mp0011 napisał(a):A jak dojeżdżasz do przejścia i masz zielone, ale widzisz biegnące dziecko, zbliżające się szybko do jezdni...
Jak działa sygnalizacja, to problem pierwszeństwa nie istnieje. Sąd rozpatruje winę oskarżonego. Umyślne rozjechanie pieszego (wysłanie na cmentarz) jest zabójstwem.
mp0011 napisał(a):Co w sytuacji, jeżeli odbijesz i zawadzisz o wysepkę, ale dzieciak stoi na krawężniku, więc formalnie nie wbiegł na jezdnię?
Przyjmiesz mandat za kolizję, naprawisz koło z własnej kieszeni i jeszcze stracisz zniżki na OC?
Obserwuje dzieciaka, zmniejszam prędkość, ale nie zatrzymuje się bo po co. Ewentualnie "trąbię" jak pociąg przed przejazdem kolejowym.
mp0011 napisał(a):Czy nie był to "ruch, który może spowodować..."?
Co innego gdyby dzieciak wbiegał na jezdnię w miejscu, w którym jej przekroczenie wymaga ustąpienia pierwszeństwa przez pieszego, a dodatkowy wybiegł zza przeszkody. Kierujący nie musi w tej sytuacji wszystkiego widzieć.
PS. Dyskusje na Forum dzielą się na:
a) teoretyczne, bez rozważania odpowiedzialności karnej (np. kto miał pierwszeństwo);
b) praktyczne, z uwzględnieniem Kodeksu wykroczeń/Kodeksu karnego (kto i w jakim stopniu przyczynił się do kolizji).