dwupasmówka, na wiadukcie ( na lekkim zakręcie ), chodnik po prawej stronie, tico rozwożące pizzę leżące na boku, prawie calkowicie zgnieciony dach ( czyli musiał przekoziołkować ), tłum ludzi ...
to było w skrócie opisane to, co przedwczoraj widzieli moi rodzice po drodze do sklepu - jak jechali w jedną stronę była już tylko straż, policja i tlum ludzi ( co byłoby normalne, bo nawet z lekkiej stluczki ludzie potrafią zrobić sensację - ale jak wracali ze sklepu za godzine dalej wszyscy stali ), nie wiem, jak do tego doszlo ( pewnie przeczytam w środę w mieleckiej gazecie), w każdym bądź razie wiem, jak jeździ większość rozwożących pizzę - małymi, lekkimi autkami, grubo przeginają z prędkością, często wpychają się w ostatniej chwili ( zresztą podobnie, jak większość taksówkarzy - ale oni zwykle maja choć trochę bezpieczniej, bo mają masywniejsze auta )... długo by mówić...
prawdopodobnie koleś chciał zmienić pas z lewego na prawy, był lekki zakręt, pędził szybko ( może złapał krawężnik ) i wylądował aż na chodniku ( w końcu tico to waga piórkowa )... nie wiem, jakim cudem go wyciągneli i czy przeżył - bo auto było naprawdę poważnie zgiecione
( takie rzeczy jeśli już się zdarzają, to zwykle na trasie, a nie na 2-pasmówce w małym mieście... ) ... nie było tam żadnego innego samochodu ani śladów stluczki, więc chyba po prostu wypadł ...
co tu można jeszcze dodać - nie wiem, ale wydaje mi się, że te 5 minut nikogo nie zbawi, ani pizza za bardzo nie wystygnie, ani klientowi taksówki też nie zrobi wielkiej różnicy - więc po co u licha tak pędzić ( a już szczegolnie tak lekkim autem)...
skwituję ta tak - gdyby każdy jeździł tak, jak mówia przepisy i nie przeginał za bardzo, wypadków byłoby wiele mniej - zawsze trzeba brać pod uwagę, że coś się moze wydarzyć, i nawat jak my jedziemy prawidłowo ktoś inny może sie pomylić...
może polska policja ( i niektórzy polscy kierowcy) powinna pojecać na przeszkolenie na Węgry - prosta, dobra droga na wsi, i wszyscy jadą 50 ( ptrzeciez dla Polaka to nie do pomyslenia) - nie mówię, żeby było u nas tak rygorystycznie, jak tam, ale troche porządku pasowałoby zarowadzić ( wiadomo, jak wiekszość jeździ po Warszawie, moim zdaniem to 50 to też lekka przesada - ale z drugiej strony jakby było np. do 80 większośc jeździłaby 110 - przecież Polacy bie potrafią NIE ŁAMAĆ PRZEPISÓW)...
i na zakończenie opiszę wam jeszcze moje wrażenia, za każdym razem, jak wyjeżdżam z domu: moja dróżka dojazdowa przecina asfaltówkę ( wąską, z której dopiero potem wyjeżdża się na 2 pasmówkę) akurat na środku ostrego zakrętu, także muszę się porządnie i wolno wysunąć, żeby z chociaż z lewej strony coś zobaczyć ( i nie przejechać ludzi, którzy pojawają się na chodniku - tego też nie widać, bo drzewko fajnie zasłania) - jak jadę moim tikaczem to jeszcze pół biedy, ale jak wyjeżdżam nubirą, która jak wiadomo ma dość długi przód, po prostu muszę zająć kawałek poprzecznej jezdni ( oczywiście tak, żeby nie wpakować się pod kogoś, kto jedzie z lewej strony, i kogo zanim nie wyjedziesz kawałek na jezdnię też nie widać); wyjeżdża się ode mnie w lewo i praktycnie nie ma możliwości zobaczenia, co jedzie z prawej - więc czasami jest taki numer, że wyjeżdzasz w lewo patrząc cały czas w prawo i musisz nagle stanąć na srodku, bo jekiś świr wylatuje zza zakrętu; albo wyjeżdżasz szybko, a i tak zaraz masz kogoś za sobą ( oczywiście nikt z dyrekcji dróg nie pomysli o tym, żeby zamontować tam choć z prawej strony garb), a ludzie pedzą ( chociaż była tam strefa 40 - a teraz jest jeszcze gorzej, bo znak gdzieś zniknął ) ...
no, ale cóż, większośc Polaków nie rozumie słowa ZWOLNIJ ...