Dobra, ale ja bym chciał znaleźć tego przyczynę.kg1956 napisał(a):[..]Problem znaczenia "zmiany kierunku jazdy" jest wałkowany od wielu lat nie tylko w wątkach o rondach. Co kierowca to inny pogląd. Nic dziwnego, że nie możemy się dogadać.
Chodzi o to, że są oto ludzie, którzy mają ten sam język, więc powinni pojęcia 'podstawowe' rozumieć w ten sam sposób.
I czytają TEN SAM TEKST (prawny).
To dlaczego mimo patrzenia w to samo, tego samego języka nagle pojawia się... taka rozbieżność w odczytaniu co znaczy ten tekst.
Które to dokładnie "słowo", albo może jakaś relacja między słowami znaczeniami, wprowadza ten BŁĄD, że dwóch Polaków się rozmija w rozumieniu co znaczy dany tekst.
I gdyby chodziło o "trudne" pojęcia, to jeszcze bym zrozumiał, ale często słyszę zapewnienia "przecież to jest proste i podstawowe"
Bo niby wszyscy rozumieją słowa, ale jest jakiś... moment, że na wejściu "do głowy" przychodzą jakieś "słowa" (takie same dla wszystkich), głowa to przetwarza ale przetwarza to u różnych osób wg... różnych algorytmów wypuszczając na wyjściu różne wyniki.
To przetwarzanie jest 'niewidoczne' na zewnątrz. Osoby robią "skrót", którego na zewnątrz nie widać. I może chodzi o to, żeby 'uzewnętrznić' ten skrót, tak żeby dało się zobaczyć gdzie jest ten błąd
A może chodzi o to, że ten błąd wynika z tego, że sam tekst NIE WYJAŚNIA jakiegoś szczegółu i żeby było spójnie to osoba musi sobie coś 'zmyślić', wypełniając ten brakujący szczegół. I w zależności od tego kto sobie co zmyśli, ma różne wyniki.
Może np. jest coś takiego (tak tylko metaforycznie), że ktoś spotyka w tekście słowo "spadać", ale żeby jego teoria była spójna to potrzebuje słowa "latać". No i nie może wziąć bezpośrednio słowa "spadać" (tak patrzą na znaczenie słów 1:1). Więc zaczyna improwizować, że przecież "spadanie" to to samo co "latanie", to jest "przemieszczanie się w powietrzu" tylko, że w "lataniu" można sterować tym przemieszczaniem się.
Robi skrót, i bierze "spadanie" jako "latanie" i dalej już mu się wszystko zgadza. Ale to nie jest w 100% dokładnie to samo i ktoś inny tego tak nie wykorzysta i pojawia się to... rozjechanie interpretacji.
Kolejny kierunek. Często czytam, że ktoś ma jakąś wizję i zaczyna się jej przetwarzanie przez konkretne przypadki. I wszystko idzie dobrze, jeden za drugim sprawdzają się. Aż nagle ktoś podaje taki przypadek, że rzeczywiście dana wersja zaczyna się chwiać i autor tej wersji musi 'naciągać' znaczenia słów aby dopasować ją do tych konkretnych przypadków. A, że autorzy łączą się "emocjonalnie" ze swoimi wersjami jak z dziećmi to nie mogą tak łatwo oddać swojego dziecka i wtedy pojawiają się agresja, wojna i już znikają uzasadnienia na logikę tylko... na przytyki osobiste
To może to INFRASTRUKTURA zakpiła z tekstów prawnych. Ktoś pisał przepisy dawno temu i wtedy mu się nie śniło, że pojawią się "takie obiekty" czy takie sytuacje, których ten opis "nie ogarnie".
Bo jaka jest teraz ta zasadnicza rozbieżność (tak tylko skupiając się na rondach) z tego co ja sobie podsumowałem do tej pory:
1. Jedna wersja mówi, że traktować rondo jako "zamknięte pudełko", po prostu jako skrzyżowanie jak każde inne. Nie ważne jak jest skomplikowane, ile ma wlotów/wylotów, co tam się na nim dzieje w środku. Jeżeli na normalnym skrzyżowaniu przy zamiarze skrętu w lewo włączasz lewy kierunkowskaz PRZED wjazdem na skrzyżowanie, to poprzez analogię, powinieneś tak samo włączać PRZED wjazdem na rondo (inne kierunkowskazy analogicznie).
A tekstem prawa, które wskazuje na takie traktowanie ronda jest opis znaku C-12 i użyte w nim słowo "skrzyżowanie". Liczba pojedyncza. Czyli to co 'za tym znakiem' to jest SKRZYŻOWANIE jak każde inne.
2. Druga wersja mówi, że właśnie trzeba patrzeć "w środek pudełka" i wiedzieć czy wewnątrz tego pudełka są jakieś zmiany kierunku (tu nie wiem, która wersja jest w tej teorii jazdy czy ruchu). Bo zmiana kierunku to coś bardziej..."elementarnego", "fundamentalnego" niż skrzyżowanie. A przepisy nie mówią, że zmiana kierunku [..] odbywa się TYLKO na skrzyżowaniu.
I tu dają ten cytat również powiązany z opisem "niebieskich znaków":
Ten pogrubiony fragment, wskazuje, że zmiana kierunku[..] następuje nie tylko na skrzyżowaniach.2. Znaki, o których mowa w ust. 1, obowiązują na najbliższym skrzyżowaniu lub w miejscu, gdzie występuje możliwość
zmiany kierunku jazdy.
A w takim razie, dalej pozostaje już tylko wskazanie, że wjazd czy zjazd z ronda jest zmianą kierunku[..].
Ale właśnie tutaj jeszcze nie udało mi się dotrzeć do "pierwotnych algorytmów w głowach" które tworzą definicję kiedy pojawia się zmiana kierunku[..] Nie potrafię wskazać jednoznacznego cytatu z przepisów. Bo wydaje się, że "algorytm" tworzenia tej definiji zmianu kierunku[..] jest bardzo "rozmyty" i miesza pojęcia ogólnikowe, potoczne, słownikowe z jakimiś strzępkami cytatów z prawa.
Z tego wynika, że w pierwszej wersji nawet nie jest potrzebna definicja zmiany kierunku[..] wystarczy, że jest wiedza o tym, że na skrzyżowaniach występuje zmiana kierunku[..], a rondo to skrzyżowanie stąd prosta analogia.
Czy dobrze to podsumowałem i rzeczywiście ta rozbieżność sprowadza się do tych fragmentów tekstów prawa i różnym traktowaniu ich... ważności czy hierarchii wrażności? Czyli tak w skrócie:
a) jest skrzyżowanie, jest zmiana kierunku, nie ważne co w środku,
b) jest skrzyżowanie, ale zmiana kierunku jest nie tylko na skrzyżowaniach i może wystąpić gdzieś w środku ronda
A wszystko opiera się na tych dwóch cytatach z tekstu prawnego?