Patent na zdany egzamin?

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Patent na zdany egzamin?

Postprzez assunta » sobota 01 lipca 2006, 15:02

Zaliczyłam 30 godzin praktyki i chociaż ogólnie jeżdżę dobrze, to dokupiłam 10 godzin, aby jeszcze potrenować. Niesamowicie zależy mi na zdaniu egzaminu za pierwszym razem, ale trochę zaczynam się załamywać i coraz częściej zastanawiam się, czy do tego egzaminu tak naprawdę można się przygotować, czy też czynnik szczęścia zawsze na takim egzaminie będzie decydujący? Czy ktoś z osób, które już zdały odnalazł jakiś swój "patent" na zdanie egzaminu? Obmyśliłam swoją strategię na przygotowanie się do egzaminu, ale nie wiem, czy to coś da. Wymyśliłam mianowicie, że poproszę instruktora, aby przez te dokupione 10 godzin każda godzina z instruktorem wyglądała już jak prawdziwy egzamin i aby na każdej godzinie instruktor egzekwował ode mnie najpierw sprawdzenie płynów, świateł, aby później zawsze był łuk i górka, a potem miasto i w mieście wszystkie parkowania, zawracanie itp. No i poproszę go, by już zupełnie mi nie podpowiadał, a tylko jak egzaminator po fakcie komentował błędy. Myślę, że to nie tylko poprawi moje umiętności, ale też przygotuje mnie psychicznie do sytuacji egzaminu. Ale przygotowanie merytoryczne to nie wszystko, czasem nie zdaje się również z powodu "jakiegoś numeru" egzaminatora, dlatego myślę, że zaproszę instruktora na egzamin, by ktoś patrzył egzaminatorowi na ręcę i bym miała pewność, że zostanę potraktowana sprawiedliwie. Czy realizacja tego typu strategii będzie stanowić jakąś gwarancję powodzenia na egzaminie?

Pozdrawiam,
a.
assunta
 
Posty: 12
Dołączył(a): niedziela 11 czerwca 2006, 22:18

Postprzez alternativa » sobota 01 lipca 2006, 15:16

Dobry pomysl z tymi dziesiecioma godzinami, ale naprawde nie ludz sie, ze zdanie tego egzaminu zalezy od Twoich umiejetnosci, bo tak nie jest. Zlosliwy egzaminator ZAWSZE znajdzie sposob na uwalenie.. wystarczy, ze zdenerwuje egzaminowanego a potem kaze wykonac jakis trudniejszy manewr.
Takze powodzenia, ale na Twoim miejscu mimo wszystko liczylabym bardziej na fart niz na umiejetnosci.
*****
recydywistka
alternativa
 
Posty: 36
Dołączył(a): środa 05 stycznia 2005, 11:22

Re: Patent na zdany egzamin?

Postprzez She18 » sobota 01 lipca 2006, 15:22

assunta napisał(a): Wymyśliłam mianowicie, że poproszę instruktora, aby przez te dokupione 10 godzin każda godzina z instruktorem wyglądała już jak prawdziwy egzamin i aby na każdej godzinie instruktor egzekwował ode mnie najpierw sprawdzenie płynów, świateł, aby później zawsze był łuk i górka, a potem miasto i w mieście wszystkie parkowania, zawracanie itp. No i poproszę go, by już zupełnie mi nie podpowiadał, a tylko jak egzaminator po fakcie komentował błędy.


Myśle że to dobra taktyka :wink: Przygotujesz się psychicznie do egzaminu oraz możesz jeszcze się douczyć jeżeli coś Ci nie wychodzi :wink: Co do egzaminu z instruktorem to się nie wypowiadam bo to jest kilka postów dalej :)

Pozdro :)
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Re: Patent na zdany egzamin?

Postprzez quatro » sobota 01 lipca 2006, 23:17

Czy realizacja tego typu strategii będzie stanowić jakąś gwarancję powodzenia na egzaminie?

Myślę, że to swietny pomysł i godzien opatentowania!javascript:emoticon(':thumb2:')
Na pewno bedziesz lepiej przygotowana i przeżyjesz przedsmak tego, co będzie na egzaminie.
Wynik zależy od wielu czynników,ale głównie od naszych umiejętności. Może się zdarzyć nierzetelny egzaminator (jak w każdym zawodzie), ale jak umiesz jeździć- kiedyś zdasz na pewno! Na moich 5 egzaminów- 4 egzaminatorów było w porządku, 1 zbyt gorliwyjavascript:emoticon(':lol:')
kto sieje ze łzami, ten zbiera z radością
23.06.06r- zdane!
Avatar użytkownika
quatro
 
Posty: 79
Dołączył(a): piątek 27 stycznia 2006, 00:34
Lokalizacja: dolnośląskie

Postprzez wiesniak » sobota 01 lipca 2006, 23:51

alternativa napisał(a):Dobry pomysl z tymi dziesiecioma godzinami, ale naprawde nie ludz sie, ze zdanie tego egzaminu zalezy od Twoich umiejetnosci, bo tak nie jest. Zlosliwy egzaminator ZAWSZE znajdzie sposob na uwalenie.. wystarczy, ze zdenerwuje egzaminowanego a potem kaze wykonac jakis trudniejszy manewr.
Takze powodzenia, ale na Twoim miejscu mimo wszystko liczylabym bardziej na fart niz na umiejetnosci.


Zdanie egzaminu zależy jak najbardziej od Twoich umiejętności. Złośliwi egzamintorzy stanowią nie więcej jak parę procent wszystkich, większość jest normalna. Opowieści o egzaminatorach krwiopijcach wynikają głównie z frustracji tych, co nie zdali i ja bym się tym nie przejmował. Na Twoim miejscu bym się jednak "łudził" :).
P.S. Nie widzę sensu w straszeniu koleżanki przesadzonymi stwierdzeniami, bo to prowadzi tylko do większego stresu przed egzaminem. Jakieś kompleksy?
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Postprzez ella » niedziela 02 lipca 2006, 00:09

Wiesniak, dobrze napisałeś.
Patentem na zdany egzamin jest nie słuchanie opowieści o egzaminatorach sadystach. Bo i po co się dodatkowo stresować. Potraktujmy takie opowieści jak humoreski. Zaoszczędzimy sobie dodatkowego stresu i spokojnie zdajmy egzamin.
Zamiast skupić się na jeździe samochodem, my będziemy się dodatkowo stresować jaki to nam egzaminator się trafi, czy ten zły co koleżanka o nim opowiadała czy tamten jeszcze gorszy, który tylko wrzeszczy.
assunta napisał(a): dlatego myślę, że zaproszę instruktora na egzamin, by ktoś patrzył egzaminatorowi na ręcę i bym miała pewność, że zostanę potraktowana sprawiedliwie

Jednym obecnośc instruktora pomaga dla innych stanowi to dodatkowy stres. Twój egzamin jest nagrywany i zawsze masz możliwość odwołania się.
Twoje podejście do egzaminu, wykupienie dodatkowych godzin i potraktowanie ich jako jazdę bez podpowiedzi ze strony instruktora jest bardzo słuszne. Na pewno ci to pomoże a nie zaszkodzi.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez alternativa » niedziela 02 lipca 2006, 00:29

To prawda, ze zapewne istnieja egzaminatorzy, ktorzy sa normalni, ale z moich obserwacji wynika, ze jest ich okolo polowy. Wierzcie mi, ze akurat w zdawaniu egzaminow mam pewne doswiadczenie i niejednego egzaminatora juz spotakalam. Pewien pan na wejsciu mi powiedzial, że tym razem tez sie postara, żebym oblała.. Zreszta wejdzcie sobie na forum egzaminatorow, az wlos sie jezy jak jeden pan stwierdza, ze to jest egzamin panstwowy i denerwuje go, jak ktos przychodzi w T-shircie. Tak sie sklada, ze na na swoje egzaminy na studiach tak wlasnie przychodze i w tym semestrze mialam dwie piatki. Dla normalnych ludzi licza sie umiejetnosci, a nie odstawianie cyrku w postaci ubrania, odpowiedniego przywitania itp.
Jesli kolega wiesniak mial fart i zdal, to gratuluje. Kolezance, ktora zamierza zdac egzamin chcialam tylko powiedziec, ze takie nadmierne napinanie sie na to moze przyniesc odwrotny skutek. Sama tak na poczatku robilam i nie przynioslo to dobrych efektow. Po prostu trzeba do tego podejsc na luzie i liczyc sie z tym, ze mozna oblac, nawet, jesli zrobilo sie wszystko, zeby tak sie nie stalo..
*****
recydywistka
alternativa
 
Posty: 36
Dołączył(a): środa 05 stycznia 2005, 11:22

Postprzez assunta » niedziela 02 lipca 2006, 14:30

Dzięki za odpowiedzi. Swoją drogą...czytam forum od niedawna i przyznam, że bardzo mi ono pomaga merytorycznie i psychicznie. Przed kursem martwiłam się, że robienie prawka pochłonie dużo kasy, ale okazało się, że to pochłania jeszcze więcej nerwów niż pieniędzy.
A jeśli chodzi o egzamin, to zastanawiam się nad taką strategią, jaką jest autokomentowanie wszystkiego, co się robi podczas egzaminu. Zdarza się czasem, że egzaminator naciśnie sekundę wcześniej na hamulec niż my i już jest po egzaminie. A gdyby jadąc egzaminowany, komentował np. teraz zatrzymam samochód w celu ustąpienia pierwszeństwa pojazdom nadjeżdżającym z prawej strony, to czy takie gadanie wyprowadzałoby z równowagi egzaminatora czy też mogłoby przynieść korzyść egzaminowanemu? I jeszcze jedno: najbardziej przewidywalnym elementem egzaminu jest to opowiadanie o światłach i płynach na początku, więc może warto się tak przesadnie dobrze teoretycznie do tego fragmentu przygotować, aby egzaminatorowi szczęka opadła i aby na wstępie zarobić u niego punkty? Ale może takie wymądrzanie się na temat tego, co pod maską przyniosłoby odwrotny efekt i wcale dobrze by się na tym nie wyszło?

pozdrawiam,
a.
assunta
 
Posty: 12
Dołączył(a): niedziela 11 czerwca 2006, 22:18

Postprzez Salansky » niedziela 02 lipca 2006, 15:01

Moj sposób na egzamin: Podejść do niego jak do normalnej jazdy z instruktorem, na luzie, na spokojnie. Bo po co sie stresować. Trzeba być opanowanym, egzaminatorzy często gęsto lubią wmawiac "a co Pan/Pani teraz zrobiła, to źle źle źle" i wyprowadzają z równowagi i koncentracji. Trzeba być twardym, nie dać sie złamać, a w razie potrzeby walczyć o swoje, bo można tylko zyskać. Tak było ze mną, chciał mi wmówić że żle wykonałem skręt w lewo ble ble ble... pokłuciłem sie, stanowczo i zdecydowanie zarzuciłem go argumentami ze wszystko wykonałem poprawnie. Skwitował mnie krótkim "Dobrze, jedziemy dalej"

To nie egzamin na prawo jazdy, to egzamin na nerwy.
12-13 XI 2005 - Teoria
16 XI 2005 - 27 I 2006 - Praktyka
30 I 2006 - Egzamin teoria+praktyka. Error.
10 III 2006 - Podejście drugie praktyka. Done.
20 III 2006 - Wyrobione.
23 III 2006 - Odebrane.
133 dni - 1218zł
Peugeot 107 + President HARRY II
Avatar użytkownika
Salansky
 
Posty: 219
Dołączył(a): niedziela 29 stycznia 2006, 16:10
Lokalizacja: District of Wolomin

Postprzez wiesniak » niedziela 02 lipca 2006, 23:04

alternativa napisał(a):To prawda, ze zapewne istnieja egzaminatorzy, ktorzy sa normalni, ale z moich obserwacji wynika, ze jest ich okolo polowy. Wierzcie mi, ze akurat w zdawaniu egzaminow mam pewne doswiadczenie i niejednego egzaminatora juz spotakalam. Pewien pan na wejsciu mi powiedzial, że tym razem tez sie postara, żebym oblała..


alternativa napisał(a):Jesli kolega wiesniak mial fart i zdal, to gratuluje.


A z moich obserwacji wynika, że większość egzaminatorów patrzy jednak po ludzku i przymyka oko na drobne, a nawet poważniejsze błędy. Tak było przynajmniej jak zdawało się bez kamer po staremu. Nie wiem, może gdzie indziej jest inaczej, ja zdawałem w Suwałkach.
Z tym fartem to akurat było odwrotnie, pierwszego egzaminu nie zdałem, bo miałem akurat wybitnego pecha, ale nie zdałem z mojej winy i się do tego przyznaję. A na drugim się egzaminator nie miał do czego przyczepić, więc myślę, że nie można tu mówić o farcie :P.

Jak zdawałem egzamin na patent żeglarski, również państwowy i również się za niego płaci, egzaminator powiedział na wstępie, że on nie jest od tego, żeby nas wszystkich oblać, tylko żeby sprawdzić nasze umiejętności. Widocznie miałem farta do egzaminatorów :).]
wiesniak
 
Posty: 1199
Dołączył(a): czwartek 19 stycznia 2006, 01:20

Postprzez Fittney » piątek 14 lipca 2006, 20:15

ella napisał(a): Twój egzamin jest nagrywany i zawsze masz możliwość odwołania się.


piszesz ze jest mozliwosc odwolania sie,ok,ale co z przypadkiem takim jak moj i dziewczyny ktora zdawala osobe przede mna-obie zostalysmy potraktowane w podobny sposob :evil:
dotarlo to do mnie jakis czas pozniej,a w sumie to podpowiedzial mi nowy instruktor

otoz wjechalam w ulice taka osiedlowa i zaczelam omijac zaparkowane na niej auta,co zasygnalizowalam kierunkowskazem i co??? w pewnym momencie egzaminator szarpnal do siebie kierownica mowiac:co pani robi???czemu pani jedzie na samochod??? :shock: :shock: :shock: bylam oslupiala bo calkiem spory kawalek mnie od niego dzielil,kazal mi zjechac na bok i wypisal kartke;zagrozenie dla ruchu drogowego :evil: :evil: :evil:

dzis wiem ze gdybym mu wtedy powiedziala czemu pan mnie szarpie za kierownicce na pewno bym pojechala dalej :roll:
jak widac stary wyga ma chyba niezle profity od oblanej osoby skoro wiekszosc osob oblewa w podobny sposob :evil:
Fittney
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 06 lutego 2006, 23:55

Postprzez dianda » poniedziałek 24 lipca 2006, 10:48

hmmm...szarpanie jest chyba na porządku dziennym, niekiedy nawet zamierzone. Jak się pytam znajomych, to słos na głowie mi się jeży. Bo niby ingerencja instruktora, to przerwany egzamin, ale jesli zdający wytłumaczy swoje zachowanie, lub udowodni ze ma racje, egzamin jest kontynuowany. Oczywiscie pod warunkiem ze osoba taka nie zatrzymała się :)

Dla mnie to chore..., ba, mało powiedziane.

Moj patent... uwierzyc w to ze sie zda. Moc pozytywnego myslenia jest najwazniejsza.
:arrow: Kat. B: 29.11.2005
>>>Zdane za pierwszym podejściem<<<
Obrazek
Avatar użytkownika
dianda
 
Posty: 152
Dołączył(a): piątek 28 października 2005, 10:27

Postprzez She18 » wtorek 25 lipca 2006, 15:09

dianda napisał(a):Moj patent... uwierzyc w to ze sie zda. Moc pozytywnego myslenia jest najwazniejsza.


No i właśnie to jest prawidłowe myslenie :!: :)
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

:)

Postprzez Efelinka » piątek 28 lipca 2006, 09:57

patent.. Bron Boże nie rozmawiać z ludzmi czekającymi na egzamin.. Przy swoimpierwszym (nieudanymzresztą)podejściu jakaś panienka cały czas mnei zagadywala, ze sie denerwuje, probowala mi wcisnac swoja technike jazdy po luku.. i sie sama zamotalam.. pytala sie jak sie wlacza swiatla, ja mowie ze postojowe to jeden obrot, a ona ze chyba dwa.. bla bla.. i wtedy ogarnal mnie jeszcze wiekszy stress..
najlepiej to isc na luzie, nie gadac z ludzmi z trzesacymi sie nogami oraz obgryzajacymi pazurki :) chyba ze ktos czeka jak gdyby nigdy nic :)
fajnie jest tez, jak najblizsi maja pozytywne nastawienie, tzn, mi mama caly czas powtarzala, ze jak sie nie uda to swiat sie nie zawali, bede probowac az do skutku :) facet tez mi gadal, ze mi prawko nie potrzebne, ze i tak nie bede mu wozila tylka :P jakos mnie to uspokoilo, nie szlam z nastawieniem, ze konieczniemusze zdac.. i o dziwo udalo sie za drugim podejsciem :D
ps. Batonik czekoladowy jest the best :D najlepiej z orzeszkami..
Avatar użytkownika
Efelinka
 
Posty: 29
Dołączył(a): czwartek 27 lipca 2006, 16:07
Lokalizacja: Ostrołęka

Re: :)

Postprzez She18 » piątek 28 lipca 2006, 19:36

Efelinka napisał(a):Przy swoimpierwszym (nieudanymzresztą)podejściu jakaś panienka cały czas mnei zagadywala, ze sie denerwuje, probowala mi wcisnac swoja technike jazdy po luku.. i sie sama zamotalam.. pytala sie jak sie wlacza swiatla, ja mowie ze postojowe to jeden obrot, a ona ze chyba dwa.. bla bla.. i wtedy ogarnal mnie jeszcze wiekszy stres..


Na moim 3 egzaminie róznież musiałam udzielać rady jednej dziewczynie np. gdzie sie otwiera maske :shock: Dziewczyna była tak zestresowała ze zapomniała nawet to.


Efelinka napisał(a):patent.. Bron Boże nie rozmawiać z ludzmi czekającymi na egzamin.


Co do tego aby z nikim nie rozmawiac to muszę przyznac ze jest to prawda.Ludzie potrafia zestresować.
Egzamin zdany:12.05.2006r.
Prawko odebrane:24.05.2006

Obrazek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska


Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości