nie wszystkie chyba)
co w znaczącym stopniu wpływa na kwotę, którą musi płacić on za ubezpieczenie.
PS. A jak nic nie jedzie bez obaw możesz przejść nawet jak masz czerwone. Policjant uśmiechnie się miło do Ciebie.