Chwila, moment, wstrzymajcie się na razie. Przede wszystkim nie sugerujcie się za bardzo tym co napisał
tristan, bo jest to cały szereg wypowiedzi wynikających z kompletnego niezrozumienia (lub celowej niechęci właściwego zrozumienia) moich wypowiedzi. Zaraz będę wszystko prostował.
tristan napisał(a):...w wątku o egzaminie utworzył się poboczny temat ułatwiania innym ruchu. Ponieważ cman uznał, że temat jest poboczny i szkodliwy dla tamtego wątku, przenoszę go do oddzielnego wątku, aby mógł się odnieść bez obawy, że pogłębia pozatematyczną dyskusję.
Szkoda trochę, że nie zgłębiałeś już tych zagadnień wcześniej, kiedy były one poruszane, tylko w efekcie pozostałeś z całą masą błędnych opinii i przekonań, a teraz drążysz tematy na nowo.
tristan napisał(a):W omawianym zakresie identyczne. Co za różnica czy zatrzymam się aby przepuścić pieszego czy też aby przepuścić pojazd? Mechanizm jest ten sam.
Kiedy wpuszczamy pieszego, to zazwyczaj wiąże się to z utrudnieniem ruchu jadącym z tyłu/obok. Oprócz takiej sytuacji może być jeszcze sytuacja, że na nami nie ma nikogo albo jest korek. Jeżeli nie ma nikogo, to oczywiście można przepuszczać, tylko jaki to ma sens, jeżeli tylko my przejedziemy i pieszy już będzie mógł przejść, no ale co kto lubi. Jeżeli jest korek, to i tak nie pakujemy się na przejście, tylko pozostawiamy je puste, więc jako takiego wpuszczania w ogóle nie ma, a nawet jeśli korek akurat się powoli posuwa, to w takiej sytuacji wpuszczenie w znikomym stopniu utrudnia ruch innym o ile w ogóle o utrudnianiu może być mowa.
Kiedy wpuszczamy pojazd, to zazwyczaj jest to wynikiem korka. Oprócz takiej sytuacji może być jeszcze sytuacja, że korka nie ma, a my wyhamowujemy i "kulturalnie" wpuszczamy i za nami jest jakiś pojazd albo nie ma. Jeżeli jest, to oczywiście musimy się liczyć z co najmniej solidnym klaksonem w reakcji na takie nasze zachowanie, co zresztą oczywiste, tym bardziej jeżeli wyhamujemy całą kolumnę rozpędzonych pojazdów. Jeżeli nie ma z tyłu żadnego pojazdu, to oczywiście można przepuszczać, tylko jaki ma sens wytracenie swojej prędkości, tylko po to, żeby kogoś wpuścić z podporządkowanej, który mógłby wjechać zaraz za nami.
Podsumowując, różnica jest zasadnicza, ponieważ wpuszczanie pojazdu najczęściej wiąże się z minimalnym utrudnieniem ruchu tych z tyłu, jadących w korku (o ile w ogóle można mówić o utrudnieniu ruchu), bo tylko w takiej sytuacji wpuszczanie ma sens i z tym najczęściej wpuszczanie pojazdu się kojarzy, natomiast wpuszczanie pieszego najczęściej wiąże się ze znacznym utrudnieniem ruchu pojazdu lub wielu pojazdów jadących z tyłu/obok, bo w takiej sytuacji wpuszczanie zazwyczaj ma miejsce i z tym najczęściej wpuszczanie pieszego się kojarzy.
tristan napisał(a):Pieszy/pojazd nie potrafią przejechać, bo są na pozycji podporządkowanej, a ja rezygnuję ze swojego pierwszeństwa dokonując zatrzymania w odległości 10m od przejścia/skrzyżowania i jednocześnie przytamowując lekko pojazdy za mną.
A ja powtarzam po raz n-ty, że w tym wszystkim najmniej istotne jest
teoretyczne wykroczenie polegające na zatrzymaniu z własnej woli w odległości mniejszej niż 10 m od skrzyżowania/przejścia dla pieszych, a najistotniejsze jest
utrudnienie ruchu innym kierującym. Które to w przypadku wpuszczania pieszego zazwyczaj jest popełniane, a które w przypadku wpuszczania pojazdu zazwyczaj nie jest popełniane lub jest popełniane w minimalnym stopniu.
Mam nadzieję, że nie zapytasz dlaczego w przypadku wpuszczania pieszego zazwyczaj tak, a w przypadku wpuszczania pojazdu zazwyczaj nie, bo już to chyba powyżej wystarczająco jasno opisałem i wyjaśniłem.
tristan napisał(a):Dla mnie jednak zapis:
Kodeks wykroczeń napisał(a):Art. 90. Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania,
podlega karze grzywny albo karze nagany.
nie oznacza zakazu przepuszczania innych, bo w ten sposób nie utrudniamy ruchu, a go wręcz upłynniamy.
Tak, zwłaszcza tych jadących za nami/obok...
tristan napisał(a):Kierujący nie są uprzywilejowani względem pieszych. Jedni i drudzy są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu.
I jednych, i drugich obowiązują te same przepisy, więc nie widzę powodu, dla którego kierujący mieliby nagle zacząć łamać przepisy i utrudniać sobie życie tylko po to, żeby wbrew przepisom ułatwiać ruchu, rzekomo równym, pieszym. Jeżeli tak, to pieszy przestaje być już równym uczestnikiem ruchu, a zaczyna być uprzywilejowanym.
tristan napisał(a):Jeżeli chwilowe przytamowanie części ruchu może dać szansę na ruch innych to jest to właściwe. Inaczej pieszy mógłby czekać przed przejściem i kilka godzin.
Tak, to jest akurat najczęstsze, idiotyczne uzasadnienie ze strony pieszych. Pieszych, do których nie dociera, że mają prawo wejść na przejście dla pieszych o ile tylko nie spowodują gwałtownego hamowania pojazdu. Mogę stanąć przed dowolnym przejściem dla pieszych o ruchu niekierowanym i gwarantuję Ci, że w żadnym wypadku nie będę tam czekał dłużej niż 2 minuty i nikt mnie nie będzie musiał wpuszczać.
tristan napisał(a):Nie zgadzam się. Celem nadrzędnym jest płynność ruchu. Jeżeli przepuszczam lewoskręcającego i odblokowuję w ten sposób pas przeciwny to kilkusekundowe opóźnienie tych za mną jest sensownym kosztem na upłynnienie całości.
Więc napisałem wyraźnie, można, o ile nie dzieje się to kosztem innych. A Ty na to odpowiadasz: "nie zgadzam się" i piszesz właśnie takie przykład... Oczywiście przesada z tym kilkusekundowym opóźnieniem - to już jest kosztem innych, na szczęście część kierujących potrafi zrobić to tak, żeby przepuścić się udało, a i utrudnienie ruchu było minimalne, a nie kilkusekundowe.
tristan napisał(a):Gdyby kierowcy postępowali tak, jak nauczasz, zakorkujemy się na amen.
Czyli jak znowu niby nauczam? Znowu masz jakieś wyimaginowane teorie wynikające z permanentnego nierozumienia tego co piszę?
tristan napisał(a):Swoją szosą, kiedyś opowiadałeś się za ewidentnym łamaniem prawa w zakresie przekraczania prędkości oraz przekraczania limitów czasu pracy instruktora. Obydwa te działania w mniejszym lub większym stopniu godzą w bezpieczeństwo i zwiększają ryzyko śmierci, kalectwa lub innych szkód na drodze. Nie chciałbym teraz wnikać w jakim stopniu, tylko pokazać, że z jednej strony upierasz się przy nieprzepuszczaniu (podczas gdy przepuszczanie niczym nie grozi, upłynnia ruch i jest naturalnym odruchem człowieka kulturalnego) gdyż godzi (w sposób dość wątpliwy) w literalną interpretację prawa, a z drugiej strony opowiadasz się za łamaniem (chyba nie podlegającego interpretacjom) prawa w sytuacji, w której takie łamanie powoduje wzrost zagrożenia (nawet jeśli w stopniu minimalnym).
Przekraczanie tylko dopuszczalnej prędkości nie stanowi samo w sobie żadnego zagrożenia. Zagrożenie stanowią inne wykroczenia, które są przyczynami wypadków. Prędkość, czy przekroczona, czy nie, może powodować co najwyżej gorsze skutki wypadku spowodowanego przez inne wykroczenie. Ponieważ prędkość jest, nie wiem jak to określić, taką fundamentalną cechą jazdy samochodem i w ogóle ruchu drogowego i z oczywistych względów (szeroko pojętych) prawie każdy dąży do tego, żeby móc z niej jak najwięcej korzystać. Oznacza to, że wbrew powtarzanym od lat mantrom, mitom i herezjom na temat prędkości, z tej fundamentalnej cechy jazdy można do woli korzystać, pod warunkiem stosowania się do pozostałych przepisów i jest to całkowicie bezpieczne. Dlatego też dążę do tego, żeby uświadamiać ludziom, że to "łamanie prawa" w tym przypadku nie stanowi samo w sobie żadnego zagrożenia.
Co do czasu pracy instruktorów, to nie wiem już co tam kiedy o tym konkretnie pisałem, więc jak masz na myśli jakąś konkretną wypowiedź, to ją zacytuj i wtedy będę mógł skomentować.
Wpuszczanie pieszych powoduje w ogóle utrudnianie ruchu kierującym, mniejsze lub większe w danej sytuacji, ale w ogóle jakieś utrudnianie. Jeżeli więc teraz przepisy w obecnej postaci stoją po stronie kierujących, to dziwne byłoby, gdyby kierujący wbrew tym przepisom, utrudniając sobie samym ruch, chętnie wpuszczali pieszych. Ruch, oprócz tego, że ma być bezpieczny, ma być również płynny o czym sam zresztą pisałeś, więc nie tylko ocenie podlega to, czy dane zachowanie może stwarzać zagrożenie, czy nie, ale też czy może pogarszać płynność ruchu, czy nie.
A, i ostatni raz zmarnowałem tyle czasu na odpowiedź, jeżeli chcesz, żebym na kolejny post w ogóle odpowiedział, to ma on być krótki.
Borys_q napisał(a):Zakaz zatrzymywania się przed jak i na przejściu nie dotyczy zatrzymania wynikającego z warunków lub przepisów ruchu drogowego.
Zatrzymanie przed pustym przejściem dla pieszych nie jest zatrzymaniem wynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego.