mp0011 napisał(a):Co na to Kotowski?
Kotowski to jeden z niewielu niekwestionowanych autorytetów z zakresu PoRD a także postępowania karno-wykroczeniowego oraz rekonstrukcji zdarzeń.
Jednak odnośnie ostatniego akapitu, wygłoszona teza pełni rolę raczej ogólnie-zapobiegawczą, bo jest sporo specyficznych sytuacji kiedy skręcający w prawo (czy to na łamanym pierwszeństwie czy to na skrzyżowaniu równorzędnym) nie zdąży odpowiednio wcześniej rozpoznać zamiaru zawracającego (nie będzie dla skręcającego w prawo jasne czy lewy kierunkowskaz oznacza zamiar i realizację skręcenia w lewo czy zawracania).
Stąd moim zdaniem Kotowski używa argumentu "(...)chyba że w tym samym czasie(...)", co należy rozumieć tak, jak opisałem wcześniej. Żeby uniknąć niejednoznaczności powziętego zamiaru (skręca w lewo czy zawraca), zawracający powinien mieć pewność że skręcający w prawo (np. z dr. podporządkowanej) nie pomyli go ze skręcającym w lewo (z przeciwległego wlotu).
Dla mnie wciąż wszystko jest jasne jak Słońce, a że czasem chmurka zasłoni to nie problem. Tą chmurką niech będzie pseudo-zasada "nieistnienia bezwzględnego pierwszeństwa". Ale tutaj już wchodzimy w temat sprawstwa zdarzenia drogowego czyli temat pt. "Dlaczego mający formalnie pierwszeństwo nie zawsze może czuć się bezkarnym - w przypadku kolizji".