przez kolezankafilizanka » wtorek 03 lipca 2018, 19:27
Dzisiaj we Wrocławiu była dżungla, miałam wrażenie, że - jak mi powiedział znajomy - jeździmy jak nasi bracia za wschodnią granicą. Jechałam dobrze sobie znaną trasą, od której zaczynaliśmy każdą lekcję na kursie: Wałbrzyska - Przyjaźni - Karkonoska - Turniejowa - Ślężna... I tam:
- Dziadek, który nagle wybiegł z jakiegos cienia nagle na jezdnię, prosto pod koła. (Kilka m od wyznaczonego przejścia dla pieszych!)
- Ciężarówka,która na skrzyżowaniu z Kobierzycką wymusiła pierwszeństwo.
- Kierowca tira, który na Przyjaźni wyszedł na jezdnię, prawie mi pod koła, i mnie zwyzywał za trąbienie.
- osobowy, który wymusił na mnie, wyjeżdżając ze Skrajnej (tam zawsze mieliśmy na kursie takie przypadki)
- Drugi kierowca, który tak skręcił z Krzyckiej w Przyjaźni pod kątem ostrym (zbieg ulic), że szoferką prawie wjechał na chodnik (przypuszczam, że w ogóle nie miał prawa wjechać na tę ulicę), i gdybym nie wlokła się 40-45, to by mnie zmiażdżył.
- Rowerzystka na pasach dla pieszych, na skrzyżowaniu Karkonoskiej i Turniejowej. Zatrzymałam się na strzałce warunkowej i ruszyłam, rowerzystka miała jeszcze czerwone, ale ruszyła na te pasy, prawie pod koła...
- Gościu, który zaparkował tak, że nie dało się wyjechać z zakrętu, ale na szczęście on siedział w aucie, bo tak bym miała slalom.
W zasadzie, wyszło mi, że gdyby nie moje 45 km/h, miałabym 4 stłuczki i 4 potrącenia z winy pajaców.
A jeszcze coś dodam na wesoło: na stacji Lotosa kolejka! Utknęło tam nagle kilku kierowców, bo każdy chciał dostać za 3 zł koszulkę z mundialu, a potem trzeba było czekać z powodu jakiejś pani, która kręciła nosem, że rozmiar nie ten, bo ona chciała dla córci, i sprzedawczyni musiała specjalnie szukać w magazynie.
--
Kat. B od X 2016. Uczyłam się w clio, a teraz wio!