Ciekawi mnie, jak u Was wyglada/-la na kursie kwestia tzw obslugi technicznej samochodu tzn. "gdzie co jest" pod maska?
Wiem, ze kiedys, jak moj Tato zdawal na prawo jazdy, to trzeba bylo znac budowe silnika, i to dosc szczegolowo...Teraz to sie raczej ogranicza do wiedzy, ktora kontrolka o jakim problemie informuje :wink:
Moja kolezanka prosila swojego instruktora, zeby chociaz pokazal, gdzie jest zbiornik na plyn do chlodnicy, spryskiwaczy, wskaznik poziomu oleju itd. A on jej na to, ze i tak w kazdym samochodzie bedzie innaczej i jak bedzie miala wlasny, to niech sobie zajrzy do instrukcji obslugi... :shock:
Rozumiem, ze na kursie maja nauczyc jezdzic, a nie jak wymienic np filtr powietrza, ale czy taka skrajna ignorancja nie jest przesada?Ze juz nie wspomne o wymianie kola... :) :wink: Ja na szczescie mialam fajnego instruktora, ktory mi na wszystkie pytania obszernie odpowiadal(a ciekawska to ja bylam :wink: )
A jak to bylo/jest u Was na kursie?