Witam serdecznie, mam pewne wątpliwości co do konkretnej sytuacji na skrzyżowaniu (z sygnalizacją ogólną). Sytuacja wygląda następująco:
Skrzyżowanie z sygnalizacją ogólną, po jednym pasie w każdym kierunku.
Nadjeżdżający samochód z zamiarem skrętu w lewo ma zielone światło i nie ma żadnego samochodu przed nim - wjeżdża jako jedyny na środek skrzyżowania z kierunkowskazem sygnalizującym chęć skrętu w lewo, jednak samochody z naprzeciwka uniemożliwiają skręt (nie było kolejki tych z naprzeciwka, samochody ciągle nadjeżdżały).
Czeka blokując pas samochodów z drogi poprzecznej, umożliwiając ruch pojazdom, które mają zielone. Jedyną okazją opuszczenia skrzyżowania jest zmiana świateł - w tym momencie kierowca rusza, ale silnik gaśnie - no niestety zdarza się.
Ludzie oczywiście już niecierpliwi, kierowca uruchamia silnik, rusza. Z drogi poprzecznej, na której aktualnie jest światło zielone, jedzie drugi kierowca (w kierunku na wprost, czyli w kierunku docelowym pierwszego pojazdu) który pakuje się na skrzyżowanie - bo ma zielone, nie zważając na samochód znajdujący się na środku, który chce zjechać.
Moje pytanie niby dość proste, ale spowodowało wiele wątpliwości - kto ma pierwszeństwo w tym wypadku? Pojazd znajdujący się na skrzyżowaniu, który na nie wjechał z przeświadczeniem, że zaraz z niego zjedzie, czy Pojazd nadjeżdżający i jadący na wprost?
Dodam, że sprzeczne odpowiedzi usłyszałam od dwóch różnych policjantów
Jeden twierdzi, że pojazd na skrzyżowaniu musi je opuścić, aby nie blokować ruchu
Drugi twierdzi, że skoro wjechał na skrzyżowanie to niech się martwi - mógł się domyśleć, że samochody inne też jeżdżą.