przez Cyryl8 » wtorek 28 lutego 2023, 06:20
1. Wyrok jakoś nie ma potwierdzenia w uzasadnieniu, bo z niego wynika że: całkowita wina jest po stronie kierującego seicento, ale część winy jest po stronie kierującego rządową limuzyną, więc to bez sensu.
Albo całkowita wina po jednej stronie, albo współodpowiedzialność.
2. Sąd nie sprawdził sprawę zniszczonego przez prokuraturę dowodu w postaci płyty z nagraniem oraz zmiany zeznań pracownika BOR.
3. Sąd działając pod presją polityków, bo w sprawie winy kierującego seicento wypowiedział się minister Błaszczak i minister sprawiedliwości, który posunął się do niszczenia dowodów, że sąd wydał salomonowy wyrok:
- uznał całkowitą winę kierującego seicento (zgodnie z sugestią i pewnie poleceniem przełożonego),
- mając świadomość, że dowody i zeznania były manipulowane, wspomniał o winie po stronie kierującego rządową limuzyną,
- warunkowo umorzył sprawę na rok, nie zamykając drogi prokuraturze (przełożonemu, który łączy funkcję prokuratura i sędziego, czego w cywilizowanych systemach sprawieliwości nie robi się) w sprawie apelacji,
- mając nadzieję, że za rok po wyborach będzie można wydawać wyroki bez presji polityków, niezależnie.
Trzeba jeszcze dodać, że sędzia wydający wyrok w tej sprawie był odpowiednio wybrany przez ministra sprawiedliwości, dla którego sprawa bez wyroku była przesądzona, więc namniej przychylny oskarżonemu i najbardziej podatny sugestiom przełożonego, więc jeżeli nawet on miał wątpliwości wydając taki wyrok, to w sądzie niezawisłym, który zbadałby wszystkie okoliczności oskarżony wygrałby.
Cała sprawa trwała 6 lat pochłonnęła setki tysięcy złotych, a gdyby na miejscu napisać oświadczenie ubezpieczyciel pokryłby całkowite koszty.
Nawet gdyby wziąć pod uwagę szkodę całkowitą tego seicento, to wartość tego auta nie przekraczała 2-3 tysięcy złotych.
Szkodę rządowej limuzyny pokrył i tak z AC ubezpieczyciel.
Ileż to ludzi miałoby mniej pracy, ilu czystsze sumienia, a my podatnicy nie ponieślibyśmy takich kosztów?