Cyryl napisał(a):Moim zdaniem jeżeli przeszedłeś szkolenie w ramach jakiejś kategorii prawa jazdy, zdałeś egzamin i potrafisz bezpiecznie poruszać się po drogach (swoim zdaniem), to powinno do czegoś zobowiązywać.
Tak. I jak ja zdawałem na "prawo jazdy" były określone... nazwijmy to "zasady gry". Wg tych zasad zdałem egzamin i potrafię bezpiecznie się poruszać (powiedzmy, na zasadzie "nie miałem stłuczek" itp.).
Ale teraz ktoś, bezpardonowo i drastycznie chce zmienić "zasady gry" w trakcie grania. Zasady gry na "trudniejsze", mniej sprawiedliwe itd.
Cyryl napisał(a):Musisz sam przyznać, że pieszym może być osoba nie posiadająca żadnych w tym zakresie uprawnień, osoba nieletnia (dziecko od lat 10, PoRD Art. 43), osoba niepełnosprawna fizycznie lub psychicznie, osoby starsze, które to osoby nie mają jeszcze zakazu samodzielnego poruszania się i trudno na nie przenieść odpowiedzialność.
Ale czy do tak prostej, jednej czynności jak sprawdzenie czy leci w moim kierunku (lub w kierunku miejsca, w którym zamierzam być) jakiś obiekt — potrzeba uprawnień? Dzieci, starsi itd. obsługują noże przy pracach w kuchni, kuchenki gazowe, zapałki, elektryczne urządzenia i nie wymaga się od nich uprawnień. Nie wymaga się uprawnień do stwierdzenia "nie wychodź przez balkon jeśli jest wysoko". O albo weźmy te wspomniane windy. Na windach widziałem napis "Przed wejściem sprawdź czy za drzwiami stoi winda" (coś w tym stylu) — nie trzeba dla nikogo specjalnych uprawnień, żeby korzystać z windy.
A teraz połączmy to:
Cyryl napisał(a):Prawo jazdy to według mnie nie tylko większe uprawnienia na drodze, ale przede wszystkim większa odpowiedzialność, od której chcesz uciec, takie odniosłem wrażenie.
i to:
Cyryl napisał(a):1. Rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów na drodze mówi, że jako kierujący masz ustąpić pieszym na przejściu i wchodzącym na nie - § 47.
2. Prawo o ruchu drogowym mówi, że zebrania się pieszemu wkraczania na jezdnię przed nadjeżdżający pojazd również na przejściu dla pieszych - Art. 14.
Symetrycznie?
To już dawno jest, chyba spóźniłeś się o jakieś 40 lat.
To nie ja wymyśliłem to "symetryczne" rozwiązanie, tylko o tym usłyszałem w jakiejś "debacie publicznej" gdzie wypowiadała się jakaś grupa specjalistów od prawa ruchu drogowego, psychologii społecznej itd. i to w tej debacie ktoś z nich zaproponował takie rozwiązanie.
A, że w założeniu znają się lepiej ode mnie, zakładam, że są jakieś niuanse i haczyki w doborze pojedynczego słowa, które mogą mieć istotne znaczenie dla sposobu zachowania się w tej sytuacji.
A teraz wiążąc te dwa ostatnie cytaty:
Jeśli takie rozwiązanie JEST, tzn. że ja NIE UCIEKAM OD NICZEGO. Przyjąłem to rozwiązanie JUŻ DAWNO. Zaakceptowałem i stosuję itd. Nie wyskakuje nagle, że jest mi źle i ciężko i chcę ZMNIEJSZYĆ SOBIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ. To nie ja chcę nagle burzyć, komplikować i niszczyć ustalone "zasady gry".
Jestem przeciw niesprawiedliwemu "transferowi" odpowiedzialności z kogoś kto ma poziom skomplikowania analizy sytuacji, np. 0,0000001% na kogoś kto ma poziom skomplikowania analizy sytuacji 99% (tak symbolicznie
). Tak, że ten pierwszy ma mieć poziom skomplikowania 0%, czyli jeszcze łatwiej, a ten drugi 100%, jeszcze trudniej, ale mimo tego... to ten co ma ŁATWIEJ ma ponosić ZERO odpowiedzialności
To mi się kłóci z rozsądkiem, racjonalizmem, logiką, sprawiedliwością, itd. Ale przede wszystkim ja się tego boję. Bo w moim mieście co chwila wyłapuję miejsca, które sobie "zapisuję" jako miejsca gdzie "potrącę pieszego" albo "wpadnie na mnie rowerzysta" gdy tylko wprowadzą ten przepis uwolnienia myślenia i odpowiedzialności dla pieszych i jak rowerzystów w moim mieście zacznie być tak dużo jak w jakiś metropoliach.
Bo czuję się na nich "bezbronny", musiałbym tam jechać... nie wiem... 5 km/h żeby zdążyć zareagować przy ekstremalnie nieprzychylnym zbiegu okoliczności.
Taka okolicznościowa historia. Pamiętam w zimie. Rano do pracy. Ciemno. Jadę prostą drogą i teoretycznie wiem gdzie tam są przejścia. I widzę, że gdy na przeciw świecą samochody, droga jest 'mokra' (ale nie ma deszczu aktualnie) to tych namalowanych pasów nie widać z ODPOWIEDNIEJ odległości. Światła się odbijają od błysków na asfalcie, dyskoteka itd. Więc skupiam się na krawężniku. A wzdłuż krawężnika drzewka. I tak po ciemku patrząc widzę takie cienie drzewek z liśćmi wystającymi poza krawężnik (ale nie tak, że zahaczają o samochody). I wpatruję się, bo wiem, że gdzieś między tymi drzewkami jest szpara i z tej szpary może wyjść człowiek bo tam jest przejście.
I tak jadę i wpatruję się "cień drzewka, cień drzewka, cień drzewka".. i nagle za drzewka machnęła torebka!
Pani przekładała torębkę z jednego ramienia na drugie i dzięki temu jej cień wyszedł poza drzewka I JA DOWIEDZIAŁEM SIĘ, ŻE TAM STOI CZŁOWIEK.
NA SZCZĘŚCIE jeszcze stosowała się do przepisów "jak coś jedzie to nie włażę". Bo gdyby zamiast tego machnięcia torebką było wyjście krokiem, to by było hamowanie awaryjne i nie wiem gdzie by się zakończyło.
JA patrzyłem i uważałem, a mimo tego...zostałem zaskoczony. ONA ma WIELKIE OŚWIETLONE OBIEKTY, które widać z daleka.
Te "drzewka" to pewnie jest też aluzja do innego aspektu, o którym tu mówicie, że aby to było bezpieczne to instrastruktura musi być bezpieczna.
Ale tu znowu kłania się RACJONALIZM I LOGIKA...bo na razie infrastruktura w wielu miejscach
NIE JEST bezpieczna dla takich przepisów.
NIE JEST.
I na razie to znowu jest gwałt na logice, jak powiedzmy w metaforycznej sytuacji gdy ktoś mówi na łódce "możesz wyskakiwać z łódki do wody, w razie czego rzucimy ci koło ratunkowe", "no, ale wy nie macie koła ratunkowego", "No tak, ale już zamówiliśmy i niedługo przywiezie kurier, SKACZ".
Jak to mówi staropolski "idiom"(?) - od dupy strony to wszystko!
Albo bardziej oficjalne "produkowalibyśmy konserwy mięsne, gdybyśmy mieli mięso... ale nie mamy blachy".
Czy kolejny z brzegu przypadek, gdzie na innej ulicy są oświetlone przejścia dla pieszych. Specjalne oświetlenia, mające swoje ładowanie słoneczne itd. Nowoczesność! Ale... one oświetlają tylko PASY!
Nie oświetlają miejsca gdzie "ludzie stają zanim zdecydują się przejść przez pasy". I znowu, stoi sobie taki człowieczek przed przejściem, dodatkowo jeszcze żywopłocik zasłaniający go tak prawie do pasa. Ukryty niczym Ninja w ciemności. Karykatura
Jest jeszcze inny punkt widzenia. Bo można powiedzieć, że jest to pojedynek między LOGIKĄ, FIZYKĄ, RACJONALIZMEM a........... STATYSTYKĄ
Bo gdy np. ja mówię:
— Każde dodatkowe narzucenie nowej zmiennej, którą trzeba dodatkowo analizować powoduje zwiększenie niebezpieczeństwa, tak z czystej logiki i matematyki — nikt nie zaprzeczy.
— Pieszy ma minimalną ilość zmiennych, w zasadzie tylko jedną z dwoma stanami (?) — nikt generalnie nie zaprzeczy (można się czepiać szczegółów).
I gdy powiem:
Boje się tego, że piesi poczują, że mają teraz PRAWO wchodzić pod samochód jak chcą i kiedy chcą. Już teraz ameby wchodzą wpatrzone w telefon kompletnie zlewając otoczenie. I mimo "braku uprawnień" o tym nowym przepisie dowiedzą się WSZYSCY
Będą go znać na pamięć i powoływać się na niego przy każdej byle sprzeczce z kierowcą
To "wy" (lobbyści dopitolenia kierowcom
) NIE POCIESZYCIE MNIE mówiąc "Oj nie, wcale tak nie będzie, ludzie będą mądrzy i będą uważać". NIE MOŻECIE TAK POWIEDZIEĆ, nie dacie sobie za to głowy uciąć
Ale zostaje wam jeden argument.
"Zobacz w Szwecji i w Niemczech [strzelam, nie wiem w jakich krajach] po wprowadzeniu tego przepisu, mimo że wydaje się, że to wbrew logice, racjonalizmowi itd. liczba potrąceń na pasach się zmniejszyła!".
I teraz, to ma mnie psychicznie uspokoić. Ta wiara... w statystykę.
Tyle tylko, że gdy weźmiecie ten przykład z "rządem cieni drzewek"... to w tej sytuacji ta świadomość statystyki (np. w Niemczech)... NIC NIE ZMIENIA. Nie robi się jaśniej. Nie robi się bardziej wyraźnie. Drzewka nie znikają. Więc ja mam odrzucić logikę, racjonalizm i TO CO WIDZĘ I DOŚWIADCZAM bezpośrednio i uwierzyć... w statystykę innego kraju
Niestety, statystyka innego kraju MNIE NIE "USPOKOI". W statystyce może być wiele innych zmiennych, które mają wpływ na dane zjawisko i które się pojawiły równocześnie, a że ktoś się skupił na badaniu tylko jednej (bo może nawet nie mieć świadomości istnienia innych), to myśli, że to ta jedna miała wpływ.
PS
A jeszcze do infrastruktury.
Rozumiem, że przejścia bez sygnalizacji to są (przynajmniej w teorii) te... rzadko uczęszczane?
To jak dla mnie mogą na nich wprowadzić sygnalizację NA PRZYCISK... ale DZIAŁAJĄCĄ DO CHOLERY POPRAWNIE!
W moim mieście szumnie wprowadzili "inteligętną sygnalizację", która była lipą. Tłumaczyli, że musi się nauczyć "rytmu miasta" minęło już prawie 10 lat, a dalej, po 22:00, podchodzę do przejścia dla pieszych, NIE JEDZIE ŻADEN SAMOCHÓD. Mam czerwone. Wciskam przycisk. Czekam, czekam, czekam.... czekam... samochody zaczynają się pojawiać na horyzoncie...czekam...dojeżdżają...BUM! Mam zielone....NO JASNA CHOLERA! I ja rozumiem, że na skrzyżowaniach jest pewien "cykl" świateł i nie można w dowolnej chwili blokować samochodów. ALE TO NIE BYŁO SKRZYŻOWANIE!
Gdyby więc na tych przejściach wprowadzili sygnalizację z poprawnie działającymi przyciskami (czyli pieszy wciska, zapala się dla samochodów żółte, potem czerwone i potem pieszy ma zielone), dla mnie było by IDEALNIE. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby NIEŚWIADOMIE kierowca nie zauważył świateł.
PROSTO, JEDNOZNACZNIE, BEZPIECZNIEJ i L O G I C Z N I E. Nie ma bezmyślnego wchodzenia pod samochód i nie ma, możliwości niezauważenia świateł.
I teraz słucham "wymysłów" jakie to jest złe (pomijając, że jest jakiś koszt).
Względem debila nie stosuje się inteligencji, to jest bezsensowne. Chamstwo jest najbardziej adekwatną metodą.