przez X » piątek 17 października 2003, 19:17
Najlepszy sposob to Niemyslenie. Seryo. Po prostu wykonywac czynnosci mechanicznie. Jak bedzie to bedzie.
Ja za drugim razem (za pierwszym omalo nie potracilem rowerzysty ;) wlasnie tak podchodzilem do egzaminu. Podchodzilem z nastawieniem ze nie zdam, wiec po co sie przejmowac. Kto sie boi, cierpi dwa razy. Najpierw ze sie cos zlego stanie, potem ze to sie stalo.
Po prostu podejdz do egzaminu z akceptacja porazki. Jak nie zdam to *** (wstaw przeklenstwo ;).
Leila dala zly przyklad matury. Dlaczego? Bo do niej tez mozna sobie przystepowac wiele razy :). Sam mature zdalem za pierwszym razem, pamietam jednak poczatkowy stres. Nie byl to jednak stres bezpodstawny, bo o ile jezeli chodzi o kurs na prawo jazdy mialem pewne podstawy (wyjezdzone godziny etc.), o tyle przed Polakiem tychze podstaw nie mialem (tzn. z ksiazek cala przeczytalem jedynie 'Antygone" w I klasie L.O.) - winie tutaj nauczycieli ktorzy nie potrafia zachecic do ksiazki i widza jedynie sluszna droge w tym, ze uczen przeczyta sobie kilkadziesiat (a nawet kilkaset) ksiazek w ciagu 4 lat. I co to daje? Nic. Suma sumarum mature z polaka zdalem (bez poprawek), teraz sobie studjuje.
Do czego zmierzam? Do tego ze nie ma jedynej slusznej drogi.
Jeden moze przeczytac wszystkie ksiazki z wykazu maturalnego, a matury nie zdac, drugi moze byc mistrzem kierownicy a egzaminator go i tak uwali :).
A sposob na stres - po prostu zaakceptuj to, ze mozesz nie zdac :).