Moj kolega z Wroclawia pojechal na mazury na oboz (3 tygodnie) w trakcie ktorego mial nauczyc sie jezdzic samochodem...i zdac egzamin w ktoryms z tamtejszych miasteczek. zaplacil za to kupe kasy... na szczescie udalo mu sie zdac egzamin. gorzej maja osoby (a jest to prawie ponad polowa obozowiczow) ktore prawka nie zdaly... co gorsza nastepny egzamin maja zdawac w zupelnie innym miescie, co jest dla nich oczywiscie utrudnieniem. wypadaloby teraz dokupic jazdy... ponad 3000 zl w d...
Oczywiscie oboz skladal sie z innych atrakcji typu: calodobowe wyzywienie, noclegi, ewentualnie gry planszowe.
Aha kurs trwal tyle godzin co normalny czyli 30 h.
Na podsumowanie:nie ma co wydziwiac...kurs to kurs, oboz to oboz... po co tracic kase i nerwy???