WORD WARSZAWA - ODLEWNICZA
W listopadzie zdawałam po raz pierwszy-niestety oblałam na łuku ( przy cofaniu zahaczyłam lusterkiem o zewnętrzny pachołek). Egzaminator był miły i chyba nawet zdenerwowało go to, że nie zaliczyłam łuku...
Zapisałam się na jazdy dodatkowe, naprzeciwko WORD-u. Instruktor powiedział, że źle uczyli mnie łuku, więc uczyłam się nowej metodą i poprawionej starej. Drugi egzamin 15.12- egzaminator kazał mi włączyć wszystkie światła- naraz i potem mówić które jest które... Trochę mnie to zaskoczyło...Nie bardzo to widać i nie wiem jak je odróżnić, bo nigdy się nie uczyłam na wszystkich zapalonych... poza tym po co mi taka wiedza- wiem które jak zapalić i gdzie się świecą ale jak są wszystkie to trudniej to odróżnić... Zwrócił mi z uśmiechem na twarzy uwagę ze 2 razy, że te co tu widać to są inne... Myślę sobie: koszmar obleje mnie na światłach! Potem mówił, że przecież nie miał do mnie pretensji o światła. Ale atmosferkę odpowiednią już zrobił i trochę mnie zdeprymował... Ale nic, myślę, nie poddam się bez walki... Pojechaliśmy na łuk-wyszedł bardzo dobrze. Podjeżdżamy pod górkę i... za duży pisk - proszę powtórzyć manewr- niestety za drugim razem tez za dużo przygazowałam, a że nie chciałam żeby piszczał, cofnęłam nogę z gazu i stoczył mi się :( . Pan powiedział, że niestety koniec egzaminu ale jak chcę mam prawo do jazdy próbnej po mieście. Wyjechaliśmy, trochę mnie zagadywał i kazał skręcić w wąską ulicę. Nie zdążyłam chyba odpowiednio wyhamować i najechałam na podwójną ciągłą i koniec jazdy, zamieniliśmy się miejscami. Był niby miły ale myślę, że gdyby nie górka i tak by mnie chciał oblać... wypytywał mnie po jakich jestem studiach i który raz zdawałam. I że ma nadzieję, że jak następnym razem będę zdawać to trafię na niego i zdam. Nie wiem czy chciałabym na niego trafić... Następny egzamin w lutym, trochę jestem zrezygnowana... Nawet nie byłam na mieście, a tam to dopiero powodów do oblania...
:shock: