To moje przemyślenia wynikające z mojej praktyki i... "logiki"?
Jest sobie samochód i kierowca.
1a. Kierowca podczas jazdy jest poddany PERNAMENTNEMU stresowi uwagi i
ciągłego analizowania zmiennych. Dziesiątek zmiennych na różnej płaszczyźnie, w różnych dziedzinach i z różnych źródeł. Analizujesz znaki, światła, przeskakujesz wzrokiem z jednego znaku do drugiego, musisz patrzeć w tylne lusterko, musisz patrzeć gdzie jadą samochody z lewej, gdzie jadą samochody z przeciwka. Twój wzrok lata NON STOP z jednego obiektu do następnego. Większość z tych obiektów ma stan ZMIENIAJĄCY SIĘ. A ty musisz uruchomić procesor na najwyższych obrotach i cały czas przetwarzać ich ruch i zmianę stanu. Analizować co będzie dalej i czy ktoś cię póknie.
1b. Pieszy ma TYLKO rozejrzeć się w prawo i lewo i stwierdzić czy coś JEDZIE w jego kierunku CZY NIE. Jeśli nie, to może przejść. TA JEDNA PROSTA ANALIZA.
2a. Samochód najwięcej kosztuje przy... rozpędzaniu się (szczególnie od zera). Najwięcej zatruwa powietrze przy... rozpędzaniu się (szczególnie od zera). Im więcej czasu stoi - tym dłużej zatruwa powietrze. Im więcej razy się rozpędza, tym więcej zatruwa powietrze. Ale też... więcej kosztuje jego przemieszczanie się. Zatrzymać samochód wymaga DUŻEJ ENERGI. Czasu i przestrzeni. Rozpędzenie wymaga "jeszcze więcej energii" i czasu.
2b. Pieszy zatrzymuje się prawie W MIEJSCU, w ułamku sekundy. Sekundę potem może ruszyć znowu i osiąga maksymalną prędkość w SEKUNDĘ. Jego zatrzymywanie się nie zatruwa powietrza, nie wiąże się z dodatkowymi kosztami ruchu itd.
To że jeden samochód zatrzymuje się, żeby przepuścić jednego pieszego jest TAK GŁUPIO NIEEKONOMICZNE, że jak ja jestem pieszym to tresuję kierowców, żeby się tak głupkowato nie zachowywali! Stoję i czekam aż przejadą. Macham ręką, niech jadą. Aż zrozumieją.
No wyobraźcie sobie, zbliżam się do przejścia. Pusta ulica. Widzę tylko jeden samochód, który się zbliża. ZANIM NIC! Gdy jechał jak jedzie, cała sytuacja to by było tylko sekundowe "zium"! i ja idę dalej! On nie zwalnia, ja zwalniam minimalnie. Nie ma cyrków, że on zwalnia, ja czekam aż się zatrzyma, potem przechodzę, a on wtedy od nowa zaczyna się rozpędzać, pruć z rury. TO ERGONOMICZNIE GŁUPIE. Gdyby po prostu przejechał było by tylko sekundowe "zium" i idziemy dalej! Żadnego zwolnienia, czekania, czajenia się!
3a. Samochody zatykają się w korkach. Korek dla mnie jest dopiero wtedy gdy masz zielone, a nie możesz jechać bo skrzyżowanie jest zajęte.
3b. Nie słyszałem o korkach dla pieszych (ale jak widzę te zdjęcia z Tokio to, kto wie, może tam są takie sytuacje?). Nie wyobrażam sobie, że jest taka sytuacja, że jest TAKI TŁOK PIESZYSZ na przejściu, że jest zielone, a jakiś pieszy stoi bo czeka, aż przejdzie masa ludzi przed nim i dopiero on może ruszyć... ale wtedy pojawia się czerwone. Piesi NIE MAJĄ TAKICH PROBLEMÓW.
4a. Noc i deszcz. Mam tę częstą sytuację w nocy, sznury samochodów. Ten sznur z przeciwka to jeden wielki świecący łańcuszek świetlny. Sznur stoi. Gdzieś tam między samochodami pasy. Sznur nie stoi bo jakiś pieszy idzie przez pasy, stoi bo ogólnie jest "przytyk" i stoją. I widzisz te pasy, ale wszystko z przodu jest WYPEŁNIONE światłami samochodów z tego sznura z naprzeciwka. I jedziesz powoli. Patrzysz na prawy krawężnik - nie widać żadnych ludzi. No to przerzucasz wzrok na tę szczelinę między samochodami z lewej, tam gdzie wychodzą pasy. Wpatrujesz się, wychodzi ktoś czy nie, wychodzi ktoś czy nie. Jedziesz 50 km/h, 40 km/h, 30 km/h... wyjdzie ktoś czy nie. Mimo, że się wpatrujesz... TO I TAK W OSTATNIEJ CHWILI JESTEŚ ZASKOCZONY, że jednak wyskoczył! Bo NIE MA SZANS GO ZAUWAŻYĆ... jest TYLKO CIENIEM! Zauważasz do dopiero gdy jest oświetlony "od przodu" twoimi światłami! Hamujesz z piskiem. Ale całe szczęście. Bo jak się tak wpatrywałeś nie ustannie, żeby nie przegapić jak nagle wyskoczy coś z pomiędzy tych samochodów, to po twojej prawej stronie ktoś już stanął przy krawędzi jezdni i zaczął iść pasami.
Kierowca jest prawie BEZBRONNY w nocną deszczową pogodę jeśli chodzi o szanse na wypatrzenie przemykającego cienia pieszego.
4b. Pieszy ma do zauważanie wielkie, hałasujące obiekty które... ŚWIECĄ JAK CHOINKA I WIDAĆ JE W NOCY Z DALEKA!
I teraz po tych wszystkich, FAKTACH, ktoś nagle stwierdza, że to OPTYMALNE, LOGICZNE i RACJONALNE... dopitolić jeszcze jedną ZMIENNĄ, którą trzeba dołączyć do setki innych zmiennych, które musi analizować kierowca. A zdjąć z pieszego JEDYNĄ I OSTATNIĄ ZMIENNĄ, na którą musiał analizować, która sprawiała, że nie stawał się tępą amebą, która po prostu ma patrzeć się tępo w jeden punkt przed siebie, a to cały wszechświat ma się zatrzymać.
Ktoś wymyśla, że to racjonalne i rozsądne ZRZUCAĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za ewentualny wypadek na KIEROWCĘ, a nie pieszego?!
Że dorzucenie komuś kto ma do analizowania dziesiątki zmiennych, których i tak jest za dużo bo są wypadki... dorzucenie jeszcze jednej to nie problem, ALE, jedna zmienna na którą musi uważać pieszy... TO DLA NIEGO ZA DUŻO?!
Nie będę szanował takiej... kpiny z logiki i racjonalizmu.
Bo to nie jest decyzja podytkowana logiką i racjonalizmem tylko... EMOCJAMI. Agresją i tym podejściem "trzeba dopieprzyć samochodom".
Bo gdyby chodziło WYŁĄCZNIE O BEZPIECZEŃSTWO, to ktoś PODAŁ już rozwiązanie, które teoretycznie zabezpiecza 100% bezpieczeństwo pieszego. Przepis SYMETRYCZNY, tzn. samochód musi się zatrzymać jeśli pieszy staje przy krawędzi jezdni, ale również PIESZY NIE MOŻE WLEŹĆ JEŚLI WIDZI, ŻE COŚ JEDZIE W KIERUNKU PASÓW! Pieszy może iść dopiero jak pojazdy przed pasami STOJĄ.
Ale nie. Jest rozwiązanie ułomne! Temu któremu jest trudniej się zatrzymać, trudniej analizować sytuację na drodze (z tych powodów które opisałem wcześniej) dorzuca się JESZCZE więcej komplikacji. A z tego, który ma TYLKO JEDNĄ RZECZ DO ANALIZY... daje się prawo do bycia ignorantem i samobójcą!
I to ta DRUGA część konsekwencji tego planowanego "prawa" -
przeraża.Ale weźcie teraz te punkty powyżej, pomyślcie jak skomplikowana jest analiza i nie trafienie w pieszego, którego widzisz przy jezdni, porusza się wolno, masz czas na analizę jego ruchu... a teraz przypomnijcie sobie, że znalazł się jakiś... "nie-logik", który pozwolił PRZEJEŻDŻAĆ ROWERZYSTOM NA PEŁNEJ PETARDZIE przez przejścia bez sygnalizacji świetlnej!
DO JAKIEJ TAM MUSIAŁO DOJŚĆ MANIPULACJI EMOCJONALNEJ, LOBBINGU I WOJNY, że logika i rozsądek przegrały!!
(Szczególnie jak usłyszałem kilka argumentów rowerzystów dlaczego tak jest LEPIEJ).
Teraz już nie wystarczy, że przy skrzyżowaniu analizujesz znaki, światła, tego co robią samochody z lewej, z przeciwka, za tobą, gdy tak latasz wzrokiem to jeszcze znajdź czas na przerzucenie wzroku na obie krawędzie jezdni patrząc czy stoją tam piesi, ale to nie koniec! Bo teraz jeszcze musisz patrzyć W GŁĄB chodnika, bo jeśli wykryjesz wzrokiem, że przy krawędzi jezdni nie ma rowerzysty TO NIE WYSTARCZY, bo on może być kilka metrów od krawędzi jezdni, ale jeśli napitala jak torpeda, to gdy ty skończysz analizę krawężnika i przerzucisz wzrok na inne elementy, który stan musisz zobaczyć to ten rowerzysta "nagle się pojawi"...
I znowu. Robienie z kierowcy SUPERMENA z procesorem kwantowym. A z rowerzysty TĘPEJ AMEBY, która ma tylko założyć klapki na otrzy, patrzeć przed siebie i zaaaapitalać! Nic ma mu nie przeszkadzać!
Jeśli pójdę do pierdla. To właśnie przez to. Przez potrącenie rowerzysty. Bo w moim mieście jest MAŁO ROWERZYSTÓW ale już wyczaiłem takie skrzyżowania, gdzie nie będę miał szans zbadać wzrokiem wszystkich krawędzi (dla pieszych), a potem jeszcze analizować "ląd w głębi" czy tam nie zapitalają po którejś ze stron rowerzyści.
To jest tak głupie i irracjonalne, że mnie przeraża
Gdy "mniejszy" ale bardziej RUCHLIWY, mogący się łatwiej zatrzymać, ruszyć, zrzuca odpowiedzialność za zatrzymanie się na czas, na tego, który ma większą bezwładność. To prawie tak głupie jakby kierowcom nagle odpaliło, że POCIĄGI na przejazdach mają się zatrzymywać jak widzą samochody!
Bo samochód jest słabszy w zderzeniu z pociągiem
A cała reszta argumentów...prrrr.
Ja się boję nadejścia tego przepisu.
Co gorsza, przez to ustępowanie pieszym (teraz), "wytresowaliście" pieszych na AMEBY i oni myślą, że ten przepis JUŻ JEST. Że można się śmiało wpieprzać!
Względem debila nie stosuje się inteligencji, to jest bezsensowne. Chamstwo jest najbardziej adekwatną metodą.