kg1956 napisał(a):Twoja definicja jest ułomna, jeśli masz na myśli drogę zdefiniowaną w przepisach. Nie zawsze poruszamy się drogą. Czasem jest to np. droga wewnętrzna.
Akurat droga wewnętrzna jest, w myśl przepisów PoRD, drogą. Nie drogą publiczną, ale drogą. Moim zdaniem ta definicja nie jest dobra, ale z innego powodu.
Odnosząc się do analogii z miastami - Warszawa jako droga A i Kraków jako droga B to słaby przykład, bo z istoty skrzyżowania wynika to, że drogi A i B mają jakieś punkty wspólne, a te dwa miasta punktów wspólnych nie mają. Gdyby jednak udało mi się rozdwoić i być jednocześnie w Krakowie i w Warszawie albo stać jedną nogą w Krakowie, a drugą w Warszawie, to prawdziwe byłyby zdania:
jestem w Krakowie i
jestem w Warszawie, oraz
jestem w Krakowie i w Warszawie.
Szerszon, w takim razie zgodnie z twoją definicją:
1. Na placu, na którym nie ma wyodrębnionej jezdni (np. na takim jak w art. 26 ust. 5 PoRD), nie da się zmienić kierunku jazdy, ponieważ nie opuścimy jezdni.
2. Rowerzysta jadący poboczem, który ma zamiar skręcić w drogę poprzeczną na skrzyżowaniu, nie będzie zmieniał kierunku jazdy. Skoro jedzie poboczem, to nawet jeśli na skrzyżowaniu skręci w prostopadle przebiegającą drogę, nie opuści jezdni, bo nią nie jechał.
Co więcej, twoja definicja nie wyklucza tego, że wjazd na SoRO jest zmianą kierunku jazdy:
szerszon napisał(a):Moja definicja...zmiana kierunku jazdy następuje gdy kierujacy pojazdem opuszcza jezdnie drogi w lewo lub w prawo a przy zawracaniu jedzie dalej tą samą droga w przeciwnym kierunku do dotychczasowego.
Do SoRO dojeżdżasz jezdnią drogi, tak? Będziesz wjeżdżał na obwiednię, a - jak sam twierdzisz - obwiednia jezdnią drogi nie jest:
szerszon napisał(a):Obwiednia nie jest jezdnią drogi
Będziesz zatem opuszczał jezdnię - o ile geometria SoRO jest zbliżona do okręgu - w prawo. Czy, zgodnie z twoją definicją, nie jest to zmiana kierunku jazdy?
szerszon napisał(a):Znajdź mi przepis, że nie jest.
Zaraz, zaraz... Dopóki nie znajdę przepisu, że coś nie jest zmianą kierunku jazdy, to automatycznie ta czynność jest zmianą kierunku jazdy? Pytasz dlaczego 90 stopni - już tłumaczę. Wcześniej stwierdziłeś, że muszę podać przepis, który stwierdza, że wjazd na skrzyżowanie może być zmianą kierunku jazdy. Rozumiem, że jeśli nie ma takiego przepisu, to taki wjazd nie może stanowić zmiany kierunku jazdy. Poprosiłem cię zatem o podanie przepisu, który stanowi, że wjazd na drogę poprzeczną na "klasycznym" czterowlotowym skrzyżowaniu jest zmianą kierunku jazdy. Teraz wysuwasz zupełnie odwrotne twierdzenie. Wcześniej było: "musi istnieć przepis, który stanowi, że dana czynność
jest zmianą kierunku jazdy". Teraz jest: "musi istnieć przepis, który stanowi, że dana czynność
nie jest zmianą kierunku jazdy".
Jeszcze raz podkreślę: nie jestem zwolennikiem tego sposobu jazdy po SoRO i sam tak nie jeżdżę. Uważam, że na SoRO następuje maksymalnie jedna zmiana kierunku jazdy - w lewo, w prawo albo zawrócenie. Sugeruje to oznakowanie poziome przed niektórymi SoRO oraz orzecznictwo sądów. Są to jednak argumenty pośrednie. Ktoś może powiedzieć - "oznakowanie dotyczy tego SoRO, przed którym się znajduje, a nie żadnego innego". I będzie miał rację. Ja traktuję umieszczanie takiego oznakowania jako sugestię, że taki jest ogólny zamysł jazdy po SoRO i koncepcja zmiany kierunku jazdy. Ale przecież znam mnóstwo takich miejsc, w których sygnalizuję zamian zmiany kierunku jazdy wyłącznie ze względu na oznakowanie poziome. Gdyby ono zniknęło, jeździłbym w tych miejscach zupełnie inaczej. O ile teoria Dworaka (jedna zmiana kierunku jazdy na SoRO, tylko w prawo przy zjeździe) jest wprost sprzeczna z PoRD, to tej drugiej (wjazd i zjazd jako zmiany kierunku jazdy) da się bronić. Gdyby przyszło mi karać kogoś za taki sposób jazdy po SoRO bez oznakowania poziomego, to miałbym wątpliwości.