Komentujemy odcinki programu "Jedź Bezpiecznie"

[gumik]

Leszku, to pokazuje, że problemem nie są w Polsce przepisy, a ich akceptacja.

Dokładnie tak. Gdyby rzetelnie stosować się do norm wynikających ze znaku D-6, do obowiązku zachowania ostrożności przez kierującego i pieszego, do ogólnego oglądu sytuacji (ostrzeganie pieszego widząc zbliżający się z tyłu pojazd), a przede wszystkim do bycia wyrozumiałym w ruchu drogowym, to nie byłoby tylu wypadków i tylu odcinków JB nt przejść dla pieszych. Na poruszaną problematykę wpływa też organizacja ruchu w połączeniu z infrastrukturą ruchu drogowego (por. ilość przejść dla pieszych o ruchu NIEkierowanym w Niemczech względem ilości wszystkich przejść).

O jakich inicjatywach KRBRD mówisz?

Bardziej ogólnie można powiedzieć, żeby jeździć zachowując zdrowy rozsądek. Niestety większość kierowców takiego czegoś nie posiada. A w Polsce jazda z przepisami, to wstyd i utrudnianie ruchu.

[LeszkoII]

Bardziej ogólnie można powiedzieć, żeby jeździć zachowując zdrowy rozsądek. Niestety większość kierowców takiego czegoś nie posiada. A w Polsce jazda z przepisami, to wstyd i utrudnianie ruchu.

Nie od tego jest rozwinięta i ściśle określona instytucja prawa karnego, żeby postępować wedle subiektywnie uznanych za słuszne zasad, np. "umówmy się, że skręcamy w prawo" albo "omijanie pojazdu, który przepuszcza pieszego jest...". Umawiać można się w domenie woli prywatnej, np. na randkę, żeby kupić/sprzedać coś - a i tak nie zawsze taka relacja, choć szczera i dobrowolna, jest skuteczna prawnie czyli ma znamiona czynności prawnej. Ale jak się komuś nie podobają przepisy prawa (np. publicznego), to jest ścieżka ku temu, żeby je zmienić. Zasadność zmian w prawie karnym (również aktach sankcjonowanych względem nich) musi być usprawiedliwiona kryminologicznie, co mieści się w kompetencjach badawczych KRBRD.

[gumik]

Ja o niebie, ty o chlebie.

[Cyryl]

...Bardziej ogólnie można powiedzieć, żeby jeździć zachowując zdrowy rozsądek. Niestety większość kierowców takiego czegoś nie posiada. A w Polsce jazda z przepisami, to wstyd i utrudnianie ruchu.

nie bardzo mogę się z tym zgodzić.
nie wiem na jakiej podstawie wyrobiłeś sobie takie zdanie.
drogi są moim środowiskiem, jeżdżę dość dużo (23 000km rocznie jednym prywatnym autem, 8 500km drugim i ponad 50 000km służbowymi), z tego co zaobserwowałem większość kierowców jeździ w miarę poprawnie. oczywiście nie są wolni od błędów, ale nie mają złych intencji.
nieporozumienia na drodze wynikają najczęściej, gdy inni fałszywie odczytają nasze intencje, więc dopóki nasza jazda jest czytelna i jednoznaczna dla innych, nie ma żadnych kłopotów.
nawet jeżeli ktoś popełni błąd (wczoraj na skrzyżowaniu równorzędnym gość wymusił mi, ale nie trąbiłem, nie robiłem z tego tragedii, po 100-150m zorientował się, że popełnił błąd, przepraszająco mrugnął awaryjnymi i pomachał ręką - odmachałem) zwykle nie ma to znamion złośliwości czy świadomego działania na szkodę innych.
jest na drodze, na szczęście niewielki odsetek kierowców, którzy zawsze muszą być pierwsi i to niezależnie od potrzeb, zagrożenia czy logiki, ale tak jest w każdym społeczeństwie i tu się już nic nie da zrobić.
drugą grupą są "święci", kierowcy, którym wydaje się, że wszyscy jeżdżą źle tylko nie oni.
albo mocno "nawiedzeni", albo swoje słabe umiejętności chcą usprawiedliwić - "oni jeżdżą gorzej".

ale jak wspomniałem są oni w zdecydowanej mniejszości.

tak samo jest w innych dziedzinach życia, większość ludzi jest jednak uczciwa. kłamiemy czasem nie ze złośliwości, ale często z uprzejmości.
jeżeli spotykamy kolegę ze szkoły po 20 latach, to nie mówimy: "jaki z ciebie dziad się zrobił", ale "fajnie wyglądasz", czy "miło ciebie widzieć" niezależnie do stanu faktycznego.

[gumik]

nie bardzo mogę się z tym zgodzić.
nie wiem na jakiej podstawie wyrobiłeś sobie takie zdanie.

Obserwacja.
Ilu kierowców jedzie wolniej w mieście między światłami, ale tak żeby jechać płynnie i dojechać do świateł wtedy kiedy się zapalą? Ilu jedzie "na pałę", byle szybciej do świateł, a potem czekać i znowu...
Ilu kierowców zachowuje odpowiednią odległość na autostradzie (min. 75m), a ilu jedzie w odległości 50m albo i mniejszej?
Ilu kierowców w razie korka stara się jechać możliwie blisko krawędzi, aby w razie potrzeby mógł przejechać pojazd uprzywilejowany?
Ilu kierowców potrafi jechać na zamek błyskawiczny? Ilu kierowców zjeżdża jeszcze kawał drogi przed końcem pasa?
Ilu kierowców upewnia się, czy może przejechać przez skrzyżowanie? Ilu kierowców utknie na środku i będzie powodować dodatkowy zator?
Można by tak mnożyć.
Nie twierdzę, że kierowcy specjalnie jeżdżą złośliwie. Ale czasem wysilenie się i użycie choć kawałka mózgu mogłoby pomóc.

[Cyryl]

może inaczej:
jeżeli spytasz 1000 kierowców: jak się jeździ po drogach?
950 odpowie coś podobnego jak Ty: katastrofalnie jeżdżą inni.
i teraz moje pytanie: kim są ci INNI?
czyżby wszyscy (950) widzieli na drodze tylko te 5% kierowców źle jeżdżących?

czy to jest w ogóle możliwe i prawdopodobne?

lub odpowiedz ma pytanie:
czy ZAWSZE jedziesz wolniej w mieście między światłami, ale tak żeby jechać płynnie?
czy ZAWSZE zachowujesz odpowiednią odległość na autostradzie?
czy ZAWSZE w razie korka starasz się jechać możliwie blisko krawędzi?
czy ZAWSZE jedziesz poprawnie na zamek błyskawiczny?
czy ZAWSZE upewniasz się, czy możesz przejechać przez skrzyżowanie?
i tak można mnożyć.

jeżeli we wszystkich przypadkach jakie wymieniłeś lub chciałeś wymienić, NIGDY nie popełniłeś błędu czy z roztargnienia, czy z pośpiechu, czy też z braku koncentracji, nie jesteś człowiekiem.

[mp0011]

Na Warszawskich drogach to przepisowo (przynajmniej w kwestii przepisowej prędkości) jeżdżą tylko eLki. I to tylko z kursantem, bo 'po godzinach' bywa różnie ...

[Cyryl]

nie chcę powiedzieć, że w Polsce jest wspaniale, dążenie do poprawy musi być, ale biorąc pod uwagę ilość i jakość dróg (według NIK 8% polskich dróg spełnia wymogi UE), ilość przypadających na te drogi pojazdów (jeden kilometr drogi:Polska – 338 sztuk,Niemcy – 174 sztuki wszystkich pojazdów), ilość wypadków i tak jest doskonałym osiągnięciem, świadczącym dobrze o polskich kierowcach.
tylko wspomnę, że do Polski weszli globalni operatorzy logistyczni, którzy narzucili zachodnie standardy pracy, a to dotyczy również terminu dostarczanych przesyłek. w Polsce po drogach przewozimy 79,45% towarów (w UE 45,6 %) i te towary są wożone po sieci dróg krajowych z koleinami ciężarówkami z szybkością taką jak na niemieckich, francuskich, czy włoskich autostradach. to nie może się kończyć dobrze.

przypomnę, że w Polsce na drogach ginie tyle samo rowerzystów co w Niemczech. jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość rowerzystów (Niemców jest 2 x więcej, pewnie więcej z nich porusza się rowerami), wygląda to źle.
ale jak weźmiemy pod uwagę ich infrastrukturę, gdzie praktycznie ruch rowerowy jest oddzielony od samochodowego, to wychodzi, że ci Niemcy giną w garażach rozbijając się o ściany. gdyby przyszło im funkcjonować w naszej rzeczywistości drogowej, przeżyłoby może 30-40%, co dobrze świadczy o polskich i rowerzystach i o polskich kierowcach samochodów.

[Blacksmith]

przypomnę, że w Polsce na drogach ginie tyle samo rowerzystów co w Niemczech. jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość rowerzystów (Niemców jest 2 x więcej, pewnie więcej z nich porusza się rowerami), wygląda to źle.
ale jak weźmiemy pod uwagę ich infrastrukturę, gdzie praktycznie ruch rowerowy jest oddzielony od samochodowego, to wychodzi, że ci Niemcy giną w garażach rozbijając się o ściany. gdyby przyszło im funkcjonować w naszej rzeczywistości drogowej, przeżyłoby może 30-40%, co dobrze świadczy o polskich i rowerzystach i o polskich kierowcach samochodów.

Ze znalezionych w internecie danych wyczytałem, że w Polsce w 2013r. zginęło 304 rowerzystów, a w Niemczech 354. Tylko trzeba wziąć tu pod uwagę, że liczba mieszkańców Niemiec w porównaniu do Polski (rok 2013) to 2x więcej + 3,5 miliona. Mało tego... Dużo czasu spędzam w Niemczech i po prostu widzę, że liczba osób poruszających się na rowerach jest tam dużo wyższa niż w Polsce. Wyczytałem, że większość zgonów na rowerach w Niemczech to ludzie +65. I faktycznie bardzo dużo widzę tam ludzi na rowerach w wieku zaawansowanym. Nie pamiętam kiedy u nas widziałem ostatnio 80 letnią babcię na rowerze, a tam to widok codzienny.
A więc moim zdaniem w Niemczech wygląda to mimo wszystko lepiej.

[oskbelfer]

Na Warszawskich drogach to przepisowo (przynajmniej w kwestii przepisowej prędkości) jeżdżą tylko eLki. I to tylko z kursantem, bo 'po godzinach' bywa różnie ...

Piszesz takie bzdety, że ręce opadają.

Udowodnij to swoje twierdzenie.

Byłem wczoraj, jeździłem, widziałem i mogę stwierdzić że kłamiesz.

[mp0011]

Może akurat stałeś w korku...?
Ograniczenie do 50km/h na większych drogach (2+ pasy w jednym kierunku) to mit, a udawanie że tak nie jest świadczy jedynie o poziomie świadomości kierowców w tej materii. Pojedź sobie np. na Marszałkowską, Jerozolimskie, Jana Pawła czy Solidarności. Polecam także Most Poniatowskiego. I spróbuj jechać (nie w korku oczywiście) przepisowe 50km/h, zobaczysz ilu kierowców Cię wyprzedza...

Kierowca jadący przepisowo jest traktowany jak zawalidroga. Wszelkie ograniczenia prędkości są zaniżane o 10-20 km/h, bo zarządcy i tak wiedzą, że o tyle szybciej kierowcy będą jechali. I nie mówię już nawet o jeździe w Strefie zamieszkania czy Tempo 30, gdzie też przeważająca większość ma gdzieś limity...

Sprzed kilku lat, ale niewiele się zmieniło:

Zdaniem 82 proc. badanych, w Polsce nie jeździ się zgodnie z ograniczeniami prędkości. Jesteśmy świadomi powszechnego łamania ograniczeń, ale większość nie widzi w tym nic złego.

Aż 62% społeczeństwa uważa, że przekraczanie dozwolonej prędkości nie jest złe, o ile kierowca potrafi dostosować jazdę do warunków panujących na drodze. Jest to szczególnie niebezpieczna sytuacja, bo jak wynika ze statystyk – najczęściej wypadki związane z prędkością mają miejsce w idealnych warunkach do jazdy – w dzień, przy dobrej pogodzie i na prostym odcinku drogi.

Jak to wygląda w liczbach? Najczęściej jesteśmy w stanie zaakceptować jazdę powyżej limitu o 10 km/h – takie zachowanie uważa za dopuszczalne 45-53 proc. Polaków (w zależności od ograniczenia). 17-27proc. badanych kierowców akceptuje jazdę o 20 km/h powyżej limitu. Największe przyzwolenie przekraczania dozwolonej prędkości o 10 km/h jest na drogach z ograniczeniem do 50 km/h – 60 proc. badanych osób nie widzi w tym nic złego.

Z badań wynika także, że Polacy akceptują przekraczanie prędkości mimo, iż zdają sobie sprawę z zagrożenia jakie niesie za sobą takie zachowanie. 73 proc. badanych ma świadomość, że wypadek przy prędkości 70 km/h będzie poważniejszy w skutkach niż przy 60 km/h, a 66 proc., że przekroczenie prędkości o 10 km/h zwiększa ryzyko wypadku nawet przy dobrej pogodzie.

Według badań wysokie jest także przekonanie o bezkarności. Od 12 do 30 proc. respondentów (w zależności od ograniczenia) uważa, że można czuć się w Polsce bezkarnym przekraczając prędkość o więcej niż 10 km/h. Badani uważają, że należy obawiać się konsekwencji przede wszystkim podczas mijania patrolu policji lub przejeżdżając obok fotoradaru. Mimo to połowa społeczeństwa uważa, że uniknie się kary przekraczając prędkość i w takich sytuacjach.

[LeszkoII]

phpBB [media]

Mamy nowy odcinek, a w nim...

1.

https://youtu.be/ybXeukMDm8o?t=131

Pan Marek wjechał na zielonej strzałce S-2, ale czy jego wjechanie na PdP nie spowodowało utrudnienia ruchu dla pieszych? Moim zdaniem tak na granicy... Zielone dla pieszych zapaliło się wtedy, gdy pojazd znajdował się na PdP. Oczywiście nie winię tutaj prowadzącego, ale widząc włączające się zielone światło dla pieszych na drugiej jezdni, można się liczyć z tym że na pierwszej jezdni niebawem się też zapali.



Piesi musieli odczekać nieco ponad sekundę. Pozostawiam to pod Waszą ocenę, czy doszło do naruszenia sygnału nadawanego przez S-2.

Ci kierujący, którzy stoją zamiast skręcić w prawo zajmując inne pasy ruchu na drodze poprzecznej, popełniają wykroczenie.

2.

https://youtu.be/ybXeukMDm8o?t=415

Jak myślicie, ile czasu ma kierowca na podjęcie decyzji ws. przyjęcia lub nieprzyjęcia mandatu karnego? Minutę, 5, 10, 15 minut, godzinę, 3 godziny? Prawo tego nie reguluje, za to każdy ma prawo do podejmowania subiektywnie słusznych decyzji. Ma prawo zadzwonić do mecenasa, zacząć studiować orzecznictwo sądów a jak się upewni co do decyzji, oznajmić ją policjantowi.

Tak poza tym, padła ciekawa definicja mandatu karnego: "mandat karny jest to 100 zł"
Dowiedziałem się też czegoś, o czym nie wiedziałem: "mandat kredytowy"

3.

https://youtu.be/ybXeukMDm8o?t=471

W tej sytuacji całkowicie się zgadzam z zatrzymanym do kontroli. Nie wiem czemu Policja czasem tłumaczy się, że nie może dać upomnienia, bo do wystawienia mandatu obligują go jakiekolwiek przepisy prawa (najczęściej powołuje się BŁĘDNIE na "taryfikator punktów/grzywien").

Postępowanie mandatowe (w takim kształcie jak obecne) jest wg. mnie niezgodne z Konstytucją.

[waw]

1.

https://youtu.be/ybXeukMDm8o?t=131

Pan Marek wjechał na zielonej strzałce S-2, ale czy jego wjechanie na PdP nie spowodowało utrudnienia ruchu dla pieszych? Moim zdaniem tak na granicy... Zielone dla pieszych zapaliło się wtedy, gdy pojazd znajdował się na PdP. Oczywiście nie winię tutaj prowadzącego, ale widząc włączające się zielone światło dla pieszych na drugiej jezdni, można się liczyć z tym że na pierwszej jezdni niebawem się też zapali.



Piesi musieli odczekać nieco ponad sekundę. Pozostawiam to pod Waszą ocenę, czy doszło do naruszenia sygnału nadawanego przez S-2.

Ci kierujący, którzy stoją zamiast skręcić w prawo zajmując inne pasy ruchu na drodze poprzecznej, popełniają wykroczenie.

Trochę naciągane. Jakiegoś wielkiego zagrożenia nie było. Bardziej niż prowadzącego winiłbym skopany program sygnalizacji.

2.

https://youtu.be/ybXeukMDm8o?t=415

Jak myślicie, ile czasu ma kierowca na podjęcie decyzji ws. przyjęcia lub nieprzyjęcia mandatu karnego? Minutę, 5, 10, 15 minut, godzinę, 3 godziny? Prawo tego nie reguluje, za to każdy ma prawo do podejmowania subiektywnie słusznych decyzji. Ma prawo zadzwonić do mecenasa, zacząć studiować orzecznictwo sądów a jak się upewni co do decyzji, oznajmić ją policjantowi.

To jest głupota. Były nie tak dawno pomysły by czas na podjęcie decyzji wynosił kilka dni (skonsultowanie się pod względem prawnym). Niestety jakoś to nie przeszło, a szkoda.

[mp0011]

Były nie tak dawno pomysły by czas na podjęcie decyzji wynosił kilka dni (skonsultowanie się pod względem prawnym). Niestety jakoś to nie przeszło, a szkoda.

Chyba poszli w drugą stronę

Ministerstwo Sprawiedliwości proponuję zmiany w przepisach, które skutkowałyby likwidacją możliwości odmówienia przyjęcia mandatu. Co to oznacza? Policjant wypisze mandat nawet w przypadku, kiedy kierowca nie zgadza się z oceną wykroczenia. Jeśli ukarany pójdzie do sądu i przegra sprawę, zapłaci więcej niż nałożona przez funkcjonariusza grzywna.

Ministerstwo jest zdania, że taka zmiana odciąży sądy, które zajmują się takimi błahymi sprawami i będą mogły skupić się na poważniejszych i pilniejszych sprawach. Zmiany miałyby wejść w życie od przyszłego roku.

Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/motofakty/akt ... ,10675378/

[LeszkoII]

Wprawdzie nie program JB, ale wypowiada się p. Dworak. Nie można nie przyznać mu racji.

http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-11-13/piesza-na-pasach-winna-wypadku-zaskakujaca-decyzja-prokuratury/