LeszkoII napisał(a): ...w zależności od tego, kto z jakiej strony wkracza w ten obszar, będą obowiązywać prędkości odpowiednio różne...
Na sztywno się trzymając procedur masz rację. Tylko to się kupy nie trzyma. Jeżeli wjadę do miejscowości od strony z samym D-42 i będę z niej wracał po 23, to wolno mi jechać 60 km/h. Jeśli zaś jadę przez nią tranzytem w kierunku powrotu i po drodze minąłem D-42+B-33 (40), to dozwolona prędkość jest niższa o 1/3 dla takiego samego pojazdu w tym samym miejscu i warunkach. Wiadomo, że to wszystko teoria, ale co w razie wypadku/kontroli prędkości. Ile mi wolno było jechać w tym momencie? Przecież ten znak oznacza ograniczenie w całym obszarze, a nie tylko w tę stronę do skrzyżowania.
Problem wydaje się być wydumany, ale ostatnio zacząłem uzupełniać dozwolone prędkości maksymalne na jednej mapie i okazuje się, że nie są to wcale takie rzadkie przypadki (i w efekcie nie wiadomo jak je opisać).
W Polsce bylejakość oznakowania wraz z jego zagęszczeniem potrafi skołować najlepszych. Przypadek z ostatnich kilku dni – jadę drogą, teren niezabudowany. W oddali kilka domów, mijam ograniczenie prędkości do 70. Zwalniam do tych 70, przejeżdżam za chałupy, a tam odwołanie, ale pięćdziesiątki. W tym momencie pierwsza myśl – pora odpocząć, jak znaków nie widzisz. Potem sprawdziłem nagranie z rejestratora. 50 nie ma. Sprawdziłem Street View, a tam nawet 70 brak (a odwołanie bez zmian).