Szlag mnie trafi!
W końcu zdecydowałam sie na egzamin na Bemowie bo jestem "w gorącej wodzie kąpana"- wiecie, krótkie terminy. Na dzieńdobry sie spóźniłam bo nie dowiozłam sie na czas ( wzięłam sobie godzinke jazdy przed-na rozgrzewkę.) Mój instruktor stwierdził, ze jezeli tak będę jechać po miescie prawko mam w kieszeni, więc się uspokoiłam, bo cały dzień miałam stresola na maksa. Wsiadłam sobie do samochodziku, łuczek spoko, skośne spoko i tu...prostopadłe tyłem ze stanowiska którego wg mojej jak widac skromnej wiedzy nie miało prawa tam być! Otóż na moim placu były dwa stanowiska do prostopadłego, jedno zaraz przed łukiem (???)-to moje, potem normalnie skos, koperta i kolejne prostopadłe!? Tak kompletnie zgłupiałam, że nie wiedziałam jak mam się do tego cholerstwa ustawić! Prawie ze minęłam ten łuk i nadal widziałam tyczkę na 1/3 bocznej szyby-to skad ja sie miałam tu ustawić? HELP!!! Bojac sie pojechac do przodu ( bo a nuż wdepne w jakaś tajemnicza strefę?)zaryzykowałam korekte która mi oczywiście nie wyszła mimo iz bardzo miły Pan egzaminator dał mi az dwie. Z tych nerwów i kompletnego zaskoczenia sp...tą druga i do widzenia! Tak myślę o tym cały czas i nie moge dojść co tam było nie tak a moze ja o czymś nie wiem, cholera, napiszcie coś! Kolejny egzamin mam za 2 tygodnie...Please!